Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KALAWRITA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KALAWRITA. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 czerwca 2016

24. Grecja - podsumowanie

Grecja, a właściwie Peloponez, był głównym celem naszej tegorocznej bałkańskiej wyprawy. W Grecji byliśmy 25 dni i przejechaliśmy tam ponad 3300 km. Możemy więc pokusić się na podsumowanie naszej „wędrówki”, podzielić się naszymi spostrzeżeniami i obserwacjami. Są one subiektywne i wcale nie musicie się z nimi zgadzać.

Grecja to bardzo ładny kraj, pełen zabytków przeszłości, długiej historii, wspaniałych krajobrazów, ciekawych ludzi. Doceniła to organizacja UNESCO, która umieściła na tej liście 23 obiekty greckie, z tego 15 na kontynencie, a 8 obiektów na wyspach.
Podczas tegorocznego naszego wyjazdu odwiedziliśmy 9 z nich: klasztory w Meteorach, starożytną Olimpię, świątynię w Bassaj, ruiny bizantyjskiej Mistry, starożytne Mykeny, Epidauros, Delfy, Akropol Ateński, klasztor Osios Lukas.
Podczas naszych wcześniejszych wyjazdów do Grecji odwiedziliśmy 3 obiekty: miasto Korfu, Bazylikę św. Dymitra w Salonikach i macedońską Werginę. Na liście UNESCO brakuje nam np. magicznej Monemvasii, Świątyni Posejdona w Sounion.

Najładniejsze miejsca.
Trudno jest odpowiedzieć na pytanie co nam się najbardziej podobało. Wszystkie odwiedzane przez nas miejsca były godne zobaczenia. 
Jednakże dla nas bezsprzecznie najładniejszymi miejscami była Monemvasia ( nasz pobyt tam opisaliśmy w poście 13. Peloponez - płw. Vatika i magiczna Monemvasia ).


Skała Monemvasi z daleka
Monemvasia - droga dojazdowa do miasta
Monemvasia późnym wieczorem

Następnie Świątynia Posejdona w Sounion ( nasz pobyt opisaliśmy w poście 21. Świątynia Posejdona na przylądku Sounion ).

Świątynia Posejdona w Sounion
Świątynia Posejdona w Sounion
Zdajemy sobie sprawę z tego, że byliśmy pod wyjątkowym urokiem tych dwóch miejsc, że moment, w którym tam znaleźliśmy się był odpowiedni. Inni nie muszą podzielać naszego zauroczenia tymi miejscami.

Miejscem, może trochę niedocenianym przez turystów, które zrobiło na nas duże wrażenie jest bizantyjska Mistra. Spacer po ruinach tego bizantyjskiego miasta, jego kościołach to niezapomniane przeżycie. Nasze wspomnienia opisaliśmy w poście 11. Peloponez - bizantyjska Mistra, zat. Meseńska: Kalamata, Koroni .


Mistra jest położona na wzgórzu, na którego szczycie są ruiny frankońskiego zamku, poniżej remont bizantyjskiego pałacu
Mistra - za tymi murami znajduje się kościół Mitropolis

Byliśmy również pod dużym wrażeniem zwiedzając ateński Akropol. To tutaj w Atenach narodziła się demokracja. Wzgórze Akropolu jest piękne mimo, że codziennie deptane jest przez tysiące turystów. Sądzimy, że każdy zwiedzający jest pod urokiem tego miejsca. Więcej możecie przeczytać w poście 18. Antyczne Ateny .

Akropol - Propyleje
Akropol - zrekonstruowane ruiny Partenonu
Akropol - Erechtejon

Najładniejszym antycznym miejscem bezsprzecznie dla nas są Delfy ( nasze wspomnienia w poście 22. Delfy - pępek antycznego świata ). Delfy to przede wszystkim malownicze położenie oraz tajemnica wyroczni, która dla ludzi żyjących dziś może być magią.

Delfy - Święty Krąg, na pierwszym planie amfiteatr, niżej ruiny świątyni Apollina 
Delfy - Marmaria, okrągła świątynia, tolos

Jeżeli chodzi o przyrodę duże wrażenia na nas wywarł przejazd przez półwysep Mani .To przede wszystkim dzikość krajobrazu, odludne miejsca, wspaniałe i niepowtarzalne krajobrazy, opuszczone miejscowości z obronnymi wieżami. Nasz przejazd w poście 12. Peloponez - dziki płw. Mani, zat. Lakońska: Gythio .

Dziki, prawie bezleśny półwysep Mani
Obronne wieże w wyludnionych miejscowościach półwyspu Mani
Pusta droga na półwyspie Mani

I oczywiście osobliwym miejscem są zespoły prawosławnych klasztorów Meteory „ zawieszone w niebie” na skałach. Jedno z najbardziej spektakularnych miejsc w Grecji.

Zawieszone na niedostępnych skałach klasztory Meteorów
Zawieszone na niedostępnych skałach klasztory Meteorów

Miejscem, które należy zobaczyć ku przestrodze i aby zrozumieć bezmiar krzywd, jakich doznali Grecy w II wojnie światowej ze strony niemieckiego okupanta, jest muzeum w Kalawricie.
Pobyt tutaj to trochę tak, jak odwiedzenie w Polsce Oświęcimia - Brzezinki ( po niemiecku Auschwitz - Birkenau ), jako niemieckiego obozu koncentracyjnego – obozu zagłady ludzkości w okupowanej przez Niemców Polsce ( oczywiście z zachowaniem odpowiedniej skali bestialstwa ). Nasze wspomnienia i refleksje w poście 9. Peloponez - zat. Koryncka: Kalawrita i okolice .

Pomnik przy muzeum w Kalawricie
Ściana w muzeum z fotografiami pomordowanych

Ceny wstępów do zabytków.
Ceny biletów wstępu są dość wysokie, ostatnio dość mocno podrożały, ale plusem są zniżki dla seniorów ( +65 ) oraz dla dzieci i młodzieży. Ceny biletów do miejsc archeologicznych znajdziecie tutaj : http://odysseus.culture.gr/h/3/eh355.jsp?obj_id=2384 ( uwaga, strona ta czasami " zacina się " ).
Musimy tu wspomnieć również o muzeach. Te w Olimpii, Mykenach, Delfach, Epidauros możemy śmiało polecić wszystkim. Muzea wymienione powyżej zwiedza się w ramach biletu wstępu wraz z miejscami archeologicznymi.
W Narodowym Muzeum Archeologicznym jest takie bogactwo eksponatów, że na zwiedzenie potrzeba więcej niż jeden dzień. Warto tam pójść, to jedno z najważniejszych muzeum w Europie. Podobno Muzeum Akropolu ma bardzo ciekawą i nowoczesną ekspozycję, ale nie mieliśmy dość siły, aby je zwiedzić. W ramach przygotowania do wyjazdu trochę nam brakowało lepszych stron internetowych z możliwością wirtualnego zwiedzania, szczególnie Narodowego Muzeum Archeologicznego w Atenach.

Jazda samochodem.
Ruch samochodowy w Grecji, poza dużymi aglomeracjami ( Ateny i Saloniki ), był dużo mniejszy aniżeli w Polsce, jeździ się tu więc dość przyjemnie i bezpiecznie. Niemniej jednak trzeba zauważyć, że byliśmy w Grecji nie w pełni sezonu, tj. 4 dni ostatnie maja i pierwsze trzy tygodnie czerwca. Staraliśmy się nie jeździć autostradami. Greckie autostrady płatne są na bramkach. Niektóre odcinki są niepłatne. Nasza nawigacja ( Garmin ) miała dobrą mapę, zawsze wiedzieliśmy czy dany odcinek jest płatny, czy też nie. Aktualne ceny za przejazd autostradami ( nie tylko greckimi ) są dostępne tutaj: https://www.oeamtc.at/routenplaner/ . Posługując się tym austriackim portalem zawsze będziecie wiedzieć, ile będzie Was kosztował przejazd. Na tym portalu są też uaktualnione średnie ceny paliw. Jadąc zachodnią trasą do Patras, jeżeli się Wam nie spieszy, to nie korzystajcie z mostu nad Zatoką Koryncką tylko z promu ( przejazd przez most to 13 Euro, a promem 6,50 Euro, ceny z maja 2016 ), przejazd promem trwa ok. 45 min.

Grecja jest krajem bardzo górzystym. Drogi, które nie są głównymi, są bardzo kręte, wąskie, czasami strome, ale za to puste. Trzeba się liczyć z tym, że na takich drogach nie da się szybko jechać. Na tych drogach często spotykaliśmy zwierzęta bez żadnego dozoru. Wszystkie drogi mają dość dobrą nawierzchnię.

Kręta, bardzo wąska droga do wąwozu Lousios
Droga z Kalamaty do Sparty
Droga z Kalamaty do Sparty
Przewieszona skała na drodze z Kalamaty do Sparty
Pusta zupełnie droga na Peloponezie
Stado kóz na drodze
Policji drogowej prawie się nie spotyka. Tylko w dwóch miejscach spotkaliśmy mobilne kontrole radarowe. Grecy raczej nie przekraczają dozwolonych prędkości, ale przepisy ruchu drogowego traktują bardzo specyficznie i wybiórczo. Widzieliśmy nawet samochód zaparkowany na przejściu dla pieszych.


To  auto nie jest w ruchu, ku naszemu zdziwieniu jest zaparkowane na przejściu dla pieszych
W Atenach też można zobaczyć " amazonki " na motorze
Greccy kierowcy są wyrozumiali dla innych kierowców. Kiedyś jechaliśmy trolejbusem w Atenach wąską ulicą jednokierunkową, po obu stronach ulicy zaparkowane samochody, tak wąsko, że wyminąć, czy wyprzedzić nie można. Przed nami jechało kilka samochodów osobowych. W pewnym momencie jeden z kierowców jadących przed nami zatrzymał się, aby porozmawiać z kimś na chodniku. Trwało to około minuty, nikt nie protestował, nikt nie zatrąbił. Inny przykład w Salonikach na głównym rondzie w mieście zatrzymał się samochód, kierowca poszedł zrobić zakupy do pobliskiej trafiki. Mimo, że samochód bardzo utrudniał i spowalniał ruch na rondzie nikt nie protestował. Czy u nas byłoby to możliwe? Naszym zdaniem Grecy myślą tak„ ja też może kiedyś będę musiał porozmawiać, czy zrobić zakupy. Nie chcę żeby ktoś na mnie trąbił i mnie poganiał ”.

Greccy kierowcy są też uczynni, nie zdarzyło się nam, aby jadąca przed nami na wąskich górskich drogach ciężarówka nie ustąpiła nam pierwszeństwa. Niektóre nawet się zatrzymują i przepuszczają. U nas w Polsce nie do pomyślenia.

Na drogach w Grecji jest bezpiecznie, podczas naszej podróży nie widzieliśmy żadnego wypadku czy stłuczki.

Parkowanie w dużych miastach, tak jak wszędzie, jest problemem. W Atenach nawet nie próbowaliśmy. Natomiast w Salonikach to jest prawdziwy koszmar. Sześć lat temu szukaliśmy miejsca do zaparkowania w Salonikach przez trzy kwadranse. Nie ma natomiast problemu z parkowaniem w miejscach turystycznych. Wszędzie są wystarczająco duże parkingi i są one bezpłatne ( oczywiście z wyłączeniem Aten czy Salonik ). W Grecji ani razu nie płaciliśmy za parking. Rezerwując nasze miejsca noclegowe zawsze zwracaliśmy uwagę na to czy będziemy mieć bezpłatny parking.
Paliwo. Nie mieliśmy problemów z zakupem paliwa. Ku naszemu zaskoczeniu duża część stacji paliwowych honoruje teraz karty płatnicze. Podczas naszych poprzednich wyjazdów do Grecji w 2010 oraz w 2014 z płatnością kartą mieliśmy problemy. Ale jedną płatność za paliwo musieliśmy reklamować w naszym banku, z resztą z sukcesem. Na południu Peloponezu, gdzie ruch jest niewielki, stacji paliwowych jest bardzo mało. Ceny paliw najlepiej sprawdzać na portalach internetowych przed wyjazdem. Informacje są rzetelne.

Noclegi.
Wszystkie nasze noclegi zarezerwowaliśmy przed wyjazdem. Korzystaliśmy z dwóch portali internetowych: http://www.booking.com/ oraz https://www.airbnb.pl/ . W pierwszym można rezerwować głównie miejsca w hotelach i pensjonatach, w drugim w mieszkaniach prywatnych. W Grecji za nocleg dla dwóch osób z możliwością parkowania, często to było studio z kuchnią, płaciliśmy od 20 do 38 Euro/noc. Nie podajemy adresów, bo baza noclegowa ciągle się zmienia. Korzystając z tych portali na pewno coś znajdziecie.
Jeżeli chcielibyście skorzystać z portalu „airbnb” zwróćcie się do nas o rekomendację, wtedy Wy zapłacicie taniej za pierwszy Wasz nocleg, a my za kolejny.
Standard wszystkich noclegów w Grecji był dla nas dobry. Najtrudniej było nam znaleźć noclegi w Nafplionie, były to najdroższe nasze noclegi. Zaskoczeniem dla nas była duża podaż mieszkań na wynajem w Atenach. W związku z tym nie były one drogie. Najlepsze noclegi mieliśmy w Mavrovouni, Avii, Atenach, Diakofto. Namiarów nie podajemy chyba, że się do nas o to zwrócicie. Inne noclegi, poza tym w Salonikach, też były dobre.

Jedzenie i zakupy.
Śniadanie oraz drugie śniadanie zazwyczaj przygotowywaliśmy sami. Na obiad lub kolację szliśmy do restauracji, często jeżeli mieliśmy takie możliwości gotowaliśmy sami. Produkty kupowaliśmy w miejscowych sklepach. Ceny w Grecji są 2-4 razy wyższe niż w Polsce. Porównywalne do naszych są ceny wody mineralnej i taniego wina. Tańsze niż u nas były tylko pomarańcze. Może to się wydawać dziwne, ale w Grecji nie spotkaliśmy takich centrów handlowych, jakich u nas i w całej Europie jest wiele. Nie widzieliśmy też tutaj spożywczych sklepów sieciowych, jakie są u nas, czy też w innych krajach. Jak to się Grecji udało???
W Grecji nie ma problemów ze znalezieniem restauracji, mimo to do tych tańszych i z lepszą kuchnią czasami są kolejki. Ponieważ lubimy jagnięcinę to najczęściej szliśmy do restauracji na kotleciki jagnięce. Jest to wydatek ok. 20 Euro dla dwóch osób. Grecy w niedzielę w godzinach 12.00 – 14.00 masowo idą na obiad do restauracji, wtedy wszystkie miejsca są zajęte. 

Co się nam w Grecji nie podobało.
Przejeżdżając przez wiele miejscowości widzieliśmy sterty niewywiezionych śmieci. Grecy ze śmieciami zupełnie sobie nie radzą. Na domiar złego nie segregują też śmieci. W Atenach miła właścicielka mieszkania, które wynajmowaliśmy, na nasze pytanie jak mamy segregować śmieci z lekkim zażenowaniem powiedziała, że co prawda powinno się je segregować, ale nikt tego nie robi.
Druga sprawa, która się nam nie podobała nie tylko podczas tego wyjazdu, to brak jakichkolwiek chodników, nie mówiąc o promenadach, czy traktach spacerowych w większości greckich miejscowości wypoczynkowych. Jak Grecy chcą, żeby do nich przyjeżdżało więcej turystów?? 
Te dwie sprawy mogą świadczyć, naszym zdaniem, o bardzo słabym samorządzie terytorialnym. To są problemy, które powinni rozwiązywać mieszkańcy miejscowości. Być może z czasem się to zmieni, co bardzo im tego życzymy. 
Pewien postęp zauważyliśmy w sklepach. Kiedyś greckie sklepy nie grzeszyły ogólnie przyjętą estetyką, szczególnie w mniejszych miejscowościach. Był w nich bałagan, na półkach stały brudne i zakurzone artykuły. Obsługa się tym nie interesowała. Wybór towarów był niewielki. Teraz już takich sklepów nie widzieliśmy, ale wybór towarów jest jeszcze mały.

Grecja i jej sąsiedzi.
Grecja graniczy z czterema krajami: Albanią, Macedonią, Bułgarią i Turcją. Niestety stosunki z każdym z tych krajów nie są dobre.
Albania. Głównym problemem dla Grecji są albańscy emigranci, nie zawsze legalni. Jest ich w Grecji około 500 tysięcy. Kilka lat temu było ich ok. 200 tysięcy więcej. Emigranci z Albanii zaczęli masowo napływać po upadku komunizmu w Albanii - w roku 1992. Wykonują w Grecji najmniej skomplikowane prace za 20-30% płacy Greka. Albańczyków Grecy obwiniają za wzrost przestępczości. Kłopotem dla Greków są albańskie grupy przestępcze. Teraz, w związku z kryzysem gospodarczym w Grecji liczba albańskich emigrantów zmalała.
Macedonia. Rozpad Jugosławii w 1992 roku i powstanie niezależnego państwa macedońskiego zaostrzyło stary konflikt. Jedną z przyczyn konfliktu była nazwa państwa macedońskiego. Grecja jako jedyne państwo Unii nie uznawała Macedonii, nawet wtedy gdy w ONZ Macedończycy zmienili nazwę kraju na: Była Jugosłowiańska Republika Macedonii” ( w skrócie z angielskiego FYROM ). Mimo tego ustępstwa Grecja nadal nie uznawała Macedonii. Grecy zablokowali dla Macedończyków nawet port w Salonikach ( Macedonia nie ma dostępu do morza ). Wreszcie po wielu wysiłkach dyplomatów w 1995 roku Grecja ostatecznie uznała Republikę Macedonii. 
W tym sporze nie chodzi tylko o nazwę. Oba kraje uważają się za spadkobierców historii Aleksandra Macedońskiego. Naszym zdaniem oba kraje mogą powoływać się na spuściznę po Aleksandrze Macedońskim. Dla Greków żyjących w IV w p.n.e. był on barbarzyńskim najeźdźcą, który co prawda szybko się zhellenizował i uważał się później za Greka. Dla Macedończyków jest to właściwie jedyna wyrazista postać historyczna. Teraz spór ten ucichł, ale stosunki między oboma krajami są chłodne. ( Polska, USA, Wielka Brytania oraz wiele innych krajów jako oficjalną nazwę w stosunkach dwustronnych przyjmuje „ Republika Macedonii ”, natomiast większa część Unii – FYROM ). Znacznie więcej przeczytacie Państwo w Wikipedii pod hasłem Konflikt grecko-macedoński .
Bułgaria. Bułgaria zawsze rościła pretensje terytorialne do Tracji i części greckiej Macedonii. Grecja walczyła z Bułgarią podczas wojen bałkańskich oraz podczas pierwszej i drugiej Wojny Światowej. Bułgaria podczas II Wojny Światowej okupowała część Grecji i była to brutalna okupacja. Bułgarzy uciekali się nawet do eksterminacji cywilnej ludności greckiej. Tego Grecy do dziś nie mogą zapomnieć. 
Innym konfliktem są mniejszości narodowe. Teren pogranicza był etnicznie wymieszany i oba państwa starały się za asymilować jak największą część mniejszości etnicznej. Oba kraje mają o to wzajemne pretensje. Konfliktem byli też uchodźcy podczas greckiej wojny domowej. Wiele osób pochodzenia bułgarskiego i macedońskiego, mieszkających w Grecji uciekło przed wojną domową do Bułgarii, obawiając się greckiej eksterminacji. Po wojnie przez długie lata nie byli wpuszczani do Grecji nie mogąc dysponować swoim majątkiem ( ziemią ).
Turcja. O historii pomiędzy Grecją a Turcją, pisaliśmy w prawie każdym naszym wcześniejszym poście. Stosunki między oboma krajami są w dalszym ciągu bardzo napięte mimo, że oba państwa są członkami NATO. Zaszłości historyczne są ogromne. Grecy mają pretensje do Turcji o 500 – letnią okupację, o eksterminację ludności cywilnej w latach 20-tych ubiegłego wieku, do której Turcja się nie przyznaje, o konflikt o Cypr. itp.
Trudno sobie to wyobrazić, ale pierwsza oficjalna wizyta greckiego premiera w Turcji była dopiero w 2008 roku. Coraz to wybuchają nowe drobne konflikty, takie jak o wysepki Imia ( tureckie Kardak ) w 1996 roku. Te dwie wysepki mają zaledwie łączną powierzchnię 4 hektarów. Linia graniczna na Morzu Egejskim była wyznaczona niezbyt precyzyjnie. Dopóki latem greccy pasterze wypasali tam owce, to nie było problemu. Problem był kiedy Grecy zatknęli tam flagę. Turcy demonstracyjnie ją usunęli i zatknęli swoją. Gdy tureccy żołnierze tymczasowo wylądowali na wyspie, grecki wojskowy helikopter roztrzaskał się obok spornych wysepek, zginęło wtedy dwóch greckich żołnierzy ( uważani są w Grecji za bohaterów ). Grecy oskarżyli Turcję o zestrzelenie helikoptera. Potem konflikt przycichł, ale nie został rozwiązany. Wybuchł ponownie w 2015 roku, kiedy grecki premier zrzucił z helikoptera do morza wieniec w miejscu wypadku helikoptera. Wtedy Turcja poderwała swoje myśliwce ( Grecja zresztą też ). Więcej o tym można przeczytać w Wikipedii pod hasłem Imia/Kardak .
Mamy nadzieję, że w najbliższej przyszłości Grecja, na ile to będzie możliwe, poprawi swoje relacje z sąsiadami.

Bezpieczeństwo
Przed wyjazdem spotkaliśmy się z pytaniami i opiniami, dlaczego jedziecie do Grecji ?, przecież tam jest pełno uchodźców, a wśród nich mogą być terroryści, może być niebezpiecznie.
Wiemy, że Grecja ma poważny problem z uchodźcami, przeważnie z Syrii. Jednakże my nie widzieliśmy nigdzie uchodźców w zwartej grupie. Wszędzie w Grecji czuliśmy się bezpiecznie, bardziej niż w arabskich gettach pod Paryżem przez które tylko przejeżdżaliśmy.
Strach przed uchodźcami nakręcają media i politycy. Nie oznacza to, że nie należy bronić naszych krajów ( Unii Europejskiej ) przed wypieraniem naszej kultury i cywilizacji. Musimy dbać o nasze zabytki. Jest to ważne nie tylko dla Grecji, ale i całej Europy.
Mamy nadzieję, że wkrótce będzie możliwy powrót uchodźców do swoich krajów, a Europa pomoże im w odbudowie i rozwoju tych krajów, że powstanie coś na kształt „Planu Marshalla”.

Wszystkich zachęcamy do odwiedzenia Grecji !!!

środa, 1 czerwca 2016

9. Peloponez - zat. Koryncka: Kalawrita i okolice

Wczoraj późnym wieczorem dotarliśmy do Diakofto ( mamy problem z transkrypcją, przewodnik Rough Guides " Podróże z Pasją – Grecja " podaje: „Diakofto”, mapy Google: „Diakopto” ). W każdym razie jesteśmy dzisiaj w tej niewielkiej miejscowości wypoczynkowej na Peloponezie nad Zatoką Koryncką. Zatoka Koryncka długa na 130 km, a szeroka do ok. 30 km. Zatoka oddziela kontynentalną Grecję od Peloponezu, który połączony jest z kontynentem wąskim, na trochę ponad 5 km, Przesmykiem Korynckim. Gdyby nie ten wąski przesmyk Peloponez byłby wyspą. Więcej o Zatoce tu: https://en.wikipedia.org/wiki/Gulf_of_Corinth
Dziś odpoczywamy. W ostatnie dwa dni przejechaliśmy prawie 750 km, w tym tylko kilkadziesiąt autostradą, byliśmy w wielu miejscach. Czas aby odpocząć od samochodu, pospacerować, trochę poleniuchować.
Mieszkamy w ładnym studio, przy głównej uliczce prowadzącej do morza. Ponieważ mamy tu dobre warunki możemy też trochę pogotować.

Tutaj nigdzie nie jest daleko. Miasteczko jest ciche, spokojne, czyste widać, że jeszcze nie ma sezonu, turystów jest niewielu. Zaskakuje nas duża ilość drzewek pomarańczowych i cytrynowych. Może w innych miejscach też rosły, ale nie zwróciliśmy na to uwagi. Opadłych owoców nikt nie zbiera. Cytryny i pomarańcze nie są ładne ale dojrzałe i smaczne, a u nas o tej porze roku cytryny są takie drogie.
Tyle cytryn się marnuje








Diakofto główna uliczka w stronę morza
...i w stronę wąwozu









Diakofto, łodzie o zachodzie słońca
Spacerujemy promenadą ( może to zbyt górnolotne słowo ) nadmorską, siadamy na ławeczkach obserwujemy przeciwległy brzeg zatoki.
Cały dzień schodzi nam na nic nie robieniu.
Do tego małego miasteczka przyjechaliśmy dlatego aby pojechać kolejką wąskotorową z Diakofto do Kalawrity.

Dziś, we wtorek jedziemy tą kolejką. Kolejka do Kalawrity została wybudowana pod koniec XIX wieku i służyła do zwożenia minerałów z gór do portu. Już dawno nie zwozi się minerałów z Kalawrity. Na szczęście kolejki nie rozebrano. Dziś jest dużą atrakcją turystyczną Grecji. Linia kolejki poprowadzona jest malowniczym wąwozem Vouraikos. Wąwóz w niektórych miejscach ma szerokość kilkunastu metrów, kolejka czasami porusza się po półkach wykutych w skale, tunelach, przejeżdża na drugą stronę wąwozu po wąskich, wysoko zawieszonych mostach. Na całej długości pociąg jedzie wzdłuż rzeczki, czasami przejeżdżamy tuż przy ładnych wodospadach. Widoki z wagonów są wspaniałe, zwłaszcza w pierwszej części, do stacyjki Zachlorou na 12,5 km. Potem wąwóz się rozszerza i widoki też są ładne, ale już nie jest tak przepaścisto. Do Kalawrity z Diakofto kolejką jest nieco ponad 22 km, na tym odcinku kolejka wspina się na wysokość 720 m n.p.m. Dlatego też na stromych odcinkach w środku między szynami położona jest trzecia szyna zębata. Zębatka wspomaga normalnie napędzane koła. Więcej o kolejce tutaj: https://en.wikipedia.org/wiki/Diakofto%E2%80%93Kalavryta_Railway

Stara lokomotywa parowa kolejki ( w środku widoczna dodatkowa szyna z zębatką )
Nowoczesny pociąg którym pojedziemy
Widok z ostatniego wagonika kolejki


Wąwóz
Zdjęcie z plakatu – przejazd kolejką przez wąwóz
Stacyjka w Kalawricie
Kalawrita teraz jest ładną, trochę senną miejscowością, ale w czasie II Wojny Światowej była miejscem niespotykanej zbrodni hitlerowskich Niemiec. 13 grudnia 1943 r. niemieccy i austriaccy żołnierze w odwecie za akcje partyzanckie rozstrzelali i zabili większość mieszkańców miasteczka. Rankiem tego dnia dokonali selekcji i od mieszkańców oddzielili wszystkich mężczyzn i chłopców powyżej 12 roku życia. Wyprowadzili ich poza miasteczko i rozstrzelali. Zginęło wtedy ok. 700 mężczyzn i chłopców, tylko 13 osobom udało się przeżyć ( przewodnik cytowany na początku postu pisze o 1436 ofiarach; sądzimy, że dotyczy to całego okręgu Kalawrity ). Większość kobiet i dzieci zapędzili do szkoły, a szkołę podpalili. Gdyby jeden z żołnierzy austriackich nie otworzył drzwi i tym samym umożliwił ucieczkę, ofiar byłoby dużo więcej. Więcej o masakrze możecie przeczytać tu: https://grecja.home.pl/kalavryta_1943.htm 
Całe miasto zostało spalone, ci co przeżyli nie mieli gdzie mieszkać, nie mieli co jeść.
Wojenna okupacja Grecji przez wojska trzech państw: Niemiec, Włoch i Bułgarii była wyjątkowo brutalna. Wojska rekwirowały całą żywność, jaką udawało się im znaleźć. Spowodowało to straszny głód zimą 1941/42. Szacuje się, że tamtej zimy z głodu, niedożywienia i zimna zmarło w Grecji 100 - 450 tys. osób. ( o głodzie w Grecji możecie przeczytać tu: https://en.wikipedia.org/wiki/Great_Famine_(Greece) ). Tak wielkie represje okupantów spowodowały aktywizację ruchu oporu, powstawały oddziały partyzanckie. To z kolei powodowało wzrost represji okupantów. Szacuje się, że w takich masakrach jak ta w Kalawricie zginęło podczas okupacji 100 – 150 tys. osób. Niemcy masakr dokonali w ponad 1300 miastach, wsiach i osiedlach około 800 miejscowości zostało całkowicie zrównanych z ziemią, około miliona ludzi straciło domy. Lewicowa grecka partyzantka zaczynała odnosić sukcesy, część terytorium została wyzwolona, ale na okupowanych terenach terror rósł, szczególnie po przejęciu przez Niemcy włoskiej strefy okupacyjnej. Żaden z żołnierzy biorących udział w masakrze nie został pociągnięty do odpowiedzialności (źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Kalavryta ) chociaż nazwiska wszystkich oprawców były znane.

Ze stacyjki idziemy główną uliczką lekko pod górę. Pierwszym budynkiem po lewej stronie jest budynek dawnej szkoły, gdzie odbyła się selekcja mieszkańców i gdzie podpalono kobiety i dzieci. Teraz jest tu Muzeum Kaźni Mieszkańców Kalawrity. Przed budynkiem stoi wstrząsający w swojej wymowie pomnik przedstawiający jak kobieta w towarzystwie dwójki małych dzieci ciągnie na kocu zwłoki zamordowanego męża, żeby go pochować. Pod pomnikiem napis na tablicy, tak jakby go napisało dziecko w swoim zeszycie, w czterech językach: po grecku, angielsku, francusku i niemiecku: „ na wojnie nie ma zwycięstwa ”. Zwiedzamy to niewielkie muzeum. W pierwszej części pokazuje życie mieszkańców przed wojną, w drugiej opisuje działania partyzantów i niemiecką zbrodnię, w ostatniej dokumentuje zbrodnię. Na jednej ze ścian znajdują się zdjęcia zamordowanych ( jeżeli zdjęcia nie udało się zdobyć, było to pozostało puste pole ). Na drugiej ścianie na tle olbrzymiego zdjęcia spalonego miasta wypisane są nazwiska wszystkich pomordowanych. Widzieliśmy wzruszającą scenę jak turysta niemiecki ( w naszym wieku ) klęczał przed ścianą ze zdjęciami i płakał. Mieszkał w naszym pensjonacie, ale nie udało się nam z nim porozmawiać. Każdy, kto tu przyjedzie powinien zobaczyć to miejsce.

Pomnik przed Muzeum Kaźni Mieszkańców Kalawrity
Ściana w Muzeum z 720 nazwiskami i fotografiami pomordowanych
Po zwiedzeniu muzeum udajemy się na krótki spacer po miasteczku. Jest to ładne ciche miasteczko, toczy się tu normalne życie. Sklepikarze chcą sprzedać turystom swoje towary, ludzie spotykają się w kawiarenkach. Tylko wycieczki szkolne i turyści przyjeżdżający do muzeum zakłócają ten spokój. Wszyscy musimy pamiętać o tej zbrodni, może w przyszłości będzie ich mniej ?

Główna uliczka w Kalawricie
Kościół w Kalawricie
Kalawrita jest zimą centrum narciarskim. Wszędzie można spotkać plakaty reklamujące miejscowość zimą. Na stokach góry Chelmos, zaledwie 10 km na południe od Kalawrity znajduje się ośrodek narciarski z 12 trasami zjazdowymi i 7 wyciągami.
Do Diakofto wracamy też pociągiem. Jeszcze raz przejeżdżamy przez ten wąwóz. Z takim samym zainteresowaniem oglądamy wspaniałe widoki.

Jadąc kolejką przez wąwóz
Jadąc kolejką przez wąwóz
Jeszcze jedno zdjęcie z kolejki
Jeden z wielu wodospadów w wąwozie


Po przyjeździe i obiedzie jeszcze raz idziemy nad morze. Siadamy na „naszej” ławeczce i wpatrujemy się na wzburzone dziś morze.
Wzburzona Zatoka Koryncka
Nasza” ławeczka
Następnego dnia kontynuujemy naszą podróż z Diakofto do Olimpii. Nasza dzisiejsza trasa przedstawia się następująco:



Wyjeżdżamy rano i jedziemy w kierunku Kalawrity, ale zupełnie inną drogą. Przez wąwóz można jechać tylko kolejką, samochodem jedziemy przez góry. Po kilkunastu kilometrach dojeżdżamy do klasztoru Mega Spileou ( klasztor Wielkiej Jaskini ). Jest to jeden z najstarszych i najbogatszych klasztorów greckich. Klasztor w 1934 roku spalił się doszczętnie. Obecne budynki zostały wybudowane stosunkowo niedawno, przyczepione są do pionowej ściany górskiego klifu. Wyglądają trochę jak hotel przyczepiony do pionowej skały. Klasztor założyli w roku 362 święci Teodor i Symeon, po tym jak kierując się wizją pasterki, znaleźli w jaskini obraz Maryi Dziewicy, wykonany przez św. Łukasza. Parkujemy na dużym pustym parkingu poniżej klasztoru. Jesteśmy w tym momencie jedynymi turystami. Po wejściu mnich oprowadza nas po pomieszczeniach klasztornych. Prowadzi nas do niewielkiego kościoła, w kaplicy znajduje się cudowny obraz. Grecy wierzą, że został wykonany przez samego św. Łukasza Apostoła ( badania naukowe datują wykonanie obrazu na IX – X wiek, ile w tym prawdy?...). Obraz został wykonany z płótna, wosku i żywicy mastyksowej, jest raczej płaskorzeźbą niż obrazem. Potem jesteśmy zaprowadzeni do niewielkiego muzeum, w którym są udostępnione niektóre skarby klasztoru, w tym wiele starodruków i pisanych ręcznie ksiąg. Niestety w muzeum nie wolno robić zdjęć. Idziemy też do jaskini, w której został znaleziony obraz, wcale nie jest taka duża. Klasztor też ma tragiczną wojenną historię. Kilka dni przed zbrodnią w Kalawricie Niemcy zamordowali dwudziestu, mnichów. Potem wywieźli z klasztoru 70 ciężarówek zabytkowych mebli, rękopisów, przedmiotów liturgicznych, relikwii świętych. Część tych skarbów udało się po wojnie odzyskać.
Mega Spileou wybudowany w połowie skalnego klifu
Cudowny obraz namalowany prawdopodobnie przez świętego Łukasza
Fragment ikonostasu w klasztornym kościele
Wejście do klasztoru
Jeszcze jeden widok klasztoru

Gdybyśmy jeszcze raz mieli zaplanować pobyt w Diakofto i Kalawricie zrobilibyśmy to nieco inaczej. Jeden dzień przeznaczylibyśmy na przejazd Kolejką do Zachloru i piesze zwiedzenie klasztoru Mega Spileou, a potem spacer torami do Diakofto. Następnego dnia zamiast zatrzymywać się w klasztorze zatrzymalibyśmy się w Muzeum w Kalawricie. Wyszłoby taniej, a długi spacer w dół wąwozu (12,5 km) dostarczyłby niezapomnianych widoków.

W Kalawricie już nie zatrzymujemy się, jedziemy kilka kilometrów dalej do klasztoru Agias Lavras. Klasztor założył mnich święty Atanazy z Athos w X wieku. Został w XVI w. zniszczony przez Turków, po kilkunastu latach został odbudowany. Klasztor jest symbolem walki z turecką okupacja. To tutaj 25 marca 1821 r. biskup Patras – Germanos pobłogosławił powstańców i wezwał wszystkich Greków do wzięcia udziału w powstaniu przeciw tureckim okupantom. Grecy po prawie pięć wieków trwającej okupacji tureckiej nie chcieli być traktowani w swoim kraju jak ludzie drugiej kategorii. Powstanie po kilku latach walk zakończyło się zwycięstwem. Pomiędzy 1830 a 1832 rokiem Państwo Osmańskie oraz zachodnie mocarstwa uznały niepodległość Grecji, była to niestety niewielka część terenów zamieszkiwanych przez Greków. Klasztor Agias Lavras jest dla Greków świętością, symbolem walki o niepodległość. Po odzyskaniu niepodległości klasztor w 1850 roku został gruntownie przebudowany. Następnego dnia po masakrze w Kalawricie Niemcy obrabowali i spalili klasztor, chcieli w ten sposób zniszczyć grecki symbol wolności. Więcej o klasztorze tutaj: https://en.wikipedia.org/wiki/Agia_Lavra
Do klasztoru przyjechaliśmy na pół godziny przed przerwą południową. W pośpiechu oglądamy przyjemny dziedziniec oraz niewielkie muzeum znajdujące się na pierwszym piętrze wewnętrznych krużganków. Niestety na terenie klasztoru nie można robić zdjęć. Trochę więcej czasu mamy na zwiedzenie okolic. Tuż za murami klasztoru znajduje się pomnik biskupa Germanosa oraz niewielki kościółek.
W obu klasztorach nie płaci się za wstęp, można dać wolny datek, ale przymusu czy oczekiwań nie ma.
Klasztor Agias Lavras z daleka

                                           Wejście do klasztoru i ogromny platan

Malutki kościółek przed klasztorem widziany z góry spod pomnika biskupa Germanosa

                                                                                                           Pomnik biskupa Germanosa

Jeszcze jedno z bliska ujęcie pomnika Germanosa

Wąskimi i bardzo krętymi drogami Peloponezu jedziemy do Olimpii. Jest to bardzo widokowa trasa, drogi dość dobre, ale wąskie i z dużą ilością ciasnych zakrętów. W nielicznych miejscowościach na trasie bywa bardzo wąsko, ale ruch tu jest niewielki, jedziemy w porze sjesty. Po drodze z samochodu udało nam się zrobić poniższe fotki.