Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PÓŁWYSEP MANI. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PÓŁWYSEP MANI. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 czerwca 2016

24. Grecja - podsumowanie

Grecja, a właściwie Peloponez, był głównym celem naszej tegorocznej bałkańskiej wyprawy. W Grecji byliśmy 25 dni i przejechaliśmy tam ponad 3300 km. Możemy więc pokusić się na podsumowanie naszej „wędrówki”, podzielić się naszymi spostrzeżeniami i obserwacjami. Są one subiektywne i wcale nie musicie się z nimi zgadzać.

Grecja to bardzo ładny kraj, pełen zabytków przeszłości, długiej historii, wspaniałych krajobrazów, ciekawych ludzi. Doceniła to organizacja UNESCO, która umieściła na tej liście 23 obiekty greckie, z tego 15 na kontynencie, a 8 obiektów na wyspach.
Podczas tegorocznego naszego wyjazdu odwiedziliśmy 9 z nich: klasztory w Meteorach, starożytną Olimpię, świątynię w Bassaj, ruiny bizantyjskiej Mistry, starożytne Mykeny, Epidauros, Delfy, Akropol Ateński, klasztor Osios Lukas.
Podczas naszych wcześniejszych wyjazdów do Grecji odwiedziliśmy 3 obiekty: miasto Korfu, Bazylikę św. Dymitra w Salonikach i macedońską Werginę. Na liście UNESCO brakuje nam np. magicznej Monemvasii, Świątyni Posejdona w Sounion.

Najładniejsze miejsca.
Trudno jest odpowiedzieć na pytanie co nam się najbardziej podobało. Wszystkie odwiedzane przez nas miejsca były godne zobaczenia. 
Jednakże dla nas bezsprzecznie najładniejszymi miejscami była Monemvasia ( nasz pobyt tam opisaliśmy w poście 13. Peloponez - płw. Vatika i magiczna Monemvasia ).


Skała Monemvasi z daleka
Monemvasia - droga dojazdowa do miasta
Monemvasia późnym wieczorem

Następnie Świątynia Posejdona w Sounion ( nasz pobyt opisaliśmy w poście 21. Świątynia Posejdona na przylądku Sounion ).

Świątynia Posejdona w Sounion
Świątynia Posejdona w Sounion
Zdajemy sobie sprawę z tego, że byliśmy pod wyjątkowym urokiem tych dwóch miejsc, że moment, w którym tam znaleźliśmy się był odpowiedni. Inni nie muszą podzielać naszego zauroczenia tymi miejscami.

Miejscem, może trochę niedocenianym przez turystów, które zrobiło na nas duże wrażenie jest bizantyjska Mistra. Spacer po ruinach tego bizantyjskiego miasta, jego kościołach to niezapomniane przeżycie. Nasze wspomnienia opisaliśmy w poście 11. Peloponez - bizantyjska Mistra, zat. Meseńska: Kalamata, Koroni .


Mistra jest położona na wzgórzu, na którego szczycie są ruiny frankońskiego zamku, poniżej remont bizantyjskiego pałacu
Mistra - za tymi murami znajduje się kościół Mitropolis

Byliśmy również pod dużym wrażeniem zwiedzając ateński Akropol. To tutaj w Atenach narodziła się demokracja. Wzgórze Akropolu jest piękne mimo, że codziennie deptane jest przez tysiące turystów. Sądzimy, że każdy zwiedzający jest pod urokiem tego miejsca. Więcej możecie przeczytać w poście 18. Antyczne Ateny .

Akropol - Propyleje
Akropol - zrekonstruowane ruiny Partenonu
Akropol - Erechtejon

Najładniejszym antycznym miejscem bezsprzecznie dla nas są Delfy ( nasze wspomnienia w poście 22. Delfy - pępek antycznego świata ). Delfy to przede wszystkim malownicze położenie oraz tajemnica wyroczni, która dla ludzi żyjących dziś może być magią.

Delfy - Święty Krąg, na pierwszym planie amfiteatr, niżej ruiny świątyni Apollina 
Delfy - Marmaria, okrągła świątynia, tolos

Jeżeli chodzi o przyrodę duże wrażenia na nas wywarł przejazd przez półwysep Mani .To przede wszystkim dzikość krajobrazu, odludne miejsca, wspaniałe i niepowtarzalne krajobrazy, opuszczone miejscowości z obronnymi wieżami. Nasz przejazd w poście 12. Peloponez - dziki płw. Mani, zat. Lakońska: Gythio .

Dziki, prawie bezleśny półwysep Mani
Obronne wieże w wyludnionych miejscowościach półwyspu Mani
Pusta droga na półwyspie Mani

I oczywiście osobliwym miejscem są zespoły prawosławnych klasztorów Meteory „ zawieszone w niebie” na skałach. Jedno z najbardziej spektakularnych miejsc w Grecji.

Zawieszone na niedostępnych skałach klasztory Meteorów
Zawieszone na niedostępnych skałach klasztory Meteorów

Miejscem, które należy zobaczyć ku przestrodze i aby zrozumieć bezmiar krzywd, jakich doznali Grecy w II wojnie światowej ze strony niemieckiego okupanta, jest muzeum w Kalawricie.
Pobyt tutaj to trochę tak, jak odwiedzenie w Polsce Oświęcimia - Brzezinki ( po niemiecku Auschwitz - Birkenau ), jako niemieckiego obozu koncentracyjnego – obozu zagłady ludzkości w okupowanej przez Niemców Polsce ( oczywiście z zachowaniem odpowiedniej skali bestialstwa ). Nasze wspomnienia i refleksje w poście 9. Peloponez - zat. Koryncka: Kalawrita i okolice .

Pomnik przy muzeum w Kalawricie
Ściana w muzeum z fotografiami pomordowanych

Ceny wstępów do zabytków.
Ceny biletów wstępu są dość wysokie, ostatnio dość mocno podrożały, ale plusem są zniżki dla seniorów ( +65 ) oraz dla dzieci i młodzieży. Ceny biletów do miejsc archeologicznych znajdziecie tutaj : http://odysseus.culture.gr/h/3/eh355.jsp?obj_id=2384 ( uwaga, strona ta czasami " zacina się " ).
Musimy tu wspomnieć również o muzeach. Te w Olimpii, Mykenach, Delfach, Epidauros możemy śmiało polecić wszystkim. Muzea wymienione powyżej zwiedza się w ramach biletu wstępu wraz z miejscami archeologicznymi.
W Narodowym Muzeum Archeologicznym jest takie bogactwo eksponatów, że na zwiedzenie potrzeba więcej niż jeden dzień. Warto tam pójść, to jedno z najważniejszych muzeum w Europie. Podobno Muzeum Akropolu ma bardzo ciekawą i nowoczesną ekspozycję, ale nie mieliśmy dość siły, aby je zwiedzić. W ramach przygotowania do wyjazdu trochę nam brakowało lepszych stron internetowych z możliwością wirtualnego zwiedzania, szczególnie Narodowego Muzeum Archeologicznego w Atenach.

Jazda samochodem.
Ruch samochodowy w Grecji, poza dużymi aglomeracjami ( Ateny i Saloniki ), był dużo mniejszy aniżeli w Polsce, jeździ się tu więc dość przyjemnie i bezpiecznie. Niemniej jednak trzeba zauważyć, że byliśmy w Grecji nie w pełni sezonu, tj. 4 dni ostatnie maja i pierwsze trzy tygodnie czerwca. Staraliśmy się nie jeździć autostradami. Greckie autostrady płatne są na bramkach. Niektóre odcinki są niepłatne. Nasza nawigacja ( Garmin ) miała dobrą mapę, zawsze wiedzieliśmy czy dany odcinek jest płatny, czy też nie. Aktualne ceny za przejazd autostradami ( nie tylko greckimi ) są dostępne tutaj: https://www.oeamtc.at/routenplaner/ . Posługując się tym austriackim portalem zawsze będziecie wiedzieć, ile będzie Was kosztował przejazd. Na tym portalu są też uaktualnione średnie ceny paliw. Jadąc zachodnią trasą do Patras, jeżeli się Wam nie spieszy, to nie korzystajcie z mostu nad Zatoką Koryncką tylko z promu ( przejazd przez most to 13 Euro, a promem 6,50 Euro, ceny z maja 2016 ), przejazd promem trwa ok. 45 min.

Grecja jest krajem bardzo górzystym. Drogi, które nie są głównymi, są bardzo kręte, wąskie, czasami strome, ale za to puste. Trzeba się liczyć z tym, że na takich drogach nie da się szybko jechać. Na tych drogach często spotykaliśmy zwierzęta bez żadnego dozoru. Wszystkie drogi mają dość dobrą nawierzchnię.

Kręta, bardzo wąska droga do wąwozu Lousios
Droga z Kalamaty do Sparty
Droga z Kalamaty do Sparty
Przewieszona skała na drodze z Kalamaty do Sparty
Pusta zupełnie droga na Peloponezie
Stado kóz na drodze
Policji drogowej prawie się nie spotyka. Tylko w dwóch miejscach spotkaliśmy mobilne kontrole radarowe. Grecy raczej nie przekraczają dozwolonych prędkości, ale przepisy ruchu drogowego traktują bardzo specyficznie i wybiórczo. Widzieliśmy nawet samochód zaparkowany na przejściu dla pieszych.


To  auto nie jest w ruchu, ku naszemu zdziwieniu jest zaparkowane na przejściu dla pieszych
W Atenach też można zobaczyć " amazonki " na motorze
Greccy kierowcy są wyrozumiali dla innych kierowców. Kiedyś jechaliśmy trolejbusem w Atenach wąską ulicą jednokierunkową, po obu stronach ulicy zaparkowane samochody, tak wąsko, że wyminąć, czy wyprzedzić nie można. Przed nami jechało kilka samochodów osobowych. W pewnym momencie jeden z kierowców jadących przed nami zatrzymał się, aby porozmawiać z kimś na chodniku. Trwało to około minuty, nikt nie protestował, nikt nie zatrąbił. Inny przykład w Salonikach na głównym rondzie w mieście zatrzymał się samochód, kierowca poszedł zrobić zakupy do pobliskiej trafiki. Mimo, że samochód bardzo utrudniał i spowalniał ruch na rondzie nikt nie protestował. Czy u nas byłoby to możliwe? Naszym zdaniem Grecy myślą tak„ ja też może kiedyś będę musiał porozmawiać, czy zrobić zakupy. Nie chcę żeby ktoś na mnie trąbił i mnie poganiał ”.

Greccy kierowcy są też uczynni, nie zdarzyło się nam, aby jadąca przed nami na wąskich górskich drogach ciężarówka nie ustąpiła nam pierwszeństwa. Niektóre nawet się zatrzymują i przepuszczają. U nas w Polsce nie do pomyślenia.

Na drogach w Grecji jest bezpiecznie, podczas naszej podróży nie widzieliśmy żadnego wypadku czy stłuczki.

Parkowanie w dużych miastach, tak jak wszędzie, jest problemem. W Atenach nawet nie próbowaliśmy. Natomiast w Salonikach to jest prawdziwy koszmar. Sześć lat temu szukaliśmy miejsca do zaparkowania w Salonikach przez trzy kwadranse. Nie ma natomiast problemu z parkowaniem w miejscach turystycznych. Wszędzie są wystarczająco duże parkingi i są one bezpłatne ( oczywiście z wyłączeniem Aten czy Salonik ). W Grecji ani razu nie płaciliśmy za parking. Rezerwując nasze miejsca noclegowe zawsze zwracaliśmy uwagę na to czy będziemy mieć bezpłatny parking.
Paliwo. Nie mieliśmy problemów z zakupem paliwa. Ku naszemu zaskoczeniu duża część stacji paliwowych honoruje teraz karty płatnicze. Podczas naszych poprzednich wyjazdów do Grecji w 2010 oraz w 2014 z płatnością kartą mieliśmy problemy. Ale jedną płatność za paliwo musieliśmy reklamować w naszym banku, z resztą z sukcesem. Na południu Peloponezu, gdzie ruch jest niewielki, stacji paliwowych jest bardzo mało. Ceny paliw najlepiej sprawdzać na portalach internetowych przed wyjazdem. Informacje są rzetelne.

Noclegi.
Wszystkie nasze noclegi zarezerwowaliśmy przed wyjazdem. Korzystaliśmy z dwóch portali internetowych: http://www.booking.com/ oraz https://www.airbnb.pl/ . W pierwszym można rezerwować głównie miejsca w hotelach i pensjonatach, w drugim w mieszkaniach prywatnych. W Grecji za nocleg dla dwóch osób z możliwością parkowania, często to było studio z kuchnią, płaciliśmy od 20 do 38 Euro/noc. Nie podajemy adresów, bo baza noclegowa ciągle się zmienia. Korzystając z tych portali na pewno coś znajdziecie.
Jeżeli chcielibyście skorzystać z portalu „airbnb” zwróćcie się do nas o rekomendację, wtedy Wy zapłacicie taniej za pierwszy Wasz nocleg, a my za kolejny.
Standard wszystkich noclegów w Grecji był dla nas dobry. Najtrudniej było nam znaleźć noclegi w Nafplionie, były to najdroższe nasze noclegi. Zaskoczeniem dla nas była duża podaż mieszkań na wynajem w Atenach. W związku z tym nie były one drogie. Najlepsze noclegi mieliśmy w Mavrovouni, Avii, Atenach, Diakofto. Namiarów nie podajemy chyba, że się do nas o to zwrócicie. Inne noclegi, poza tym w Salonikach, też były dobre.

Jedzenie i zakupy.
Śniadanie oraz drugie śniadanie zazwyczaj przygotowywaliśmy sami. Na obiad lub kolację szliśmy do restauracji, często jeżeli mieliśmy takie możliwości gotowaliśmy sami. Produkty kupowaliśmy w miejscowych sklepach. Ceny w Grecji są 2-4 razy wyższe niż w Polsce. Porównywalne do naszych są ceny wody mineralnej i taniego wina. Tańsze niż u nas były tylko pomarańcze. Może to się wydawać dziwne, ale w Grecji nie spotkaliśmy takich centrów handlowych, jakich u nas i w całej Europie jest wiele. Nie widzieliśmy też tutaj spożywczych sklepów sieciowych, jakie są u nas, czy też w innych krajach. Jak to się Grecji udało???
W Grecji nie ma problemów ze znalezieniem restauracji, mimo to do tych tańszych i z lepszą kuchnią czasami są kolejki. Ponieważ lubimy jagnięcinę to najczęściej szliśmy do restauracji na kotleciki jagnięce. Jest to wydatek ok. 20 Euro dla dwóch osób. Grecy w niedzielę w godzinach 12.00 – 14.00 masowo idą na obiad do restauracji, wtedy wszystkie miejsca są zajęte. 

Co się nam w Grecji nie podobało.
Przejeżdżając przez wiele miejscowości widzieliśmy sterty niewywiezionych śmieci. Grecy ze śmieciami zupełnie sobie nie radzą. Na domiar złego nie segregują też śmieci. W Atenach miła właścicielka mieszkania, które wynajmowaliśmy, na nasze pytanie jak mamy segregować śmieci z lekkim zażenowaniem powiedziała, że co prawda powinno się je segregować, ale nikt tego nie robi.
Druga sprawa, która się nam nie podobała nie tylko podczas tego wyjazdu, to brak jakichkolwiek chodników, nie mówiąc o promenadach, czy traktach spacerowych w większości greckich miejscowości wypoczynkowych. Jak Grecy chcą, żeby do nich przyjeżdżało więcej turystów?? 
Te dwie sprawy mogą świadczyć, naszym zdaniem, o bardzo słabym samorządzie terytorialnym. To są problemy, które powinni rozwiązywać mieszkańcy miejscowości. Być może z czasem się to zmieni, co bardzo im tego życzymy. 
Pewien postęp zauważyliśmy w sklepach. Kiedyś greckie sklepy nie grzeszyły ogólnie przyjętą estetyką, szczególnie w mniejszych miejscowościach. Był w nich bałagan, na półkach stały brudne i zakurzone artykuły. Obsługa się tym nie interesowała. Wybór towarów był niewielki. Teraz już takich sklepów nie widzieliśmy, ale wybór towarów jest jeszcze mały.

Grecja i jej sąsiedzi.
Grecja graniczy z czterema krajami: Albanią, Macedonią, Bułgarią i Turcją. Niestety stosunki z każdym z tych krajów nie są dobre.
Albania. Głównym problemem dla Grecji są albańscy emigranci, nie zawsze legalni. Jest ich w Grecji około 500 tysięcy. Kilka lat temu było ich ok. 200 tysięcy więcej. Emigranci z Albanii zaczęli masowo napływać po upadku komunizmu w Albanii - w roku 1992. Wykonują w Grecji najmniej skomplikowane prace za 20-30% płacy Greka. Albańczyków Grecy obwiniają za wzrost przestępczości. Kłopotem dla Greków są albańskie grupy przestępcze. Teraz, w związku z kryzysem gospodarczym w Grecji liczba albańskich emigrantów zmalała.
Macedonia. Rozpad Jugosławii w 1992 roku i powstanie niezależnego państwa macedońskiego zaostrzyło stary konflikt. Jedną z przyczyn konfliktu była nazwa państwa macedońskiego. Grecja jako jedyne państwo Unii nie uznawała Macedonii, nawet wtedy gdy w ONZ Macedończycy zmienili nazwę kraju na: Była Jugosłowiańska Republika Macedonii” ( w skrócie z angielskiego FYROM ). Mimo tego ustępstwa Grecja nadal nie uznawała Macedonii. Grecy zablokowali dla Macedończyków nawet port w Salonikach ( Macedonia nie ma dostępu do morza ). Wreszcie po wielu wysiłkach dyplomatów w 1995 roku Grecja ostatecznie uznała Republikę Macedonii. 
W tym sporze nie chodzi tylko o nazwę. Oba kraje uważają się za spadkobierców historii Aleksandra Macedońskiego. Naszym zdaniem oba kraje mogą powoływać się na spuściznę po Aleksandrze Macedońskim. Dla Greków żyjących w IV w p.n.e. był on barbarzyńskim najeźdźcą, który co prawda szybko się zhellenizował i uważał się później za Greka. Dla Macedończyków jest to właściwie jedyna wyrazista postać historyczna. Teraz spór ten ucichł, ale stosunki między oboma krajami są chłodne. ( Polska, USA, Wielka Brytania oraz wiele innych krajów jako oficjalną nazwę w stosunkach dwustronnych przyjmuje „ Republika Macedonii ”, natomiast większa część Unii – FYROM ). Znacznie więcej przeczytacie Państwo w Wikipedii pod hasłem Konflikt grecko-macedoński .
Bułgaria. Bułgaria zawsze rościła pretensje terytorialne do Tracji i części greckiej Macedonii. Grecja walczyła z Bułgarią podczas wojen bałkańskich oraz podczas pierwszej i drugiej Wojny Światowej. Bułgaria podczas II Wojny Światowej okupowała część Grecji i była to brutalna okupacja. Bułgarzy uciekali się nawet do eksterminacji cywilnej ludności greckiej. Tego Grecy do dziś nie mogą zapomnieć. 
Innym konfliktem są mniejszości narodowe. Teren pogranicza był etnicznie wymieszany i oba państwa starały się za asymilować jak największą część mniejszości etnicznej. Oba kraje mają o to wzajemne pretensje. Konfliktem byli też uchodźcy podczas greckiej wojny domowej. Wiele osób pochodzenia bułgarskiego i macedońskiego, mieszkających w Grecji uciekło przed wojną domową do Bułgarii, obawiając się greckiej eksterminacji. Po wojnie przez długie lata nie byli wpuszczani do Grecji nie mogąc dysponować swoim majątkiem ( ziemią ).
Turcja. O historii pomiędzy Grecją a Turcją, pisaliśmy w prawie każdym naszym wcześniejszym poście. Stosunki między oboma krajami są w dalszym ciągu bardzo napięte mimo, że oba państwa są członkami NATO. Zaszłości historyczne są ogromne. Grecy mają pretensje do Turcji o 500 – letnią okupację, o eksterminację ludności cywilnej w latach 20-tych ubiegłego wieku, do której Turcja się nie przyznaje, o konflikt o Cypr. itp.
Trudno sobie to wyobrazić, ale pierwsza oficjalna wizyta greckiego premiera w Turcji była dopiero w 2008 roku. Coraz to wybuchają nowe drobne konflikty, takie jak o wysepki Imia ( tureckie Kardak ) w 1996 roku. Te dwie wysepki mają zaledwie łączną powierzchnię 4 hektarów. Linia graniczna na Morzu Egejskim była wyznaczona niezbyt precyzyjnie. Dopóki latem greccy pasterze wypasali tam owce, to nie było problemu. Problem był kiedy Grecy zatknęli tam flagę. Turcy demonstracyjnie ją usunęli i zatknęli swoją. Gdy tureccy żołnierze tymczasowo wylądowali na wyspie, grecki wojskowy helikopter roztrzaskał się obok spornych wysepek, zginęło wtedy dwóch greckich żołnierzy ( uważani są w Grecji za bohaterów ). Grecy oskarżyli Turcję o zestrzelenie helikoptera. Potem konflikt przycichł, ale nie został rozwiązany. Wybuchł ponownie w 2015 roku, kiedy grecki premier zrzucił z helikoptera do morza wieniec w miejscu wypadku helikoptera. Wtedy Turcja poderwała swoje myśliwce ( Grecja zresztą też ). Więcej o tym można przeczytać w Wikipedii pod hasłem Imia/Kardak .
Mamy nadzieję, że w najbliższej przyszłości Grecja, na ile to będzie możliwe, poprawi swoje relacje z sąsiadami.

Bezpieczeństwo
Przed wyjazdem spotkaliśmy się z pytaniami i opiniami, dlaczego jedziecie do Grecji ?, przecież tam jest pełno uchodźców, a wśród nich mogą być terroryści, może być niebezpiecznie.
Wiemy, że Grecja ma poważny problem z uchodźcami, przeważnie z Syrii. Jednakże my nie widzieliśmy nigdzie uchodźców w zwartej grupie. Wszędzie w Grecji czuliśmy się bezpiecznie, bardziej niż w arabskich gettach pod Paryżem przez które tylko przejeżdżaliśmy.
Strach przed uchodźcami nakręcają media i politycy. Nie oznacza to, że nie należy bronić naszych krajów ( Unii Europejskiej ) przed wypieraniem naszej kultury i cywilizacji. Musimy dbać o nasze zabytki. Jest to ważne nie tylko dla Grecji, ale i całej Europy.
Mamy nadzieję, że wkrótce będzie możliwy powrót uchodźców do swoich krajów, a Europa pomoże im w odbudowie i rozwoju tych krajów, że powstanie coś na kształt „Planu Marshalla”.

Wszystkich zachęcamy do odwiedzenia Grecji !!!

czwartek, 9 czerwca 2016

12. Peloponez - dziki płw. Mani, zat. Lakońska: Gythio

Dziś rano żegnamy się z miłą kwaterą w Avii. Przydałoby się jeden dzień dłużej pobyć, żeby wypocząć na plaży. Jedziemy dalej do Mavrovouni koło Gythio. Moglibyśmy tam główną drogą dojechać dość szybko, ale chcemy przejechać przez półwysep Mani. Dzisiejsza nasza trasa będzie wyglądała tak:



Z Avii wyjeżdżamy krętą, wąską drogą przez góry i zjeżdżamy do małego wypoczynkowego miasteczka Kardamili. Zatrzymujemy się tutaj przez moment. Oglądamy przyjemną plażę, ale zaskakuje nas przelotny deszczyk.

Z Avii wjeżdżamy od razu w góry
Jedziemy taką, drugorzędną drogą, ale w pięknym otoczeniu
Typowe nowe budownictwo na półwyspie Mani ( domy w kształcie wież )
Widok z drogi na zachodnie wybrzeże półwyspu
Brakuje tu sklepów, przed nami jedzie sklepik warzywno - spożywczy


Jedziemy dalej wąskimi i krętymi drogami do Areopolis. Dziś jest to główne miasteczko półwyspu. Zatrzymujemy się w centrum, aby zrobić zakupy. Areopolis robi przyjemne wrażenie, kilka uliczek starówki wygląda tak, jakby pochodziły ze średniowiecza, powstały jednak w XIX w. Na głównym placu stoi pomnik Petrosa Mavromichalisa, który jako pierwszy tutaj 17 marca 1821 w Areopolis wezwał do powstania przeciw Turkom. Armia 2 tysięcy zorganizowanych przez niego powstańców kilka dni później wyzwoliła Kalamatę. ( Cytowana poniżej Wikipedia pisze o nim tak: ur. w roku 1765, zmarł 17 stycznia 1848. Kupiec, pospolity pirat, bandyta, urzędnik sułtański, znakomity żołnierz i dowódca, buntownik i warchoł – osoba, jakich w historii Mani nigdy nie brakowało. Wszakże doprowadził swój lud do bezpieczeństwa i wolności ). Dopiero 25 marca 1821 r biskup Germanos w klasztorze Agias Lavras wezwał Greków do powszechnego powstania. W świadomości Greków jest to, że bunt rozpoczął się w Agias Lavras, a nie w Areopolis. Może dlatego, że brat Petrosa – Kostantinos wraz z bratankiem zamordowali 9 października 1831 w Nafplionie pierwszego prezydenta niepodległej Grecji Ioanisa Kapodistriasa ( będziemy o tym pisać jak będziemy w Nafplionie ). 
Uliczki w Areopolis
Pomnik Petrosa Mavromichalisa
Teraz musimy napisać o Manijczykach, ludziach zamieszkujących półwysep Mani. Uważają się za Greków, ale w zasadzie tworzyli jakby oddzielny naród. Na odizolowanym od reszty Peloponezu nieprzebytymi górami opierali się jakiejkolwiek kolonizacji. Na teren półwyspu nie wpuścili Dorów. Potem rzymska okupacja była tu symboliczna. Bizancjum na początku miało też poważne kłopoty w podporządkowaniu sobie półwyspu. Manijczycy chrześcijaństwo przyjęli dopiero w IX w, a więc 500 lat po formalnej jurysdykcji tych terenów przez Bizancjum. Przez wszystkie lata okupacji tureckiej lub weneckiej ciągle wybuchały tu powstania i bunty. Turcy, nie mogąc sobie bezpośrednio podporządkować Manijczyków przyznali im lokalną autonomię popierając ( wyznaczając ) ten czy inny klan na przywódcę autonomii. Osiągali tą polityką podwójny cel, skłócali w ten sposób klany, które walcząc o przywództwo zajmowali się sobą i nie walczyli przeciwko nim. Manijczycy byli bardzo bitnymi ludźmi, wszystkie spory rozwiązywali z bronią w ręku. Krwawe porachunki były wynikiem istnienia skomplikowanego społeczeństwa feudalnego. Półwysep w średniowieczu był przeludniony. Klany walczyły o wszystko: o ziemię, władzę, prestiż, czasami o krowę lub owce. Walki trwały do zabicia wszystkich mężczyzn przeciwnika lub do poddania się, co łączyło się z dożywotnią niewolą u zwycięzcy. Domy we wioskach na półwyspie Mani były budowane w formie kamiennych wież, w których można było się długo bronić ( podobne wieże budowane były również gdzie indziej np.:w San Gimignano we Włoszech, w Swaneti w Gruzji oraz w macedońskim Kratowie ). Wszystkie w jednym celu - w obronie w waśniach klanowych. Wioski lokalizowane były w trudno dostępnych miejscach, najczęściej na szczytach wzgórz. Walki czasami trwały wiele lat, miały swój niepisany kodeks ( np. kobiety były nietykalne, na czas prac rolnych były przerywane, jeżeli oprócz zwaśnionych stron wioskę zamieszkiwali inni, to na okres walk musieli ją opuścić ). Ostatnie klanowe porachunki na dużą skalę miały miejsce w 1870 r. i dopiero interwencja wojsk rządowych przyniosła im kres. W niepodległej Grecji Manijczycy chętnie zaciągali się do wojska i mieli w wojsku i w policji duże wpływy.
Więcej o półwyspie Mani, Manijczykach, Areopolis oraz o jaskiniach Pyrgos Dirou tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Mani_(p%C3%B3%C5%82wysep)

Następnym przystankiem w naszej podróży są nieodległe jaskinie Pyrgos Dirou. Usytuowane są w zatoce w skałach nabrzeżnego klifu. Osobliwością jaskiń jest to, że większa ich część jest zalana wodą podziemnej rzeki i zwiedza się je pływając łódkami. Łódki zabierają sześciu pasażerów. W kompletnej ciszy przepływamy czasami bardzo ciasnymi korytarzami jaskini, podziwiamy bogatą szatę naciekową. Przewodnik z dużą wprawą manewruje łódką pomiędzy stalaktytami, mając do dyspozycji tylko długi kij. Ostatnią część podziemnej trasy zwiedzamy na piechotę, przechodząc przez duże podziemne komory. W łódce płynęliśmy razem z małżeństwem francuskim i rosyjskim. Po wyjściu z jaskiń chwilę rozmawialiśmy z Rosjanami. Okazało się że mieszkają na Kamczatce, jej dziadkowie byli Polakami, ale po polsku zna tylko kilka słów. Grecję zwiedzają indywidualnie jeżdżąc wypożyczonym samochodem.

Droga do jaskiń Pyrgos Dirou
Droga do jaskiń Pyrgos Dirou
Płyniemy łódką w jaskini
Płyniemy łódką w jaskini
Płyniemy łódką w jaskini
Ścieżka w jaskini z fleszem
Ścieżka w jaskini i bez flesza
Widok przy wyjściu z jaskiń
Kilkanaście kilometrów za jaskiniami poczuliśmy głód. Postanowiliśmy, że pierwszy raz urządzimy sobie piknik w plenerze. Mieliśmy szczęście, że znaleźliśmy tuję, w jej cieniu rozłożyliśmy stolik i ugotowaliśmy sobie prosty posiłek.

Droga przez półwysep Mani
Nasz popas
Dojeżdżamy do maleńkiej nadmorskiej miejscowości Gerolimenas, wydaje się być w tym miejscu trochę nierealną, senną wioską. To tylko kilka domków nad ładną ukrytą zatoczką. Manijczycy byli też piratami, tutaj mieli chyba jedną ze swoich przystani. Jest tu tylko jedna tawerna. Cicho, świetne miejsce na wyciszenie się i odpoczynek. My tylko przystajemy, robimy kilka zdjęć i jedziemy dalej.

Gerolimenas, widok z nabrzeżnej tawerny
Kilka kilometrów dalej
Nowa droga prowadzi obok opuszczonych wiosek, oglądamy je z daleka. W końcu dojeżdżamy do Vathia. Kiedyś to była dużą wioską, usytuowana jest na szczycie wysokiego wzgórza, góruje nad okolicą. Tylko kilka wież jest zamieszkałych, reszta w ruinie, czeka na swoją kolej. Wioska jest bardzo fotogeniczna, my też robimy tutaj zdjęcia.

Dojeżdżamy do Vathia
Vathia
Vathia z innej strony
Droga kilka kilometrów dalej
Jedziemy dalej na południe. Droga robi się coraz bardziej wąska, taka na półtora auta. Na szczęście ruchu tu nie ma wcale. Problemem jest to, że droga jest na dużej wysokości i nie ma żadnych zabezpieczeń. Nawierzchnia też nie najlepsza. W końcu dojeżdżamy do końca drogi. Dalej na południe jechać się już się nie da. Jest tu niewielki placyk. Nieopodal dom, w którym jest tawerna. Znajduje się tutaj niewielka antyczna grecka świątynia Posejdona, przerobiona na kapliczkę. Niecałe dwa kilometry dalej jest przylądek Tenaro, najbardziej na południe wysunięta część Grecji kontynentalnej ( tylko 40 km bardziej na północ od hiszpańskiego przylądka Tarifa, który jest najbardziej na południe wysuniętą częścią Europy ). My znajdujemy się trochę dalej na południe aniżeli tunezyjski Tunis, który leży przecież w Afryce. Jesteśmy również najdalej od domu – w linii prostej 1520 km ( a przejechaliśmy już ponad 3500 km ). W planach mieliśmy jeszcze spacer do latarni morskiej, ale zabrakłoby nam dnia, musimy jednak z niego zrezygnować.

Ostatnie zwarte zabudowania przed przylądkiem Tenaro
Ostatnie zwarte zabudowania przed przylądkiem Tenaro  ( gdzieniegdzie widoczne ślady dawnych upraw tarasowych )
Ostatni kilometr drogi
Widok z samochodu
Dalej się już nie pojedzie niezbyt widoczna ścieżka prowadzi do latarni morskiej
Ruiny antycznej świątyni Posejdona, kiedyś była tu też kapliczka
Jedziemy teraz na północ drogą po wschodniej stronie półwyspu. Droga jest wąska, kręta i zupełnie pusta. Przez kilkadziesiąt kilometrów nie spotykamy żadnego samochodu. Tylko od czasu do czasu drogą wędrują samotne krowy.

Na krowy musimy uważać, prawie tak jak w Indiach
Tutaj po obu stronach krowa
Drogę poprowadzono górą, mamy wspaniałe widoki na morze i góry. Od czasu do czasu widzimy wieże opuszczonych wiosek. Dopiero jak dojeżdżamy do drogi, która prowadzi z Areopolis na wschodnie wybrzeże  staje się szersza, spotykamy pierwsze samochody.

Mijamy nową wioskę na górze, a na dole jej nowy cmentarzyk

Po wyjeździe z wioski
Jedziemy na północ, po drodze mamy takie widoki.
Jeszcze jedna mijana wioska
Na godzinę przed zachodem dojeżdżamy do Mavrovouni, małej miejscowości wypoczynkowej nad zatoką. Mamy tu zarezerwowane studio. Jak się okazało była to nasza najlepsza kwatera w Grecji. Prosta, skromna ale przestronna i gustownie urządzona, z dużym tarasem, z widokiem na nieodległe morze.

Przejazd przez półwysep Mani był ekscytujący. Piękne, niezapomniane widoki. Teren bardzo mało zamieszkały. Idealnie nadaje się na krótki wypoczynek. Gdybyśmy mieli planować teraz tę podróż, to na zwiedzanie półwyspu przeznaczylibyśmy nie jeden, ale dwa lub trzy dni. Z pewnością odwiedzilibyśmy kilka opuszczonych wiosek, popływalibyśmy się w krystalicznie czystych wodach, w tych zupełnie bezludnych zatoczkach. Miejsce to jest idealne dla kamperów, o ile są w stanie poruszać się wąskimi i stromymi drogami oraz dla motocyklistów. 

W Mavrovouni znajduje się długa, szeroka piaszczysta plaża. Byliśmy tutaj dwa dni, które w całości przeznaczyliśmy na wypoczynek na plaży. Szkoda, że popołudniu zaczynało wiać i kąpiel była utrudniona.

Plaża w Mavrovouni
Widok z naszego tarasu
Po południu drugiego dnia wybraliśmy się na spacer do odległego o 4 km Githio, uroczej miejscowości wypoczynkowej. Przyszliśmy tam tuż przed zachodem słońca. Nam się bardzo podobała. Miejscowość znacznie ładniejsza od Avii, bardziej przystosowana do ruchu turystycznego. Nie widzieliśmy tutaj śmieci. Były też chodniki. Do naszego pensjonatu wróciliśmy już nocą.

Spacer do Githio - widok na wysepkę z latarnią

Githio o zmierzchu
Githio o zmierzchu
Githio nocą
Githio nocą
Githio nocą
Githio wieczorem wyglądało ładnie. 
Następnego dnia przejeżdżaliśmy przez Githio, z samochodu zrobiliśmy takie zdjęcia na pożegnanie:

Wjeżdżamy do Githio
Centrum Githio