piątek, 12 maja 2017

13. Andaluzja - z Sewilli przez Arcos i Jerez de la Frontera do Kadyksu, miasta, które się uśmiecha

Dziś wyruszamy z Sewilli trochę później niż planowaliśmy. Rano robiliśmy jeszcze zakupy na śniadanie, które potem dość długo celebrowaliśmy. Jakoś podświadomie trudno było nam wyjeżdżać z tego ładnego miasta.
Nasza planowana trasa na dzisiaj wygląda następująco:




Kiedy przejeżdżaliśmy przez niewielką wioskę El Palmar de Troya zauważyliśmy dość oryginalny, o ciekawej i nietypowej architekturze kościół, wyglądający na ogromny zespół klasztorny. Kościół był dużo za duży, jak na tak niewielką miejscowość. Gdy przed wyjazdem przeglądaliśmy przewodniki i Internet, nie natrafiliśmy na żadną wzmiankę o tej miejscowości. W związku z tym nie zatrzymaliśmy się tutaj, a przejeżdżając zrobiliśmy tylko zdjęcie z samochodu.



El Palmar de Troya, bazylika Kościoła Palmariańskiego, zdjęcie z samochodu
Dopiero po przyjeździe na nocleg, w Internecie dowiedzieliśmy się, że kościół ten jest bazyliką i siedzibą antypapieży nowo założonego Kościoła w II połowie XX wieku o bardzo krótkiej historii.
Kościoł Palmariański 
W 1968 roku pewien agent ubezpieczeniowy Clemente Domínguez y Gómez miał widzenie. Podobno objawiła mu się Matka Boska z Góry Karmel, która powiedziała mu, że całe duchowieństwo Kościoła Katolickiego popełniło apostazję ( odstąpienie od wiary ), a papież Paweł VI jest przez nich więziony. Po tym widzeniu założył swój zakon Karmelitów, a później swój Kościół. W roku 1978 ogłosił się papieżem Grzegorzem XVII. Kościół ma wielu zwolenników w kilkunastu krajach świata, a tutaj w El Palmar de Troya jest jego główna siedziba. Dziś posługę sprawuje czwarty już antypapież Piotr III. Kościół Katolicki traktuje Kościół Palmariański jako sektę.

Po nie całej godzinie jazdy i około 50 km przybyliśmy do pierwszego celu naszej dzisiejszej wycieczki, to jest do miasteczka Arcos de la FronteraJest ono zaliczane do tak zwanych „białych miasteczek” Andaluzji, administracyjnie leży już w prowincji Kadyks. Będzie to nasza czwarta z ośmiu prowincji w Andaluzji.


Arcos de la Frontera, zdjęcie z http://hiszpania-portal.pl 



Arcos de la Frontera, widok z samochodu na miasto górne z zamkiem
Arcos de la Frontera. 
Historia miasteczka jest typowa dla miejscowości tego rejonu. Znaleziono tu pozostałości rzymskie oraz w tutejszych jaskiniach - nawet prehistoryczne. Niedaleko stąd na południe od dzisiejszego miasteczka odbyła się w roku 711 jedna z decydujących bitew pomiędzy Arabami, a Wizygotami - tak zwana Bitwa nad rzeką Guadalete ( lub Bitwa pod Jerez de la Frontera ). Dowodzone przez króla Roderyka oddziały wizygockie poniosły całkowitą klęskę, a sam król poległ.
Arabowie, wykorzystując doskonałe położenie na szczycie wzgórza, które opada prawie pionowym klifem na południe, w dolinę rzeki Guadalete, wybudowali tutaj zamek obronny, który z czasem rozrósł się do miasteczka. Miasteczko Ar-kosch ( tak nazywało się w czasach arabskich ) w 1011 roku stało się siedzibą taify ( księstwa ). Syn króla Ferdynanda III – Alfons X Mądry odzyskał w 1264 roku miasto dla chrześcijan. Dodatek do nazwy miejscowości – „...de la Frontera” oznacza "na granicy". Taki dodatek ma wiele andaluzyjskich miejscowości. Odzyskując miejscowość dla chrześcijan znajdowała się ona jakiś czas na granicy.
Mieszkańcy Arcos, odwrotnie od mieszkańców Xativy, w hiszpańskiej wojnie o sukcesję poparli nie Habsburgów, a Burbonów. Za to w roku 1706 król Filip V nadał miastu tytuł „Szlachetnego i Wiernego”. W roku 1755 miasto zostało częściowo zniszczone przez trzęsienie ziemi to samo, które zniszczyło Lizbonę.
Dziś w mieście chętnie osiedlają się Brytyjczycy, ok. 2,5% całej populacji, tj. około 31 tysięcy mieszkańców.

W Arcos trudno o miejsce parkingowe. Zdecydowaliśmy się zaparkować na parkingu podziemnym el Paseo ( płatnym ), zaraz przy wjeździe. Mamy stąd trochę ponad kilometr spaceru łagodnie pod górę ładnymi, wąskimi uliczkami "białego miasteczka". 

Arcos de la Frontera, wąskie uliczki "białego miasteczka"

Arcos de la Frontera, mały sympatyczny bar przy ulicy
Dochodzimy do głównego placu Plaza de Cabildo. Tutaj stoi Bazylika Santa Maria de la Asunción oraz dawny zamek Maurów, obecnie w prywatnych rękach i niedostępny publicznie. Plac jest zabudowany z trzech stron. Niestety jesteśmy tutaj znowu w porze sjesty i nie możemy wejść do Bazyliki. Podziwiamy więc fasadę w większości renesansową i wspaniały portal. 

Arcos de la Frontera, Plaza de Cabildo, Bazylika Santa Maria de la Asunción

Arcos de la Frontera, wejście z portalem do Bazyliki Santa Maria de la Asunción

Arcos de la Frontera, Bazylika Santa Maria de la Asunción, górna część portalu
Uliczki są pełne uroku. W nieco szerszych miejscach urządzono małe kafejki i bary, takie na kilka stolików. Do jednej z nich idziemy na tradycyjną kawę.

Arcos de la Frontera, mały bar, tu byliśmy na kawie. Między stolikami, a domem czasami przejeżdża samochód.
Po jak zawsze dobrej kawie wróciliśmy się do głównego placu Plaza de Cabildo. Przy murach znajdujemy wątpliwą atrakcję dla turystów. Można zrobić sobie zdjęcie z ptakami drapieżnymi, będącymi na uwięzi, są to sowy, sokoły, jastrzębie. Jest nam przykro, że takie praktyki nie są zakazane.

Arcos de la Frontera, turyści mogą się fotografować z tymi ptakami
Czwarta strona tego placu jest otwarta ze wspaniałym widokiem na rzekę Gudadalette i rozciągającą się na południu równinę. Wzdłuż murów można podziwiać piękne krajobrazy z doliny tej rzeki, co widać na poniższym zdjęciu panoramicznym:



Idąc dalej na wschód dochodzi się do przewężenia grzbietu wzgórza. Jest to miejsce z najładniejszymi widokami, które otwierają się na północ, południe i wschód. Widać na północy tamę na rzece, która potem płynie po południowej stronie wzgórza. Stąd wpatrujemy się we wspaniałe widoki.

Arcos de la Frontera, punkt widokowy, widok na stronę wschodnią
Arcos de la Frontera, widok na północ na sztuczne jezioro z tamą na rzece Guadalete. 

Powoli kierujemy się w stronę naszego parkingu. Przemierzamy jeszcze raz uliczki "białego miasteczka" nadal jeszcze w porze sjesty. Jest ciepło i słonecznie. Czas tu bardzo wolno płynie, ale nie dla nas.


Arcos de la Frontera, mieszkańcy każde wolne miejsce wykorzystują do zaparkowania samochodu, a w dali Palacio Mayorazgo

Arcos de la Frontera, Iglesia de San Pedro 

Arcos de la Frontera, wąskie uliczki miasteczka

Arcos de la Frontera, główna ulica starej części miasta

Do Jerez de la Frontera mamy 35 kilometrów i pół godziny jazdy. Jest to następny punkt naszego dzisiejszego zwiedzania. Tutaj parkujemy na darmowym parkingu na niewielkim placyku. Do historycznego centrum mamy około kilometra.

Jerez de la Frontera jest największym miastem w prowincji Kadyks, większym od samego Kadyksu, mieszka tu nieco ponad 200 tys. mieszkańców. Nazwa miasta pochodzi od fenickiej osady Xera. Później byli tu Rzymianie, Wandalowie, Wizygoci. W 711 roku miasto zdobyli Arabowie, którzy rządzili miastem do 1261 roku. Historia zatoczyła koło. W 1231 roku niedaleko terenów bitwy z 711 roku była druga bitwa pod Jerez między Arabami a chrześcijanami, w której tym razem chrześcijanie zwyciężyli. 
Miasto położone między Kadyksem, a Sewillą w XV - XVII wieku bardzo bogaciło się na handlu towarami z Nowego Świata. Miasto od czasów fenickich produkowało wina, nawet w czasach arabskich. Jeden z arabskich władców chciał zniszczyć winnice, ponieważ alkohol był zakazany dla muzułmanów. Został jednak przekonany tym, że z winogron produkuje się też rodzynki, które są nie psującym pożywieniem dla żołnierzy. 

Dziś jest stolicą wzmacnianego wina „jerez”, na całym świecie znanym pod angielską nazwą „sherry”. Większość sherry eksportuje się stąd, głównie do Wielkiej Brytanii. Angielski wynalazca penicyliny Alexander Fleming był miłośnikiem tego wina i powiedział: "Jeśli penicylina potrafi leczyć chorych, to hiszpańska sherry przywraca życie umarłym". Więcej o produkcji tego wina na tej stronie

Jerez znane jest z hodowli koni andaluzyjskich, a właściwie koni kartuzjańskich, wyhodowanych przez mnichów z zakonu kartuzów, którzy tu mieli i mają swoją siedzibę. Tu znajduje się „Królewska Andaluzyjska Szkoła Sztuki Jazdy Konnej” Można zwiedzać stajnie, oglądać treningi koni. Jest tu niewielkie muzeum. Kilka razy w miesiącu ( przeważnie w czwartki ) organizowane są uroczyste pokazy jazdy konnej. Informacje o terminach i cenach tutaj. 

Jerez na równi z Sewillą jest również kolebką flamenco. To właśnie z Jerez pochodzą teraz najwybitniejsi artyści flamenco.

Jerez jest też motocyklową stolicą Hiszpanii, to tutaj co roku od 1987 w maju odbywają się motocyklowe wyścigi Grand Prix. Na podmiejskim torze wyścigowym Circuito de Jerez trenował niegdyś dotychczas jedyny polski kierowca w Formule 1 - Robert Kubica. Kilka nawiązań do jego osoby, jak czytaliśmy, zobaczycie w znajdującym się tam muzeum sportów motorowych.

Po kilkunastominutowym spacerze dochodzimy do głównego placu miasta Plaza del Arenal. Jest to ładny, uporządkowany plac, istniał w tym miejscu od XVI wieku. Plac kilkanaście razy zmieniał nazwę, w zależności od sytuacji politycznej. Teraz wrócił do swojej pierwotnej nazwy.

Jerez de la Frontera, Plaza del Arenal
Na środku placu stoi konny pomnik hiszpańskiego dyktatora generała Miguela Primo de Rivera (1870 – 1930), który urodził się właśnie w Jerez de la Frontera. Ciekawostką jest to, że pomnik został tu postawiony jeszcze za życia generała.
Tu przy placu znajduje się miejskie biuro informacji turystycznej, gdzie można otrzymać dużo materiałów oraz obszerne informacje.

Jerez de la Frontera, pomnik generała Miguela Primo de Rivera
Niedaleko od Plaza del Arenal, w najwyższym punkcie starego miasta znajduje się Alcazar


Jerez de la Frontera, Alcazar
Jest ciekawy, ponieważ tutaj zachowało się wyjątkowo dużo budowli z czasów panowania marokańskich Almohadów. Szkoda, że Alcazar jest otwarty dla turystów tylko do 14:30. Więcej informacji na wyżej wymienionej stronie.  Alcazar w Jerez z zewnątrz przypominał nam trochę budowle Maroka. Przed Alcazarem jest ładny plac, z którego rozciągają się ciekawe widoki na niżej położoną katedrę oraz obok winnicę Gonzalez Byass, zwaną też Tio Pepe.

Jerez de la Frontera, mury Alcazaru
Jerez de la Frontera, plac przed Alcazarem  

Jerez de la Frontera, widok z placu na Katedrę
Winnicę założył w roku 1835 bogaty młody człowiek Manuel María Gonzáles. Nie znał on tajników produkcji wina, pomógł mu jego wuj, zwany w rodzinie Tio Pepe ( stąd nazwa ). Pomnik wuja z beczką sherry znajduje się obok wejścia. Młody człowiek słabo się znał na produkcji wina, ale doskonale na interesach. Dziś winnice Gonzalez Byass są w całej Hiszpanii, a nawet w Chile.
Winnicę można zwiedzać, najlepiej zapisać się na interesujący termin i grupę językową przez Internet ( oprowadzanie po hiszpańsku, angielsku i niemiecku ). Najtańszy bilet wstępu to 15 Euro, wraz z degustacją sherry ( po takim zwiedzaniu autem już nie pokierujemy) ceny i terminy.

Jerez de la Frontera, pomnik Tio Pepe przed wejściem do winnicy ( w tle Katedra ).

Z placu schodzimy do pobliskiej Katedry. Wzniesiona na miejscu meczetu, dawna kolegiata San Salvador. Jest to duża budowla z XVII/XVIII wieku. Wybudowana została w stylu gotyckim i łączy w swej konstrukcji elementy barokowe i neoklasyczne. Ma ciekawą, ładną i imponującą fasadę. Wieża zachowała wpływ stylu mudejar.  


Jerez de la Frontera, Katedra z drona, zdjęcie z oficjalnej  strony Katedry

Ciekawostką jest to, że budowa tego kościoła została zrealizowana dzięki podatkom uzyskanym ze sprzedaży miejscowego wina sherry. Do 1980 roku była kolegiatą. W roku tym papież Jan Paweł II ustanowił w Jerez diecezję, a tym samym kolegiata została katedrą. Tuż obok katedry znajduje się pomnik papieża Jana Pawła II. Katedry nie zwiedzamy wewnątrz, mamy niezbyt dużo czasu. Chcemy pospacerować po mieście.


Jerez de la Frontera, Katedra
Jerez de la Frontera, główna fasada Katedry
Jerez de la Frontera , pomnik papieża Jana Pawła II








Od Katedry niedaleko już do placu Plaza de la Asuncion ( Placu Wniebowstąpienia NMP ). Kiedyś plac ten pełnił rolę rynku starego miasta. Znajduje się tu stary ratusz, kościół św. Dionizego, a na środku placu stoi Kolumna Maryjna. Jest tu cicho i spokojnie, nie ma takiego ruchu jak na Plaza del Arenal.

Jerez de la Frontera, Plaza de la Asuncion, dawny ratusz.
Jerez de la Frontera, Plaza de la Asuncion
Idziemy na Calle Larga, która wydaje się być wraz z Calle Lanceria głównym deptakiem starej części miasta. Ta część miasta nie ma takiego dużego uroku. Może po pobycie w Sewilli nic już się nie będzie tak podobać? 
Spacer kończymy w okolicach Mercado, które z kolei o tej porze jest nieczynne.


Jerez de la Frontera, Calle Larga
Jerez de la Frontera, Mercado
Mamy pewien problem z wyjazdem. Nasza nawigacja ma inaczej zaznaczone tutaj ulice jednokierunkowe i trochę błądzimy jeżdżąc w kółko.
Jedziemy do El Puerto de Santa Maria, miejsce naszego zakwaterowania. Z Jerez to tylko kilkanaście minut jazdy. Tutaj, a nie w Kadyksie mamy zamówiony apartament na trzy noce. Jest to nasze największe i najlepsze lokum. Położone na trzech poziomach. Na dole salon z kuchnią łazienką i WC, na piętrze ( coś w rodzaju antresoli ) znajduje się sypialnia, też z łazienką i WC, na drugim piętrze taras do opalania. Całość ma 80 m². Zamawiając nie wierzyliśmy, że kosztuje tak tanio, było to najtańsze nasze mieszkanie na całej wycieczce. Trafiliśmy na jakąś super promocję.
Ponieważ mamy tu doskonałe warunki do gotowania, kuchnia jest wyposażona jak w domu, zaraz po zakwaterowaniu jedziemy do pobliskiego supermarketu kupić coś na kolację i na jutrzejszy obiad. Tutaj kupowanie ryb, nawet w supermarkecie, to przyjemność. Sprzedawca na naszą prośbę, wypatroszy rybę, skrobie z łusek, może także rybę wyfiletować. Pewien problem stanowi kupno miejscowego sherry, na półce dziesiątki win z całego świata, ale żeby znaleźć sherry, trzeba prosić sprzedawcę.

El Puerto de Santa Maria to prawie stutysięczne miasto odległe 9,5 km w linii prostej od Kadyksu, od którego oddzielone jest Zatoką Kadyksu. Miasto podzielone jest na dwie części. 
Jedna portowo - przemysłowa, nad ujściem rzeki Guadalete ( tej samej, która przepływa u stóp Arcos de la Frontera ), tutaj jest centrum administracyjne. To z portu w El Puerto de Santa Maria, a nie z Kadyksu, wypływał Kolumb w swoją drugą i czwartą wyprawę do tzw. Nowego Świata.
Druga część miasta to typowa miejscowość wypoczynkowa, położona nad oceanem, oddalona od portu o 3 - 4 kilometrów. My mieszkamy w tej drugiej, niecały kilometr od morza i plaż.
Założyliśmy, że spędzimy tu dwa dni, z których jeden chcemy przeznaczyć na wypoczynek na plaży i w morzu, a drugi bardziej aktywnie, bo na zwiedzanie Kadyksu.

Nasza kolacja z ulubioną rybą doradą 
Niestety już w nocy obudził nas deszcz. Padało, a właściwie lało cały dzień. Niestety zamiast wypoczynku na plaży mieliśmy wypoczynek w domu. Całe szczęście, że mamy tu sprawne WiFi. Nadrobiliśmy zaległą korespondencję, oglądaliśmy telewizję, co praktycznie nam się nie zdarza, oraz śledziliśmy dostępne portale pogodowe. Intensywne opady deszczu zapowiadane są do rana następnego dnia. Skorzystaliśmy tutaj również z pralki i zrobiliśmy pierwsze większe pranie. 

Następnego dnia wstajemy wcześnie rano, ale deszcz dalej pada. Wszystkie portale pogodowe oraz telewizja zapewniają, że przed południem się wypogodzi. Około 11:00 deszcz przestaje padać i wychodzi słońce. Szybko szykujemy się do wyjścia, zaraz mamy autobus, który dowiezie nas do portu. Stamtąd płyniemy stateczkiem do Kadyksu, stolicy prowincji Kadyksu, którą zamieszkuje przeszło 120 tysięcy mieszkańców. Jest naszą czwartą stolicą prowincji w Andaluzji ( po Jaen, Cordobie i Sewilli ).

Dzięki aplikacji Google Maps znamy cały rozkład jazdy zarówno autobusów, jak i promów. Rozkład jazdy promów i ceny. Cała podróż z przesiadką zajmuje nam godzinę. Autem może zajechalibyśmy trochę szybciej, ale z parkowaniem w Kadyksie są problemy, a parkingi też tu nie są tanie. Na promie początkowo płyniemy na górnym, odkrytym pokładzie, potem zaczyna padać i musimy zejść pod pokład. Na szczęście deszcz jest krótkotrwały i zaraz po przybyciu do Kadyksu przestaje padać.

Nasza trasa promowa do Kadyksu wygląda jak na tej mapce:




Kadyks,
 to miasto z najstarszą pisaną historią w zachodniej Europie, istnieje tu od roku 1104 p.n.e. Miasto założyli Fenicjanie, nazywało się wtedy Gadir. Wtedy miasto założono na jednej z wysepek, potem wysepki te połączono ze sobą i z lądem stałym. Teraz Kadyks leży na półwyspie o trochę dziwnym kształcie. Około 500 r p.n.e. Kadyks został zdobyty przez Kartaginę. Po klęsce Hannibala w 206 r p.n.e. w mieście rządzili Rzymianie, nazywało się wtedy Gades i było uważane za najdalej na zachód miasto Rzymu. Po upadku Rzymu Wizygoci w 410 roku dość poważnie zniszczyli miasto. W 551 roku miasto na krótko zdobył dla Bizancjum cesarz Justynian ( ten sam, który wybudował w Konstantynopolu Bazylikę Aya Sophia ). W 572 roku Kadyks powtórnie przechodzi w posiadanie Wizygotów. 

W latach 711 – 1262 rządzą tu Arabowie, miasto znów zmienia nazwę na Qādis ( od tej arabskiej nazwy wywodzi się dzisiejsza nazwa miasta ). Miasto dla Chrześcijan zdobywa król Alfons X, i od tej pory Kadyks zostaje częścią Kastylii.
Po roku 1492 miasto i port staje się siedzibą hiszpańskiej floty. Z tego powodu staje się głównym celem ataku nieprzyjaciół Hiszpanii, w szczególności Anglików. Kadyks musi się bronić. Zostają zbudowane mury morskie i bastiony, niektóre na niewielkich skalistych wysepkach. Wystarczają one do obrony przed korsarzami berberyjskimi, głównie z Rabatu ( pisaliśmy o tym w naszym poście: Maroko Dzień 18. Rabat. ). W roku 1569 miasto zostało zniszczone przez olbrzymi pożar, a w roku 1587 angielski pirat Francis Drake napadł na miasto, splądrował i zniszczył ponad 30 okrętów, a sześć uprowadził. Kilka lat później – w roku 1596 hrabiowie Essex i Nottingham znów od strony morza zdobyli i splądrowali miasto. Okupowali je przez ponad miesiąc, dokonując wielu zniszczeń, w tym dopiero co odbudowaną flotę hiszpańską – 32 okręty. Anglicy po raz kolejny próbowali jeszcze raz zdobyć Kadyks, ale w roku 1625 to im się nie udało. Podczas wojny hiszpańsko - brytyjskiej Anglicy przez prawie dwa lata (1655 – 1657) przeprowadzili morską blokadę portu.

W 1711 roku został zamulony Gwadalkiwir i statki nie mogły już przypływać do Sewilli. Kadyks wtedy przejął cały handel z Nowym Światem. Wtedy nastąpił błyskawiczny rozwój miasta i portu.
W czasie wojny z Francuzami w latach 1807 – 1814 ( tym razem Anglicy byli sprzymierzeńcami Hiszpanów ) Kadyks był jednym z niewielu miast nie zajętych przez Francuzów. To tutaj na dwa lata została przeniesiona stolica Hiszpanii. Tu podczas wojny 19 marca 1812 r. uchwalono pierwszą liberalną konstytucję Hiszpanii ( 21 lat po polskiej z 1791 r. ). Konstytucja ta stanowiła wzór ustawy zasadniczej dla wielu państw. Niestety dwa lata później król Ferdynand VII anulował uchwaloną wcześniej konstytucję. Po buncie w armii w 1820 roku konstytucja została przywrócona. Załącznikiem do pierwszej konstytucji hiszpańskiej była mapa Imperium, obrazuje ona ogrom terytoriów. 
Od roku 1812 Hiszpania miała siedem konstytucji, aktualna obowiązuje od roku 1978. 

Mapa Hiszpanii - odwzorowanie załącznika do pierwszej konstytucji  z 1812 r. Jak zmienił się świat przez ostatnie 200 lat, jak będzie wyglądał za następne 200 lat?( mapka z Wikipedii )
Z promu wysiadamy w samym centrum, prawie naprzeciw głównego placu miasta Plaza de san Juan de Dios. Jest to ładny, duży podłużny plac. Plac ten powstał stosunkowo późno, dopiero na początku XX wieku. Wcześniej miejsce to służyło jako tymczasowa arena do korridy. Na środku placu stoi pomnik Segismundo Moret'a, wybitnego polityka i pisarza hiszpańskiego, trzykrotnego premiera Hiszpanii, który pochodził z Kadyksu, żył na przełomie XIX i XX wieku. Na południowym końcu placu stoi reprezentacyjny Ratusz (hiszp. ayuntamiento ), zbudowany w stylu neoklasycystycznym na przełomie XVIII i XIX wieku. Dziś plac jest jednym z najbardziej tętniących życiem miejsc w Kadyksie, mimo niedawnego deszczu.

 Kadyks, plac Plaza de san Juan de Dios
Kadyks, pomnik Segismundo Moret'a na Plaza de san Juan de Dios
Kadyks, Ratusz
Dochodzimy do ratusza i tutaj skręcamy w lewo idziemy ulicą Calle Sopranis. Stoi tu wiele ładnych barokowych kamienic, podobno najładniejszych w Kadyksie. Po chwili dochodzimy do kościoła Santo Domingo. Tu skręcamy w prawo i bardzo wąską uliczką dochodzimy do nabrzeża w okolicach starego więzienia królewskiego. Jest to ładny budynek, wcale nie przypominający więzienie, wybudowany został w 1792 roku. Potem był tu sąd, a teraz jest tu muzeum iberoamerykańskie Museo Casa de America.

Kadyks, Calle Sopranis, zabytkowe kamieniczki
Kadyks, Museo Casa de America, dawne więzienie od strony ulicy
Kadyks, Museo Casa de America, dawne więzienie od strony nabrzeża
Znajdujemy się na brzegu oceanu. Z punktu widokowego Mirador del 1812 roztacza się jeden z najładniejszych widoków na miasto i ocean. Podobno widok ten przypomina Hawanę i z tego względu nazywany jest hiszpańską Hawaną. Nie byliśmy na Kubie, ale widoki z tego miejsca są fantastyczne. Z niezbyt wysokiej platformy widokowej ( kilkanaście schodów ) widać nabrzeże, wieże i kopuły kościołów Kadyksu. Na pierwszym planie żółtą ( lub złotą) kopułę pobliskiej Katedry. Wrażenie potęguje niesamowite światło, słońce przebija się przez czarne i burzowe chmury.

Kadyks, widok na zachodnie nabrzeże
Kadyks, promenada nabrzeżna przy ulicy av. Campo del Sur
Kadyks, po drugiej stronie ulicy na pierwszym planie stara katedra widać białą kopułę absydy z krzyżem, dalej nowa katedra ze złotą kopułą i wieżą portalu.
Wchodzimy ponownie do miasta, przechodzimy obok starej katedry - Parroquía de Santa Cruz, postawionej tu jeszcze w XIII wieku na miejscu meczetu. Katedra ta nie miała szczęścia, wielokrotnie ulegała zniszczeniu, ciągle ją odbudowywano. Wejście do niej było od strony małego placu Plaza Fray Felix, ale niestety zamknięte. 


Kadyks, wejście do starej katedry Parroquía de Santa Cruz ( dawny renesansowy kościół Sagrario z wieżą Torre del Sagrario )
Ponieważ była za mała i niezbyt reprezentacyjna, postanowiono obok wybudować w XVIII wieku zupełnie nową katedrę. Nową Katedrę ( Catedral Nueva ) budowano w latach 1722 -1838. Zbudowana jest w stylu barokowym z niewielkimi wpływami neoklasycystycznymi. Nie zwiedzamy katedry w środku, mamy zbyt mało czasu, a na dodatek w wielu miejscach rozpięte są siatki zabezpieczające przed tynkiem odpadającym ze sklepień. Imponująca jest natomiast dwukolorowa fasada katedry, beżowa w dolnej części i biała w górnej. 

Kadyks, wąskie uliczki przy katedrze
Kadyks, górna fasada  Nowej Katedry





Kadyks, fasada  Nowej Katedry
Siadamy na Placu Katedralnym w jednej z kawiarenek na naszej codziennej kawie i podziwiamy katedrę z tego miejsca. Widok z Placu Katedralnego szpecą tymczasowe budy.


Kadyks, widok Nowej Katedry przy naszej kawie
Przy Placu Katedralnym stoi jeszcze jeden kościół – Iglesia de Santiago. Przechodzimy obok tego kościoła i idziemy głównym deptakiem starego miasta w kierunku zachodnim. 


Kadyks, Plac Katedralny i kościół Iglesia de Santiago
Przechodzimy obok hali targowej – Mercado. 
Powoli dochodzimy do Plaza Falla, ze stojącym na środku Gran Teatro Falla wybudowanym w stylu neomudejar. Siadamy na jednej z ławek i jemy truskawki kupione na straganie. Tutaj na placu co roku w karnawale jest centrum zabawy.

Kadyks, Calle Compania zaraz za Placem Katedralnym
Kadyks placyk Plaza de las Flores
Kadyks, Mercado
Kadyks, Gran Teatro Falla
Stąd jest już niedaleko do parku Parque Genoves. Znajduje się on na zachodnim krańcu półwyspu, usytuowany jest pomiędzy bastionami obronnymi. Park jest bardzo dobrze utrzymany. Na niewielkiej przestrzeni rośnie tutaj ponad 100 gatunków drzew i krzewów. Ulubionym miejscem spacerowiczów jest skała i sztuczny wodospad La Gruta. Jest trochę kiczowaty, ale nie sposób miejscu temu odmówić uroku i ludzie lubią tu przychodzić.
Niestety w tym ładnym miejscu nagle pogoda się popsuła i w momencie lunęło. Ledwo udało się nam schronić pod niewielkie zadaszenie. Obfity deszcz padał pół godziny, przestał tak szybko, jak się zaczął.

Kadyks - Parque Genoves, skałka i wodospad La Gruta  
Kadyks - Parque Genoves, widok na park ze skałki La Gruta  
Po deszczu, widok z parku na ocean.
Kadyks - Parque Genoves, po deszczu
Mieliśmy w planie jeszcze zobaczyć dwa bastiony morskie, z których są ładne widoki na miasto. Zmieniamy plany i idziemy parkiem, a potem bulwarami nadmorskimi z powrotem w stronę centrum. Przechodzimy obok bastionu Baluarte de la Candelaria, jednego z szeregu fortyfikacji morskich Kadyksu. Dziś znajduje się tu Muzeum Morskie, są tu też pomieszczenia do wystaw.

Kadyks, nadmorska promenada przy Baluarte de la Candelaria
Kadyks, Baluarte de la Candelaria
Przy bastionie skręcamy w prawo i dalej idziemy teraz wzdłuż Zatoki  Kadyksu ogrodami Jardines de Alameda Apodaca. W tych ogrodach  rosną olbrzymie drzewa.


Kadyks, Jardines de Alameda Apodaca
Kadyks, Jardines de Alameda Apodaca, porównajcie to drzewo z człowiekiem
Kadyks, Jardines de Alameda Apodaca, przed fikusem
Kadyks, Jardines de Alameda Apodaca, trakt spacerowy przy zatoce
Przechodzimy przez plac Plaza de Mina. Tutaj znowu chowamy się przed deszczem. Przy tym placu znajduje się Muzeum Kadyksu. 
Dalej na Placu Hiszpańskim znajduje się pomnik upamiętniający pierwszą Konstytucję z roku 1812. Pisaliśmy o hiszpańskiej konstytucji wcześniej, opisując historię Kadyksu. Pomnik postanowiono wybudować w 1912 r. w setną rocznicę uchwalenia konstytucji. Pomnik jest monumentalny składa się z kilku grup rzeźb, przedstawiające głównie alegorię wojny i pokoju. Spotykamy tu szkolne wycieczki, uczniowie w skupieniu słuchają wyjaśnień nauczycieli.
My w Warszawie nie mamy pomnika naszej Konstytucji 3-go Maja z 1791 r. Mimo, że powszechnie przyjmuje się, że Konstytucja 3 maja była pierwszą w Europie i drugą na świecie (po konstytucji amerykańskiej z 1787 r.) nowoczesną, spisaną konstytucją.

Kadyks, pomnik Konstytucji 1812 roku
Kadyks, pomnik Konstytucji 1812 roku
Kadyks, pomnik Konstytucji 1812 roku
Kadyks, pomnik Konstytucji 1812 roku
Teraz chodzimy wąskimi uliczkami Kadyksu, trochę bez planu, obserwując ludzi. Ponieważ pogoda jest niezbyt pewna postanawiamy wracać nieco wcześniej.


Kadyks, jedna z ulic

Kadyks, jeden z zaułków miasta
Gdybyśmy tu przyjechali na cały dzień to z pewnością poszlibyśmy do obu Katedr, na wieżę Tawira ( Torre Tavirawieża strażnicza i najwyższy punkt miasta Kadyks, 45 m n.p.m.w pałacowym domu markiz Recaño, zbudowanym w XVIII w. w barokowym stylu ), obejrzelibyśmy fortyfikacje morskie zamki Castillo de San Sebastián Castillo de Santa Catalina ) . 

Kadyks, na wieżę Tawira trudno trafić, niczym nie wyróżnia się od otaczających budynków. Podobno z góry widać całe miasto, a wieży nie widać z miasta.

Kadyks, jedna z uliczek
Czy Kadyks się nam podobał? 
Na pewno tak. Szkoda, że trafiliśmy na nie najlepszą pogodę. Na to niestety nie mamy wpływu, ale mogło być zawsze gorzej
Kadyks promuje się hasłem "Ciudad que sonríe" czyli "Miasto, które się uśmiecha". Ponoć ( myśmy nie próbowali ) wystarczy zamienić kilka zdań z którymś z jego mieszkańców ( Gaditanos ). W Kadyksie żarty, czyli cachondeo, są wplecione w kontekst wielu nawet poważnych rozmów. Często trudno się zorientować, czy w danej chwili mówią coś "na serio" czy żartują.
Kadyks słynie również z jednego z najhuczniej obchodzonych karnawałów świata.

Warto zobaczyć Kadyks z uwagi na wspaniałą historią, kulturę, zabytki, gastronomię, kilometrowe plaże i ciekawe miejsca. Jest symbolem uwieńczonego sukcesem oporu przeciwko najeźdźcom, którzy kilkukrotnie próbowali go zdobyć: Francuzom oraz Anglikom. 
Między obydwoma zamkami znajduje się plaża La Caleta, miejsce które stało się planem zdjęciowym kilku znanych filmów w tym "Śmierć nadejdzie jutro" z Piercem Brosnanem z serii o agencie 007.  Tu kręcono sceny do takich filmów, jak "Czarodziejska miłość" Carlosa Saury, "Kapitan Alatriste" powstałego na podstawie powieści Arturo Péreza-Reverte czy "Manolete", w którym w rolach głównych wystąpili Adrien Brody i Penélope Cruz.

Płynąc promem z powrotem do El Puerto de Santa Maria obserwujemy Most Konstytucji 1812 roku. Miał być otwarty z okazji dwusetnej rocznicy uchwalenia Konstytucji 1812 roku. Prace się przeciągnęły i most został otwarty dopiero w 2015 roku. Jest to trzeci co do wielkości most wantowy w Europie, po francuskim Moście Normandii i greckim Rio - Antirio ( pisaliśmy o nim w poście 8. Z Macedonii na Peloponez ). Most Konstytucji stanowi autostradowe połączenie Kadyksu i portu. 


Kadyks, widok z promu na jego pożegnanie

Zatoka Kadyksu, Most Konstytucji 1812 r. ( rozpiętość środkowego przęsła to 540 metrów ) 
El Puerto de Santa Maria wysiadamy z autobusu kilka przystanków wcześniej i idziemy spacerem do naszej kwatery. Z Kadyksu uciekaliśmy przed deszczem, a teraz się rozpogodziło, co jest dobrą prognozą na jutrzejszy dzień.
Po drodze do domu oglądamy tutejsze rezydencje, bo tylko tak możemy nazwać wybudowane tu domy. El Puerto de Santa Maria jest wczasowiskiem dla bogatych. Szkoda, że jest jeszcze przed sezonem i prawie nie ma tu ludzi.


El Puerto de Santa Maria, prawie pusta ulica
El Puerto de Santa Maria, jedna z rezydencji za murem
El Puerto de Santa Maria
Po kolacji, pakujemy się i przygotowujemy się do kolejnej podróży. Jutro jedziemy w stronę Gibraltaru, nie opuszczając Andaluzji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz