Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Parki Narodowe w Hiszpanii. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Parki Narodowe w Hiszpanii. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 16 maja 2017

18. Andaluzja - z Rondy przez Ścieżkę Króla ( Caminito del Rey )

Dziś wstajemy wcześniej, musimy z Rondy wyjechać przed 8:00, aby zdążyć zrealizować plan naszej wycieczki. Dziś mamy wiele atrakcji, największa z nich to przejście szlaku Caminito del Rey ( Ścieżka Króla ), nieopodal miejscowości El Chorro, w prowincji Málaga. 
Potem pojedziemy do Antequery aby zobaczyć megalityczne dolmeny, a później do rezerwatu skalnego El Torcel. Nocleg mamy zamówiony w Maladze. Trasa nie jest długa, niecałe 200 km. Na mapie pierwszy odcinek do Caminito  wygląda to tak:


Możecie mapę sobie dowolnie powiększać, aby obejrzeć szczegóły 



Nasz bilet wstępu na szlak










Aby wejść na trasę Caminito del Rey, obecnie jedną z największych atrakcji turystycznych Andaluzji, półtora miesiąca przed wyjazdem z Polski zarezerwowaliśmy termin i kupiliśmy przez Internet bilety na godzinę 10:30.

Tak wyglądał nasz bilet wstępu na szlak, zakupiony przez Internet i wydrukowany, a w dolej części bilet na autobus. Bilety można kupić tu. Zakupu biletów należy dokonać z wyprzedzeniem, na miejscu jest to raczej niemożliwe.




Z Rondy do parkingu przy wejściu na szlak mamy niecałe 60 km. To prawie godzina jazdy po krętych bocznych, ale dobrych drogach. Tuż przed końcem trasy przejeżdżamy koroną zapory wodnej. Niestety trudno było nam znaleźć miejsce parkingowe. W końcu parkujemy niedaleko wejścia  na szlak, przy jednej z restauracji.

Powoli dojeżdżamy, po koronie tej zapory będziemy jechać
Teraz skręcamy w prawo, od tego miejsca do Caminito del Rey prowadzą nas drogowskazy




Do wejścia na szlak prowadzą oznakowane tabliczkami ścieżki. Nasza prowadzi początkowo słabo oświetlonym wąskim tunelem, nie jest on długi, ok. 200 m. Potem idziemy około 1,5 km wygodną drogą przez las. Im bliżej wejścia tym droga jest ładniejsza, tuż przed kasami ładna, mocno zerodowana formacja skalna z niewielkim tunelem. Po około pół godzinie od przyjazdu docieramy do kas i wejścia na szlak.

Formacja skalna po drodze przed wejściem na szlak
Caminito del Rey to obecnie zbudowana od nowa w ciągu czterech lat i oddana 29 marca w 2015 roku ścieżka turystyczna na pionowych ścianach wąwozu parku narodowego Desfiladero de los Gaitanes. Droga ta pokrywa się z wybudowaną w latach 1901 – 1905 karkołomną ścieżką przyczepioną do pionowych ścian wąwozu. Służyła ona do budowy i obsługi urządzeń hydrotechnicznych, głównie kanału wody do elektrowni wodnej, zaopatrującą Malagę w prąd. Korzystali z niej również miejscowi ludzie wykorzystując jako najkrótsze przejście przez wąwóz. 
W pierwszym wydaniu ścieżka nie miała zabezpieczeń i poręczy. Niezbędne zabezpieczenia wybudowano w 1921 roku, wtedy ścieżką tą przeszedł król Alfons XIII, stąd jej nazwa. 

Z czasem droga ta przestała być potrzebna, wybudowano nową elektrownię, zmieniono transport wody do elektrowni. Wybudowano też nową drogę jezdną, omijającą wąwóz. Niepotrzebna i niekonserwowana przez nikogo ścieżka niszczała. W latach 60-tych i 70-tych rozpoczął się w Hiszpanii bum turystyczny. Droga ta szybko została „odkryta” przez turystów. Wybierali się na nią ludzie nieprzygotowani i nie zdający sobie sprawy z trudności technicznych przejścia tą mocno uszkodzoną trasą ( ścieżka ta została opisana w polskim przewodniku Pascala z roku 1997 jako trudna i bardzo niebezpieczna ). W latach 1999 – 2000 na ścieżce było cztery wypadki śmiertelne. Władze zamknęły tę drogę, wejście było karane wysokimi mandatami, ale zawsze znajdowali się ryzykanci. Przejście El Caminito del Rey stało się wyzwaniem dla miłośników adrenaliny i osób posiadających sprzęt i doświadczenie alpinistyczno-wspinaczkowe. Kilkanaście osób zginęło podczas prób pokonania trasy.
W końcu w 2011 roku zapadła decyzja o budowie tej drogi, na tej już zabytkowej trasie, o wybitnych walorach widokowych. Cieszy się olbrzymim zainteresowaniem wśród turystów.

Ścieżka Króla była dotychczas uważana za jeden z najgroźniejszych szlaków pieszych na świecie. Teraz, dzięki renowacji i zabezpieczeniom, będą ją mogły pokonać osoby bez doświadczenia wspinaczkowego, takie zresztą jak my. Poniżej przedstawiamy dostępne zdjęcia w internecie ( portal "onet podróże" Szlaku Króla sprzed 2015 roku.

Caminito del Rey, tak wyglądało przejście zniszczoną ścieżką w 2006 roku ( zdjęcie z Wikipedii )
Caminito del Rey, koniec szlaku bez wyjścia?

Caminito del Rey, nie jest tak źle, bo jest via ferrata

Caminito del Rey, brak słów, aby podpisać
Przy kasach dostajemy kaski oraz jednorazowe chustki pod kaski. Trochę czekamy na naszą godzinę. Wysłuchujemy krótkiej informacji o zasadach bezpieczeństwa, pokrywa się z tą, jaką otrzymaliśmy przy zakupie biletów. Na trasę teoretycznie wpuszczane są grupy trzydziestoosobowe co pół godziny. Nam wydawało się, że wpuszcza się więcej osób. Nie ma tu przewodników, każdy idzie więc swoim tempem. Na początku ścieżki można było się zapoznać z jej historią i opisem, będące na tablicach w języku hiszpańskim i angielskim.


Caminito del Rey, tablica z historią szlaku

Caminito del Rey, tablica z opisem szlaku

Caminito del Rey, początek szlaku
Za kilkadziesiąt metrów po wyjściu z kas wchodzi się na zawieszoną na skałach ścieżkę. Ścieżka ma szerokość około metra. W większości drewniany podest jest położony na stalowej konstrukcji przymocowanej do pionowej ściany wąwozu. Od strony przepaści zabezpieczona jest poręczą, stalowymi linkami i dość gęstą siatką metalową. Przejście jest bardzo bezpieczne. Osoby mające lęk wysokości mogą próbować przez nią przejść. Nie będziemy tu dokładnie opisywać szlaku. Dokładny opis znajdziecie na stronie.

Zaraz na początek wchodzimy w dość wąską część wąwozu Gaitanes, nazywaną „pierwszym kanionem” przeciwległa ściana znajduje się w odległości kilkunastu metrów. Głęboko w dole płynie rzeka GuadalhorceJest to początek trasy i wszyscy idą trochę niepewnie, dla większości spacer tak zawieszoną kładką to duże przeżycie. Wszyscy chcą się fotografować. Dalej będzie jeszcze wiele bardzo ładnych i przepaścistych miejsc.

Caminito del Rey, początkowa część wąwozu
Caminito del Rey, początkowa część wąwozu
Caminito del Rey, teraz wiadomo dlaczego mamy kaski
Caminito del Rey, to chyba najbardziej wąskie miejsce w wąwozie
Potem na trasie jest takie miejsce, w którym ścieżka na moment wchodzi w krótki tunel. Tędy kiedyś płynęła woda do elektrowni. Miejsce to nazywa się Soto. Po przejściu tego miejsca idziemy dalej ścieżką zawieszoną na skale, ale ta część kanionu nieco się rozszerza, nazywana jest drugim kanionem”. 

Caminito del Rey
Caminito del Rey, szlak - kładka po lewej stronie u góry, a w dole rzeka
Caminito del Rey, czy te podparcie kładki wytrzyma te obciążenie?
Caminito del Rey, po drugiej stronie wąwozu jedzie pociąg 
Caminito del Rey, przed tunelem

Caminito del Rey, w tunelu
Po drugiej stronie czasami widać tory kolejowe. Biegnie tędy, głównie w tunelach linia kolejowa z Malagi do Kordoby, okresowo będziemy ją widzieć tak jak tu. W tym miejscu na drugą stronę kanionu przerzucony jest mostek starej drogi. Mostek służył do transportu materiałów eksploatacyjnych elektrowni. Pociąg z materiałami zatrzymywał się po drugiej stronie, a potrzebne materiały były stąd przenoszone w odpowiednie miejsce. Mostek ten nazywa się mostem króla”, ponieważ król w czasie swego spaceru przeszedł tędy na drugą stronę i tam odpoczywał. 

Caminito del Rey, Most Króla
Caminito del Rey, Most Króla z drugiej strony
Caminito del Rey, w tym miejscu ścieżka opuszcza skały i wchodzi w dolinę Hoyo
Po około 900 metrach od początku trasy ścieżka wychodzi ze skały, kanion rozszerza się w szeroką dolinę HoyoNa początku doliny jest miejsce przeznaczone na odpoczynek. Do tego miejsca upłynęła już godzina wspaniałego spaceru z mocnymi wrażeniami ze szlaku. Zapragnęliśmy tu na tej dolinie zjeść nasz rano przygotowany prowiant i uzupełnić poziom płynów, jak również odpocząć i nabrać siły na dalsze odcinki tego szlaku. Dolina ta to chyba najlepszy wybór na to miejsce. W tym celu trochę oddaliśmy się od drogi i zasiedliśmy w cieniu krzewów i drzew, z dala od skał. Zdjęliśmy z głów nasze kaski, aby i głowa odpoczęła i zaczęliśmy piknikować. Po krótkiej chwili "wynurzyła się" ochrona szlaku i zwróciła nam uwagę na brak kasków na głowie. Dlaczego?  
Po sjeście, dalej idziemy szeroką doliną wygodną drogą około 1500 metrów. Widoki są zupełnie inne niż w pierwszej części trasy, ale jak to zwykle w dolinach górskich.


Caminito del Rey, dolina Hoyo
Caminito del Rey, wędrówka szlakiem po dolinie Hoyo
Caminito del Rey, rzeka w dolinie Hoyo

Caminito del Rey, zaraz opuścimy dolinę Hoyo i wejdziemy znowu w skały
Caminito del Rey, tuż obok początku ścieżki widać wlot starego wodnego kanału
Potem ścieżka znowu wchodzi w skały i tak jak na początku jest zawieszona nad przepaścią. Jest to najbardziej atrakcyjna część trasy. Nazywana jest Trzecim Kanionem - Desfiladero de los Gaitanes”.


Widok panoramiczny na dolinę Hoyo zaraz po wejściu w skały
Tutaj wąwóz znów bardzo się zwęża. Nieopodal znajduje się niewielka platforma widokowa, która ma podłogę z grubego szkła. Istnieje ostrzeżenie, które mówi, że nie więcej niż cztery osoby mogą stanąć w jednym miejscu w tym samym czasie, chociaż próby zostały przeprowadzone dla znacznie większego obciążenia. W pewnym miejscu wchodzimy ( cały czas idąc kładką nad przepaścią ) w boczny wąwóz.

Caminito del Rey, ostatnia część kanionu
Caminito del Rey, poniżej nowej drogi widać starą ścieżkę, na końcu szklana platforma widokowa



Caminito del Rey, chyba norma 4 osób na szklanym balkonie zachowana?


Caminito del Rey, tutaj widać jak pionowe są tu skały
Caminito del Rey, na szklanej platformie widokowej, walcząc z lękiem wysokości!
Caminito del Rey, widok w dół wąwozu i na rzekę

Caminito del Rey, w bocznym kanionie, po drugiej stronie widać niewielki most kolejowy

Caminito del Rey, poniżej nowej drogi widać starą ścieżkę


Przechodzimy obok tablicy, upamiętniającej tragiczną śmierć trojga młodych ludzi w Wąwozie Gaitanes. Tablice te umieszczono tam, ponieważ rodziny zmarłych tego chciały.

Po wyjściu z bocznego wąwozu wchodzimy  przez wysoki metalowy most zwany Wiszącą kładką (Puente Colgantei po nim przechodzimy na drugą stronę wąwozu. Most przechodzimy nie po deskach, jak na ścieżce, lecz po ażurowej kracie. Most ma długość 35 metrów i jest zawieszony 105 metrów powyżej rzeki. Obsługa pilnuje, aby na moście nie było jednocześnie zbyt wielu osób. Przed otwarciem most był przetestowany ciężarem 50 ton, rozłożonym równomiernie. Obok mostu znajduje się  stary rurowy most akweduktowy lub akwedukt Eugenio Ribera wybudowany w 1905 roku doprowadzający kiedyś wodę do elektrowni.  Jest sprawny i jeszcze okresowo jest wykorzystywany. 

Caminito del Rey, dojście do Wiszącej kładki (Puente Colgante) wraz ze starym mostem  akweduktowym na drugą stronę wąwozu

Caminito del Rey, przejście przez wiszący most na drugą stronę wąwozu, obok stary most rurowy

Caminito del Rey, widok z mostu wiszącego na dolny zbiornik
Za mostem kanion nagle kończy się, ale ścieżka skręca w lewo i prowadzi nas po ścianie pionowej skały. Przechodzimy nad linią kolejową, która tu zagłębia się w tunelu. Zaraz potem schodzimy ze ściany i dalej normalną już drogą wzdłuż brzegów jeziora dochodzimy do miejscowości El Choro. Tutaj oddaje się kaski. Idziemy dalej aż do stacji kolejowej. W pobliżu stacji mamy autobus, który zawiezie nas na do punktu wyjścia.
Autobus ( przejazd 1,55 Euro, zapłaciliśmy przy zakupie biletu wstępu ) już stał na przystanku. Na odjazd nie czekaliśmy długo. Po dwudziestu minutach dojechaliśmy w pobliże naszego samochodu.

Caminito del Rey, wychodzimy z wąwozu, w tle widać  " pokonany " most wiszący
Caminito del Rey, droga po pionowej ścianie, widać wiadukt kolejowy, a dalej ścieżkę do El Chorro
Caminito del Rey, ścieżka przechodzi nad wlotem linii kolejowej do tunelu
Caminito del Rey, wylot wąwozu, dolny zbiornik zaporowy, na pionowej ścianie widać kładkę, którą przeszliśmy
Caminito del Rey, ścieżka schodzi do miejscowości El Choro
Całą trasę można podzielić na trzy odcinki:
Pierwszy jest odcinkiem, który dochodzi od drogi głównej do właściwego szlaku. Są wyznakowane dwa warianty, w zależności gdzie się zaparkuje. My szliśmy wariantem krótszym przez tunel, nasz odcinek to ok. 1700 metrów. Jeżeli zaparkuje się bardziej na północ, to droga dojściowa ma 2700 metrów.
Drugi jest właściwą ścieżką, to odcinek o długości ok. 2900 metrów, z czego połowę idzie się po kładkach nad przepaścią.
Trzeci jest odcinkiem wyjściowym do stacji kolejowej. Od wyjścia ze skał to 2100 metrów. 
My przeszliśmy więc 6,7 km w około cztery godziny (od wyjścia z samochodu).

Tego zdjęcia nie mogliśmy zrobić, widok na Caminito del Rey ( "ciemna linia" ) z drugiej strony wąwozu (Wikipedia) 
Wybierając się na tę trasę należy pamiętać, że:
1. Przejście cieszy się dużym zainteresowaniem, bilety należy rezerwować przez Internet z dużym wyprzedzeniem.
2. Jest to trasa jednokierunkowa z północy na południe, przejście w odwrotnym kierunku nie jest możliwe. 
3. Na całej trasie nie ma bufetów, trzeba więc zabrać ze sobą  jedzenie i wodę do picia.
4. Nie ma też toalet, oprócz tych przy kasach i na końcu trasy. 
5. Na trasę nie wpuszcza się dzieci poniżej 8 lat. 
6. Nie należy iść w klapkach, mogą spaść w przepaść. 
7. Trasa zamykana jest w czasie złej pogody, podczas opadów deszczu oraz silnego wiatru. 
8. Trasa jest nieczynna w poniedziałki oraz w lutym, wtedy następuje przegląd i konserwacja. 
9. Dla nie mających dużego lęku wysokości jest to droga bardzo łatwa i bezpieczna. Jedyne, niewielkie wzniesienie jest w końcowym odcinku, już po wyjściu ze skał wąwozu, trzeba podejść łagodnie około 75 metrów do góry.

Najlepiej tutaj dojechać jest samochodem, tak jak to zrobiliśmy my. Ale jeżeli będziecie wypoczywać w rejonie Malagi to możecie rozważyć dojazd pociągiem. Codziennie około 10:00 ze stacji Malaga Maria Zambrano do stacji El Chorro odjeżdża pociąg, którym można dojechać do stacji El Chorro Caminito del Rey. Pociąg jedzie około 40 minut, bilet kosztuje w jedną stronę 6,00 Euro, w obie niecałe 10,00 Euro. Wszystkie informacje i ceny na stronie hiszpańskich kolei. Potem autobusem ( bilet na autobus można kupić przy kupnie biletu na przejście ścieżką ), około 20-25 minut. Na autobus można czekać nawet 30 minut. Potem dojście do kas i początku trasy może zająć 30 - 45 minut. Jak policzycie czas to jadąc tym pociągiem, nie możecie rezerwować wejścia na szlak przed 12:30 - 13:00.

Naprawdę warto przejść tym szlakiem. Na początku, każdy trochę się boi. Po chwili strach mija i zwycięża zwykła ciekawość. Widoki są wspaniałe i inne niż gdziekolwiek. Droga ta umożliwia nam widoki, które wcześniej były dostępne jedynie dla alpinistów. 
My chodzimy sporo po górach, ale takim szlakiem szliśmy pierwszy raz.

W Polsce brakuje przewodników po tym szlaku. Bezcennym źródłem informacji jest ta strona, o której wcześniej pisaliśmy. 
Wiele wiadomości można znaleźć w Internecie. My przed wyjazdem przeczytaliśmy wiele blogów, między innymi blog „Kropla Arganu” pani Doroty, Polki mieszkającej w Grenadzie ( polecamy ten blog, jako kopalnię informacji i wiedzy o Hiszpanii i Maroku ). Znajdziecie tu też ciekawy film z wędrówki tą ścieżką.

Inny filmik, ale wykonany z drona, na YouTub'ie poszerzy wyobrażenie o tym cudzie przyrodniczym, w który wkomponowany jest szlak turystyczny Caminito del Rey, poniżej:





wtorek, 2 maja 2017

8. Do Andaluzji przez Xativa - Park Narodowy Sierra de Cazorla, Segura i Las Villas

Dzisiaj niestety wyjeżdżamy z Walencji. Żałujemy, że byliśmy tutaj tak krótko. Walencja stanowczo zasługuje na dłuższy pobyt. Przeżywamy trochę stresu przy wyjeździe  z podziemnego, zautomatyzowanego garażu bez obsługi ludzi, a za pomocą karty elektronicznej.  Tomas dał nam w pierwszym dniu na tę okoliczność szczegółową instrukcję.  Gdyby coś nie zadziałało, to nie możemy prosić go o pomoc, wyjechał do Barcelony. Na szczęście wszystko zadziałało i bez niechcianych niespodzianek wyjechaliśmy naszym samochodem z tego garażu.
Dziś mamy do przejechania ponad 400 kilometrów. Zaplanowaliśmy jeden dłuższy postój na zwiedzanie zamku w Xativa, jeszcze w Wspólnocie Walencji. Planowana dzisiejsza trasa wygląda tak: 



Z Walencji jedziemy dobrą bezpłatną autostradą A7, którą po niecałej godzinie jazdy dojeżdżamy do Xativy, jeszcze jak wspomnieliśmy, we Wspólnocie Walencji.

Za samochodem policji wjeżdżamy do Xativy. Na skale widać zamek i mury obronne ( wyświetlane po prawej stronie 1,059 i 1,189 to ceny oleju napędowego i benzyny ).
Xativa ( w języku walenckim i oficjalnie, a po hiszpańsku - kastylijskim Jativa ) teraz jest niewielkim miastem, ale kiedyś odegrała znaczącą rolę. To tutaj była pierwsza w Europie papiernia. Technologię produkcji papieru przywieźli Arabowie. Pierwsze wzmianki o papierni pochodzą z roku 1144. Miasto to było też ważnym ośrodkiem produkcji jedwabiu. Tak jak Walencja Xativa została odbita z rąk Maurów w 1244 roku przez króla Aragonii Jakuba I Zdobywcę. W wojskach aragońskiego króla służyło na stanowiskach dowódczych sześciu Borgiów. Król nadał im w lenno miasto Xativę wraz z okolicą. To tutaj stworzyła się europejska potęga tego rodu. Borgiowie prawdopodobnie pochodzą z niewielkiego miasteczka koło Saragossy – Borja, od którego wzięli nazwisko. To właśnie tutaj w Xativie urodzili się dwaj późniejsi papieże: Kalikst III i Aleksander VI. Szczególnie ten drugi zapisał się w historii Kościoła bardzo niepochlebnie. Prowadził bardzo rozwiązłe życie, historycy doliczyli się dziewięciorga jego dzieci ( słynna Lukrecja Borgia była jego córką ). Aleksander VI zmarł prawdopodobnie przez pomyłkę, wypijając zatrute przez siebie wino przeznaczone dla kogoś innego.
Miasto prawie upadło po wypędzeniu w roku 1609 Maurów, populacja miasta zmniejszyła się o połowę. Prawdziwy cios zadał miastu król Filip V, który wstąpił na tron po wygraniu przez Burbonów wojny sukcesyjnej w 1707 roku. Xativa popierała Habsburgów. Filip V rozkazał w odwecie spalić miasto. Do dziś w muzeum miejskim portret króla Filipa V wisi do góry nogami, tak dziś mieszkańcy „mszczą” się za zniszczenie miasta. Potem Xativa nigdy nie odzyskała dawnej świetności.

Jedziemy do zamku Xativa, usytuowanego na skalnym grzbiecie pobliskiego wzgórza o nazwie VernisaZamek założony został jako ochrona ważnej drogi handlowej Via Augusta z Rzymu do Kadyksu. Przejeżdżamy obok ładnej kolegiaty z XV wieku. Do zamku dojeżdżamy dobrą drogą. Udaje się nam zaparkować niedaleko wejścia.

Xativa, kolegiata
Xativa - wejście na zamek
Są to właściwie dwa zamki na dwóch sąsiednich szczytach połączone w jeden system obronny. Dolna część całości obydwu fortyfikacji połączonych murem o nazwie Castillo Menor to warownia wzniesiona przez Iberów jeszcze przed dominacją na tych terenach starożytnych Rzymian. Drugi zamek zbudowano już w czasach Imperium. Znaczna przebudowa zamków dostrzegalna w ich zachowanej architekturze jest dziełem Arabów. Widoczne są także późniejsze, gotyckie modyfikacje fortyfikacji będące następstwem zdobycia miasta przez aragońskiego króla Jakuba I. Wejście do obu usytuowane jest na przełęczy. Niewiele się zachowało do dnia dzisiejszego, w zasadzie tylko mury i bardzo niewiele pomieszczeń. 
Za to stąd roztaczają się wspaniałe widoki na leżące niżej miasto i całą okolicę. Wspaniałe krajobrazy.

Legenda mówi, że w tym zamku Hannibal przygotowywał się do oblężenia Sagunto. Kilkanaście lat później na zamku przebywał jego pogromca Publiusz Korneliusz Scypion Afrykański. Po przejęciu Półwyspu przez Arabów zamek został rozbudowany i gruntownie odnowiony. Po rekonkwiście zamek pełnił funkcję obronne oraz był więzieniem korony aragońskiej. Więzieni tu byli "specjalni" więźniowie ( niewygodni książęta, hrabiowie, duchowni ). Prawdopodobnie na zamku mieszkali też Borgiowie. 

Zamek służył miejscowym przez dwadzieścia wieków i  szkoda, że teraz jest ruiną. Dziś na szczęście mamy dzień naprawdę ciepły i słoneczny. Chodząc po ruinach rozkoszujemy się ciepłem, słońcem i wspaniałymi widokami. Robimy wiele zdjęć.

Xativa,  prawa część zamku
Xativa, widok na drugą lewą część zamku
Xativa, mury obronne zamku
Xativa, zamek
Xativa, widok z zamku na miasto z kolegiatą. Obok tej kolegiaty przejeżdżaliśmy.
Xativa, panorama miasta z zamku
Xativa, my na zamku
Jeżeli kiedykolwiek będziecie w Xativie to koniecznie odwiedźcie stronę internetową miasta dla turystów: Xativa, informacje.

Na zamku byliśmy trochę dłużej niż planowaliśmy, a stąd do Ubedy, gdzie mamy zamówiony nocleg jest ponad trzysta kilometrów. Za to droga jest bardzo łatwa. Dziś jest święto 1 Maja, ruch na drogach mały, pogoda dobra, widoki ładne.
Z Xativy jedziemy najpierw autostradą A35, a potem A31 już w Kastylii La Mancha ( prowincja Albacete). Hiszpanie w wielu miejscach budują elektrownie wiatrowe oraz elektrownie słoneczne ( fotowoltaiczne ), wiele widać z naszej drogi. Szkoda, że energetyka alternatywna jest u nas w takiej niełasce naszych decydentów.

Elektrownia wiatrowa przy autostradzie
Elektrownia fotowoltaiczna
Po drodze widzimy po prawej stronie duży zamek castillo de Chinchilla z XV wieku. Hiszpania ma bardzo wiele zamków.

Tuż przy autostradzie znajduje się zamek Chinchilla
Zamek Chinchilla w przybliżeniu
W Albacete zjeżdżamy z autostrady, jedziemy teraz drogą jedno jezdniową N322. Po kilkudziesięciu kilometrach wjeżdżamy do Andaluzji, która jest pierwszym celem naszej podróży. Tu w Andaluzji będziemy najdłużej. O Andaluzji będziemy więcej pisać w następnym poście. Przejeżdżamy przez pagórkowaty krajobraz, prawie na wszystkich wzgórzach rosną drzewa oliwne.

Typowy andaluzyjski krajobraz, wszędzie rosną drzewa oliwne.
Pod wieczór dojeżdżamy do Ubedy. W Ubedzie mamy zarezerwowany pokój w mieszkaniu u Lore. Jej dom jest położony jest w samym centrum miasteczka przy bardzo wąskiej uliczce o szerokości jednego samochodu. Gdy byliśmy w trakcie rozpakowywania naszych rzeczy z samochodu, inne samochody cierpliwie czekały aż skończymy. Zaraz po tym pojechaliśmy z mężem Lore poszukać miejsca do zaparkowania samochodu w mieście. 
W Hiszpanii można parkować np. przed wjazdem do garażu, jeżeli na drzwiach garażu nie ma umieszczonego znaku „zakaz parkowania”, nie można parkować wjeżdżając chociaż jednym kołem na chodnik lub trawnik. Po chwili znajdujemy wolne miejsce. Jeszcze musimy przełożyć wszystkie widoczne rzeczy z kabiny do bagażnika. Mieszkanie u Lore jest bardzo duże, chociaż od strony ulicy wygląda bardzo niepozornie. Mamy do dyspozycji dużą kuchnię, korzystamy z tego i gotujemy sobie szybki posiłek. Potem nie mamy już ochoty na wieczorny spacer po mieście. Jutro czeka nas dość długi treking.

Następnego dnia rano wyjeżdżamy do parku narodowego niedaleko Cazorla. Do przejechania mamy prawie 80 km w jedną stronę. Mapka naszej dzisiejszej trasy wygląda tak:



Hiszpania posiada 15 parków narodowych oraz 48 rezerwatów biosfery UNESCO, w tym Park Narodowy Sierra de Cazorla, Segura i Las Villasdo którego się udajemy. Park ten znajduje się w prowincji Jaen, na południu Hiszpanii, na terenie Andaluzji. Jest największym obszarem chronionym w Hiszpanii i drugim w Europie. Zajmuje obszar około 214.300 ha ( prawie pięciokrotnie większy niż Andora ).

Obejmuje on górne odcinki rzeki Gwadalkiwir wraz z rozległym zbiornikiem zbudowanym do wytwarzania energii wodnej oraz rozległymi lasami i górami. Mają tutaj swoje źródła dwie najważniejsze rzeki zachodniej części Półwyspu Iberyjskiego: Gwadalkiwir i Segura. Krajobraz jest mozaiką szczytów, dolin, skalistych wąwozów i klifów pionowych i ma wiele typowych kamiennych cech krasowych. Sierras z Cazorla y Segura są częścią wielkiego masywu górskiego zdominowanego przez kilka szczytów ponad 1800 metrów, a  Cerro Empanadas jest najwyższy ( 2107 m n.p.m ). 

Chroni się tu unikalne obszary leśne, przede wszystkim górskie lasy sosnowe. Żyje tu wiele zwierząt takie jak: jelenie, kozice, sarny, dziki, rysie, niedzwiedzie, muflony i wilki, z ptaków pojawia się tu sęp płowy oraz kilka gatunków orłów. 

Dla porównania Polska ma zaledwie 10 rezerwatów biosfery UNESCO. Poniżej mapka parków narodowych Hiszpanii.


Parki narodowe Hiszpanii ( mapka z portalu hiszpania-portal.pl )
Celem naszej wycieczki jest nie tylko zwiedzanie miast, miasteczek chcemy  również obejrzeć przyrodę, dlatego tak ułożyliśmy naszą trasę, aby obejrzeć możliwie dużo parków narodowych oraz innych atrakcji przyrodniczych.

Najpierw zjeżdżamy wśród zielonych wzgórz w całości przeznaczonych na uprawy oliwek do doliny rzeki Gwadalkiwir ( Hiszpania jest największym w świecie producentem oliwy, produkuje się tutaj 45% produkcji światowej, a w Andaluzji najwięcej ). Potem droga stopniowo się wznosiaż na wysokości ponad 1240 m n.p.m. osiągamy punkt widokowy na Puerto de las Palomas ( Przełęczy Gołębiej ). Widoki z przełęczy są wspaniałe. 

Krajobrazy w drodze na Puerto de las Palomas, wszędzie widać uprawę oliwek.
Po drodze do przełęczy Puerto de las Palomas
Widoki z przełęczy Puerto de las Palomas
Następnie zjeżdżamy wąskimi serpentynami znowu do doliny rzeki Gwadalkiwir. Jest to największa i najważniejsza rzeka Andaluzji (przepływa przez Kordobę i Sewillę ), ma swoje źródła w tych górach. ( Gwadalkiwir jest nazwą arabską i znaczy "wielka rzeka" ).

Zaplanowaliśmy dzisiaj wycieczkę pieszą w jednym z najbardziej popularnych szlaków pieszych w tym parku – doliną rzeki Borosa. Dojeżdżamy do parkingu przy centrum informacyjnym parku. Parking duży, a na nim zaledwie kilka samochodów. Centrum informacyjne nieczynne. Jesteśmy zdani na tablice informacyjne oraz własną pamięć mapki ściągniętej z Internetu. Szlak pieszy zaczyna się jakieś 200 – 300 metrów za parkingiem. Nie jest jakoś specjalnie znakowany, po prostu na skrzyżowaniach znajdują się drogowskazy. To prawie wystarcza.

Tablica informacyjna w parku z mapką naszego szlaku turystycznego
Dość dokładny opis tego szlaku oraz dokładną mapkę znajdziecie tutaj: Opis szlaku turystycznego Rio Borosa. Podane w tym opisie czasy przejścia są mocno wyśrubowane. Jeżeli jesteście przyzwyczajeni do czasów przejścia w polskich górach, to należy dodać tutaj przynajmniej godzinę. Opis trasy jest po hiszpańsku, ale można go skopiować do „tłumacza google”.

Początek jest bardzo atrakcyjny, idziemy drogą gruntową wzdłuż rzeki, która malowniczo opada niewielkimi kaskadami.

Rio Borosa - niedaleko początku trasy
Potem niestety wchodzimy w las, dalej idziemy co prawda wzdłuż rzeki, ale ładnych widoków jest na tym odcinku niewiele. Mniej więcej po trzech kilometrach droga wychodzi z lasu, przechodzimy przez mostek i z drogi skręcamy w ścieżkę, która prowadzi nas do wąwozu, tuż przy rzece. Jest tu tak wąsko, że w niektórych miejscach zrobiono sztuczne pomosty dla turystów. Ludzi bardzo mało. Na tym odcinku dogoniliśmy francuską starszą parę, próbujemy trochę rozmawiać, ale nam nie wychodzi. Robimy sobie nawzajem zdjęcia.

Rio Borosa - droga wychodzi z lasu,
Rio Borosa, przy mostku spotykamy francuskich turystów
Rio Borosa - fragment drogi
Rio Borosa - wchodzimy na Cerrada de Elías
Ten odcinek poprowadzony w wąskim wąwozie nazywa się Cerrada de Elías jest najbardziej atrakcyjny pierwszej części wycieczki.

Rio Borosa, czasami przechodzimy na drugą stronę takimi mostkami
Rio Borosa - w Cerrada de Elías
Rio Borosa - dalszy odcinek Cerrada de Elías
Rio Borosa - dalej w Cerrada de Elías
Po około kilometrze wychodzimy z powrotem na drogę. Teraz idziemy nieco bardziej odkrytym terenem. Droga czasem przebiega pod przewieszonymi skałami. Widoki na dolinę i góry są super. Powoli zbliżamy się do podnóża góry.

Rio Borosa - piękne widoki górskie na trasie
Rio Borosa - ... na trasie
Dolina skręca teraz w prawo, a po kilkuset metrach w lewo. Dochodzimy tu do jedynego budynku – niewielkiej elektrowni wodnej. Widać dwie niezbyt duże rury, doprowadzające wodę z gór. Zbliżywszy się słyszymy lekki szum pracujących turbin. Tutaj kończy się gruntowa droga ( zapewnia dojazd obsłudze elektrowni ). Tutaj też wielu turystów kończy swój spacer.

Rio Borosa - budynek elektrowni
My idziemy dalej, przekraczamy potok i rozpoczynamy żmudne podejście. Co chwilę przystajemy, aby podziwiać coraz ciekawsze i bardziej rozległe widoki. Z prawej strony wypatrujemy kilkunastometrow y wodospad, mało w nim wody, bo większość zasila elektrownię.

Rio Borosa - droga powyżej elektrowni
Rio Borosa - wodospad
Rio Borosa - wodospad w niewielkim przybliżeniu
W pewnym momencie spotykamy parę wracających Niemców. Nawiązujemy rozmową. Podróżują camperem po Hiszpanii, jest to ich pierwsza podróż po przejściu na emeryturę. Są już dwa miesiące w podróży, a planują jeszcze cztery – pięć. Wymieniamy się naszymi planami. Powiedzieli nam, że do końca trasy mamy jeszcze ok. trzech kwadransów. Idziemy jeszcze kawałek i po podliczeniu wolnego czasu postanawiamy z żalem tutaj zakończyć podchodzenie pod górę. Znajdujemy miejsce z ładnym widokiem, posilamy się produktami kupionymi rano w Ubedzie. 
Zaciekawiły nas rosnące tutaj bardzo dziwne, bo zielone kwiatki. W kształcie podobne do konwalii,  lecz 2-3 razy większe. Czy wiecie jak się nazywają?

Rio Borosa - jak się nazywaja te zielone kwiatki?
Do samochodu wracamy tą samą drogą idąc przez Cerrada de Elías. Można iść trochę krótszą i szybszą drogą jezdną, ale szkoda nam tych wspaniałych widoków.

Rio Borosa, Cerrada de Elías w drodze powrotnej 
Rio Borosa, Cerrada de Elías w drodze powrotnej 
Szkoda tylko, że nie spotkaliśmy tutaj żadnych zwierząt, oprócz 14 gąsienic idących jedna za drugą, tak jakby tworzyły niewielkiego węża oraz dość dużą, bo około 40 cm jaszczurkę.

Rio Borosa, gąsienice jedna za drugą na szlaku turystycznym
Rio Borosa, gąsienice w przybliżeniu 
Rio Borosa, nasłuchująca jaszczurka
Wycieczka była wspaniała, trasa łatwa. Przeszliśmy około 18 -19 kilometrów, przy różnicy wzniesień około 450 metrów. Widoki ładne, ale tak różne od tych w naszych polskich górach. Wycieczka stanowiła dla nas duży relaks wypoczynek. Po tak długiej jeździe wreszcie byliśmy we wspaniałych górach pośród czystej przyrody. Gdybyście kiedykolwiek trafili w te rejony Andaluzji to wybierzcie się na tę wycieczkę. Pamiętajcie tylko, że tu nie ma schronisk, bufetów, jedzenie i picie musicie zabrać ze sobą. Latem chyba jest tu bardzo gorąco. Park jest niszczony pożarami, które w gorące lata wybuchają tu bez udziału człowieka.

Do Ubedy jedziemy tą samą trasą, którą przyjechaliśmy. Widoki z przełęczy Puerto de las Palomas są tak samo ładne.

Widok z Puerto de las Palomas
Po drodze do Ubedy oliwki po horyzont
Przyjeżdżamy do Ubedy tuż przed 21:00. Dość szybko znajdujemy wolne miejsce parkingowe i idziemy szukać restauracji. Najedzeni, już po ciemku wracamy na naszą kwaterę zadowoleni i lekko, ale przyjemnie zmęczeni.

Główny plac w Ubedzie pod wieczór