wtorek, 7 stycznia 2020

Jedziemy do Azji Południowo-Wschodniej: Tajlandii, Laosu i Kambodży

Naszą pierwszą podróż w roku 2020 zaplanowaliśmy do  Azji Południowo-Wschodniej, jako dalszą eksplorację Azji ( patrz nasz post: 1. Jedziemy do Azji Środkowej (Centralnej): Kazachstanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu i Kirgistanu  ).
Wybraliśmy 3 kraje: Tajlandię, Laos i Kambodżę. Dlaczego właśnie do tych krajów? 
Po pierwsze dlatego, że jeszcze nigdy nie byliśmy w krajach tropikalnych. 
Po drugie dlatego, że te trzy kraje to kraje buddyjskie o zupełnie innej kulturze, aniżeli te w których byliśmy dotychczas. 
Po trzecie w krajach tych jest stosunkowo dobra infrastruktura turystyczna, a ceny nie są jeszcze bardzo wygórowane. 
Po czwarte, czytając blogi różnych podróżników to są oni w większości tak zafascynowani tym rejonem, że ciągle tam wracają, odwiedzając kolejne następne kraje: Birmę, Wietnam, Malezję, Indonezję, czy też Filipiny.

Azja Południowo–Wschodnia to podregion Azji. Przyjmuje się, że zajmuje nieco ponad 4,5 miliona km², mieszka tu nieco ponad 650 milionów ludzi ( Wikipedia wydanie angielskie ). Dla porównania Europa wraz z europejską częścią Rosji ma powierzchnię nieco ponad 10 mln km² i niecałe 750 mln ludności. 
Azja Południowo–Wschodnia dzieli się na dwa podregiony: kontynentalny to państwa: Myanmar (Birma), Tajlandia, Laos, Kambodża, Malezja na płw. Malajskim, Wietnam, Singapur oraz morski (wyspiarski) to państwa Malezja na wyspie Borneo, Indonezja, Filipiny, Timor Wschodni, Brunei. Żadne z tych państw nie jest jednolite narodowościowo czy wyznaniowo, stąd w tym regionie dochodzi często do napięć wewnętrznych i między państwami na różnym tle. Poszczególne państwa są bardzo zróżnicowane pod względem zamożności. PKB na mieszkańca w Singapurze wynosi nieco ponad 102 tys USD, a w najbardziej ubogiej Kambodży tylko 4,2 tys USD, w Tajlandii 20,2 tys USD, w Laosie 8,6 tys USD. Dla porównania w Polsce ok. 16 tys USD, a w Niemczech 50,8 tys USD.

Mapa Azji Południowo - Wschodniej ( źródło Wikitravel )
Jedziemy tam na początku stycznia, będąc w lutym i kończąc w drugiej połowie marca. W styczniu i lutym nie jest jeszcze tam gorąco. Temperatury są takie jak u nas w gorącym lecie, ale na wyżynach Laosu w lutym możemy trafić na bardzo zimne noce.
Zaplanowaliśmy, jak sądzimy ciekawą trasę.

Będziemy lecieć z Katowic samolotem do Frankfurtu. We Frankfurcie przesiadamy się na samolot do Bangkoku. Tę podróż wybraliśmy po dość długim śledzeniu cenowym różnych wariantów trasy.
Najtańszymi połączeniami na tej trasie były połączenia przez Kijów, Stambuł, Moskwę lub Pekin. Połączenia przez Stambuł bardzo staniały w momencie zaangażowania się Turcji w wojnę przeciwko Kurdom w Syrii. Nie chcielibyśmy być narażeni na ewentualny atak terrorystyczny; nie chcieliśmy też lecieć nad Ukrainą. Połączenie przez Moskwę związane z długą nocną lub dzienną przesiadką, byłoby dla nas atrakcyjne latem, bo w dzień moglibyśmy zwiedzić Moskwę. Połączenie przez Chiny odpadło najszybciej z powodu dłuższej trasy z długimi przesiadkami.
Na początku planowaliśmy lecieć przez Dubaj (ZEA) lub Dohę (Katar). Te dwa połączenia mają kilka zalet: długa podróż do Bangkoku podzielona jest na dwa mniej więcej równe odcinki (po około 6 godzin lotu) oraz, że można sobie zrobić dowolną przerwę w podróży i zwiedzić nieznane miasta. Podczas miesięcznego śledzenia cen nie napotkaliśmy na jakąś atrakcyjną promocję cenową, która by nas przekonała do tego wariantu podróży.

Tańszymi nieco wariantami lotu do Bangkoku były połączenia przez Helsinki lub Frankfurt. Nieco tańsze było połączenie liniami Finnair przez Helsinki, ale po podliczeniu kosztów podróży do Warszawy i ewentualnego tam noclegu okazało się droższym od połączenia przez Frankfurt. Połączenie przez Helsinki rozpatrywaliśmy w dwóch wersjach bez zwiedzania Helsinek lub ze zwiedzaniem miasta. Wariant pierwszy był najkrótszym wariantem ze wszystkich rozpatrywanych, do Bangkoku można było dolecieć w nieco ponad 13 godzin ( wraz przesiadką ). Zwiedzanie miasta byłoby atrakcyjne latem, a nie zimą ( bardzo krótki dzień i mroźna pogoda ).

W ten sposób wybraliśmy wariant podróży Lufthansą przez Frankfurt. Ten wariant ma jeden minus: prawie sześciogodzinna przesiadka w Frankfurcie. Jest to przesiadka w dzień, a we Frankfurcie jeszcze nie byliśmy, może uda się nam na szybko zobaczyć centrum miasta. Lotnisko jest bardzo dobrze skomunikowane, szybką koleją. Do centrum można dojechać w dwadzieścia minut. Mamy nadzieję, że będzie tam nieco cieplej niż w Polsce i że nie będzie padać deszcz.


Plan lotu z Frankfurtu do Bangkoku

Nie lubimy dużych miast, a Bangkok rozrósł się w ostatnich latach do miasta molocha. 
Bangkok jest olbrzymim miastem, drugim po Dżakarcie, jeżeli chodzi o liczbę ludności w Azji Południowo - Wschodniej. Żyje tu prawie 10 milionów ludzi, a w całej aglomeracji ponad 15 milionów. Przyjeżdża tu corocznie ponad 23 miliony turystów z całego świata. Bangkok jeszcze w XVIII wieku był maleńką wioską o nazwie Bang Makok.
Do Bangkoku przeniesiono stolicę po zniszczeniu przez wojska birmańskie ówczesnej stolicy Ayutthaya.

Mamy tu zarezerwowany pokój w niewielkim pensjonacie niedaleko słynnej turystycznej ulicy Khaosan Road. W Bangkoku spędzimy trzy dni i mamy nadzieję, że to wystarczy aby zobaczyć największe atrakcje turystyczne: Pałac Królewski ze słynną statuą Szmaragdowego Buddy, Pałac w Dusit, dom Jima Thompsona, kilka świątyń buddyjskich: Wat Pho, Wat Arun, Wat Suthat, Wat Saket.

Bangkok świątynia w kompleksie Pałacu Królewskiego w Bangkoku ( zdjęcie z Wikipedii ).


Bangkok ma najdłuższą nazwę własną. Oficjalna nazwa składa się z 43 sylab i w wolnym tłumaczeniu na polski brzmi: „Miasto aniołów, wielkie miasto i rezydencja świętego klejnotu Indry, niezdobyte miasto Boga, wielka stolica świata, ozdobiona dziewięcioma bezcennymi kamieniami szlachetnymi, pełne ogromnych pałaców królewskich, równającym niebiańskiemu domowi odrodzonego Boga; miasto, podarowane przez Indrę i zbudowane przez Wiszwakarmana”, a dla ciekawości jego nazwa w alfabecie tajskim zapisuje się następująco: กรุงเทพมหานคร อมรรัตนโกสินทร์ มหินทรายุธยามหาดิลก ภพนพรัตน์ ราชธานีบุรีรมย์ อุดมราชนิเวศน์ มหาสถาน อมรพิมาน อวตารสถิต สักกะทัตติยะ วิษณุกรรมประสิทธิ์ .



Bangkok jest najbardziej gorącą stolicą świata, średnia roczna temperatura przekracza 28°C, najzimniejszym miesiącem jest grudzień ( średnia temp 26°C ), a najcieplejszy kwiecień ( średnia 31°C ). Bangkok zabudowany jest bardzo chaotycznie. System komunikacyjny miasta trudno ogarnąć. Z lotniska prawie do centrum doprowadzono stosunkowo szybką kolej miejską. Są też dwie linie metra, ale każda ma innego operatora i inne bilety. Należność za bilety zależy od długości przejechanego odcinka. Poza tym w mieście kursują autobusy różnych operatorów, niektóre z nich są bezpłatne. Funkcjonuje także transport rzeczny oraz promy, które zastępują tu mosty ( Bangkok leży nad dużą rzeką - Menam). Taksówki i tzw. tuk-tuki ( riksze motorowe ) wcale nie są tak tanie jak się powszechnie uważa. Trudno to wszystko zrozumieć, zupełnie nie do odczytania jest tajski alfabet, a nie wszędzie będą napisy w alfabecie łacińskim. Wszystko to utrudni nam poruszanie się  po mieście. Mamy nadzieję, że w praktyce komunikacja będzie prostsza niż w teorii. Całe szczęście, że większość atrakcji turystycznych skupionych jest w centrum i do wielu miejsc można dojść na piechotę (nasz post: Tajlandia - Bangkok, najczęściej odwiedzane miasto na świecie ). 

Bangkok nocna panorama miasta ( zdjęcie z Wikipedii )
Poniżej przedstawiamy plan pierwszego etapu podróży z Bangkoku.


Mapa naszego pierwszego etapu podróży z Bangkoku do Ayutthaya. 

Po trzech dniach ze stolicy wyjedziemy ze stacji Thonburi na prawdziwą prowincję do miejscowości Nam Tok słynną linią kolejową, z Bangkoku do Rangunu w Birmie. Ta linia kolejowa została zbudowana podczas drugiej wojny światowej wysiłkiem wielu tysięcy jeńców wojennych (głównie Amerykanów, Anglików i Australijczyków ) oraz setek tysięcy azjatyckich robotników przymusowych. Historia budowy tej kolei została rozsławiona filmem z 1957 roku Davida Leana: ”Most na rzece Kwai”.  O historii tej budowy postaramy się napisać później.
Z Nam Tok chcielibyśmy pojechać na tzw. Przełęcz Ognia Piekielnego (Hellfire Pass). To tutaj (a nie na słynnym z filmu moście) były najtrudniejsze prace, tu zginęło najwięcej ludzi. Następnego dnia wrócimy pociągiem do miejscowości Kanchanaburi, gdzie obejrzymy słynny z filmu most i zwiedzimy muzeum (nasz post: Tajlandia - Śladami II Wojny Światowej: Kolej Birmańska i Most na rzece Kwai ).

Dzisiejszy widok mostu przez rzekę Kwai ( zdjęcie z Wikipedii ).
Następnego dnia pojedziemy na jednodniową wycieczkę do Parku Narodowego Erewan.
Tutaj niewielka rzeka tworzy siedem malowniczych wodospadów. Udamy się na krótki trekking do najwyższego z wodospadów. Pod wodospadami znajdują się niewielkie naturalne baseny, w których można się kąpać (nasz post: Tajlandia - Park Narodowy Erawan ). 

Jeden z siedmiu wodospadów w Parku Narodowym Erawan ( zdjęcie z Wikipedii )


Z Kanchanaburi pojedziemy autobusami przez Suphanburi do dawnej stolicy Tajlandii Ayutthaya ( nasz post: Tajlandia - Ayutthaya, druga dawna stolica historyczna )
Miasto to było stolicą Tajlandii od 1438 roku, kiedy podbiło Sukhotai, do 1768 roku, kiedy to zostało zdobyte i zrujnowane przez wojska birmańskie. Na przełomie XVII i XVIII wieku mieszkało tu ponad milion ludzi, czyli tyle ile w ówczesnym Londynie i Paryżu łącznie. Teraz są tu tylko dobrze zachowane ruiny olbrzymiego kompleksu pałaców i świątyń. Cały kompleks jest na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Teren najlepiej zwiedza się rowerami. Nasz pensjonat w cenie noclegu wypożyczy nam rowery.

Kompleks pałaców i świątyń w Ayutthaya ( zdjęcie z Wikipedii ).
Następny etap naszej wyprawy z Ayutthaya przedstawia się następująco:


Mapa planowanej naszej podróży z Ayutthaya do Chiang Mai

Z Ayutthaya pojedziemy autobusem do Sukhothai ( nasz post: Tajlandia - Sukhothai, pierwsza stolica niezależnego królestwa Tajów ). Miejscowość ta była stolicą pierwszego państwa tajskiego pomiędzy XIII a XV wiekiem. Założone później państwo Ayutthaya podbiło Sukhothai i stolica została przeniesiona do Ayutthaya, a Sukhothai straciło na znaczeniu i upadło. Olbrzymi kompleks pałacowo - świątynny będziemy zwiedzać cały dzień, korzystając tak jak wcześniej w Ayutthaya z hotelowego roweru. Cały kompleks znajduje się także na liście UNESCO.

Ruiny Sukhothai ( zdjęcie z Wikipedii ).

Chiang Mai - Wat Phra Singh ( zdjęcie z Wikipedii )


Z Sukhothai pojedziemy autobusem do Chiang Mai, w tłumaczeniu jako Nowe Miasto ( nasz post: Tajlandia - Chiang Mai, niegdyś stolica starożytnego królestwa Lan Na ). Jest to dzisiejsza stolica północnej Tajlandii. Miasto wbrew swojej nazwie nie jest takie nowe, ma bogatą historię. Zostało założone pod koniec XIII wieku. Do dzisiejszych czasów przetrwały stare mury miejskie. Piętnastowieczne miasto Chiang Mai zajmowało obszar dwukrotnie większy niż ówczesny Kraków. W Chiang Mai znajduje się wiele zabytków, głównie starych świątyń, o niespotykanej w Europie architekturze.
W porównaniu z Bangkokiem miasto nie jest duże, ma tylko 150 tys. mieszkańców. Życie toczy się tu spokojnie, bez pośpiechu. 



Klimat jest o wiele bardziej przyjazny, jest dużo chłodniej niż w stolicy i mniej wilgotno. Ceny wynajmu mieszkań, hoteli i pensjonatów są dużo niższe niż w Bangkoku czy nad morzem. Jeżeli do tego dodamy pyszne i tanie ogólnie dostępne jedzenie na bazarach, tanie masaże i inne usługi to nic dziwnego, że przyjeżdża tu wiele turystów z Europy i z Ameryki na dłuższy letni wypoczynek. Niektórzy kupują tu dla siebie mieszkania. Wokół Chiang Mai jest wiele atrakcji turystycznych, wspaniałe wodospady, góry, ciepłe źródła, a wszystko to wspaniale zagospodarowane. W Chiang Mai planujemy zostać cztery dni, mamy tutaj zamówiony pokój w niewielkim pensjonacie w samym centrum starego miasta.

Wypożyczymy tu na lotnisku samochód, którym udamy się w ośmiodniową podróż po północnej Tajlandii. Będziemy tu podziwiać głównie przyrodę.


Mapka planowanego pierwszego dnia naszej podróży samochodem wokół Chiang Mai.

Pierwszy dzień to wycieczka wokół Chiang Mai. Samochodem dotrzemy do miejsc nieco bardziej odległych od centrum. Zwiedzimy królewski ogród botaniczny (Queen Sirikit Botanic Garden), świątynie: Wat Doi Kham i Wat Doi Suthep, a jak czas pozwoli to jeszcze królewską letnią rezydencję ( nasz post: Tajlandia - atrakcje turystyczne wokól Chiang Mai ).

Świątynia na szczytach gór - Wat Chaloem Phra Kiat ( zdjęcie z Google Maps ).




Drugi dzień to wyjazd z Chiang Mai do Lampang, niewielkiego miasteczka w górach. Po drodze zobaczymy kilka wodospadów, gorące źródła oraz udamy się do mało popularnej i  nieznanej świątyni na szczytach gór - Wat Chaloem Phra Kiat.

Na trzeci dzień zaplanowaliśmy zwiedzić wspaniałą starą świątynię w okolicach Lampang: Wat Phra That Lampang Luang.


W Thai Elephant Conservation Center ( zdjęcie ze strony osrodka )







Potem chcemy pojechać do narodowego ośrodka ochrony słoni. Chcemy tam obejrzeć pokazy słoni.
Nie planujemy natomiast jeździć na słoniach, tak jak to czyni wielu turystów. Mimo masywnego wyglądu grzbiet słoni nie jest przystosowany do przenoszenia ciężarów. Nie chcemy słoniom sprawiać cierpienia. Zalecenia organizacji ochrony zwierząt stanowczo odradzają turystom przejażdżek na grzbiecie słoni.


Stamtąd pojedziemy do miejscowości Lampun, aby tam obejrzeć starą świątynię Wat Phra Tat Hariphunchai

Widok na szlak Kew Mae Pan ( zdjęcie ze strony parku ).Może nam uda się zobaczyć takie morze chmur




Czwarty dzień naszej wycieczki samochodowej powinien być najciekawszy, będziemy cały dzień przebywać w Parku Narodowym Doi Inthanon. Będziemy tu w niesamowitej scenerii dzikiej przyrody. Obejrzymy kilka wodospadów. Wjedziemy samochodem na najwyższy szczyt Tajlandii, prawie 2600 m n.p.m. i wreszcie pójdziemy na kilku kilometrowy trekking z przewodnikiem szlakiem Kew Mae Pan. Z tego szlaku roztaczają się wspaniałe widoki na góry. Oby tylko była słoneczna pogoda. W okresie, w którym jedziemy, czasami mogą być tu temperatury nawet minusowe. 


Mapka naszej trasy samochodowej z Chiang Mai do wodospadu Mae Surin



Bambusowy most przez pola ryżowe, zdjęcie z Wikipedii



Piątego dnia pojedziemy do podobno ładnej miejscowości Mae Hong Son. Po drodze obejrzymy wysoki wodospad Mae Surin i wykąpiemy się w gorących źródłach. Następnego dnia pojedziemy do miejscowości Pai

Po drodze obejrzymy most bambusowy o kilometrowej długości. Nie jest on przerzucony nad rzeką czy wodą ale nad polami ryżowymi. Most ma prawie kilometr długości i prowadzi z wioski do klasztoru. Odwiedzimy też unikalny kanion Pai.





Przez dwa ostatnie dni naszej samochodowej wycieczki będziemy jeździć po terenach tak zwanego „Złotego Trójkąta”. Jest to pogranicze Tajlandii, Mjanma (Birmy) i Laosu. Kiedyś był to bardzo niebezpieczny rejon, rządziły tu gangi narkotykowe. Tu produkowano opium i górskimi traktami szmuglowano do cywilizowanego świata. Staraniem władz tych krajów, przede wszystkim Tajlandii, zostały ukrócone te praktyki. Dziś na polach makowych produkuje się herbatę. Miejscowa ludność czerpie też duże zyski z obsługi ciągle rosnącego ruchu turystycznego. Będziemy w miejscowości Mae Salong. To tutaj osiedliła się po wielu perypetiach część armii chińskiej, która schroniła się przed komunistami. Jest to taka chińska enklawa w Tajlandii.

Posiadłość królowej Sirikit na północy Tajlandii, zdjęcie z Wikitravel
W górach na samej północy Tajlandii, niedaleko granicy z Mjanmą (Birmą), znajduje się posiadłość królowej Sirikit (1932 - 2016), żony króla Ramy IX, matki obecnego króla Ramy X. Królowa Sirikit była uwielbiana przez poddanych. Będąc w pobliżu pojedziemy zwiedzić jej posiadłość. Teraz jest tu muzeum.
Podróż po Złotym Trójkącie zakończymy w Parku Złotego Trójkąta w miejscu niedaleko którego na Mekongu spotykają się granice Mjanma (Birmy), Laosu i Tajlandii. W Parku znajduje się Muzeum Opium.
Mekong, który tu pierwszy raz spotkamy to potężna rzeka o długości ponad 4500 km. Jest to najdłuższa rzeka na Półwyspie Indochińskim, czwarta co do długości w Azji, a dziewiąta na świecie.


Druga część naszej podróży samochodem po północnej Tajlandii od wodospadu Mae Surin do Chiang Rai

W pobliskim Chiang Rai oddamy samochód. Wcześniej jednak odwiedzimy dwie słynne świątynie. Jedna z nich to tzw Biała Świątynia-Wat Rong Khun, zaprojektowana przez awangardowego tajskiego architekta. Jest to tajski odpowiednik barcelońskiej Sagrada Familia. Świątynia jest jeszcze nie skończona, a już stała się największą atrakcją Chiang Rai. Druga to Niebieska Świątynia - Wat Rong Suea Ten.
Chiang Rai to też stare miasto. Tutaj po trzęsieniu ziemi w 1434 roku znaleziono niewielką figurę szmaragdowego Buddy ( w rzeczywistości posążek jest wykonany z jadeitu ). Figurka ta miała bardzo burzliwą historię. Dziś jest w świątyni w Bangkoku. Figurka ta to tajski odpowiednik naszego częstochowskiego obrazu NMP.
Z Chiang Mai pojedziemy autobusem do pobliskiego Chiang Khong nad Mekongiem. Tu zakończymy nasz pierwszy etap podróży po Azji Południowo – Wschodniej, tj. po Tajlandii Północnej.

Przechodząc przez Most Przyjaźni na Mekongu znajdziemy się w Ban Houayxay w Laosie.

Laos to kraj komunistyczny, teraz o gospodarce rynkowej, podobnej do obecnej gospodarki Chin czy Wietnamu. 
W Laosie zaprzestano represjonowania wiernych, a buddyzm został uznany za religię narodową. Na początku XXI wieku Laos otworzył się na świat, wpuścił pierwszych turystów. Infrastruktura turystyczna jest tu słaba, brakuje dobrych dróg. Laos zmienia się bardzo szybko, być może za kilkanaście lat będzie to już zupełnie inny kraj.
Laos od 1893 do 1953 był kolonią francuską. Wpływy francuskie można zaobserwować w architekturze oraz także w kuchni laotańskiej.

Gęstość zaludnienia jest tu o wiele mniejsza niż w Tajlandii. Laos jest o jedną czwartą mniejszy od Polski, na 237 tys km² mieszka zaledwie 6,8 miliona mieszkańców. Jest to kraj bardzo ciekawy, przyjazny turystom. Kiedyś podobno w Laosie żyło milion słoni, dziś na wolności prawie ich nie ma. O Laosie postaramy się napisać więcej w kolejnych naszych postach.

Taką łodzią bedziemy płynąć po Mekongu do Luang Prabang, zdjęcie ze strony internetowej przewoźnika
W Ban Houayxay wsiądziemy na tzw. "długą łódź", którą w dwa dni dopłyniemy do dawnej stolicy Laosu – Luang Prabang. Jest to tzw. łódź wolna „slow boat”. Można z niej podziwiać resztki pierwotnego lasu porastającego brzegi Mekongu. Jak będziemy mieć szczęście to zobaczymy słonia, co prawda nie dzikiego. Tych już prawie tu nie ma. Nad brzegiem rzeki znajdują się dwa ośrodki ratujące słonie.

Dystans do Luang Prabang to około 350 kilometrów. Płynąć będziemy 8-9 godzin dziennie. Kilka razy zatrzymamy się w wioskach, aby zobaczyć jak ciężko żyje się tu ludziom oraz tuż przed Luang Prabang w jaskiniach Pak Ou. W połowie drogi w wiosce Pak Beng zatrzymują się wszystkie łodzie na nocleg. My będziemy spać w małym, klimatycznym pensjonacie.

Luang Prabang, dawny pałac królewski. Zdjęcie z Wikitravel





Luang Prabang to podobno najładniejsze miasto w Laosie. W dawnej stolicy ( Luang Prabang był stolicą Laosu do 1975 roku ) znajduje się wiele starych świątyń i budowli. Zachowało się tu też wiele budynków zbudowanych przez Francuzów w stylu kolonialnym. Wszyscy podróżnicy, których blogi czytaliśmy, piszą o wspaniałej atmosferze miasta. Miasto znajduje się w zakolu rzeki Mekong, w pagórkowatej okolicy. Z jednego z nich można podziwiać wspaniałą panoramę miasta i rzeki.

Wodospady Kuang Si koło Luang Prabang, zdjęcie z Wikipedii





My w Luang Prabang spędzimy cztery dni, ale jeden z tych dni przeznaczymy na wycieczkę do pobliskich wodospadów Kuang Si. Są one nieco podobne do tych jakie będziemy oglądać wcześniej w Parku Erewan w Tajlandii Płn., ale podobno znacznie ładniejsze.

Z Luang Prabang polecimy małym samolotem do miasteczka Phonsavan. Z Luang Prabang do Phonsavan nie jest daleko, ale drogi są bardzo kiepskie i na przejechamie 260 km autobus potrzebuje ponad 8 godzin. Niewielkim samolotem ten dystans pokonamy w 30 minut. 


Droga z Luang Prabang do Phonsavan 

Phonsavan, tajemnicze kamienne dzbany, zdjecie z agencji turystycznej





Phonsavan jest niewielkim miasteczkiem w środkowym Laosie. Znajdują się tu niezwykłe kamienne dzbany. Są wykonane z jednego kawałka kamienia, niektóre są olbrzymie do 3 metrów wysokości i wadze ponad 7 ton. Kamiennych dzbanów jest bardzo dużo. Naukowcy twierdzą, że powstały pomiędzy V wiekiem p.n.e. a V wiekiem n.e. Do dziś nie wiadomo do czego służyły. Ten rejon Laosu był bardzo intensywnie bombardowany podczas wojny wietnamskiej, niewybuchów jest tu bardzo dużo. W tej chwili bezpiecznie można zwiedzać trzy stanowiska, w którym znajdują się tajemnicze dzbany. Mamy nadzieję je zobaczyć.


Vang Vieng - zdjęcie z Wikipedii




Z Phonsavan pojedziemy do Vang Vieng. 
Jest to niewielka miejscowość. Jeszcze kilkanaście lat temu cieszyła się złą sławą, przyjeżdżała tu młodzież z zachodu Europy i Ameryki na pijaństwo i narkotyki. Rocznie z przepicia i przedawkowania umierało tu kilkadziesiąt osób. Rząd Laosu skutecznie ukrócił te praktyki i dziś jest to spokojna miejscowość, do której przyjeżdżają teraz rodziny z dziećmi. Vang Vieng położone jest w pięknym miejscu, nad spokojną rzeką  Nam Song, w pagórkowatym krasowym krajobrazie. Będziemy tu trzy dni. Planujemy niewielki trekking i spływ kajakiem.


Vientiane -  rzeźby w tzw. "Parku Buddów", zdjęcie z Wikipedii




Z Vang Vieng pojedziemy dalej na południe do obecnej stolicy Laosu VientianeMiasto zawiera wiele świątyń i buddyjskich zabytków.  Spędzimy tu półtora dnia. 
Vientiane leży nad Mekongiem, który w tym miejscu stanowi granicę z Tajlandią.



Nasza trasa podróży autobusowej po Laosie z Phonsavan przez Vang Vieng, Vientiane do  Pakse

Wodospady Khone Phapheng na Mekongu, zdjęcie z Wikipedii


Z Vientiane pojedziemy sypialnym autobusem do Pakse w południowym Laosie. Będzie to długa, 11-to godzinna podróż, przejedziemy prawie 700 kilometrów. W Pakse będziemy trzy pełne dni. Chcieliśmy wypożyczyć na te dni samochód, ale w Laosie jest to bardzo drogie. Przeliczyliśmy to, wypadnie znacznie taniej, jeżeli w miejscowych agencjach wykupimy trzy wycieczki. 
Pierwszą na płaskowyż Bolaven. Znajduje się tu wiele wspaniałych wysokich wodospadów oraz plantacje kawy.
Drugą do słynnych wodospadów Khone Phapheng na Mekongu,  które znajdują się tuż przy granicy z Kambodżą i nazywane są „Niagarą Azji Południowo-Wschodniej”. Tutaj Mekong między wyspami napotyka na ponad dwudziestometrowy próg i z olbrzymią siłą spada w dół.

Trzecią do laotańskiego zabytku UNESCO, świątyni Vat Phou. Jest to khmerska świątynia, w stanie dobrze zachowanej ruiny, nieco starsza od słynnej kambodżańskiej Angkor Wat.

Z Pakse polecimy samolotem do Siem Reap w Kambodży. I tym sposobem opuścimy Laos.


Lot z Pakse do Siem Reap w Kambodży

Kambodża jest najbiedniejszym państwem regionu. Kraj ma bardzo długą i ciekawą historię. Już w IX wieku powstało tu silne państwo Khmerów. Niestety w XIV wieku silne państwo zaczęło upadać. Już nigdy nie odzyskało dawnej świetności. Od khmerskich czasów Kambodża zawsze była od kogoś zależna. 
Od 1863 do 1953 była kolonią francuską, a w okresie II wojny światowej była pod okupacją japońską i tajlandzką. Najbardziej dramatyczny okres w swojej historii przeżyła w latach 1975 - 1982, kiedy to tzw „Czerwoni Khmerowie” wymordowali około 20% społeczeństwa Kambodży. W następnych postach postaramy się o tym jeszcze napisać. Zbrodnie „Czerwonych Khmerów” do dziś nie zostały osądzone. Ludzie w Kambodży starają się żyć normalnie.

Świątynia Angkor Wat, jest to jedna z kilkudziesięciu świątyń na terenie całego kompleksu, zdjęcie z Wikipedii
Siem Reap to miasteczko powstałe do obsługi olbrzymiego ruchu turystycznego do Angkor Wat. 
Słynny kompleks Angkor Wat będziemy zwiedzać przez trzy dni. Na terenie ponad 400 km² istniało pomiędzy IX a XV wiekiem olbrzymie miasto. Na przełomie XII i XIII wieku żyło tu prawie milion ludzi. Wtedy było to największe miasto świata. W XV wieku, nie wiadomo dlaczego miasto zostało porzucone. Budowle zarosła dżungla, kamienne pozostały, a te drewniane rozpadły się. Ludzie stopniowo zapomnieli o tym wielkim mieście. Dopiero w XIX wieku francuski przyrodnik Henri Mouhot przypadkiem natrafił w dżungli na olbrzymie kamienne ruiny. Przez lata oczyszczono i zrekonstruowano kilkadziesiąt świątyń i zespołów pałacowych. Do dzisiaj nie przebadano jeszcze całego terenu, może jeszcze największe odkrycia przed nami?

Angkor Wat jest tym dla Azji, czym Matchu Pitchu dla Ameryki Południowej.

Phnom Penh, Srebna Pagoda w kompleksie Pałacu Królewskiego
Z Siem Reap pojedziemy autobusem do stolicy Kambodży Phnom Penh. Stolica Kambodży, ponoć nie jest zbyt ładnym miastem, ale ma kilka budowli godnych uwagi: Pałac Królewski, Srebrna Pagoda, Muzeum Narodowe, nie zapomnimy pójść do Muzeum Ludobójstwa.

W stolicy nie zabawimy długo, pojedziemy stamtąd do niewielkiego miasteczka Kampot, które leży prawie nad morzem nad brzegami meandrującej rzeki. Kampot kiedyś było miejscem wypoczynku kolonistów francuskich. Dziś miasteczko powoli odzyskuje dawne znaczenie, zaczyna tu przyjeżdżać wiele turystów z całego świata. Miasto słynie z uprawy śmierdzącego owocu – duriana ( na głównym placu miasteczka jest jego pomnik ). Jeżeli nam się nie uda spróbować go wcześniej, na pewno zrobimy to w Kampot. Planujemy też stąd wycieczkę na plantację pieprzu. ( Kambodża obok Wietnamu i Indonezji to główni producenci pieprzu ). Pojedziemy też na pobliską górę Bokor, gdzie kiedyś Francuzi i król Kambodży mieli swoje rezydencje. Dziś niestety są to ruiny ( wszystko zburzyli Czerwoni Khmerzy ). Dwadzieścia kilometrów od Kampot w stronę granicy z Wietnamem, nad morzem znajduje się wioska Kep. Jest to stolica połowu błękitnego kraba. Pojedziemy tam na jednodniową wycieczkę i oczywiście na degustację krabów i owoców morza.

Wyspa Koh Rong Sanloem




Z Kampot niedaleko jest już do Sihanoukville. Przesiądziemy się tu na łódź i popłyniemy na pobliską wyspę Koh Rong Sanloem. Tu przez kilka dni nie będziemy nic robić, tylko wypoczywać.


Mapka naszej podróży po Kambodży

Potem wrócimy do Sihanoukville i polecimy stąd liniami Air Asia przez Kuala Lumpur w Malezji ( będzie to niestety tylko szybka przesiadka ) do Tajlandii Południowej na wyspę Phuket




Mapki naszej podróży z Kambodży na wyspę Phuket


Zatoka Phangnga ze słynną wysepką Jamsa Bonda ( Khao Phing Kan) i słynną pionową skałą {Ko Tapu) - zdjęcie z Wikipedii.  




Wypożyczymy tu na cztery dni samochód, którym postaramy się zwiedzić wyspę i tutejsze plaże. Na jednodniowej morskiej wycieczce zwiedzimy zatokę Phangngasłynną z niesamowitych widoków ( znajduje się tu słynna wysepka Jamsa Bonda ). Tu rozgrywała się akcja filmu "Człowiek ze złotym pistoletem".  
Dalszy nasz pobyt będzie także relaksowy.




Z Phuket popłyniemy na kiedyś bajeczną wyspę Ko Phi Phi. Jaka jest teraz wyspa, zobaczymy. Niestety będziemy tu krótko, bo ceny noclegów są tu bardzo wysokie. 


Wyspa Ko Phi Phi (foto z Wikipedii)
Stamtąd popłyniemy do miejscowości  Ao Nang koło Krabi, już na stałym lądzie. Będzie to nasze przedostatnie miejsce w Tajlandii Południowej. 
Po kilku dniach samolotem polecimy do Bangkoku. Początkowo planowaliśmy podróż pociągiem bądź autobusem. Okazało się, że bilet na samolot jest tańszy od pociągu sypialnego, a niewiele droższy od biletu autobusowego. 
W stolicy Tajlandii spędzimy w drodze powrotnej tylko jedną noc przed lotem powrotnym przez Frankfurt do Katowic. Przez ten jeden dzień będziemy zwiedzać okolice chińskiej dzielnicy, tam mamy zarezerwowany pokój w niewielkim pensjonacie. 

Do Tajlandii nie potrzebujemy wizy, o ile nasz pobyt nie trwa dłużej niż 30 dni. Możemy tu wjechać w roku kalendarzowym na dowolną ilość razy na 30 dni,  o ile granicę będziemy przekraczać na lotnisku. Jeżeli granicę będziemy przekraczać przejściem lądowym pozwolenie wjazdu bez wizy uzyskamy tylko dwa razy w roku na 15 dni. 
Do Laosu i Kambodży potrzebujemy wizy, ale 30 dniową wizę turystyczną uzyskuje się na międzynarodowych lotniskach i na głównych przejściach lądowych  Kambodży i Laosu, po przedłożeniu wniosku i wpłacie 30 $ USA ( zarówno w Kambodży i w Laosie ). Z relacji podróżników wiemy, że jest to nieskomplikowany proces nie wymagający dłuższego czasu. Do Kambodży można wjechać również aplikując o wizę na kambodżańskim portalu e-visa, ale jest to bardziej skomplikowane od otrzymania wizy na granicy. Wykaz przejść granicznych, przez które można wjechać mając e-wizę tu.
Przedłużenie okresu pobytu ponad okres wyznaczony przy wjeździe ( na stemplu w paszporcie ) skutkuje karami finansowymi, pobieranymi przy wyjeździe. W przypadku Tajlandii może być nawet orzeczony zakaz wjazdu na określony czas. 

Przed wyjazdem wykupiliśmy wszystkie bilety lotnicze ( 9 przelotów ). Zarezerwowaliśmy wszystkie 30  miejsc noclegowych, głównie przez portal "booking.com", kilka przez portal "agoda.com". Rezerwacja wszystkich miejsc noclegowych z opcją ich odwołania, bądź zmiany na kilka dni przed przyjazdem.

Nie rezerwowaliśmy natomiast ( oprócz jednego ) przejazdów wewnętrznych, zarówno kolejowych, jak i autobusowych. Z relacji podróżników na blogach wiedzieliśmy, że ceny tych przejazdów na portalach rezerwacyjnych są wyższe niż kupowane na bieżąco w agencjach lub bezpośrednio u przewoźników.


W firmie "Economy Car Rentals" zarezerwowaliśmy przez Internet dwa wynajmy samochodów w Tajlandii Płn. i Płd. Rezerwacja jest z opcją jej odwołania na kilka dni przed wynajmem. W momencie rezerwacji była to najtańsza znana nam opcja wypożyczenia samochodu.

Jeszcze nigdy nie prowadziliśmy samochodu w ruchu lewostronnym. Ruch lewostronny obowiązuje tylko w Tajlandii. Będzie to, jak i fotel kierowcy po prawej stronie dla nas, a szczególnie dla Jurka, nowe doświadczenie. Jak sobie damy radę? Zobaczymy. W pozostałych krajach - Laosie i Kambodży mamy ruch prawostronny.

Zarezerwowaliśmy przed wyjazdem mailowo w firmie "Nagi of Mekong"  dwudniowy rejs po Mekongu. Rezerwacja ta jest z opcją płatności na miejscu. 


Wreszcie wykupiliśmy w TU Europa ubezpieczenie od kosztów leczenia oraz NW i OC na sumę ubezpieczenia 40.000 Euro/osoba. Mieliśmy szczęście, trafiliśmy na promocję i za ubezpieczenie ( wraz z chorobami przewlekłymi ) na okres 71 dni zapłaciliśmy razem 824 PLN. 

W krajach do których jedziemy nie są wymagane żadne szczepienia. My jesteśmy zaszczepieni na żółtaczkę pokarmową typu A i żółtaczkę typu B. W tych krajach w porze suchej nie ma dużego ryzyka zachorowania na malarię czy dengę. Ponieważ te choroby są roznoszone przez komary musimy na nie uważać.

To tyle jeśli chodzi o nasze plany i przygotowania do tej egzotycznej, w naszej ocenie, wyprawy. Mamy nadzieję, że wszystkie bądź większość tych planów nam się powiodą. Czas to zweryfikuje.

 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz