sobota, 25 czerwca 2016

26. Wielkie Tyrnowo symbol bułgarskiej niepodległości

Wcześnie rano idziemy na śniadanie do znajomego baru. Póżniej wsiadamy do samochodu i wyjeżdżamy żegnając się  z Płowdiwem. Dzisiejsza nasza trasa przedstawia się następująco:



Do Kazanłyku mamy dwie godziny jazdy po drogach na Nizinie Trackiej. Droga biegnie po równinie, gdzieniegdzie niewielkie pagórki, wśród pól. Lasy są rzadkością. Coraz bardziej zbliżamy się do dużego łańcucha górskiego. Jest to Stara Płanina, najwyższy szczyt Botew 2376 m n.p.m ( nazwa ta nadana w 1950 roku ku czci bułgarskiego wieszcza narodowego Christa Botewa, który zmarł w tych górach ). U podnóża tych gór znajduje się miasto Kazanłyk, które jest różaną stolicą Bułgarii i Europy. To tutaj produkuje się słynny na cały świat olejek różany. Bardzo ciekawy jest proces produkcji tego olejku. Aby pozyskać 1 kg trzeba przerobić 2,5 do 4 ton kwiatów różanych. Cena jednego kilograma czystego olejku różanego obecnie waha się pomiędzy 4.000 a 5.000 Euro. Jest droższy od srebra, kiedyś jego cena porównywana była z ceną złota. Bułgaria i Turcja produkują razem 90% światowego zapotrzebowania  na ten produkt. Bułgarski olejek uważany jest za najlepszy. Sposób produkcji olejku różanego opisany jest w Wikipedii pod hasłem: Olejek różany 

My nie jedziemy do Kazanłyku poznawać tajników produkcji olejku różanego, lecz aby obejrzeć Tracki Grobowiec z Kazanłyku. Wpisany jest na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Grobowiec znajduje się na zboczu wzgórza w północnej części miasta. Został przypadkowo odkryty w 1944 r podczas II Wojny Światowej, przy kopaniu okopów. Potem znaleziono tu więcej grobów, ale ten jest najbardziej okazały. Grobowiec jest typu tolos, bardzo podobny w kształcie do grobu Agamemnona w Mykenach ( pisaliśmy w naszym poście: 15. Peloponez - trzy antyczne perły: Tiryns, Mykeny, Epidauros ). O ile grobowiec Agamemnona jest potężny, zbudowany z olbrzymich bloków kamiennych, ten jest maleńki, zbudowany z cegieł. Grobowiec wybudowano najprawdopodobniej na przełomie IV i III wieku p.n.e. Komora grobowa ma średnicę zaledwie 2,65 m, wysoka jest na 3,25 m. jest tak mała, że swobodnie mogą tu wejść zaledwie cztery osoby. Do komory grobowej prowadzi wąski korytarz – przedsionek, wejście jest niskie, że wchodząc trzeba uważać, żeby się nie uderzyć w głowę. Niestety grobowiec został splądrowany prawdopodobnie jeszcze w starożytności. Nie zachowało się jego wyposażenie, ani trumna bądź urna ze zwłokami. Podziwiamy jego przepiękne freski namalowane na kopule. Tak dobrze zachowanych fresków z tego okresu nie ma nigdzie. Freski musiał namalować artysta wysokiej klasy. Na freskach namalowane jest czułe pożegnanie pary małżeńskiej ( najprawdopodobniej władcy i jego małżonki ) podczas uczty. Scena emanuje spokojem i dostojeństwem. Tracki artysta prawdopodobnie znał współczesne mu wzruszające płaskorzeźby z greckich steli nagrobnych, podobne do tych, które oglądaliśmy w muzeum w Atenach, piszemy o tym w naszym poście: 19. Ateny - Narodowe Muzeum Archeologiczne . 
My zwiedzamy wierną kopię tego grobowca. Oryginał jest zbyt cenny, aby mogły go oglądać tłumy turystów, znajduje się tuż obok. Turyści znacząco zwiększają wilgotność i temperaturę powietrza, co działa bardzo niekorzystnie na malowidła. Cenne freski są cały czas monitorowane, a atmosfera kontrolowana. Wejście jest płatne. Mamy szczęście, że prawie nikogo tu nie ma i nie musimy stać w kolejce. Więcej o grobowcu możecie przeczytać w Wikipedii :  Tracki grobowiec z Kazanłyku .

Tracki grobowiec z Kazanłyku - obudowane wejście do oryginalnego grobowca
Tracki grobowiec z Kazanłyku - wejście do kopii grobowca udostępnionego zwiedzającym
Tracki grobowiec z Kazanłyku - wejście do kopii grobowca, wiernie odtworzonego oryginału
Tracki grobowiec z Kazanłyku - wewnątrz malowidła ścienne na kopule grobowca
Tracki grobowiec z Kazanłyku - wewnątrz freski na kopule grobowca
Tracki grobowiec z Kazanłyku - wewnątrz freski na kopule grobowca
Tracki grobowiec z Kazanłyku - wewnątrz freski na kopule grobowca
Tracki grobowiec z Kazanłyku - wewnątrz freski w centralnej części kopuły 
Tracki grobowiec z Kazanłyku - Jurek podziwia powyższe ścienne malowidła
Trochę oszołomieni zwiedzaniem w drodze na parking wstępujemy do maleńkiej kawiarenki na wolnym powietrzu. Jest bardzo duszno. Ledwo zdążyliśmy wypić kawę, a musieliśmy uciekać przed deszczem do samochodu. Kilka następnych kilometrów jedziemy w ciepłym deszczu.

W góry Starej Płaniny wjeżdżamy obok miejscowości Szipka. Z daleka widać złote kopuły cerkwi skąpanej w zieleni. Bardzo się wyróżniają. Wyglądają, jakby nie z tego świata. W Bułgarii nie spotyka się takich cerkwi. Jest ona wyjątkowa.

Droga w deszczu, okazuje się, że nie tylko róże się tu uprawia, również lawendę.
Z daleka złocą się kopuły cerkwi w Szipce
Cerkiew została zbudowana na przełomie XIX i XX wieku w stylu cerkwi staroruskich i moskiewskich, jako dar wdzięczności narodu bułgarskiego dla narodu rosyjskiego za pomoc w wyzwoleniu kraju spod panowania tureckiego. Cerkiew jest bardzo bogato dekorowana. Ilość zdobień i ich koloryt oszołamia. Niestety nasze zdjęcia dobrze tego nie odzwierciedlają. Robiliśmy je koło południa przy bardzo ostrym słońcu, bądź przy chmurach burzowych. Cerkiew jest zjawiskowa z zewnątrz. W środku nieco rozczarowuje. Może dlatego, że spodziewamy się tam takich samych wspaniałości, jak z zewnątrz. W środku jest trochę surowa, brakuje tu zdobień, tak typowych dla bułgarskich cerkwi prawosławnych. Można to zrozumieć, bo tutaj znajdują się symboliczne groby wielu poległych w bitwach o Szipkę. Więcej o cerkwi przeczytacie w Wikipedii : Cerkiew Narodzenia Pańskiego w Szipce .

Szipka - widok ogólny z głównym wejściem do cerkwi
Szipka - widok cerkwi z tyłu na górze 
Szipka - cerkiew z przepięknymi złotymi kopułami 
Szipka - cztery piękne kopuły cerkwi
Szipka - cerkiew z czerwonej cegły i z białymi obramowaniami okien, łuków 
Szipka - cerkiew Narodzenia Pańskiego
Cerkiew została konsekrowana w 1902 roku w 25 rocznicę czterech bitew rozegranych w okolicach pobliskiej przełęczy Szipka pomiędzy wojskami rosyjskimi i bojownikami bułgarskimi z jednej strony, a wojskami tureckimi z drugiej podczas X wojny rosyjsko - tureckiej 1877-1878 r. Więcej o tych bitwach można przeczytać w Wikipedii: Bitwa pod Szipką . Bitwa o przełęcz Szipka nie była bitwą decydującą o przebiegu całej wojny, która była toczona na wielu frontach. Tym nie mniej zdobycie i utrzymanie kontroli nad przełęczą Szipka przyczyniło się do sukcesu sił rosyjskich w całej wojnie. Dla Bułgarów bitwy o Szipkę są symbolem odrodzenia narodowego. Więcej o całej wojnie również w Wikipedii: Wojna rosyjsko-turecka (1877–1878) .
W wojnach tych znajdujemy również akcent polski na forum PSKO - Polonii Bułgarskiej w internecie ( wpis z 14 maja 2006 roku  ). Cytujemy "  Jest także historycznym faktem i to, że wielu Polaków (rekrutów polskich) w szeregach armii rosyjskiej walczyło w wojnach Rosji z Turcją w 1828-29 (m.in. Wojciech Chrzanowski, generał polski z okresu Powstania Listopadowego 1830-31), 1853-56 i 1877-78 - w bitwach pod Plewenem i Szipką, przyczyniając się do oswobodzenia Bułgarii ". 

Cały czas w oddali słychać burze, póki co nie pada. Jedziemy dalej, aby dojechać do Wielkiego Tyrnowa musimy przejechać Starą Płaninę właśnie przez przełęcz Szipka. Jedziemy teraz wspaniałymi serpentynami. Po kilkunastu kilometrach osiągamy przełęcz – 1185 m n.p.m. Przez tę przełęcz kiedyś przechodziły wojska Aleksandra Macedońskiego, który prowadził wojnę z plemionami trackimi. Na przełęczy skręcamy w prawo w boczną drogę, którą po około kilometrze dojeżdżamy do parkingu pod szczytem Stoletow 1326 m n.p.m. ( szczyt nazwany nazwiskiem rosyjskiego generała, którego wojska zdobyły i zdołały utrzymać przełęcz ). Na szczycie tej góry stoi monumentalny pomnik pamięci ofiar bitew, o których wspominaliśmy powyżej. Bułgarski architekt projektujący pomnik z pewnością, zdaniem Jurka, wzorował się na pomniku Bitwy Narodów ( kampania napoleońska ) pod Lipskiem. Na początku XX wieku była moda na takie monumentalne pomniki. Ten w Niemczech jest jednak dużo większy. Idąc z parkingu do pomnika trzeba pokonać ponad 150 stopni. Deszcz nas dopadł na ostatnim odcinku schodów. Ulewę przeczekaliśmy w niewielkiej sieni pomnika. W środku pomnika są schody, za niewielką opłatą można nimi wejść na górę. Ponieważ padało, nie było sensu wchodzić na górny widokowy taras. Gdy intensywność deszczu zmniejszyła się zeszliśmy schodami z powrotem na parking. Szkoda, że pada. W pogodny dzień widoki stąd muszą być wspaniałe.
Więcej o przełęczy Szipka przeczytacie w Wikipedii pod hasłem: Szipka (przełęcz)  ( o samym pomniku więcej jest w wersji angielskiej ).

Szczyt Stoletow obok przełęczy Szipka. Na szczycie pomnik pamięci.
Aby dojść do pomnika z parkingu trzeba pokonać ponad 150 stopni
Widok ze szczytu, a w oddali na parkingu nasz samochód
Widok ze szczytu, w oddali widać po prawej stronie szczyt  Buzludża ( o którym piszemy poniżej )
Zdjęcie z Wikipedii - pomnik Bitwy Narodów pod Lipskiem, jakże podobny do zwiedzanego pod szczytem Stoletow
Planowaliśmy jeszcze tego dnia pojechać stąd samochodem na szczyt Buzludża 1426 m n.p.m. Zbudowano tu w latach 1974 – 1981 olbrzymią salę posiedzeń w formie gigantycznego pomnika dla członków kierownictwa Bułgarskiej Partii Komunistycznej. Koszt całej budowy w przeliczeniu wyniósł wówczas 35 milionów dolarów. Po przemianach ustrojowych w 1989 roku pomnik zaczął niszczeć. Sufit olbrzymiej sali posiedzeń grozi zawaleniem, więc oficjalnie wejście zamknięto. Szkoda, że z powodu deszczu nie mogliśmy tam pojechać, z Szipki jest tam niecałe 13 km, częściowo asfaltową drogą ze wspaniałymi górskimi widokami. Więcej o tym pomniku możecie przeczytać w Wikipedii:  Buzłudża ( podajemy link angielski, jest tu więcej niż w polskiej wersji ). Zdjęcia możecie obejrzeć w internecie na portalu Google korzystając z linku: Buzludza - zdjęcia .

Z przełęczy serpentynami zjeżdżamy w deszczu w dół w stronę Gabrowa. Widzimy tu pierwszą w naszej podróży stłuczkę dwóch samochodów, na szczęście niegroźną. Dalsza droga do Wielkiego Tyrnowa przebiega spokojnie, bez historii. Po nieco ponad godzinie jesteśmy już w naszym hotelu. Zaraz po zakwaterowaniu idziemy zwiedzać miasto. 
Wielkie Tyrnowo jest wspaniale położonym miastem w zakolach rzeki Jantry. Położenie miasta można porównać trochę do położenia Czeskiego Krumlowa. Zresztą zobaczcie na mapie:



Czasami nie można się zorientować w którą stronę płynie rzeka. W niektórych miejscach rzeka płynie w głębokich i stromych kanionach. Swymi meandrami tworzy jakby wyspę. Nic dziwnego, że właśnie to miejsce, tak naturalnie stworzone do obrony, było od tysiącleci kolebką osadnictwa.

Wielkie Tyrnowo jest jednym z najstarszych miast Bułgarii. Na dwóch wzgórzach Trapezica i Carevec archeolodzy odkryli ślady zamieszkiwania sprzed pięciu tysięcy lat. Na wzgórzu Carevec kiedyś mieściła się jedna ze stolic Traków. Tyrnowo, bo kiedyś tak nazywało się to miasto, zostało potem zdobyte przez Rzymian, a następnie przeszło pod panowanie Bizancjum. Tyrnowo było wówczas jedną z ważniejszych twierdz Bizancjum na terenie Półwyspu Bałkańskiego. Powstanie Asena i Piotra w 1187 roku położyło kres panowania tu Bizancjum. Tyrnowo zostało stolicą odrodzonego Drugiego Państwa Bułgarskiego. Rozwój Tyrnowa po roku 1187 był błyskawiczny, w krótkim czasie zostało jednym z ważniejszych miast południowej Europy. Niestety złote lata dość szybko się skończyły. W 1393 roku po trzymiesięcznym oblężeniu Tyrnowo zostało zdobyte przez wojska tureckie. Tyrnowo dalej było głównym ośrodkiem kultury bułgarskiej w okupowanym przez Turków kraju. Tutaj w latach 1598, 1686 i 1700 wybuchły trzy powstania przeciw Turkom, niestety zawsze krwawo stłumione. Tutaj wreszcie wybuchło w roku 1876 największe powstanie w Bułgarii przeciw okupantom tureckim tzw „powstanie kwietniowe”. Mimo, że powstanie zostało zakończyło się niepowodzeniem, jego brutalne spacyfikowanie przez Turków, sprowokowało państwa europejskie do dyskusji międzynarodowej o Bułgarii, domagały się one nadania Bułgarii autonomii. Zostało to odrzucone przez Turcję, co było jednym z powodów wybuchu X wojny rosyjsko – tureckiej 1877-78 roku, która doprowadziła do uzyskania przez Bułgarię niepodległości, ale najpierw ograniczonej. Do 1908 roku Bułgaria na mocy porozumienia pokojowego z San Stefano była formalnie państwem zależnym od Turcji. Tu w Tyrnowie obradowało w roku 1879 pierwsze Zgromadzenie Narodowe, które uchwaliło pierwszą bułgarską konstytucję. Tutaj też wybrano Aleksandra I Battenberga na pierwszego księcia państwa bułgarskiego. W 1879 przeniesiono stolicę Bułgarii z Tyrnowa do Sofii.
W 1913 r. Tyrnowo nawiedza duże trzęsienie ziemi, które niszczy większą część miasta. W 1965 roku zmieniona zostaje nazwa miasta na dzisiejsze Wielkie Tyrnowo, celem podkreślenia olbrzymiego znaczenia miasta w historii Bułgarii. To tutaj wreszcie, w tym samym budynku, w którym w 1879 obradował pierwsze Zgromadzenie Narodowe, w roku 1990 obradowało symbolicznie pierwsze po zmianach ustrojowych Zgromadzenie Narodowe, które uchwaliło tu nową konstytucję. 
Więcej o mieście i jego historii możecie przeczytać w Wikipedii: Wielkie Tyrnowo .

Nasz hotel znajduje się w nowszej części tego historycznego miasta. Mieszkamy niedaleko centrum. Tak się składa, że zaraz po wyjściu trafiamy na pomnik „Matki Bułgarii”, Został on postawiony w 1935 r., aby uczcić pamięć poległych Bułgarów o wolność swojego kraju w wojnach: rosyjsko – tureckiej, bułgarsko – serbskiej, wojnach bałkańskich i w pierwszej wojnie światowej ( każda strona pomnika poświęcona jest innej wojnie ).


Wielkie Tyrnowo - pomnik „Matki Bułgarii”
Od pomnika idziemy w dół, ulicą General Gurko, równoległą do rzeki. Ta ulica oraz uliczki odchodzące od niej w górę są najstarszą częścią miasta. Takim wydaniem starego miasta jesteśmy trochę rozczarowani. Są tu ładne stylowe domy, ale nie odnawiane wyglądają nie najlepiej. Tylko niektóre zostały ładnie odnowione na hotele i pensjonaty, nie zmienia to faktu, że jest to bardzo biedna dzielnica, brakuje tu kawiarenek, sklepów, brakuje tu życia. To stare miasto wygląda znacznie  gorzej niż to w Płowdiwie. Tam przynajmniej większa część była odnowiona. Ale na poniższych zdjęciach, nie wchodząc w szczegóły, wygląda malowniczo.

Wielkie Tyrnowo - stare miasto. Najniżej położone domy "wiszą" nad przepaścią, niżej płynie rzeka. 
Wielkie Tyrnowo, domy  i kościoły starego miasta.
W zakolu rzeki naprzeciw starego miasta widać obelisk Asenowiczów, olbrzymi miecz symbolizuje moc carów
Wielkie Tyrnowo - prywatne pensjonaty w uliczce Generała Gurko 
Wielkie Tyrnowo - jeden z nielicznych hotelików w odnowionym i ukwieconym starym domu
Wielkie Tyrnowo -  dalej ta sama uliczka starego miasta
Wielkie Tyrnowo - zaułki w winorośli starego miasta
Przespacerowaliśmy się tą uliczką oraz jej przedłużeniem, aż po wzgórze Carewec, gdzie ta część miasta się kończy. Nie napotkaliśmy tutaj ani jednej kawiarenki, czy restauracji. Skręciliśmy w końcu w lewo i weszliśmy na główną ulicę miasta, tu jest już ruch, jest trochę życia, są kawiarnie, restauracje, hotele, ale nie jest tak malowniczo i klimatycznie jak kilkadziesiąt metrów niżej. Tutaj w końcu mogliśmy coś zjeść.

Spacerowaliśmy uliczkami miasta aż do zmroku.
Wielkie Tyrnowo - widok z centrum na rzekę z mostem, stare miasto i obelisk
Wielkie Tyrnowo - uliczka w centrum na górze starego miasta
Wielkie Tyrnowo - jeden z ładniejszych stylowych budynków w centrum starego miasta
Następnego dnia rano zostaliśmy zaskoczeni przez właścicieli hotelu wspaniałym bardzo obfitym śniadaniem. Sympatyczna właścicielka na koniec przyniosła placuszki, podobne do naszych racuchów i pączków. Powiedzieliśmy, że nie damy rady tego zjeść. Przyniosła torebki, w które zapakowaliśmy pączki i resztę śniadania na prowiant. Kilkanaście minut rozmawialiśmy z właścicielami. Jeżeli będziecie kiedykolwiek w Wielkim Tyrnowie, to spróbujcie zanocować w Hotelu Priyateli. Pokoje są skromne z klimatyzacją, ale właściciele bardzo serdeczni, a śniadania wspaniałe i obfite na wolnym powietrzu ( w naszym blogu nigdy nie podajemy nazwy hoteli, ale tym razem robimy wyjątek ).

Na ten dzień zaplanowaliśmy wyjazd do pobliskiej wioski Arbanasi.


Jest to miejscowość oddalona od Wielkiego Tyrnowa o ok. 6 km. Wieś teraz zamieszkuje tylko ok. 300 stałych mieszkańców. Miejscowość ta odgrywała kiedyś olbrzymią rolę pośrednika handlowego dla całego regionu. O przeszłości wsi krążą różne legendy. Początki wiąże się z carem Iwanem Asenem II ( XII wiek ), który po swoich zwycięskich wojnach ściągnął do stolicy Słowian z północy. Inna legenda mówi, że wieś założyli uciekinierzy z Albanii. Pisane wzmianki o wsi pojawiają się dopiero w zapiskach tureckich z XV wieku. Rozwój wsi nastąpił od XVI do XVIII wieku, kiedy wieś zajęła uprzywilejowaną pozycje w imperium osmańskim. Mieszkańcy organizowali karawany kupieckie zarówno do Polski,Węgier, Rosji i Włoch, a także do Iranu i Indii. W czasach prosperity miejscowość liczyła około 1000 domostw, zamieszkiwanych przez bogatych kupców, czy rzemieślników. Wieś, mówiąc przewrotnie, "zginęła" od swego bogactwa. Nie była ufortyfikowana. Co prawda bogatsze domy posiadały mury i służbę, ale nie były w stanie odeprzeć większych i dobrze zorganizowanych band. Po szeregu napadach, pod koniec XVIII wieku Arbanasi się już nie podniosło. Więcej można przeczytać w Wikipedii: Arbanasi, Bułgaria .

Arbanasi na pierwszy rzut oka robi dobre wrażenie. Wieś posiada szerokie ulice. Wszystkie domostwa otoczone są wysokimi murami tak, że nie widać domów.
Dla nas perełką jest cerkiew Narodzenia Chrystusa. Z zewnątrz nikt nie pomyślałby, że jest to cerkiew, czy jakikolwiek budynek kultu religijnego. Wygląda trochę jak stodoła i tylko porządek wokół świadczy, że jest to jakiś ważny i znaczący budynek. W środku robi niesamowite wrażenie. Każde miejsce na ścianach, sufitach, belkach jest wymalowane scenami z Biblii. Podobno artyści namalowali tu 3500 różnych postaci. Wszystkie malowidła powstały w XVII wieku. Odbieramy to jako naukę katechizmu, czy Pisma Świętego metodą obrazkową, taki trochę komiks religijny. Podobno artyści umieścili tutaj kilka świeckich postaci antycznych filozofów, w tym Arystotelesa, Platona, Homera, Pitagorasa i innych. Szukaliśmy, ale wśród takiego bogactwa postaci tych nie znaleźliśmy.

 Cerkiew Narodzenia Chrystusa w Arbanasi - widok z zewnątrz
Cerkiew Narodzenia Chrystusa w  Arbanasi  - "wymalowany" korytarz 
Cerkiew Narodzenia Chrystusa w Arbanasi - ikonostas
Cerkiew Narodzenia Chrystusa w Arbanasi - korytarz z licznymi malowidłami 
Cerkiew Narodzenia Chrystusa w Arbanasi - malowidła ze scenami biblijnymi 
Cerkiew Narodzenia Chrystusa w Arbanasimalowidła z postaciami Świętych i inne
Cerkiew Narodzenia Chrystusa w Arbanasi - malowidła ze scenami i postaciami biblijnymi
 Cerkiew Narodzenia Chrystusa w Arbanasi -  scena zaśnięcia Matki Boskiej, często powtarzająca się w ikonografii prawosławnej
Cerkiew Narodzenia Chrystusa w Arbanasi - malowidła z galerią postaci wewnątrz 
Cerkiew Narodzenia Chrystusa w Arbanasi - pełne malowideł wnętrza
Arbanasi - ocienione wejscie do cerkiewi Narodzenia Chrystusa 
Niestety tu mieliśmy kolejny raz w Bułgarii niezbyt miłą sytuację. Przy zakupie biletów poprosiliśmy o bilety dla seniorów. Pani sprzedająca powiedziała, że biletów takich nie ma dla seniorów spoza Bułgarii. Za nami bilety kupowali starsi Bułgarzy, im sprzedała bilety ulgowe dla seniorów. Interweniowaliśmy dla zasady, ale bez skutku. Różnica w cenie była taka, że my płaciliśmy po 6 lewa, a oni po 2 lewa. Naszym zdaniem, z uwagi na to, że Bułgaria jest w UE to nie mogą być inne prawa i ulgi w tym zakresie, inaczej mówiąc dyskryminowanie innych zwiedzających spoza Bułgarii.
  
W wiosce zwiedziliśmy też dom Kontancaliewa, bogatego kupca, dziś jako muzeum. Dom otoczony, tak jak wszystkie, wysokim murem, brama tworzyła obronny bastion. Na parterze pomieszczenia dla służby, wyżej dla właścicieli. Podobno dom posiadał wymyślne skrytki i tajne podziemne przejścia do innych posesji. Nie wiadomo, na ile obecne wyposażenie domu, które oglądamy odpowiada tamtym czasom (dom pochodzi z XVI – XVII wieku ).

 Dom Kontancaliewa w Arbanasi - podwórze przed jego wejściem
Dom Kontancaliewa w Arbanasi -  podwórze wokół domu ze studnią
Dom Kontancaliewa w Arbanasi - kuchnia
Dom Kontancaliewa w Arbanasi - jeden z pokoi
Dom Kontancaliewa w Arbanasi - wnętrze kolejnego pokoju wraz z eksponatami z życia codziennego
Poruszanie i orientacja po Arbanasi jest utrudniona, brakuje planów, oznakowania poszczególnych obiektów. Plan w przewodniku mieliśmy symboliczny. Bez trudu trafiliśmy tylko do cerkwi Narodzenia Chrystusa i do domu Kontancaliewa. Pytaliśmy się miejscowych: w sklepikach, restauracjach, policjanta. Wszyscy nie wiedzieli lub może nie chcieli wiedzieć, gdzie znajdują się szukane przez nas obiekty. Wydaje się to trochę dziwne. Pierwszy raz spotkaliśmy się z czymś takim. W końcu znaleźliśmy szukaną cerkiew św. Dymitra ( też nie wyglądała jak cerkiew ), na tyłach jakiejś restauracji, ale była zamknięta. W końcu daliśmy za wygraną. Skoro nikt o nich nic nie wie to znaczy, że nie są dostępne. Poszliśmy na kawę do miejscowej restauracji,  skąd mieliśmy  wspaniały widok na położone w dole Wielkie Tyrnowo.


Arbanasi - typowa uliczka z domami za " murami "
Arbanasi - typowa uliczka z prywatnymi " bastionami "
Arbanasi - charakterystyczna uliczka tej wioski
Kawiarenka w Arbanasi - na kawie z pięknym widokiem na otaczające góry z Wielkim Tyrnowem
Jeszcze raz widok  na Wielkie Tyrnowo w przybliżeniu
Do Tyrnowa wróciliśmy wczesnym popołudniem, zaparkowaliśmy koło twierdzy Carewec. To tutaj mieściła się stolica Drugiego Państwa Bułgarskiego. Teraz jest to tylko miejsce otoczone murami obronnymi, w środku niestety tylko resztki murów i fundamenty budynków dawnej stolicy. Podziwiamy miejsce otoczone prawie ze wszystkich stron płynącą w dole rzeką. Wąski przesmyk łączący dawną stolicę z lądem był bardzo mocno ufortyfikowany. Przechodziło się nim przez szereg bram, jak po wysokim moście. Chodzimy między kamieniami, które nam nic nie mówią, ale dla Bułgarów są bardzo ważne. Oczywiście możemy się domyślać. Dla nich to narodowa świętość. To miejsce dla Bułgarów jest tak ważne, jak dla nas Polaków Kraków i Gniezno razem. Carewec usytuowany jest na wzgórzu. Na samym szczycie znajduje się jedyny odbudowany budynek, jest to wybudowana w latach 80-tych XX wieku cerkiew Patriarchatu. Nawiązuje formą do tej z XIII wieku, ale nie jest jej kopią. Kiedyś cerkiew i pałac patriarchy otoczone były dodatkowym murem. W środku cerkwi znajdujemy dość mroczne nowoczesne freski.

Carewec w Wielkim Tyrnowie -  wejście do dawnej stolicy, na górze widać wieżę i kościół
Wielkie Tyrnowo ( makieta ) -  tak kiedyś wyglądała dawna stolica Drugiego Państwa Bułgarskiego, widzimy tu dwie ufortyfikowane części: Carewec i Trapezicę

Wielkie Tyrnowo - widok z Careweca na zakola Jantry
Carewec w Wielkim Tyrnowie - jego obwarowania 
Tak kiedyś dodatkowo był obwarowany kościół patriarchalny i siedziba patriarchy.
Carewec w Wielkim Tyrnowie - kościół patriarchalny dzisiaj
Carewec w Wielkim Tyrnowie - wnętrze kościoła patriarchalnego
Carewec w Wielkim Tyrnowie - freski w kościele patriarchalnym
Wielkie Tyrnowo - widok na miasto z Careweca
Wielkie Tyrnowo - widok z Careweca na jedną z cerkwi ( przybliżenie )
Potem idziemy na spacer po mieście, zaglądamy jeszcze w te miejsca, w których nie byliśmy. W końcu znajdujemy regionalną restaurację, idziemy na obiad na danie kuchni bułgarskiej. Siadamy na sali ze wspaniałym widokiem na stare miasto. Wkrótce jednak przenosimy się do innej sali, w której oglądamy mecz 1/8 finału Polska – Szwajcaria na mistrzostwach Europy w piłce nożnej. Jesteśmy jedynymi kibicami. Pełen emocji dla nas mecz kończy się remisem i dogrywką, wygrywamy w rzutach karnych. 
Do naszego hotelu pełni wrażeń ze zwiedzania i emocji sportowych wracamy już po zmroku.

Wielkie Tyrnowo - widok z centrum w kierunku Careweca
Wielkie Tyrnowo - widok na stare miasto i rzekę z mostem
Wielkie Tyrnowo - jeszcze jeden widok na stare miasto
Widok z naszej restauracji
Jesteśmy zadowoleni z obejrzenia Wielkiego Tyrnowa. Mimo wszystko jest to miejsce, które koniecznie trzeba zobaczyć, będąc w Bułgarii. Miasto jest trochę zaniedbane, z pewnością z braku pieniędzy, a nie uwagi. 
Naszym zdaniem konieczny jest program przywrócenia miastu jego dawnej świetności. Położenie miasta w zakolach rzeki jest wyjątkowo urokliwe. Mało jest tak ładnie położonych miast w Europie. Polecamy!

Zła, deszczowa pogoda skończyła się na Szipce. Po przejechaniu Starej Płaniny skończyła się też duchota. Całe wczorajsze popołudnie w Wielkim Tyrnowie mieliśmy już słoneczne. Dzisiejszy dzień też był słoneczny i ciepły, ale nie upalny. Oby tak dalej.
Jutro jedziemy już nad Morze Czarne, w pobliżu popularnych Złotych Piasków.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz