Dzisiaj niestety wyjeżdżamy z Walencji. Żałujemy, że byliśmy tutaj tak krótko. Walencja stanowczo zasługuje na dłuższy pobyt. Przeżywamy trochę stresu przy wyjeździe z podziemnego, zautomatyzowanego garażu bez obsługi ludzi, a za pomocą karty elektronicznej. Tomas dał nam w pierwszym dniu na tę okoliczność szczegółową instrukcję. Gdyby coś nie zadziałało, to nie możemy prosić go o pomoc, wyjechał do Barcelony. Na szczęście wszystko zadziałało i bez niechcianych niespodzianek wyjechaliśmy naszym samochodem z tego garażu.
Dziś mamy do przejechania ponad 400 kilometrów. Zaplanowaliśmy jeden dłuższy postój na zwiedzanie zamku w Xativa, jeszcze w Wspólnocie Walencji. Planowana dzisiejsza trasa wygląda tak:
Z Walencji jedziemy dobrą bezpłatną autostradą A7, którą po niecałej godzinie jazdy dojeżdżamy do Xativy, jeszcze jak wspomnieliśmy, we Wspólnocie Walencji.
|
Za samochodem policji wjeżdżamy do Xativy. Na skale widać zamek i mury obronne ( wyświetlane po prawej stronie 1,059 i 1,189 to ceny oleju napędowego i benzyny ). |
Xativa ( w języku walenckim i oficjalnie, a po hiszpańsku - kastylijskim Jativa ) teraz jest niewielkim miastem, ale kiedyś odegrała znaczącą rolę. To tutaj była pierwsza w Europie papiernia. Technologię produkcji papieru przywieźli Arabowie. Pierwsze wzmianki o papierni pochodzą z roku 1144. Miasto to było też ważnym ośrodkiem produkcji jedwabiu. Tak jak Walencja Xativa została odbita z rąk Maurów w 1244 roku przez króla Aragonii Jakuba I Zdobywcę. W wojskach aragońskiego króla służyło na stanowiskach dowódczych sześciu Borgiów. Król nadał im w lenno miasto Xativę wraz z okolicą. To tutaj stworzyła się europejska potęga tego rodu. Borgiowie prawdopodobnie pochodzą z niewielkiego miasteczka koło Saragossy – Borja, od którego wzięli nazwisko. To właśnie tutaj w Xativie urodzili się dwaj późniejsi papieże: Kalikst III i Aleksander VI. Szczególnie ten drugi zapisał się w historii Kościoła bardzo niepochlebnie. Prowadził bardzo rozwiązłe życie, historycy doliczyli się dziewięciorga jego dzieci ( słynna Lukrecja Borgia była jego córką ). Aleksander VI zmarł prawdopodobnie przez pomyłkę, wypijając zatrute przez siebie wino przeznaczone dla kogoś innego.
Miasto prawie upadło po wypędzeniu w roku 1609 Maurów, populacja miasta zmniejszyła się o połowę. Prawdziwy cios zadał miastu król Filip V, który wstąpił na tron po wygraniu przez Burbonów wojny sukcesyjnej w 1707 roku. Xativa popierała Habsburgów. Filip V rozkazał w odwecie spalić miasto. Do dziś w muzeum miejskim portret króla Filipa V wisi do góry nogami, tak dziś mieszkańcy „mszczą” się za zniszczenie miasta. Potem Xativa nigdy nie odzyskała dawnej świetności.
Jedziemy do zamku Xativa, usytuowanego na skalnym grzbiecie pobliskiego wzgórza o nazwie Vernisa. Zamek założony został jako ochrona ważnej drogi handlowej Via Augusta z Rzymu do Kadyksu. Przejeżdżamy obok ładnej kolegiaty z XV wieku. Do zamku dojeżdżamy dobrą drogą. Udaje się nam zaparkować niedaleko wejścia.
|
Xativa, kolegiata |
|
Xativa - wejście na zamek |
Są to właściwie dwa zamki na dwóch sąsiednich szczytach połączone w jeden system obronny. Dolna część całości obydwu fortyfikacji połączonych murem o nazwie Castillo Menor to warownia wzniesiona przez Iberów jeszcze przed dominacją na tych terenach starożytnych Rzymian. Drugi zamek zbudowano już w czasach Imperium. Znaczna przebudowa zamków dostrzegalna w ich zachowanej architekturze jest dziełem Arabów. Widoczne są także późniejsze, gotyckie modyfikacje fortyfikacji będące następstwem zdobycia miasta przez aragońskiego króla Jakuba I. Wejście do obu usytuowane jest na przełęczy. Niewiele się zachowało do dnia dzisiejszego, w zasadzie tylko mury i bardzo niewiele pomieszczeń.
Za to stąd roztaczają się wspaniałe widoki na leżące niżej miasto i całą okolicę. Wspaniałe krajobrazy.
Legenda mówi, że w tym zamku Hannibal przygotowywał się do oblężenia Sagunto. Kilkanaście lat później na zamku przebywał jego pogromca Publiusz Korneliusz Scypion Afrykański. Po przejęciu Półwyspu przez Arabów zamek został rozbudowany i gruntownie odnowiony. Po rekonkwiście zamek pełnił funkcję obronne oraz był więzieniem korony aragońskiej. Więzieni tu byli "specjalni" więźniowie ( niewygodni książęta, hrabiowie, duchowni ). Prawdopodobnie na zamku mieszkali też Borgiowie.
Zamek służył miejscowym przez dwadzieścia wieków i szkoda, że teraz jest ruiną. Dziś na szczęście mamy dzień naprawdę ciepły i słoneczny. Chodząc po ruinach rozkoszujemy się ciepłem, słońcem i wspaniałymi widokami. Robimy wiele zdjęć.
|
Xativa, prawa część zamku |
|
Xativa, widok na drugą lewą część zamku |
|
Xativa, mury obronne zamku |
|
Xativa, zamek |
|
Xativa, widok z zamku na miasto z kolegiatą. Obok tej kolegiaty przejeżdżaliśmy. |
|
Xativa, panorama miasta z zamku |
|
Xativa, my na zamku |
Jeżeli kiedykolwiek będziecie w Xativie to koniecznie odwiedźcie stronę internetową miasta dla turystów: Xativa, informacje.
Na zamku byliśmy trochę dłużej niż planowaliśmy, a stąd do Ubedy, gdzie mamy zamówiony nocleg jest ponad trzysta kilometrów. Za to droga jest bardzo łatwa. Dziś jest święto 1 Maja, ruch na drogach mały, pogoda dobra, widoki ładne.
Z Xativy jedziemy najpierw autostradą A35, a potem A31 już w Kastylii La Mancha ( prowincja Albacete). Hiszpanie w wielu miejscach budują elektrownie wiatrowe oraz elektrownie słoneczne ( fotowoltaiczne ), wiele widać z naszej drogi. Szkoda, że energetyka alternatywna jest u nas w takiej niełasce naszych decydentów.
|
Elektrownia wiatrowa przy autostradzie |
|
Elektrownia fotowoltaiczna |
Po drodze widzimy po prawej stronie duży zamek castillo de Chinchilla z XV wieku. Hiszpania ma bardzo wiele zamków.
|
Tuż przy autostradzie znajduje się zamek Chinchilla |
|
Zamek Chinchilla w przybliżeniu |
W Albacete zjeżdżamy z autostrady, jedziemy teraz drogą jedno jezdniową N322. Po kilkudziesięciu kilometrach wjeżdżamy do Andaluzji, która jest pierwszym celem naszej podróży. Tu w Andaluzji będziemy najdłużej. O Andaluzji będziemy więcej pisać w następnym poście. Przejeżdżamy przez pagórkowaty krajobraz, prawie na wszystkich wzgórzach rosną drzewa oliwne.
|
Typowy andaluzyjski krajobraz, wszędzie rosną drzewa oliwne. |
Pod wieczór dojeżdżamy do Ubedy. W Ubedzie mamy zarezerwowany pokój w mieszkaniu u Lore. Jej dom jest położony jest w samym centrum miasteczka przy bardzo wąskiej uliczce o szerokości jednego samochodu. Gdy byliśmy w trakcie rozpakowywania naszych rzeczy z samochodu, inne samochody cierpliwie czekały aż skończymy. Zaraz po tym pojechaliśmy z mężem Lore poszukać miejsca do zaparkowania samochodu w mieście.
W Hiszpanii można parkować np. przed wjazdem do garażu, jeżeli na drzwiach garażu nie ma umieszczonego znaku „zakaz parkowania”, nie można parkować wjeżdżając chociaż jednym kołem na chodnik lub trawnik. Po chwili znajdujemy wolne miejsce. Jeszcze musimy przełożyć wszystkie widoczne rzeczy z kabiny do bagażnika. Mieszkanie u Lore jest bardzo duże, chociaż od strony ulicy wygląda bardzo niepozornie. Mamy do dyspozycji dużą kuchnię, korzystamy z tego i gotujemy sobie szybki posiłek. Potem nie mamy już ochoty na wieczorny spacer po mieście. Jutro czeka nas dość długi treking.
Następnego
dnia rano wyjeżdżamy do parku narodowego niedaleko Cazorla. Do przejechania
mamy prawie 80 km w jedną stronę. Mapka naszej dzisiejszej trasy
wygląda tak:
Hiszpania
posiada 15 parków narodowych oraz 48 rezerwatów biosfery UNESCO, w
tym Park
Narodowy Sierra de Cazorla, Segura i Las Villas, do którego
się udajemy. Park ten znajduje się w prowincji Jaen, na południu Hiszpanii, na terenie
Andaluzji. Jest największym obszarem chronionym w Hiszpanii i drugim w Europie.
Zajmuje obszar około 214.300 ha ( prawie pięciokrotnie większy niż
Andora ).
Obejmuje on górne odcinki rzeki Gwadalkiwir wraz z rozległym zbiornikiem
zbudowanym do wytwarzania energii wodnej oraz rozległymi lasami i
górami. Mają tutaj swoje źródła dwie najważniejsze rzeki zachodniej części
Półwyspu Iberyjskiego: Gwadalkiwir i Segura. Krajobraz jest mozaiką szczytów, dolin, skalistych
wąwozów i klifów pionowych i ma wiele typowych kamiennych
cech krasowych. Sierras z Cazorla y Segura są częścią
wielkiego masywu górskiego zdominowanego przez kilka szczytów ponad
1800 metrów, a Cerro Empanadas jest najwyższy ( 2107 m n.p.m ).
Chroni się tu unikalne obszary leśne, przede wszystkim górskie lasy sosnowe. Żyje tu wiele zwierząt takie jak: jelenie, kozice, sarny, dziki, rysie, niedzwiedzie, muflony i wilki, z ptaków pojawia się tu sęp płowy oraz kilka gatunków orłów.
Dla porównania Polska ma zaledwie 10 rezerwatów biosfery UNESCO. Poniżej mapka parków narodowych Hiszpanii.
|
Parki narodowe Hiszpanii ( mapka z portalu hiszpania-portal.pl ) |
Celem naszej wycieczki jest nie tylko zwiedzanie miast, miasteczek chcemy również obejrzeć przyrodę, dlatego tak ułożyliśmy naszą trasę, aby obejrzeć możliwie dużo parków narodowych oraz innych atrakcji przyrodniczych.
Najpierw
zjeżdżamy wśród zielonych wzgórz w całości przeznaczonych na
uprawy oliwek do doliny rzeki Gwadalkiwir ( Hiszpania jest
największym w świecie producentem oliwy, produkuje się tutaj 45%
produkcji światowej, a w Andaluzji najwięcej ). Potem
droga stopniowo się wznosi, aż na wysokości ponad 1240 m n.p.m.
osiągamy punkt widokowy na
Puerto de las Palomas ( Przełęczy Gołębiej ). Widoki z przełęczy
są wspaniałe.
|
Krajobrazy w drodze na Puerto de las Palomas, wszędzie widać uprawę oliwek. |
|
Po drodze do przełęczy Puerto de las Palomas |
|
Widoki z przełęczy Puerto de las Palomas |
Następnie zjeżdżamy wąskimi serpentynami znowu do doliny rzeki Gwadalkiwir.
Jest to największa i najważniejsza rzeka Andaluzji (przepływa
przez Kordobę i Sewillę ), ma swoje źródła w tych górach. (
Gwadalkiwir
jest nazwą arabską i znaczy "wielka rzeka" ).
Zaplanowaliśmy
dzisiaj wycieczkę pieszą w jednym z najbardziej popularnych szlaków
pieszych w tym parku – doliną rzeki Borosa.
Dojeżdżamy do parkingu przy centrum informacyjnym parku. Parking
duży, a na nim zaledwie kilka samochodów. Centrum informacyjne
nieczynne. Jesteśmy zdani na tablice informacyjne oraz własną
pamięć mapki ściągniętej z Internetu. Szlak pieszy zaczyna się
jakieś 200 – 300 metrów za parkingiem. Nie jest jakoś specjalnie
znakowany, po prostu na skrzyżowaniach znajdują się drogowskazy.
To prawie wystarcza.
|
Tablica informacyjna w parku z mapką naszego szlaku turystycznego |
Dość
dokładny opis tego szlaku oraz dokładną mapkę znajdziecie tutaj: Opis szlaku turystycznego Rio Borosa. Podane w tym opisie czasy przejścia są mocno wyśrubowane. Jeżeli
jesteście przyzwyczajeni do czasów przejścia w polskich górach,
to należy dodać tutaj przynajmniej godzinę. Opis trasy jest po
hiszpańsku, ale można go skopiować do „tłumacza google”.
Początek
jest bardzo atrakcyjny, idziemy drogą gruntową wzdłuż rzeki,
która malowniczo opada niewielkimi kaskadami.
|
Rio Borosa - niedaleko początku trasy |
Potem
niestety wchodzimy w las, dalej idziemy co prawda wzdłuż rzeki, ale
ładnych widoków jest na tym odcinku niewiele. Mniej więcej po
trzech kilometrach droga wychodzi z lasu, przechodzimy przez mostek i
z drogi skręcamy w ścieżkę, która prowadzi nas do wąwozu, tuż
przy rzece. Jest tu tak wąsko, że w niektórych miejscach zrobiono
sztuczne pomosty dla turystów. Ludzi bardzo mało. Na tym odcinku
dogoniliśmy francuską starszą parę, próbujemy trochę rozmawiać,
ale nam nie wychodzi. Robimy sobie nawzajem zdjęcia.
|
Rio Borosa - droga wychodzi z lasu, |
|
Rio Borosa, przy mostku spotykamy francuskich turystów |
|
Rio Borosa - fragment drogi |
|
Rio Borosa - wchodzimy na Cerrada de Elías |
Ten
odcinek poprowadzony w wąskim wąwozie nazywa się Cerrada
de Elías jest
najbardziej atrakcyjny pierwszej części wycieczki.
|
Rio Borosa, czasami przechodzimy na drugą stronę takimi mostkami |
|
Rio Borosa - w Cerrada de Elías |
|
Rio Borosa - dalszy odcinek Cerrada de Elías |
|
Rio Borosa - dalej w Cerrada de Elías |
Po
około kilometrze wychodzimy z powrotem na drogę. Teraz idziemy
nieco bardziej odkrytym terenem. Droga czasem przebiega pod
przewieszonymi skałami. Widoki na dolinę i góry są super. Powoli
zbliżamy się do podnóża góry.
|
Rio Borosa - piękne widoki górskie na trasie |
|
Rio Borosa - ... na trasie |
Dolina
skręca teraz w prawo, a po kilkuset metrach w lewo. Dochodzimy tu do
jedynego budynku – niewielkiej elektrowni wodnej. Widać dwie
niezbyt duże rury, doprowadzające wodę z gór. Zbliżywszy się
słyszymy lekki szum pracujących turbin. Tutaj kończy się gruntowa
droga ( zapewnia dojazd obsłudze elektrowni ). Tutaj też wielu
turystów kończy swój spacer.
|
Rio Borosa - budynek elektrowni |
My
idziemy dalej, przekraczamy potok i rozpoczynamy żmudne podejście.
Co chwilę przystajemy, aby podziwiać coraz ciekawsze i bardziej
rozległe widoki. Z prawej strony wypatrujemy kilkunastometrow y wodospad,
mało w nim wody, bo większość zasila elektrownię.
|
Rio Borosa - droga powyżej elektrowni |
|
Rio Borosa - wodospad |
|
Rio Borosa - wodospad w niewielkim przybliżeniu |
W
pewnym momencie spotykamy parę wracających Niemców. Nawiązujemy
rozmową. Podróżują camperem po Hiszpanii, jest to ich pierwsza
podróż po przejściu na emeryturę. Są już dwa miesiące w
podróży, a planują jeszcze cztery – pięć. Wymieniamy się
naszymi planami. Powiedzieli nam, że do końca trasy mamy jeszcze
ok. trzech kwadransów. Idziemy jeszcze kawałek i po podliczeniu
wolnego czasu postanawiamy z żalem tutaj zakończyć podchodzenie pod górę. Znajdujemy miejsce z ładnym widokiem, posilamy się produktami kupionymi rano w Ubedzie.
Zaciekawiły nas rosnące tutaj bardzo dziwne, bo zielone kwiatki. W kształcie podobne do konwalii, lecz 2-3 razy większe. Czy wiecie jak się nazywają?
|
Rio Borosa - jak się nazywaja te zielone kwiatki? |
Do
samochodu wracamy tą samą drogą idąc przez Cerrada
de Elías. Można iść trochę krótszą i szybszą drogą jezdną,
ale szkoda nam tych wspaniałych widoków.
|
Rio Borosa, Cerrada de Elías w drodze powrotnej |
|
Rio Borosa, Cerrada de Elías w drodze powrotnej |
Szkoda tylko, że nie spotkaliśmy
tutaj żadnych zwierząt, oprócz 14 gąsienic idących jedna za
drugą, tak jakby tworzyły niewielkiego węża oraz dość dużą, bo około 40 cm jaszczurkę.
|
Rio Borosa, gąsienice jedna za drugą na szlaku turystycznym |
|
Rio Borosa, gąsienice w przybliżeniu |
|
Rio Borosa, nasłuchująca jaszczurka |
Wycieczka była wspaniała, trasa
łatwa. Przeszliśmy około 18 -19 kilometrów, przy różnicy
wzniesień około 450 metrów. Widoki ładne, ale tak różne od tych w
naszych polskich górach. Wycieczka stanowiła dla nas duży relaks i wypoczynek. Po tak długiej jeździe wreszcie byliśmy we
wspaniałych górach pośród czystej przyrody. Gdybyście
kiedykolwiek trafili w te rejony Andaluzji to wybierzcie się na tę
wycieczkę. Pamiętajcie tylko, że tu nie ma schronisk, bufetów, jedzenie i
picie musicie zabrać ze sobą. Latem chyba jest tu bardzo gorąco.
Park jest niszczony pożarami, które w gorące lata wybuchają tu bez
udziału człowieka.
Do Ubedy jedziemy tą samą trasą,
którą przyjechaliśmy. Widoki z przełęczy Puerto
de las Palomas są tak samo ładne.
|
Widok z Puerto de las Palomas |
|
Po drodze do Ubedy oliwki po horyzont |
Przyjeżdżamy do Ubedy tuż przed
21:00. Dość szybko znajdujemy wolne miejsce parkingowe i idziemy
szukać restauracji. Najedzeni, już po ciemku wracamy na naszą
kwaterę zadowoleni i lekko, ale przyjemnie zmęczeni.
|
Główny plac w Ubedzie pod wieczór |
Cudowna podroz!Musze sie znowu wybrac w tamte okolice!
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń