Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MISTRA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MISTRA. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 czerwca 2016

24. Grecja - podsumowanie

Grecja, a właściwie Peloponez, był głównym celem naszej tegorocznej bałkańskiej wyprawy. W Grecji byliśmy 25 dni i przejechaliśmy tam ponad 3300 km. Możemy więc pokusić się na podsumowanie naszej „wędrówki”, podzielić się naszymi spostrzeżeniami i obserwacjami. Są one subiektywne i wcale nie musicie się z nimi zgadzać.

Grecja to bardzo ładny kraj, pełen zabytków przeszłości, długiej historii, wspaniałych krajobrazów, ciekawych ludzi. Doceniła to organizacja UNESCO, która umieściła na tej liście 23 obiekty greckie, z tego 15 na kontynencie, a 8 obiektów na wyspach.
Podczas tegorocznego naszego wyjazdu odwiedziliśmy 9 z nich: klasztory w Meteorach, starożytną Olimpię, świątynię w Bassaj, ruiny bizantyjskiej Mistry, starożytne Mykeny, Epidauros, Delfy, Akropol Ateński, klasztor Osios Lukas.
Podczas naszych wcześniejszych wyjazdów do Grecji odwiedziliśmy 3 obiekty: miasto Korfu, Bazylikę św. Dymitra w Salonikach i macedońską Werginę. Na liście UNESCO brakuje nam np. magicznej Monemvasii, Świątyni Posejdona w Sounion.

Najładniejsze miejsca.
Trudno jest odpowiedzieć na pytanie co nam się najbardziej podobało. Wszystkie odwiedzane przez nas miejsca były godne zobaczenia. 
Jednakże dla nas bezsprzecznie najładniejszymi miejscami była Monemvasia ( nasz pobyt tam opisaliśmy w poście 13. Peloponez - płw. Vatika i magiczna Monemvasia ).


Skała Monemvasi z daleka
Monemvasia - droga dojazdowa do miasta
Monemvasia późnym wieczorem

Następnie Świątynia Posejdona w Sounion ( nasz pobyt opisaliśmy w poście 21. Świątynia Posejdona na przylądku Sounion ).

Świątynia Posejdona w Sounion
Świątynia Posejdona w Sounion
Zdajemy sobie sprawę z tego, że byliśmy pod wyjątkowym urokiem tych dwóch miejsc, że moment, w którym tam znaleźliśmy się był odpowiedni. Inni nie muszą podzielać naszego zauroczenia tymi miejscami.

Miejscem, może trochę niedocenianym przez turystów, które zrobiło na nas duże wrażenie jest bizantyjska Mistra. Spacer po ruinach tego bizantyjskiego miasta, jego kościołach to niezapomniane przeżycie. Nasze wspomnienia opisaliśmy w poście 11. Peloponez - bizantyjska Mistra, zat. Meseńska: Kalamata, Koroni .


Mistra jest położona na wzgórzu, na którego szczycie są ruiny frankońskiego zamku, poniżej remont bizantyjskiego pałacu
Mistra - za tymi murami znajduje się kościół Mitropolis

Byliśmy również pod dużym wrażeniem zwiedzając ateński Akropol. To tutaj w Atenach narodziła się demokracja. Wzgórze Akropolu jest piękne mimo, że codziennie deptane jest przez tysiące turystów. Sądzimy, że każdy zwiedzający jest pod urokiem tego miejsca. Więcej możecie przeczytać w poście 18. Antyczne Ateny .

Akropol - Propyleje
Akropol - zrekonstruowane ruiny Partenonu
Akropol - Erechtejon

Najładniejszym antycznym miejscem bezsprzecznie dla nas są Delfy ( nasze wspomnienia w poście 22. Delfy - pępek antycznego świata ). Delfy to przede wszystkim malownicze położenie oraz tajemnica wyroczni, która dla ludzi żyjących dziś może być magią.

Delfy - Święty Krąg, na pierwszym planie amfiteatr, niżej ruiny świątyni Apollina 
Delfy - Marmaria, okrągła świątynia, tolos

Jeżeli chodzi o przyrodę duże wrażenia na nas wywarł przejazd przez półwysep Mani .To przede wszystkim dzikość krajobrazu, odludne miejsca, wspaniałe i niepowtarzalne krajobrazy, opuszczone miejscowości z obronnymi wieżami. Nasz przejazd w poście 12. Peloponez - dziki płw. Mani, zat. Lakońska: Gythio .

Dziki, prawie bezleśny półwysep Mani
Obronne wieże w wyludnionych miejscowościach półwyspu Mani
Pusta droga na półwyspie Mani

I oczywiście osobliwym miejscem są zespoły prawosławnych klasztorów Meteory „ zawieszone w niebie” na skałach. Jedno z najbardziej spektakularnych miejsc w Grecji.

Zawieszone na niedostępnych skałach klasztory Meteorów
Zawieszone na niedostępnych skałach klasztory Meteorów

Miejscem, które należy zobaczyć ku przestrodze i aby zrozumieć bezmiar krzywd, jakich doznali Grecy w II wojnie światowej ze strony niemieckiego okupanta, jest muzeum w Kalawricie.
Pobyt tutaj to trochę tak, jak odwiedzenie w Polsce Oświęcimia - Brzezinki ( po niemiecku Auschwitz - Birkenau ), jako niemieckiego obozu koncentracyjnego – obozu zagłady ludzkości w okupowanej przez Niemców Polsce ( oczywiście z zachowaniem odpowiedniej skali bestialstwa ). Nasze wspomnienia i refleksje w poście 9. Peloponez - zat. Koryncka: Kalawrita i okolice .

Pomnik przy muzeum w Kalawricie
Ściana w muzeum z fotografiami pomordowanych

Ceny wstępów do zabytków.
Ceny biletów wstępu są dość wysokie, ostatnio dość mocno podrożały, ale plusem są zniżki dla seniorów ( +65 ) oraz dla dzieci i młodzieży. Ceny biletów do miejsc archeologicznych znajdziecie tutaj : http://odysseus.culture.gr/h/3/eh355.jsp?obj_id=2384 ( uwaga, strona ta czasami " zacina się " ).
Musimy tu wspomnieć również o muzeach. Te w Olimpii, Mykenach, Delfach, Epidauros możemy śmiało polecić wszystkim. Muzea wymienione powyżej zwiedza się w ramach biletu wstępu wraz z miejscami archeologicznymi.
W Narodowym Muzeum Archeologicznym jest takie bogactwo eksponatów, że na zwiedzenie potrzeba więcej niż jeden dzień. Warto tam pójść, to jedno z najważniejszych muzeum w Europie. Podobno Muzeum Akropolu ma bardzo ciekawą i nowoczesną ekspozycję, ale nie mieliśmy dość siły, aby je zwiedzić. W ramach przygotowania do wyjazdu trochę nam brakowało lepszych stron internetowych z możliwością wirtualnego zwiedzania, szczególnie Narodowego Muzeum Archeologicznego w Atenach.

Jazda samochodem.
Ruch samochodowy w Grecji, poza dużymi aglomeracjami ( Ateny i Saloniki ), był dużo mniejszy aniżeli w Polsce, jeździ się tu więc dość przyjemnie i bezpiecznie. Niemniej jednak trzeba zauważyć, że byliśmy w Grecji nie w pełni sezonu, tj. 4 dni ostatnie maja i pierwsze trzy tygodnie czerwca. Staraliśmy się nie jeździć autostradami. Greckie autostrady płatne są na bramkach. Niektóre odcinki są niepłatne. Nasza nawigacja ( Garmin ) miała dobrą mapę, zawsze wiedzieliśmy czy dany odcinek jest płatny, czy też nie. Aktualne ceny za przejazd autostradami ( nie tylko greckimi ) są dostępne tutaj: https://www.oeamtc.at/routenplaner/ . Posługując się tym austriackim portalem zawsze będziecie wiedzieć, ile będzie Was kosztował przejazd. Na tym portalu są też uaktualnione średnie ceny paliw. Jadąc zachodnią trasą do Patras, jeżeli się Wam nie spieszy, to nie korzystajcie z mostu nad Zatoką Koryncką tylko z promu ( przejazd przez most to 13 Euro, a promem 6,50 Euro, ceny z maja 2016 ), przejazd promem trwa ok. 45 min.

Grecja jest krajem bardzo górzystym. Drogi, które nie są głównymi, są bardzo kręte, wąskie, czasami strome, ale za to puste. Trzeba się liczyć z tym, że na takich drogach nie da się szybko jechać. Na tych drogach często spotykaliśmy zwierzęta bez żadnego dozoru. Wszystkie drogi mają dość dobrą nawierzchnię.

Kręta, bardzo wąska droga do wąwozu Lousios
Droga z Kalamaty do Sparty
Droga z Kalamaty do Sparty
Przewieszona skała na drodze z Kalamaty do Sparty
Pusta zupełnie droga na Peloponezie
Stado kóz na drodze
Policji drogowej prawie się nie spotyka. Tylko w dwóch miejscach spotkaliśmy mobilne kontrole radarowe. Grecy raczej nie przekraczają dozwolonych prędkości, ale przepisy ruchu drogowego traktują bardzo specyficznie i wybiórczo. Widzieliśmy nawet samochód zaparkowany na przejściu dla pieszych.


To  auto nie jest w ruchu, ku naszemu zdziwieniu jest zaparkowane na przejściu dla pieszych
W Atenach też można zobaczyć " amazonki " na motorze
Greccy kierowcy są wyrozumiali dla innych kierowców. Kiedyś jechaliśmy trolejbusem w Atenach wąską ulicą jednokierunkową, po obu stronach ulicy zaparkowane samochody, tak wąsko, że wyminąć, czy wyprzedzić nie można. Przed nami jechało kilka samochodów osobowych. W pewnym momencie jeden z kierowców jadących przed nami zatrzymał się, aby porozmawiać z kimś na chodniku. Trwało to około minuty, nikt nie protestował, nikt nie zatrąbił. Inny przykład w Salonikach na głównym rondzie w mieście zatrzymał się samochód, kierowca poszedł zrobić zakupy do pobliskiej trafiki. Mimo, że samochód bardzo utrudniał i spowalniał ruch na rondzie nikt nie protestował. Czy u nas byłoby to możliwe? Naszym zdaniem Grecy myślą tak„ ja też może kiedyś będę musiał porozmawiać, czy zrobić zakupy. Nie chcę żeby ktoś na mnie trąbił i mnie poganiał ”.

Greccy kierowcy są też uczynni, nie zdarzyło się nam, aby jadąca przed nami na wąskich górskich drogach ciężarówka nie ustąpiła nam pierwszeństwa. Niektóre nawet się zatrzymują i przepuszczają. U nas w Polsce nie do pomyślenia.

Na drogach w Grecji jest bezpiecznie, podczas naszej podróży nie widzieliśmy żadnego wypadku czy stłuczki.

Parkowanie w dużych miastach, tak jak wszędzie, jest problemem. W Atenach nawet nie próbowaliśmy. Natomiast w Salonikach to jest prawdziwy koszmar. Sześć lat temu szukaliśmy miejsca do zaparkowania w Salonikach przez trzy kwadranse. Nie ma natomiast problemu z parkowaniem w miejscach turystycznych. Wszędzie są wystarczająco duże parkingi i są one bezpłatne ( oczywiście z wyłączeniem Aten czy Salonik ). W Grecji ani razu nie płaciliśmy za parking. Rezerwując nasze miejsca noclegowe zawsze zwracaliśmy uwagę na to czy będziemy mieć bezpłatny parking.
Paliwo. Nie mieliśmy problemów z zakupem paliwa. Ku naszemu zaskoczeniu duża część stacji paliwowych honoruje teraz karty płatnicze. Podczas naszych poprzednich wyjazdów do Grecji w 2010 oraz w 2014 z płatnością kartą mieliśmy problemy. Ale jedną płatność za paliwo musieliśmy reklamować w naszym banku, z resztą z sukcesem. Na południu Peloponezu, gdzie ruch jest niewielki, stacji paliwowych jest bardzo mało. Ceny paliw najlepiej sprawdzać na portalach internetowych przed wyjazdem. Informacje są rzetelne.

Noclegi.
Wszystkie nasze noclegi zarezerwowaliśmy przed wyjazdem. Korzystaliśmy z dwóch portali internetowych: http://www.booking.com/ oraz https://www.airbnb.pl/ . W pierwszym można rezerwować głównie miejsca w hotelach i pensjonatach, w drugim w mieszkaniach prywatnych. W Grecji za nocleg dla dwóch osób z możliwością parkowania, często to było studio z kuchnią, płaciliśmy od 20 do 38 Euro/noc. Nie podajemy adresów, bo baza noclegowa ciągle się zmienia. Korzystając z tych portali na pewno coś znajdziecie.
Jeżeli chcielibyście skorzystać z portalu „airbnb” zwróćcie się do nas o rekomendację, wtedy Wy zapłacicie taniej za pierwszy Wasz nocleg, a my za kolejny.
Standard wszystkich noclegów w Grecji był dla nas dobry. Najtrudniej było nam znaleźć noclegi w Nafplionie, były to najdroższe nasze noclegi. Zaskoczeniem dla nas była duża podaż mieszkań na wynajem w Atenach. W związku z tym nie były one drogie. Najlepsze noclegi mieliśmy w Mavrovouni, Avii, Atenach, Diakofto. Namiarów nie podajemy chyba, że się do nas o to zwrócicie. Inne noclegi, poza tym w Salonikach, też były dobre.

Jedzenie i zakupy.
Śniadanie oraz drugie śniadanie zazwyczaj przygotowywaliśmy sami. Na obiad lub kolację szliśmy do restauracji, często jeżeli mieliśmy takie możliwości gotowaliśmy sami. Produkty kupowaliśmy w miejscowych sklepach. Ceny w Grecji są 2-4 razy wyższe niż w Polsce. Porównywalne do naszych są ceny wody mineralnej i taniego wina. Tańsze niż u nas były tylko pomarańcze. Może to się wydawać dziwne, ale w Grecji nie spotkaliśmy takich centrów handlowych, jakich u nas i w całej Europie jest wiele. Nie widzieliśmy też tutaj spożywczych sklepów sieciowych, jakie są u nas, czy też w innych krajach. Jak to się Grecji udało???
W Grecji nie ma problemów ze znalezieniem restauracji, mimo to do tych tańszych i z lepszą kuchnią czasami są kolejki. Ponieważ lubimy jagnięcinę to najczęściej szliśmy do restauracji na kotleciki jagnięce. Jest to wydatek ok. 20 Euro dla dwóch osób. Grecy w niedzielę w godzinach 12.00 – 14.00 masowo idą na obiad do restauracji, wtedy wszystkie miejsca są zajęte. 

Co się nam w Grecji nie podobało.
Przejeżdżając przez wiele miejscowości widzieliśmy sterty niewywiezionych śmieci. Grecy ze śmieciami zupełnie sobie nie radzą. Na domiar złego nie segregują też śmieci. W Atenach miła właścicielka mieszkania, które wynajmowaliśmy, na nasze pytanie jak mamy segregować śmieci z lekkim zażenowaniem powiedziała, że co prawda powinno się je segregować, ale nikt tego nie robi.
Druga sprawa, która się nam nie podobała nie tylko podczas tego wyjazdu, to brak jakichkolwiek chodników, nie mówiąc o promenadach, czy traktach spacerowych w większości greckich miejscowości wypoczynkowych. Jak Grecy chcą, żeby do nich przyjeżdżało więcej turystów?? 
Te dwie sprawy mogą świadczyć, naszym zdaniem, o bardzo słabym samorządzie terytorialnym. To są problemy, które powinni rozwiązywać mieszkańcy miejscowości. Być może z czasem się to zmieni, co bardzo im tego życzymy. 
Pewien postęp zauważyliśmy w sklepach. Kiedyś greckie sklepy nie grzeszyły ogólnie przyjętą estetyką, szczególnie w mniejszych miejscowościach. Był w nich bałagan, na półkach stały brudne i zakurzone artykuły. Obsługa się tym nie interesowała. Wybór towarów był niewielki. Teraz już takich sklepów nie widzieliśmy, ale wybór towarów jest jeszcze mały.

Grecja i jej sąsiedzi.
Grecja graniczy z czterema krajami: Albanią, Macedonią, Bułgarią i Turcją. Niestety stosunki z każdym z tych krajów nie są dobre.
Albania. Głównym problemem dla Grecji są albańscy emigranci, nie zawsze legalni. Jest ich w Grecji około 500 tysięcy. Kilka lat temu było ich ok. 200 tysięcy więcej. Emigranci z Albanii zaczęli masowo napływać po upadku komunizmu w Albanii - w roku 1992. Wykonują w Grecji najmniej skomplikowane prace za 20-30% płacy Greka. Albańczyków Grecy obwiniają za wzrost przestępczości. Kłopotem dla Greków są albańskie grupy przestępcze. Teraz, w związku z kryzysem gospodarczym w Grecji liczba albańskich emigrantów zmalała.
Macedonia. Rozpad Jugosławii w 1992 roku i powstanie niezależnego państwa macedońskiego zaostrzyło stary konflikt. Jedną z przyczyn konfliktu była nazwa państwa macedońskiego. Grecja jako jedyne państwo Unii nie uznawała Macedonii, nawet wtedy gdy w ONZ Macedończycy zmienili nazwę kraju na: Była Jugosłowiańska Republika Macedonii” ( w skrócie z angielskiego FYROM ). Mimo tego ustępstwa Grecja nadal nie uznawała Macedonii. Grecy zablokowali dla Macedończyków nawet port w Salonikach ( Macedonia nie ma dostępu do morza ). Wreszcie po wielu wysiłkach dyplomatów w 1995 roku Grecja ostatecznie uznała Republikę Macedonii. 
W tym sporze nie chodzi tylko o nazwę. Oba kraje uważają się za spadkobierców historii Aleksandra Macedońskiego. Naszym zdaniem oba kraje mogą powoływać się na spuściznę po Aleksandrze Macedońskim. Dla Greków żyjących w IV w p.n.e. był on barbarzyńskim najeźdźcą, który co prawda szybko się zhellenizował i uważał się później za Greka. Dla Macedończyków jest to właściwie jedyna wyrazista postać historyczna. Teraz spór ten ucichł, ale stosunki między oboma krajami są chłodne. ( Polska, USA, Wielka Brytania oraz wiele innych krajów jako oficjalną nazwę w stosunkach dwustronnych przyjmuje „ Republika Macedonii ”, natomiast większa część Unii – FYROM ). Znacznie więcej przeczytacie Państwo w Wikipedii pod hasłem Konflikt grecko-macedoński .
Bułgaria. Bułgaria zawsze rościła pretensje terytorialne do Tracji i części greckiej Macedonii. Grecja walczyła z Bułgarią podczas wojen bałkańskich oraz podczas pierwszej i drugiej Wojny Światowej. Bułgaria podczas II Wojny Światowej okupowała część Grecji i była to brutalna okupacja. Bułgarzy uciekali się nawet do eksterminacji cywilnej ludności greckiej. Tego Grecy do dziś nie mogą zapomnieć. 
Innym konfliktem są mniejszości narodowe. Teren pogranicza był etnicznie wymieszany i oba państwa starały się za asymilować jak największą część mniejszości etnicznej. Oba kraje mają o to wzajemne pretensje. Konfliktem byli też uchodźcy podczas greckiej wojny domowej. Wiele osób pochodzenia bułgarskiego i macedońskiego, mieszkających w Grecji uciekło przed wojną domową do Bułgarii, obawiając się greckiej eksterminacji. Po wojnie przez długie lata nie byli wpuszczani do Grecji nie mogąc dysponować swoim majątkiem ( ziemią ).
Turcja. O historii pomiędzy Grecją a Turcją, pisaliśmy w prawie każdym naszym wcześniejszym poście. Stosunki między oboma krajami są w dalszym ciągu bardzo napięte mimo, że oba państwa są członkami NATO. Zaszłości historyczne są ogromne. Grecy mają pretensje do Turcji o 500 – letnią okupację, o eksterminację ludności cywilnej w latach 20-tych ubiegłego wieku, do której Turcja się nie przyznaje, o konflikt o Cypr. itp.
Trudno sobie to wyobrazić, ale pierwsza oficjalna wizyta greckiego premiera w Turcji była dopiero w 2008 roku. Coraz to wybuchają nowe drobne konflikty, takie jak o wysepki Imia ( tureckie Kardak ) w 1996 roku. Te dwie wysepki mają zaledwie łączną powierzchnię 4 hektarów. Linia graniczna na Morzu Egejskim była wyznaczona niezbyt precyzyjnie. Dopóki latem greccy pasterze wypasali tam owce, to nie było problemu. Problem był kiedy Grecy zatknęli tam flagę. Turcy demonstracyjnie ją usunęli i zatknęli swoją. Gdy tureccy żołnierze tymczasowo wylądowali na wyspie, grecki wojskowy helikopter roztrzaskał się obok spornych wysepek, zginęło wtedy dwóch greckich żołnierzy ( uważani są w Grecji za bohaterów ). Grecy oskarżyli Turcję o zestrzelenie helikoptera. Potem konflikt przycichł, ale nie został rozwiązany. Wybuchł ponownie w 2015 roku, kiedy grecki premier zrzucił z helikoptera do morza wieniec w miejscu wypadku helikoptera. Wtedy Turcja poderwała swoje myśliwce ( Grecja zresztą też ). Więcej o tym można przeczytać w Wikipedii pod hasłem Imia/Kardak .
Mamy nadzieję, że w najbliższej przyszłości Grecja, na ile to będzie możliwe, poprawi swoje relacje z sąsiadami.

Bezpieczeństwo
Przed wyjazdem spotkaliśmy się z pytaniami i opiniami, dlaczego jedziecie do Grecji ?, przecież tam jest pełno uchodźców, a wśród nich mogą być terroryści, może być niebezpiecznie.
Wiemy, że Grecja ma poważny problem z uchodźcami, przeważnie z Syrii. Jednakże my nie widzieliśmy nigdzie uchodźców w zwartej grupie. Wszędzie w Grecji czuliśmy się bezpiecznie, bardziej niż w arabskich gettach pod Paryżem przez które tylko przejeżdżaliśmy.
Strach przed uchodźcami nakręcają media i politycy. Nie oznacza to, że nie należy bronić naszych krajów ( Unii Europejskiej ) przed wypieraniem naszej kultury i cywilizacji. Musimy dbać o nasze zabytki. Jest to ważne nie tylko dla Grecji, ale i całej Europy.
Mamy nadzieję, że wkrótce będzie możliwy powrót uchodźców do swoich krajów, a Europa pomoże im w odbudowie i rozwoju tych krajów, że powstanie coś na kształt „Planu Marshalla”.

Wszystkich zachęcamy do odwiedzenia Grecji !!!

środa, 8 czerwca 2016

11. Peloponez - bizantyjska Mistra, zat. Meseńska: Kalamata, Koroni

Pierwszy dzień po przyjeździe do Avi przeznaczamy na wypoczynek. Mieszkamy w ładnym studio na parterze, mamy tutaj możliwość gotowania. Miła właścicielka dobrze mówi po niemiecku, łatwo możemy się więc porozumieć. Do kamienistej plaży mamy ok. 100 m, trochę dalej do sklepów. Idziemy więc na zakupy, a potem na kawę do nadmorskiej kawiarenki. Jest ładny słoneczny dzień, niestety trochę wietrzny.  Jest to miejscowość wypoczynkowa z ładnymi żwirowymi plażami. Dużo jest pensjonatów, małych hotelików. Jest to dobra baza wypadowa do zwiedzania okolicy. Niestety nie ma tu przy ulicach chodników, nie mówiąc już o promenadzie nadmorskiej. Tak jak w innych miejscowościach mają również problem z wywozem śmieci.

Avia - wybrzeże w pobliżu naszej kwatery

Po południu jedziemy do pobliskiej Kalamaty, oddalonej od naszego pensjonatu o ok 10 km. Kalamata jest obecnie największym miastem południowego Peloponezu (nieco ponad 60 tys. mieszkańców). Była wymieniana już w Iliadzie Homera, ale nie ma zabytków starożytnych. Kalamata była pierwszym greckim miastem wyzwolonym już po kilku dniach walk spod okupacji tureckiej w 1821 r. Dziś jest stolicą greckiej oliwy. W 1986 roku Kalamata została zniszczona przez trzęsienie ziemi. Zniszczenia były wielkie, jedna czwarta mieszkańców pozostała wtedy bez dachu nad głową. Po trzęsieniu ziemi w całym regionie nastąpiła zapaść gospodarcza. Dziś Kalamata jest odbudowana, wiele budynków w centrum jest nowych. Po trzęsieniu ziemi pozostała niewielka starówka z kościółkiem świętych Apostołów z X w. Mamy tu niewielki problem z parkowaniem. Aby zaparkować w centrum trzeba w kioskach wykupić bilet parkingowy, ale kilka przecznic za centrum można już zaparkować bezpłatnie, o ile się znajdzie wolne miejsce. My mamy szczęście.
Kalamata - kościółek świętych Apostołów
Kalamata - fragment starego miasta

Główną ulicą idziemy na południe w kierunku morza. Kalamata ma duży port. Można się przespacerować po betonowym molo, przy którym cumują stateczki wycieczkowe. Spacerujemy po mieście do zmroku. Miasto dla nas przeciętne, ani ładne ani brzydkie, takie trochę bez wyrazu.
Kalamata - nabrzeże ze stateczkami wycieczkowymi
Kalamata - widok z betonowego mola 
Następnego dnia jedziemy z Kalamaty drogą na wschód do Mistry i Sparty. Na mapie wygląda to tak:



Nasz przewodnik podaje, że jest to jedna z najbardziej widokowych dróg na Peloponezie. Z Kalamaty do Sparty przez góry Tajget prowadzi tylko jedna droga asfaltowa przez przełęcz Langada. Drogę tę z Pylos z pałacu Nestora przez Kalamatę do Sparty do króla Menelaosa w „Odysei” Homera pokonał w jeden dzień rydwanem Telemach. Dziś jadąc samochodem potrzeba na to ok. 3 – 4 godzin. Po wyjechaniu z Kalamaty droga wspina się w górę, aby po paru kilometrach zjechać kilkoma fantastycznymi serpentynami do doliny rzeki Nedontas, która tutaj wykształciła piękny wąwóz. Wąwozem tym jedziemy kilka kilometrów, mając po obu stronach wspaniałe skalne ściany, a w dole rzekę. Potem droga opuszcza wąwóz i wspina się serpentynami, najpierw w gęstym lesie, a potem polanami aż na przełęcz Langada (ok. 1400 m n.p.m. źródła różnie podają jej wysokość). Z przełęczy z punktu widokowego roztaczają się wspaniałe widoki na góry Tajget. Za przełęczą droga obniża się serpentynami w gęstym lesie, potem wjeżdża w wąwóz. Jest to najbardziej widokowa część tej trasy. Przejeżdżamy półką skalną pod przewieszonymi skałami. Z wąwozu wyjeżdżamy kilkoma bardzo odważnie poprowadzonymi serpentynami. W tej części drogi zatrzymujemy się kilka razy aby podziwiać widoki. Za pierwszą miejscowością Tripi skręcamy w prawo i po chwili dojeżdżamy do dolnego wejścia do ruin bizantyjskiego miasta Mistra.

Widok na Kalamatę i zatokę Messeńską
Wjeżdżamy w wąwóz rzeki Nedontas
Droga i wąwóz
Góry Tajget - widok z okolicy przełęczy Langada


Przejazd pod przewieszoną skałą
Zjeżdżamy z przełęczy na stronę Sparty
Droga i skały
Historia Mistry zaczyna się w roku 1204, tzn jak w wyniku IV Wyprawy Krzyżowej krzyżowcy zamiast odzyskać Palestynę zdobyli i splądrowali Konstantynopol. Cesarstwo Bizantyjskie na kilkadziesiąt lat przestało praktycznie istnieć. Ziemie cesarstwa rozparcelowały między siebie siły biorące udział w krucjacie. Peloponez przypadł Frankom, którzy w roku 1249 ( książę Wilhelm II Villehardouin ) na szczycie wzgórza nad Spartą zbudował twierdzę, mającą bronić zdobytego terenu. Ok. 1258 r bizantyjczycy ruszyli do kontrofensywy i pokonali wojska Franków, biorąc do niewoli Wilhelma II. Zwrócili mu wolność w zamian za Peloponez. Zamek i szybko rosnące pod nim miasto z powrotem weszło w posiadanie Cesarstwa Bizantyjskiego. Mistra szybko rosła na znaczeniu i wkrótce stała się siedzibą Despotatu Morei ( tak nazywano Peloponez ). Władcami despotatu byli najczęściej synowie lub bracia cesarza. Konstantynopol po zniszczeniach IV Krucjaty nie odzyskał już dawnej siły, był słabym cesarstwem, i w 1453 roku został zdobyty przez Turków. Po zdobyciu Konstantynopola Turcy powoli zdobywali wszystkie bizantyjskie posiadłości. Ostatni w 1460 r. upadł Despotat Morei. Te dwieście lat były złotymi latami Mistry. Mistra w 1460 była dużym miastem, liczyła ponad 40000 mieszkańców. W niewoli tureckiej Mistra straciła na znaczeniu, miasto powoli upadało. Po zdobyciu przez Wenecjan w roku 1687 Peloponezu Mistra szybko się odbudowała, jeszcze raz osiągając populację 40000 mieszkańców. Niestety w 1715 roku Wenecjanie ulegli Turkom i Mistra z powrotem wróciła do Cesarstwa Osmańskiego. Pod panowaniem tureckim znów traciła na znaczeniu. Podczas walk o niepodległość Mistra została poważnie uszkodzona. Po odzyskaniu niepodległości niemiecki król Grecji - Otton nie chciał odbudowywać miasta i zarządził przeprowadzkę ludności do nowej Sparty. Degradacja opuszczonego miasta następowała bardzo szybko. Ludzie jednak ciągle do Mistry wracali. Miasto próbowano jeszcze odbudowywać na początku XX wieku. W czasie II wojny światowej ruiny miasta jeszcze ucierpiały, toczyły się tu zacięte walki. Dziś to co pozostało ze starożytnej Mistry jest zabytkiem UNESCO. Więcej o historii Mistry i o jej zabytkach możecie przeczytać tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Mistra

Tereny bizantyjskiego miasta są dość rozległe i pokrywają całe zbocze dość stromego wzgórza, na szczycie którego stoją ruiny frankońskiego zamku. Pod zamkiem znajduje się tak zwane miasto górne, a poniżej miasto dolne. Różnica poziomów pomiędzy zamkiem, a wejściem do dolnego miasta wynosi 330 metrów. Wejść na teren Mistry można albo z parkingu przy mieście dolnym lub górnym. Bilety są ważne przez cały dzień i można najpierw zwiedzić miasto dolne, potem przejechać samochodem do miasta górnego i zwiedzić tę część, można też od górnej bramy przejść do zamku frankońskiego. My robimy tak jak większość zwiedzających, zaczynamy od miasta dolnego. Tutaj są zgromadzone największe zabytki. Ruiny sprawiają niesamowite wrażenie, chodzi się dawnymi ulicami między kikutami ścian domów, niekiedy można zajrzeć do zachowanych piwnic. Najlepiej zachowane są kościoły. Tuż przy wejściu do dolnego miasta znajduje się kościół Metropolis – Agios Dimitrios. Jest to jeden z najstarszych kościołów Mistry, kiedyś był katedrą. To najlepiej zachowany kościół, jest po renowacji. Do kościoła wchodzi się przez niewielki arkadowy dziedziniec, otwarty na dolinę w której leży Sparta. W budynku po lewej stronie od wejścia znajduje się niewielkie muzeum. Sam kościół, jak na nasze czasy nie jest duży, prawie wszystkie ściany i kolumny są pokryte ładnymi freskami szkoda tylko, że duże ich fragmenty zostały bezpowrotnie utracone. Pod murami znajduje się małe, miejsce ogrodzone na żółto pomalowanym płotkiem, znajduje się tam kamień, który jest bardziej czerwony od innych. Podobno w tym miejscu Turcy w 1760 r. ścięli biskupa Lampardisa, a czerwony kolor to pozostałości jego krwi. 

Mistra - Metropolis
Mistra - Metropolis ( za żółtym płotkiem kamień miejsce stracenia biskupa Lampardisa) 
Mistra - Metropolis
Mistra - Metropolis, w kościele 
Mistra - Metropolis, w kościele
Mistra - Metropolis, mały dziedziniec
Mistra - Metropolis
Idziemy ścieżką pod górę wśród ruin dochodzimy do następnych kościołów: Evangelistria i Agii Theodorii. Kościoły te są już w gorszym stanie, ale wspaniałe freski, niestety też z dużymi ubytkami, są dość dobrze zachowane. Ścieżki są dobrze opisane, drogowskazy kierują nas teraz do Klasztoru Pantanassa. Klasztor jest położony w górnej części dolnego miasta, pod murami pomiędzy miastem górnym i dolnym. Do kościoła klasztornego wchodzi się do spod krużganków. Ocieniają one główne wejście. Jest to jedyne miejsce w tym starożytnym miejscu stale zamieszkałe. Mieszka tu kilka mniszek. W kościele również oglądamy ciekawe freski. Siedząc pod krużgankami robimy sobie dłuższą przerwę w zwiedzaniu, mamy stąd wspaniały widok na okolicę. Oprócz nas prawie nie ma tu nikogo, mniszki nie pokazują się turystom, a dziewczyna pilnująca kościoła dyskretnie usunęła się. Są tylko koty wygrzewające się w słońcu.

Mistra - kościół Evangelistria
Mistra - kościoły Evangelistria i Agii Theodorii.
Mistra - Klasztor Pantanassa 
Mistra - Klasztor Pantanassa
Mistra - wnętrze kościoła w Klasztorze  Pantanassa
Mistra -  koty w Klasztorze Pantanassa 
Mistra - widok z Klasztoru Pantanassa
Mistra - widok z Klasztoru Pantanassa na pobliską Spartę
Mistra - rekonstrukcja fragmentu dolnej części miasta
Z klasztoru idziemy już w dół kierując się do wyjścia. Trochę błądzimy wśród ruin, czasami wchodzimy do zachowanych piwnic opuszczonych domów. Powoli dochodzimy do dolnej bramy, wsiadamy w auto i tak jak inni turyści przejeżdżamy do górnego miasta.Z górnego miasta widoki na rozległą równinę Lakońską są jeszcze wspanialsze. Tutaj, tak jak w dolnym mieście najlepiej zachowały się kościoły. Zwiedzamy Agia Sofia ( kościół Mądrości Bożej ) oraz kościół Agias Nikolaos. W tym drugim nie ma okien, pomiędzy kolumnami fruwają ptaki, są tu też freski. Całość sprawia trochę niesamowity widok. 
Pałac despoty można oglądać prawie z każdego miejsca miasta górnego. Nie można go zwiedzać, jest w odbudowie.

Mistra - górne miasto, kościół Agia Sofia
Mistra - górne miasto, kościół Agia Sofia
Mistra - górne miasto, kościół Agia Sofia, freski w kościele
Mistra - górne miasto, kościół Agias Nikolaos
Mistra - widok na odbudowywany pałac despoty, Spartę i nizinę Lakońską
Nie spieszymy się. Jest to miejsce magiczne, niby nic wielkiego, trochę ruin, kilka zachowanych lepiej lub gorzej kościołów. Nie wiemy jak innym, nam się bardzo podobało. Magia tego miejsca jest duża. Niestety nie starcza nam sił aby wspinać się do ruin zamku. Po kilku godzinach wychodzimy z ruin. My byliśmy zmęczeni słońcem. W ruinach jest mało cienia, praktycznie tylko w kościołach. Do zwiedzania konieczne są okulary przeciw słoneczne i duży zapas wody. Trudno sobie wyobrazić zwiedzanie w środku lata, kiedy upał jest duży. Mimo, że na parkingu było sporo samochodów to turystów prawie nie spotykaliśmy. Teren ruin jest bardzo rozległy i chodząc po nim mieliśmy wrażenie, że jesteśmy tu sami.

Z Mistry jedziemy do pobliskiej Sparty. Z antycznego miasta, które było w starożytnej Grecji potęgą, prawie nic nie pozostało. Główna aleja miasta, wysadzana palmami, sprawia przyjemne wrażenie. Aleja kończy się pod wzgórzem, na którym kiedyś stał akropol. Stoi tu współczesny posąg Leonidasa, bohaterskiego króla starożytnej Sparty, który zginął w bitwie pod Termopilami broniąc Grecję przed najazdem Persów. Więcej o Leonidasie tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Leonidas_I

Sparta - główna ulica
Sparta - pomnik Leonidasa

Ze Sparty do Kalamaty wracamy tą samą drogą przez góry. Jest już późno i w dolinach, które przed południem były jasno oświetlone słońcem jest już cień. Droga nie wygląda już tak malowniczo. Jak dużo zależy od słońca i oświetlenia. Znów na nasz nocleg przyjeżdżamy o zachodzie słońca. 

Avia - zachód słońca 
Dziś jest niedziela, ładny słoneczny dzień. Postanawiamy, że pojedziemy do Koroni. Trasa na mapie wygląda tak:


Koroni leży na południowym końcu półwyspu Mesenii ( najbardziej na zachód wysunięty półwysep z trzech charakterystycznych półwyspów Peloponezu ). Historia tego miejsca jest nieco inna niż pobliskiej Kalamaty ( tylko 60km ), czy też Mistry. Po IV wyprawie krzyżowej o tereny tego półwyspu walczyła Wenecja z Frankami, którzy władali Mistrą, w efekcie tych walk tereny te kontrolowała Republika Wenecka, terenów tych nie odzyskało Bizancjum.
W Koroni oraz na zachodnim krańcu półwyspu, w pobliskim Methoni Wenecjanie wybudowali potężne twierdze. Twierdze te kontrolowały szlak morski z Wenecji na Kretę, były bazą zaopatrzeniową dla statków, kontrolowały także ruch pielgrzymkowy do Jerozolimy. Niestety w roku 1500 zarówno Koroni jak i Methoni w wyniku przegranych przez Wenecję wojen przeszły w posiadanie tureckie. Koroni wywalczyło niepodległość od Turków o siedem lat później niż pobliska Kalamata – dopiero w 1828 roku.
Do Koroni przyjeżdżamy w porze obiadowej. Grecy niedzielny obiad jedzą wcześnie ok. 12-13. Auto zaparkowaliśmy niedaleko promenady nadmorskiej. Pełno tutaj restauracyjek. Wyglądało to tak, jakby całe miasteczko nagle przyszło na obiad, żaden stolik nie był wolny. Na ulicy zauważyliśmy też zupełnie nowych dla nas sprzedawców gotowej, gorącej jeszcze pieczeni ( najczęściej wieprzowej ) na niedzielny obiad. My, ponieważ śniadanie jedliśmy późno, nie byliśmy głodni. 

Koroni - po obiedzie należy omówić ważne sprawy
Koroni 


Poszliśmy zobaczyć tę wenecką twierdzę, od wielu lat nie ma już znaczenia militarnego. Już w środku twierdzy, ale jeszcze na dole znajduje się kościół Panagia Elestrias, wzniesiony dla siedziby cudownego obrazu. Kościół jest położony na końcu ładnej parkowej alei, na murach twierdzy. Roztacza się stąd widok na zachodnią część miasteczka oraz na długą i ładną piaszczystą plażę. W kościele trwa właśnie ceremonia ślubna, idziemy więc dalej na szczyt twierdzy.
Koroni - kościół  Panagia Elestrias
Koroni - widok spod kościoła Panagia Elestrias na plażę
Znajdują się tu prywatne domostwa oraz klasztor żeński Timiou Prodromou na samym szczycie. Do klasztoru można wejść, jest tu kościółek, w którym siostrzyczki się modlą. Prowadzą też maleńki sklepik,w którym sprzedają swoje wyroby oraz drobne pamiątki. Rozmawiamy z jedną z nich, z pochodzenia jest Bułgarką, obecnie w klasztorze jest ich pięć, wszystkie już są starsze. Wchodzimy na dach najwyższej budowli twierdzy. Roztacza się stąd wspaniały widok na miasteczko, Zatokę Messeńską oraz na wschodzie półwysep Mani. Nie możemy się napatrzeć.

Koroni - wejście do klasztoru na szczycie weneckiej cytadeli
Koroni - klasztor Timiou Prodromou, kościółek trochę śmiesznie wybudowany na szczycie bunkra
Koroni - widok z najwyższego punktu cytadeli i klasztoru
Schodząc po drodze zwiedzamy jeszcze kościół, teraz już pusty. Powoli po stromych uliczkach schodzimy do miasteczka. Niecałe dwie godziny temu był tu ruch, pełno ludzi, w restauracjach trudno było o stolik. Teraz wszędzie pustki, w restauracjach prawie nikogo nie ma, teraz w spokoju my idziemy na obiad, jemy pyszną jagnięcinę. Na parkingu, na którym z trudem zaparkowaliśmy teraz stoi tylko nasze auto. 

Koroni, tu jedliśmy obiad
Koroni - jeszcze jeden widok na miasteczko
Po obiedzie jedziemy jeszcze kilkanaście kilometrów w kierunku Methoni. Mijamy ładne plaże, zamiast zwiedzać następne miasteczko zatrzymujemy się przy jednej z plaż, idziemy się kąpać w malutkiej zatoczce, która jest tylko dla nas. Zostajemy tutaj prawie do wieczora. Do Avi na naszą kwaterę wracamy znowu wieczorem.

Jedziemy w stronę Methoni
Jedziemy w stronę Methoni
Zaparkowaliśmy na plaży pod palmą
W okolicach Kalamaty wszędzie rosną drzewa oliwne
Nasz ostatni zachód słońca w Avii