niedziela, 28 kwietnia 2013

Maroko Dzień 7. Droga przez Atlas Wysoki i Ait Benhaddou

Zaraz po śniadaniu wyjechaliśmy na południowy zachód w stronę Atlasu Wysokiego. Teraz przez góry będziemy przejeżdżać luksusowo bo główną drogą N9 przez przełęcz Tizi n'Tichka – 2260 m npm. Ilustruje to poniższa mapka:



Przejedziemy dziś ponad 280 km. Pierwsza część drogi mało ciekawa krajobrazowo, przez pola pośród pagórków. Po dojechaniu do drogi N9 wjeżdżamy w Atlas Wysoki, teraz otwiera się przed nami wspaniały wysokogórski krajobraz. Czasami po prawej stronie widać ośnieżone gniazdo Toubkal'u, czasami po lewej też ośnieżone szczyty masywu M'Goun.



Przez Atlas Wysoki

Niżej jest zielono, dużo lasów jadąc wyżej powoli drzew jest coraz mniej, coraz więcej hal, ale też jest zielono. Przed samą przełęczą zaczynają się skały. Droga poprowadzona jest licznymi serpentynami, nie ma tu ostrych podjazdów, nawierzchnia bardzo dobra. Co chwila wzdłuż drogi można spotkać stoiska handlarzy, sprzedającymi minerały i skamieliny. My też daliśmy się skusić i za kilkadziesiąt dirchamów kupujemy granatową w środku geodę https://pl.wikipedia.org/wiki/Geoda.

Przed przełęczą
Na przełęczy Tzni n'Tichka 2260 m n.p.m.











Na przełęczy nie możemy wyjść z samochodu, wieje bardzo silny wiatr. Zjeżdżamy więc na stronę południową. Krajobraz diametralnie się zmienia, nie ma już zieleni. Południowe zbocza Atlasu Wysokiego otrzymują wiele mniej wilgoci. Po południowej stronie podnóże gór jest tu wyżej położone niż na północy, dlatego góry od południa wydają się niższe.

Kilka kilometrów za przełęczą jest odgałęzienie do Telouet znajduje się tam kazba Glawich (rodu wyklętego, będziemy o nich pisać opisując Fez).



Po południowej stronie Atlasu Wysokiego
Mamy za mało czasu i jedziemy dalej na południe do Ait Benhaddou, kazby, w tej chwili najsłynniejszej w Maroku, ponieważ została wpisana przez UNESCO na Listę Światowego Dziedzictwa. Z pewnością są większe i ładniejsze kazby, ale to tu skupia się większość ruchu turystycznego. Zaraz po zakwaterowaniu się w hoteliku idziemy do nieodległej kazby, wieje silny i zimny wiatr, ubieramy więc wszystkie ciepłe polary i kurtki. Kazba zbudowana jest na zboczu niewielkiego wzgórza, zabudowania podchodzą prawie pod sam szczyt. U podstaw wzgórza płynie niewielka rzeka, która latem wysycha. Kazba jest zbudowana z suszonych na słońcu cegieł wykonanych z mułu rzecznego i suszonych liści palmowych. Jest to materiał nietrwały, deszcze uszkadzają ściany budynków, trzeba więc ciągle naprawiać i remontować, na szczęście pada tu rzadko. Kazba istnieje prawdopodobnie tutaj od XI w. Strzegła ruch karawan na szlaku z Timbuktu (dzisiejsze Mali) do Marrakeszu. Jej znaczenie upadło na początku XX, po wybudowaniu drogi przez przełęcz Tizi n'Tichka.
Kazba wygląda malowniczo, szczególnie z pewnego oddalenia, z drugiej strony rzeki, przy której znajdują się restauracyjki. W jednej, mając przed sobą wspaniały widok, jemy tradycyjny marokański obiad: żółtą zupę warzywno-mięsną (podobną do hariry) oraz tradycyjny tajine. Na moment musimy przerwać obiad, brzegiem rzeczki idzie karawana trzech wielbłądów, dalej rzeczka, palmy i malownicza kazba, to wymaga zdjęcia.

Ait Benhaddou 















W restauracji
Nasz obiad
Nie tylko nas ujął urok tego miejsca. Tutejsze plenery wykorzystano przy produkcji kilkunastu filmów, najsłynniejsze to „Gladiator”, „Jezus z Nazaretu”, „Gra o tron”. Dla „Gladiatora” dobudowano z oryginalnych materiałów nawet dwie ogromne wieże, stoją do dziś i świetnie się wpisały w istniejące zabudowania.
Po objedzie przez pobliski most wchodzimy w zabudowania. Większość zabudowań stoi pustych, tylko w niektórych mieszkają ludzie. Na terenie kazby jest nawet mały czynny hotelik. Planowaliśmy nawet tutaj zarezerwować nasz nocleg, przeszkodą było znaczne oddalenie od drogi i parkingu. W niektórych, opuszczonych zabudowaniach są niewielkie sklepiki i galerie sztuki, można tanio kupić ładne akwarele. Idąc wąskimi uliczkami wchodzimy na szczyt wzgórza. 

W kasbie
Widok z góry






















Od szarobrązowego pustynnego krajobrazu wyraźną linią zieleni palm wyróżnia się nasza rzeczka. Widok ze wzgórza na kazbę też jest malowniczy, ale nie tak jak widok znad rzeki, a może to tylko kwestia oświetlenia. Na szczycie nie stoimy długo, mimo ciepłego ubrania zimny wiatr skutecznie nas stąd wygania. Na murach bociany mają swoje gniazda.
Do naszego hotelu wracamy już inną drogą, przechodzimy przez rzeczkę po workach cementu, który pod wpływem wody skamieniał tworząc pomost przez wodę. Rozgrzewamy się tradycyjną miętową herbatą, a w hotelu naszą śliwowicą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz