piątek, 12 maja 2017

14. Andaluzja - z Kadyksu przez Przylądek Trafalgar, Tarifę, Castillo de Castellar w stronę Gibraltaru

Rano po śniadaniu pakujemy się dość sprawnie. Przed nami dzisiaj nieco ponad 200 km. Niżej załączamy mapkę naszej planowanej dzisiejszej wycieczki z El Puerto de Santa Maria wzdłuż wybrzeża Atlantyku w stronę Gibraltaru, już nad Morzem Śródziemnym.



Pierwszym celem naszej dzisiejszej wycieczki jest sławny Przylądek Trafalgar. Najpierw jedziemy autostradą A4, potem skręcamy w lokalną drogę jedno jezdniową. Kilkadziesiąt kilometrów dalej wyraźny drogowskaz oraz nasza nawigacja kieruje nas w wąską drogę dojazdową, która kończy się przy barze „Bar Las Dunas”. Parkujemy tutaj bezproblemowo samochód. Dalej jest zakaz jazdy. Droga dalej też jest asfaltowa, ale w dużej części przysypana jest piaskiem. Wokół krajobraz trochę jak na pustyni. Idziemy do dobrze widocznej latarni morskiej  ( w linii prostej około kilometra od baru ).

Przylądek Trafalgar, droga do latarni morskiej
Przylądek Trafalgar, latarnia morska
Przyladek Trafalgar, widok spod latarni na wschód stąd przyszliśmy
Nazwa Trafalgar pochodzi z arabskiego „Taraf al-Gharb”, co oznacza „przylądek zachodni”. Przylądek Trafalgar oraz znajdujący się na marokańskim brzegu Przylądek Spartel ( też tam jest latarnia morska ) wyznaczają umownie zachodnią granicę Cieśniny Gibraltarskiej. Podróżując po Maroku byliśmy na przylądku Spartel ( nasza relacja: Maroko Dzień 17. Droga do Rabatu ), po afrykańskiej stronie było trochę bardziej malowniczo i zielono. Obie te latarnie dzieli w linii prostej około 45 km. Można porównać zdjęcia dwóch latarni:

Przylądek Trafalgar, latarnia 
Maroko, Przylądek Spartel, latarnia

Widok na Przylądek Trafalgar i latarnię od strony morza, zdjęcie z Wikipedii
W pobliżu latarni ( na powyższym zdjęciu po prawej stronie ) znajdują się pozostałości Wieży Trafalgar.  Stanowiło to część systemu wież obserwacyjnych na wybrzeżu, zamówionych przez Felipe II w XVI wieku, aby chronić większość hiszpańskich wybrzeży przed berberyjskim piractwem z Afryki Północnej. W bezpośrednim sąsiedztwie wieży i latarni morskiej znajduje się kilka stanowisk archeologicznych, pochodzących z dwóch różnych etapów historycznych: Rzymu i Al-Andalus.  
Latarni na przylądku nie można zwiedzać. Od latarni do morza prowadzi drewniany chodnik. Brzeg morza jest piaszczysty z ogromnymi głazami zatopionymi w tym piasku. Na wydmach rosną kępkami kolorowe kwiaty.

Przylądek Trafalgar, na chodniku spod latarni na plażę

Przylądek Trafalgar, rosną tu kwiatki podobne do naszych margaretek lub... takie fioletowe?

Przylądek Trafalgar, brzeg oceanu usiany ogromnymi głazami
Cały ten obszar stanowi rezerwat przyrody Tombolo de Trafalgar.  Spacerujemy wzdłuż morza po tych kamieniach i głazach. Jest wspaniała pogoda, słońce i lazur nieba. Wspaniale połyskuje w słońcu morze.  Przysiadamy na kamieniach i podziwiamy widoki i na latarnię, i na ocean.


Przylądek Trafalgar, spacer wzdłuż brzegu oceanu w towarzystwie ogromnych głazów

Przylądek Trafalgar, droga powrotna z brzegu oceanu do latarni
Bardzo tu wieje, wracamy do naszego baru na codzienną tradycyjną kawę.
Spotykamy tu grupę sympatycznych włoskich motocyklistów. Bar jest częściowo zadaszony. Przy belce stropowej obserwujemy, jak co chwilę para jaskółek karmi swoje pisklęta.

Przylądek Trafalgar, gniazdujące jaskółki w barze
Jak to zwykle bywa przy kawie, przyszedł czas na historię tego miejsca, gdzie na południe od tego przylądka na morzu odbyła się jedna z ważniejszych bitew morskich w historii Europy i Świata.

 Bitwa pod Trafalgarem  
W dniu 21 października 1805 roku flota angielska pod dowództwem admirała Horatio Nelsona śmiałym manewrem, niespotykanym wcześniej w ówczesnych bitwach morskich, zdecydowanie pokonała sprzymierzoną flotę hiszpańsko – francuską. Przebieg bitwy dokładnie jest opisany w powyższym linku. Straty hiszpańskie i francuskie były ogromne. W bitwie zostały zatopione 22 okręty, zginęło 3250 marynarzy, 2500 zostało rannych, 7 tysięcy dostało się do niewoli. Natomiast po stronie brytyjskiej kilka okrętów zostało uszkodzonych, a zginęło 449 marynarzy, w tym ich dowódca Horatio Nelson. Była to ostatnia wielka bitwa morska w której uczestniczyły żaglowce.

Bitwa pod Trafalgarem uniemożliwiła Napoleonowi inwazję na Wielką Brytanię oraz walnie przyczyniła się do jej morskiej potęgi. Flota brytyjska przez kilkanaście lat nie miała konkurencji. Umożliwiło to Anglikom podboje kolonialne i stworzenie ogromnego imperium kolonialnego, w którym "nigdy nie zachodziło słońce”. 

Po aromatycznej kawie i lekcji historii tego miejsca wyjeżdżamy z sympatycznego baru. Na początku jedziemy drogą wzdłuż Cieśniny Gibraltarskiej na wschód aż do miejscowości Zahara. Potem wjeżdżamy na drogę N340. Jakiś czas jedziemy przez wspaniały sosnowy las, drzewa wyglądają tu jak duże naturalne parasole. Potem droga przejeżdża przez teren, na którym stoją turbiny wiatrowe wytwarzające energię elektryczną. Wiatraków jest bardzo dużo, może nawet więcej niż tysiąc. Nie przeszkadzają one pasącym się pomiędzy nimi krowom i bykom oraz nielicznym zabudowaniom. Szkoda, że u nas się tak mało środków przeznacza się na energię alternatywną.

Droga z Przylądka Trafalgar do Tarify przez las sosnowy
Droga z Przylądka Trafalgar do Tarify - pasące się byki przy setkach turbin wiatrowych
Droga z Przylądka Trafalgar do Tarify - setki turbin wiatrowych
Drogą N340 dojeżdżamy do niewielkiego 18-tysięcznego miasteczka Tarify, w prowincji Kadyks, na Costa de la Luz. Nie zatrzymujemy się w mieście, ale jedziemy obok portu, na południe. Tu znajduje się najdalej na południe wysunięty punkt w kontynentalnej Europie Punta de Tarifa (36°00'00.3"N). Miasto jest położone bardziej na południe od dwóch afrykańskich stolic Tunisu i Algieru. Tarifa jest oddalona tylko o niecałe 15 kilometrów od brzegu marokańskiego w Afryce.

Tarifa - wjazd do miasta
Tarifa swoją nazwę zawdzięcza od nazwiska Tarif'a ibn Malik'a, berberyjskiego dowódcy, który wylądował tu w 710 roku na czele zwiadowczego oddziału. Przed muzułmanami z tego miejsca przeprawiali się Wandalowie do Afryki. Przedtem była tu osada rzymska, a jeszcze wcześniej faktoria fenicka. Wojska króla Sancho IV zdobyły Tarifę dla chrześcijan w 1292 roku. Potem wojska muzułmańskie próbowały dwa razy odbić ten strategiczny punkt, ale bezskutecznie.
Podczas wojny francusko – hiszpańskiej Tarifa była kilkakrotnie oblegana przez wojska francuskie. Sprzymierzone wojska hiszpańsko – brytyjskie bohatersko odpierały kolejne natarcia. Ostatecznie wojska francuskie odstąpiły od dalszego atakowania miasta i fortu 5 stycznia 1812 roku. Powodem odstąpienia wojsk francuskich była …ulewa, która spowodowała zamoknięcie zapasów prochu. Francuzi nie mieli czym atakować.

Parkujemy przy ulicy i idziemy na spacer. Do Punta de Tarifa nie można dojść, znajduje się on na małej wysepce zwanej Isla de las Palomas lub Isla de Tarifa, która od roku 1806 połączona jest groblą z lądem. Wyspa jest od lat obiektem wojskowym.


Poglądowe płytki  azulejos na murze, od początku grobli do Punta de Tarifa. Po lewej stronie widać Morze Śródziemne, a po prawej Ocean Atlantycki 
Tarifa - początek grobli 

Tarifa - koniec grobli, dalej na południe już nie można pójść. Do Punta de Tarifa jest stąd 600 metrów.
Tarifa, Isla de las Palomas, mury wojskowego fortu
Przechodzimy do końca grobli, która teraz pełni rolę turystycznego deptaka. Dalej jest teren wojskowy. Żelazna brama broni tam dostępu. Na północny zachód od grobli znajduje się długa na sześć kilometrów słynna plaża Playa de los Lances. W Tarifie wieją bardzo silne wiatry bądź zachodnie od Atlantyku - „poniente” ( przynosi on bardzo wysokie fale ), bądź wschodnie - „levante” wiejące głównie w okresie letnim. Plaża ta jest  europejskim centrum windsurfingu i kitesurfingu. Te dwa wiatry przeważają w Tarifie przez ponad 300 dni przez większość lat, co oznacza, że ​​Tarifa doświadcza wyjątkowo silnych i stałych wiatrów przez cały rok.  
Te wyjątkowe warunki wietrzne są również powodem, dla którego Tarifa i jej okolice usiane są niezliczonymi turbinami wiatrowymi.
Teraz w czasie naszego spaceru również wieje wiatr, który rozwiewa i przywiewa chmury, zasłaniając mile widziane słoneczko. Właśnie znowu pokazuje swoje oblicza, co czym prędzej korzystamy z tego faktu i robimy sobie sesję zdjęciową.

Tarifa, słynna plaża Playa de los Lances

Tarifa, Isla de las Palomas, na tle murów wojskowego fortu

Tarifa, Isla de las Palomas, na tle plaży Playa de los Lances


Dziś mamy dobrą widoczność, doskonale widać brzeg marokański z górą Dżabal Musa – 851 m n.p.m. Widać po drugiej stronie cieśniny dźwigi portowe dużego portu Tanger-Med. Przypomniały nam się chwile, jak siedzieliśmy na tarasie restauracji niedaleko tego portu i obserwowaliśmy europejski brzeg oraz prom, płynący z Tarify do Maroka. Podobno w ciemną noc można dostrzec stąd światła Tangeru, oddalonego o około 30 kilometrów.


Widok z grobli Tarifa na  Afrykę 

Widok z grobli Tarifa na  Afrykę na odległość  16,5 km - port Tanger Med
Na wschód od grobli znajduje się nieduży port. Jest to głównie port pasażerski, basen portowy jest niewielki. Na końcu portowego falochronu stoi statua Chrystusa. Z portu promem w niecałą godzinę można dopłynąć do marokańskiego portu Tanger-Med.

Tarifa, koniec portowego falochronu, statua Chrystusa
Przechadzamy się groblą oglądamy plaże. Mimo dość dobrej pogody nie ma tu dzisiaj wielu plażowiczów oraz windsurferów. Wystawiamy się trochę do słońca, korzystając z każdego promyka. Wpatrujemy się w widoki z końca grobli na morze i ląd.


Tarifa, jeszcze jedno zdjęcie morza i plaży

Tarifa, widok z końca grobli na miasto

Tarifa, widok ze środka grobli na miasto
Na lądzie nieco na zachód od grobli na niewielkim wzgórzu widać budowlę, która przypomina trochę renesansowy zamek, a trochę mauretańską wieżę. Jest to zamek Santa Catalina zbudowany na fundamentach wcześniejszych budowli w latach dwudziestych XX wieku. Wieża została wybudowana jako stacja telegrafu optycznego do porozumiewania się ze statkami wpływającymi do portu. Rozwój techniki sprawił, że wieża nigdy nie była użyta jako stacja telegrafu. Dziś jest nie używana, trochę zaniedbana. Miasto planuje tutaj urządzać czasowe wystawy.

Tarifa, zamek Santa Catalina
Najstarszym zabytkiem Tarify jest zamek Castillo de Tarifa, zwany również Guzmán el Bueno. Został wybudowany w X wieku przez Rahmana III, kalifa Kordoby. Zamek strzegł położony obok port. Był to wtedy główny port morski Kalifatu Kordoby. Zamek widać doskonale z grobli. Był wielokrotnie przebudowywany przez wojsko, pełnił rolę fortecy. Dziś nie pełni już funkcji wojskowych, ale jest administrowany przez wojsko. Zamek można zwiedzać.

Tarifa, plaża, a za zabudowaniami portowymi ( czerwone dachy ) widać Castillo de Tarifa
Na powyższym zdjęciu na wzgórzu, zwłaszcza po prawej stronie, widać liczne turbiny wiatrowe, które wykorzystują siłę dzisiejszych wiatrów.  Nam niestety wiatr nie pozwala zostać tu dłużej. Wracamy do samochodu i jedziemy z Tarify do Castillo de Castellar
Autostradą A7 omijamy portowe miasto Algeciras, jest to duży port odległy kilkanaście kilometrów od Tarify. Leży w zatoce naprzeciw Gibraltaru. Po chwili zjeżdżamy z autostrady i jedziemy drogą A405. Tuż przed miasteczkiem Castellar de la Frontera skręcamy w lewo w lokalną drogę. Po drodze widzimy na słupach linii wysokiego napięcia bocianie gniazda.


Droga przed Algeciras ( na wzgórzach widać turbiny wiatrakowe)

Okolice Algeciras, widok na skałę  Gibraltaru z samochodu
Bocianie gniazda przy drodze, na słupach wysokiego napięcia
Jedziemy mocno w górę i po kilku kilometrach dojeżdżamy do zamku Castillo de Castellar. Jest to stary zamek, jego początki sięgają IX wieku. Znacząco został rozbudowany został przez Arabów w XIII wieku. Zamek położony jest na szczycie skały na wysokości 248 m. Parkujemy na parkingu przed wejściem. 



Castillo de Castellar widziane z samochodu

Castillo de Castellar widziane z samochodu

Castillo de Castellar przy drodze, a Pałac Marques de Moscoso obok zamku
Ze starego zamku pozostały tylko mury oraz niewiele budynków. Teraz między murami znajduje się małe miasteczko.  Trochę jednak za cicho. Prawie nie ma tu ludzi, ale wszystko jest ładnie odnowione. Nie zawsze tak było. W latach sześćdziesiątych było to małe bardzo biedne miasteczko. Władze postanowiły wysiedlić mieszkańców, a w zamku urządzić hotel. Pieniędzy starczyło wtedy tylko na wykwaterowanie mieszkańców, którym wybudowano na dole nowe domy. Zamek oraz zabudowania w środku pozostały niezamieszkałe i niszczały. Dowiedzieli się o tym hippisi ( głównie niemieccy ), którzy tu urządzili swoją komunę. Z czasem pozostali tu tylko artyści. Większość zabudowań wykupiła kilkanaście lat temu firma hotelowa, która prowadzi tu dość nietypowy hotel w tych niewielkich odnowionych domkach.


Castillo de Castellar, wejście do starej części zamku

Castillo de Castellar, wejście do starej części zamku z wieżą

Castillo de Castellar, wejście na dziedziniec zamku

Castillo de Castellar, dziedziniec zamku

Castillo de Castellar, wejście z dziedzińca na uliczki miasteczka
Chodzimy ukwieconymi i pustymi uliczkami, jest pięknie. Tutaj jakby się czas zatrzymał i przeniósł nas w inną epokę. Czujemy się zanurzeni w przeszłości islamskich zapachów, w ścianie bieli i żywej natury. Spacer po tych krętych uliczkach, ozdobionych doniczkami i kwietnikami, zielenią z domami o białej fasadzie ma na nowo odkryć historię i najstarsze tradycje Andaluzji. 

Castillo de Castellar, biała uliczka

Castillo de Castellar, odrestaurowane domy wewnątrz murów

Castillo de Castellar, Plaza Arriola

Castillo de Castellar, białe uliczki

Castillo de Castellar, urocze kamieniczki w zieleni

Castillo de Castellar, uroczy zaułek
Po dłuższym spacerze kierujemy się do wyjścia z uroczego miasteczka .


Castillo de Castellar, wyjście na mury zamkowe

Castillo de Castellar, mury zamkowe, a w oddali zbiornik wodny
Wychodzimy na mury miasteczka, stąd roztaczają się  wspaniałe widoki na okolicę na wszystkie strony. Widok jest bardzo rozległy. Nasze zdjęcia nie oddają niestety w całości tego piękna. Może lepiej będzie widoczne na poniższym krótkim filmiku reklamowym miasteczka.


Castillo de Castellar, widok z murów na południe, widać charakterystyczną skałę Gibraltaru po lewej stronie na horyzoncie
Castillo de Castellar, widok na zachód na zbiornik wodny

Twierdza Castellar znajduje się w uprzywilejowanej enklawie, otoczonej przez zjawiskowe miejsce w pełnym kontakcie z naturą w Parku Naturalnym Los Alcornocales.
Z ciekawostek należy dodać, że lasy poniżej zamku późną jesienią zostają opanowane przez jelenie. Upodobały sobie te tereny na rykowisko. Charakterystyczne ryki jeleni są doskonale słyszane na zamku. 



Jest już późne popołudnie, w środku między murami były dwie małe restauracje, ale czynne będą dopiero wieczorem. Na szczęście tuż przy parkingu jest bardzo mała, przytulna knajpka. W środku jest jakaś rodzinna impreza dla ok. 8 osób. Świętuje tu jakaś wielopokoleniowa rodzina. Ponieważ jesteśmy tylko oni i my wsłuchujemy się w język, jakim rozmawiają. Nie możemy go dopasować do żadnego, znanego nam języka. Sprawa wyjaśnia się dopiero na parkingu, obok naszego auta stoi bus na estońskich numerach.


Z Castillo de Castellar wracamy prawie tą samą drogą do następnego naszego miejsca pobytu. Do tego miejsca  po roku 1704, to jest po zajęciu Gibraltaru przez Brytyjczyków, wyemigrowała cała ludność hiszpańska Gibraltaru, zakładając tam miasteczko San Roque.


Mamy tu zamówione dwa noclegi w niewielkim hostelu. Plusem dla nas jest zamykany parking hotelowy. Pokój z łazienką bardzo skromny, ale czysty. Niczego więcej nie potrzebujemy. Brakuje tylko możliwości zagrzania wody na herbatę. Ponieważ jesteśmy już po posiłku idziemy na niewielki spacer w okolicy naszego hostelu.

Hostel ten to dobra baza wypadowa do Gibraltaru. Z San Roque do miasta La Linea ( około 64 tys. mieszkańców ), leżącego na granicy z Gibraltarem jest tylko 10 kilometrów. Początkowo planowaliśmy jechać samochodem i przejechać przez granicę, zatankować tańsze paliwo i zaparkować gdzieś w Gibraltarze. Pomysł ten upadł, gdy przeczytaliśmy w Internecie o długich kolejkach do odprawy oraz o trudnościach w parkowaniu w Gibraltarze. Drugim pomysłem było pojechać samochodem i zaparkować na jednym z parkingów po stronie hiszpańskiej przy granicy. W hostelu dowiedzieliśmy się, że są stąd miejskie autobusy jadące prawie na samą granicę, jest to zdecydowanie tańsza opcja. Bilet jest stosunkowo tani 1,45 Euro, a tu: aktualny rozkład jazdy i ceny


Jutro jedziemy do Gibraltaru, na krótko opuszczając Andaluzję, a nawet przekraczając granicę państwową Hiszpanii i udając się do enklawy Wielkiej Brytanii.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz