poniedziałek, 13 stycznia 2020

Tajlandia - Bangkok, najczęściej odwiedzane miasto na świecie

Kompleks pałacowo- świątynny w Bangkoku
Do Bangkoku lecieliśmy z Katowic z przesiadką we Frankfurcie. Już na początku naszej podróży wynikł problem, nie mogliśmy się odprawić w Lufthansie przez Internet. Na lotnisku w Katowicach też był problem. My jechaliśmy w podróż na 71 dni (powrót z Bangkoku), a bez wizy w Tajlandii można przebywać tylko 30 dni. System informatyczny Lufthansy nie przewidywał takiej sytuacji, że można z Tajlandii wyjechać, a potem do niej wrócić. Na lotnisku musieliśmy pokazywać wszystkie rezerwacje naszej podróży, aby uwiarygodnić nasz powrót po 71 dniach.

Do Tajlandii na 30 dni pobytu nie potrzebujemy wizy, o ile granicę przekraczamy na lotnisku, a 15 dni jeżeli na przejściu lądowym. Samolotem możemy przylatywać wiele razy w roku, ale zostać możemy każdorazowo 30 dni. Natomiast przejściem lądowym możemy wjechać tylko dwa razy w roku i pozostać każdorazowo tylko 15 dni.

We Frankfurcie mieliśmy sześć godzin czasu na przesiadkę. Pojechaliśmy S-Bahną do centrum miasta ( przystanek Hauptwache ). Niestety o 17:00 zrobiło się już ciemno. Czasu nam starczyło tylko na krótki spacer po centrum. Byliśmy na głównym placu starówki – Römerberg oraz w Katedrze.
Frankfurt-Römerberg, z kościołem św. Mikołaja
Römerberg od stuleci pełni rolę rynku starego miasta. To tutaj znajduje się Ratusz, który kiedyś nazywany był „zum Römer” ( stąd nazwa placu ). Plac po zniszczeniach wojennych został odbudowany według zachowanych z XIX zdjęć, rycin i planów. Teraz wygląda tak jak kiedyś w średniowieczu. 
Frankfurt - starówka, środkowa kamieniczka ze schodkowym dachem to ratusz


Frankfurt - starówka
Katedra jest najstarszym obiektem sakralnym w mieście. To tutaj przez ponad dwa wieki wybierano i koronowano cesarzy niemieckich. Stanowi jedną z siedmiu katedr cesarskich.

 
Frankfurt - wnętrze Katedry, nawa główna
Frankfurt - wnętrze Katedry, 
w tej niepozornej kaplicy wybierano cesarzy niemieckich


Lotnisko we Frankfurcie jest olbrzymie (czwarte co do wielkości lotnisko w Europie ). Od wyjścia z kolejki S-Bahn do przejścia do kontroli bezpieczeństwa szliśmy około 30 minut. Kontrola bezpieczeństwa była tu do przesady drobiazgowa. Jurek został dokładnie obmacany.


Sam dziesięciogodzinny lot minął bez większych zakłóceń i problemów. Większą część czasu przedrzemaliśmy. 

Samolot Airbus380-800  jest największym samolotem pasażerskim na świecie. Model, w którym lecieliśmy przewozi 510 pasażerów.

Lotnisko w Bangkoku jest największym lotniskiem Azji Południowo-Wschodniej, rocznie przewija się tu prawie 50 milionów pasażerów, dziennie odprawia się tu prawie 900 lotów.
Lotnisko jest duże, sporo czasu zajęło nam dotarcie do kontroli paszportowej. Przed kontrolą musieliśmy jeszcze wypełnić kartkę, której połowę trzeba zachować do wyjazdu. Przy kontroli paszportowej skanowano nam odciski palców.

Po wyjściu z hali klimatyzowanego budynku lotniska uderzyła nas fala gorącego i lepkiego od wilgoci powietrza.
Lotnisko oddalone jest od centrum miasta o około 20 – 25 km. Z lotniska do miasta możemy dostać na kilka sposobów:
- taksówką publiczną za około 500 – 600 batów. Instrukcja jak je znaleźć tu; uwaga: kierowcy często zgadzają się na niższą cenę 500 batów, ale potem każą pasażerom płacić za płatne autostrady, tę sprawę należy uzgodnić przed wejściem do taksówki.
- taksówką VIP (zamawia się w kantorach przy wyjściu), kosztuje drożej (przynajmniej dwa razy), cena zależy od klasy samochodu;
autobusem lotniskowym - linia S1, który odjeżdża z górnego poziomu i jedzie w okolice Khaosan Road, autobus kosztuje 60 batów, szczegóły tu oraz
pociągiem BangkokAirport Rail. Niestety nie dojeżdża on do ścisłego centrum. Za 35 batów można przyjechać do stacji Makkasan, tu można się przesiąść do metra MRT lub za 45 batów końcowej Phayathai, tu można się przesiąść do kolejki Skaytrain lub autobusów, taksówek, bądź tuk-tuków. Zarówno metro MRT, jak i Skaytrain mają swoje systemy biletowe, należy więc tu również wykupić bilet.

Na lotnisku są niekorzystne kursy wymiany walut (około 29 batów za 1 USD), nie wymieniajcie tu dużo pieniędzy. W centrum kantorów jest wiele, są czynne czasami do 20-21:00, a kursy wymiany są lepsze ( około 31 batów za 1 USD).

Nasz pensjonat był stosunkowo niedaleko od Khaosan Road. Dla nas więc najtańszą opcją dostania się do centrum była podróż autobusem S1. Autobus jechał około godziny. Na końcowym przystanku przesiedliśmy się do tuk-tuka, który zawiózł nas i nasze bagaże do hotelu. Podróż od wyjścia z domu do zameldowania się w hotelu trwała 26 godzin.
Pomiędzy Tajlandią a Polską jest sześć godzin różnicy czasu (zimą). W momencie przyjazdu o 17:30 nie czuliśmy senności. W Polsce zbliżało się południe.

Bangkok, na Khaosan Road


Po zakwaterowaniu, umyciu i przebraniu się poszliśmy na Khaosan Road. Mimo, że już było po zmroku nadal było bardzo ciepło i wilgotno.

Khaosan Road jest najsłynniejszą backpackerska ulica świata. Nie jest długa, ma tylko około 400 metrów. Nie jest ładna, za dnia wygląda nieciekawie i brzydko. Jej nazwę można przetłumaczyć na „mielony ryż”. W XIX wieku handlowano tu ryżem. Jak jest popularna wśród turystów świadczy to, że codziennie przychodzi tu od 20 do 50 tysięcy osób ( w zależności od sezonu ). Kiedyś właśnie tutaj można było znaleźć najtańszy nocleg. Tanie i często obskurne hoteliki wyremontowano i teraz mają już lepszy standard. Tym niemniej właśnie tutaj i dzisiaj można znaleźć najtańszy nocleg w mieście.

Bangkok, na Khaosan Road
Przyszliśmy tu głodni, a zaskoczyła nas olbrzymia ilość punktów gastronomicznych. Praktycznie cała ulica jest nimi wypełniona. Pełno tu wózków, z których sprzedaje się przygotowane wcześniej potrawy, małych knajpek i nieco większych restauracyjek. Oferowane jedzenie jest zupełnie inne od naszego, jesteśmy zaskoczeni olbrzymią ofertą, oszołomieni zapachami, wszechogarniającym gwarem, rozgardiaszem. Jest wiele pubów, które zapraszają klientów głośną muzyką ( dla nas zbyt głośną ).  

Bangkok, Khaosan Road - stoisko z Pad Thai i z sokami owocowymi
Bangkok, Khaosan Road - jedno ze stoisk z rybami i owocami morza
Bangkok, Khaosan Road - jeden z wielu salonów tajskiego masażu





Co dziesięć, dwadzieścia metrów można znaleźć salon masażu. Pełno tu małych sklepików oferujących pamiątki. Są kantory wymiany walut. Jest też wiele agencji turystycznych, oferujących wycieczki i transport. Praktycznie przy tej ulicy i równoległej do niej Soi Rambutri turysta może znaleźć wszystko za relatywnie niewielkie pieniądze. Jest to jedno z najtańszych miejsc jakie widzieliśmy w naszej podróży po Tajlandii.







Nasza  zupa (curry) na Khaosan Road


Jak już zjedliśmy, zaczęliśmy przypatrywać się ludziom. Oczywiście najwięcej tu młodych ludzi z całego świata. Ale spotykaliśmy też wielu turystów starszych od nas. Chyba wszyscy tu przychodzą. 

Bangkok, Khaosan Road - stoisko z śmierdzącym owocem duriana
Bangkok, Khaosan Road - tego pana prawie wszyscy znają (Johnnie Walker, dla tych co nie znają)

Zmęczeni podróżą i spacerem po Khaosan i przyległych uliczkach wróciliśmy do naszego niewielkiego hoteliku (800m). Tu mieliśmy ciszę i spokój.

Stolica Tajlandii Bangkok rozpoczynała, jak i kończyła naszą wyprawę po Azji Południowo-Wschodniej zgodnie z naszymi planami zwiedzania tej części Azji, o których pisaliśmy w naszym poście: Jedziemy do Azji Południowo-Wschodniej: Tajlandii, Laosu i Kambodży

Następnego dnia mieliśmy w planie największe atrakcje Bangkoku: Pałac Królewski oraz świątynie Wat Pho i Wat Arun.
Z naszego hotelu do Pałacu Królewskiego (Royal Grand Palace) mamy zaledwie dwa kilometry. Postanawiamy, że ten dystans przejdziemy pieszo. Wszystko zgodnie z naszą zasadą: „jak nie zdepczesz miasta, to go nie poznasz”. Idąc wolno, robiąc oczywiście po drodze zdjęcia, dystans ten pokonaliśmy w trzy kwadranse.


Pałac rozpoczęto budować w 1782 roku. W roku 1768 wojska birmańskie napadły na Syjam (dzisiejsza Tajlandia) i zniszczyły ówczesną stolicę Ayutthaya. Wojska tajlandzkie wycofały się w okolice dzisiejszego Bangkoku do w małej miejscowości Thonburi, na lewym brzegu Menamu. Ówczesny król Taksin założył tu tymczasową stolicę. Gdy w roku 1782 władzę w Tajlandii objęła nowa dynastia Czakri, król Rama I przeniósł stolicę na drugi brzeg rzeki Menam do małej wioski Bang Makok, co można przetłumaczyć na Wieś Drzewek Oliwnych ( my nie widzieliśmy w Tajlandii ani jednego drzewa oliwnego ). Istniał już tutaj obóz wojskowy, założony przez poprzedniego władcę. Na budowę pałacu brakowało w okolicy cegieł i kamienia. Cegły pozyskano z rozbiórki zrujnowanej dawnej stolicy Ayutthaya ( nie rozbierano tylko świątyń, które jako dobrze zachowane ruiny można oglądać dzisiaj ). Materiały budowlane przetransportowano statkami. Jak na tamte czasy była to olbrzymia operacja logistyczna, rzekami to dystans około 100 km.
Miasto szybko się rozrastało po obu brzegach rzeki. Pod koniec XIX wieku liczyło już około 250 tysięcy mieszkańców, potem jego populacja rosła szybko dalej. Milion mieszkańców przekroczyło w latach 40-tych XX wieku. Teraz miasto liczy około 10 milionów mieszkańców, a jego aglomeracja około 15 milionów. Miasto wchłonęło Thonburi i teraz stanowi jeden organizm miejski. Miasto dzieli się na 50 dzielnic, 35 jest na prawym brzegu rzeki (tu gdzie pałac królewski), a 15 na lewym brzegu. Bangkok nie ma jednego centrum, jest tu kilka lub kilkanaście lokalnych miejsc, które mogą być uważane za centrum. Centrum historyczne i turystyczne stanowią okolice Pałacu Królewskiego i świątyni Wat Pho.
Miasto zbudowane jest nieco chaotycznie, komunikacja jest dla obcego przybysza trudna do ogarnięcia. Rzeka i kanały to, oprócz metra i Skaytrain, wspaniała arteria komunikacyjna, kursuje tu wiele linii szybkich łodzi. Główne drogi są ciągle zapchane samochodami. Ruch samochodowy rozładowują miejskie płatne autostrady, które też czasami się korkują.
Teraz, kiedy Tajlandia przeżywa swój mały boom gospodarczy władze na pewno będą modernizować stolicę, co już trochę dziś widać.
Bangkok to centrum historyczne i kulturalne kraju. Znajduje się 400 bogato zdobionych świątyń buddyjskich. Bangkok jest siedzibą 41 uczelni wyższych. Ponadto w mieście znajduje się biblioteka narodowa i Muzeum Narodowe, z największą w Tajlandii kolekcją zabytków archeologicznych i sztuki Tajów. 
Miasto jest międzynarodowym ośrodkiem turystycznym, przyjeżdża tu rocznie ok. 30 milionów turystów, a w roku 2018 było to najbardziej turystyczne miasto na świecie.

Pałac Królewski to wielki kompleks pałacowo - świątynny. Był rezydencją królów tajlandzkich od 1782 roku do początku XX wieku. Dziś jeszcze w pałacu odbywają się ważne ceremonie państwowe i religijne. To tutaj w świątyni Wat Phra Keo jest przechowywana figurka Szmaragdowego Buddy - największej świętości Tajlandii. Znajduje się tu wiele świątyń, stup, czedi, pałacyków, pawilonów reprezentacyjnych. Trudno to wszystko ogarnąć

Kompleks pałacowo- świątynny w Bangkoku, planik ze strony internetowej pałacu.
Zespół świątynny ze Świątynią Szmaragdowego Buddy jest na lewym rogu planu, pałac w części centralnej
Do kompleksu pałacu wchodzimy głównym północnym wejściem. Zaraz za wejściem znajdują się kasy, w których kupujemy bilety. Wstęp do pałacu jest drogi, dla turystów kosztuje 500 batów, to jest prawie 65 złotych ( Tajlandczycy nic nie płacą ). Teren pałacu jest otwarty dla zwiedzających pomiędzy 8:30 a 15:30. Idąc do pałacu należy stosownie się ubrać. Te i inne informacje praktyczne można znaleźć na stronie internetowej pałacu.

Bangkok, główne wejście do kompleksu świątynnego Świątyni Szmaragdowego Buddy widziane od środka








Najpierw wchodzi się na teren świątyni WatPhra Keo – Świątyni Szmaragdowego Buddy ( w zasadzie nie jest to świątynia, ale królewska kapica zbudowana tak, jak świątynia ). Wejścia strzeże para jaków, mitycznych gigantów są to posągi o wysokości 5 metrów. 



Bangkok, kompleks pałacowy - malowidło pod krużgankami, opowiadające historię Ramakian










Nie jest to jedna świątynia, ale cały zespół świątynny otoczony murem z krużgankami. Na tym murze od wewnątrz znajduje się długie malowidło na ok. 2000 metrów ( tak podaje Wikipedia, chyba jest to pomyłka, nam malowidło nie wydawało się aż tak długie ). Na malowidle w 178 scenach przedstawiono historię Ramakian, tajskiego eposu narodowego, opartego na hinduskiej Ramajanie. Zainteresowani i pasjonaci mogą poświęcić cały dzień na oglądaniu tego fresku. 

Bangkok, kompleks pałacowo- świątynny






Wszystkie budowle świątynne podziwiamy z zewnątrz. Na stosunkowo niewielkiej powierzchni kompleksu świątynnego znajduje się duże nagromadzenie różnych budowli. Pierwszy raz widzimy świątynie buddyjskie. Architektura jest zupełnie inna, dla nas orientalna. 
Bangkok, kompleks pałacowo- świątynny





Bangkok, niewielka złota chedi w kompleksie świątynnym

Garuda, mityczny człowiek-ptak

Jesteśmy oszołomieni różnorodnym wykończeniem budowli, tj. mnogością dodatków, kolorów, złoceń, ilością rzeźb, zdobień, wszystko jest tak bardzo inne, aniżeli widziane przez nas dotychczas. Bardzo misterna praca. Nie bardzo wiadomo, w którą stronę się udać. Wszystko dookoła przyciąga sobą zainteresowanie.

Kolorowe ceramiczne zdobienia na ścianie jednej z kaplic















Kariatydy podtrzymujące czedi




Uwagę naszą przykuwają kariatydy podtrzymujące czedi. Wyglądają jak demony, ale noszą królewską koronę, prawdopodobnie są to dobre demony. Zostały dodane do czedi z okazji setnej rocznicy założenia miasta.

Bangkok , Słonie w kompleksie pałacowo- świątynnym 










W kompleksie świątynnym nie może zabraknąć Słoni. 
Są one w Tajlandii symbolem szczęścia i pomyślności. 




Bangkok , "oblegane" wejście do Świątyni Szmaragdowego Buddy





Stoimy w niewielkiej kolejce turystów, żeby wejść do Świątyni Szmaragdowego Buddy. Przed wejściem dostajemy plastikowe worki na buty, do świątyni wchodzi się boso.

Demony i węże naga strzegą bocznego wejścia do Świątyni Szmaragdowego Buddy w Bangkoku


Trzy stroje Szmaragdowego Buddy: pierwszy z lewej strój na porę gorącą, 
środkowy na porę deszczową, a po prawej na chłodną (zdjęcie z Wikipedii)



Niestety w środku nie można robić zdjęć, dlatego pokazujemy tu zdjęcie Szmaragdowego Buddy w trzech odsłonach z Wikipedii. Ta niewielka figurka z jadeitu (o wysokości 66 cm) jest narodową świętością Tajów. Figurka umieszczona jest na szczycie ołtarza o wysokości ok. 10 m. Przychodzi tu tyle ludzi, że praktycznie nie można się zatrzymać, żeby się lepiej przyjrzeć.



Bangkok, Złota stupa na terenie zespołu świątynnego, 
w środku znajdują się relikwie Buddy.
Historia tej figury jest dziwna i tajemnicza. W 1434 roku w stupę ( jest to duża stożkowa budowla, która w buddyzmie pełni rolę relikwiarza, znajduje się w każdym buddyjskim zespole świątynnym ) świątyni w Chiang Rai w północnej Tajlandii uderzył piorun ( niektórzy podają, że było też niewielkie trzęsienie ziemi ). Stupa rozpadła się. Z uszkodzonej stupy mnisi wyjęli stiukową figurę Buddy. Stiuk był popękany, mnisi postanowili go naprawić. Naprawa nie udała się, stiuk odpadł, a w środku był zielony posążek Buddy. Nikt z mnichów nie wiedział kto i kiedy wmurował posążek Buddy w stupę. Uznano to za cudowne znalezisko, a figurę za świętą. W tamtym czasie Chiang Rai było pod panowaniem królów z Chiang Mai, chcieli oni figurę mieć u siebie. Mnisi przekonali króla, że dla figury należy wybudować świątynię w miejscu, które wskaże święty biały słoń. Na grzbiet słonia włożono lektykę ze świętą figurą. Słoń przedzierał się przez dżunglę, a za nim cały dwór. Gdy doszedł w okolice Lampangu okręcił się trzy razy i zdechł. W tym miejscu obok Lampangu powstała pierwsza świątynia dla cudownej figury. W Lampangu posążek był przez 32 lata. W roku 1468 został przeniesiony do Chiang Mai. W roku 1552 z powodów dynastycznych posążek został przeniesiony do Luang Prabang (obecnie Laos), a w roku 1564 do Vientianu (obecnie stolica Laosu). Tutaj był przechowywany i czczony przez 214 lat, aż do roku 1779, kiedy to generał Czakri, przyszły król Rama I, stłumił rewoltę w Vientian i święty posążek zabrał do nowej stolicy.
Figurka Buddy jest niewielka, ma 66 cm wysokości, nie jest wykonana ze szmaragdu, ale z kamienia półszlachetnego – z jadeitu o kolorze szmaragdowym (jadeit cesarski - imperial jade). Historycy sztuki z Tajlandii twierdzą, że figura została wykonana w Tajlandii w XIII wieku. Figura nigdy nie była badana przez innych historyków sztuki. Niektórzy na podstawie wykonanych zdjęć datują wykonanie figury na I wiek p.n.e. w Indiach lub na Cejlonie (Sri Lanka).
Jak o każdym świętym przedmiocie o figurce jest wiele legend. Jedna z nich mówi, że Szmaragdowy Budda został stworzony w 43 roku p.n.e. w Indiach (mieście Patna) przez świętego o imieniu Nagasena.
Dla Tajów figura jest tak święta, że dotykać jej może tylko król lub wyznaczony przez niego mnich lub najstarszy członek rodziny królewskiej. Trzy razy do roku, w zależności od pory roku, król zmienia szatę figurce. Inna jest na porę gorącą, normalną i deszczową.

Bangkok, Pałac królewski - Chakri Maha Prasat





Z kompleksu świątynnego przechodzimy do kompleksu pałacowego. Oglądamy tu z zewnątrz pałac królewski - Chakri Maha Prasat. Kiedyś w kompleksie była rezydencja królewska oraz siedziba najważniejszych urzędów państwowych.

Bangkok, Pałac królewski - Chakri Maha Prasat, takiego zdjęcia nie udało nam się zrobić ( zdjęcie z Wikipedii)

Bangkok,  Kompleks Pałacowy


Niestety do środka pałacu, jak i innych tutaj budowli nie wpuszcza się turystów. Wszystko tu jest takie piękne, czyste i uporządkowane. Zastanawiamy dlaczego tego piękna, dbałości o szczegóły i porządku, chociaż trochę, nie widać na normalnych ulicach.


Na chwilę wracamy do kompleksu świątynnego. Teraz jest tu tyle ludzi, że trudno się poruszać. Jeżeli kiedyś będziecie sami w Bangkoku przyjdźcie tu jak najwcześniej przed przyjazdem grup turystycznych. Unikniecie wtedy tłoku i może będzie trochę chłodniej. 


Bangkok,  Słonie przed Pałacem Królewskim



Z Pałacu Królewskiego wychodzimy tym samym wejściem, którym weszliśmy. Przy kupowaniu biletów poinformowano nas, że w ramach biletu możemy obejrzeć spektakl w Narodowym Teatrze - SalaChalermkrung Royal Theatre
Dowóz widzów jest bezpłatny otwartym autobusem stojącym przy wyjściu. Nie jest to daleko, około 1,5 km.
Budynek teatru jest dawnym budynkiem kina, wybudowanym w 1932 z okazji 150 rocznicy założenia Bangkoku.
Po przyjeździe zgłaszamy się w kasie, gdzie dostajemy bilet na spektakl. Ponieważ do rozpoczęcia mamy około trzech kwadransów, idziemy coś zjeść. Niedaleko znajdujemy małą garkuchnię. Zaglądamy pani do garnków. Wybieramy zupę i dodatki, oczywiście wszystko „na migi”, ale dogadaliśmy się świetnie. Zupa była pyszna i niedroga.

Bangkok, występ baletowy w Teatrze Narodowym





Spektakl to baletowe przedstawienie historyczne na podstawie eposu historycznego Ramakian. Wywodzi się on z hinduskiego eposu Ramayana, który w przekazach ustnych trafił na dzisiejsze ziemie tajskie około X wieku. Przez ludzi został przerobiony i dostosowany do tajskiej historii i topografii. 
Bangkok, występ baletowy w Teatrze Narodowym

















Został spisany dopiero w królestwie Ayutthaya. Niestety po najeździe birmańskim i zniszczeniu Ayutthaya nie pozostał żaden egzemplarz dzieła. Dopiero za panowania króla Ramy I ( panował 1782 – do 1809 ) epos Ramakian został ponownie zredagowany i spisany. 





Epos to historia walki człowieka z demonami. Człowiekowi sprzyjają bogowie oraz król małp. Demony, bogowie i małpy występują w maskach. Podobno, gdyby cały epos miałby być odegrany, trwałby 720 godzin.

Nasz króciutki filmik z spektaklu baletowego:




My podczas krótkiego, około 30 minutowego spektaklu oglądaliśmy jedną ze scen eposu. Tancerze mają wspaniałe stroje i maski. Muzyka jest trochę dziwna, dominują tu cymbałki. Kompletnie nie rozumiemy treści przekazu, ale pokaz się nam podobał. 
Po spektaklu nie możemy sobie odmówić wspólnej fotografii z przeuroczymi tancerzami.

Pamiątkowe zdjęcie po spektaklu baletowym
Z teatru mamy tylko kilkaset metrów do świątyni Wat Pho
Wat Pho to zespół świątynny, jest jednym z najstarszych i najważniejszych w Bangkoku. Świątynia w tym miejscu istniała 100 lat przed zbudowaniem tu stolicy. Król Rama I kompletnie ją przebudował. Następni królowie dalej ją rozbudowywali. Świątynia ta jest bardzo ważna, ponieważ pod czterema dużymi czedi (poz. 9,10,11 i 12 na planie świątyni) znajdują się prochy pierwszych czterech królów dynastii Czakri ( część prochów króla Ramy I znajduje się również pod głównym pomnikiem Buddy w świątyni głównej ). Zespół świątynny zajmuje powierzchnię 8 hektarów.

Plan zespołu świątynnego Wat Pho, Plan ze strony internetowej świątyni.








Wejście do świątyni jest płatne dla turystów zagranicznych (my płaciliśmy po 100 batów). Aktualne informacje o cenie i godzinach otwarcia w linku poniżej.


Bangkok, Wat Pho, na dziedzińcu głównej świątyni














Główną świątynię Phra Ubosot (nr 18 na planie) otaczają krużganki (Phra Rabiang) wraz z ponad 400 różnych pomników Buddy

Bangkok, Wat Pho -  pomniki Buddów w krużgankach 
Bangkok, Wat Pho -  główny ołtarz w głównej świątyni







W głównej sali świątyni znajduje się trzypoziomowy cokół ze złota i kryształu, zwieńczony pozłacanym Buddą ze stopu złota-miedzi, a nad posągiem znajduje się dziewięciopoziomowy parasol reprezentujący władzę Tajlandii.










Głowa Leżącego Buddy




Największą jednak atrakcją dla turystów jest świątynia, a w zasadzie Kaplica Leżącego Buddy (nr 1 na planie). Znajduje się tu jeden z największych posągów Buddy w Tajlandii. Przedstawia on przejście Buddy w stan Nirwany i koniec wszystkich reinkarnacji.
Pomnik jest tak duży, że wypełnia całą świątynię. Trudno tu o dobre zdjęcie.

Bangkok, Wat Pho - kaplica Leżącego Buddy 
Podeszwy stopy Leżącego Buddy


Posąg ma długość 46 metrów i 15 metrów wysokości. Podeszwy stóp Buddy mają 3 m wysokości i 4,5 m długości i są inkrustowane macicą perłową. Każda z nich podzielona jest na 108 ułożonych paneli, które przedstawiają pomyślne symbole, za pomocą których można zidentyfikować Buddę.

Turyści gromadzą się głównie w Kaplicy Leżącego Buddy. Pozostała część świątyni emanuje spokojem.
Świątynia była pierwszym publicznym uniwersytetem w Tajlandii, uczyła studentów religii, nauk ścisłych i literatury.




Bangkok, Wat Pho - duże czedi, w których są prochy pierwszych królów z dynastii Czakri



W świątyni funkcjonuje szkoła medycyny tradycyjnej i masażu, która została założona w 1955 roku i obecnie oferuje cztery kursy medycyny tajskiej: tajską aptekę, tajską praktykę medyczną, tajski masaż. Można tu przyjść na najbardziej fachowy tajski masaż (nie jest tanio) lub zapisać się na kurs masażu. Więcej informacji tu ( strona ta w momencie przygotowania wyprawy była czynna, w momencie pisania nie, ale sprawdźcie ). Trochę informacji o świątyni można znaleźć na stronie hotels.com.

Bangkok, Wat Pho - Duży Budda w jednej z kaplic. 
Ciekawy jest mały posąg stojącego Buddy, na który wierni 
przyklejają płatki złota z bardzo cienkiej folii
Ze świątyni Wat Pho jest niedaleko do przystani promowej na drugi brzeg Menamu. Po drodze kupujemy na ulicy szaszłyki z krokodyla z sałatką. Jemy na stojąco przy straganie. Szaszłyki są smaczne, mięso białe, podobne do kurczaka. Aby dojść do przystani trzeba przejść przez niewielki bazar. Prom kosztuje niewiele – 4 baty (ok. 50 groszy).
Na drugi brzeg płyniemy po to, by zwiedzić świątynię Wat Arun.

Z szaszłykami z krokodyla
Bangkok, wejście na  prom. Po drugiej stronie rzeki widać prang świątyni Wat Arun


Bangkok, Świątynia Wat Arun w pełnej okazałości, widok z drona (zdjecie z Wikipedii)
Wat Arun to świątynia zbudowana na kształt prangu. Prang ma kształt nieco podobny do dużej kolby kukurydzy. Wzorowano się tu na khmerskiej architekturze, która w średniowieczu dominowała w tym rejonie Azji. Tak były budowane świątynie w Angkor, Shukhothai, Ayutthaya. Główna świątynia o wysokości ok. 70 metrów otoczona jest w czterech rogach mniejszymi prangami. Podobno świątynia ta już istniała kiedy król Taksin uciekł tu z podbitej stolicy Ayutthaya. Świątynia ta bywa nazywana „Świątynią Świtu”. Według legendy król po raz pierwszy ujrzał świątynię o świcie i był nią zachwycony. Zaraz po przybyciu do Thonburi kazał gruntownie wyremontować olbrzymi prang.

Świątynia wykonana jest z jasnego kamienia i pokryta jasnym tynkiem. Wschodzące i zachodzące słońce ładnie oświetla świątynię. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych zabytków Tajlandii. Świątynia jest przedstawiona na monecie o nominale 10 batów.

Bangkok, Świątynia Wat Arun, schody na pierwszy poziom




Wejście na teren świątyni dla turystów zagranicznych jest płatne (my płaciliśmy po 50 batów). Stromymi schodami można wejść na pierwszy poziom świątyni i obejść prang na tej wysokości dookoła. Niestety wejście na wyższe poziomy było dzisiaj niemożliwe. Świątynia jest bogato zdobiona wyrobami ceramicznymi.
Świątynię ostatnio odnowiono w latach 2013 - 2017. 
Bangkok, Świątynia Wat Arun













Ludzie stwierdzili, że wygląda jak nowa, że brakuje jej patyny wieków. Konserwatorzy natomiast argumentowali, że przywrócili świątyni poprzedni wygląd, że odnowili ją zgodnie ze starymi rycinami i zdjęciami. Póki co świątynia wygląda ładnie. Nam trochę trudno tę budowlę kojarzyć ze świątynią.

Byliśmy tu późno w trakcie zwiedzania zrobiło się ciemno. Promem wróciliśmy na drugi brzeg i pieszo do naszego hotelu, tym razem inną trasą niż rano.

Bangkok, Świątynia Wat Arun o zachodzie słońca. Rodzina królewska dla Tajów jest święta. 
Wszędzie spotyka się jej zdjęcia, tu po lewej zdjęcie panującego króla z żoną, po prawej nieżyjącej matki, królowej Sirikit

Następnego ranka długo spaliśmy i na hotelowe śniadanie zeszliśmy późno. Późno wyszliśmy na miasto. Nasz dzisiejszy cel to świątynia Wat Suthat i Złota Góra, ze zwiedzenia domu Thompsona zrezygnowaliśmy w trakcie spaceru.
Za Khaosan Road przechodziliśmy obok ładnej świątyni. Była to świątynia Wat Bowonniwet Wihan. Nie mieliśmy jej w planie naszego zwiedzania. Ponieważ wokół niej było wiele ludzi, z ciekawości postanowiliśmy wstąpić. 

Bangkok, stoisko z kwiatami przed świątynią






Dziś w sobotę wielu mieszkańców ma dzień wolny. W soboty i niedziele świątynie masowo są odwiedzane. Ludzie do świątyni przychodzą w większości odświętnie ubrani. Dominuje biały kolor bluzek u kobiet i białe koszule u mężczyzn. Przed świątynią znajduje się wiele straganów, które sprzedają kwiaty (najczęściej lilie wodne w pąkach) różne kwiatowe wianuszki, kadzidełka.
Bangkok, przed wejściem do świątyni











Jak do każdej świątyni wchodzi się bez butów, o czym informują turystów stosowne napisy w języku angielskim. 

Ludzie klękają na dywanie przed statuą Buddy i w ciszy modlą się, niektórzy bardzo żarliwie. Modlitwy nie są długie, trwają zaledwie kilka minut. 

Siadanie na dywanie z nogami w kierunku Buddy nie jest dobrze widziane, turyści często tego nie wiedzą, o czym się sami przekonaliśmy.

Bangkok, wierni w świątyni











W świątyni jest zabytkowa statua Buddy z XIV wieku. Świątynia Bowonniwet Wihan była kiedyś świątynią pierwszych królów z dynastii Czakri. Więcej o niej tu. Stojąc z boku w ciszy i skupieniu przypatrujemy się wiernym. Prawdę mówiąc zewnętrznie modlitwa niewiele się różni od naszej chrześcijańskiej.



Obok świątyni znajdują się także stoiska ze słodyczami, ale nie są oblegane. 


Bangkok, Pomnik Demokracji











Po wyjściu ze świątyni po 15 minutach dochodzimy do dużego ronda z olbrzymim pomnikiem na środku. Jest to tzw. Pomnik Demokracji, upamiętnia on zamach stanu lub jak kto woli rewolucję z 1932 roku, w wyniku której Syjam (dzisiejsza Tajlandia) z monarchii absolutnej stała się monarchią konstytucyjną. Pomnik zbudowano w roku 1939. Więcej o pomniku można przeczytać tu, a o rewolucji 1932 roku tutaj.


Od Pomnika Demokracji idziemy w kierunku południowym w stronę świątyni Wat Suthat. 

Bangkok, Wielka Huśtawka









Przed świątynią znajduje się dziwna konstrukcja drewniana o wysokości ponad 21 metrów. Jest to tak zwana Wielka Huśtawka.

Wielka Huśtawka została zbudowana za panowania króla Ramy I. Podczas grudniowego święta dziękczynienia (coś w rodzaju naszych dożynek) młodzi mężczyźni (najczęściej młodzi mnisi) rozhuśtywali się na wysokość 24 metrów. Był tam zawieszony woreczek z monetami, który należało zerwać zębami. Ponieważ często zdarzały się wypadki śmiertelne, na początku XX wieku zaprzestano takiego świętowania. Huśtawka pozostała.



Zdjęcie z drona na świątynię Wat Suthat. Przed świątynią widać Wielką Huśtawkę.
 Następnie okoloną krużgankami Kaplica Wihan Luang, za nią główną świątynię, 
a w głębi niskie zabudowania klasztoru. Zdjęcie z Wikipedii.















Wielka Huśtawka znajduje się tuż obok świątyni Wat Suthat. Jest to jedna z 21 najważniejszych świątyń w Tajlandii. Przez bramę wchodzimy na duży dziedziniec w środku którego znajduje się Wielka Kaplica Wihan Luang




Bangkok, Kaplica Wihan Luang







Bangkok, w kaplicy Wihan Luang


Dziedziniec ogrodzony jest krużgankami, w których stoją przeważnie złote posągi Buddy. Ściany i filary Wielkiej Kaplicy są ozdobione malowidłami. Renowację tych malowideł współfinansował niemiecki rząd.


Bangkok, krużganki kaplicy Wihan Luang
Bangkok, Wat Suthat, główna światynia.





Po wyjściu z krużganków przechodzimy na drugi dziedziniec, na którym znajduje się główna świątynia. Jest to duży budynek o długości ponad 70 metrów. Jest ona uważana za jedną z najpiękniejszych w Tajlandii. 
Bangkok, w środku Wat Suthat

Bangkok, Wat Suthat, główny posąg Buddy i mniejszy Budda 
otoczony osiemdziesięcioma uczniami.
Przed wielkim posągiem Buddy znajduje się mniejszy już nie ze złota posąg, który jest otoczony osiemdziesięcioma posągami uczniów Buddy. Ściany świątyni są w całości pokryte malowidłami, które opowiadają historie z tajskiego folkloru.

W obu świątyniach widzimy wielu modlących się ludzi. 
Zespół świątynny póki co można zwiedzać bezpłatnie może dlatego, że mało tu turystów. Ma to swoje plusy, miejsce jest spokojne, bardziej autentyczne, niż wczoraj oglądane świątynie.


Bangkok, jeden z wielu sklepików sprzedający dewocjonalia.
Na południe od świątyń znajdują się zabudowania klasztoru. Wśród małych domków znajduje się też kilka kaplic. Cały kompleks świątynny jest bardzo uporządkowany i zadbany.






Jest bardzo duszno i upalnie. Siadamy na ławkach w rogu świątyni i przyglądamy się codziennej krzątaninie wiernych i obsługi. Przeczekujemy niewielki deszczyk.



Wychodzimy głównym wejściem i dalej idziemy w kierunku wschodnim. Okolice świątyni otoczone są sklepikami z dewocjonaliami. Tuż przed mostem na kanale znajduje się wiele małych lokalnych knajpek. W jednej z nich jemy obiad. Za mostem na kanale skręcamy w lewo, po około 200 metrach wchodzimy na teren zespołu świątyń otaczający Złotą Górę.



Bangkok, Złota Góra -  świątynia wraz z niewielką złotą czedi.






Złota Góra jest kopcem, usypanym sztucznie. Kopiec rozpoczęto sypać na początku XIX wieku za panowania króla Ramy III. Na szczycie zbudowano wtedy niewielkie czedi (taka mniejsza stupa, też w niej przechowywano relikwie). Niestety kopiec zbudowano byle jak i po kilu latach rozpadł się. 
W 1897 roku król Rama V, otrzymał od Lorda George Curzona, był on w tym czasie wicekrólem Indii, znalezione relikwie Buddy w Piprahwa na granicy Indii z Nepalem ( niedaleko miejsca urodzin Buddy). Prosił, aby te relikwie  równo podzielić pomiędzy zainteresowane narody. Do Bangkoku przybyły delegacje z Cejlonu, Birmy, Japonii i Syberii. W uroczystej procesji 23 maja 1899 r. część syjamska została przyniesiona do Wat Saket i zamknięta w małym złotym chedi. Dla tej relikwii (podobno jest to ząb Buddy) król rozkazał zbudować większe wzgórze. Tym razem wykonano to solidnie i wzgórze wraz z świątynią stoi do dziś. Jest to najwyższy punkt w Bangkoku (różne źródła różnie podają jego wysokość od 50 do 65 metrów).

Bangkok, odremontowana świątynia Wat Suket 









Zanim Złota Góra stała się miejscem świętym, tereny te wraz z stojącą u jej stóp świątynią Wat Saket, miały ponurą historię. W XIX wieku Bangkok kilkakrotnie nawiedzały ciężkie epidemie cholery (w zasadzie w każdym roku na początku pory suchej notowano wzrost zachorowań) oraz dżumy. Zwłoki wywożono w okolice Złotej Góry, która wtedy była poza granicami miasta, tam je masowo palono. Czasami zwłok było tak dużo, że na spalenie czekały kilkanaście dni. Wtedy były zjadane przez sępy.

Bangkok, w odremontowanej świątyni Wat Saket 
Bangkok, fragment fresku w odremontowanej świątyni Wat Saket 



Najpierw zwiedzamy świątynię Wat Saket z jej dużym posągiem Buddy i z freskami na ścianach ( obok na zdjęciu).



Bangkok, dzwony w drodze na Złotą Górę
Bangkok, w drodze na Złotą Górę - oprócz dzwonów jest tu też duży gong









Potem idziemy po schodach na szczyt góry. 
Podobno wszystkich stopni jest 318. Wierni idą, aby oddać hołd relikwii Buddy. Po drodze przechodzimy przez kolejne tarasy. Znajdują się tu różnej wielkości dzwony. Każdy pielgrzym dzwonieniem oznajmiał swoje przybycie.
Widok ze Złotej Góry na Bangkok, 
na pierwszym planie świątynia Wat Ratchanatdaram












Widok ze Złotej Góry na nowoczesny Bangkok na horyzoncie.

Widok ze Złotej Góry na Bangkok ze świątynią Wat Saket
Widok ze Złotej Góry na Bangkok


Z górnej platformy przy czedi rozpościera się ładny widok na przymglone, od nadmiaru wilgoci, miasto Bangkok  na wszystkie kierunki świata. 





Z góry schodzimy nieco inną drogą. 






Bangkok, pomnik z sępami, który upamiętnia tragiczne epidemie u podnóża Złotej Góry













Przechodzimy obok pomnika z sępami, który upamiętnia tragiczne epidemie.
Na dole przechodzimy obok kasy, okazuje się, że wejście na górę jest płatne dla obcokrajowców (50 batów), nam udało się przez przypadek  nie płacić. Dzisiaj zmęczyliśmy się nie chodzeniem i zwiedzaniem. Zmęczyła nas pogoda +36° i prawie 100% wilgotność, to stanowczo nie dla nas. 
Khaosan Road tuż przed zmrokiem















Powoli wróciliśmy w okolice Khaosan. Postanowiliśmy następnego dnia wyjechać z Bangkoku. W biurze turystycznym wykupiliśmy wycieczkę na pływający targ - Floating Market i tzw. Train Market z transferem spod hotelu. Nota bene bardzo nam się podoba ta opcja z transportem.







Zgodnie z planem rano do naszego hoteliku przyjechał po nas miniwan. Jedziemy nim wraz z kilkoma innymi turystami na wykupioną wycieczkę.

Menam i inne rzeki w okolicach Bangkoku połączone są ze sobą siecią kanałów. Kanały istniały zanim wybudowano drogi. Rolnikom i kupcom łatwiej było się dostać na targ łodzią niż drogą lądową. Do dnia dzisiejszego pozostało w okolicach Bangkoku kilkanaście targów na wodzie.


Trasa naszej wycieczki na Floating Market i Train Market
Floating Market, główny kanał targowy






Niestety ten, do którego nas zawieziono - Damnoen Saduak Floating Market, był mało autentyczny. Teraz stanowi atrakcję turystyczną. 


Floating Market, ta pani na łodzi sprzedaje gorące zupy.
















Podobno bardzo wcześnie rano targ jest bardziej autentyczny, handlują tu miejscowi codziennymi artykułami. Najlepiej jest tu przyjechać zaraz po świcie. Wokół kanałów ustawione są stragany, do których podpływają łódki z klientami. Teraz na straganach głównie pamiątki, ubrania, kapelusze, wyroby rękodzieła, artystyczne, ... 



Floating Market, turyści z całego świata tu głównie fotografują




Przejażdżka łodzią po targu jest płatna, cena jest stała. My płaciliśmy po 150 batów. Są też stragany pływające na łódkach, najczęściej można w nich kupić proste posiłki i napoje. Część straganów jest dostępna od strony lądu, jest tu jedna hala targowa. Asortyment towarów jest podobny, jak w okolicach Khaosan, tylko ceny tu są wyższe.

Wśród turystów spotyka się różne twarze, z prawie z wszystkich kontynentów. 
Floating Market, turyści z całego świata 











Jak ludzie mimo swej różnorodności w urodzie, pochodzeniu, religii, kulturze są jednak podobni co do zainteresowania i otwarcia się na drugich, jakże czasami,  innych. Dla nas niezwykle cenne doświadczenie.












Train Market, pociąg wolno przejeżdża przez targ.






Z targu na wodzie pojechaliśmy do miejscowości Mae Klong na kolejny targ tym razem tak zwany targ kolejowy - train market. Jest to targ urządzony na torach pociągu. Podobno zanim wybudowano tu linię kolejową w tym miejscu był targ. Miejscowość nie zapewniła handlującym nowego miejsca, więc ludzie dalej sprzedawali tu swoje towary.

Train Market







Teraz to miejsce jest kolejną atrakcją turystyczną. Dziennie przez targowisko przejeżdżają w jedną i z powrotem cztery pociągi pasażerskie, w sumie osiem razy. Tuż przed przejazdem kierujący pociągiem daje głośny sygnał dźwiękowy. Handlujący błyskawicznie zwijają swoje stragany, o które może zahaczyć pociąg, ludzie schodzą z torów. Pociąg przejeżdża bardzo wolno, około 8-10 km/godz.

Train Market







Wygląda to trochę dziwnie, mamy wrażenie, że wszystko to jest robione tylko pod turystów, chociaż znakomita większość z kupujących to miejscowi.

Jest to chyba jedyne takie miejsce na świecie, zobaczyć warto. 
Train Market

Film z YouTube z przejazdu pociągu przez targ

Około 15:00 wracamy do Bangkoku. Dalej jest bardzo gorąco i duszno. Idziemy do hotelu odpocząć w klimatyzowanym pomieszczeniu. Wieczorem tradycyjnie idziemy na Khaosan Road i żegnamy się z Bangkokiem na przeszło 2 miesiące. Musimy się dzisiaj jeszcze spakować. Pełni nadziei na lepszą pogodę, jutro z samego rana wyjeżdżamy pociągiem na północny-zachód od stolicy Tajlandii  do Nam Tok i Kanchanaburi. Będziemy przejeżdżać przez most na rzece Kwai.

Bangkok po raz drugi w drodze powrotnej do Polski.

Ze stolicy Tajlandii wracaliśmy z naszej wyprawy po Azji Południowo - Wschodniej do Polski. Podróż zaplanowaliśmy wcześniej tak, żeby w ostatni dzień naszej wyprawy zwiedzić w Bangkoku okolice chińskiej dzielnicy. Właśnie w centrum tej dzielnicy zarezerwowaliśmy nasz ostatni nocleg. Do Bangkoku przylecieliśmy samolotem z Krabi w Tajlandii Południowej. W naszym hostelu byliśmy już przed 14:00.

Niestety z naszych planów niewiele pozostało. Najbardziej plany pokrzyżował nam koronawirus. Właśnie w Bangkoku dowiedzieliśmy się, że nasz lot powrotny na odcinku Frankfurt – Katowice został odwołany. Musieliśmy więc zorganizować sobie podróż z Frankfurtu do domu. Lecz aby się tym zająć musieliśmy kupić nowy telefon. Jurka telefon zepsuł się już w Laosie, a Lili został przypadkowo zalany falą morską podczas ostatniego dnia naszego pobytu w zatoce Ao Nang w Tajlandii Południowej. Zostaliśmy bez telefonu. Nie mogliśmy niczego załatwić, czy to kupna biletów kolejowych w Niemczech, czy wynajmu samochodu.

Bangkok, galeria handlowa Icon Siam

Właścicielka naszego hostelu poradziła nam, żebyśmy się udali do galerii handlowej Icon Siam. Galeria została otwarta w listopadzie 2018 roku. Znajduje się stosunkowo niedaleko od chińskiej dzielnicy, na drugim brzegu Menamu. Z chińskiej dzielnicy kursują tam bezpłatne promy. Galeria jest ogromna, urządzona bardzo ekskluzywnie. Takiej galerii nigdzie nie widzieliśmy. 


Bangkok, Icon Siam
Bangkok, wejście do Icon Siam
Mimo, że niestety  byliśmy zajęci kupnem telefonu i jego aktywizacją, to dostrzegliśmy piękny projekt i wystrój wnętrza galerii, chociaż nie przepadamy za tego typu wielkimi przestrzeniami sklepowymi. 
Na parterze galerii Icon Siam zlokalizowane były stoiska z garmażerką i restauracje, gdzie można w pięknym otoczeniu było zjeść.  Można było również popływać łódką. Wskazane, aby skorzystać z toalety, której wystrój również zaskakuje.

Bangkok, parter Icon Siam 

Bangkok, łodzie w galerii Icon Siam 






Bangkok, toaleta w Galerii Icon Siam

Nocny widok z przystani na Bangkok










Z Galerii wychodziliśmy już po zmroku. Z przystani promowej roztaczał się ładny widok na nowoczesny Bangkok. Nocą miasto wygląda o wiele ładniej niż za dnia. Ostatni wieczorny nasz spacer ograniczył się do powrotu do hostelu. 


Nocny widok z przystani na Bangkok
Na naszym balkonie w hostelu



Następnego dnia zamiast zwiedzać organizowaliśmy naszą podróż powrotną. Zajęło to nam więcej czasu niż myśleliśmy. W przerwie naszej pracy wychodziliśmy na balkon przy  pokoju. Widać stąd było kawałek chińskiej dzielnicy. 

Widok z balkonu na uliczkę w chińskiej dzielnicy Bangkoku
Widok z balkonu na uliczkę w chińskiej dzielnicy Bangkoku


Bangkok, nowa świątynia – Wat Traimit, w której znajduje się teraz Złoty Budda




Na zwiedzanie, spacer i obiad zostało nam zaledwie trzy godziny. Po obiedzie okazało się, że świątynia Wat Traimitw której znajduje się pomnik Buddy wykonany z czystego złota została już zamknięta.







Historia tego pomnika jest niezwykła. Pomnik został wykonany z czystego złota, ma wysokość 3 metrów i waży ponad 5,5 tony. Prawdopodobnie najpierw znajdował się w Sukhothai, a później na początku XV wieku został przeniesiony do nowej stolicy Ayutthaya. Podobno tuż przed inwazją wojsk birmańskich w 1767 roku został pokryty grubą warstwą tynku, a tynk został inkrustowany kolorowymi kawałkami szkła. Tak zakamuflowany posąg został przeniesiony do mało znaczącej świątyni w Ayutthaya. Cała ta operacja była okryta tajemnicą i prawie nikt o niej nie wiedział. Sprawcy tej mistyfikacji prawdopodobnie zginęli w czasie wojny. 
Bangkok, Złoty Budda w świątyni Wat Traimit, zdjęcie z Wikipedii








Po splądrowaniu Ayutthaya przez Birmańczyków wszyscy w Tajlandii byli przekonani, że złoty Budda został skradziony. 
Król Rama I przy budowaniu świątyni Wat Pho rozkazał, aby ze wszystkich nieużywanych świątyń w Tajlandii do stolicy przywieźć wszystkie pomniki Buddy. Przywieziono także ten pomnik. Nie był on ładny i trafił do mało znaczącej świątyni w chińskiej dzielnicy. Nie remontowana przez lata świątynia zawaliła się w latach trzydziestych XX wieku. 
Postanowiono więc wybudować nową. Podczas przenoszenia dźwigiem posągu w 1954 roku pękła jedna lina, posąg spadł z niewielkiej wysokości, uszkodzony został tynk. W ten sposób odkryto schowaną przez prawie 200 lat statuę Buddy. 
W 2000 roku wybudowano obok nową świątynię, w której dziś jest eksponowany Złoty Budda. Złoty posąg został przez średniowiecznych rzemieślników wykonany z dziewięciu części, aby ułatwić jego transport. Pod tynkiem był ukryty również klucz pozwalający rozebrać pomnik.

Szkoda, że nie udało się nam zobaczyć tego pomnika Złotego Buddy. 
Bangkok, sanktuarium Szpitala Fundacji Thian Fah









Na koniec wstąpiliśmy, naszym zdaniem, do pobliskiej chińskiej świątyni. Jak się później okazało jest to sanktuarium Szpitala Fundacji Thian Fah
Jest pierwszą chińską fundacją i prywatnym szpitalem w Tajlandii. Założona za panowania króla Ramy V w 1903 r.

Bangkok, pomnik "Bogini Miłosierdzia i Współczucia" sanktuarium Szpitala Fundacji Thian Fah














Istnieje tu pomnik piękności Bodhisatwy Guanyin ( "Bogini Miłosierdzia i Współczucia"). Statua została wyrzeźbiona z drzewa sandałowego i pomalowana na złoto.
To sanktuarium jest otwarte 24 godziny i jest bardzo popularne, nie tylko wśród Chińczyków. Modlą się tu o zdrowie, szczególnie podczas Chińskiego Nowego Roku. A niektórzy z nastolatków modlą się o egzamin wstępny na uniwersytet.



Pomiar temperatury przed wejściem do chińskiego sanktuarium 







Tutaj przy wejściu zmierzono nam temperaturę. 



Bangkok powoli przygotowywał się na epidemię koronowirusa. Temperaturę mierzono nam również przy wejściu do galerii Icon Siam. Wszędzie były dostępne płyny do dezynfekcji rąk. Poza tym życie toczyło się normalnie.



Handel w chińskiej dzielnicy kwitł. Wszędzie było pełno ludzi.


Bangkok, na głównej ulicy w chińskiej dzielnicy
Bangkok, na ulicy w chińskiej dzielnicy

Bangkok, uliczne stragany w tym po prawej stronie z owocami duriana
Dopiero w ostatni dzień naszej wyprawy w Bangkoku odważyliśmy się zjeść  popularnego tu owoca duriana. Durian to owoc wielkości arbuza z zieloną skórką na wierzchu pokrytą kolcami. Uważa się go za najbardziej śmierdzący owoc na świecie. Przypomina w konsystencji i zapachu bardzo zgniłą cebulę, ale jest wg nas zjadliwy. Co prawda to bez ochoty w przyszłości na powtórkę. Nie można go wnosić i spożywać w miejsca publiczne (hotele, banki, centra handlowe, środki komunikacji,...), o czym świadczy wiele tabliczek informacyjnych z przekreślonym durianem. Mimo, że owoc ten ma liczne właściwości prozdrowotne, to w kontakcie z alkoholem może być nawet dawką śmiertelną. Dowiedzieliśmy się o tym niebezpieczeństwie w jednym z pytań w programie "Milionerzy". My spożywając go  skorzystaliśmy z jego wzmacniającej odporności, która w dobie koronawirusa jest bardzo w cenie.

Główny dworzec kolejowy w Bangkoku, zdjęcie z taksówki w drodze na lotnisko





O 19:00 wyjechaliśmy taksówką na lotnisko. Było to znacznie wcześniej, bo znowu nie mogliśmy się odprawić przez Internet, z uwagi na to, że drugi odcinek naszego lotu został odwołany.

I tak zakończyła się nasza przygoda w Bangkoku i podróż po Azji Południowo-Wschodniej.

Podsumowanie z tej wyprawy można znaleźć w naszym poście: Azja Południowo - Wschodnia - Wrażenia po zakończeniu podróży.





Ogólnie nie lubimy tak dużych miast, jak Bangkok.
Stolica Tajlandii jest olbrzymim miastem, drugim po Dżakarcie, jeżeli chodzi o liczbę ludności w Azji Południowo - Wschodniej. Żyje tu prawie 10 milionów ludzi, a w całej aglomeracji ponad 15 milionów. Bangkok, istniejący od XV wieku, jeszcze w XVIII wieku był maleńką wioską o nazwie Bang Makok. W 1782 roku do Bangkoku przeniesiono stolicę po zniszczeniu przez wojska birmańskie ówczesnej stolicy Ayutthaya.

Bangkok przoduje w wielu statystykach z różnych dziedzin, jako "naj".

Nazwa miasta Bangkok jest wymieniona w Guinness World Records jako najdłuższa nazwa geograficzna miejsca na świecie, składająca się z 168 liter i 64 sylab. Oficjalna nazwa w wolnym tłumaczeniu na język polski brzmi: 
Miasto aniołów, wielkie miasto i rezydencja świętego klejnotu Indry, niezdobyte miasto Boga, wielka stolica świata, ozdobiona dziewięcioma bezcennymi kamieniami szlachetnymi, pełne ogromnych pałaców królewskich, równającym niebiańskiemu domowi odrodzonego Boga; miasto, podarowane przez Indrę i zbudowane przez Wiszwakarmana”, 
a dla ciekawości jego nazwa w alfabecie tajskim zapisuje się następująco: กรุงเทพมหานคร อมรรัตนโกสินทร์ มหินทรายุธยามหาดิลก ภพนพรัตน์ ราชธานีบุรีรมย์ อุดมราชนิเวศน์ มหาสถาน อมรพิมาน อวตารสถิต สักกะทัตติยะ วิษณุกรรมประสิทธิ์ .
Bangkok, nazywane jest po tajsku Krung Thep, czyli Miastem Aniołów. 

Bangkok jest jednym z najpopularniejszych miejsc turystycznych na świecie i jest regularnie uznawany za najczęściej odwiedzane miasto na świecie w kilku międzynarodowych rankingach (W 2018 roku miasto odwiedziło 21,98 mln turystów).
Bangkok został również nazwany najlepszym miastem na świecie na podstawie ankiety przeprowadzonej wśród czytelników magazynu Travel + Leisure przez cztery kolejne lata, od 2010 do 2013.

Według Światowej Organizacji Meteorologicznej Bangkok jest najgorętszą stolicą świata. Średnia roczna temperatura przekracza 28°C. Najcieplejszym miesiącem jest kwiecień z przeciętną temperaturą dzienną od 31 °C. Najchłodniejszy miesiąc w Bangkoku to grudzień ze średnią temperaturą 26°C.

W stolicy Tajlandii jest najsłynniejsza backpackerska ulica świata (Khaosan Road ). Dominuje tu zabudowa niska, o dużej intensywności, powstająca równolegle do kompleksów pałacowych. Architektura kolonialna przeplata się z zabudową z 50 i 60 lat XX wieku.

Miasto jest jednym z najważniejszych centrów gospodarczych i transportowych w Azji Południowo-Wschodniej. W rankingu najsilniejszych gospodarczo regionów metropolitalnych na świecie zajął 35 miejsce. PKB na mieszkańca wynosi 19 705 USD (PPP). W mieście zatrudnionych było prawie 7 milionów pracowników.

Bangkok jest miastem zdecentralizowanym. Nie jest możliwe, aby wyznaczyć jedne ścisłe centrum.
W stolicy Tajlandii można wyróżnić w zależności od charakteru i wieku zabudowy różne ośrodki centralne.

Centrum historyczne, a zarazem turystyczne znajduje się w okolicach Wielkiego Pałacu Królewskiego (wybudowany między XVIII a początkami XX wieku). Jest to również dzielnica rządowa oraz miejsce zamieszkania Króla Tajlandii.

Nowe centrum biurowo-handlowe zlokalizowane w okolicach Ratchadamri, Phaya Thai oraz Rama I, które wypełniają nowe budynki wysokościowe oraz nowoczesne centra handlowe (jedno z nich Siam Paragon posiada nawet małe oceanarium).

Stare centrum, dzielnica "rozrywki" oraz hoteli zlokalizowana wzdłuż ulicy Rama IV i Sathon Tai/Nuea. To miejsca, gdzie wszystko kręci się wokół seksu, rozkoszy i pieniędzy. Często jest nazywane miastem grzechu. Zwabia co roku miliony turystów żądnych erotycznych wrażeń.

Natomiast nasz Bangkok, przez pryzmat tylko 4 dni spędzonych w sumie,  to mieszanka tradycji i nowoczesności, piękna i brzydoty, miasto dużych kontrastów. Drapacze chmur wyrastają tu spośród małych domków z czerwonymi dachami, a złote świątynie sąsiadują z nowoczesnymi hotelami. Miasto z niesamowitą aurą tworzoną przez buddyjskie, hinduskie i chińskie świątynie oraz Stare Miasto Królewskie z Wielkim Pałacem w roli głównej. 
Miasto wielu legend, wspaniałej historii, otwartej religii na innych wiernych. To miasto z egzotycznymi night marketami: z dużą ilością, różnorodnością jedzenia  i picia. Nikt tu nie może być głodny i spragniony. To również nowoczesne centra handlowe oraz tętniąca życiem dzielnica chińska z ulicznym handlem, w tym sprzedawcy owoców, wspaniałych soków owocowo-warzywnych i gastronomią  
Tutaj obok miejsc luksusowych, można znaleźć miejsca brudne, zaniedbane, odrapane. Niestety tych drugich doświadczyliśmy więcej. Tam gdzie byliśmy nie było ładnie ( za wyjątkiem zabytków i świątyń ). Ulice w większości były zaniedbane, brak uporządkowania, chodników. Według nas widać tu chaos w architekturze. 
Przeważająca ilość pojazdów jeździ bez katalizatorów, smog od spalin przy stojącym wilgotnym powietrzu jest duży. Potęguje to jeszcze pogoda tropikalna: gorąco i duszno. 
Niestety nie jest to miasto do którego chcielibyśmy wrócić, ale mimo wszystko warto dla tych zabytków go odwiedzić.

Zawsze gdy wracamy z naszych podróży to czujemy radość i satysfakcję. Czasami chętnie zostalibyśmy dłużej. Wiele było takich miejsc, z których nie chciało się nam wracać. Bywało też tak, że podróż nas przyjemnie zmęczyła, wtedy z ulgą wracaliśmy do domu aby wypocząć.
Tym razem wracając towarzyszyła nam niepewność, a nawet strach, co przyniesie następny dzień. Czy uda się nam wrócić do domu? Jak przetrwamy kwarantannę? Czy nie zarazimy się w podróży?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz