Dziś wyruszamy z Sewilli trochę później niż planowaliśmy. Rano robiliśmy jeszcze zakupy na śniadanie, które potem dość długo celebrowaliśmy. Jakoś podświadomie trudno było nam wyjeżdżać z tego ładnego miasta.
Nasza planowana trasa na dzisiaj wygląda następująco:
Kiedy przejeżdżaliśmy przez niewielką wioskę El Palmar de Troya zauważyliśmy dość oryginalny, o ciekawej i nietypowej architekturze kościół, wyglądający na ogromny zespół klasztorny. Kościół był dużo za duży, jak na tak niewielką miejscowość. Gdy przed wyjazdem przeglądaliśmy przewodniki i Internet, nie natrafiliśmy na żadną wzmiankę o tej miejscowości. W związku z tym nie zatrzymaliśmy się tutaj, a przejeżdżając zrobiliśmy tylko zdjęcie z samochodu.
|
El Palmar de Troya, bazylika Kościoła Palmariańskiego, zdjęcie z samochodu |
Dopiero
po przyjeździe na nocleg, w Internecie dowiedzieliśmy się, że
kościół ten jest bazyliką i siedzibą antypapieży nowo założonego Kościoła w II połowie XX wieku o bardzo krótkiej historii.
Kościoł Palmariański
W 1968 roku pewien agent
ubezpieczeniowy Clemente Domínguez y Gómez miał widzenie. Podobno
objawiła mu się Matka Boska z Góry Karmel, która powiedziała mu,
że całe duchowieństwo Kościoła Katolickiego popełniło
apostazję ( odstąpienie od wiary ), a papież Paweł VI jest przez nich więziony. Po tym
widzeniu założył swój zakon Karmelitów, a później swój
Kościół. W roku 1978 ogłosił się papieżem Grzegorzem XVII.
Kościół ma wielu zwolenników w kilkunastu krajach świata, a
tutaj w El Palmar de Troya jest jego główna siedziba. Dziś posługę
sprawuje czwarty już antypapież Piotr III. Kościół Katolicki
traktuje Kościół Palmariański jako sektę.
Po nie całej godzinie jazdy i około 50 km przybyliśmy do pierwszego celu naszej dzisiejszej wycieczki, to jest do miasteczka Arcos de la Frontera. Jest ono zaliczane do tak zwanych „białych miasteczek” Andaluzji, administracyjnie leży już w prowincji Kadyks. Będzie to nasza czwarta z ośmiu prowincji w Andaluzji.
|
Arcos de la Frontera, zdjęcie z http://hiszpania-portal.pl |
|
Arcos de la Frontera, widok z samochodu na miasto górne z zamkiem |
Arcos de la Frontera.
Historia
miasteczka jest typowa dla miejscowości tego rejonu. Znaleziono tu
pozostałości rzymskie oraz w tutejszych jaskiniach - nawet
prehistoryczne. Niedaleko stąd na południe od dzisiejszego
miasteczka odbyła się w roku 711 jedna z decydujących bitew
pomiędzy Arabami, a Wizygotami - tak zwana Bitwa
nad rzeką Guadalete (
lub Bitwa pod Jerez de la Frontera ). Dowodzone przez króla Roderyka
oddziały wizygockie
poniosły
całkowitą klęskę, a sam król poległ.
Arabowie,
wykorzystując doskonałe położenie na szczycie wzgórza, które
opada prawie pionowym klifem na południe, w dolinę rzeki Guadalete,
wybudowali tutaj zamek obronny, który z czasem rozrósł się do
miasteczka. Miasteczko Ar-kosch ( tak nazywało się w czasach
arabskich ) w 1011 roku stało się siedzibą taify ( księstwa ).
Syn króla Ferdynanda III – Alfons X Mądry odzyskał w 1264 roku
miasto dla chrześcijan. Dodatek do nazwy miejscowości – „...de
la Frontera”
oznacza "na granicy". Taki dodatek ma wiele andaluzyjskich
miejscowości. Odzyskując miejscowość dla chrześcijan znajdowała
się ona jakiś czas na granicy.
Mieszkańcy
Arcos, odwrotnie od mieszkańców Xativy, w hiszpańskiej wojnie o
sukcesję poparli nie Habsburgów, a Burbonów. Za to w roku 1706
król Filip V nadał miastu tytuł „Szlachetnego i Wiernego”. W
roku 1755 miasto zostało częściowo zniszczone przez trzęsienie
ziemi to samo, które zniszczyło Lizbonę.
Dziś
w mieście chętnie osiedlają się Brytyjczycy, ok. 2,5% całej
populacji, tj. około 31 tysięcy mieszkańców.
W Arcos trudno o miejsce parkingowe. Zdecydowaliśmy się zaparkować na parkingu podziemnym el Paseo ( płatnym ), zaraz przy wjeździe. Mamy stąd trochę ponad kilometr spaceru łagodnie pod górę ładnymi, wąskimi uliczkami "białego miasteczka".
|
Arcos de la Frontera, wąskie uliczki "białego miasteczka" |
|
Arcos de la Frontera, mały sympatyczny bar przy ulicy |
Dochodzimy do głównego placu Plaza
de Cabildo.
Tutaj stoi Bazylika
Santa Maria de la Asunción oraz dawny zamek Maurów, obecnie w
prywatnych rękach i niedostępny publicznie. Plac jest zabudowany z trzech stron. Niestety jesteśmy tutaj
znowu w porze sjesty i nie możemy wejść do Bazyliki. Podziwiamy więc fasadę w większości renesansową i wspaniały portal.
|
Arcos de la Frontera, Plaza de Cabildo, Bazylika Santa Maria de la Asunción |
|
Arcos de la Frontera, wejście z portalem do Bazyliki Santa Maria de la Asunción |
|
Arcos de la Frontera, Bazylika Santa Maria de la Asunción, górna część portalu |
Uliczki są pełne uroku. W nieco szerszych miejscach urządzono małe kafejki i bary, takie na kilka stolików. Do jednej z nich idziemy na tradycyjną kawę.
|
Arcos
de la Frontera, mały bar, tu byliśmy na kawie. Między stolikami, a
domem czasami przejeżdża samochód.
|
Po jak zawsze dobrej kawie wróciliśmy się do głównego placu Plaza de Cabildo. Przy
murach znajdujemy wątpliwą atrakcję dla turystów. Można zrobić
sobie zdjęcie z ptakami drapieżnymi, będącymi na uwięzi, są to
sowy, sokoły, jastrzębie. Jest nam przykro, że takie praktyki nie
są zakazane.
|
Arcos de la Frontera, turyści mogą się fotografować z tymi ptakami |
Czwarta strona tego placu jest otwarta ze wspaniałym widokiem na rzekę Gudadalette i rozciągającą się na południu równinę. Wzdłuż murów można podziwiać piękne krajobrazy z doliny tej rzeki, co widać na poniższym zdjęciu panoramicznym:
Idąc
dalej na wschód dochodzi się do przewężenia grzbietu wzgórza.
Jest to miejsce z najładniejszymi widokami, które otwierają się
na północ, południe i wschód. Widać na północy tamę na rzece,
która potem płynie po południowej stronie wzgórza. Stąd wpatrujemy się we wspaniałe widoki.
|
Arcos de la Frontera, punkt widokowy, widok na stronę wschodnią |
|
Arcos de la Frontera, widok na północ na sztuczne jezioro z tamą na rzece Guadalete. |
Powoli kierujemy się w stronę naszego parkingu. Przemierzamy jeszcze raz uliczki "białego miasteczka" nadal jeszcze w porze sjesty. Jest ciepło i słonecznie. Czas tu bardzo wolno płynie, ale nie dla nas.
|
Arcos
de la Frontera, mieszkańcy każde wolne miejsce wykorzystują do
zaparkowania samochodu, a w dali Palacio
Mayorazgo
|
|
Arcos
de la Frontera, Iglesia
de San Pedro
|
|
Arcos
de la Frontera, wąskie uliczki miasteczka
|
|
Arcos
de la Frontera, główna ulica starej części miasta
|
Do
Jerez de la Frontera mamy 35 kilometrów i pół godziny jazdy. Jest to następny punkt naszego dzisiejszego zwiedzania. Tutaj
parkujemy na darmowym parkingu na niewielkim placyku. Do
historycznego centrum mamy około kilometra.
Jerez de la Frontera jest
największym miastem w prowincji Kadyks, większym od samego Kadyksu, mieszka tu nieco ponad 200 tys. mieszkańców. Nazwa miasta pochodzi
od fenickiej osady Xera. Później byli tu Rzymianie, Wandalowie,
Wizygoci. W 711 roku miasto zdobyli Arabowie, którzy rządzili
miastem do 1261 roku. Historia zatoczyła koło. W 1231 roku
niedaleko terenów bitwy z 711 roku była druga bitwa pod Jerez między Arabami a chrześcijanami, w której tym razem
chrześcijanie zwyciężyli.
Miasto położone między Kadyksem, a
Sewillą w XV - XVII wieku bardzo bogaciło się na handlu towarami z
Nowego Świata. Miasto od czasów fenickich produkowało wina, nawet
w czasach arabskich. Jeden z arabskich władców chciał zniszczyć
winnice, ponieważ alkohol był zakazany dla muzułmanów. Został jednak przekonany tym, że z winogron produkuje się też rodzynki, które
są nie psującym pożywieniem dla żołnierzy.
Dziś
jest stolicą wzmacnianego wina „jerez”, na całym świecie
znanym pod angielską nazwą „sherry”. Większość sherry
eksportuje się stąd, głównie do Wielkiej Brytanii. Angielski
wynalazca penicyliny Alexander Fleming był miłośnikiem tego wina i
powiedział: "Jeśli
penicylina potrafi leczyć chorych, to hiszpańska sherry przywraca
życie umarłym". Więcej
o produkcji tego wina na tej stronie.
Jerez
znane jest z hodowli koni andaluzyjskich, a właściwie koni
kartuzjańskich, wyhodowanych przez mnichów z zakonu kartuzów,
którzy tu mieli i mają swoją siedzibę. Tu znajduje się
„Królewska Andaluzyjska Szkoła Sztuki Jazdy Konnej” Można
zwiedzać stajnie, oglądać treningi koni. Jest tu niewielkie muzeum. Kilka razy w miesiącu ( przeważnie w czwartki ) organizowane są
uroczyste pokazy jazdy konnej. Informacje o terminach i cenach tutaj.
Jerez
na równi z Sewillą jest również kolebką flamenco. To właśnie z
Jerez pochodzą teraz najwybitniejsi artyści flamenco.
Jerez
jest też motocyklową stolicą Hiszpanii, to tutaj co roku od 1987 w
maju odbywają się motocyklowe wyścigi Grand Prix. Na
podmiejskim torze
wyścigowym Circuito de Jerez trenował niegdyś dotychczas
jedyny polski kierowca w Formule 1 - Robert Kubica. Kilka nawiązań
do jego osoby, jak czytaliśmy, zobaczycie w znajdującym się tam muzeum
sportów motorowych.
Po
kilkunastominutowym spacerze dochodzimy do głównego placu miasta
Plaza
del Arenal.
Jest to ładny, uporządkowany plac, istniał w tym miejscu od XVI
wieku. Plac kilkanaście razy zmieniał nazwę, w zależności od
sytuacji politycznej. Teraz wrócił do swojej pierwotnej nazwy.
|
Jerez de la Frontera, Plaza del Arenal |
Na
środku placu stoi konny pomnik hiszpańskiego dyktatora generała
Miguela Primo de Rivera (1870 – 1930), który urodził się
właśnie w Jerez de la Frontera. Ciekawostką jest to, że pomnik
został tu postawiony jeszcze za życia generała.
Tu
przy placu znajduje się miejskie biuro informacji turystycznej,
gdzie można otrzymać dużo materiałów oraz obszerne informacje.
|
Jerez de la Frontera, pomnik generała Miguela Primo de Rivera |
Niedaleko
od Plaza del Arenal, w najwyższym punkcie starego miasta znajduje
się Alcazar.
|
Jerez de la Frontera, Alcazar |
Jest ciekawy, ponieważ tutaj zachowało się wyjątkowo dużo
budowli z czasów panowania marokańskich Almohadów. Szkoda, że
Alcazar jest otwarty dla turystów tylko do 14:30. Więcej informacji
na wyżej wymienionej stronie. Alcazar w Jerez z zewnątrz przypominał
nam trochę budowle Maroka. Przed Alcazarem jest ładny plac, z którego
rozciągają się ciekawe widoki na niżej położoną katedrę oraz
obok winnicę Gonzalez
Byass,
zwaną też Tio
Pepe.
|
Jerez de la Frontera, mury Alcazaru |
|
Jerez de la Frontera, plac przed Alcazarem |
|
Jerez
de la Frontera, widok z placu na Katedrę
|
Winnicę
założył w roku 1835 bogaty młody człowiek Manuel
María Gonzáles. Nie znał on tajników produkcji wina, pomógł mu
jego wuj, zwany w rodzinie Tio Pepe ( stąd nazwa
). Pomnik wuja z beczką sherry znajduje się obok wejścia. Młody
człowiek słabo się znał na produkcji wina, ale doskonale na
interesach. Dziś winnice Gonzalez Byass są w całej Hiszpanii, a
nawet w Chile.
Winnicę
można zwiedzać, najlepiej zapisać się na interesujący termin
i grupę językową przez Internet ( oprowadzanie po hiszpańsku,
angielsku i niemiecku ). Najtańszy bilet wstępu to 15 Euro, wraz z
degustacją sherry ( po takim zwiedzaniu autem już nie pokierujemy)
ceny i terminy.
|
Jerez de la Frontera, pomnik Tio Pepe przed wejściem do winnicy ( w tle Katedra ). |
Z placu schodzimy do pobliskiej Katedry. Wzniesiona na miejscu meczetu, dawna kolegiata San Salvador. Jest to duża budowla z XVII/XVIII wieku. Wybudowana została w stylu gotyckim i łączy w swej konstrukcji elementy barokowe i neoklasyczne. Ma ciekawą, ładną i imponującą fasadę. Wieża zachowała wpływ stylu mudejar.
|
Jerez de la Frontera, Katedra z drona, zdjęcie z oficjalnej strony Katedry |
Ciekawostką jest to, że budowa tego kościoła została zrealizowana dzięki podatkom uzyskanym ze sprzedaży miejscowego wina sherry. Do 1980 roku była kolegiatą. W roku tym papież Jan Paweł II ustanowił w Jerez diecezję, a tym samym kolegiata została katedrą. Tuż obok katedry znajduje się pomnik papieża Jana Pawła II. Katedry nie zwiedzamy wewnątrz, mamy niezbyt dużo czasu. Chcemy pospacerować po mieście.
|
Jerez de la Frontera, Katedra |
|
Jerez de la Frontera, główna fasada Katedry |
|
Jerez de la Frontera , pomnik papieża Jana Pawła II |
Od
Katedry niedaleko już do placu Plaza
de la Asuncion
( Placu Wniebowstąpienia NMP ). Kiedyś plac ten pełnił rolę
rynku starego miasta. Znajduje się tu stary ratusz, kościół św.
Dionizego, a na środku placu stoi Kolumna Maryjna. Jest tu cicho i
spokojnie, nie ma takiego ruchu jak na Plaza del Arenal.
|
Jerez de la Frontera, Plaza de la Asuncion, dawny ratusz. |
|
Jerez de la Frontera, Plaza de la Asuncion |
Idziemy
na Calle Larga, która wydaje się być wraz z Calle Lanceria głównym
deptakiem starej części miasta. Ta część miasta nie ma takiego
dużego uroku. Może po pobycie w Sewilli nic już się nie będzie
tak podobać?
Spacer kończymy w okolicach Mercado, które z kolei o
tej porze jest nieczynne.
|
Jerez de la Frontera, Calle Larga |
|
Jerez de la Frontera, Mercado |
Mamy
pewien problem z wyjazdem. Nasza nawigacja ma inaczej zaznaczone
tutaj ulice jednokierunkowe i trochę błądzimy jeżdżąc w kółko.
Jedziemy
do El
Puerto de Santa Maria, miejsce naszego zakwaterowania.
Z Jerez to tylko kilkanaście minut jazdy. Tutaj, a nie w Kadyksie
mamy zamówiony apartament na trzy noce. Jest to nasze największe i
najlepsze lokum. Położone na trzech poziomach. Na dole salon z
kuchnią łazienką i WC, na piętrze ( coś w rodzaju antresoli )
znajduje się sypialnia, też z łazienką i WC, na drugim piętrze
taras do opalania. Całość ma 80 m².
Zamawiając nie wierzyliśmy, że kosztuje tak tanio, było to
najtańsze nasze mieszkanie na całej wycieczce. Trafiliśmy na jakąś
super promocję.
Ponieważ
mamy tu doskonałe warunki do gotowania, kuchnia jest wyposażona jak
w domu, zaraz po zakwaterowaniu jedziemy do pobliskiego supermarketu
kupić coś na kolację i na jutrzejszy obiad. Tutaj kupowanie ryb,
nawet w supermarkecie, to przyjemność. Sprzedawca na naszą prośbę, wypatroszy rybę, skrobie z łusek, może także rybę wyfiletować. Pewien
problem stanowi kupno miejscowego sherry, na półce dziesiątki win z całego
świata, ale żeby znaleźć sherry, trzeba prosić sprzedawcę.
El
Puerto de Santa Maria to prawie stutysięczne miasto odległe 9,5 km
w linii prostej od Kadyksu, od którego oddzielone jest Zatoką
Kadyksu. Miasto podzielone jest na dwie części.
Jedna portowo -
przemysłowa, nad ujściem rzeki Guadalete ( tej samej, która
przepływa u stóp Arcos de la Frontera ), tutaj jest centrum
administracyjne. To z portu w El Puerto de Santa Maria, a nie z
Kadyksu, wypływał Kolumb w swoją drugą i czwartą wyprawę do tzw. Nowego Świata.
Druga
część miasta to typowa miejscowość wypoczynkowa, położona nad
oceanem, oddalona od portu o 3 - 4 kilometrów. My mieszkamy w tej
drugiej, niecały kilometr od morza i plaż.
Założyliśmy, że spędzimy tu dwa dni,
z których jeden chcemy przeznaczyć na wypoczynek na plaży i w morzu, a drugi bardziej aktywnie, bo na
zwiedzanie Kadyksu.
|
Nasza kolacja z ulubioną rybą doradą |
Niestety
już w nocy obudził nas deszcz. Padało, a właściwie lało cały
dzień. Niestety zamiast wypoczynku na plaży mieliśmy wypoczynek w
domu. Całe szczęście, że mamy tu sprawne WiFi. Nadrobiliśmy
zaległą korespondencję, oglądaliśmy telewizję, co praktycznie nam się nie zdarza, oraz śledziliśmy
dostępne portale pogodowe. Intensywne opady deszczu zapowiadane są
do rana następnego dnia. Skorzystaliśmy tutaj również z pralki i zrobiliśmy pierwsze większe pranie.
Następnego
dnia wstajemy wcześnie rano, ale deszcz dalej pada. Wszystkie
portale pogodowe oraz telewizja zapewniają, że przed południem się wypogodzi. Około 11:00 deszcz przestaje padać i wychodzi słońce.
Szybko szykujemy się do wyjścia, zaraz mamy autobus, który
dowiezie nas do portu. Stamtąd płyniemy stateczkiem do Kadyksu, stolicy prowincji Kadyksu, którą zamieszkuje przeszło 120 tysięcy mieszkańców. Jest naszą czwartą stolicą prowincji w Andaluzji ( po Jaen, Cordobie i Sewilli ).
Dzięki aplikacji Google Maps znamy cały rozkład jazdy zarówno
autobusów, jak i promów. Rozkład jazdy promów i ceny. Cała podróż z przesiadką zajmuje nam godzinę. Autem może
zajechalibyśmy trochę szybciej, ale z parkowaniem w Kadyksie są
problemy, a parkingi też tu nie są tanie. Na promie początkowo płyniemy
na górnym, odkrytym pokładzie, potem zaczyna padać i musimy zejść
pod pokład. Na szczęście deszcz jest krótkotrwały i zaraz po
przybyciu do Kadyksu przestaje padać.
Nasza
trasa promowa do Kadyksu wygląda jak na tej mapce:
Kadyks,
to miasto z najstarszą pisaną historią w zachodniej Europie, istnieje tu od
roku 1104 p.n.e. Miasto założyli Fenicjanie, nazywało się wtedy
Gadir. Wtedy miasto założono na jednej z wysepek, potem wysepki te
połączono ze sobą i z lądem stałym. Teraz Kadyks leży na
półwyspie o trochę dziwnym kształcie. Około 500 r p.n.e. Kadyks
został zdobyty przez Kartaginę. Po klęsce Hannibala w 206 r p.n.e.
w mieście rządzili Rzymianie, nazywało się wtedy Gades i było
uważane za najdalej na zachód miasto Rzymu. Po upadku Rzymu
Wizygoci w 410 roku dość poważnie zniszczyli miasto. W 551 roku
miasto na krótko zdobył dla Bizancjum cesarz Justynian ( ten sam,
który wybudował w Konstantynopolu Bazylikę Aya Sophia ). W 572
roku Kadyks powtórnie przechodzi w posiadanie Wizygotów.
W latach
711 – 1262 rządzą tu Arabowie, miasto znów zmienia nazwę na
Qādis
( od tej arabskiej nazwy wywodzi się dzisiejsza nazwa miasta ).
Miasto dla Chrześcijan zdobywa król Alfons X, i od tej pory Kadyks
zostaje częścią Kastylii.
Po roku 1492 miasto
i port staje się siedzibą hiszpańskiej floty. Z tego powodu staje
się głównym celem ataku nieprzyjaciół Hiszpanii, w szczególności
Anglików. Kadyks musi się bronić. Zostają zbudowane mury morskie
i bastiony, niektóre na niewielkich skalistych wysepkach.
Wystarczają one do obrony przed korsarzami berberyjskimi, głównie
z Rabatu ( pisaliśmy o tym w naszym poście: Maroko Dzień 18. Rabat.
). W roku 1569 miasto zostało zniszczone przez olbrzymi pożar, a w
roku 1587 angielski pirat Francis Drake napadł na miasto,
splądrował i zniszczył ponad 30 okrętów, a sześć uprowadził.
Kilka lat później – w roku 1596 hrabiowie Essex i Nottingham znów
od strony morza zdobyli i splądrowali miasto. Okupowali je przez ponad
miesiąc, dokonując wielu zniszczeń, w tym dopiero co odbudowaną
flotę hiszpańską – 32 okręty. Anglicy po raz kolejny próbowali jeszcze raz
zdobyć Kadyks, ale w roku 1625 to im się nie udało. Podczas wojny
hiszpańsko - brytyjskiej Anglicy przez prawie dwa lata (1655 –
1657) przeprowadzili morską blokadę portu.
W
1711 roku został zamulony Gwadalkiwir i statki nie mogły już
przypływać do Sewilli. Kadyks wtedy przejął cały handel z Nowym
Światem. Wtedy nastąpił błyskawiczny rozwój miasta i portu.
W
czasie wojny z Francuzami w latach 1807 – 1814 ( tym razem Anglicy byli
sprzymierzeńcami Hiszpanów ) Kadyks był jednym z niewielu miast
nie zajętych przez Francuzów. To tutaj na dwa lata została
przeniesiona stolica Hiszpanii. Tu podczas wojny 19 marca 1812 r.
uchwalono pierwszą liberalną konstytucję Hiszpanii ( 21 lat po polskiej z 1791 r. ). Konstytucja ta stanowiła wzór ustawy
zasadniczej dla wielu państw. Niestety dwa lata później król
Ferdynand VII anulował uchwaloną wcześniej konstytucję. Po buncie
w armii w 1820 roku konstytucja została przywrócona. Załącznikiem do pierwszej konstytucji hiszpańskiej była mapa Imperium, obrazuje ona ogrom terytoriów.
Od roku 1812
Hiszpania miała siedem konstytucji, aktualna obowiązuje od roku
1978.
|
Mapa Hiszpanii - odwzorowanie załącznika do pierwszej konstytucji z 1812 r. Jak zmienił się świat przez ostatnie 200 lat, jak będzie wyglądał za następne 200 lat?( mapka z Wikipedii ) |
Z
promu wysiadamy w samym centrum, prawie naprzeciw głównego placu miasta Plaza
de san Juan de Dios.
Jest to ładny, duży podłużny plac. Plac ten powstał stosunkowo
późno, dopiero na początku XX wieku. Wcześniej miejsce to służyło
jako tymczasowa arena do korridy. Na środku placu stoi pomnik
Segismundo Moret'a, wybitnego polityka i pisarza hiszpańskiego,
trzykrotnego premiera Hiszpanii, który pochodził z Kadyksu, żył
na przełomie XIX i XX wieku. Na południowym końcu placu stoi
reprezentacyjny Ratusz
(hiszp. ayuntamiento
), zbudowany w stylu neoklasycystycznym na przełomie XVIII i XIX
wieku. Dziś plac jest jednym z najbardziej tętniących życiem miejsc w
Kadyksie, mimo niedawnego deszczu.
|
Kadyks, plac Plaza de san Juan de Dios |
|
Kadyks, pomnik Segismundo Moret'a na Plaza de san Juan de Dios |
|
Kadyks, Ratusz |
Dochodzimy do ratusza i tutaj skręcamy w lewo idziemy ulicą Calle
Sopranis. Stoi tu wiele ładnych barokowych kamienic, podobno
najładniejszych w Kadyksie. Po chwili dochodzimy do kościoła Santo
Domingo. Tu skręcamy w prawo i bardzo wąską uliczką dochodzimy do
nabrzeża w okolicach starego więzienia królewskiego. Jest to ładny
budynek, wcale nie przypominający więzienie, wybudowany został w
1792 roku. Potem był tu sąd, a teraz jest tu muzeum
iberoamerykańskie Museo
Casa de America.
|
Kadyks, Calle Sopranis, zabytkowe kamieniczki |
|
Kadyks, Museo Casa de America, dawne więzienie od strony ulicy |
|
Kadyks, Museo Casa de America, dawne więzienie od strony nabrzeża |
Znajdujemy
się na brzegu oceanu. Z punktu widokowego Mirador
del 1812
roztacza się jeden z najładniejszych widoków na miasto i ocean.
Podobno widok ten przypomina Hawanę i z tego względu nazywany jest hiszpańską Hawaną. Nie byliśmy na Kubie, ale
widoki z tego miejsca są fantastyczne. Z niezbyt wysokiej platformy
widokowej ( kilkanaście schodów ) widać nabrzeże, wieże i kopuły
kościołów Kadyksu. Na pierwszym planie żółtą ( lub złotą)
kopułę pobliskiej Katedry. Wrażenie potęguje niesamowite światło,
słońce przebija się przez czarne i burzowe chmury.
|
Kadyks, widok na zachodnie nabrzeże |
|
Kadyks, promenada nabrzeżna przy ulicy av. Campo del Sur |
|
Kadyks, po drugiej stronie ulicy na pierwszym planie stara katedra widać białą kopułę absydy z krzyżem, dalej nowa katedra ze złotą kopułą i wieżą portalu. |
Wchodzimy
ponownie do miasta, przechodzimy obok starej katedry - Parroquía
de Santa Cruz, postawionej tu
jeszcze w XIII wieku na miejscu meczetu. Katedra ta nie miała
szczęścia, wielokrotnie ulegała zniszczeniu, ciągle ją
odbudowywano. Wejście do niej było od strony małego placu Plaza Fray Felix, ale niestety zamknięte.
|
Kadyks, wejście do starej katedry Parroquía de Santa Cruz ( dawny renesansowy kościół Sagrario z wieżą Torre del Sagrario ) |
Ponieważ była za mała i niezbyt reprezentacyjna, postanowiono obok wybudować w XVIII wieku zupełnie nową katedrę. Nową Katedrę ( Catedral Nueva ) budowano w latach 1722 -1838. Zbudowana jest w stylu barokowym z niewielkimi wpływami
neoklasycystycznymi. Nie zwiedzamy katedry w środku, mamy zbyt mało
czasu, a na dodatek w wielu miejscach rozpięte są siatki
zabezpieczające przed tynkiem odpadającym ze sklepień. Imponująca
jest natomiast dwukolorowa fasada katedry, beżowa w dolnej części
i biała w górnej.
|
Kadyks, wąskie uliczki przy katedrze |
|
Kadyks, górna fasada Nowej Katedry |
|
Kadyks, fasada Nowej Katedry |
Siadamy na Placu Katedralnym w jednej z kawiarenek na naszej codziennej kawie i podziwiamy katedrę z tego miejsca. Widok z Placu Katedralnego szpecą tymczasowe budy.
|
Kadyks, widok Nowej Katedry przy naszej kawie |
Przy
Placu Katedralnym stoi jeszcze jeden kościół – Iglesia de
Santiago. Przechodzimy obok tego kościoła i idziemy głównym
deptakiem starego miasta w kierunku zachodnim.
|
Kadyks,
Plac Katedralny i kościół Iglesia de Santiago
|
Przechodzimy obok hali
targowej – Mercado.
Powoli dochodzimy do Plaza Falla, ze stojącym
na środku Gran
Teatro Falla
wybudowanym w stylu neomudejar. Siadamy na jednej z ławek i jemy
truskawki kupione na straganie. Tutaj na placu co roku w karnawale
jest centrum zabawy.
|
Kadyks, Calle Compania zaraz za Placem Katedralnym |
|
Kadyks placyk Plaza de las Flores |
|
Kadyks, Mercado |
|
Kadyks, Gran Teatro Falla |
Stąd
jest już niedaleko do parku Parque Genoves. Znajduje się on na zachodnim krańcu półwyspu, usytuowany jest
pomiędzy bastionami obronnymi. Park jest bardzo dobrze utrzymany. Na
niewielkiej przestrzeni rośnie tutaj ponad 100 gatunków drzew i
krzewów. Ulubionym miejscem spacerowiczów jest skała i sztuczny
wodospad La Gruta. Jest trochę kiczowaty, ale nie sposób miejscu
temu odmówić uroku i ludzie lubią tu przychodzić.
Niestety
w tym ładnym miejscu nagle pogoda się popsuła i w momencie lunęło.
Ledwo udało się nam schronić pod niewielkie zadaszenie. Obfity
deszcz padał pół godziny, przestał tak szybko, jak się zaczął.
|
Kadyks - Parque Genoves, skałka i wodospad La Gruta |
|
Kadyks - Parque Genoves, widok na park ze skałki La Gruta |
|
Po deszczu, widok z parku na ocean. |
|
Kadyks - Parque Genoves, po deszczu |
Mieliśmy
w planie jeszcze zobaczyć dwa bastiony morskie, z których są ładne
widoki na miasto. Zmieniamy plany i idziemy parkiem, a potem
bulwarami nadmorskimi z powrotem w stronę centrum. Przechodzimy obok bastionu Baluarte de la Candelaria, jednego z szeregu fortyfikacji morskich Kadyksu. Dziś znajduje się tu Muzeum Morskie, są tu też pomieszczenia do wystaw.
|
Kadyks, nadmorska promenada przy Baluarte de la Candelaria |
|
Kadyks, Baluarte de la Candelaria |
Przy bastionie skręcamy w prawo i dalej idziemy teraz wzdłuż Zatoki Kadyksu ogrodami Jardines de Alameda Apodaca. W tych ogrodach rosną olbrzymie drzewa.
|
Kadyks, Jardines de Alameda Apodaca |
|
Kadyks, Jardines de Alameda Apodaca, porównajcie to drzewo z człowiekiem |
|
Kadyks, Jardines de Alameda Apodaca, przed fikusem |
|
Kadyks, Jardines de Alameda Apodaca, trakt spacerowy przy zatoce |
Przechodzimy
przez plac Plaza de Mina. Tutaj znowu chowamy się przed deszczem. Przy tym placu znajduje się Muzeum Kadyksu.
Dalej na Placu Hiszpańskim znajduje się pomnik upamiętniający pierwszą Konstytucję z roku 1812.
Pisaliśmy o hiszpańskiej konstytucji wcześniej, opisując historię Kadyksu. Pomnik
postanowiono wybudować w 1912 r. w setną rocznicę uchwalenia konstytucji. Pomnik jest monumentalny składa się z kilku grup rzeźb, przedstawiające głównie alegorię wojny i pokoju. Spotykamy tu szkolne wycieczki, uczniowie w skupieniu słuchają
wyjaśnień nauczycieli.
My w Warszawie nie mamy pomnika naszej Konstytucji 3-go Maja z 1791 r. Mimo, że powszechnie przyjmuje się, że Konstytucja 3 maja była pierwszą w Europie i drugą na świecie (po konstytucji amerykańskiej z 1787 r.) nowoczesną, spisaną konstytucją.
|
Kadyks, pomnik Konstytucji 1812 roku |
|
Kadyks, pomnik Konstytucji 1812 roku |
|
Kadyks, pomnik Konstytucji 1812 roku |
|
Kadyks, pomnik Konstytucji 1812 roku |
Teraz
chodzimy wąskimi uliczkami Kadyksu, trochę bez planu, obserwując
ludzi. Ponieważ pogoda jest niezbyt pewna postanawiamy wracać
nieco wcześniej.
|
Kadyks, jedna z ulic |
|
Kadyks, jeden z zaułków miasta |
Gdybyśmy tu przyjechali na cały dzień to z pewnością poszlibyśmy do obu Katedr, na wieżę Tawira ( Torre Tavira - wieża
strażnicza i najwyższy punkt miasta Kadyks, 45 m n.p.m., w
pałacowym domu markiz Recaño, zbudowanym w XVIII w. w barokowym stylu ), obejrzelibyśmy fortyfikacje morskie ( zamki
Castillo de San Sebastián i Castillo
de Santa Catalina ) .
|
Kadyks, na wieżę Tawira trudno trafić, niczym nie wyróżnia się od otaczających budynków. Podobno z góry widać całe miasto, a wieży nie widać z miasta. |
|
Kadyks, jedna z uliczek |
Czy Kadyks się nam podobał?
Na pewno tak. Szkoda, że trafiliśmy na nie najlepszą pogodę. Na to niestety nie mamy wpływu, ale mogło być zawsze gorzej.
Kadyks
promuje się hasłem "Ciudad que sonríe" czyli "Miasto,
które się uśmiecha". Ponoć ( myśmy nie próbowali )
wystarczy zamienić kilka zdań z którymś z jego
mieszkańców ( Gaditanos ). W
Kadyksie żarty, czyli cachondeo,
są wplecione w kontekst wielu nawet poważnych
rozmów. Często trudno się zorientować, czy w danej chwili
mówią coś "na serio" czy żartują.
Kadyks słynie
również z jednego z najhuczniej obchodzonych karnawałów świata.
Warto
zobaczyć Kadyks z uwagi na wspaniałą historią, kulturę,
zabytki, gastronomię, kilometrowe plaże i ciekawe miejsca.
Jest symbolem uwieńczonego sukcesem oporu przeciwko najeźdźcom,
którzy kilkukrotnie próbowali go zdobyć: Francuzom oraz Anglikom.
Między obydwoma zamkami znajduje się plaża La
Caleta,
miejsce które stało się planem zdjęciowym kilku znanych
filmów w tym "Śmierć nadejdzie jutro" z Piercem
Brosnanem z serii o agencie 007. Tu
kręcono sceny do takich filmów, jak "Czarodziejska miłość" Carlosa
Saury, "Kapitan
Alatriste" powstałego
na podstawie powieści Arturo Péreza-Reverte czy "Manolete",
w którym w rolach głównych wystąpili Adrien Brody i Penélope
Cruz.
Płynąc promem z powrotem do El Puerto de Santa Maria obserwujemy Most Konstytucji 1812 roku. Miał być otwarty z okazji dwusetnej rocznicy uchwalenia Konstytucji 1812 roku. Prace się przeciągnęły i most został otwarty dopiero w 2015 roku. Jest to trzeci co do wielkości most wantowy w Europie, po francuskim Moście Normandii i greckim Rio - Antirio ( pisaliśmy o nim w poście 8. Z Macedonii na Peloponez ). Most Konstytucji stanowi autostradowe połączenie Kadyksu i portu.
|
Kadyks, widok z promu na jego pożegnanie |
|
Zatoka
Kadyksu, Most Konstytucji 1812 r. ( rozpiętość środkowego przęsła
to 540 metrów )
|
W El Puerto de Santa Maria wysiadamy z autobusu kilka przystanków wcześniej i idziemy spacerem do naszej kwatery. Z Kadyksu uciekaliśmy przed deszczem, a teraz się rozpogodziło, co jest dobrą prognozą na jutrzejszy dzień.
Po drodze do domu oglądamy tutejsze rezydencje, bo tylko tak możemy nazwać wybudowane tu domy. El Puerto de Santa Maria jest wczasowiskiem dla bogatych. Szkoda, że jest jeszcze przed sezonem i prawie nie ma tu ludzi.
|
El Puerto de Santa Maria, prawie pusta ulica |
|
El Puerto de Santa Maria, jedna z rezydencji za murem |
|
El Puerto de Santa Maria |
Po kolacji, pakujemy się i przygotowujemy się do kolejnej podróży. Jutro jedziemy w stronę Gibraltaru, nie opuszczając Andaluzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz