Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PamirHighway. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PamirHighway. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 18 czerwca 2019

Tadżykistan - Autostradą Pamirską do Kirgistanu

Organizując naszą podróż do Azji Centralnej (nasz post: 1. Jedziemy do Azji Środkowej (Centralnej): Kazachstanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu i Kirgistanu) na początku nie mieliśmy w planie przejazdu Autostradą Pamirską.


Pamir
Koszty tej podróży wydawały się nam bardzo wysokie. Różne biura podróży oferowały taką wycieczkę w cenie około 3000 USD od osoby. Na początku lutego natrafiliśmy w Internecie na blog podróżniczy, w którym czworo młodych uczestników opisywało swoją 10 dniową podróż, za którą zapłacili łącznie około 1200 USD (za samochód z kierowcą na cztery osoby). To była już cena rozsądna.

Zaczęliśmy szukać w Internecie, jak można by taką podróż zorganizować samemu. Szczegółowo opisaliśmy to w naszym wyżej wymienionym poście „Jedziemy do Azji Środkowej...” Natrafiliśmy na portal Indy-guide. Portal ten kojarzy kierowców z chętnymi na wyjazd (nie tylko na Pamir Highway, ale także w innych azjatyckich krajach np. Mongolii). Wysłaliśmy zapytanie i już po kilku godzinach zaczęliśmy otrzymywać oferty od kierowców (otrzymaliśmy w sumie około 30 ofert). Po długiej korespondencji wybraliśmy Musę, z którym uzgodniliśmy cenę oraz wydłużenie podróży z 10 do 14 dni o przejazd przez góry Kirgistanu do Biszkeku. Przesłaliśmy zadatek i mogliśmy już planować naszą podróż.

Za wypożyczenie samochodu z kierowcą na 14 dni uzgodniliśmy cenę 1700 USD. W tej cenie było paliwo i utrzymanie kierowcy, natomiast Musa organizował nam noclegi i posiłki, za które sami mieliśmy płacić. Uzgodniliśmy, że będzie to standard turystyczny, że wszystkie noclegi będą z toaletą w budynku i wszędzie będzie bieżąca woda, w miarę możliwości ciepła (oprócz dwóch noclegów w jurtach). Próbowaliśmy ograniczyć koszty tej wyprawy. Daliśmy ogłoszenia na forach ogłoszeniowych na portalach Caravanistan i Indy-guide, że weźmiemy jedną lub dwie osoby na całą trasę lub jej część, aby podzielić się kosztami. Prosiliśmy także Musę aby swoimi kanałami szukał dla nas kandydatów do wspólnej podróży. Niestety nie udało się nam nikogo znaleźć. Z doświadczenia teraz wiemy, że na tak długiej trasie komfortowo się podróżuje w cztery osoby mimo że teoretycznie można jechać w nim (z kierowcą) 7 osób. Jeżeli planowalibyście taką podróż, to skompletujcie sobie skład osobowy przed wyjazdem.

Duszanbe, pożegnalne zdjęcie z właścicielami hotelu

Po przylocie do Duszanbe (nasz post: Tadżykistan - Duszanbe, stolica w morzu zieleni i fontann) wysłaliśmy maila, że jesteśmy. Chcieliśmy się zapytać co musimy jeszcze kupić na wyprawę. Niestety Musa nie odpowiadał. Mieliśmy jego mail i telefon. Dzwoniliśmy nie tylko my, ale także obsługa hotelu na naszą prośbę, bez rezultatu. Myśleliśmy już, że nasza podróż się nie odbędzie. Dopiero wieczorem otrzymaliśmy informację, że przyjedzie zgodnie z planem. Ostatnią noc mieliśmy już spokojną.           
Okazało się, że Musa utopił swój telefon w toalecie i w ten sposób stracił wszystkie kontakty. Sam był w drodze z turystami do Duszanbe. Po przyjeździe skontaktował się z żoną w Kirgistanie i od niej otrzymał wszystkie nasze namiary.

Zaraz po śniadaniu zapakowaliśmy się do wielkiej toyoty naszego oczekiwanego kierowcy. Zaskoczeniem dla nas było to, że Musa w naszą wspólną podróż wziął ze sobą swoją dziewięcioletnią córkę Solichę, o czym nas wcześniej nie poinformował. Gdybyśmy się nie zgodzili na wspólną podróż, córka zostałaby u rodziny w Duszanbe. Jak się później okazało była bardzo miła, wnosiła do naszej podróży dużo radości, można się z nią było się porozumieć w języku rosyjskim. Musa po rosyjsku mówił słabo, była więc trochę niejako naszym tłumaczem. 

Jeszcze jeden mały zgrzyt z Musą i "postawienie nas pod ścianą", prosił nas o płatność za całą trasę z góry, ponieważ ma pilną płatność raty kredytowej za samochód. Po dyskusji, z pełnymi obawami, wyraziliśmy zgodę i zapłaciliśmy gotówką. Pojechaliśmy jeszcze do centrum handlowego kupić na drogę wodę i suszone owoce. Wreszcie po godzinie 10:00 wyruszyliśmy w naszą długą podróż.

Historia tzw. Autostrady Pamirskiej (Pamir Highway) to nieco ponad sto lat, ale historia samego Pamiru to ponad dwa tysiąclecia. W pierwszych wiekach p.n.e. istniały tu małe niezależne państwa Shungan, Wakhan i inne, które utrzymywały kontakty z takimi państwami jak starożytne Indie, Chiny, Sogdiana, Imperium Kushan. Do dziś zachowało się kilka ruin takich fortec jak Kakh-Kakha, Yamchun. Niektórzy naukowcy uważają, że przechodziła tędy (przez Korytarz Wachański) jedna z dróg Jedwabnego Szlaku. Znaleziska archeologiczne świadczą o obecności w Pamirze zoroastrian i buddystów. Do XIX wieku nie było tu żadnych dróg oprócz ścieżek pasterskich pomiędzy odosobnionymi wioskami i osadami usytuowanymi nad brzegami rzek. Teren Pamiru był praktycznie odcięty od reszty świata. W drugiej połowie XIX wieku o panowanie nad tymi terenami zabiegała zarówno Anglia i Rosja. Ta rywalizacja w historii znana jest jako tzw. „Wielka Gra”. Do roku 1895, to znaczy do wejścia na te tereny Rosjan, istniało tu kilka niezależnych państewek. Ostatecznie skończyły one swój byt w roku 1907, po podpisaniu traktatu brytyjsko–rosyjskiego, część została przyłączona do Rosji, część do Afganistanu, część do kolonii brytyjskich, a o część upomniały się Chiny. Ustalone wtedy granice obowiązują do dziś z niewielkimi zmianami z tym, że granica rosyjska teraz jest granicą tadżycką.

Mapka dróg po Pamirze z oznakowaniem stanu ich nawierzchni. 
My będziemy jechać z Duszanbe przez Kulyab, Khorog, Langar do Osh. Mapka z portalu Advantour.com

Za datę powstania Autostrady Pamirskiej można uznać dzień 14 marca 1891 r., kiedy to podpułkownik Bronisław Grąbczewski (Polak w służbie carskiej Rosji, o nim piszemy poniżej) przedstawił na tajnym spotkaniu dowództwa generalnego armii rosyjskiej w Sankt Petersburgu wykład „Nasze interesy w Pamirze. Zarys militarno-polityczny”. Po tym wykładzie władze carskie postanowiły, w warunkach całkowitej tajemnicy, wybudować na terenie obecnego Kirgistanu drogę z Osz do Sary-Tasz. Droga ta była gotowa w 1894 r prowadziła do północnych stoków Pamiru. Gotowa była w ten sposób pierwsza partia przyszłej drogi M41, nazwanej później Autostradą Pamirską. W następnych latach poprowadzono drogę na południe do miejscowości Murgab, a potem na zachód do Chorogu, następnie przedłużono ją do Duszanbe. W początkach wojny afgańskiej (1979-1989) w roku 1980 cała droga M41 została wyasfaltowana. Stary asfalt w większości nie przetrwał do dziś i droga na znacznej długości jest drogą terenową. Stan nawierzchni drogi na załączonej mapce.

Bronisław Grąbczewski (ok. 1900 r)
 zdjęcie z Wikipedii

Bronisław Grąbczewski (1855-1926) urodził się niedaleko Kowna (obecnie na Litwie). Był synem powstańca i zesłańca. Za udział ojca w powstaniu styczniowym rodzina została wysiedlona ze swojego majątku i przeniosła się do Warszawy. Bronisław studiował w Instytucie Górniczym w Petersburgu, a potem w szkole wojskowej, w roku 1875 zdał egzamin oficerski, rok później na własną prośbę został przeniesiony do Turkiestanu. Tam brał udział w Kampanii Ałtajskiej (1876) i Kampanii Samarkandzkiej (1878). Potem pełnił szereg misji o charakterze gospodarczym, geograficznym, kartograficznym, a nawet wywiadowczym na mało zbadanym wówczas terenie gór Azji Środkowej: Tienszan, Pamiru, Hindukuszu oraz nawet Karakorum. Pierwszy zbadał i opisał szczegółowo Pamir, za co otrzymał złoty medal Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego. W 1892 był naczelnikiem okręgu Osz w Kirgizji. Brał udział w zajęciu przez Rosję Pamiru. W roku 1899 zakończył służbę w Azji Środkowej, został przeniesiony na Daleki Wschód na pogranicze chińskie, a potem do Astrachania nad Wołgą. W 1910 zakończył służbę wojskową przeszedł w stopniu generała lejtnanta na emeryturę i zamieszkał w Warszawie, a potem w Anapie nad Morzem Czarnym. Podczas rewolucji bolszewickiej na prośbę generała Denikina udał się z tajną misją na wschód do generała Kołczaka. Po kapitulacji „białych” uciekł z Rosji sowieckiej przez Japonię i Londyn już do niepodległej Polski. Po powrocie współpracował z Polskim Towarzystwem Geograficznym i Państwowym Instytutem Meteorologicznym. Zmarł i został pochowany w Warszawie. 

Dziennikarz Max Cegielski napisał książkę o Grąbczewskim: Wielki gracz. Ze Żmudzi na Dach Świata” (można ją jeszcze kupić lub wypożyczyć z bibliotek). Ciekawy wywiad z autorem książki można przeczytać tu


Dzień pierwszy: Duszanbe – Kalaikhum (356 km)


Mapka naszej podróży pierwszego dnia z Duszanbe do Kalaikhum 
(można tę mapkę dowolnie powiększać, aby zobaczyć szczegóły)

Drogę Autostradą Pamirską można pokonywać z Duszanbe bądź z Oszu w Kirgistanie. Pokonywanie jej z Duszanbe ma tę zaletę, że jadąc wznosimy się codziennie coraz wyżej, aklimatyzując się w ten sposób. Jadąc z Oszu już pierwszego dnia wjeżdża się na wysokość powyżej 3500 m, może być to szokiem dla organizmu i wywołać chorobę wysokościową.

Widok na Jezioro Nureckie z parkingu

Zaraz za Duszanbe skręcamy z drogi M41 na południe i jedziemy w kierunku Kulob. Na początku droga prowadzi płaskim terenem, potem wjeżdżamy w góry. W bok odbija droga do miejscowości Nurek. Znajduje się tutaj druga najwyższa na świecie zapora, która spiętrza wodę na rzece Wachasz na wysokość 300 metrów. Spiętrzone wody zasilają turbiny elektrowni wodnej. Elektrownia nurecka ma moc 3000 MW, zaopatruje w energię elektryczną 90% ludności Tadżykistanu. Zaporę i elektrownię wybudowano w czasach ZSRR tj. w latach 1961 – 1980. Utworzone przez zaporę jezioro ma długość około 70 km, i powierzchnię 98 km², pojemność zgromadzonej tu wody to 10,5 km³.

Widok na Jezioro Nureckie z parkingu



Chcieliśmy zobaczyć zaporę, ale Musa powiedział, że aby tam wjechać potrzebne jest specjalne zezwolenie, którego nie mamy. Po chwili wjeżdżamy na parking, z którego roztacza się ładny widok na część Jeziora Nureckiego. Przy parkingu są stragany i tanie jadłodajnie.


W Tadżykistanie budowana jest, również na rzece Wachasz, w miejscowości Rogun (powyżej tamy nureckiej) druga zapora. Ma osiągnąć wysokość 330 m, elektrownia ma wytwarzać energię o mocy 3600 MW. Budowę tamy rozpoczęto jeszcze za czasów radzieckich, potem budowy zaniechano, ale kilka lat temu ją wznowiono. Czy będzie zbudowana zgodnie z pierwotnym projektem, tego nie wiadomo, zależy to od pozyskania funduszy na budowę. Podobno w projekt budowy zaangażowane są teraz Chiny.

Droga do Kulab'u







Dobrą asfaltową drogą jedziemy do miejscowości Kulab (Kulyab). Od Jeziora Nureckiego jest to ponad 110 km. Ten odcinek przejeżdżamy w niecałe trzy godziny. 







Kulab to miasto, którego historia ma 2700 lat. Przez wiele stuleci Kulab był ważnym ośrodkiem politycznym, handlowym, gospodarczym i kulturalnym ogromnego regionu Khatlon. Miasto leżało na jednym z odgałęzień Jedwabnego Szlaku i miało bliskie powiązania handlowe, gospodarcze i kulturalne z wieloma krajami Wschodu i Zachodu. W Emiracie Buchary było jedną z najbardziej znaczących miejscowości. Dziś mieszka tu nieco ponad 100 tys. mieszkańców.

Kulab, wejście do 
Mauzoleum Mir Sayid Ali Khamadoni
Kulab, Mauzoleum Mir Sayid Ali Khamadoni









W Kulab zatrzymujemy się przy Mauzoleum Mir Sayid Ali Khamadoni. Znajduje się w samym centrum Kulab, w strefie parkowej. Mir Sayid Ali Khamadoni (1314–1384) to poeta, filozof i myśliciel XIV wieku. Był perskim sufim, dużo podróżował, podczas jednej ze swoich podróży zginął w dzisiejszym północnym Pakistanie. Ciało przewieziono do Kulab. 


KulabMauzoleum Mir Sayid Ali Khamadoni 

Kulabsarkofag Mir Sayid Ali Khamadoni















Pochowany jest tu również jego syn Muhammad oraz liczni krewni. Budynek mauzoleum to tradycyjna średniowieczna budowla z końca XIV wieku. W latach 70-tych XX wieku mauzoleum gruntownie odrestaurowano. Podczas prac konserwatorskich zachowano obiekt w takim kształcie, w jakim istniał przez poprzednie pięć wieków. W pobliżu mauzoleum znajduje się pod zadaszeniem jeszcze jeden marmurowy nagrobek z inskrypcjami w językach arabskim i perskim oraz ozdobiony ornamentem geometrycznym. Całość jest bardzo zadbana i wygląda tak, jakby była wybudowana kilka lat temu.

Kulab, męskie rozmowy na terenie mauzoleum



Jak tylko przyjechaliśmy kilku miejscowych mężczyzn otoczyło Jurka. Zaczęli na wyścigi opowiadać historię mauzoleum, oprowadzili po mauzoleum. Wypytywali się skąd przyjechaliśmy. Gdybyśmy byli tu dłużej, to oprowadziliby nas po mieście. Jurek dawno nie widział tak serdecznych i pomocnych ludzi.

Nie mieliśmy za dużo czasu na oglądanie i dłuższe rozmowy. Musa trochę nas poganiał, bo dzisiejszy odcinek to przecież prawie 360 kilometrów w górskim terenie i o różnych warunkach nawierzchni drogowej.
Zjazd z Przełęczy Shurubad









Niestety za Kulab dobra droga się skończyła. Na Przełęcz Shurubad (około 1950 m n.p.m.) wjeżdżamy po drodze wyłożoną tłuczniem, być może wkrótce i ten odcinek zostanie wyasfaltowany. Sam podjazd jest dość stromy.

Za przełęczą na drogę wraca asfalt. Teraz zjeżdżamy 1100 metrów niżej do rzeki Pandż, która stanowi granicę z Afganistanem.

Po raz pierwszy nad rzeką Pandż, po drugiej stronie rzeki Afganistan

Pierwszy raz spotykamy rowerzystów







Mijamy tu pierwszych rowerzystów. Szczerze ich podziwiamy, droga pamirska jest bardzo trudną, długą i wymagającą trasą, poprowadzoną po bardzo złej nawierzchni, obfitującą w długie podjazdy, na dużych wysokościach. Rowerzyści pokonują tę trasę najczęściej z pełnym ekwipunkiem turystycznym, odległości między miejscowościami są tu duże i często nocują pod namiotami.

Miejscowość Kisht, nad Pandżem











Wzdłuż rzeki Pandż będziemy w sumie jechać około 650 kilometrów, cały czas na drugim brzegu rzeki będziemy oglądać Afganistan. Po afgańskiej stronie rzeki jest poprowadzona równoległa droga. Obie drogi łączy na tym odcinku tylko pięć mostów. Czasami dolina bardzo się zwęża tak, że droga na drugim brzegu jest około 100 metrów od naszej.

Krajobraz po afgańskiej stronie

Wjeżdżamy w wąwóz rzeki Pandż


Rzeka Pandż należy do systemu rzeki Amu-Darii. Amu-Daria powstaje z połączenia rzek Pandż i Wachasz. Rzeki te łączą się około 300 km poniżej miejsca, w którym my osiągamy brzeg rzeki Pandż. Amu-Daria płynie następnie wzdłuż granicy Afganistanu z Tadżykistanem, Uzbekistanem (tu po stronie uzbeckiej znajduje się duże miasto Termez), następnie rozgranicza Turkmenistan i Afganistan. Potem wpływa na terytorium Turkmenistanu, a następnie Uzbekistanu. Dawniej wpływała do Jeziora Aralskiego. 

Nad rzeką Pandż

Nad rzeką Pandż



Wody rzeki były od czasów II Wojny Światowej wykorzystywane do intensywnego nawadniania upraw bawełny w ZSRR. Obecnie dalej intensywnie nawadnia się pola w Uzbekistanie i w Turkmenistanie. Rzeka niknie w pustyni Kyzył-kum, przy okazji do rzeki wpływa woda, która wypłukuje nawozy i środki ochrony roślin z pól. Miejsce, w którym kiedyś było Jezioro Aralskie jest teraz wysuszoną, skażoną chemikaliami pustynią. Resztki Jeziora Aralskiego zasila jeszcze od strony Kazachstanu rzeka Syr-Daria. Rzeka Amu-Daria w środkowym i dolnym biegu nie przyjmuje prawie żadnych dopływów.

Surowy krajobraz wąwozu Pandż

Po afgańskiej stronie rzeki Pandż na dole widać równoległą drogę


W ostatnich dwóch tysiącleciach często zmieniała swój bieg, był nawet taki okres, że kiedyś wpływała do Morza Kaspijskiego. Amu-Daria ma długość ok. 2400 km licząc rzeki Pandż i Pamir. Za czasów greckich nazywała się Oxus, stanowiła naturalną północną granicę Persji.

Po afgańskiej stronie rzeki Pandż na dole widać równoległą drogę

Afgańska wioska na drugim brzegu Pandżu

Punishar, mała wioska przy drodze


Czasami okresowe wodospady spadają wprost na drogę
Z tego miejsca do naszego dzisiejszego celu Kalaikhum mamy jeszcze około 110 km. Niestety po jakimś czasie asfalt się kończy i droga staje się zwykłą wąską drogą terenową. Widoki czasami bardzo wąskiej doliny z pionowymi skałami są fantastyczne. Brzeg rzeki na tym odcinku po afgańskiej stronie jest jakby bardziej dostępny, wydaje się nam, że jest tam więcej małych wiosek.


Wąwóz rzeki Pandż

Rzeka Pandż


Wjeżdżając na ten teren, tj. Górskobadachszańskiego Okręgu Autonomicznego trzeba mieć odrębne zezwolenie (GBOA), które wnioskuje się przy załatwianiu wizy.

Czasami na drodze spotykamy zwierzęta


Ponieważ okręg ten graniczy z Afganistanem i Chinami jest tu dużo wojska, często są tu punkty kontrolne sprawdzające dokumenty. Musa w Duszanbe skopiował nasze paszporty, wizy i zezwolenia. Na każdym punkcie zamiast czekać, aż żołnierze przepiszą nasze dane, dostawali kopie naszych dokumentów.

Kalaikhum, pensjonaty nad rzeką Khumb 


W Kalaikhum mamy zarezerwowany przez Musę skromny, ale bardzo klimatyczny hotelik położony tuż nad brzegiem rzeki Khumb

W naszym pensjonacie nad rzeką Khumb

Duży, centralny taras (tutaj jemy kolację i śniadanie) jest częściowo wysunięty nad rzekę, która kawałek dalej wpływała do rzeki Pandż. Takich hotelików jest tu więcej. Nasz był pełen turystów jadących w obie stronyW naszym hoteliku większość nocujących turystów to motocykliści i rowerzyści z różnych części świata. Wszyscy zajęci są kontrolą i czyszczeniem swoich pojazdów, aby dobrze przygotować się na następny etap podróży. My natomiast idziemy na krótki spacer po tym małym miasteczku. W ostatnim czasie wybudowano tu kilka nowoczesnych budynków w tym drogi hotel. Nie są to nasze klimaty, a wręcz ubolewamy z powodu tak wielkich inwestycji w górach. 

Kalaikhum, centrum miasteczka

Kalaikhum, centrum miasteczka, hotel Karen
Kalaikhum położone jest na wysokości ok. 1200 m n.p.m. Jego nazwę można przetłumaczyć na „twierdzę nad rzeką Khumb”. Kiedyś było stolicą niezależnego księstwa Darvaz, rządzonego przez emira. Tereny księstwa rozciągały się po obu stronach rzeki Pandż. W roku 1878 zostało wchłonięte przez Emirat Buchary, a zaraz potem przez Rosję. Po ustaleniach granicznych tereny na południowym brzegu rzeki Pandż weszły w skład Afganistanu, na północnym do Rosji, tereny na wschodzie do Chin. Teraz żyje tu tylko niecałe 2000 mieszkańców. 

Tu nasza droga z Kulab łączy się z drogą M41, czyli właściwą Autostradą Pamirską.

Podsumowaniem naszego pierwszego dnia, pełnego wrażeń jest poniższy krótki filmik. Zapraszamy.


Nasz pokaz slajdów z podróży po Pamirze
(dzień pierwszy)  

Dzień drugi: Kalaikhum – Chorog (241 km)

Czasami Autostrada Pamirska wygląda tak jak na tym zdjęciu


Dziś od rana pada deszcz i zrobiło się znacznie chłodniej niż wczoraj. Gdzie się podziała ta wczorajsza ładna i słoneczna pogoda? Tak to już jest ze zmienną pogodą w górach. Na trasę wyruszamy zaraz po śniadaniu. Dobra asfaltowa droga kończy się tuż za miasteczkiem. Teraz jedziemy wąską drogą terenową pełną dziur, kałuż i błota. Ciężarówki jadące z przeciwka muszą stawać pod urwistą ścianą, żebyśmy mogli się bezpiecznie się wyminąć. Taka jest na tym odcinku główna droga tranzytowa z Chin do Tadżykistanu. Współczujemy motocyklistom, którzy pomimo deszczu wyruszyli na trasę. Rowerzyści pozostali w hotelu oczekując na ustanie opadów.

Autostrada Pamirska z czerwonym kamperem






Pierwsza część dzisiejszej trasy to droga prowadząca skalnym wąwozem. Obok rzeki udało się jeszcze wcisnąć drogę. Gdzieniegdzie budowniczowie musieli wcinać się w skałę. Wąski w tym miejscu wąwóz w tej pogodzie wydaje się jeszcze bardziej groźny. Na jednym z postojów spotykamy terenowy czerwony niemiecki kamper (przerobiony z ciężarówki).

Mimo brzydkiej pogody zdjęcie musi być




Niestety jak przyjechaliśmy to właśnie odjeżdżał, nie było więc okazji do porozmawiania. Jeszcze kilka razy spotkaliśmy ich na trasie. Miejscami na drodze nie ma żadnej nawierzchni. Musa często musi tu ograniczać prędkość do 20 km/godz. Czasami się zatrzymujemy w punktach widokowych.


Przed Chorogiem

Droga przed Chorogiem z rzeką Pandż






Po jakimś czasie deszcz przestał padać, błoto zamieniło się w kurz. Na kilkadziesiąt kilometrów przed Chorogiem zaczął się pojawiać asfalt. Tutaj dolina się rozszerzyła, nie było już tak dziko i strasznie, więcej tu miejscowości i ludzi.

Znów zatrzymujemy się na krótko
W Chorogu Musa zamówił dla nas bardzo przyzwoitą kwaterę. Pensjonat był bardzo czysty o standardzie zbliżonym do europejskiego. Miła i bardzo operatywna gospodyni serwowała dobre śniadania i kolacje. Gospodarze wynajmowali turystom kilka pokoi. W czasie posiłków, panowała miła i serdeczna atmosfera. Wszyscy turyści podróżowali po Autostradzie Pamirskiej, ale w różny sposób, niektórzy tak jak my samochodem terenowym z kierowcą, inni częściowo autostopem, a częściowo skromnym na tych terenach transportem publicznym. Nasza gospodyni potrafiła turystom, gdy tylko tego potrzebowali, załatwić potrzebny transport.

Na poniższym pokazie slajdów znajdziecie wybrane zdjęcia z kolejnego, drugiego dnia naszej pamirskiej przygody.


Nasz pokaz slajdów z podróży po Pamirze
(dzień drugi)  

Dzień trzeci i czwarty: Chorog

Niestety w Chorogu musieliśmy nieco zmienić nasze plany. Jurek na godzinę przed wczorajszym przyjazdem nagle dostał wysokiej temperatury, pojawiły się również dreszcze, okresowe bóle brzucha i krwawa biegunka. Z naszej apteczki dostał środki przeciwgorączkowe i przeciwbiegunkowe. Następnego dnia rano wraz z naszą gospodynią pojechaliśmy do lekarza. Najpierw do super nowoczesnego Centrum Medycznego Aga Khan'a (piszemy o nim poniżej), tam niestety gastrolog mógł przyjąć Jurka dopiero popołudniu. W związku z tym pojechaliśmy do Szpitala Rejonowego. Tam nie czekaliśmy długo, Jurek został przyjęty przez starszego lekarza, który po zbadaniu stwierdził czerwonkę, przepisał antybiotyk i środki uzupełniające elektrolity. Lekarstwa otrzymaliśmy na miejscu, były bardzo dobrze dobrane i szybko doprowadziły do poprawy. Następnego dnia ustąpiła gorączka i bóle brzucha. Jurek mógł już wyjść na spacer do parku, ale antybiotyk musiał zażywać jeszcze przez dziewięć dni. Ponieważ nasza wizyta u lekarza była załatwiana prywatnie przez naszą gospodynię, nie uruchamialiśmy całej machiny ubezpieczeniowej. Pod koniec spytaliśmy się ile należy zapłacić, lekarz nie podał nam kwoty. Zapłaciliśmy równowartość 20 USD, lekarz stwierdził, że to za dużo, chciał nam oddać połowę tej kwoty. Byliśmy zaskoczeni bardzo serdecznym i miłym podejściem personelu do chorego z dużą dozą empatii. Cały czas zastanawialiśmy się, gdzie Jurek mógł się zarazić czerwonką. Jest to choroba bakteryjna, zarazić się można najczęściej przez pożywienie lub przez kontakt z osobą chorą lub nosicielem. Wykluczyliśmy zarażenie przez jedzenie, bo wszędzie jedliśmy te same potrawy w tych samych miejscach. I tak mieliśmy dużo szczęścia, że stało się to w Chorogu. Dalej na drodze pamirskiej nie ma szpitali, są tylko punkty medyczne.

Chorog jest stosunkowo nowym miastem. Ziemie na których się znajduje Chorog kiedyś były ziemiami spornymi pomiędzy Emiratem Buchary i szachem Afganistanu, a później pomiędzy Rosją, a Anglią. Po zdobyciu tych terenów Rosjanie wybudowali tu wojskowy fort, który szybko rozrósł się do miasta. Przed rokiem 1895 głównym miastem całego Badachszanu była miejscowość Kala-i Bar Panj, której resztki znajdują się po afgańskiej stronie rzeki kilka kilometrów poniżej Chorogu. Od roku 1925 Chorog został stolicą Górnego Badachszanu. Miasto znajduje się u ujścia rzeki Gunt do Pandż. Rzeka Gunt dzieli Chorog na dwie jednakowe części północną i południową. Dziś mieszka tu nieco ponad 30000 mieszkańców. Górny Badachszan jest największą i najmniej ludną (ok. 230 tys. ludności) prowincją (wilajetem) Tadżykistanu, zajmuje cały tadżycki Pamir. W większości zamieszkany jest przez Tadżyków, chociaż mieszkańcy uważają się za Pamirczyków, mówią oni językiem podobnym do tadżyckiego. Miasto leży na wysokości 2100 metrów. Chorog to ważny regionalny ośrodek handlu, transportu, edukacji i turystyki. Miasto jest siedzibą Państwowego Uniwersytetu (studiuje tu ok. 4.000 studentów). 

Aga Khan IV (2014),
zdjęcie z Wikipedii
W Chorogu i na terenie całego Pamiru dominującą religią jest ismailizm. Jest to odmiana szyizmu, wyodrębniła się w roku 760 podczas konfliktów o władzę po śmierci szóstego imama – Dżafara as -Sadika, który na swego następcę wyznaczył własnego syna Ismaila. Ismailici uważają, że potomkowie Ismaila są ich duchownymi przywódcami. Na świecie żyje ok. 20 milionów ismailitów, głównie w Afganistanie, Tadżykistanie, Pakistanie, Syrii, Indiach, Iranie oraz innych krajach Azji, Afryki, Ameryki, a nawet Europy. Obecnie 49 przywódcą ismailitów jest Aga Khan IV (Karim Aga Khan). Brytyjczycy nadali jego przodkom za zasługi w Indiach tytuł księcia. Jest to jeden z najbogatszych ludzi świata. Aga Khan nie przypomina lidera religijnego ze świata islamskiego. Urodził się i mieszka w Szwajcarii. Uprawiał narciarstwo, startował w igrzyskach olimpijskich w Innsbrucku w roku 1964 w narciarstwie alpejskim w barwach... Iranu. Przywódcą ismailitów został w roku 1957, w wieku 20 lat, po śmierci swojego dziadka Aga Khan'a III. Więcej o Aga Khan'ie IV tu: Aga Khan IV .

Dzisiejszy ismailizm jest religią otwartą, tolerancyjną, w niczym nie przypomina fundamentalizmu islamskiego, takiego jaki znamy. Jak to jest tolerancyjny odłam islamu można się dowiedzieć z tego artykułu: „Znaczenie Jezusa w islamskich tradycjach” .

Aga Khan IV jest założycielem Aga Khan Development Network (AKDN). Jest to sieć prywatnych, niewyznaniowych agencji rozwoju, które pracują głównie w najbiedniejszych częściach Azji i Afryki. Jest uważana za największą na świecie instytucją pomocową. Sieć koncentruje się na zdrowiu, edukacji, kulturze, rozwoju obszarów wiejskich, rozwoju instytucjonalnym i promocji rozwoju gospodarczego. AKDN ma na celu poprawę warunków życia i możliwości dla ubogich narodów i ludzi, bez względu na ich wyznanie, pochodzenie czy płeć. Działa w 30 krajach na całym świecie i zatrudnia ponad 80000 pracowników (nie licząc bardzo licznych wolontariuszy). Chociaż agencje są świeckie, kierują się islamską etyką, która łączy wiarę i społeczeństwo. Więcej można przeczytać tu: AKDN oraz na stronie agencji

W Chorogu działa nowoczesne Centrum Medycznego Aga Khan'a, gdzie każdy może bezpłatnie uzyskać pomoc medyczną na najwyższym poziomie. Ludzie zjeżdżają tu po poradę lekarską z całego Pamiru. Centrum rozpoczęło pracę w 2018 roku jako zespół przychodni i ambulatoriów. W 2019 otwarto pierwszy oddział szpitalny, planowane są następne oddziały. Więcej tu: Centrum Medyczne.

Na terenie miasta działa też szkoła założona przez fundację - Aga Khan Lycée. Jest to dwunastooddziałowa szkoła podstawowa i średnia, jedna z 200 szkół fundacji Aga Khan na świecie. Szkoła ma nowoczesny program nauczania, świetnie wyposażone pracownie i laboratoria, nasze szkoły mogłyby ich pozazdrościć. W szkole uczą się głównie uczniowie z Chorogu oraz innych prowincji GBOA. Mimo, że szkoła jest płatna (czesne ok.30-35 euro/mies.), ale biedne rodziny korzystają ze zwolnień w opłatach. Więcej tu: 


Khorog Jamat Khana, zdjęcie ze strony internetowej

W centrum Chorogu tuż przy centralnym parku nad brzegiem rzeki znajduje się Khorog Jamat Khana

Chorog, Khorog Jamat Khana 


Jest to centrum religijne i meczet. Też zostało zbudowane przez jedną z fundacji Aga Khana. Centrum ma z założenia szukać jedności i porozumienia pomiędzy odłamami islamu oraz religiami nieislamskimi. Centrum jest zupełnie nowe, oddane do użytku na przełomie 2018/2019 roku.

Fundacje Aga Khan'a pomagają miejscowym ludziom w prowadzeniu lokalnego biznesu, biednym rodzinom w wykształceniu dzieci. 

Nic dziwnego, że w Chorogu najważniejszą i najbardziej czczoną postacią jest Aga Khan.

Ze względu na chorobę Jurka praktycznie nie zwiedzaliśmy miastaMusieliśmy też zmienić nasze plany. Zrezygnowaliśmy z jednodniowego trekkingu, jaki planowaliśmy w Rushan bądź w okolicach Chorogu. Skróciliśmy też podróż po Pamirze o jeden dzień. Ten zamieniliśmy na jeden dzień odpoczynku w Osz w Kirgistanie.

W pierwszym dniu pobytu w Chorogu Lila razem z sympatyczną Solichą była w drugim, najwyżej położonym na świecie, Ogrodzie Botanicznym (najwyżej położony jest ogród botaniczny w Nepalu).

Chorog, w ogrodzie botanicznym



Ogród botaniczny w Chorogu

Widok na Chorog i okolice z Ogrodu Botanicznego
Stamtąd roztaczały się piękne widoki na miasto i okolice.
Miasto ma zadziwiająco łagodny klimat, zimy są bez dużych mrozów, a lata niezbyt upalne. Jest to doskonałe miejsce do odpoczynku po trudach zwiedzania Pamiru lub dobre miejsce do aklimatyzacji przed wyprawą. Praktycznie każdy turysta udający się w tadżyckie góry Pamiru oraz do Korytarza Wachańskiego (również po afgańskiej stronie) musi tędy przejeżdżać.
W Chorogu znajduje się konsulat Afganistanu. W ciągu jednego dnia można wyrobić tu sobie wizę do Afganistanu. Wiza jest droga, kosztuje ok. 100-200 USD. Niektórzy kierowcy oferowali nam krótki wypad do Afganistanu. Można też sobie samemu lub przy współudziale agencji próbować zorganizować wyprawę np. do Korytarza Wachańskiego. Podobno tutaj w Chorogu najłatwiej można uzyskać tę wizę. W okresie naszego pobytu nie trzeba było mieć żadnych zaproszeń, listów polecających czy voucherów (ale jeżeli jechalibyście kiedyś tędy do Afganistanu to sprawdźcie tę informację w renomowanych agencjach np. Advantour, Caravanistan lub Indy-guide).

Razem już w czwórkę byliśmy w drugim dniu tylko na spacerze w miejskim parku.

W parku miejskim w Chorogu

W parku miejskim w Chorogu

Chorog, centrum miasteczka 

Dzień piąty: Chorog - Langar (231 km)


                       Mapka naszej podróży z Chorogu do Langar (aby obejrzeć szczegóły można ją dowolnie powiększać)


Chorog, pomnik Lenina




Zaraz po śniadaniu pożegnaliśmy naszych miłych gospodarzy. Pojechaliśmy jeszcze na krótko do szpitala. Przy wyjeździe z miasta, w mało reprezentacyjnym miejscu stoi pomnik Lenina. Przypuszczamy, że po uzyskaniu niepodległości pomnik Lenina został tu przeniesiony z centrum miasta. Natomiast główna ulica miasta Chorog nadal nosi jego imię.

Droga zaraz za Chorogiem w kieruku Ishkashim










Po chwili z powrotem jedziemy drogą wzdłuż rzeki Pandż, za rzeką cały czas znajduje się Afganistan. Droga znów jest o niezbyt dobrej nawierzchni. Dopiero przed miejscowością Ishkashim zaczyna się pojawiać okresowo asfalt.

Na afgańskim brzegu widoczna jest równoległa droga







Kilka kilometrów przed Ishkashim otwiera się wspaniały widok na ośnieżone, bardzo wysokie szczyty Hindukuszu. To właśnie w tych górach, na granicy Afganistanu i Pakistanu polscy alpiniści zdobywali niezbędne doświadczenie w eksploracji gór wysokich. Wyprawy polskie w czasach PRL zdobywały Noszak – 7492 m n.p.m. (drugi najwyższy szczyt Hindukuszu) właśnie od strony afgańskiej. Wyprawy przez Afganistan w góry Hindukuszu były wtedy dużo tańsze niż w Pakistanie, tańsze było zezwolenie na zdobycie szczytu, tani był transport sprzętu i żywności samochodem ciężarowym przez ZSRR do Termezu i dalej do Afganistanu właśnie w pobliże Ishkashim (wtedy nie było jeszcze mostów na rzece Pandż). Chętni mogą zaznajomić się z tym artykułem. 

Wspaniały widok na Hindukusz oraz rozlewiska Pandżu 

Hindukusz i dolina rzeki Pandż

Noszak prawdopodobnie jest widoczny z naszej drogi. Hindukusz widać jak na dłoni, przejrzystość powietrza jest duża, z Ishkashim do szczytu jest tylko 38 kilometrów w linii prostej. Nie wiemy tylko, który jest to szczyt.

Most na rzece Pandż, tutaj odbywał się targ afgański

Przed Ishkashim'em znajduje się most na rzece Pandż. Na rzece w tym miejscu jest wyspa. Kiedyś w sobotę lub w niedzielę na wyspie oraz na afgańskim brzegu (ale przed przejściem granicznym) był targ transgraniczny.

Widok na naszą drogę i na Hindukusz
Funkcjonował on na tej zasadzie, że zarówno kupcy, jak i kupujący oddawali pogranicznikom wchodząc na targ swoje paszporty za pokwitowaniem. Targ był dużą atrakcją dla turystów, a dla miejscowych z obu stron granicy okazją do spotkań i do zakupu innych towarów. Niestety dwa lata przed naszym przyjazdem targ został zamknięty. Jak podaje agencja Advantour bazar teraz działa tu sporadycznie, terminy znają tylko miejscowi. W Chorogu funkcjonuje na tamtejszym bazarze targ afgański, ale to już nie ten koloryt i nie ta atmosfera, nie ten klimat.

Ishkashim
Ishkashim
to mała osada położona na początku korytarza Wachańskiego. W tym miejscu, skręcamy za rzeką Pandż na wschód. W wiosce mieszka 2900 osób, z których większość uważa się za Pamirczyków. Osada leży na wysokości około 2550 m n.p.m. Na afgańskim brzegu znajduje się nieco mniejsza wioska o tej samej nazwie.

W tej restauracyjce jedliśmy nasz obiad
W Ishkashim zatrzymujemy się w jednej z przydrożnych restauracyjek na posiłek. Musa naszą podróż organizuje tak, że około godz. 12:00 – 13:00 zatrzymujemy się zwykle na lekki obiad. Najczęściej jemy pożywną zupę z „wkładką” mięsno-warzywną i miejscowe pieczywo. Posiłki w tych restauracyjkach są tanie i smaczne.

W drodze do Twierdzy Kah-Kakha



Kilka kilometrów za wioską po prawej stronie drogi, na niewielkim wzgórzu znajduje się Twierdza Kah-Kakha (36.6795N, 71.7556E podajemy namiary GPS, ponieważ na różnych mapach funkcjonują różne transkrypcje tej nazwy i trudno ją znaleźć). Twierdza jest jednym ze starożytnych zabytków Pamiru i Korytarza Wachańskiego. Została zbudowana na ogromnym naturalnym klifie o wymiarach 700x220m nad rzeką Pandż

Z parkingu przy drodze w kilka minut wchodzimy na szczyt klifu. Roztacza się stąd wspaniały widok na Korytarz Wachański i góry Hindukuszu.

Solicha na szczycie klifu w Twierdzy Kah-Kakha

Widok z Twierdzy Kah-Kakha w kierunku wschodnim (po drugiej stronie rzeki Afganistan)

Widok z Twierdzy Kah-Kakha w kierunku zachodnim
Ścieżka do Twierdzy Kah-Kakha



Kiedyś była to potężna budowla, miała wysokie mury i 56 baszt obronnych. Znaleziska archeologiczne świadczą o tym, że twierdza została zbudowana w II wieku p.n.e. to jest w okresie Imperium Kuszan, kiedy tędy przebiegał Jedwabny Szlak. Twierdza powstała dla obrony karawan jadących Korytarzem Wachańskim z Chin do Afganistanu. Upadek twierdzy zbiega się z czasem arabskiego podboju Azji Centralnej w VII wieku. Z olbrzymiej twierdzy niewiele pozostało. 



Dolina rzeki Pandż z drogi do źródeł Bibi Fatima

Okolice wioski Tuggoz


Korytarz Wachański to wąski równoleżnikowy pas terytorium Afganistanu, oddzielający Tadżykistan od Pakistanu. Korytarz Wachański stanowi sztuczny twór polityczny, powstały pod koniec XIX wieku w wyniku rywalizacji między Wielką Brytanią, a Rosją o panowanie nad Środkową Azją.
 
Droga do źródeł Bibi Fatima

Korytarz Wachański stanowił neutralną afgańską strefę rozdzielającą carską Rosję (prowincja Turkiestan) od brytyjskich Indii. Powstał po ostatecznym wytyczeniu granicy rosyjsko-afgańskiej w 1895/1896. Granica ta podzieliła prowincję Badachszan na część afgańską i rosyjską. Od lat nie ma ani Imperium rosyjskiego, ani brytyjskiego, a korytarz pozostał. Korytarz Wachański ograniczony jest rzekami Pandż i Pamir (granica tadżycko-afgańska oraz grzbietem Hindukuszu (granica afgańsko-pakistańska, kiedyś brytyjskie Indie). W najwęższym miejscu (u nasady) korytarz ma 16 kilometrów szerokości, w kierunku wschodnim korytarz się rozszerza do 64 km, długość korytarza to ok. 220 km. Od wschodu graniczy z Chinami. Jest tu tylko kilkadziesiąt rozproszonych osad, głównie w dolinach rzek. Żyje tu ok. 12.000 osób, są to Pamirczycy, kilka procent ludności stanowią Kirgizi. Kiedyś była to główna droga Jedwabnego Szlaku. Prowadziła ona przez wysoką przełęcz Wachdżir (4923 m n.p.m,) dziś na granicy Chin i Afganistanu. Z pewnością przejeżdżał tędy w XIII wieku Marco Polo.

Źródła Bibi Fatima
(zdjęcia z portalu www.traveltajikistan.net)

Jadąc dalej wzdłuż Korytarza Wachańskiego po przejechaniu 56 kilometrów na północny wschód od twierdzy, w miejscowości Tuggoz skręcamy w lewo w zwykłą polną drogę i jedziemy 6,5 km czasami bardzo mocno pod górę, pokonujemy 460 metrów różnicy poziomów. Na wysokości prawie 3200 metrów znajdują się tu święte ciepłe źródła Bibi Fatima (36.9832N, 72.2637E). 

Gorąca woda wypływa ze skał. Można się tu kąpać. Zorganizowano dwa pomieszczenia kąpielowe jedno w naturalnej jaskini, do której się wchodzi przez dobudowaną przebieralnię, drugie w domku, w którym jest niewielki betonowy basen. W jednym tygodniu w jaskini kąpią się kobiety, a mężczyźni w basenie, potem następuje zmiana. Woda jest mocno zmineralizowana, podobno ma właściwości odmładzające, a dla kobiet dodatkowo zwiększające płodność.

Z samochodu bierzemy tylko ręczniki i drobne pieniądze. Wstęp nie jest drogi, my płaciliśmy po 10 somoni (ok. 3,50 zł). Woda jest dość gorąca. Po 10, 15 minutach trzeba wyjść i odpocząć, zalecane są najwyżej 2 sesje. Kąpieli zażywa się bez strojów ”na golasa”. Jurek kąpał się z Musą i kilkoma starszymi mężczyznami w jaskini, a Lila z Solichą w basenie. 

Ruiny Fortu Yamchun

Gorące źródła znajdują się niedaleko od Fortu Yamchun. Fort wybudowany został w III-I wieku p.n.e (nieco wcześniej od twierdzy Kah-Kakha) i znajduje się na wysokości 3000 m n.p.m, około 1,5 km przed źródłami Bibi Fatima

Postój przy Forcie Yamchun



Do dzisiaj z całej twierdzy przetrwały tylko resztki murów bastionu górnego. Miejsce na budowę umocnień zostało wybrane idealnie na wąskim grzbiecie opadającym z trzech stron głębokimi przepaściami. Do obrony był tylko wąski przesmyk lądu. Twierdza pilnowała Jedwabnego Szlaku, takich twierdz było w okolicy więcej. Niestety nie mamy czasu, aby pójść do twierdzy. Resztki umocnień fortu oglądamy pewnego oddalenia. Więcej o forcie można przeczytać tu: Yamchun Fort (są tu też linki do opisywanych wcześniej obiektów). 

Panorama z miejsca postoju samochodu z widokiem po lewej stronie na Yamchun Fort
Po kąpielach i obejrzeniu z daleka fortu zjeżdżamy z powrotem w dolinę do drogi głównej. 
Następną miejscowością przez którą przejeżdżaliśmy była miejscowość Vrang. Jest to chyba największa miejscowość w Korytarzu WachańskimMieszkała tu jedyna Polka w Pamirze – pani Bronisława. Przed wyprawą przeczytaliśmy blog rowerzystów, którzy na rowerach przejechali Autostradę Pamirską, opisali oni losy pani Bronisławy.

Okolice wioski Vrang

Zachęcamy do tej lektury – pani Bronisława (blog: "gdzie los poniesie") oraz innych postów na tym blogu. Niestety nie mieliśmy czasu, aby szukać pani Bronisławy, a szkoda bo jak dowiedzieliśmy się z Internetu pani Bronisława zmarła jesienią 2020 roku, ale żyją tu jej wnuki. Podróżujących tą drogą zachęcamy do takiego zaplanowania trasy, aby się z nimi spotkać, nie popełnijcie naszego błędu.

Z Vrangu do Langar jest już niedaleko. Jest to mała wioska (nie ma jej na wielu mapach, na Googlach też). Wioska leży na wysokości 2800 m n.p.m. kilka kilometrów od zbiegu rzek Pamir i Wachan. Z połączenia się tych rzek powstaje rzeka Pandż (na niektórych mapach rzeka Pandż w Korytarzu Wachańskim bywa nazywana Wachan aż do Ishkashim).

Nasza kolacja w Langar


Musa zarezerwował tu dla nas skromną kwaterę. Mamy dwuosobowy pokoik z wygodnym łóżkiem, obok łazienka i ubikacja. Napotkaliśmy na bardzo miłych właścicieli. Swój dom wybudowali z oszczędności po ciężkiej kilkuletniej pracy w Rosji. Kupili też stary samochód ciężarowy, którym właściciel świadczy w okolicy usługi transportowe. Jego żona jest nauczycielką wychowania początkowego, uczy w tutejszej szkole w klasach 1-3. W swoim domku mają kilka pokoików dla turystów. Uważają, że odnieśli sukces. Jesteśmy pełni podziwu dla pracowitości tych ludzi, dla ich optymizmu i wiary w siebie. Wierzymy, że ich skromny biznes będzie się dalej pomyślnie rozwijał.

Wieczorem dostajemy prostą ciepłą kolację, a rano dobre śniadanie.

Poniżej podsumowanie piątego dnia naszej podróży przez Pamir w pokazie slajdów:


Nasz pokaz slajdów z podróży po Pamirze
(dzień piąty)  

Dzień szósty: Langar - Murgab (260 km)


Mapka naszej podróży z Langar do Murgab (możecie ją dowolnie powiększać, aby zobaczyć szczegóły)

Okolice Langar zamieszkałe były już w epoce brązu (oczywiście klimat wtedy był tu mniej surowy). Nad wioską znajdują się dwa pola petroglifów. Jedno jest położone stosunkowo blisko 1,5 km, przy różnicy poziomów 200 metrów, drugie wyżej około 4 km, ale różnica poziomów jest znaczna, ponad 600 m. Ponieważ dzisiaj mamy do przejechania 260 km, ale po prawdziwym pustkowiu i bardzo kiepskich drogach, musimy zrezygnować ze spaceru do petroglifów. Jazda zajmie nam 8 – 10 godzin. Podobne petroglify mamy w planie zobaczyć w Kirgistanie w Czołponacie nad jeziorem Issyk-Kul.

Langar

Langar jest ostatnią wioską, potem przez ponad 100 kilometrów nie zobaczymy żadnego domostwa, żadnych ludzi. Jest to pierwszy z dwóch najbardziej odludnych odcinków naszej wycieczki po Pamirze.

Pamir to góry w Azji Środkowej. Zajmują obszar ok. 100.000 km², to nieregularny czworobok o wymiarach 280 km z północy na południe i około 400 km ze wschodu na zachód. Większa część Pamiru znajduje się na terytorium Tadżykistanu, a mniejsze części: wschodnia na terenie Chin, południowo-wschodnia na trenie Afganistanu. Najwyższym szczytem Pamiru jest znajdujący się w Tadżykistanie Szczyt Ismaila Somoniego (7495 m n.p.m. kiedyś był to Szczyt Stalina, a potem Szczyt Komunizmu). Niektórzy geografowie do Pamiru zaliczają pasmo Kongur Shan, znajdujące się w Chinach, wtedy najwyższym szczytem Pamiru jest Kongur Tagh (7649 m n.p.m.). Pamir to wielki płaskowyż położony pomiędzy górami. Suma opadów rocznych wynosi tu od 100 do 300 mm, teren ten jest półpustynią. Pamir jest położony na wysokości średniej około 4000 m n.p.m. i dlatego bywa nazywany „Dachem Świata”. W Pamirze znajduje się najdłuższy lodowiec świata położony poza strefami polarnymi, tj. Lodowiec Fedczenki Jest to prawdziwa lodowa rzeka o długości dzisiaj 71 km. Na swojej drodze przyjmuje 34 dopływy lodu z lodowców bocznych. Podobno część środkowa lodowca porusza się z prędkością 60 cm na dobę (ze względu na zmiany klimatyczne lodowce ciągle zmieniają swoje wymiary). Lodowce o podobnej długości znajdują się w Karakorum jeden z nich Lodowiec Siachen dorównuje długością lodowcowi Fedczenki). W Pamirze odkryto złoża kamieni szlachetnych, z których klinohumit jest najbardziej cenny (podobno jest wydobywany w Kirgistanie). Znajdują się tu też złoża nefrytu. Uczeni uważają, że ozdoby nefrytowe znalezione w egipskich sarkofagach faraonów pochodzą z Pamiru. 

O innych ciekawostkach tego rejonu piszemy w dalszej części tego posta.

Góry Hindukuszu widziane z okolic wioski Langar
Zaraz za Langar skręcamy w lewo i serpentynami jedziemy pod górę (prosto jedzie się do mostu na rzece Pamir i do Afganistanu).

To nasza droga w góry do Murgab

Można stąd wypatrzeć ruiny Fortu Ratm. My z auta nie wypatrzyliśmy, ruiny zlewają się ze skałami. Potem już w miarę łagodnie wznosimy się pod górę. 

Droga z Langar do Murgab

Ostatni raz widzimy Hindukusz

W dole widzimy ciągle rzekę Pamir. Widoki na tym odcinku są wspaniałe, jak na dłoni widać ośnieżone pasmo Hindukuszu.

Jedyne auto spotkane po drodze na Przełęcz Khargush 
Po kilkudziesięciu kilometrach droga odbija w lewo, oddalamy się od rzeki Pamir i wjeżdżamy w góry.

Droga na Przełęcz Khargush

Droga na Przełęcz Khargush

W niektórych miejscach droga jest bardzo wąska, tylko na jeden samochód. 

Droga na Przełęcz Khargush

Cały czas jest drogą żwirową i kamienistą, widać to na naszych zdjęciach. 


Nad Jeziorem Khargush


Po 76 kilometrach od Langar dojeżdżamy do Jeziora Khargush (Chargusz) Jezioro leży na wysokości około 4200 m n.p.m. 

Postój nad Jeziorem Khargush

Robimy tu krótki odpoczynek. Jezioro jest bezodpływowe i dlatego woda w nim jest słona. Cała okolica mimo, że jest tu jezioro, jest pustynna.

Jezioro Khargush
Świstak
Rosną tu tylko gdzieniegdzie niewielkie kępki trawy, teraz są suche. Wydaje się, że nie ma tu zwierząt, zauważyliśmy sympatycznego świstaka. 

Trzy kilometry za jeziorem wjeżdżamy na słabo zaznaczoną Przełęcz Khargush (4344 m n.p.m.).


Bezpańskie stado osłów znalazło słodką wodę




Z przełęczy zjeżdżamy 20 kilometrów do drogi M41 - Autostrady Pamirskiej. To miejsce to prawdziwe pustkowie, olbrzymi pustynny płaskowyż z niewielkimi wzgórzami, a na horyzoncie wysokie, ośnieżone szczyty Pamiru. 

Ogromny płaskowyż Pamiru otoczony wysokimi górami

Przerażająca pustka i samotny domek. Skąd się tu wziął?

Widoki ładne i przerażające pustką, trochę podobne do boliwijskiego Altiplano. 

Autostrada Pamirska
Od Langar widzieliśmy tylko nad rzeką Pamir stado krów pasące się nad rzeką, a za przełęczą Khargush kilka osłów. Jak staliśmy i oglądaliśmy widoki nad rzeką Pamir minęło nas jedno auto jadące w tę samą stronę co my. Poza tym nie spotkaliśmy żadnego człowieka, żadnego domostwa, żadnego samochodu. Dla rowerzystów musi być to bardzo trudny odcinek: droga przebiega na dużej wysokości, bywa tu przeraźliwie zimno i dość często wieją silne wiatry, na dodatek na całej tej trasie nie ma słodkiej wody.

Droga do wioski Bulunkul

Drogą M41 jedziemy dwa kilometry na zachód, w kierunku Chorogu, a potem skręcamy w prawo i jedziemy kilkanaście kilometrów drogą gruntową do osady
Bulunkul.
 
Okolice wioski Bulunkul
Osada to kilkanaście domów, powstała w miejscu, w którym jest źródło słodkiej wody. Dlatego jest tu zielono. 
Wioska Bulunkul


Nie doprowadzono tu prądu elektrycznego. Mieszkańcy mają baterie słoneczne, którymi ładują akumulatory oraz agregaty prądotwórcze. W osadzie odnotowano najniższą temperaturę w Azji Środkowej -63°C (angielska Wikipedia).

Wioska Bulunkul


Jezioro Bulunkul


Nie zatrzymujemy się tutaj tylko jedziemy kilka kilometrów na wschód do płytkiego słodkowodnego Jeziora Bulunkul, jezioro jest na wysokości 3734 m n.p.m. 

Jezioro Bulunkul


Słynie ze wspaniałego niebieskiego koloru tafli, dlatego też jest niezwykle popularne wśród turystów jadących przez Pamir. Jednak ten niebieski kolor nie występuje zawsze, można go zobaczyć tylko wtedy, gdy słońce intensywnie oświetla jezioro, a w nim odbija się błękitne niebo. My trafiliśmy na lekkie zamglenia i jezioro wyglądało nieco inaczej, ale również interesująco. 

Droga M41 (Autostrada Pamirska) do Murgab

Na drogę M41 wracamy tą samą trasą. Tą drogą jedziemy do osady Alichor (Alichur). Wg wikipedii: "nazwa wioski oznacza klątwę Alego i podobno została wypowiedziana przez zięcia proroka Alego podczas podróży po okolicy, z powodu surowego klimatu i przenikliwych wiatrów".
Tutaj znajduje się jedyna na trasie restauracja. Mimo, że na drogach jest pusto, na parkingu stoi kilkanaście samochodów. 

Płaskowyż Pamirski

Alichor


W restauracji jest tłoczno, jemy tu nasz obiad. Osada leży na płaskowyżu na wysokości ok. 3900 m n.p.m. W osadzie i w najbliższych okolicach żyje około 2500 ludzi.
 
Alichor
Szefem tutejszej społeczności jest były kłusownik, teraz ekolog, który spowodował realizację ambitnego planu reintrodukcji w okolicy zwierząt, które kiedyś tu występowały: koziorożców, niedźwiedzi, rysi i owiec Marco Polo.

Pierwsze stado jaków na naszej drodze

Po obiedzie ruszamy w dalszą trasę do Murgab (Murgob). Zaraz za Alichor spotykamy pierwsze na naszej trasie stada jaków. 

Dostojnie przechodzący jak na naszej drodze
Jaki
to przeżuwacze, są przystosowane do życia na dużych wysokościach (od 3600 do 6000 m n.p.m.). Jaki w stanie dzikim już prawie wyginęły, spotyka się je na Wyżynie Tybetańskiej, Indiach, Nepalu i tu w Pamirze.
 

Stado jaków




Te, które spotykamy są jakami udomowionymi, są one nieco mniejsze od tych żyjących dziko. Te które oglądamy wyglądają nieco dziwnie, właśnie zrzucają zimową sierść. Innymi zwierzętami, które się tu pojawiają są sympatyczne świstaki. Później wokół szczytu Lenina zobaczymy ich znacznie więcej.

Droga przed Murgabem
Droga przed Murgabem

Droga do Murgab jest trochę lepsza, w zasadzie jest tu asfalt z dużymi ubytkami, nie ma większych dziur. Sceneria i krajobrazy są niesamowite. 

Pasące się stado jaków
Raz oglądamy dziki płaskowyż, czasami zbliżamy się do gór i krajobraz się zmienia. Teraz mamy dobre światło, słońce jest z tyłu, przejrzystość powietrza znacząco wzrosła. 

Posterunek przed Murgabem

Z Alichur do Murgab to nieco ponad 100 km. Cały czas jedziemy na wysokości 4000 - 3600 m n.p.m. (najwyższy punkt to Przełęcz Neizatash (4080 m n.p.m.). Tuż przed Murgab znajduje się punkt kontroli dokumentów.

Wjazd do Murgabu, a w oddali posterunek

Nie musimy wysiadać z samochodu, wszystko za nas załatwia Musa.


Murgab

Murgab to wysokogórskie miasteczko we wschodniej części Tadżykistanu położone na wysokości 3650 m n.p.m. Mieszka tu ok. 6500 osób (przeważnie są to Kirgizi). 

Murgab

Klimat jest ostry z bardzo suchym powietrzem, silnymi zimnymi wiatrami. Temperatura latem może wynosić 30°C, a zimą -40°C. Nikt nie pomyślałby o zbudowaniu wioski w tak trudnych warunkach, ale w czasie Wielkiej Gry, kiedy imperia rosyjskie i brytyjskie walczyły o wpływy w Azji Środkowej, wojska rosyjskie przybyły tam w 1892 roku i postanowiły wybudować właśnie tutaj swoją bazę. Tak zaczęła się historia Murgab. Cały czas budowano drogę z Kirgizji (M41), drogą tą napłynęli tu Kirgizi, którzy znaleźli zatrudnienie w bazie wojskowej, jako pracownicy cywilni. Potem wioska Murgab służyła jako centrum badań geologicznych we wschodniej części Tadżykistanu. Po powstaniu Tadżykistanu Rosjanie opuścili bazę i większość mieszkańców Murgab straciło swoją pracę. Sytuację na rynku pracy trochę poprawiło otwarcie na pobliskiej przełęczy Qolma 4362 m n.p.m. przejścia granicznego z Chinami. Ta droga do Chin połączyła Autostradę Pamirską z Autostradą Karakorum, uważaną z najwyżej położoną drogę na świecie (nie wiemy, kto to ustala, ale będąc w Peru jechaliśmy drogą z Arequipy do Kanionu Colca przez przełęcz o wysokości 4800 m n.p.m, a w Indiach jest droga Leh - Manali Highway 428 km, przechodząca przez przełęcz na wysokości 5328 metrów). Dziś Murgab to obowiązkowe miejsce postoju dla podróżników, w szczycie sezonu - w lipcu i sierpniu codziennie nocuje tu od 50 do 100 turystów.

Murgab, nasze zakwaterowanie tzw. homestay


Musa najpierw wiezie nas do jedynego hotelu w miasteczku. Hotel nam się nie podoba, wygląda w środku jak hotel pracowniczy w głębokiej komunie. Dodatkową wadą jest to, że serwują tu tylko śniadania. Potem jedziemy do jednej z kwater prywatnych, tu zostajemy na noc. Właściciel wynajmuje kilka pokoi turystom, mamy tu skromne warunki, ale wieczorem będzie domowa kolacja, a rano śniadanie. Wieczorem będziemy też mieli ciepłą wodę. W pokoju mamy elektryczny piecyk, bo w nocy może być zimno.

Musa jest Kirgizem, kiedyś mieszkał tutaj w Murgabie. Niedaleko mieszkają jego rodzice. On przeprowadził się do Kirgistanu i mieszka w Osz. W Kirgistanie jest większa wolność gospodarcza niż w Tadżykistanie, łatwiej tam prowadzić interesy. Teraz Musa  z Solichą jedzie do rodziców na nocleg.


A my po szybkim zakwaterowaniu idziemy na krótki spacer po mieście. Jest tu bardzo biednie. Brak tu jest sieci wodociągowej, w niektórych punktach miasteczka są ręczne pompy wody. Kobiety noszą wodę w wiadrach. Domy w większości są zbudowane z niewypalanej cegły, suszonej na słońcu. Idąc widzimy taką jedną budowę.

Murgab, ręczna pompa wody dla mieszkańców

Murgab, kobieta niosące wodę

Murgab, cegły z rzecznego mułu i ziemi, suszone na słońcu

Murgab, budowa domu 
Do naszej kwatery przyjechał beczkowóz i przepompował wodę do zbiornika. Jak tu zaopatrują się w wodę zimą przy temperaturach poniżej -20°C? Najgorsze jest tu bezrobocie, ludzie nie mają pracy. Część młodych energicznych, takich jak Musa, wyjechało na stałe do Kirgistanu. 

Centrum miasteczka wyznacza zbieg dróg z Chin (do granicy jest tu 91 km) oraz Autostrady Pamirskiej. Uliczki wytyczono bez żadnego planu. Oglądamy tutaj biały, niezbyt udany pomnik Lenina. Niedaleko znajduje się chiński bazar, na którym towary sprzedaje się wprost z kontenerów. Przyjechaliśmy jednak zbyt późno i handlu na bazarze już nie było. 

Murgab, miejska zabudowa

Murgab, miejsce bazaru 

Murgab, główna ulica 

Murgab, główna ulica

Murgab, pomnik Lenina
Murgabw oddali pod górami meczet
Wracamy do naszej kwatery na kolację. Korzystamy z ciepłej wody i bierzemy prysznic. Noc rzeczywiście jest chłodna, włączamy więc elektryczne ogrzewanie. Ogrzewamy się również wrażeniami z dzisiejszej wyprawy. Zapraszamy na podsumowanie dnia poprzez nasz filmik:

Nasz pokaz slajdów z podróży po Pamirze
(dzień szósty)

W Murgabie i okolicach obowiązuje inny czas niż w całym Tadżykistanie. Do czasu należy dodać 1 godzinę. Nie przestawiamy zegarków, bo w Kirgistanie będzie obowiązywał czas Duszanbe.

Musimy tu opisać jeszcze jedną ciekawostkę z tego terenu. Przez Murgab przepływa rzeka o tej samej nazwie. Płynie w kierunku zachodnim i w okolicach Rushan łączy się (po połączeniu z rzeką Bartang) z rzeką Pandż. 18 lutego 1911 roku 120 km na zachód od Murgab było trzęsienie ziemi, które spowodowało, że cała góra osunęła się do doliny (ponad 2 km³ skał) i zatamowała rzekę Murgab. Powstała olbrzymia gigantyczna naturalna tama, która spiętrzyła rzekę. Powstało w ten sposób Jezioro Sareskie. Jest to jedno z najgłębszych jezior na świecie, zmierzono tu głębokość 505 metrów. Jezioro wypełniało się przez kilka lat. Rzeka Murgab przesącza się przez naturalną tamę 60 metrów poniżej jej korony. Na początku bano się, że tama nie wytrzyma olbrzymiego naporu wody i wszystko runie w dolinę. Ostatnie badania potwierdziły, że tama jest w miarę stabilna i nawet trzęsienie ziemi nie powinno jej uszkodzić. Znacznie bardziej groźne są góry nad jeziorem, jeszcze duża część jest niestabilna i w każdej chwili może runąć do jeziora. Wtedy może powstać tsunami, które zniszczy tamę, będzie wtedy gigantyczna katastrofa nie tylko na rzece Murgab i Bartang, ale na całej Amu-Darii. Potencjalną katastrofą zagrożone jest 6 milionów ludzi w Tadżykistanie, Afganistanie, Turkmenistanie i Uzbekistanie. Więcej przeczytać można tu: Jezioro Sarez  oraz na blogu turystów rowerowych: „własną drogą” .


Dzień siódmy: Murgab - Baza pod szczytem Lenina w Kirgistanie (około 316 km)


Mapka z siódmego dnia  naszej wyprawy z Murgab do bazy CBT pod Szczytem Lenina, mapkę można dowolnie powiększać, aby obejrzeć szczegóły.

Nasz gospodarz w Murgab

Rano, zaraz po śniadaniu przyjeżdża po nas Musa. Zdążyliśmy jednak porozmawiać z gospodarzem o tym, jak ciężko się tu żyje. Bardzo chętnie i z dumą się sfotografował w charakterystycznej czapce kirgijskiej.



Mała osada niedaleko Murgab




W dniu dzisiejszym przejedziemy przez najwyżej położoną w Pamirze przełęcz Ak-Baital (4655 m n.p.m.), przez którą poprowadzono drogę. Kiedyś była to najwyżej położona droga w ZSRR.
 
Z Murgab na przełęcz Ak-Bajtal


Stado jaków na tle gór Pamiru

Z Murgabu do przełęczy mamy około 75 km. Na początku droga prowadzi na wysokości około 3700 – 3900 m n.p.m. przez pustynny, ale jakże urokliwy wysokogórski płaskowyż. Czasami obserwujemy pasące się stada jaków. Co one jedzą, skoro nie ma tu nic zielonego? Prawdopodobnie zjadają wyschnięte kępki traw. Jaków nikt tu nie pilnuje. 

Stado pasących się jaków

Stado jaków


Pierwszy odcinek jest w miarę płaski. Droga zupełnie pusta, na odcinku do przełęczy spotykamy tylko jednego rowerzystę i jednego czeskiego motocyklistę.

Czeski motocyklista

 

Gdzieniegdzie są jeszcze pola śnieżne

W pewnym momencie droga zbliża się na kilka, kilkanaście kilometrów do granicy z Chinami. Z daleka jest widoczny płot z drutu kolczastego, wysoki na około trzy metry. 

Płot z drutu kolczastego
Czasami przybliżał się do naszej drogi. Płot został postawiony jeszcze przez władzę radziecką. Nie doszukaliśmy się nigdzie w Internecie kiedy został zbudowany, dlaczego w tym miejscu, skoro do granicy jest jeszcze dość daleko. Z daleka widać, że płot jest niekonserwowany i w kilku miejscach uszkodzony. Płot ciągnie się cały czas. Musa mówił nam, że płot jest także w Kirgistanie.


Płot z drutu kolczastego w Pamirze, zdjęcie z bloga: https://www.gdzielosponiesie.pl

Tablica z nazwą przełęczy, do siodła przełęczy jeszcze kilkaset metrów.

Wjeżdżamy coraz wyżej, ośnieżone góry wydają się być w zasięgu ręki. Na kilka kilometrów przed przełęczą droga zaczyna się wznosić, pokonujemy tylko jedną serpentynę i wjeżdżamy na siodło przełęczy. Tuż przed przełęczą stoi samotny dom, jest zamieszkały przez cały rok! 

Samotny dom na przełęczy na wysokości ponad 4600 m n.p.m.


Na przełęczy Ak-Baital

Jesteśmy tylko 155 metrów niżej od najwyższego szczytu Europy. Nazwę przełęczy
„Ak-Baital” 
(4655 m n.p.m.) tłumaczy się na „biała kobyła”. Musa zwraca nam uwagę, że na przełęczy stoimy nie na śniegu tylko na soli. Może nazwa przełęczy pochodzi od tej soli? Skąd sól wzięła się na przełęczy? Niestety na te pytania nie znajdujemy odpowiedzi. Wychodzimy na krótko z samochodu, wieje silny wiatr. Robimy tylko kilka zdjęć i odjeżdżamy. Z przełęczy zjeżdżamy łagodnie na północ.

Na przełęczy Ak-Baital

Zjeżdżamy z przełęczy w stronę Jeziora Kara-kul.
Z daleka jest widoczne Jezioro Kara-kul. Nazwę jeziora tłumaczy się jako „jezioro czarne”, chociaż turyści zachwycają się jego niebieską barwą. Jezioro Kara-kul ma powierzchnię 380 km² (jest największe w Tadżykistanie) i rozciąga się 33 km z północy na południe i 24 km ze wschodu na zachód. Na jego środku znajduje się duża wyspa, dzieląca Kara-kul na dwie części: część wschodnia ma głębokość 22 metry, część zachodnia ma głębokość 236 metrów.
Zatrzymujemy się niedaleko brzegu jeziora. Podziwiamy wspaniałe widoki i utrwalamy je na zdjęciach. 

Widok panoramiczny na jezioro Kara-kul, na horyzoncie pasmo Pamiru ze szczytem Lenina
Jezioro Kara-kul

Lustro jeziora znajduje się na średniej wysokości 3914 m n.p.m. (angielska Wikipedia 3960 m n.p.m). Jezioro jest wyżej położone aniżeli jezioro Titicaca (3812 m n.p.m), ale nie ma na nim żeglugi statkami handlowymi.

Nad jeziorem Kara-kul
Mimo, że to bezodpływowe jezioro jest zasilane przez sąsiednie lodowce górskie, woda w Kara-kul jest słona, o smaku gorzkosłonym i nie nadaje się do picia, nawadniania pól i łąk. 

Jezioro Kara-kul

Jezioro Kara-kul


Latem temperatura wody dochodzi do 12
°, zimą spada do zera, a jezioro pokryte jest 1 metrowym lodem. Badania geologiczne oraz zdjęcia satelitarne dały podstawę naukową do twierdzenia, że jezioro powstało w niecce po uderzeniu meteorytu. Powstały krater ma średnicę ok. 50 kilometrów.

Najwyższy łańcuch górski Pamiru znajduje się na północ, stanowi granicę z Kirgistanem. Szczyt Awicenny (Lenina) jest najwyższy w tym paśmie, piszemy o nim poniżej. Szkoda tylko, że szczytów tych wyraźnie nie widać, są lekko zamglone, a niektóre wierzchołki w chmurach (do szczytu Lenina jest ok. 70 km w linii prostej w kierunku północno-zachodnim).

Przed wioską Karakul


Kilkanaście kilometrów dalej wjeżdżamy do malutkiej wioski Karakul. Jest tu kilkadziesiąt prostych domów, w kilku są kwatery prywatne (home stay). 

Stado jaków
Zatrzymujemy się tu na kilkanaście minut, bo Musa ma tu coś do załatwienia. W wiosce nie ma prądu, energia bądź z baterii słonecznych lub z agregatów prądotwórczych (są kłopoty z paliwem, ale nas to nie dotyczy).

Droga do Kirgistanu

Droga do Kirgistanu
Z wioski jedziemy dalej na północ w kierunku granicy z Kirgistanem. Coraz częściej spotykamy przy drodze sympatyczne świstaki, które pilnują tu swoich norek, nie uciekają przed nadjeżdżającym samochodem i „pozują” do zdjęć.

Świstaki pamirskie


Dzielni rowerzyści na wysokości 4000 m n.p.m.

Po ponad godzinie jazdy z wioski dojeżdżamy do tadżyckiego posterunku granicznego. Odprawa nie trwa długo, wszystko za nas załatwia Musa. Posterunek graniczny znajduje się u stóp
Przełęczy Kyzylart (4250 m n.p.m.) Przełęcz znajduje się w paśmie Trans-Alay

Droga pomiędzy posterunkami granicznymi

Z posterunku granicznego na przełęcz jedziemy jeszcze około 1,5 km. Za przełęczą droga łagodnie się obniża. 

Pomnik owcy Marko Polo na granicy
Graniczny posterunek kirgiski znajduje się aż 21 km za posterunkiem tadżyckim. Tutaj też nie ma żadnych turystów. Nie robimy tu zdjęć, żeby nie podpaść pogranicznikom. 

Już na terenie Kirgistanu stoi mało udany pomnik owcy Marco Polo. To właśnie ten podróżnik pierwszy z ludzi zachodu zobaczył i opisał tę owcę. Jest to największa owca świata, posiada też największe poroże. Niestety gatunek ten jest skrajnie zagrożony wyginięciem. Owca występuje w górach Azji Środkowej: Pamiru, Hindukuszu i częściowo Karakorum. Przystosowana jest do życia na wysokościach 3700 – 4800 m n.p.m. Najczęściej występuje w Afganistanie, Tadżykistanie, Pakistanie, Chinach i Kirgistanie. Każdy z tych krajów prowadzi swoją politykę ochrony przyrody, ale nie koordynują swoich działań, a owce zmieniają swoje terytoria w zależności od pory roku. Zachodni naukowcy uważają, że bez koordynacji ochrony nie uda się uratować tego gatunku. Więcej przeczytacie tu: owca Marco Polo. Jadąc wypatrywaliśmy tych owiec bezskutecznie. Wiedzieliśmy, że szanse są minimalne, ponieważ owiec tych jest w całym Pamirze tylko kilkaset. Renomowane agencje organizują czasami wyprawy „foto safari” chętni powinni się pytać w tych agencjach.

Droga M41 (Autostrada Pamirska) pomiędzy posterunkami granicznymi

Droga pomiędzy posterunkami jest w najgorszym stanie technicznym w całej naszej podróży przez góry Pamiru. Miejscami wygląda na nieutwardzoną z wieloma gliniastymi koleinami. My jechaliśmy jak było sucho, jak tu da się przejechać, jak pada deszcz? 

Już poza pasem granicznym, jesteśmy w Kirgistanie

W Kirgistanie droga jest trochę lepsza i zaczyna być zielono


Na szczęście za każdym kilometrem przejechanym w dół stan drogi się poprawia.
 
Pamirska dolina
Zmienia się też diametralnie krajobraz. Jest zielono. Zieleni nie widzieliśmy od wyjechania z Langaru. Pasmo Trans-Alay skutecznie zatrzymuje wilgoć po północnej, kirgiskiej, stronie Pamiru.

Dojeżdżamy do Sary-Tasz

Dojeżdżamy do małej wioski
Sary-Tasz - 3180 m n.p.m. (w tłumaczeniu z kirgiskiego oznacza to „żółty kamień”). 

W kotlinie Ałajskiej jest już naprawdę zielono
Wioska położona jest w zielonym stepie, to dla nas jest duża odmiana po różnych odcieniach beżu, brązu i szarości w tadżykistańskim Pamirze

Góry Pamir od strony północnej

Wioska leży w Kotlinie Ałajskiej, w obniżeniu pomiędzy górami Pamiru i Ałaju. Jest to ważny węzeł komunikacyjny, 75 km na wschód znajduje się w Irkeshtam przejście graniczne z Chinami

Droga do obozu jurtowego
Tutaj, później niż zwykle, idziemy na obiad do małej restauracyjki, która także jest sklepem. 

Droga do obozu jurtowego





Jedziemy kawałek bardzo dobrą drogą w kierunku Osz. W małej wiosce Sary Moghol Musa skręca z asfaltowej drogi w lewo. Jedziemy teraz przez step drogami gruntowymi, a czasami bez wyraźnie zaznaczonej drogi.


Dojeżdżamy do obozu jurtowego CBT
Nasz obóz jurtowy

Po niecałej godzinie takiej jazdy widzimy wśród małych wzgórz i morenowych jeziorek kilka jurt. Obóz znajduje się na wysokości około 3650 m n.p.m. Tutaj znajduje się dolna baza CBT (o tej organizacji piszemy poniżej)
obozu pod szczytem Lenina

Jurty w naszym obozie
Inny obóz położony nieco wyżej


To że będziemy spać tu w jurcie wiedzieliśmy jeszcze przed wyjazdem. Bardzo tego chcieliśmy, traktując to jako nowe doświadczenie. Obóz dopiero się organizuje, jest jeszcze przed sezonem.

Na popołudniowym spacerze

Obóz położony jest wśród jeziorek morenowych

Nocuje tu oprócz nas jeszcze kilku turystów. Spotykamy się wszyscy na posiłkach. Po wybraniu jurty idziemy na krótki spacer po okolicy.

Na popołudniowym spacerze

Wychodząc z kolacji zaczął prószyć śnieg. Spanie w jurcie to dla nas nowość. Mamy do dyspozycji całą jurtę. Kłopot jest tylko z WC i wodą. WC to samotna sławojka, stojąca kilkadziesiąt metrów od jurty, a toaleta to kran z zimną wodą obok. Nie ma tu prądu elektrycznego, po zmroku przez około dwie godziny włączany jest generator. Można wtedy doładować swoje telefony i baterie do aparatów.

W naszej jurcie

W naszej jurcie
Jedną noc jakoś wytrzymamy. W jurcie mamy piecyk na węgiel typu „koza”. Po napaleniu szybko zrobiło się bardzo ciepło. Z uwagi na brak oświetlenia bardzo szybko położyliśmy się, aby zasnąć i wstać jak najwcześniej rano. Niestety w nocy w piecyku zgasło i bardzo się ochłodziło. Założyliśmy na siebie wszystkie ciepłe rzeczy i przykryliśmy się kołdrami z innych łóżek. Na dobranoc odtwarzaliśmy swoje wspomnienia i wrażenia z dzisiejszej podróży. Poniżej przedstawiamy filmik, będący skrótem tego dnia.  

Nasz pokaz slajdów z podróży po Pamirze
(dzień siódmy) 

Community Based Tourism 
CBT to turystyka oparta na społeczności. Organizuje ona usługi turystyczne w Kirgistanie w oparciu o miejscową społeczność. Ponieważ zyski z tych usług pozostają w społecznościach lokalnych, organizacja ta cieszy się dużym poparciem społecznym. Tym, którzy mają zbyt mało czasu, aby sobie samemu zorganizować wyprawę po Kirgistanie i nie są dla nich straszne gorsze warunki zakwaterowania, mogą za pośrednictwem CBT zorganizować wyprawę np. kilkudniową wyprawę konną do odległych i atrakcyjnych miejsc z noclegami w jurtach bądź w domach prywatnych. Niższy standard noclegów niż w Europie zostanie zrekompensowany pobytem w nieskażonej przyrodzie oraz bezpośrednimi kontaktami z miejscową ludnością. Zainteresowani znajdą informacje tu: CBT CBT organizuje również standardowe wycieczki.

Dzień ósmy: Baza pod szczytem Lenina - Osz (270 km)

Góry Pamir wydają się dziś być bardzo blisko

Ranek przywitał nas piękną słoneczną pogodą. Uzgodniliśmy z Musą, że po śniadaniu pójdziemy w głąb doliny na czterogodzinny spacer. 

W głębi widoczne ośnieżone góry Ałaju
Musa zostaje w obozie, z nami idzie Solicha. Nie mamy żadnego konkretnego celu, chcemy tylko przejść się, oczy nacieszyć wspaniałymi widokami. Czasami wyprzedzali nas turyści na koniach. Turystyka konna w Kirgistanie i w Kazachstanie jest bardzo popularna.

Rano jeziorka wyglądają inaczej niż wczoraj, a w głębi ośnieżony łańcuch Ałaju

Idąc niby wiedzieliśmy, że należy się trzymać ścieżki blisko rzeki, ale w pewnym miejscu niewłaściwie skręciliśmy i ścieżka wprowadziła nas po wspaniałej górskiej łące mocno pod górę. Było tu dużo norek ze świstakami. Można było się do nich zbliżyć na kilkanaście metrów. 

Sympatyczne świstaki

Na porannym spacerze w otoczeniu górskim

Na porannym spacerze

Niestety wyżej natrafiliśmy na śnieżne pole. Ponieważ nie było w śniegu wydeptanej ścieżki nie poszliśmy dalej. Gdyby nie ten śnieg weszlibyśmy na otaczające wzgórza.

Na porannym spacerze


Na spacerze doszliśmy do pola śnieżnego




Nasz spacer (około 5 km) był na wysokości około 3500 – 3850 m n.p.m. Nie odczuwaliśmy tutaj, ani wcześniej w Tadżykistanie, żadnych dolegliwości związanych z wysokością. 

Na spacerze

W Kirgistanie popularna jest turystyka konna

W przeciwieństwie do naszego wcześniejszego pobytu w Peru i Boliwii mimo, że tam wspomagaliśmy się żując liście koki i pijąc herbatkę z koki. 

W Kirgistanie poplularna jest turystyka konna
Jednak dobra aklimatyzacje daje wymierne korzyści. Podczas naszego spaceru mieliśmy wspaniałe widoki na pobliskie otoczenie szczytu Lenina w Pamirze.

W Kirgistanie konie są często spotykane

A na południe rozciągała się panorama na nieco oddalony ośnieżony łańcuch Gór Ałajskich. Takie widoki dla nas turystów górskich to coś wspaniałego, kwintesencja naszej podróży. 


Napotkane na stepie dzieciaki



Szczyt Lenina 7134 m n.p.m, pod którym obozujemy, leży na granicy Tadżykistanu i Kirgistanu. Został odkryty i opisany przez rosyjskiego Aleksieja Fedczenkę (ten od lodowca). Nadano mu nazwę szczytu Konstantina Kaufmana (rosyjskiego generała). Po rewolucji zmieniono nazwę szczytu na szczyt Lenina. Po uzyskaniu niepodległości władze Tadżykistanu zmieniły nazwę szczytu na Abûalî Ibni Sino (perski lekarz uczony i filozof) czyli Awicenna. Niestety Kirgistan, ani Rosja nie zmieniły nazwy szczytu.

Szczyt został po raz pierwszy zdobyty przez niemieckich alpinistów w 1928. Potem szczyt zdobywały różne ekipy. W 1967 roku dla uczczenia 50-tej rocznicy Rewolucji Październikowej władze radzieckie zorganizowały międzynarodową alpiniadę, w czasie której na szczyt weszło 321 alpinistów, w tym 7 Polaków, było to pierwsze polskie wejście na ten szczyt. Mimo, że jest to jeden z łatwiejszych szczytów, to zdarzyło się tu wiele dużych tragedii, spowodowanych głównie załamaniem pogody i lawinami.

Schemat dróg wejściowych na Szczyt Lenina, zdjęcie z angielskiej Wikipedii.

Teraz na szczyt może praktycznie wejść każdy. Tym niemniej nie jest to szczyt turystyczny, taki jak Kilimandżaro. Jest to szczyt o charakterze typowo himalajskim, na którym panują skrajnie trudne warunki atmosferyczne, zmienna pogoda, bardzo niskie temperatury, silne wiatry, niskie ciśnienie, brak tlenu itp. Na szczyt wchodzi się kilka dni, chętni opisy wejścia mogą znaleźć tu: Szczyt Lenina. Dlatego ostrzegamy wszystkich chętnych do zdobycia tego szczytu bez odpowiedniego przygotowania i wyposażenia, aby nie podejmowali się takiej wyprawy.



Mapka naszej podróży ostatniego dnia po Autostradzie Pamirskiej do Oszu. Mapkę można dowolnie powiększać.

Po spacerze wyjeżdżamy z obozu i wracamy do Sary-Tasz na obiad do znanej restauracyjki.

Wracamy do Sary Moghol i Sary-Tasz

Przejeżdżamy już bardzo dobrą drogą licznymi serpentynami przez Przełęcz Taldyk

Stamtąd jedziemy już bardzo dobrą drogą asfaltową do Osz, drugiego co do wielkości miasta w Kirgistanie. Po chwili wjeżdżamy na Przełęcz Taldyk (3615 m n.p.m) już w górach
Ałaju.
Liczne serpentyny do pokonania
Widoki zarówno z przełęczy, jak i z całej drogi do Osz są wspaniałe.


Droga przez Kirgistan do Osz

W porównaniu do podróżowania Autostradą Pamirską po bezludnych i pustynnych obszarach, ta droga do Osz to podróżowanie w dwóch odrębnych światach. 

Droga przez Kirgistan do Osz
Tam w Pamirze krajobraz skrajnie surowy, tu jest zielono, dobra droga, są wsie i miasteczka, rzeki i strumienie.


Droga przez Kirgistan do Osz
W Osz kończy się nasza ośmiodniowa podróż Autostradą Pamirską, czyli dawną drogą M41. My nie kończymy tu naszej wycieczki. 

Droga do Osz

Pojedziemy z Oszu dalej z Musą przez
Arslanbob, górskie bezdroża Kirgistanu do wysokogórskiego Jeziora Son-Kul (ponad 3000 m n.p.m.) i dalej do stolicy - Biszkeku. Może i ten etap naszej podróży uda się nam opisać.

Górskie krajobrazy z drogi do Osz


Pamir to naprawdę wielka przygoda, jedna z większych jakie przeżyliśmy w naszych podróżach. Przejechaliśmy prawie 1700 km. Pisząc ten post wspominamy tę podróż z dużym sentymentem, chętnie pojechalibyśmy tam jeszcze raz, ale na dłużej. 

Droga do Osz

Zapraszamy do obejrzenia naszego już ostatniego filmiku, jako skrótu naszego dnia, pełnego pięknych widoków.

Nasz pokaz slajdów z podróży po Pamirze
(dzień ósmy, jako ostatni) 


Wszystkim polecamy wyjazd na Autostradę Pamirską. Na trasie spotkaliśmy wielu podróżników, którzy przejeżdżali Pamir na różne sposoby, byli to ludzie z całego świata, niestety nie spotkaliśmy Polaków. W Internecie można znaleźć wiele relacji polskich podróżników z przejazdu Autostradą Pamirską. Najwięcej o swoich wyprawach piszą polscy rowerzyści. Można taki wyjazd sobie samemu zorganizować.

Na końcu mieliśmy napisać nasze porady praktyczne co do organizacji wyjazdu. Polecamy i podajemy link do portalu Caravanistan, w którym można znaleźć aktualne porady co do trasy, organizacji wyjazdu, cen wyżywienia, hoteli itp.

Podróżowanie Autostradą Pamirską jest bezpieczne. Raczkująca w tych terenach turystyka powoli staje się najważniejszym źródłem dochodu mieszkających tam ludzi. Jakikolwiek zamach terrorystyczny czy zamieszki pozbawiłyby tych ludzi dochodu na lata. Sami pilnują porządku. Wojska też jest tam dużo. Fundacje Aga Khan'a starają się łagodzić ewentualne konflikty po obu stronach rzeki Pandż. Bardzo pomagają w rozwój małej infrastruktury turystycznej także po afgańskiej stronie.

Jedną z najcenniejszych atrakcji Tadżykistanu jest właśnie Pamirski Park Narodowy, który został wpisany na listę UNESCO. Tereny tego parku zamieszkiwane są przez niedźwiedzie brunatne, pantery śnieżne, owce Marco Polo czy też wilki.

Chcemy wszystkich niezdecydowanych zachęcić to pojechania w góry Pamiru. Autostrada Pamirska, droga M41 uważana jest za drugą co do wysokości drogę na świecie. Przecina cały region Pamiru w Tadżykistanie, biegnąc od Osz przez Chorog do Duszanbe. Z tej drogi można spojrzeć na Chiny, zajrzeć do Pakistanu i pomachać mieszkańcom Afganistanu. Obawiamy się, że za kilka lat masowa turystyka może zniszczyć te ładne i dzikie tereny.