środa, 18 kwietnia 2018

1. Jedziemy do Ameryki Południowej: Peru i Boliwii


To była chyba nasza najszybciej podjęta decyzja co do celu naszego wyjazdu. Przez kilka miesięcy planowaliśmy wyjazd własnym samochodem na Kaukaz do Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu. Przygotowując tę podróż napotkaliśmy się na wiele trudności organizacyjnych związanych przede wszystkim z ubezpieczeniem OC i AC samochodu na terenie tych krajów. Niestety nie udało nam się tego wyjaśnić w wielu instytucjach polskich i zagranicznych. Czas uciekał, nic się nie wyjaśniało, a otrzymywane informacje były często sprzeczne i długo oczekiwane. Późno wiosenny termin wyjazdu przestał być już aktualny. 

Zaczęliśmy więc przeglądać Internet. Natrafiliśmy na ofertę biura Supertramp z Krakowa, wyjazdu do Peru i Boliwii. Była to wyprawa trampingowa w małej dwunastoosobowej grupie. Spodobało nam się również dość długi czas trwania wyprawy tzn. 25 dni.
Peru było zawsze na liście krajów do których chcielibyśmy pojechać. Wyjazd wydał się nam bardzo atrakcyjny tym bardziej, że był rozszerzony o najciekawsze miejsca w Boliwii. Szybko więc podjęliśmy decyzję o wyjeździe. Zadzwoniliśmy więc do Krakowa i zarezerwowaliśmy ostatnie dwa wolne miejsca na wyjazd w terminie kwietniowo – majowym.

Największym problemem był dla nas fakt, że jest to wyjazd trampingowy i że na cały prawie miesiąc musimy się spakować do plecaka. Na takich wyjazdach byliśmy naprawdę bardzo dawno temu. Nigdy nie wyjeżdżaliśmy na tak długo z plecakiem. Nigdy nie jechaliśmy na wyjazd zorganizowany oprócz wyjazdów na narty. 

Od jakiegoś czasu unikamy nocnych podróży, a w tej wyprawie zaplanowano cztery takie przejazdy autobusem. Czy damy sobie radę? Czy podołamy trudom wyprawy? Po rozpatrzeniu za i przeciw zgodnie podejmujemy to ryzyko i szacujemy tę niewiadomą.  Zdajemy sobie sprawę, że to być może nasza ostatnia  szansa na taki wyjazd. Jak nie teraz, to kiedy? Upływ czasu działa na naszą niekorzyść.

Teraz starannie analizujemy ramowy program naszej wyprawy, który wygląda następująco:

1. dzień: wylot rannym samolotem z Warszawy przez Amsterdam do Limy. Nocleg w Limie.
2. dzień: zwiedzanie Limy, nocleg w Limie ( nasz post: 2. Peru - Lima, stolica z historycznym centrum kolonialnym ( UNESCO ) 
3. dzień: wyjazd autobusem w nocy do Paracas. Rano wycieczka łodzią na wyspy Ballestas, potem wycieczka na pustynny półwysep Paracas (nasz post: 3. Peru - Wyspy Ballestas i Półwysep Paracas ( Reserva Nacional de Paracas ). Po południu przejazd autobusem do Nasca. Nocleg w Nasca.
4. dzień: wcześnie rano przelot nad płaskowyżem Nasca, oglądanie z awionetki słynnych petroglifów, potem zwiedzanie okolic, w tym preinkaski cmentarz Chauchilla ( nasz post: 4. Peru - linie Nazca, tajemnicze miejsce na Ziemi (UNESCO). Wieczorem wyjazd nocnym autobusem do Arequipy.
5. dzień: rano po przyjeździe zakwaterowanie w hotelu, potem zwiedzanie miasta ( nasz post: 5. Peru - Arequipa, białe miasto ( UNESCO ) Nocleg w Arequipie.
6. dzień: dla chętnych wyjazd jeszcze nocą na trekking do Kanionu Colca, dla pozostałych dalsze zwiedzanie miasta.
7. dzień: grupa z Arequipy wyjeżdża autobusem do Kanionu Colca, grupa trekkingowa kończy trekking. Grupy spotykają się w ciepłych źródłach w Chivay ( nasz post: 6. Peru - Kanion Colca, najgłębszy kanion Ziemi ). Po objedzie przejazd do Puno. Nocleg w Puno.
8. dzień: rano wyjazd busem na granicę boliwijską, na granicy zmiana busa i przejazd do Tiahuanaco ( Tiwanaku ) - zwiedzanie ruin, potem przejazd do La Paz. Nocleg w hotelu w La Paz.
9. dzień: zwiedzanie La Paz,
10. dzień: nocny przejazd autobusem do Uyuni, po śniadaniu rozpoczęcie trzydniowej wycieczki samochodem terenowym, w tym dniu w większości będziemy poruszać się po największy solnisku świata – jeziorze Uyuni. Wieczorem dojazd na nocleg do hotelu solnego w okolicach jeziora.
11. dzień: rano po śniadaniu zwiedzanie pobliskiego cmentarzyska preinkaskiego, potem kontynuowanie podróży samochodem przez boliwijskie Altiplano, aż do Laguny Colorada. Nocleg w prymitywnym schronisku w pobliżu Laguny na wysokości ponad 4500 m n.p.m.
12. dzień: kontynuowanie wycieczki samochodem terenowym, zwiedzanie o świcie gejzerów, potem kąpiel w gorących źródłach. Przejazd nad Lagunę Verde, w pobliżu granicy z Chile. Powrót do miejscowości Uyuni. Po kolacji przejazd nocnym autobusem do La Paz.
13. dzień: odpoczynek w La Paz, ewentualne wycieczki fakultatywne w okolicy, nocleg w La Paz.
14. dzień: wyjazd autobusem do boliwijskiej Copacabany nad jeziorem Titicaca, zakwaterowanie w hotelu, zwiedzanie miasteczka, w tym słynnej tutejszej katedry.
15. dzień: wycieczka łodzią na Wyspę Słońca, trekking po wyspie. Powrót do Copacabany, nocleg.
16. dzień: przejazd autobusem do Puno w Peru, tam rejs łodzią na pływające wyspy Uros, wieczorem przejazd autobusem do Cuzco. Nocleg w hotelu.
17. dzień: zwiedzanie okolic Cuzco, w tym Świętej Doliny Inków.
18. dzień: zwiedzanie Cuzco.
19. dzień: wyjazd na trekking. Przejazd busem na przełęcz Abra de Malaga ( 4350 m n.p.m. ), z przełęczy dla chętnych zjazd rowerami do miejscowości Santa Maria ( 1200 m n.p.m. ). Następnie dla chętnych krótki rafting po rzece Urubambie.
20. dzień: całodniowy trekking górski do miejscowości Santa Teresa, na zakończenie kąpiel w gorących źródłach. Nocleg w Santa Teresa.
21. dzień: dalszy ciąg trekkingu do miejscowości Aguas Calientes położonej u stóp Machu Picchu. Nocleg.
22. dzień: wcześnie rano przejazd autobusem do Machu Picchu, tak aby o świcie być już na miejscu. Całodniowe zwiedzanie kompleksu ruin. Następnie zejście do Aguas Calientes. Wieczorem powrót pociągiem i busem do Cuzco. Nocleg.
23. dzień: ewentualne wycieczki fakultatywne lub czas wolny na zwiedzanie miasta
24. dzień: rano wylot samolotem do Limy, przejazd do dzielnicy Miraflores, spacer po najbogatszej dzielnicy, wieczorem powrót na lotnisko i lot do Warszawy.
25. dzień: przylot wieczorem przez Amsterdam do Warszawy.

Poniżej jest schematyczna mapka naszej planowanej trasy, która niestety nie oddaje całego przebiegu wyprawy. Od 10-go do 12-go dnia będziemy się poruszać po boliwijskich bezdrożach, nie można tego zobrazować na mapach Google.




Z powyższego planu wynika, że prawie cały czas będziemy w ruchu, przemieszczając się autobusami i busami, a także raz pociągiem przejedziemy się w Peru i Boliwii, w sumie ponad 4000 kilometrów.

Następne dni to kompletowanie potrzebnego sprzętu. Nie mamy dużych plecaków. Na wyjazd na boliwijskie Altiplano potrzebne będą także śpiwory, tam na dużych wysokościach nocą może być bardzo zimno mimo, że to strefa podzwrotnikowa.

Poważnie obawiamy się długiej, przeszło dwunastogodzinnej podróży samolotem. Czytamy w Internecie wszystkie możliwe porady i zalecenia lekarzy. Przed wyjazdem kupujemy za sugestią naszego lekarza rodzinnego opaski uciskowe na łydki. Mają zapobiec puchnięciu nóg i zastojowi krwi w żyłach.

Musimy zadbać o potrzebne lekarstwa. Nie wiemy, jak nasze organizmy zniosą tak duże wysokości ( kilkanaście dni będziemy przebywać powyżej 3500 m n.p.m. ) i tak szybkiej zmiany klimatu. Jednocześnie parę tygodni przed wyjazdem przyjmujemy probiotyki w celu uniknięcia niedogodności trawiennych na skutek zmiany flory bakteryjnej w tak odległym dla nas miejscu.

Zaopatrujemy się także w niezbędne drobiazgi, takie jak przejściówki do gniazdek elektrycznych, grzałkę do wody, ... Byliśmy również zmuszeni kupić nowy aparat fotograficzny. Jednocześnie cały czas pilnujemy, aby nasz bagaż nie ważył zbyt dużo.

Mapka Ameryki Południowej ( mapka z Wikipedii ).

Dzień wyjazdu wreszcie nadszedł. Samolot do Amsterdamu, skąd odlecimy do Limy, odlatuje z lotniska w Warszawie w środę 18-go kwietnia o godzinie 6:00. Jest to dla nas bardzo niewygodna pora odlotu. Z podróży samochodem do Warszawy zrezygnowaliśmy od razu, ponieważ powrotna jazda nocą po tak długiej podróży byłaby zbyt ryzykowna. Postanowiliśmy pojechać do Warszawy pociągiem. Niestety Śląsk nie ma bezpośredniego nocnego połączenia z Warszawą, ostatni bezpośredni pociąg do Warszawy odjeżdża z Katowic przed 20.00. Postanawiamy jechać tym pociągiem ( jest to pociąg z Pragi ) i noc przeczekać na lotnisku w Warszawie.

Na lotnisku jesteśmy kilka minut po północy. Czas zabijamy czytaniem prasy oraz przyglądaniem się nielicznym pasażerom. W nocy nie startuje z lotniska żaden samolot, nasz będzie jednym z pierwszych.

O 4:00 w umówionym miejscu spotykamy się z pozostałymi uczestnikami naszej wyprawy oraz z przedstawicielką biura, otrzymujemy bilety na przelot. W Limie na lotnisku będzie na nas oczekiwał pilot naszej wyprawy – Paweł Wilk.

Lot do Amsterdamu jest krótki, zaledwie nieco ponad półtorej godziny. Port lotniczy Schiphol jest ogromny. Do naszego „gate'u” mamy ponad półgodzinny spacer. Na samolot czekamy długo, ponad cztery godziny. Szczęście, że jest tu dobre WiFi. 

Nasza grupa trampingowa to jedenaście osób: Klaudia, Renata, Magda, Edyta, Łucja, Kasia, Ksenia, Paweł, Jarek i oczywiście my. W oczekiwaniu na samolot, zajmujemy jedną z ławek. Dużo rozmawiamy ze sobą. Prawie wszyscy są wytrawnymi podróżnikami, sporo już zwiedzili. Niestety jesteśmy najstarszymi uczestnikami ze sporą różnicą wieku ( od około 20 do 40 lat ). A więc samo pytanie się nasuwa czy wśród tej "młodzieży" damy sobie radę? Oczekując na samolot opowiadamy o wcześniejszych swoich wyjazdach. Niektórzy byli już na wyprawach z Supertrampem i chwalą sobie organizację i atmosferę tych wyjazdów. Nasza grupa od początku szybko się integruje i sądzimy, że atmosfera będzie dobra. Wszystko zależy od nas. Oczekując na ławce jednak długo nie da się wysiedzieć i co chwilę małymi grupkami idziemy trochę pospacerować po lotnisku.
Charakterystycznym detalem na lotnisku w Amsterdamie jest duży zegar z animacją człowieka, który co minutę maluje nowe położenie wskazówek.


Widok z naszego samolotu po lądowaniu na lotnisku w Amsterdamie

Lotnisko w Amsterdamie

Lotnisko w Amsterdamie z charakterystycznym zegarem po lewej stronie

Zegar na lotnisku w Amsterdamie
Wreszcie, krótko przed 12:00 możemy wsiąść do samolotu. Lecimy Boeing'giem 747. Jest to olbrzymi samolot, razem z nami do Limy leci około 400 osób, nie widzimy w samolocie wolnych miejsc. Lot się nam niesłychanie dłuży.


W samolocie do Limy

Mapa naszego lotu Amsterdam - Lima  na monitorach w samolocie 

Z upływem czasu siedzenia stają się niewygodne. Całe szczęście siedzimy dość blisko wyjścia awaryjnego. Jest tu trochę miejsca i można się rozprostować, nie przeszkadzając nikomu. Jak też widać na zdjęciu u góry każdy ma do dyspozycji mały monitor na którym można oglądać wybrane filmy, wideoklipy i posłuchać muzyki. Najważniejsze jednakże jest też, że możemy śledzić tor drogi i pozycję naszego samolotu z uwzględnieniem czasu w godzinach i długości w km pozostałych do końca lotu. Po pewnym czasie próbujemy również zasnąć, aby obudzić się w pełni sił osiągając koniec podróży do Limy.


1 komentarz: