Pokazywanie postów oznaczonych etykietą TODRA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą TODRA. Pokaż wszystkie posty

środa, 1 maja 2013

Maroko Dzień 9. Wąwóz Todra i droga do Midelt.

Rano budzi nasz przeraźliwy ryk, to ryczy głodny osioł w sąsiedzkiej zagrodzie, wstajemy więc trochę wcześniej, śniadanie jemy na dachu hoteliku. Serwuje nam właściciel, ubrany w niebieskie szaty, przypominające tuarega. Z dachu widać olbrzymie skały, przez które przełamuje się rzeczka Todra.

Osioł który nas obudził (karmiony pomarańczami)




Z właścicielem naszego pensjonatu
Mapka naszej dzisiejszej trasy:




Po śniadaniu podjeżdżamy do skraju wąwozu. Dalej idziemy już na piechotę mimo, że dnem wąwozu prowadzi betonowa, dość szeroka przejezdna droga. Wąwóz jest niesamowity, pionowe skały o wysokości około 200 m, na dnie tylko rzeka i droga, w najwęższym miejscu to tylko 10 m, w najszerszym 20-30m. Wąwóz jest długi na ok. 600 – 700 m. W niektóre miejsca na dnie nigdy nie docierają promienie słońca. Wrażenie dzikości potęguje fakt, że nie ma tu prawie roślinności. Dominuje brązowo - rudy kolor skał we wszystkich odcieniach. Mniej więcej w połowie wąwóz skręca w lewo, jest tu najszerzej, na dnie za rzeką pod przewieszonymi skałami usadowiły się dwa niewielkie hoteliki i tylko tutaj, gdzie dociera słońce rośnie kilka palm.

 
W wąwozie Todra


Za wąwozem dolina się rozszerza. Spotykamy tutaj naszego właściciela hotelu, który prowadzi gości hotelowych, na krótki treking. Droga stąd prowadzi górami do miejscowości Imilchil, leżącej w sercu Atlasu Wysokiego, aby tam dojechać trzeba też mieć napęd na cztery koła. Wracamy z powrotem dnem wąwozu. Skalnymi ścianami wąwozu prowadzi wiele dróg alpinistycznych. 


W wąwozie Todra 
Piknikująca w wąwozie Todra rodzina marokańska

Tuż przy naszym parkingu widzimy jak rozprowadzana jest woda z rzeki nawadniająca palmową dolinę. 

Tak zaczyna się kanał rozprowadzający wodę do poletek wzdłuż rzeczki
Wracamy do Tinerhir, stąd dalej drogą N10 aż do miejscowości El Rachidia. To miasteczko zbudowane zostało też jako garnizonowe dla Legii Cudzoziemskiej. Zatrzymujemy się na posiłek. Zastanawia nas brak ruchu na głównej ulicy, kelner wyjaśnia nam, że ulica została zamknięta. Za dwie godziny będzie pochód, dziś jest 1 Maja.

Jedyny w Maroku tunel na naszej trasie
Droga przez pustynię
Jedziemy teraz na północ drogą N13, która prowadzi nas doliną rzeki Ziz. Po drodze podziwiamy, nagie pustynne stoki gór. Po raz trzeci przejeżdżamy przez główny grzbiet Atlasu Wysokiego, jesteśmy na przełęczy Tizi n'Talrhemt 1907 m npm.
Na przełęczy Wielbłądzicy
Rogatka policyjna
Jest tu już roślinność, wśród nielicznych cedrów i tui na resztkach traw wypasają się kozy i wielbłądy.

Za miejscowością Midelt dojeżdżamy do naszego motelu. Na zachodzie już po raz ostatni oglądamy ośnieżone szczyty Atlasu Wysokiego. Jest to nowy obiekt zbudowany na wzór warownych budowli marokańskich, wygląda trochę kiczowato, ale jest bardzo przyjemny.

Nasz motelik






wtorek, 30 kwietnia 2013

Maroko Dzień 8. Quarzazate i wąwóz Dades

Dopiero rano przy śniadaniu widzimy, że nasz hotelik jest pełen turystów. W nocy przyjechało kilka samochodów. Jest ładny, słoneczny dzień, już nie wieje, jest dużo cieplej. Przed nami 279 km, jak pokazuje poniższa mapka:



Jedziemy do pobliskiego Ouarzazate, po drodze zbaczamy troszeczkę z głównej drogi N10 do kasby Tiffoultoute. W porównaniu z Ait Benahaddou to maleństwo, jest też malownicza i też „grała” w kilku filmach. Oglądamy tylko z zewnątrz, mamy mało czasu. Ouarzazate, jest nowym miastem, założonym przez Francuzów. Tu była jedna z głównych baz francuskiej Legii Cudzoziemskiej, dzisiejsze miasteczko powstało jako miasto garnizonowe. Dzisiejsze Ouarzazate to stolica marokańskiego przemysłu filmowego. Są tu liczne studia filmowe, jeżeli na filmie widać plenery pustynne, to z dużym prawdopodobnie były kręcone tutaj oraz w tutejszych studiach.

 W kasbie Tiffoultoute
Przed Chez Dimitri
Zatrzymujemy się w centrum miasteczka, szukamy klimatycznej i słynnej restauracji i kawiarni „Chez Dimitri” założonej w 1928 r. przez Greka, do dziś prowadzona jest przez rodzinę założyciela. Można podobno tu spotkać wielu podróżników, niespotykane jest też wyposażenie lokalu. Niestety nie znajdujemy, idziemy na kawę do innej kawiarni, po wyjściu z której od razu znajdujemy „Chez Dimitri”, niestety jest zamknięta, będzie otwarta później.
Jedziemy dalej na zachód. Zaraz za centrum, jeszcze w Ouarzazate po lewej stronie jest ładna kazba Taourirt, mimo olbrzymich pokus oglądamy ją tylko z zewnątrz.

Kazba Taourirt
Jedziemy teraz półpustynią, rosną tutaj jakieś suchorośla i nieliczne kępki traw. Czasami widać stada czarnych kóz i wielbłądów pasących się na tych ubogich pastwiskach.
Po lewej stronie w oddali widać ośnieżone szczyty Atlasu Wysokiego, po prawej stronie w pewnym oddaleniu jest dolina rzeki Dades, czasami droga zbliża się do rzeki, wjeżdżamy wtedy na krótko w strefę palm. 


Półpustynia i Atlas Wysoki
Jezioro na pustyni
Na południu widać duże jezioro, jest to jezioro zaporowe na rzekach Dra i Dades. Nie dopływają one do morza nikną na południu, już w Algerii, w piaskach Sahary. Marokańczycy chcą jak najwięcej wody pozostawić u siebie.
Dojeżdżamy do Boulmane, jest to centrum uprawy róż w Maroku, przed miejscowością wiele osób przy drodze próbuje sprzedać wieńce z płatków róż. Skręcamy tu z głównej drogi na północ w wąwóz Dades. Na początku nie przypomina to wąwozu, jest to szeroka, brzydka dolina. Po kilku kilometrach się zwęża koło miejscowości Ait Arbi widać dużą malowniczą formację skalną tak zerodowaną, że przypomina mózg. Dlatego też jest nazywana „mózgiem Atlasu”. Zatrzymujemy się na niewielkim parkingu, robimy zdjęcia. Spotykamy tu czworo Czechów z Pragi, małżeństwo z dorosłym synem i synową. Jeżdżą po Maroku tak jak my, podobną do naszej trasą. Dziwne, ale bez umawiania spotkamy się z nimi jeszcze dwa razy, w wąwozie Todra i w Fezie.

"Mózg Atlasu"





Dziwnie wyglądają te skałki
Jedziemy dalej na północ, wąwóz coraz bardziej się zwęża, w pewnym momencie droga i rzeka nie mieszczą się razem. Droga teraz prowadzi bardzo stromymi serpentynami. Na górze jest restauracja. Roztacza się tu wspaniały widok na drogę, którą przyjechaliśmy i w dół na wąwóz. Zatrzymujemy się na herbatę, podziwiamy widoki.

Droga w w wąwozie Dades
Wąwóz Dades

Wąwóz Dades kilka kilometrów dalej


Z restauracji jedziemy jeszcze chwilę wąwozem, teraz droga jest poprowadzona dnem wąwozu, tuż przy rzece pomiędzy pionowymi skałami. Po czterystu metrach wąwóz się rozszerza. My musimy wracać z powrotem do Boulmane, gdybyśmy mieli samochód z napędem na cztery koła moglibyśmy jechać przez góry bezpośrednio do wąwozu Todra. Dwadzieścia kilometrów dalej, koło miejscowości Tinerhir znowu skręcamy z głównej drogi w lewo do równoległego do Dades wąwozu Todra. Na początku jest to również szeroka dolina. Jedziemy wysoko ponad jej dnem, widzimy teraz na dole pośród żółto – brązowych skał zieloną wstążkę. Są to gaje palmowe tzw. palmiarnie, rosnące przy rzece, w takiej palmiarni jemy naszą obiado – kolację. Po posiłku idziemy ścieżką wśród palm. Pod palmami ludzie uprawiają ziemię, można tu zobaczyć ogródki warzywne z marchewką ziemniakami. Na placyku między palmami chłopcy zrobili sobie boisko, na którym grają w piłkę.

Autostopowicze
Widać gdzie płynie rzeczka
Dwadzieścia kilometrów dalej mamy nasz hotelik, który znajduje się tuż przy wlocie do właściwego wąwozu. Przyjeżdżamy prawie o zmroku. Wąwóz będziemy zwiedzać jutro rano. Właścicielem hoteliku jest miły młody mężczyzna. Gościł on u siebie grupę alpinistów z Krakowa. Sam też jest alpinistą i przewodnikiem. Mimo, że jest muzułmaninem, częstujemy go kieliszkiem naszej śliwowicy.

Boisko pod palmami