Wstajemy przed trzecią w nocy, aby zdążyć na rejsowy autobus do Paracas, który odjeżdża około 4:00. Paweł organizuje nam busa, który dowozi nas do dworca linii, którą jedziemy. Lima nocą jest pusta. Jedziemy tylko kilkanaście minut, w dzień byłoby to chyba trzy, cztery razy dłużej. Na dworcu oddajemy nasze duże plecaki na bagaż, a przy wejściu do autobusu sprawdzają nam paszporty.
W Peru prawie nie ma transportu kolejowego. O kolei Malinowskiego pisaliśmy w poprzednim poście. Istnieją jeszcze linie kolejowe z Cusco do Machu Picchu, na granicy z Chile - z Tacna do Arica oraz linia Juliaca – Arequipa. Największe znaczenie w przewozie osób ma krótka linia do Machu Picchu ( bo z powodu braku połączenia drogowego obsługuje prawie cały ruch turystyczny ).
Za oknem mamy surowy krajobraz pustynny. Prawie nie ma tu osiedli mieszkaniowych.
Jest tylko szaro brązowa ziemia i skały, brakuje drzew. Uprawy rolne są w miejscach, w których płyną rzeki z gór. W Peru do oceanu wpada tylko 10 stałych rzek, reszta są to rzeki okresowe. Ta przybrzeżna nizinna część Peru zajmuje wąski pas wybrzeża, nazywa się Costa, łącznie to 12% powierzchni kraju. Mimo, że panują tu surowe warunki, rocznie spada tu tylko 20 – 50 mm opadów ( czasami jest to tylko jeden opad deszczu w roku ). Mieszka tu najwięcej ludzi, około 50% wszystkich Peruwiańczyków. Im dalej na południe, tym opadów jest mniej, przy granicy z Chile, rozpoczyna się pustynia Atacama. Zimny prąd Peruwiański przynosi dobrze natlenione wody, bardzo bogate w ryby. Głównym zajęciem ludzi tutaj to rybołówstwo. Tam gdzie można uprawia się bawełnę, ryż, trzcinę cukrową, a w rejonie Pisco także winogrona.
|
Mapa krain geograficznych Peru. Żółty kolor to Costa, brązowy to Sierra, a zielony to Selwa ( mapa z http://peru-wakacje.pl/pl/ ) |
Drugą geograficzną krainą Peru jest Sierra. Są to gównie góry i wyżyny. Jest to bardzo trudny teren, opadów jest tu znacznie więcej, ok. 800 – 900 mm/rok ( głównie po wschodniej stronie gór ). Są wyraźne dwie pory roku – mokra to lato, okres pomiędzy październikiem i kwietniem. Pozostała część roku to pora sucha – zima, pomiędzy majem i wrześniem. Sierra jest bogata w surowce naturalne. Znajduje się tu przemysł wydobywczy i hutnictwo. Przemysł tutaj nie dominuje w krajobrazie, tu króluje prawie nieskażona przyroda, ośnieżone szczyty gór i bezkresne równiny Altiplano. Na małych górskich poletkach uprawia się kukurydzę, ziemniaki, quinoa'ę, hoduje lamy i alpaki oraz w mniejszym stopniu owce i bydło.
Trzecią, najbardziej rozległą, jest Selwa, przeważająca część terenu to wilgotny las równikowy. Selwa zajmuje ponad 50% powierzchni Peru, ale mieszka tu tylko 12% wszystkich mieszkańców. Zajmuje olbrzymi teren górnego dorzecza Amazonki. Opady są tu intensywne, deszcz pada prawie z równą intensywnością cały rok. Opady w wielu miejscach znacznie przekraczają 2000 mm/rok. Selwa jest najsłabiej rozwiniętym rejonem Peru, brakuje tu dróg. Do dużego miasta Iquitos ( 400 tys. mieszkańców ) można się dostać tylko rzeką Amazonką lub samolotem. Jest to największe miasto na świecie, do którego nie można się dostać transportem kołowym czy kolejowym. W Selwie pozyskuje się drewno, a uprawia kawę, banany i inne owoce, kakao, tytoń.
W każdej z tych trzech krain są trudne, bądź skrajnie trudne warunki życia. Tylko niecałe 2% powierzchni kraju to grunty orne, najmniej w całej Ameryce Południowej. Peru jest czterokrotnie większe od Polski i zajmuje teren 1285 tysięcy km².
Na godzinę przed końcem podróży rozwidnia się. Autobus, którym jedziemy zaskakuje nas wygodą. Fotele są tu rozkładane tak, że przez te niecałe cztery godziny jazdy można jeszcze wygodnie podrzemać, a nawet pospać. Po raz pierwszy spotykamy, tak wygodny autobus na nocne przejazdy. Godny polecenia u nas, zwłaszcza na wyjazdy nocne na narty z Polski do Francji, Szwajcarii czy też Włoch. Komfort foteli podobny, jak w lotniczej klasie biznes. Każdy z nas dostaje jeszcze kocyk polarowy i małą poduszeczkę.
|
Takimi autobusami podróżowaliśmy na dalszych trasach ( zdjęcie ze strony jednego z przewoźników - Cruz del Sur ) |
Do Paracas małego miasteczka nad oceanem przyjeżdżamy kilka minut po godzinie 7:00. Droga z Limy do Paracas na mapie wygląda następująco:
Dzisiaj miasteczko obsługuje głównie turystów, takich jak my, udających się na wyspy Ballestas i Parku Narodowego Półwyspu Paracas. W XIX wieku, w roku 1820 do Paracas przybyły statki z generałem Jose de San Martin ( ten sam, którego pomnik oglądaliśmy wczoraj w Limie ). Od tego miejsca Jose de San Martin rozpoczął walkę o wyzwolenie Peru spod panowania Hiszpanów.
Duże plecaki zostawiamy w zaprzyjaźnionym hotelu. Tu chwilę oczekujemy na naszą przewodniczkę. Idziemy z nią nabrzeżem do portu. Jest ładny, pogodny poranek. W portowej, niewielkiej zatoczce zacumowanych jest wiele kutrów rybackich. Na plaży człapią ciężko pelikany, obserwując przypływające kutry.
|
Paracas, łódź rybacka w porcie |
|
Paracas, kutry rybackie |
|
Paracas, kormorany i pelikany na kutrze rybackim |
Wycieczki na wyspy Ballestas organizowane są wczesnym rankiem, ponieważ o tej porze morze jest spokojne i nie ma wiatrów. Przed południem zaczyna wiać i obserwowanie zwierząt na wyspach może być utrudnione lub nawet niemożliwe.
Dochodzimy do mola, stąd odpływają motorówki na wyspy. Tutaj nas i inne grupy turystów organizatorzy ustawiają w kolejkę. Po chwili oczekiwania wsiadamy do motorówki. Są to duże szybkie i odkryte motorówki, zabierają po ok. 30 – 40 pasażerów. Motorówka płynie bardzo szybko, do wysp jest około 20 kilometrów, i o ile na lądzie było ciepło, tu na motorówce robi się bardzo zimno na skutek zimnych, przenikliwych wiatrów. Ubieramy się w ciepłe i przeciwwiatrowe kurtki.
|
Wyspy Ballestas,taką motorówką płynęliśmy na naszą wycieczkę |
|
Wyspy Ballestas, Paweł przewodnik i nasza grupa |
|
Wyspy Ballestas, pozostała nasza grupa |
Po około 20 minutach motorówka nieco zwalnia i przewodnik prosi, żebyśmy się obejrzeli do tyłu. Na stromym zboczu klifu widać słynny geoglif ( rysunek, wzór na ziemi olbrzymich rozmiarów ) – Kandelabr z Paracas. Pochodzenie tego geoglifu owiane jest tajemnicą. Jest wyżłobiony w twardym podłożu na głębokość trzech metrów, jego wysokość ( długość ) wynosi 180 metrów ( źródło: Wikipedia angielska i hiszpańska, różne przewodniki podają różne wartości ). Geoglif jest widoczny jedynie z morza i najprawdopodobniej służył jako znak do nawigacji. Jedni uczeni przypisują jego autorstwo ludziom z kultury Paracas, czyli geoglif miałby ok. 2200 lat. Inni autorstwo przypisują San Martin'owi i jego ludziom, jako oznaczenie miejsca do którego przypłynął, czyli miałby ok. 200 lat. Żadna z tych dwóch hipotez nie jest poparta dowodami. Jedno jest pewne, że geoglifu nie wykonali ludzie z kultury Nasca. Tamte geoglify wykonane są zupełnie inną techniką. Naukowcy spierają się również, co przedstawia geoglif? Szczegóły w powyższym linku. Nam bardziej z wyglądu i ze względu na pustynny charakter tej okolicy pasuje kaktus. A Wam?
|
Paracas, geoglif Kandelabr widziany z daleka od morza |
|
Paracas, Kandelabr, a może jednak bardziej kaktus ( w przybliżeniu ) ? |
Widać już stąd skaliste wysepki Ballestas. Stanowią one teraz ścisły rezerwat przyrody.
O te i inne wysepki do 2014 roku toczył się spór pomiędzy Chile a Peru. Źródłem tego sporu była wojna pomiędzy Chile, a Boliwią i Peru, która toczyła się w latach 1879 – 1884. Była to tak zwana „wojna o saletrę i guano” lub „wojna o Pacyfik”.
Guano to odchody ptaków morskich gniazdujących na takich wysepkach, jak Ballestas. W tych latach był to jedyny znany nawóz. Guano było w tamtych czasach bardzo poszukiwanym towarem. Na niektórych wyspach pokłady guana miały grubość kilkadziesiąt metrów. Powodem wybuchu wojny było podniesienie podatków przez rząd Boliwii firmom chilijskim i brytyjskim, które wydobywały saletrę w boliwijskich kopalniach. Peru było wtedy związane z Boliwią tajnym sojuszem wojskowym. Peru i Boliwia przegrały tę wojnę i musiały zaakceptować warunki zwycięzców. W wyniku wojny Peru straciło swoją południową prowincję, a Boliwia dostęp do morza. Mapka utraconych przez Peru i Boliwię terenów poniżej:
|
Mapka terenów zdobytych przez Chile w wyniku wojny 1879 -1884. Czerwoną linia zaznaczono tereny przyłączone do Chile po wojnie. Mapka z Wikipedii. |
Traktat pokojowy nie był dość precyzyjnie spisany i po latach Chile wystąpiło z żądaniem zwrotu tych wysp, powodem nie było guano, a granice wód terytorialnych i związane z tym granice stref połowowych. Wody tego rejonu są bogate w ryby. Dopiero orzeczenie Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze rozstrzygnęło w 2014 roku, że Chile musi oddać Peru terytorium sięgające w głąb oceanu, ale zachowa przybrzeżny pas. Państwa same ustalą precyzyjne granice wód terytorialnych. Peru decyzja Trybunału odpowiada. Chile żałuje utraty terenów. Obydwie strony zamierzają dostosować się do wyroku.
W pobliżu wysp nasza motorówka zwalnia. Teraz płyniemy bardzo wolno do brzegu i ze stosunkowo niewielkiej odległości możemy obserwować gniazdujące ptaki i żyjące tu zwierzęta.
|
Wyspy Ballestas, obserwacje zwierząt morskich z motorówek |
Ptaków jest bardzo dużo. Spowodowane jest to obfitością pożywienia – ryb.
Najliczniejszym ptakiem tutaj jest chyba kormoran peruwiański, który tu żyje w olbrzymich koloniach.
|
Wyspy Ballestas, kormorany żyją tutaj w olbrzymich koloniach, ta na stropie dużej jaskini |
|
Wyspy Ballestas, a tak wygląda kolonia kormoranów w dużym przybliżeniu |
|
Wyspy Ballestas, parka kormoranów z dala od koloni |
Widzieliśmy też kilka pingwinów Humboldta. Ptak ten zagrożony jest wyginięciem i żyje tylko na chilijskich i peruwiańskich wybrzeżach Pacyfiku.
|
Wyspy Ballestas, udało się nam zrobić zdjęcie pingwinom Humboldta
|
Nam bardzo się podobały rybitwy wąsate są czarne i mają czerwone dzioby. Niemcy nazywają te ptaki „inkaską jaskółką morską” ( Inkaseeschwalbe ), bo rzeczywiście w locie są bardzo podobne do dużej jaskółki. Ze względu na czarne pióra w Chile nazywane są mniszkami. Ptaki te też żywią się rybami, ale słabo pływają i nurkują. Wolą rybę ukraść innym, aniżeli samemu łowić, kilkanaście rybitw może ukraść rybę nawet lwu morskiemu.
|
Wyspy Ballestas, rybitwy wąsate |
|
Wyspy Ballestas, rybitwa wąsata |
|
Wyspy Ballestas, rybitwy wąsate w locie |
|
Wyspy Ballestas, rybitwy wąsate polują na ryby |
Na wyspach spotkać można również pelikana chilijskiego, Więcej pelikanów widzieliśmy w porcie. Żywią się tutaj resztkami ryb z kutrów rybackich.
|
Wyspy Ballestas, kolonia głuptaków peruwiańskich. |
|
Wyspy Ballestas, głuptaki peruwiańskie |
Żyje tu więcej gatunków ptaków, ale nie jesteśmy ornitologami, a te opisane powyżej rozpoznaliśmy na naszych zdjęciach porównując ze zdjęciami w Internecie.
|
Wyspy Ballestas, lwy morskie na skałach |
Oprócz ptaków widzieliśmy liczne lwy morskie ( uchatki patagońskie ), wygrzewające się na skałach. Są to drapieżniki podobne do fok o barwie futra od czarnej do brązowej. Samce są dużo większe od samic i mogą ważyć do 300 kg. Żywią się rybami, w pogoni za nimi mogą nurkować do kilkudziesięciu metrów w głąb. My widzieliśmy, jak zwierzęta te zabierały rybakom z sieci złowione ryby. Lwy morskie żyją na skalistych południowych wybrzeżach Ameryki Południowej. Po stronie Pacyfiku do wybrzeży Ekwadoru, po stronie Atlantyku do wybrzeży Urugwaju.
|
Wyspy Ballestas, lwy morskie są drapieżnikami i wszelkie spory załatwiają siłowo |
Krótki filmik z lwami morskimi ( film udało się nakręcić Edycie z naszej grupy )
|
Wyspy Ballestas, samica lwa morskiego asekuruje w wodzie swoje dziecko |
Przewodnik pokazał nam jeszcze plażę, na której żyją matki z młodymi. Niestety do plaży tej nie możemy podpływać, aby nie straszyć zwierząt.
|
Wyspy Ballestas, plaża z młodymi, to tutaj rodzą się młode |
|
Wyspy Ballestas, plaża z młodymi w dużym przybliżeniu, po lewej stronie widać sępa. |
|
Wyspy Ballestas, rybacy i towarzyszący im lew morski |
Jak dowiedzieliśmy się od przewodnika mimo, że wyspy stanowią rezerwat ścisły co kilka lat, z zachowaniem dużej ostrożności, są „sprzątane” z guana, które w dalszym ciągu jest poszukiwanym nawozem.
|
Wyspy Ballestas, tutaj wcześniej ładowano guano na statki |
|
Wyspy Ballestas, tutaj wcześniej ładowano guano na statki, widok z innej strony
|
Wyspy są mocno zerodowane przez morze. Wiele jest tutaj łuków, okien skalnych i jaskiń. Jedno z okien skalnych z daleka może przypominać profil Indianina.
|
Wyspy Ballestas, okno skalne z profilem Indianina |
|
Wyspy Ballestas |
Z powodu, że Wyspy Ballestas znajdują się blisko brzegu i dostęp na nie jest relatywnie niezbyt drogi, nazywane są „Galapagos dla ubogich”.
Wycieczka ta pozwala nam turystom zetknąć się z unikalnym ekosystemem, podobnym jak na ekwadorskich Wyspach Galapagos.
Szkoda, że wycieczka trwa tak krótko, że motorówka nie może przypłynąć bliżej zwierząt. Obserwowanie i podglądanie dzikich zwierząt z bliska jest fascynujące. Nam ta wyprawa bardzo się podobała.
Niestety pogoda, jaką mieliśmy podczas tej wycieczki nie była optymalna, było pochmurnie, występowały zamglenia, dlatego też nasze zdjęcia nie są tak dobre, jak byśmy sobie tego życzyli. Na lądzie z reguły jest słonecznie, ale bardzo zimny ocean w zetknięciu z ciepłym powietrzem często powoduje zamglenia, które ustępują podczas dnia.
|
Paracas, pelikany na plaży odpadów rybnych z kutrów mają tu dużo .... |
|
...i dodatkowo są dokarmiane rybami przez miejscowych, zarabiających na pozowaniu z nimi do zdjęć. |
Dopiero po przypłynięciu z powrotem do portu, około godziny 10:00 stwierdzamy, że jesteśmy głodni. Nie jedliśmy jeszcze śniadania. Idziemy więc do jednej z licznych tu knajpek i zamawiamy śniadanie, oczywiście rybę i pyszny sok z wyciskanych miejscowych owoców.
Z posiłkiem musimy się spieszyć, zaraz jedziemy na Półwysep Paracas na kolejną wycieczkę do Rezerwatu Narodowego Paracas. Park ten został utworzony w celu ochrony unikalnego ekosystemu wysp Ballestas ( wchodzą w obszar rezerwatu ) i dzikiego wybrzeża półwyspu. Obszar ten chroniony jest przede wszystkim z powodu stanowisk archeologicznych tzw. „Kultury Paracas". Chroniony jest tutaj też pustynny krajobraz. Deszcz pada tu rzadziej niż raz na rok. Średnioroczne opady wynoszą tu zaledwie 1,8 mm/rok. Wjazd do parku znajduje się tuż za miasteczkiem.
Mieszkający tu ludzie między 700 r p.n.e. a 200 r n.e. pozostawili wiele śladów materialnych innych, aniżeli żyjący w pozostałych rejonach Peru. Tak, że teraz mówi się o odrębnej kulturze – „kulturze Paracas”.
Odkryto wiele grobów z tamtego okresu. Mumifikowane w pozycji embrionalnej ciała były owijane w wiele warstw tkanin i chowane w koszach w podziemnych komorach grobowych. Znalezione mumie miały często zdeformowane czaszki. Lekarze się wypowiadają, że takie deformowanie czaszek trzeba było rozpoczynać już od niemowlaków, w pierwszym miesiącu życia do ukończenia mniej więcej roku. W jakim celu je deformowano? Tego nie wiadomo. Niektóre czaszki miały o wiele większą objętość mózgu. Z tych czaszek pobrano próbki DNA i okazało się, że kod genetyczny nie jest nam znany. Na ten temat powstało wiele różnych teorii, co jedna to bardziej fantastyczna. Odsyłamy do artykułu ( ile w nim prawdy? ). Wiele ludów deformowało czaszki, najczęściej przyszłym kapłanom i władcom. Miało to potwierdzać ich wyjątkowość.
|
Zdeformowane czaszki z Paracas ( zdjęcie z Wikipedii ) |
Tkaniny wydobyte z grobów w Paracas są najpiękniejsze i najbardziej wzorzyste, jakie archeolodzy odnaleźli na terenie dzisiejszego Peru. Badania wykazały, że wykonano je stosując 22 kolory i ponad 200 odcieni.
Szkoda, że kultura ta nie pozostawiła, podobnie jak inne na terenie Peru, żadnego pisma, a o życiu tych ludzi możemy się jedynie domyślać z wykopalisk. Ludzie z tej kultury pojawili się nie wiadomo skąd ok. 1000 r p.n.e. i zniknęli około 100 r. naszej ery w tajemniczy sposób. Czyżby była to kultura pozaziemska, która przybyła na jakiś czas na naszą planetę?
|
Paracas, wjazd do Rezerwatu Narodowego Paracas |
|
Pustynny charakter półwyspu Paracas widziany z okna naszego busa |
Wynajętym busem wjeżdżamy na teren rezerwatu. Jedziemy kilkanaście kilometrów w pobliże zatoki, w której żerują flamingi. Wychodzimy z busa i z daleka obserwujemy te piękne ptaki.
|
Półwysep Paracas, idziemy w kierunku zatoki z flamingami |
|
Półwysep Paracas, żerujące flamingi |
|
Półwysep Paracas, flamingi w locie |
Potem jedziemy na punkt widokowy, z którego obserwujemy wspaniałe klifowe wybrzeże oraz słynną kiedyś skałę nazwaną „Katedrą”. Przed rokiem 2007 skała była połączona z klifem naturalnym łukiem skalnym, pod którym była jaskinia. Podczas trzęsienia ziemi w 2007 roku zawalił się zarówno łuk skalny, jak i strop jaskini. Pozostała samotna skała, która teraz tylko trochę przypomina katedrę.
|
Półwysep Paracas, tak wygląda skała zwana "Katedrą" dzisiaj, ... |
|
...a tak wyglądała w roku 2007, przed trzęsieniem ziemi ( zdjęcie z Wikipedii ) |
Kierowca busa zatrzymuje się przy kilku punktach widokowych, podziwiamy stąd surowy pustynny krajobraz półwyspu.
|
Półwysep Paracas, na jednym z punktów widokowych |
|
Półwysep Paracas, na jednym z punktów widokowych |
|
Półwysep Paracas, dzikie klifowe wybrzeże |
W jednym miejscu tuż przy drodze zatrzymujemy się przy wysuszonym ciele lwa morskiego. Tsunami po trzęsieniu ziemi w roku 2007 wyrzuciło lwa morskiego w to miejsce. Nie miał szans powrotu do morza.
|
Półwysep Paracas, wysuszony lew morski
|
Zatrzymujemy się na jednym ze wzgórz, idziemy stąd wzdłuż stromego klifu Playa Roja, czyli plaży czerwonej. Skały klifu oraz piasek na plaży mają kolor ciemnoczerwony. Czerwony kolor skał i piasku, to zerodowana skała magmowa tzw. różowy granodioryt. Plaża o długości około kilometra jest niesamowita. Szkoda, że nasze zdjęcia nie oddają w pełni jej piękna.
|
Półwysep Paracas, widok ze wzgórza |
|
Półwysep Paracas, początek zejścia ze wzgórza jest stromy, musimy uważać. Idziemy wzdłuż Playa Roja. |
|
Półwysep Paracas, widok na Playa Roja |
|
Półwysep Paracas, Playa Roja |
Nasz bus czeka na nas niedaleko, podjeżdżamy nim kawałek w okolice Playa La Mina, kiedyś w pobliżu była kopalnia. Mimo, że nie jest to sezon napotykamy tutaj kilkanaście plażujących osób. Niektórzy z nas zdejmują buty i wchodzą do zimnego morza. Woda jest jednak zbyt zimna, by się tu kąpać. Jest to najbardziej popularna plaża półwyspu, w sezonie jest tu naprawdę tłoczno.
|
Półwysep Paracas, Playa la Mina. Ptaki ( jakie? ) szukają pożywienia wśród małż podczas odpływu |
|
Półwysep Paracas, Playa la Mina |
|
Półwysep Paracas, Playa la Mina, odważni moczą nogi w zimnym morzu |
Z plaży idziemy spacerem do miejsca, które się nazywa Lagunillas. Przy ładnej plaży, tutaj o jasnym kolorze piasku, znajdują się trzy restauracje serwujące głównie dania rybne z ryb wyławianych na miejscu. Idziemy do jednej z nich. Zamawiamy różne dania z ryb i owoców morza, których nigdy nie jedliśmy.
|
Półwysep Paracas, klify w okolicach Playa la Mina |
|
Półwysep Paracas, tą drogą idziemy z Playa la Mina do Lagunillas |
|
Półwysep Paracas, tą drogą idziemy z Playa la Mina do Lagunillas ( na ten niewielki półwysep po prawej stronie ) |
W restauracji część z nas zamawia ceviche. Jest to sałatka z posiekanych surowych ryb lub owoców morza zalana na krótko przed podaniem zalewą z soku z limonki, z różnymi przyprawami oraz posiekaną czerwoną cebulą. Sok z limonki ścina białko ryby podobnie, jak obróbka cieplna. Ceviche jest daniem narodowym, bardzo tu popularnym, zarówno wśród miejscowych, jak i turystów. Najlepsze jest z ryb o białym mięsie. Niestety tutaj do zalewy dodają dużo kolendry, a nam kolendra wyjątkowo nie smakuje. Wybór dań jest duży i każdy znajduje coś dla siebie. Częstujemy się nawzajem serwowanymi daniami, każdy chce spróbować różnych smaków.
|
Półwysep Paracas, obiad w restauracji |
|
Półwysep Paracas, Ceviche z małżami i yuką w restauracji |
|
Półwysep Paracas, zapiekane małże podane w oryginalnych muszlach w restauracji ( zdjęcie Magdy )
|
Niestety wszystko co dobre i smaczne szybko się kończy. Musimy wsiadać do busa i jechać do miasteczka, aby zdążyć na popołudniowy autobus do Nasca.
Autobus jest tak samo komfortowy, jak ten którym jechaliśmy nocą do Paracas, możemy trochę odpocząć i podrzemać. Zmierzch zapada szybko i niestety nie obserwujemy krajobrazów. Z Paracas do Nasca jest nieco ponad 200 km, autobus pokonuje tę trasę w nieco ponad trzy i pół godziny. Nasza trasa na mapie wygląda tak:
Do
Nasca przyjeżdżamy po 21:00. Z dworca autobusowego do hoteliku
jedziemy busem. W hotelu mamy jeszcze odprawę dotyczącą
jutrzejszego lotu awionetką nad słynnymi geoglifami.
To był intensywnie przeżyty dzień.
Przejechaliśmy autobusami prawie 500 kilometrów, odbyliśmy ponad
dwugodzinną wycieczkę motorówką, zwiedzaliśmy busem półwysep
Paracas, przeszliśmy tam pieszo około 4 – 5 km. Na wypoczynek mamy
mało czasu, jutro musimy wstać przed 6:00, aby na 7:00 być na
lotnisku, ale o tym w następnym poście.
Bardzo ciekawie opisana wyprawa,czekamy na dalszą część
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńBardzo pomocny i ciekawy wpis :) Wybieramy się do Peru za 3 miesiące. Planujemy podobnie jak Państwo wyruszyć z Limy o 4 rano i jechać prosto na rejs na wysypy. Problemem będą nasze turystyczne plecaki, które musimy zostawić przed wejściem na łódź. Czy mogliby Państwo podzielić się z nami nazwą zaprzyjaźnionego hotelu z którego Państwo korzystali w Paracas? Dziękuję.
Niestety nie znamy nazwy i adresu hotelu. Całość organizował nam nasz przewodnik - Paweł Wilk. Teraz prowadzi w Peru firmę turystyczną: Feel Peru Travel. Dostępny jest na FB. Na Państwa miejscu starałbym się wyjechać z Limy wcześniej przed 3:00. Im wcześniej dojedziecie do Paracas tym lepsze będziecie mieć warunki. Na szybką łódź weźcie ciepłe rzeczy. My byliśmy ubrani w polar, puchówkę i kurtkę przeciw wiatrową. Życzymy powodzenia.
UsuńŚwietna wyprawa, naprawdę sporo miejsc odwiedziliście i ta podróż łódką przez te widoczki - bajka! Na https://indonesia.pl/ widziałam opis atrakcji w Bali i widoki są praktycznie identyczne co w Peru.
OdpowiedzUsuń