Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MONEMVASIA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MONEMVASIA. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 czerwca 2016

24. Grecja - podsumowanie

Grecja, a właściwie Peloponez, był głównym celem naszej tegorocznej bałkańskiej wyprawy. W Grecji byliśmy 25 dni i przejechaliśmy tam ponad 3300 km. Możemy więc pokusić się na podsumowanie naszej „wędrówki”, podzielić się naszymi spostrzeżeniami i obserwacjami. Są one subiektywne i wcale nie musicie się z nimi zgadzać.

Grecja to bardzo ładny kraj, pełen zabytków przeszłości, długiej historii, wspaniałych krajobrazów, ciekawych ludzi. Doceniła to organizacja UNESCO, która umieściła na tej liście 23 obiekty greckie, z tego 15 na kontynencie, a 8 obiektów na wyspach.
Podczas tegorocznego naszego wyjazdu odwiedziliśmy 9 z nich: klasztory w Meteorach, starożytną Olimpię, świątynię w Bassaj, ruiny bizantyjskiej Mistry, starożytne Mykeny, Epidauros, Delfy, Akropol Ateński, klasztor Osios Lukas.
Podczas naszych wcześniejszych wyjazdów do Grecji odwiedziliśmy 3 obiekty: miasto Korfu, Bazylikę św. Dymitra w Salonikach i macedońską Werginę. Na liście UNESCO brakuje nam np. magicznej Monemvasii, Świątyni Posejdona w Sounion.

Najładniejsze miejsca.
Trudno jest odpowiedzieć na pytanie co nam się najbardziej podobało. Wszystkie odwiedzane przez nas miejsca były godne zobaczenia. 
Jednakże dla nas bezsprzecznie najładniejszymi miejscami była Monemvasia ( nasz pobyt tam opisaliśmy w poście 13. Peloponez - płw. Vatika i magiczna Monemvasia ).


Skała Monemvasi z daleka
Monemvasia - droga dojazdowa do miasta
Monemvasia późnym wieczorem

Następnie Świątynia Posejdona w Sounion ( nasz pobyt opisaliśmy w poście 21. Świątynia Posejdona na przylądku Sounion ).

Świątynia Posejdona w Sounion
Świątynia Posejdona w Sounion
Zdajemy sobie sprawę z tego, że byliśmy pod wyjątkowym urokiem tych dwóch miejsc, że moment, w którym tam znaleźliśmy się był odpowiedni. Inni nie muszą podzielać naszego zauroczenia tymi miejscami.

Miejscem, może trochę niedocenianym przez turystów, które zrobiło na nas duże wrażenie jest bizantyjska Mistra. Spacer po ruinach tego bizantyjskiego miasta, jego kościołach to niezapomniane przeżycie. Nasze wspomnienia opisaliśmy w poście 11. Peloponez - bizantyjska Mistra, zat. Meseńska: Kalamata, Koroni .


Mistra jest położona na wzgórzu, na którego szczycie są ruiny frankońskiego zamku, poniżej remont bizantyjskiego pałacu
Mistra - za tymi murami znajduje się kościół Mitropolis

Byliśmy również pod dużym wrażeniem zwiedzając ateński Akropol. To tutaj w Atenach narodziła się demokracja. Wzgórze Akropolu jest piękne mimo, że codziennie deptane jest przez tysiące turystów. Sądzimy, że każdy zwiedzający jest pod urokiem tego miejsca. Więcej możecie przeczytać w poście 18. Antyczne Ateny .

Akropol - Propyleje
Akropol - zrekonstruowane ruiny Partenonu
Akropol - Erechtejon

Najładniejszym antycznym miejscem bezsprzecznie dla nas są Delfy ( nasze wspomnienia w poście 22. Delfy - pępek antycznego świata ). Delfy to przede wszystkim malownicze położenie oraz tajemnica wyroczni, która dla ludzi żyjących dziś może być magią.

Delfy - Święty Krąg, na pierwszym planie amfiteatr, niżej ruiny świątyni Apollina 
Delfy - Marmaria, okrągła świątynia, tolos

Jeżeli chodzi o przyrodę duże wrażenia na nas wywarł przejazd przez półwysep Mani .To przede wszystkim dzikość krajobrazu, odludne miejsca, wspaniałe i niepowtarzalne krajobrazy, opuszczone miejscowości z obronnymi wieżami. Nasz przejazd w poście 12. Peloponez - dziki płw. Mani, zat. Lakońska: Gythio .

Dziki, prawie bezleśny półwysep Mani
Obronne wieże w wyludnionych miejscowościach półwyspu Mani
Pusta droga na półwyspie Mani

I oczywiście osobliwym miejscem są zespoły prawosławnych klasztorów Meteory „ zawieszone w niebie” na skałach. Jedno z najbardziej spektakularnych miejsc w Grecji.

Zawieszone na niedostępnych skałach klasztory Meteorów
Zawieszone na niedostępnych skałach klasztory Meteorów

Miejscem, które należy zobaczyć ku przestrodze i aby zrozumieć bezmiar krzywd, jakich doznali Grecy w II wojnie światowej ze strony niemieckiego okupanta, jest muzeum w Kalawricie.
Pobyt tutaj to trochę tak, jak odwiedzenie w Polsce Oświęcimia - Brzezinki ( po niemiecku Auschwitz - Birkenau ), jako niemieckiego obozu koncentracyjnego – obozu zagłady ludzkości w okupowanej przez Niemców Polsce ( oczywiście z zachowaniem odpowiedniej skali bestialstwa ). Nasze wspomnienia i refleksje w poście 9. Peloponez - zat. Koryncka: Kalawrita i okolice .

Pomnik przy muzeum w Kalawricie
Ściana w muzeum z fotografiami pomordowanych

Ceny wstępów do zabytków.
Ceny biletów wstępu są dość wysokie, ostatnio dość mocno podrożały, ale plusem są zniżki dla seniorów ( +65 ) oraz dla dzieci i młodzieży. Ceny biletów do miejsc archeologicznych znajdziecie tutaj : http://odysseus.culture.gr/h/3/eh355.jsp?obj_id=2384 ( uwaga, strona ta czasami " zacina się " ).
Musimy tu wspomnieć również o muzeach. Te w Olimpii, Mykenach, Delfach, Epidauros możemy śmiało polecić wszystkim. Muzea wymienione powyżej zwiedza się w ramach biletu wstępu wraz z miejscami archeologicznymi.
W Narodowym Muzeum Archeologicznym jest takie bogactwo eksponatów, że na zwiedzenie potrzeba więcej niż jeden dzień. Warto tam pójść, to jedno z najważniejszych muzeum w Europie. Podobno Muzeum Akropolu ma bardzo ciekawą i nowoczesną ekspozycję, ale nie mieliśmy dość siły, aby je zwiedzić. W ramach przygotowania do wyjazdu trochę nam brakowało lepszych stron internetowych z możliwością wirtualnego zwiedzania, szczególnie Narodowego Muzeum Archeologicznego w Atenach.

Jazda samochodem.
Ruch samochodowy w Grecji, poza dużymi aglomeracjami ( Ateny i Saloniki ), był dużo mniejszy aniżeli w Polsce, jeździ się tu więc dość przyjemnie i bezpiecznie. Niemniej jednak trzeba zauważyć, że byliśmy w Grecji nie w pełni sezonu, tj. 4 dni ostatnie maja i pierwsze trzy tygodnie czerwca. Staraliśmy się nie jeździć autostradami. Greckie autostrady płatne są na bramkach. Niektóre odcinki są niepłatne. Nasza nawigacja ( Garmin ) miała dobrą mapę, zawsze wiedzieliśmy czy dany odcinek jest płatny, czy też nie. Aktualne ceny za przejazd autostradami ( nie tylko greckimi ) są dostępne tutaj: https://www.oeamtc.at/routenplaner/ . Posługując się tym austriackim portalem zawsze będziecie wiedzieć, ile będzie Was kosztował przejazd. Na tym portalu są też uaktualnione średnie ceny paliw. Jadąc zachodnią trasą do Patras, jeżeli się Wam nie spieszy, to nie korzystajcie z mostu nad Zatoką Koryncką tylko z promu ( przejazd przez most to 13 Euro, a promem 6,50 Euro, ceny z maja 2016 ), przejazd promem trwa ok. 45 min.

Grecja jest krajem bardzo górzystym. Drogi, które nie są głównymi, są bardzo kręte, wąskie, czasami strome, ale za to puste. Trzeba się liczyć z tym, że na takich drogach nie da się szybko jechać. Na tych drogach często spotykaliśmy zwierzęta bez żadnego dozoru. Wszystkie drogi mają dość dobrą nawierzchnię.

Kręta, bardzo wąska droga do wąwozu Lousios
Droga z Kalamaty do Sparty
Droga z Kalamaty do Sparty
Przewieszona skała na drodze z Kalamaty do Sparty
Pusta zupełnie droga na Peloponezie
Stado kóz na drodze
Policji drogowej prawie się nie spotyka. Tylko w dwóch miejscach spotkaliśmy mobilne kontrole radarowe. Grecy raczej nie przekraczają dozwolonych prędkości, ale przepisy ruchu drogowego traktują bardzo specyficznie i wybiórczo. Widzieliśmy nawet samochód zaparkowany na przejściu dla pieszych.


To  auto nie jest w ruchu, ku naszemu zdziwieniu jest zaparkowane na przejściu dla pieszych
W Atenach też można zobaczyć " amazonki " na motorze
Greccy kierowcy są wyrozumiali dla innych kierowców. Kiedyś jechaliśmy trolejbusem w Atenach wąską ulicą jednokierunkową, po obu stronach ulicy zaparkowane samochody, tak wąsko, że wyminąć, czy wyprzedzić nie można. Przed nami jechało kilka samochodów osobowych. W pewnym momencie jeden z kierowców jadących przed nami zatrzymał się, aby porozmawiać z kimś na chodniku. Trwało to około minuty, nikt nie protestował, nikt nie zatrąbił. Inny przykład w Salonikach na głównym rondzie w mieście zatrzymał się samochód, kierowca poszedł zrobić zakupy do pobliskiej trafiki. Mimo, że samochód bardzo utrudniał i spowalniał ruch na rondzie nikt nie protestował. Czy u nas byłoby to możliwe? Naszym zdaniem Grecy myślą tak„ ja też może kiedyś będę musiał porozmawiać, czy zrobić zakupy. Nie chcę żeby ktoś na mnie trąbił i mnie poganiał ”.

Greccy kierowcy są też uczynni, nie zdarzyło się nam, aby jadąca przed nami na wąskich górskich drogach ciężarówka nie ustąpiła nam pierwszeństwa. Niektóre nawet się zatrzymują i przepuszczają. U nas w Polsce nie do pomyślenia.

Na drogach w Grecji jest bezpiecznie, podczas naszej podróży nie widzieliśmy żadnego wypadku czy stłuczki.

Parkowanie w dużych miastach, tak jak wszędzie, jest problemem. W Atenach nawet nie próbowaliśmy. Natomiast w Salonikach to jest prawdziwy koszmar. Sześć lat temu szukaliśmy miejsca do zaparkowania w Salonikach przez trzy kwadranse. Nie ma natomiast problemu z parkowaniem w miejscach turystycznych. Wszędzie są wystarczająco duże parkingi i są one bezpłatne ( oczywiście z wyłączeniem Aten czy Salonik ). W Grecji ani razu nie płaciliśmy za parking. Rezerwując nasze miejsca noclegowe zawsze zwracaliśmy uwagę na to czy będziemy mieć bezpłatny parking.
Paliwo. Nie mieliśmy problemów z zakupem paliwa. Ku naszemu zaskoczeniu duża część stacji paliwowych honoruje teraz karty płatnicze. Podczas naszych poprzednich wyjazdów do Grecji w 2010 oraz w 2014 z płatnością kartą mieliśmy problemy. Ale jedną płatność za paliwo musieliśmy reklamować w naszym banku, z resztą z sukcesem. Na południu Peloponezu, gdzie ruch jest niewielki, stacji paliwowych jest bardzo mało. Ceny paliw najlepiej sprawdzać na portalach internetowych przed wyjazdem. Informacje są rzetelne.

Noclegi.
Wszystkie nasze noclegi zarezerwowaliśmy przed wyjazdem. Korzystaliśmy z dwóch portali internetowych: http://www.booking.com/ oraz https://www.airbnb.pl/ . W pierwszym można rezerwować głównie miejsca w hotelach i pensjonatach, w drugim w mieszkaniach prywatnych. W Grecji za nocleg dla dwóch osób z możliwością parkowania, często to było studio z kuchnią, płaciliśmy od 20 do 38 Euro/noc. Nie podajemy adresów, bo baza noclegowa ciągle się zmienia. Korzystając z tych portali na pewno coś znajdziecie.
Jeżeli chcielibyście skorzystać z portalu „airbnb” zwróćcie się do nas o rekomendację, wtedy Wy zapłacicie taniej za pierwszy Wasz nocleg, a my za kolejny.
Standard wszystkich noclegów w Grecji był dla nas dobry. Najtrudniej było nam znaleźć noclegi w Nafplionie, były to najdroższe nasze noclegi. Zaskoczeniem dla nas była duża podaż mieszkań na wynajem w Atenach. W związku z tym nie były one drogie. Najlepsze noclegi mieliśmy w Mavrovouni, Avii, Atenach, Diakofto. Namiarów nie podajemy chyba, że się do nas o to zwrócicie. Inne noclegi, poza tym w Salonikach, też były dobre.

Jedzenie i zakupy.
Śniadanie oraz drugie śniadanie zazwyczaj przygotowywaliśmy sami. Na obiad lub kolację szliśmy do restauracji, często jeżeli mieliśmy takie możliwości gotowaliśmy sami. Produkty kupowaliśmy w miejscowych sklepach. Ceny w Grecji są 2-4 razy wyższe niż w Polsce. Porównywalne do naszych są ceny wody mineralnej i taniego wina. Tańsze niż u nas były tylko pomarańcze. Może to się wydawać dziwne, ale w Grecji nie spotkaliśmy takich centrów handlowych, jakich u nas i w całej Europie jest wiele. Nie widzieliśmy też tutaj spożywczych sklepów sieciowych, jakie są u nas, czy też w innych krajach. Jak to się Grecji udało???
W Grecji nie ma problemów ze znalezieniem restauracji, mimo to do tych tańszych i z lepszą kuchnią czasami są kolejki. Ponieważ lubimy jagnięcinę to najczęściej szliśmy do restauracji na kotleciki jagnięce. Jest to wydatek ok. 20 Euro dla dwóch osób. Grecy w niedzielę w godzinach 12.00 – 14.00 masowo idą na obiad do restauracji, wtedy wszystkie miejsca są zajęte. 

Co się nam w Grecji nie podobało.
Przejeżdżając przez wiele miejscowości widzieliśmy sterty niewywiezionych śmieci. Grecy ze śmieciami zupełnie sobie nie radzą. Na domiar złego nie segregują też śmieci. W Atenach miła właścicielka mieszkania, które wynajmowaliśmy, na nasze pytanie jak mamy segregować śmieci z lekkim zażenowaniem powiedziała, że co prawda powinno się je segregować, ale nikt tego nie robi.
Druga sprawa, która się nam nie podobała nie tylko podczas tego wyjazdu, to brak jakichkolwiek chodników, nie mówiąc o promenadach, czy traktach spacerowych w większości greckich miejscowości wypoczynkowych. Jak Grecy chcą, żeby do nich przyjeżdżało więcej turystów?? 
Te dwie sprawy mogą świadczyć, naszym zdaniem, o bardzo słabym samorządzie terytorialnym. To są problemy, które powinni rozwiązywać mieszkańcy miejscowości. Być może z czasem się to zmieni, co bardzo im tego życzymy. 
Pewien postęp zauważyliśmy w sklepach. Kiedyś greckie sklepy nie grzeszyły ogólnie przyjętą estetyką, szczególnie w mniejszych miejscowościach. Był w nich bałagan, na półkach stały brudne i zakurzone artykuły. Obsługa się tym nie interesowała. Wybór towarów był niewielki. Teraz już takich sklepów nie widzieliśmy, ale wybór towarów jest jeszcze mały.

Grecja i jej sąsiedzi.
Grecja graniczy z czterema krajami: Albanią, Macedonią, Bułgarią i Turcją. Niestety stosunki z każdym z tych krajów nie są dobre.
Albania. Głównym problemem dla Grecji są albańscy emigranci, nie zawsze legalni. Jest ich w Grecji około 500 tysięcy. Kilka lat temu było ich ok. 200 tysięcy więcej. Emigranci z Albanii zaczęli masowo napływać po upadku komunizmu w Albanii - w roku 1992. Wykonują w Grecji najmniej skomplikowane prace za 20-30% płacy Greka. Albańczyków Grecy obwiniają za wzrost przestępczości. Kłopotem dla Greków są albańskie grupy przestępcze. Teraz, w związku z kryzysem gospodarczym w Grecji liczba albańskich emigrantów zmalała.
Macedonia. Rozpad Jugosławii w 1992 roku i powstanie niezależnego państwa macedońskiego zaostrzyło stary konflikt. Jedną z przyczyn konfliktu była nazwa państwa macedońskiego. Grecja jako jedyne państwo Unii nie uznawała Macedonii, nawet wtedy gdy w ONZ Macedończycy zmienili nazwę kraju na: Była Jugosłowiańska Republika Macedonii” ( w skrócie z angielskiego FYROM ). Mimo tego ustępstwa Grecja nadal nie uznawała Macedonii. Grecy zablokowali dla Macedończyków nawet port w Salonikach ( Macedonia nie ma dostępu do morza ). Wreszcie po wielu wysiłkach dyplomatów w 1995 roku Grecja ostatecznie uznała Republikę Macedonii. 
W tym sporze nie chodzi tylko o nazwę. Oba kraje uważają się za spadkobierców historii Aleksandra Macedońskiego. Naszym zdaniem oba kraje mogą powoływać się na spuściznę po Aleksandrze Macedońskim. Dla Greków żyjących w IV w p.n.e. był on barbarzyńskim najeźdźcą, który co prawda szybko się zhellenizował i uważał się później za Greka. Dla Macedończyków jest to właściwie jedyna wyrazista postać historyczna. Teraz spór ten ucichł, ale stosunki między oboma krajami są chłodne. ( Polska, USA, Wielka Brytania oraz wiele innych krajów jako oficjalną nazwę w stosunkach dwustronnych przyjmuje „ Republika Macedonii ”, natomiast większa część Unii – FYROM ). Znacznie więcej przeczytacie Państwo w Wikipedii pod hasłem Konflikt grecko-macedoński .
Bułgaria. Bułgaria zawsze rościła pretensje terytorialne do Tracji i części greckiej Macedonii. Grecja walczyła z Bułgarią podczas wojen bałkańskich oraz podczas pierwszej i drugiej Wojny Światowej. Bułgaria podczas II Wojny Światowej okupowała część Grecji i była to brutalna okupacja. Bułgarzy uciekali się nawet do eksterminacji cywilnej ludności greckiej. Tego Grecy do dziś nie mogą zapomnieć. 
Innym konfliktem są mniejszości narodowe. Teren pogranicza był etnicznie wymieszany i oba państwa starały się za asymilować jak największą część mniejszości etnicznej. Oba kraje mają o to wzajemne pretensje. Konfliktem byli też uchodźcy podczas greckiej wojny domowej. Wiele osób pochodzenia bułgarskiego i macedońskiego, mieszkających w Grecji uciekło przed wojną domową do Bułgarii, obawiając się greckiej eksterminacji. Po wojnie przez długie lata nie byli wpuszczani do Grecji nie mogąc dysponować swoim majątkiem ( ziemią ).
Turcja. O historii pomiędzy Grecją a Turcją, pisaliśmy w prawie każdym naszym wcześniejszym poście. Stosunki między oboma krajami są w dalszym ciągu bardzo napięte mimo, że oba państwa są członkami NATO. Zaszłości historyczne są ogromne. Grecy mają pretensje do Turcji o 500 – letnią okupację, o eksterminację ludności cywilnej w latach 20-tych ubiegłego wieku, do której Turcja się nie przyznaje, o konflikt o Cypr. itp.
Trudno sobie to wyobrazić, ale pierwsza oficjalna wizyta greckiego premiera w Turcji była dopiero w 2008 roku. Coraz to wybuchają nowe drobne konflikty, takie jak o wysepki Imia ( tureckie Kardak ) w 1996 roku. Te dwie wysepki mają zaledwie łączną powierzchnię 4 hektarów. Linia graniczna na Morzu Egejskim była wyznaczona niezbyt precyzyjnie. Dopóki latem greccy pasterze wypasali tam owce, to nie było problemu. Problem był kiedy Grecy zatknęli tam flagę. Turcy demonstracyjnie ją usunęli i zatknęli swoją. Gdy tureccy żołnierze tymczasowo wylądowali na wyspie, grecki wojskowy helikopter roztrzaskał się obok spornych wysepek, zginęło wtedy dwóch greckich żołnierzy ( uważani są w Grecji za bohaterów ). Grecy oskarżyli Turcję o zestrzelenie helikoptera. Potem konflikt przycichł, ale nie został rozwiązany. Wybuchł ponownie w 2015 roku, kiedy grecki premier zrzucił z helikoptera do morza wieniec w miejscu wypadku helikoptera. Wtedy Turcja poderwała swoje myśliwce ( Grecja zresztą też ). Więcej o tym można przeczytać w Wikipedii pod hasłem Imia/Kardak .
Mamy nadzieję, że w najbliższej przyszłości Grecja, na ile to będzie możliwe, poprawi swoje relacje z sąsiadami.

Bezpieczeństwo
Przed wyjazdem spotkaliśmy się z pytaniami i opiniami, dlaczego jedziecie do Grecji ?, przecież tam jest pełno uchodźców, a wśród nich mogą być terroryści, może być niebezpiecznie.
Wiemy, że Grecja ma poważny problem z uchodźcami, przeważnie z Syrii. Jednakże my nie widzieliśmy nigdzie uchodźców w zwartej grupie. Wszędzie w Grecji czuliśmy się bezpiecznie, bardziej niż w arabskich gettach pod Paryżem przez które tylko przejeżdżaliśmy.
Strach przed uchodźcami nakręcają media i politycy. Nie oznacza to, że nie należy bronić naszych krajów ( Unii Europejskiej ) przed wypieraniem naszej kultury i cywilizacji. Musimy dbać o nasze zabytki. Jest to ważne nie tylko dla Grecji, ale i całej Europy.
Mamy nadzieję, że wkrótce będzie możliwy powrót uchodźców do swoich krajów, a Europa pomoże im w odbudowie i rozwoju tych krajów, że powstanie coś na kształt „Planu Marshalla”.

Wszystkich zachęcamy do odwiedzenia Grecji !!!

piątek, 10 czerwca 2016

13. Peloponez - płw. Vatika i magiczna Monemvasia

Dziś w czwartek 9 czerwca, po dwóch dniach odpoczynku spędzonych w okolicach Githio jedziemy do Monemvasii. Z Githio najkrótszą drogą mielibyśmy niecałe 70 km. Ale my chcemy jeszcze pojechać na trzeci „palec” Peloponezu – półwysep Vatika. Dzisiejsza nasza trasa wygląda tak:



Z Githio jedziemy wzdłuż zatoki Lakońskiej. Oglądamy cały czas ładne widoki morza i nie wysokich pagórków wzdłuż wybrzeża. W pewnym momencie naszą uwagę zwrócił wrak niewielkiego statku w zatoczce. Dlaczego się tam znalazł? 


Wrak statku 
Po chwili oddalamy się od brzegów i wjeżdżamy w krainę pomarańczy. Po obu stronach drogi są sady pomarańczowe, właśnie jest zbiór. Pomarańcze może nie są najładniejsze, ale bardzo smaczne i soczyste, a sok z nich jest pyszny. Codziennie pijemy go na śniadanie. Nie są też drogie, w lokalnych sklepikach można je kupić już po 55 eurocentów za kilogram. Może nie tak tanie jak w Maroku, ale smakiem im dorównują. Przy drodze można kupić pomarańcze w workach lub skrzynkach. Szkoda tylko, że nie ma to przełożenia jak w Maroku na liczne uliczne "wyciskarki" soku, który dodawał nam siły do zwiedzania i podziwiania. Był wszędzie obecny, oznajmiając porę zbiorów tych przepysznych owoców.

Przy drodze sady pomarańczowe po zbiorach
Za miejscowością Skala skręcamy w boczną drogę i po kilkunastu kilometrach znów jesteśmy przy brzegu morza. Oglądamy przepiękne krajobrazy. Tu przy bocznej drodze nie ma restauracyjek, ani kawiarenek. Są za to zadaszone miejsca ze stołem i ławkami. W jednym z takich miejsc stajemy i robimy sobie kawę z włoskiego ekspresu na butli gazowej. Przy tak pysznej kawie odpoczywamy i podziwiamy piękne widoki.

Nasz postój na kawę
Widok z naszego postoju
Nasza droga na półwyspie Vatika
Po chwili jedziemy dalej, zatrzymujemy się dopiero w niewielkim miasteczku Neapoli Vion, z którego wypływają promy na wyspy Elafonissos ( popularna wśród greckich plażowiczów ) oraz Kithirę ( ciekawe klasztory i interesujący wąwóz ). Szkoda, że nie mamy tej ostatniej w planie. Niestety nie można  być wszędzie. 
Miasteczko ma ładną plażę z szarym piaskiem. Widać też sporo niewielkich pensjonatów. Uzupełniamy tutaj nasze zapasy, ponieważ nie dojeżdżają tu zagraniczni turyści jest tu trochę taniej.

Neapoli Vion - główna ulica 
Neapoli Vion - plaża  
Z Neapoli wracamy się kilka kilometrów drogą, którą przyjechaliśmy. Później skręcamy w prawo i wjeżdżamy w niewysokie góry. Droga jest bardzo kręta, wąska o dobrej nawierzchni. Ruch jest niewielki. Po pokonaniu gór zjeżdżamy w stronę Morza Egejskiego. Po następnych kilkunastu kilometrach zauważamy podobną do wyspy formację skalną z miastem Monemvasia
Monemvasia wygląda tak, jakby ktoś ogromną skałę wrzucił do morza tuż przy brzegu piaszczysto-żwirowej plaży. Skała ma prawie pionowe ściany o wysokości ok. 100 -150 m, prawie płaski wierzchołek ( ok. 300 m szeroki i ok. 1000 m długi ) i tylko w jednym miejscu niewielką wyrwę, skały w tym miejscu nie są pionowe i właśnie tam Bizantyjczycy założyli swoje miasto. Miasto jest dobrze widoczne z morza i właśnie z tego miejsca, w którym się znajdujemy ok. 5 - 7 km na południe od miasta.

Droga do Monemvasii
Skała z Monemvasią ( po jej prawej stronie widać mury miasta )
 Monemvasia z jedyną brama wejściową u końca drogi dojazdowej z parkującymi samochodami ( w dużym przybliżeniu )
Skała z Monemvasią nieco bliżej
Skała Monemvasii była połączona z lądem do 375 roku naszej ery. W tym roku duże trzęsienie ziemi oddzieliło skałę od lądu. Gdy Bizantyjczycy zbudowali tam swoje miasto Monemvasię, wyspę połączono z lądem groblą i mostem. Najpierw w VI wieku założono tzw. miasto górne znajdujące się na prawie płaskim wierzchołku wyspy. Ze względu na swoje usytuowanie, było to miejsce prawie nie do zdobycia. Potem na początku średniowiecza powstało miasto dolne, które później też otoczono murami. Monemvasia pełniła rolę portu stołecznej Mistry. Była miastem bardzo bogatym. Mieszkali tu bardzo zamożni mieszczanie i właściwie to ona pełniła rolę stolicy bizantyjskiego Peloponezu, a nie Mistra. Monemvasia była bogatsza i żyło tu więcej ludzi. W okresie swojego rozkwitu Monemvasia liczyła 50 – 60 tysięcy mieszkańców, w dolnym mieście było 800 domów i 40 kościołów. Historia tego miejsca jest bardzo podobna do opisanej wcześniej historii Mistry. Z tą różnicą, że po upadku Konstantynopola despota Morei sprzedał miasto papieżowi. Potem Monemvasia przeszła w posiadanie Wenecji, a po 1540 roku, po przegranej przez Wenecję wojnie, ostatecznie przejęli ją Turcy. Pod panowaniem tureckim miasto powoli traciło na znaczeniu. W 1821 r. greccy powstańcy odcięli Monemvasię od lądu i po wielomiesięcznym oblężeniu, głodem zmusili Turków do poddania się. Nie obyło się bez strasznych pogromów. Po wybudowaniu Kanału Korynckiego zmieniły się szlaki morskie. Port Monemvasii stracił na znaczeniu i miasto nie rozwijało się, powoli się wyludniając. Na początku II wojny światowej w okolicach Monemvasii stacjonowali żołnierze nowozelandzcy. Po ataku hitlerowskich Niemiec właśnie z portu Monemvasii ewakuowano z nich 4000 żołnierzy. Po drugiej wojnie światowej Monemvasia całkowicie się wyludniła, miasto popadło w ruinę. Dopiero w ostatnich latach, gdy Monemvasia stała się atrakcją turystyczną, do Monemvasii powoli wraca życie.
Więcej o Monemvasii można przeczytać tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Monemwasia ( trochę więcej informacji jest w wersji angielskiej ).

My najpierw jedziemy się zakwaterować w zamówionym wcześniej pensjonacie, znajdującym się trzy kilometry na północ od wjazdu do Monemvasi. Zaraz potem jedziemy do miasteczka, przejeżdżamy przez most na grobli i na drodze dojazdowej do miasta znajdujemy miejsce, w którym możemy zaparkować. Droga prowadzi do jedynej bramy miasta. Przed bramą znajduje się małe rondo, kto nie znajdzie wcześniej parkingu musi zawrócić. Dojeżdżają tu taksówki oraz autobusy przywożące turystów do kilku pensjonatów oraz zaopatrzenie do restauracji i sklepików.

Wjazd do Monemvasi przez groblę i mały most
Po przejściu przez bramę wchodzimy jakby do innego, nierealnego świata. Jest tu cicho i spokojnie. Od bramy prowadzi jedna wąska, w miarę prosta uliczka. Ruch w Monemvasii jest tylko pieszy. Po około 160 metrach dochodzimy do katedry i głównego placyku miasteczka. Stoi tu też stary meczet, teraz jest tu małe muzeum. Dwieście metrów dalej po przeciwległej stronie znajdują się drugie okalające miasteczko mury. Z pozostałych stron miasteczko ogranicza morze i skały.

Monemvasia - główna uliczka zaraz za jedyną bramą wejściową

Monemvasia - początek głównego placyku z dzwonnicą katedry

Monemvasia - główny placyk z katedrą ( białe mury ) z widokiem na mury górnego miasta

 Monemvasia - magiczne uliczki 
Od razu znajdujemy się pod urokiem tego miasteczka. Spacerujemy wąskimi, krętymi uliczkami wśród odnowionych lub zrujnowanych domów, w labiryncie wąskich uliczek. Pełno tu uroczych zaułków, mikroskopijnych ogródków. W jednym z zaułków natrafiamy na stylowy bar, winiarnię. Prawdopodobnie w tym domu mieszkał lord Byron. Co chwilę natrafiamy na bizantyjski kościółek lub kapliczkę. Miasteczko leży na stoku, czasami jest stromo, niektóre uliczki krzyżują się w dwóch poziomach. Trudno uwierzyć, że na stałe mieszka tu tylko kilka rodzin. Większość odnowionych domów to prawdopodobnie domy sezonowe bogatych Greków. Jest tu kilka małych pensjonatów, ale noclegi w nich są drogie.

Monemvasia -  drogowskazy do winiarni Byrona

Monemvasia - stylowa winiarnia w domu Byrona

Monemvasia - zabudowania miasteczka

Monemvasia - zabudowania dolnego miasta pod skałami
Miasteczko nas urzekło ciszą, spokojem i wspaniałą atmosferą. Dzisiejszego popołudnia i wieczora nie było tu wielu turystów, w sam raz żeby miasteczko nie było puste. Większość turystów to angielscy goście weselni. Dziś wieczorem w dwóch pensjonatach znajdujących się przy największym placyku miasta ma się odbyć wesele. Tu znajduje się też kościół Chrissafitissa, a na środku rośnie stara, mocno pochylona akacja. Na jej konarze został powieszony kościelny dzwon. Placyk wieczorem jest delikatnie punktowo oświetlony i wygląda może nawet ładniej niż w dzień. Spacerując po uliczkach spotykamy ciągle tych samych ludzi, oni też są zauroczeni tym miejscem. Uśmiechamy się do siebie i pozdrawiamy, czasami wymieniamy kilka zdań.

Monemvasia - zabudowania miasteczka z kościółkiem Chrissafitissa i z wschodnimi murami

Monemvasia -przygotowania do wesela na głównym placu

Monemvasia - zabudowa dolnego miasta
Monemvasia - wschodnie mury miasta

Monemvasia -widok spod wschodnich murów miasta
Monemvasia - "zielona" uliczka
Monemvasia - strome i kręte uliczki 
Monemvasia - mała restauracja dwupoziomowa

Monemvasia - dzwonnica jednego z kościołów

Monemvasia - mały uroczy kościółek z pięknym widokiem

Monemvasia - jeden z zaułków z dwoma poziomami ulic

Monemvasia - zapadająca noc na placyku przed kościołem Chrissafitissa
Monemvasia - gromadzący się goście weselni
Zmęczeni, ale odurzeni Monemvasią, wychodzimy z magicznego miasteczka. Nie zadowoleni, że nie zostaliśmy zaproszeni na wesele opuszczamy je, ale nie żegnamy się z nim. Do samochodu mamy kilkaset metrów spaceru drogą pod gwiazdami. 

Następnego dnia rano nie spieszymy się, wiemy że mamy cały dzień czasu na zwiedzanie miasteczka. Znowu jedziemy przez groblę i most. Dziś wolne miejsce do parkowania znajdujemy trochę dalej od murów, oznacza to, że w Monemvasii jest dziś trochę więcej odwiedzających niż wczoraj. Idąc drogą do miasteczka przechodzimy obok małego cmentarza. Tutaj są pochowani mieszkańcy Monemvasii, a wśród nich grecki poeta Jannis Ritsos, który tu się urodził na początku XX wieku, tu żył i mieszkał. Tuż przy bramie wejściowej jest jego dom. Więcej o poecie tutaj: 
Monemvasia - nagrobek Jannisa Ritsosa

Monemvasia -  dom Jannisa Ritsosa, w którym się urodził i mieszkał

Tą windą transportuje się materiały do remontu górnego miasta
Wczoraj spacerowaliśmy późnym popołudniem i wieczorem. Dziś miasteczko w pełnym świetle wygląda weselej i pogodniej. Dalej jesteśmy nim zachwyceni. Poznajemy jego dzienne oblicze. Pomaga nam w tym słoneczna pogoda. Dziś chcemy zwiedzić miasto górne. W pewnym miejscu od głównej ulicy odchodzi w górę wąska uliczka. Po chwili pniemy się stromo schodami. Spotykamy tu schodzących starszych angielskich turystów, którzy mówią nam, że wejście do górnego miasta jest zamknięte i górnego miasta nie można zwiedzać. Mimo tego podchodzimy pod samą bramę górnego miasta. Warto było się wspinać bo roztacza się stąd ładny widok na miasto dolne. Wiemy, że w mieście górnym jest tylko trochę ruin i jeden odbudowany obiekt kościół Hagia Sophia ( kościół Mądrości Bożej – zdjęcie jest w Wikipedii ). Szkoda, że na dole nie ma informacji o remoncie i zamknięciu miasta górnego, ot taki grecki mały bałagan.

Monemvasia - małe kawiarenki, stąd zaczynamy się wspinać pod mury górnego miasta
Monemvasia - droga do górnego miasta

Monemvasia - pod zamkniętą bramą górnego miasta
Monemvasia - widok spod bramy górnego miasta
Monemvasia - przejście w murach górnego miasta ( zdjęcie zrobione przez dziurę od klucza w drzwiach )
Monemvasia - widok spod bramy górnego miasta
Monemvasia - pomieszczenia w skalwykute przez ludzi dla powiększenia powierzchni 

Monemvasia - jeden z zaułków
Monemvasia - jeszcze jedna urocza uliczka
Na dole spacerujemy bez celu w labiryncie uliczek. Siadamy pod akacją z dzwonem w pobliżu pensjonatów, w których jeszcze wczoraj było wesele. Przyglądamy się gościom weselnym, którzy już wyjeżdżają i ciągną z trudem swoje walizki po nierównym bruku. Siadamy też przy głównym placyku w pobliżu katedry. Podeszła do nas tutaj niemiecka turystka, spytała ku naszemu zdziwieniu, czy może nas sfotografować? Okazało się, że już ponad miesiąc podróżują busem z dwójką małych dzieci po Peloponezie. Są podobnie jak my zauroczeni Grecją, Peloponezem i Monemvasią.

Monemvasia - ładny balkonik pensjonatu, miasteczko i skały
Monemvasia - kościelny dzwon na akacji
Monemvasia - wyjście z dolnego miasta na plażę skalistą z zejściami do morza

Monemvasia - uliczka na morskich murach

Monemvasia - i jeszcze jeden uroczy zakątek
Monemvasia - przybrzeżna "promenada" na skalistych murach  
Monemvasia - murowana trawersująca droga zakosami z dolnego miasta do górnego
Ponieważ jest coraz cieplej idziemy odpocząć do kawiarenki z ładnym widokiem na Monemvasię i morze. Jeszcze chwilę spacerujemy, wchodzimy na mury miasta. Zaczyna się chmurzyć w oddali słychać burzę, na szczęście nawałnica omija nas. 

Monemvasia - odpoczynek przy kawie z pięknym widokiem


Monemvasia - my na głównym placyku

Monemvasia - koty, pewnie zmęczone nocnym polowaniem
Monemvasia - galeria artystyczna z ceramicznymi obrazkami 
Monemvasia - galeria artystyczna z współczesną grafiką ( tu wyobrażenie średniowiecznej Monemvasii )

Monemvasia - główna uliczka w drodze powrotnej
Monemvasia - główna uliczka z murów obronnych nad bramą wejściową
Monemvasia - widok z ulicy głównej przez jedyną bramę wyjściową na drogę dojazdową z zaparkowanymi autami
Monemvasia - poza murami na drodze, a w głębi miejscowość Gefira
Nie bez żalu wychodzimy z miasteczka. Dla nas dotychczas to najładniejsze miejsce w naszej podróży. Absolutnie magiczne. Wiemy, że jest to nasze subiektywne zdanie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że inni nie muszą być tak zachwyceni jak my. Póki co w czerwcu jest tu spokojnie, turystów stosunkowo niewielu, oby tak zostało. Jeżeli będziecie w pobliżu koniecznie tu przyjedźcie. Miejsca tego nie można pominąć. Swoją drogą dziwimy się, że całe te miasteczko na skale nie jest wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego zarazem UNESCO.  A może jest to ochrona przed zadeptaniem, ... ? Niech zostanie naszą perełką w naszych wycieczkach !

Wracamy do hotelu wcześniej niż wczoraj i idziemy na spacer wzdłuż plaży. Z daleka widzimy skałę Monemvasii z kościółkiem Hagia Sophia na jej szczycie.

Gefira - ukwiecony wjazd do naszego pensjonatu
Widok z wieczornego spaceru - skała Monemvasii z kościółkiem Hagia Sophia na szczycie
Wieczorny spacer - otoczenie naszego pensjonatu


PS.
Przeglądając jeszcze raz Internet znaleźliśmy na portalu faktopedia.pl  jeszcze takie zdjęcie Monemvasii, którego nie mogliśmy wykonać. Zdjęcie to oddaje charakter tego miejsca, jego odosobnienie i walory obronne. Podana w komentarzu do zdjęcia liczba mieszkańców dotyczy prawdopodobnie wszystkich mieszkańców Monemvasii i Gefiry ( na stałym lądzie ).