|
Pamir |
Koszty tej podróży wydawały się
nam bardzo wysokie. Różne biura podróży oferowały taką
wycieczkę w cenie około 3000 USD od osoby. Na początku lutego
natrafiliśmy w Internecie na blog podróżniczy, w którym czworo
młodych uczestników opisywało swoją 10 dniową podróż, za którą
zapłacili łącznie około 1200 USD (za samochód z kierowcą na cztery
osoby). To była już cena rozsądna.
Zaczęliśmy szukać w
Internecie, jak można by taką podróż zorganizować samemu.
Szczegółowo opisaliśmy to w naszym wyżej wymienionym poście „Jedziemy do Azji
Środkowej...” Natrafiliśmy na portal Indy-guide. Portal ten kojarzy kierowców z chętnymi na wyjazd (nie tylko na
Pamir Highway, ale także w innych azjatyckich krajach np. Mongolii).
Wysłaliśmy zapytanie i już po kilku godzinach zaczęliśmy
otrzymywać oferty od kierowców (otrzymaliśmy w sumie około 30
ofert). Po długiej korespondencji wybraliśmy Musę, z którym
uzgodniliśmy cenę oraz wydłużenie
podróży z 10 do 14 dni o przejazd przez góry Kirgistanu do
Biszkeku. Przesłaliśmy zadatek i
mogliśmy już planować naszą podróż.
Za wypożyczenie
samochodu z kierowcą na 14 dni uzgodniliśmy cenę 1700 USD. W tej
cenie było paliwo i utrzymanie kierowcy, natomiast Musa organizował
nam noclegi i posiłki, za które sami mieliśmy płacić.
Uzgodniliśmy, że będzie to standard turystyczny, że wszystkie
noclegi będą z toaletą w budynku i wszędzie będzie
bieżąca woda, w miarę możliwości ciepła (oprócz dwóch noclegów w jurtach). Próbowaliśmy
ograniczyć koszty tej wyprawy. Daliśmy ogłoszenia na forach
ogłoszeniowych na portalach Caravanistan i Indy-guide,
że weźmiemy jedną lub dwie osoby na całą trasę lub jej część,
aby podzielić się kosztami. Prosiliśmy także Musę aby swoimi
kanałami szukał dla nas kandydatów do wspólnej podróży.
Niestety nie udało się nam nikogo znaleźć. Z doświadczenia teraz wiemy, że na tak długiej trasie komfortowo się podróżuje w cztery
osoby mimo że teoretycznie można jechać w nim (z kierowcą) 7 osób. Jeżeli
planowalibyście taką podróż, to skompletujcie sobie skład osobowy przed
wyjazdem.
|
Duszanbe, pożegnalne zdjęcie z właścicielami hotelu |
Po przylocie do Duszanbe (nasz post: Tadżykistan - Duszanbe, stolica w morzu zieleni i fontann) wysłaliśmy maila, że jesteśmy. Chcieliśmy się zapytać co
musimy jeszcze kupić na wyprawę. Niestety Musa nie odpowiadał.
Mieliśmy jego mail i telefon. Dzwoniliśmy nie tylko my, ale także
obsługa hotelu na naszą prośbę, bez rezultatu. Myśleliśmy już, że nasza podróż
się nie odbędzie. Dopiero wieczorem otrzymaliśmy informację, że
przyjedzie zgodnie z planem. Ostatnią noc mieliśmy już spokojną. Okazało się, że Musa utopił swój telefon w toalecie i w ten sposób stracił wszystkie kontakty. Sam był w drodze z turystami do Duszanbe. Po przyjeździe skontaktował się z żoną w Kirgistanie i od niej otrzymał wszystkie nasze namiary.
Zaraz po śniadaniu
zapakowaliśmy się do wielkiej toyoty naszego oczekiwanego kierowcy. Zaskoczeniem dla nas
było to, że Musa w naszą wspólną podróż wziął ze sobą swoją
dziewięcioletnią córkę Solichę, o czym nas wcześniej nie
poinformował. Gdybyśmy się nie zgodzili na wspólną podróż,
córka zostałaby u rodziny w Duszanbe. Jak się później okazało
była bardzo miła, wnosiła do naszej podróży dużo radości,
można się z nią było się porozumieć w języku rosyjskim. Musa
po rosyjsku mówił słabo, była więc trochę niejako naszym tłumaczem.
Jeszcze jeden mały zgrzyt z Musą i "postawienie nas pod ścianą", prosił nas o płatność za całą trasę z góry, ponieważ ma pilną płatność raty kredytowej za samochód. Po dyskusji, z pełnymi obawami, wyraziliśmy zgodę i zapłaciliśmy gotówką. Pojechaliśmy jeszcze do centrum handlowego kupić na drogę wodę i suszone owoce. Wreszcie po godzinie 10:00 wyruszyliśmy w naszą długą podróż.
Historia
tzw. Autostrady Pamirskiej
(Pamir Highway) to nieco ponad sto lat, ale historia samego Pamiru to
ponad dwa tysiąclecia. W pierwszych wiekach p.n.e. istniały tu
małe niezależne państwa Shungan, Wakhan i inne, które utrzymywały
kontakty z takimi państwami jak starożytne Indie, Chiny, Sogdiana,
Imperium Kushan. Do dziś zachowało się kilka ruin
takich fortec jak Kakh-Kakha, Yamchun. Niektórzy
naukowcy uważają, że przechodziła tędy (przez Korytarz
Wachański) jedna z dróg Jedwabnego Szlaku. Znaleziska
archeologiczne świadczą o obecności w Pamirze zoroastrian i
buddystów. Do XIX wieku nie było tu żadnych dróg
oprócz ścieżek pasterskich pomiędzy odosobnionymi wioskami i
osadami usytuowanymi nad brzegami rzek. Teren Pamiru był praktycznie
odcięty od reszty świata. W drugiej połowie XIX wieku o panowanie
nad tymi terenami zabiegała zarówno Anglia i Rosja. Ta rywalizacja
w historii znana jest jako tzw. „Wielka Gra”.
Do roku 1895, to znaczy do wejścia na te tereny Rosjan, istniało tu
kilka niezależnych państewek. Ostatecznie skończyły one swój byt
w roku 1907, po podpisaniu traktatu brytyjsko–rosyjskiego, część
została przyłączona do Rosji, część do Afganistanu, część do
kolonii brytyjskich, a o część upomniały się Chiny. Ustalone
wtedy granice obowiązują do dziś z niewielkimi zmianami z tym,
że granica rosyjska teraz jest granicą tadżycką.
|
Mapka dróg po Pamirze z oznakowaniem stanu ich nawierzchni. My będziemy jechać z Duszanbe przez Kulyab, Khorog, Langar do Osh. Mapka z portalu Advantour.com |
Za datę powstania Autostrady Pamirskiej można uznać dzień 14 marca 1891 r., kiedy to podpułkownik Bronisław Grąbczewski (Polak w służbie carskiej Rosji, o nim piszemy poniżej) przedstawił na tajnym spotkaniu dowództwa generalnego armii rosyjskiej w Sankt Petersburgu wykład „Nasze interesy w Pamirze. Zarys militarno-polityczny”. Po tym wykładzie władze carskie postanowiły, w warunkach całkowitej tajemnicy, wybudować na terenie obecnego Kirgistanu drogę z Osz do Sary-Tasz. Droga ta była gotowa w 1894 r prowadziła do północnych stoków Pamiru. Gotowa była w ten sposób pierwsza partia przyszłej drogi M41, nazwanej później Autostradą Pamirską. W następnych latach poprowadzono drogę na południe do miejscowości Murgab, a potem na zachód do Chorogu, następnie przedłużono ją do Duszanbe. W początkach wojny afgańskiej (1979-1989) w roku 1980 cała droga M41 została wyasfaltowana. Stary asfalt w większości nie przetrwał do dziś i droga na znacznej długości jest drogą terenową. Stan nawierzchni drogi na załączonej mapce.
|
Bronisław Grąbczewski (ok. 1900 r) zdjęcie z Wikipedii |
Bronisław Grąbczewski (1855-1926) urodził się niedaleko Kowna (obecnie na Litwie). Był synem powstańca i zesłańca. Za udział ojca w powstaniu styczniowym rodzina została wysiedlona ze swojego majątku i przeniosła się do Warszawy. Bronisław studiował w Instytucie Górniczym w Petersburgu, a potem w szkole wojskowej, w roku 1875 zdał egzamin oficerski, rok później na własną prośbę został przeniesiony do Turkiestanu. Tam brał udział w Kampanii Ałtajskiej (1876) i Kampanii Samarkandzkiej (1878). Potem pełnił szereg misji o charakterze gospodarczym, geograficznym, kartograficznym, a nawet wywiadowczym na mało zbadanym wówczas terenie gór Azji Środkowej: Tienszan, Pamiru, Hindukuszu oraz nawet Karakorum. Pierwszy zbadał i opisał szczegółowo Pamir, za co otrzymał złoty medal Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego. W 1892 był naczelnikiem okręgu Osz w Kirgizji. Brał udział w zajęciu przez Rosję Pamiru. W roku 1899 zakończył służbę w Azji Środkowej, został przeniesiony na Daleki Wschód na pogranicze chińskie, a potem do Astrachania nad Wołgą. W 1910 zakończył służbę wojskową przeszedł w stopniu generała lejtnanta na emeryturę i zamieszkał w Warszawie, a potem w Anapie nad Morzem Czarnym. Podczas rewolucji bolszewickiej na prośbę generała Denikina udał się z tajną misją na wschód do generała Kołczaka. Po kapitulacji „białych” uciekł z Rosji sowieckiej przez Japonię i Londyn już do niepodległej Polski. Po powrocie współpracował z Polskim Towarzystwem Geograficznym i Państwowym Instytutem Meteorologicznym. Zmarł i został pochowany w Warszawie.
Dziennikarz Max Cegielski napisał książkę o Grąbczewskim: „Wielki gracz. Ze Żmudzi na Dach Świata” (można ją jeszcze kupić lub wypożyczyć z bibliotek). Ciekawy wywiad z autorem książki można przeczytać tu.
Dzień
pierwszy: Duszanbe – Kalaikhum (356 km)
Mapka naszej podróży pierwszego dnia z Duszanbe do Kalaikhum
(można tę mapkę dowolnie powiększać, aby zobaczyć szczegóły)
Drogę
Autostradą Pamirską można pokonywać z Duszanbe bądź z Oszu w
Kirgistanie. Pokonywanie jej z Duszanbe ma tę zaletę, że jadąc
wznosimy się codziennie coraz wyżej, aklimatyzując się w ten
sposób. Jadąc z Oszu już pierwszego dnia wjeżdża się na
wysokość powyżej 3500 m, może być to szokiem dla organizmu i
wywołać chorobę wysokościową.
|
Widok na Jezioro Nureckie z parkingu |
Zaraz
za Duszanbe skręcamy z drogi M41 na południe i jedziemy w kierunku
Kulob. Na początku droga prowadzi płaskim terenem, potem wjeżdżamy
w góry. W bok odbija droga do miejscowości Nurek.
Znajduje się tutaj druga najwyższa na świecie zapora, która
spiętrza wodę na rzece Wachasz na wysokość 300 metrów.
Spiętrzone wody zasilają turbiny elektrowni wodnej. Elektrownia
nurecka ma moc 3000 MW, zaopatruje w energię elektryczną 90%
ludności Tadżykistanu. Zaporę i elektrownię wybudowano w czasach ZSRR tj. w
latach 1961 – 1980. Utworzone przez zaporę jezioro ma długość
około 70 km, i powierzchnię 98 km², pojemność
zgromadzonej tu wody to 10,5 km³.
|
Widok na Jezioro Nureckie z parkingu |
Chcieliśmy
zobaczyć zaporę, ale Musa powiedział, że aby tam wjechać
potrzebne jest specjalne zezwolenie, którego nie mamy. Po chwili
wjeżdżamy na parking, z którego roztacza się ładny widok na
część Jeziora
Nureckiego. Przy parkingu są stragany i tanie jadłodajnie.
W
Tadżykistanie budowana jest, również na rzece Wachasz, w
miejscowości Rogun (powyżej tamy nureckiej) druga zapora. Ma
osiągnąć wysokość 330 m, elektrownia ma wytwarzać energię o
mocy 3600 MW. Budowę tamy rozpoczęto jeszcze za czasów
radzieckich, potem budowy zaniechano, ale kilka lat temu ją
wznowiono. Czy będzie zbudowana zgodnie z pierwotnym projektem, tego
nie wiadomo, zależy to od pozyskania funduszy na budowę. Podobno w
projekt budowy zaangażowane są teraz Chiny.
|
Droga do Kulab'u |
Dobrą
asfaltową drogą jedziemy do miejscowości Kulab
(Kulyab). Od Jeziora Nureckiego jest to ponad 110 km. Ten odcinek
przejeżdżamy w niecałe trzy godziny.
Kulab
to miasto, którego historia ma 2700 lat. Przez
wiele stuleci Kulab był ważnym ośrodkiem politycznym, handlowym,
gospodarczym i kulturalnym ogromnego regionu Khatlon. Miasto
leżało na jednym z odgałęzień Jedwabnego Szlaku i
miało bliskie powiązania handlowe, gospodarcze i kulturalne z
wieloma krajami Wschodu i Zachodu. W
Emiracie Buchary było jedną z najbardziej znaczących miejscowości.
Dziś mieszka tu nieco ponad 100 tys. mieszkańców.
|
Kulab, wejście do Mauzoleum Mir Sayid Ali Khamadoni |
|
Kulab, Mauzoleum Mir Sayid Ali Khamadoni |
W
Kulab zatrzymujemy się przy Mauzoleum
Mir
Sayid Ali Khamadoni.
Znajduje
się w samym centrum Kulab, w strefie parkowej. Mir Sayid Ali
Khamadoni (1314–1384) to poeta, filozof i myśliciel XIV wieku. Był
perskim sufim, dużo podróżował, podczas jednej ze swoich podróży
zginął w dzisiejszym północnym Pakistanie. Ciało przewieziono do
Kulab.
|
Kulab, Mauzoleum Mir Sayid Ali Khamadoni |
|
Kulab, sarkofag Mir Sayid Ali Khamadoni |
Pochowany jest tu również jego syn Muhammad oraz liczni krewni. Budynek mauzoleum to tradycyjna średniowieczna budowla z końca XIV wieku. W latach 70-tych XX wieku mauzoleum gruntownie odrestaurowano. Podczas prac konserwatorskich zachowano obiekt w takim kształcie, w jakim istniał przez poprzednie pięć wieków. W pobliżu mauzoleum znajduje się pod zadaszeniem jeszcze jeden marmurowy nagrobek z inskrypcjami w językach arabskim i perskim oraz ozdobiony ornamentem geometrycznym. Całość jest bardzo zadbana i wygląda tak, jakby była wybudowana kilka lat temu.
|
Kulab, męskie rozmowy na terenie mauzoleum
|
Jak tylko przyjechaliśmy kilku miejscowych mężczyzn otoczyło Jurka. Zaczęli na wyścigi opowiadać historię mauzoleum, oprowadzili po mauzoleum. Wypytywali się skąd przyjechaliśmy. Gdybyśmy byli tu dłużej, to oprowadziliby nas po mieście. Jurek dawno nie widział tak serdecznych i pomocnych ludzi.
Nie mieliśmy za dużo czasu na oglądanie i dłuższe rozmowy. Musa trochę nas poganiał, bo dzisiejszy odcinek to przecież prawie 360 kilometrów w górskim terenie i o różnych warunkach nawierzchni drogowej.
|
Zjazd z Przełęczy Shurubad |
Niestety
za Kulab dobra droga się skończyła. Na Przełęcz Shurubad
(około 1950 m n.p.m.) wjeżdżamy po drodze wyłożoną tłuczniem,
być może wkrótce i ten odcinek zostanie wyasfaltowany. Sam podjazd
jest dość stromy.
Za przełęczą na drogę wraca asfalt. Teraz zjeżdżamy 1100 metrów niżej do rzeki Pandż, która stanowi granicę z Afganistanem.
|
Po raz pierwszy nad rzeką Pandż, po drugiej stronie rzeki Afganistan |
|
Pierwszy raz spotykamy rowerzystów
|
Mijamy tu pierwszych rowerzystów. Szczerze
ich podziwiamy, droga pamirska jest bardzo trudną, długą i
wymagającą trasą, poprowadzoną po bardzo złej nawierzchni,
obfitującą w długie podjazdy, na dużych wysokościach. Rowerzyści
pokonują tę trasę najczęściej z pełnym ekwipunkiem
turystycznym, odległości między miejscowościami są tu duże i
często nocują pod namiotami.
|
Miejscowość Kisht, nad Pandżem |
Wzdłuż
rzeki Pandż będziemy w sumie jechać około 650 kilometrów, cały
czas na drugim brzegu rzeki będziemy oglądać Afganistan. Po
afgańskiej stronie rzeki jest poprowadzona równoległa droga. Obie
drogi łączy na tym odcinku tylko pięć mostów. Czasami dolina
bardzo się zwęża tak, że droga na drugim brzegu jest około 100
metrów od naszej.
|
Krajobraz po afgańskiej stronie |
|
Wjeżdżamy w wąwóz rzeki Pandż
|
Rzeka
Pandż
należy do systemu rzeki
Amu-Darii.
Amu-Daria
powstaje z połączenia rzek Pandż i Wachasz. Rzeki te łączą się
około 300 km poniżej miejsca, w którym my osiągamy brzeg rzeki
Pandż. Amu-Daria płynie następnie wzdłuż granicy
Afganistanu z Tadżykistanem,
Uzbekistanem (tu po stronie uzbeckiej znajduje się duże miasto
Termez), następnie rozgranicza Turkmenistan i Afganistan. Potem
wpływa na terytorium Turkmenistanu, a następnie Uzbekistanu.
Dawniej wpływała do Jeziora Aralskiego.
|
Nad rzeką Pandż |
|
Nad rzeką Pandż
|
Wody rzeki były od czasów II Wojny Światowej wykorzystywane do intensywnego nawadniania upraw bawełny w ZSRR. Obecnie dalej intensywnie nawadnia się pola w Uzbekistanie i w Turkmenistanie. Rzeka niknie w pustyni Kyzył-kum, przy okazji do rzeki wpływa woda, która wypłukuje nawozy i środki ochrony roślin z pól. Miejsce, w którym kiedyś było Jezioro Aralskie jest teraz wysuszoną, skażoną chemikaliami pustynią. Resztki Jeziora Aralskiego zasila jeszcze od strony Kazachstanu rzeka Syr-Daria. Rzeka Amu-Daria w środkowym i dolnym biegu nie przyjmuje prawie żadnych dopływów.
|
Surowy krajobraz wąwozu Pandż |
|
Po afgańskiej stronie rzeki Pandż na dole widać równoległą drogę
|
W ostatnich dwóch tysiącleciach często
zmieniała swój bieg, był nawet taki okres, że kiedyś wpływała
do Morza Kaspijskiego. Amu-Daria ma długość ok. 2400 km licząc
rzeki Pandż i Pamir. Za czasów greckich nazywała się Oxus,
stanowiła naturalną północną granicę Persji.
|
Po afgańskiej stronie rzeki Pandż na dole widać równoległą drogę |
|
Afgańska wioska na drugim brzegu Pandżu |
|
Punishar, mała wioska przy drodze |
|
Czasami okresowe wodospady spadają wprost na drogę |
Z tego miejsca do naszego dzisiejszego celu Kalaikhum mamy jeszcze około 110 km. Niestety po jakimś czasie asfalt się kończy i droga staje się zwykłą wąską drogą terenową. Widoki czasami bardzo wąskiej doliny z pionowymi skałami są fantastyczne. Brzeg rzeki na tym odcinku po afgańskiej stronie jest jakby bardziej dostępny, wydaje się nam, że jest tam więcej małych wiosek.
|
Wąwóz rzeki Pandż |
|
Rzeka Pandż |
Wjeżdżając na ten teren, tj. Górskobadachszańskiego Okręgu Autonomicznego trzeba mieć odrębne zezwolenie (GBOA), które wnioskuje się przy załatwianiu wizy.
|
Czasami na drodze spotykamy zwierzęta |
Ponieważ okręg ten graniczy z Afganistanem i Chinami jest tu dużo
wojska, często są tu punkty kontrolne sprawdzające dokumenty. Musa
w Duszanbe skopiował nasze paszporty, wizy i zezwolenia. Na każdym
punkcie zamiast czekać, aż żołnierze przepiszą nasze dane,
dostawali kopie naszych dokumentów.
|
Kalaikhum, pensjonaty nad rzeką Khumb
|
W Kalaikhum
mamy zarezerwowany przez Musę skromny, ale bardzo klimatyczny
hotelik położony tuż nad brzegiem rzeki Khumb.
|
W naszym pensjonacie nad rzeką Khumb |
Duży, centralny taras (tutaj jemy kolację i śniadanie) jest częściowo wysunięty nad rzekę, która kawałek dalej wpływała do rzeki Pandż. Takich hotelików jest tu więcej. Nasz był pełen turystów jadących w obie strony. W naszym hoteliku większość nocujących turystów to motocykliści i rowerzyści z różnych części świata. Wszyscy zajęci są kontrolą i czyszczeniem swoich pojazdów, aby dobrze przygotować się na następny etap podróży. My natomiast idziemy na krótki spacer po tym małym miasteczku. W ostatnim czasie wybudowano tu kilka nowoczesnych budynków w tym drogi hotel. Nie są to nasze klimaty, a wręcz ubolewamy z powodu tak wielkich inwestycji w górach.
|
Kalaikhum, centrum miasteczka |
|
Kalaikhum, centrum miasteczka, hotel Karen |
Kalaikhum
położone
jest na wysokości ok. 1200 m n.p.m. Jego nazwę można przetłumaczyć
na „twierdzę nad rzeką Khumb”. Kiedyś
było stolicą niezależnego księstwa Darvaz,
rządzonego przez emira. Tereny księstwa rozciągały się po obu
stronach rzeki Pandż. W roku 1878 zostało wchłonięte przez Emirat
Buchary, a zaraz potem przez Rosję. Po ustaleniach granicznych
tereny na południowym brzegu rzeki Pandż weszły w skład
Afganistanu, na północnym do Rosji, tereny na wschodzie do Chin.
Teraz żyje tu tylko niecałe 2000 mieszkańców.
Tu nasza droga z
Kulab łączy się z drogą M41, czyli właściwą Autostradą
Pamirską.
Podsumowaniem naszego pierwszego dnia, pełnego wrażeń jest poniższy krótki filmik. Zapraszamy.
Nasz pokaz slajdów z podróży po Pamirze
(dzień pierwszy)
Dzień
drugi: Kalaikhum – Chorog (241 km)
|
Czasami Autostrada Pamirska wygląda tak jak na tym zdjęciu |
Dziś
od rana pada deszcz i zrobiło się znacznie chłodniej niż wczoraj.
Gdzie się podziała ta wczorajsza ładna i słoneczna pogoda? Tak to już jest ze zmienną pogodą w górach. Na
trasę wyruszamy zaraz po śniadaniu. Dobra asfaltowa droga kończy
się tuż za miasteczkiem. Teraz jedziemy wąską drogą terenową
pełną dziur, kałuż i błota. Ciężarówki jadące z przeciwka
muszą stawać pod urwistą ścianą, żebyśmy mogli się
bezpiecznie się wyminąć. Taka jest na tym odcinku główna droga
tranzytowa z Chin do Tadżykistanu. Współczujemy motocyklistom,
którzy pomimo deszczu wyruszyli na trasę. Rowerzyści pozostali w
hotelu oczekując na ustanie opadów.
|
Autostrada Pamirska z czerwonym kamperem
|
Pierwsza
część dzisiejszej trasy to droga prowadząca skalnym wąwozem.
Obok rzeki udało się jeszcze wcisnąć drogę. Gdzieniegdzie
budowniczowie musieli wcinać się w skałę. Wąski w tym miejscu
wąwóz w tej pogodzie wydaje się jeszcze bardziej groźny. Na jednym z postojów spotykamy terenowy czerwony niemiecki kamper (przerobiony z ciężarówki).
|
Mimo brzydkiej pogody zdjęcie musi być |
Niestety jak
przyjechaliśmy to właśnie odjeżdżał, nie było więc okazji do
porozmawiania. Jeszcze kilka razy spotkaliśmy ich na trasie. Miejscami na drodze nie ma żadnej nawierzchni. Musa często musi tu ograniczać prędkość do 20 km/godz. Czasami się zatrzymujemy w punktach widokowych.
|
Przed Chorogiem |
|
Droga przed Chorogiem z rzeką Pandż |
Po
jakimś czasie deszcz przestał padać, błoto zamieniło się w
kurz. Na kilkadziesiąt kilometrów przed Chorogiem zaczął się
pojawiać asfalt. Tutaj dolina się rozszerzyła, nie było już tak
dziko i strasznie, więcej tu miejscowości i ludzi.
|
Znów zatrzymujemy się na krótko |
W Chorogu Musa zamówił dla nas bardzo przyzwoitą kwaterę. Pensjonat był bardzo czysty o standardzie zbliżonym do europejskiego. Miła i bardzo operatywna gospodyni serwowała dobre śniadania i kolacje. Gospodarze wynajmowali turystom kilka pokoi. W czasie posiłków, panowała miła i serdeczna atmosfera. Wszyscy turyści podróżowali po Autostradzie Pamirskiej, ale w różny sposób, niektórzy tak jak my samochodem terenowym z kierowcą, inni częściowo autostopem, a częściowo skromnym na tych terenach transportem publicznym. Nasza gospodyni potrafiła turystom, gdy tylko tego potrzebowali, załatwić potrzebny transport.
Na poniższym pokazie slajdów znajdziecie wybrane zdjęcia z kolejnego, drugiego dnia naszej pamirskiej przygody.
Nasz pokaz slajdów z podróży po Pamirze
(dzień drugi)
Dzień
trzeci i czwarty: Chorog
Niestety
w Chorogu musieliśmy nieco zmienić nasze plany. Jurek na godzinę
przed wczorajszym przyjazdem nagle dostał wysokiej temperatury,
pojawiły się również dreszcze, okresowe bóle brzucha i krwawa
biegunka. Z naszej apteczki dostał środki przeciwgorączkowe i
przeciwbiegunkowe. Następnego dnia rano wraz z naszą gospodynią
pojechaliśmy do lekarza. Najpierw do super nowoczesnego Centrum
Medycznego Aga Khan'a (piszemy o nim poniżej), tam niestety
gastrolog mógł przyjąć Jurka dopiero popołudniu. W związku z tym pojechaliśmy do Szpitala Rejonowego. Tam nie czekaliśmy długo,
Jurek został przyjęty przez starszego lekarza, który po zbadaniu
stwierdził czerwonkę, przepisał antybiotyk i środki uzupełniające
elektrolity. Lekarstwa otrzymaliśmy na miejscu, były bardzo dobrze
dobrane i szybko doprowadziły do poprawy. Następnego dnia ustąpiła
gorączka i bóle brzucha. Jurek mógł już wyjść na spacer do
parku, ale antybiotyk musiał zażywać jeszcze przez dziewięć dni.
Ponieważ nasza wizyta u lekarza była załatwiana prywatnie przez
naszą gospodynię, nie uruchamialiśmy całej machiny
ubezpieczeniowej. Pod koniec spytaliśmy się ile należy zapłacić,
lekarz nie podał nam kwoty. Zapłaciliśmy równowartość 20 USD,
lekarz stwierdził, że to za dużo, chciał nam oddać połowę tej
kwoty. Byliśmy zaskoczeni bardzo serdecznym i miłym podejściem
personelu do chorego z dużą dozą empatii. Cały czas
zastanawialiśmy się, gdzie Jurek mógł się zarazić czerwonką.
Jest to choroba bakteryjna, zarazić się można najczęściej przez
pożywienie lub przez kontakt z osobą chorą lub nosicielem.
Wykluczyliśmy zarażenie przez jedzenie, bo wszędzie jedliśmy te
same potrawy w tych samych miejscach. I tak mieliśmy dużo szczęścia, że stało się
to w Chorogu. Dalej na drodze pamirskiej nie ma szpitali, są tylko
punkty medyczne.
Chorog
jest stosunkowo nowym miastem. Ziemie na których się znajduje
Chorog kiedyś były ziemiami spornymi pomiędzy Emiratem Buchary i
szachem Afganistanu, a później pomiędzy Rosją, a Anglią. Po
zdobyciu tych terenów Rosjanie wybudowali tu wojskowy fort, który
szybko rozrósł się do miasta. Przed rokiem 1895 głównym miastem
całego
Badachszanu
była miejscowość Kala-i Bar Panj, której resztki znajdują się
po afgańskiej stronie rzeki kilka kilometrów poniżej Chorogu. Od
roku 1925 Chorog został stolicą Górnego Badachszanu. Miasto
znajduje się u ujścia rzeki Gunt do Pandż. Rzeka Gunt dzieli
Chorog na dwie jednakowe części północną i południową. Dziś
mieszka tu nieco ponad 30000 mieszkańców. Górny
Badachszan
jest największą i najmniej ludną (ok. 230 tys. ludności)
prowincją (wilajetem) Tadżykistanu, zajmuje cały tadżycki Pamir.
W większości zamieszkany jest przez Tadżyków, chociaż mieszkańcy
uważają się za Pamirczyków, mówią oni językiem podobnym do
tadżyckiego. Miasto leży na wysokości 2100 metrów. Chorog to
ważny regionalny ośrodek handlu, transportu, edukacji i turystyki.
Miasto jest siedzibą Państwowego Uniwersytetu (studiuje tu ok.
4.000 studentów).
|
Aga Khan IV (2014), zdjęcie z Wikipedii |
W
Chorogu i na terenie całego Pamiru dominującą religią jest
ismailizm.
Jest to odmiana szyizmu, wyodrębniła się w roku 760 podczas
konfliktów o władzę po śmierci szóstego imama – Dżafara
as -Sadika, który na swego następcę wyznaczył własnego syna
Ismaila. Ismailici uważają, że potomkowie Ismaila są ich
duchownymi przywódcami. Na świecie żyje ok. 20 milionów
ismailitów, głównie w Afganistanie, Tadżykistanie, Pakistanie,
Syrii, Indiach, Iranie oraz innych krajach Azji, Afryki, Ameryki, a
nawet Europy. Obecnie 49 przywódcą ismailitów jest Aga
Khan IV (Karim
Aga Khan). Brytyjczycy nadali jego przodkom za zasługi w Indiach
tytuł księcia. Jest to jeden z najbogatszych ludzi świata. Aga
Khan nie przypomina lidera religijnego ze świata islamskiego.
Urodził się i mieszka w Szwajcarii. Uprawiał narciarstwo,
startował w igrzyskach olimpijskich w Innsbrucku w roku 1964 w
narciarstwie alpejskim w barwach... Iranu. Przywódcą ismailitów
został w roku 1957, w wieku 20 lat, po śmierci swojego dziadka Aga
Khan'a III. Więcej o Aga Khan'ie IV tu: Aga Khan IV .
Dzisiejszy ismailizm jest religią otwartą, tolerancyjną, w niczym
nie przypomina fundamentalizmu islamskiego, takiego jaki znamy. Jak
to jest tolerancyjny odłam islamu można się dowiedzieć z tego artykułu: „Znaczenie Jezusa w islamskich tradycjach” .
Aga
Khan IV jest założycielem Aga
Khan Development Network
(AKDN).
Jest to sieć prywatnych, niewyznaniowych agencji rozwoju, które
pracują głównie w najbiedniejszych częściach Azji i Afryki. Jest
uważana za największą na świecie instytucją pomocową. Sieć
koncentruje się na zdrowiu, edukacji, kulturze, rozwoju
obszarów wiejskich, rozwoju instytucjonalnym i promocji rozwoju
gospodarczego. AKDN ma na celu poprawę warunków życia i możliwości
dla ubogich narodów i ludzi, bez względu na ich wyznanie,
pochodzenie czy płeć. Działa w 30 krajach na całym świecie i
zatrudnia ponad 80000 pracowników (nie licząc bardzo licznych
wolontariuszy). Chociaż agencje są świeckie, kierują się
islamską etyką, która łączy wiarę i społeczeństwo. Więcej można przeczytać tu: AKDN oraz na stronie agencji.
W
Chorogu działa nowoczesne Centrum
Medycznego Aga Khan'a, gdzie każdy
może bezpłatnie uzyskać pomoc medyczną na najwyższym poziomie.
Ludzie zjeżdżają tu po poradę lekarską z całego Pamiru. Centrum
rozpoczęło pracę w 2018 roku jako zespół przychodni i
ambulatoriów. W 2019 otwarto pierwszy oddział szpitalny, planowane
są następne oddziały. Więcej tu: Centrum Medyczne.
Na
terenie miasta działa też szkoła założona przez fundację - Aga
Khan Lycée.
Jest to dwunastooddziałowa szkoła podstawowa i średnia, jedna z
200 szkół fundacji Aga Khan na świecie. Szkoła ma nowoczesny
program nauczania, świetnie wyposażone pracownie i laboratoria, nasze szkoły mogłyby ich pozazdrościć. W szkole uczą się
głównie uczniowie z Chorogu oraz innych prowincji GBOA. Mimo, że
szkoła jest płatna (czesne ok.30-35 euro/mies.), ale biedne rodziny
korzystają ze zwolnień w opłatach. Więcej tu:
|
Khorog Jamat Khana, zdjęcie ze strony internetowej |
W
centrum Chorogu tuż przy centralnym parku nad brzegiem rzeki
znajduje się Khorog Jamat Khana.
|
Chorog, Khorog Jamat Khana |
Jest to centrum religijne i meczet. Też zostało zbudowane przez
jedną z fundacji Aga Khana. Centrum ma z założenia szukać
jedności i porozumienia pomiędzy odłamami islamu oraz religiami
nieislamskimi. Centrum jest zupełnie nowe, oddane do użytku na
przełomie 2018/2019 roku.
Fundacje Aga
Khan'a pomagają miejscowym ludziom w prowadzeniu lokalnego biznesu,
biednym rodzinom w wykształceniu dzieci.
Nic
dziwnego, że w Chorogu najważniejszą i najbardziej czczoną
postacią jest Aga Khan.
Ze
względu na chorobę Jurka praktycznie nie zwiedzaliśmy miasta. Musieliśmy też zmienić nasze plany. Zrezygnowaliśmy z jednodniowego trekkingu, jaki
planowaliśmy w Rushan bądź w okolicach Chorogu. Skróciliśmy też podróż po Pamirze o jeden dzień. Ten zamieniliśmy na jeden dzień
odpoczynku w Osz w Kirgistanie.
W pierwszym dniu pobytu w Chorogu Lila razem z sympatyczną Solichą była w drugim, najwyżej położonym na świecie, Ogrodzie Botanicznym (najwyżej położony jest ogród botaniczny w Nepalu).
|
Chorog, w ogrodzie botanicznym |
|
Ogród botaniczny w Chorogu |
|
Widok na Chorog i okolice z Ogrodu Botanicznego |
Stamtąd roztaczały się piękne widoki na miasto i okolice.
Miasto ma zadziwiająco łagodny klimat, zimy są bez dużych mrozów, a lata niezbyt upalne. Jest to doskonałe miejsce do odpoczynku po trudach zwiedzania Pamiru lub dobre miejsce do aklimatyzacji przed wyprawą. Praktycznie każdy turysta udający się w tadżyckie góry Pamiru oraz do Korytarza Wachańskiego (również po afgańskiej stronie) musi tędy przejeżdżać.
W Chorogu znajduje się konsulat Afganistanu. W ciągu jednego dnia można wyrobić tu sobie wizę do Afganistanu. Wiza jest droga, kosztuje ok. 100-200 USD. Niektórzy kierowcy oferowali nam krótki wypad do Afganistanu. Można też sobie samemu lub przy współudziale agencji próbować zorganizować wyprawę np. do Korytarza Wachańskiego. Podobno tutaj w Chorogu najłatwiej można uzyskać tę wizę. W okresie naszego pobytu nie trzeba było mieć żadnych zaproszeń, listów polecających czy voucherów (ale jeżeli jechalibyście kiedyś tędy do Afganistanu to sprawdźcie tę informację w renomowanych agencjach np. Advantour, Caravanistan lub Indy-guide).
Razem już w czwórkę byliśmy w drugim dniu tylko na spacerze w miejskim parku. |
W parku miejskim w Chorogu |
|
W parku miejskim w Chorogu |
|
Chorog, centrum miasteczka |
Dzień
piąty: Chorog - Langar (231 km)
Mapka naszej podróży z Chorogu do Langar (aby obejrzeć szczegóły można ją dowolnie powiększać)
|
Chorog, pomnik Lenina |
Zaraz
po śniadaniu pożegnaliśmy naszych miłych gospodarzy. Pojechaliśmy
jeszcze na krótko do szpitala. Przy wyjeździe z miasta,
w mało reprezentacyjnym miejscu stoi pomnik Lenina. Przypuszczamy,
że po uzyskaniu niepodległości pomnik Lenina został tu
przeniesiony z centrum miasta. Natomiast główna ulica miasta Chorog nadal nosi jego imię.
|
Droga zaraz za Chorogiem w kieruku Ishkashim |
Po chwili z powrotem jedziemy drogą
wzdłuż rzeki Pandż, za rzeką cały czas znajduje się Afganistan.
Droga znów jest o niezbyt dobrej nawierzchni. Dopiero przed
miejscowością Ishkashim zaczyna się pojawiać okresowo
asfalt.
|
Na afgańskim brzegu widoczna jest równoległa droga |
Kilka
kilometrów przed Ishkashim otwiera się wspaniały widok na
ośnieżone, bardzo wysokie szczyty Hindukuszu. To właśnie
w tych górach, na granicy Afganistanu i Pakistanu polscy alpiniści
zdobywali niezbędne doświadczenie w eksploracji gór wysokich.
Wyprawy polskie w czasach PRL zdobywały Noszak – 7492
m n.p.m. (drugi najwyższy szczyt Hindukuszu) właśnie od strony afgańskiej.
Wyprawy przez Afganistan w góry Hindukuszu były wtedy dużo tańsze
niż w Pakistanie, tańsze było zezwolenie na zdobycie szczytu, tani
był transport sprzętu i żywności samochodem ciężarowym przez
ZSRR do Termezu i dalej do Afganistanu właśnie w pobliże Ishkashim
(wtedy nie było jeszcze mostów na rzece Pandż). Chętni mogą
zaznajomić się z tym artykułem.
|
Wspaniały widok na Hindukusz oraz rozlewiska Pandżu |
|
Hindukusz i dolina rzeki Pandż
|
Noszak prawdopodobnie jest widoczny z naszej drogi. Hindukusz widać jak na dłoni, przejrzystość powietrza jest duża, z Ishkashim do
szczytu jest tylko 38 kilometrów w linii prostej. Nie wiemy tylko, który jest to szczyt.
|
Most na rzece Pandż, tutaj odbywał się targ afgański |
Przed Ishkashim'em znajduje się most na rzece Pandż. Na rzece w tym miejscu jest wyspa. Kiedyś w sobotę lub w niedzielę na wyspie oraz na afgańskim brzegu (ale przed przejściem granicznym) był targ transgraniczny.
|
Widok na naszą drogę i na Hindukusz |
Funkcjonował on na tej zasadzie, że zarówno kupcy, jak i kupujący oddawali pogranicznikom wchodząc na targ swoje
paszporty za pokwitowaniem. Targ był dużą atrakcją dla turystów,
a dla miejscowych z obu stron granicy okazją do spotkań i do zakupu
innych towarów. Niestety dwa lata przed naszym przyjazdem targ
został zamknięty. Jak podaje agencja Advantour bazar
teraz działa tu sporadycznie, terminy znają tylko miejscowi. W
Chorogu funkcjonuje na tamtejszym bazarze targ afgański, ale to już
nie ten koloryt i nie ta atmosfera, nie ten klimat.
|
Ishkashim |
Ishkashim
to mała osada położona na początku korytarza Wachańskiego. W tym
miejscu, skręcamy za rzeką Pandż na wschód. W wiosce mieszka 2900
osób, z których większość uważa się za Pamirczyków. Osada
leży na wysokości około 2550 m n.p.m. Na
afgańskim brzegu znajduje się nieco mniejsza wioska o
tej samej nazwie.
|
W tej restauracyjce jedliśmy nasz obiad |
W Ishkashim zatrzymujemy się w jednej z przydrożnych restauracyjek na posiłek. Musa naszą podróż organizuje tak, że około godz. 12:00 – 13:00 zatrzymujemy się zwykle na lekki obiad. Najczęściej jemy pożywną zupę z „wkładką” mięsno-warzywną i miejscowe pieczywo. Posiłki w tych restauracyjkach są tanie i smaczne.
|
W drodze do Twierdzy Kah-Kakha |
Kilka
kilometrów za wioską po prawej stronie drogi, na niewielkim wzgórzu
znajduje się Twierdza
Kah-Kakha
(36.6795N, 71.7556E podajemy namiary GPS, ponieważ na różnych
mapach funkcjonują różne transkrypcje tej nazwy i trudno ją
znaleźć). Twierdza jest jednym ze starożytnych zabytków Pamiru i Korytarza Wachańskiego. Została zbudowana na ogromnym
naturalnym klifie o wymiarach 700x220m nad rzeką Pandż.
Z parkingu przy drodze w kilka minut wchodzimy na szczyt klifu. Roztacza się stąd wspaniały widok na Korytarz Wachański i góry Hindukuszu.
|
Solicha na szczycie klifu w Twierdzy Kah-Kakha |
|
Widok z Twierdzy Kah-Kakha w kierunku wschodnim (po drugiej stronie rzeki Afganistan) |
|
Widok z Twierdzy Kah-Kakha w kierunku zachodnim |
|
Ścieżka do Twierdzy Kah-Kakha |
Kiedyś
była to potężna budowla, miała wysokie mury i 56 baszt obronnych.
Znaleziska archeologiczne świadczą o tym, że twierdza została
zbudowana w II wieku p.n.e. to jest w okresie Imperium Kuszan,
kiedy tędy przebiegał Jedwabny Szlak. Twierdza powstała dla
obrony karawan jadących Korytarzem Wachańskim z Chin do
Afganistanu. Upadek twierdzy zbiega się z czasem arabskiego podboju
Azji Centralnej w VII wieku. Z
olbrzymiej twierdzy niewiele pozostało.
|
Dolina rzeki Pandż z drogi do źródeł Bibi Fatima |
|
Okolice wioski Tuggoz |
Korytarz Wachański to wąski równoleżnikowy pas terytorium Afganistanu, oddzielający Tadżykistan od Pakistanu. Korytarz Wachański stanowi sztuczny twór polityczny, powstały pod koniec XIX wieku w wyniku rywalizacji między Wielką Brytanią, a Rosją o panowanie nad Środkową Azją.
|
Droga do źródeł Bibi Fatima |
Korytarz Wachański stanowił
neutralną afgańską strefę rozdzielającą carską Rosję
(prowincja Turkiestan) od brytyjskich Indii. Powstał po
ostatecznym wytyczeniu granicy rosyjsko-afgańskiej w 1895/1896.
Granica ta podzieliła prowincję Badachszan na część afgańską i
rosyjską. Od lat nie ma ani Imperium rosyjskiego, ani brytyjskiego,
a korytarz pozostał. Korytarz Wachański ograniczony jest rzekami
Pandż i Pamir (granica tadżycko-afgańska oraz grzbietem Hindukuszu
(granica afgańsko-pakistańska, kiedyś brytyjskie Indie). W
najwęższym miejscu (u nasady) korytarz ma 16 kilometrów
szerokości, w kierunku wschodnim korytarz się rozszerza do 64 km,
długość korytarza to ok. 220 km. Od wschodu graniczy z Chinami.
Jest tu tylko kilkadziesiąt rozproszonych osad, głównie w dolinach
rzek. Żyje tu ok. 12.000 osób, są to Pamirczycy, kilka procent
ludności stanowią Kirgizi. Kiedyś była to główna droga
Jedwabnego Szlaku. Prowadziła ona przez wysoką przełęcz Wachdżir
(4923 m n.p.m,) dziś na granicy Chin i Afganistanu. Z pewnością
przejeżdżał tędy w XIII wieku Marco Polo.
|
Źródła Bibi Fatima (zdjęcia z portalu www.traveltajikistan.net) |
Jadąc
dalej wzdłuż Korytarza Wachańskiego po przejechaniu 56 kilometrów na
północny wschód od twierdzy, w miejscowości Tuggoz skręcamy w
lewo w zwykłą polną drogę i jedziemy 6,5 km czasami bardzo mocno
pod górę, pokonujemy 460 metrów różnicy poziomów. Na wysokości
prawie 3200 metrów znajdują się tu święte ciepłe źródła Bibi
Fatima (36.9832N,
72.2637E).
Gorąca
woda wypływa ze skał. Można się tu kąpać. Zorganizowano dwa
pomieszczenia kąpielowe jedno w naturalnej jaskini, do której się
wchodzi przez dobudowaną przebieralnię, drugie w domku, w którym
jest niewielki betonowy basen. W jednym tygodniu w jaskini kąpią
się kobiety, a mężczyźni w basenie, potem następuje zmiana. Woda
jest mocno zmineralizowana, podobno ma właściwości odmładzające,
a dla kobiet dodatkowo zwiększające płodność.
Z
samochodu bierzemy tylko ręczniki i drobne pieniądze. Wstęp nie
jest drogi, my płaciliśmy po 10 somoni (ok. 3,50 zł). Woda jest
dość gorąca. Po 10, 15 minutach trzeba wyjść i odpocząć,
zalecane są najwyżej 2 sesje. Kąpieli zażywa się bez strojów
”na golasa”. Jurek kąpał się z Musą i kilkoma starszymi
mężczyznami w jaskini, a Lila z Solichą w basenie.
|
Ruiny Fortu Yamchun |
Gorące
źródła znajdują się niedaleko od Fortu
Yamchun.
Fort
wybudowany został w III-I wieku p.n.e (nieco wcześniej od twierdzy
Kah-Kakha) i
znajduje się na wysokości 3000 m n.p.m, około 1,5 km przed źródłami
Bibi Fatima.
|
Postój przy Forcie Yamchun |
Do dzisiaj z całej twierdzy przetrwały tylko
resztki murów bastionu górnego. Miejsce na budowę umocnień
zostało wybrane idealnie na wąskim grzbiecie opadającym z trzech
stron głębokimi przepaściami. Do obrony był tylko wąski przesmyk
lądu. Twierdza pilnowała Jedwabnego Szlaku, takich twierdz
było w okolicy więcej. Niestety nie mamy czasu, aby pójść do
twierdzy. Resztki umocnień fortu oglądamy pewnego oddalenia. Więcej
o forcie można przeczytać tu: Yamchun Fort (są tu też linki do
opisywanych wcześniej obiektów).
|
Panorama z miejsca postoju samochodu z widokiem po lewej stronie na Yamchun Fort |
Po
kąpielach i obejrzeniu z daleka fortu zjeżdżamy z powrotem w
dolinę do drogi głównej.
Następną miejscowością przez którą przejeżdżaliśmy była miejscowość Vrang. Jest to chyba największa miejscowość w Korytarzu Wachańskim. Mieszkała tu jedyna Polka w Pamirze – pani Bronisława. Przed wyprawą przeczytaliśmy blog rowerzystów, którzy na rowerach przejechali Autostradę Pamirską, opisali oni losy pani Bronisławy.
|
Okolice wioski Vrang |
Zachęcamy do tej lektury – pani Bronisława (blog: "gdzie los poniesie") oraz innych postów na tym blogu. Niestety nie mieliśmy czasu, aby
szukać pani Bronisławy, a szkoda bo jak dowiedzieliśmy się z
Internetu pani Bronisława zmarła jesienią 2020 roku, ale żyją tu
jej wnuki. Podróżujących tą drogą zachęcamy do takiego
zaplanowania trasy, aby się z nimi spotkać, nie popełnijcie naszego
błędu.
Z Vrangu do Langar jest już niedaleko. Jest to mała wioska
(nie ma jej na wielu mapach, na Googlach też). Wioska leży na
wysokości 2800 m n.p.m. kilka kilometrów od zbiegu rzek Pamir i Wachan. Z
połączenia się tych rzek powstaje rzeka Pandż (na niektórych
mapach rzeka Pandż w Korytarzu Wachańskim bywa nazywana Wachan aż
do Ishkashim).
|
Nasza kolacja w Langar |
Musa
zarezerwował tu dla nas skromną kwaterę. Mamy dwuosobowy pokoik z
wygodnym łóżkiem, obok łazienka i ubikacja. Napotkaliśmy na
bardzo miłych właścicieli. Swój dom wybudowali z oszczędności
po ciężkiej kilkuletniej pracy w Rosji. Kupili też stary samochód
ciężarowy, którym właściciel świadczy w okolicy usługi
transportowe. Jego żona jest nauczycielką wychowania początkowego,
uczy w tutejszej szkole w klasach 1-3. W swoim domku mają kilka
pokoików dla turystów. Uważają, że odnieśli sukces. Jesteśmy
pełni podziwu dla pracowitości tych ludzi, dla ich optymizmu i
wiary w siebie. Wierzymy, że ich skromny biznes będzie się dalej
pomyślnie rozwijał.
Wieczorem
dostajemy prostą ciepłą kolację, a rano dobre śniadanie.
Poniżej podsumowanie piątego dnia naszej podróży przez Pamir w pokazie slajdów:
Nasz pokaz slajdów z podróży po Pamirze
(dzień piąty)
Dzień
szósty: Langar - Murgab (260 km)
Mapka naszej podróży z Langar do Murgab (możecie ją dowolnie powiększać, aby zobaczyć szczegóły)
Okolice
Langar zamieszkałe były już w epoce brązu (oczywiście klimat
wtedy był tu mniej surowy). Nad wioską znajdują się dwa pola
petroglifów. Jedno jest położone stosunkowo blisko 1,5 km, przy
różnicy poziomów 200 metrów, drugie wyżej około 4 km, ale różnica
poziomów jest znaczna, ponad 600 m. Ponieważ dzisiaj mamy do
przejechania 260 km, ale po prawdziwym pustkowiu i bardzo kiepskich
drogach, musimy zrezygnować ze spaceru do petroglifów. Jazda zajmie
nam 8 – 10 godzin. Podobne petroglify mamy w planie zobaczyć w
Kirgistanie w Czołponacie nad jeziorem Issyk-Kul.
|
Langar |
Langar
jest ostatnią wioską, potem przez ponad 100 kilometrów nie
zobaczymy żadnego domostwa, żadnych ludzi. Jest to pierwszy z dwóch
najbardziej odludnych odcinków naszej wycieczki po Pamirze.
Pamir
to góry w Azji Środkowej. Zajmują obszar ok. 100.000 km²,
to nieregularny czworobok o wymiarach 280 km z północy na południe
i około 400 km ze wschodu na zachód. Większa część Pamiru znajduje
się na terytorium Tadżykistanu, a mniejsze części: wschodnia na
terenie Chin, południowo-wschodnia na trenie Afganistanu. Najwyższym
szczytem Pamiru jest znajdujący się w Tadżykistanie Szczyt
Ismaila Somoniego
(7495 m n.p.m. kiedyś był to Szczyt Stalina, a potem Szczyt
Komunizmu). Niektórzy geografowie do Pamiru zaliczają pasmo Kongur
Shan,
znajdujące się w Chinach, wtedy najwyższym szczytem Pamiru jest
Kongur
Tagh (7649
m n.p.m.). Pamir to wielki płaskowyż położony pomiędzy górami. Suma opadów rocznych wynosi tu od 100 do 300 mm, teren ten jest
półpustynią. Pamir jest położony na wysokości średniej około 4000 m n.p.m. i dlatego bywa nazywany „Dachem
Świata”.
W Pamirze znajduje się najdłuższy lodowiec świata położony poza strefami polarnymi, tj. Lodowiec Fedczenki, Jest to
prawdziwa lodowa rzeka o długości dzisiaj 71 km. Na swojej drodze
przyjmuje 34 dopływy lodu z lodowców bocznych. Podobno część
środkowa lodowca porusza się z prędkością 60 cm na dobę (ze względu na zmiany klimatyczne lodowce ciągle zmieniają swoje
wymiary). Lodowce o podobnej długości znajdują się w Karakorum
jeden z nich Lodowiec Siachen dorównuje długością lodowcowi
Fedczenki). W Pamirze odkryto złoża kamieni szlachetnych, z których klinohumit jest najbardziej cenny (podobno jest wydobywany w Kirgistanie). Znajdują
się tu też złoża nefrytu. Uczeni uważają, że ozdoby nefrytowe
znalezione w egipskich sarkofagach faraonów pochodzą z Pamiru. O
innych ciekawostkach tego rejonu piszemy w dalszej części tego
posta.
|
Góry Hindukuszu widziane z okolic wioski Langar |
Zaraz za Langar skręcamy w lewo i serpentynami jedziemy pod górę (prosto jedzie się do mostu na rzece Pamir i do Afganistanu).
|
To nasza droga w góry do Murgab |
Można stąd wypatrzeć ruiny Fortu Ratm. My z auta nie
wypatrzyliśmy, ruiny zlewają się ze skałami. Potem już w miarę
łagodnie wznosimy się pod górę.
|
Droga z Langar do Murgab |
|
Ostatni raz widzimy Hindukusz |
W dole widzimy ciągle rzekę
Pamir. Widoki na tym odcinku są wspaniałe, jak na dłoni widać
ośnieżone pasmo Hindukuszu.
|
Jedyne auto spotkane po drodze na Przełęcz Khargush |
Po kilkudziesięciu kilometrach droga
odbija w lewo, oddalamy się od rzeki Pamir i wjeżdżamy w góry. |
Droga na Przełęcz Khargush |
|
Droga na Przełęcz Khargush |
W
niektórych miejscach droga jest bardzo wąska, tylko na jeden
samochód.
|
Droga na Przełęcz Khargush |
Cały czas jest drogą żwirową i kamienistą, widać to
na naszych zdjęciach.
|
Nad Jeziorem Khargush |
Po 76 kilometrach od Langar dojeżdżamy do
Jeziora Khargush (Chargusz) Jezioro leży na wysokości około 4200 m n.p.m.
|
Postój nad Jeziorem Khargush |
Robimy tu krótki odpoczynek. Jezioro jest bezodpływowe i dlatego woda w nim jest słona. Cała okolica mimo, że jest tu jezioro, jest pustynna.
|
Jezioro Khargush |
|
Świstak |
Rosną tu tylko gdzieniegdzie niewielkie
kępki trawy, teraz są suche. Wydaje się, że nie ma tu zwierząt, zauważyliśmy sympatycznego świstaka. Trzy kilometry za jeziorem wjeżdżamy
na słabo zaznaczoną Przełęcz Khargush (4344 m n.p.m.).
|
Bezpańskie stado osłów znalazło słodką wodę |
Z
przełęczy zjeżdżamy 20 kilometrów do drogi M41 - Autostrady Pamirskiej. To miejsce to prawdziwe pustkowie, olbrzymi
pustynny płaskowyż z niewielkimi wzgórzami, a na horyzoncie
wysokie, ośnieżone szczyty Pamiru.
|
Ogromny płaskowyż Pamiru otoczony wysokimi górami |
|
Przerażająca pustka i samotny domek. Skąd się tu wziął? |
Widoki ładne i przerażające
pustką, trochę podobne do boliwijskiego Altiplano.
|
Autostrada Pamirska |
Od Langar
widzieliśmy tylko nad rzeką Pamir stado krów pasące się nad
rzeką, a za przełęczą Khargush kilka osłów. Jak staliśmy i
oglądaliśmy widoki nad rzeką Pamir minęło nas jedno auto jadące
w tę samą stronę co my. Poza tym nie spotkaliśmy żadnego
człowieka, żadnego domostwa, żadnego samochodu. Dla rowerzystów
musi być to bardzo trudny odcinek: droga przebiega na dużej
wysokości, bywa tu przeraźliwie zimno i dość często wieją
silne wiatry, na dodatek na całej tej trasie nie ma słodkiej wody.
|
Droga do wioski Bulunkul |
Drogą
M41 jedziemy dwa kilometry na zachód, w kierunku Chorogu, a potem
skręcamy w prawo i jedziemy kilkanaście kilometrów drogą gruntową
do osady Bulunkul.
|
Okolice wioski Bulunkul |
Osada to kilkanaście domów, powstała w miejscu, w którym jest
źródło słodkiej wody. Dlatego jest tu zielono. |
Wioska Bulunkul |
Nie doprowadzono
tu prądu elektrycznego. Mieszkańcy mają baterie słoneczne,
którymi ładują akumulatory oraz agregaty prądotwórcze. W osadzie
odnotowano najniższą temperaturę w Azji Środkowej -63°C
(angielska Wikipedia).
|
Wioska Bulunkul |
|
Jezioro Bulunkul |
Nie
zatrzymujemy się tutaj tylko jedziemy kilka kilometrów na wschód
do płytkiego słodkowodnego Jeziora Bulunkul, jezioro jest na
wysokości 3734 m n.p.m.
|
Jezioro Bulunkul |
Słynie ze wspaniałego niebieskiego koloru
tafli, dlatego też jest niezwykle popularne wśród turystów
jadących przez Pamir. Jednak ten niebieski kolor nie występuje
zawsze, można go zobaczyć tylko wtedy, gdy słońce intensywnie
oświetla jezioro, a w nim odbija się błękitne niebo. My
trafiliśmy na lekkie zamglenia i jezioro wyglądało nieco inaczej, ale również interesująco.
|
Droga M41 (Autostrada Pamirska) do Murgab |
Na drogę M41 wracamy tą samą trasą. Tą drogą jedziemy do osady Alichor (Alichur). Wg wikipedii: "nazwa
wioski oznacza klątwę Alego i podobno została wypowiedziana przez
zięcia proroka Alego podczas podróży po okolicy, z powodu surowego
klimatu i przenikliwych wiatrów".
Tutaj znajduje się jedyna na trasie restauracja. Mimo, że na drogach jest pusto, na parkingu stoi kilkanaście samochodów.
|
Płaskowyż Pamirski |
|
Alichor
|
W restauracji jest tłoczno, jemy tu nasz obiad. Osada leży na płaskowyżu na wysokości ok. 3900 m n.p.m. W osadzie i w najbliższych okolicach żyje około 2500 ludzi.
|
Alichor |
Szefem tutejszej społeczności jest były kłusownik, teraz ekolog, który spowodował realizację ambitnego planu reintrodukcji w okolicy zwierząt, które kiedyś tu występowały: koziorożców, niedźwiedzi, rysi i owiec Marco Polo.
|
Pierwsze stado jaków na naszej drodze |
Po
obiedzie ruszamy w dalszą trasę do Murgab (Murgob). Zaraz za
Alichor spotykamy pierwsze na naszej trasie stada jaków.
|
Dostojnie przechodzący jak na naszej drodze |
Jaki
to przeżuwacze, są przystosowane do życia na dużych wysokościach
(od 3600 do 6000 m n.p.m.). Jaki w stanie dzikim już prawie
wyginęły, spotyka się je na Wyżynie Tybetańskiej, Indiach,
Nepalu i tu w Pamirze.
|
Stado jaków |
Te, które spotykamy są jakami udomowionymi,
są one nieco mniejsze od tych żyjących dziko. Te które oglądamy
wyglądają nieco dziwnie, właśnie zrzucają zimową sierść.
Innymi zwierzętami, które się tu pojawiają są sympatyczne
świstaki. Później wokół szczytu Lenina zobaczymy ich znacznie
więcej.
|
Droga przed Murgabem |
|
Droga przed Murgabem |
Droga
do Murgab jest trochę lepsza, w zasadzie jest tu asfalt z dużymi
ubytkami, nie ma większych dziur. Sceneria i krajobrazy są
niesamowite.
|
Pasące się stado jaków |
Raz oglądamy dziki płaskowyż, czasami zbliżamy się
do gór i krajobraz się zmienia. Teraz mamy dobre światło, słońce
jest z tyłu, przejrzystość powietrza znacząco wzrosła.
|
Posterunek przed Murgabem |
Z Alichur
do Murgab to nieco ponad 100 km. Cały czas jedziemy na wysokości
4000 - 3600 m n.p.m. (najwyższy punkt to Przełęcz
Neizatash (4080
m n.p.m.). Tuż przed Murgab znajduje się punkt kontroli dokumentów.
|
Wjazd do Murgabu, a w oddali posterunek
|
Nie musimy wysiadać z samochodu, wszystko za nas załatwia Musa.
|
Murgab |
Murgab
to wysokogórskie miasteczko we wschodniej części Tadżykistanu
położone na wysokości 3650 m n.p.m. Mieszka tu ok. 6500 osób
(przeważnie są to Kirgizi).
|
Murgab |
Klimat jest ostry z bardzo suchym
powietrzem, silnymi zimnymi wiatrami. Temperatura latem może wynosić
30°C, a zimą -40°C.
Nikt
nie pomyślałby o zbudowaniu wioski w tak trudnych warunkach, ale w
czasie Wielkiej Gry, kiedy imperia rosyjskie i brytyjskie walczyły o
wpływy w Azji Środkowej, wojska rosyjskie przybyły tam w 1892 roku
i postanowiły wybudować właśnie tutaj swoją bazę. Tak
zaczęła się historia Murgab. Cały czas budowano drogę z
Kirgizji (M41), drogą tą napłynęli tu Kirgizi, którzy znaleźli
zatrudnienie w bazie wojskowej, jako pracownicy cywilni. Potem wioska
Murgab służyła jako centrum badań geologicznych we wschodniej
części Tadżykistanu. Po powstaniu Tadżykistanu Rosjanie
opuścili bazę i większość mieszkańców Murgab straciło swoją
pracę. Sytuację na rynku pracy trochę poprawiło otwarcie na
pobliskiej przełęczy Qolma
4362 m n.p.m. przejścia granicznego z Chinami. Ta droga do Chin
połączyła Autostradę Pamirską z Autostradą Karakorum, uważaną
z najwyżej położoną drogę na świecie (nie wiemy, kto to ustala,
ale będąc w Peru jechaliśmy drogą z Arequipy do Kanionu Colca
przez przełęcz o wysokości 4800 m n.p.m, a w Indiach jest droga
Leh - Manali Highway 428 km, przechodząca przez przełęcz na wysokości
5328 metrów). Dziś
Murgab to obowiązkowe miejsce postoju dla podróżników, w szczycie
sezonu - w lipcu i sierpniu codziennie nocuje tu od 50 do 100
turystów.
|
Murgab, nasze zakwaterowanie tzw. homestay |
Musa najpierw wiezie nas do jedynego hotelu w miasteczku. Hotel nam się nie podoba, wygląda w środku jak hotel pracowniczy w głębokiej komunie. Dodatkową wadą jest to, że serwują tu tylko śniadania. Potem jedziemy do jednej z kwater prywatnych, tu zostajemy na noc. Właściciel wynajmuje kilka pokoi turystom, mamy tu skromne warunki, ale wieczorem będzie domowa kolacja, a rano śniadanie. Wieczorem będziemy też mieli ciepłą wodę. W pokoju mamy elektryczny piecyk, bo w nocy może być zimno.
Musa
jest Kirgizem, kiedyś mieszkał tutaj w Murgabie. Niedaleko
mieszkają jego rodzice. On przeprowadził się do Kirgistanu i mieszka w Osz. W Kirgistanie jest
większa wolność gospodarcza niż w Tadżykistanie, łatwiej tam
prowadzić interesy. Teraz Musa z Solichą jedzie do rodziców na nocleg.
A my po szybkim zakwaterowaniu idziemy na krótki spacer po mieście. Jest tu bardzo biednie. Brak tu jest sieci wodociągowej, w niektórych punktach miasteczka są ręczne pompy wody. Kobiety noszą wodę w wiadrach. Domy w większości są zbudowane z niewypalanej cegły, suszonej na słońcu. Idąc widzimy taką jedną budowę.
|
Murgab, ręczna pompa wody dla mieszkańców |
|
Murgab, kobieta niosące wodę |
|
Murgab, cegły z rzecznego mułu i ziemi, suszone na słońcu |
|
Murgab, budowa domu |
Do naszej kwatery przyjechał
beczkowóz i przepompował wodę do zbiornika. Jak tu zaopatrują się
w wodę zimą przy temperaturach poniżej -20°C?
Najgorsze jest tu bezrobocie, ludzie nie mają pracy. Część
młodych energicznych, takich jak Musa, wyjechało na stałe do
Kirgistanu.
Centrum miasteczka wyznacza zbieg dróg z Chin (do granicy jest tu 91 km) oraz Autostrady Pamirskiej. Uliczki wytyczono bez żadnego planu. Oglądamy tutaj biały, niezbyt udany pomnik Lenina. Niedaleko znajduje się chiński bazar, na którym towary sprzedaje się wprost z kontenerów. Przyjechaliśmy jednak zbyt późno i handlu na bazarze już nie było.
|
Murgab, miejska zabudowa |
|
Murgab, miejsce bazaru |
|
Murgab, główna ulica |
|
Murgab, główna ulica |
|
Murgab, pomnik Lenina |
|
Murgab, w oddali pod górami meczet |
Wracamy do naszej kwatery na kolację. Korzystamy z ciepłej wody i bierzemy prysznic. Noc rzeczywiście jest chłodna, włączamy więc elektryczne ogrzewanie. Ogrzewamy się również wrażeniami z dzisiejszej wyprawy. Zapraszamy na podsumowanie dnia poprzez nasz filmik:
Nasz pokaz slajdów z podróży po Pamirze
(dzień szósty)
W Murgabie i okolicach obowiązuje inny czas niż w całym Tadżykistanie. Do czasu należy dodać 1 godzinę. Nie przestawiamy zegarków, bo w Kirgistanie będzie obowiązywał czas Duszanbe.
Musimy
tu opisać jeszcze jedną ciekawostkę z tego terenu. Przez Murgab
przepływa rzeka o tej samej nazwie. Płynie w kierunku zachodnim i w
okolicach Rushan łączy się (po połączeniu z rzeką Bartang) z
rzeką Pandż. 18 lutego 1911 roku 120 km na zachód od Murgab było trzęsienie ziemi, które spowodowało, że cała góra
osunęła się do doliny (ponad 2 km³ skał) i zatamowała rzekę
Murgab. Powstała olbrzymia gigantyczna naturalna tama, która
spiętrzyła rzekę. Powstało w ten sposób Jezioro
Sareskie. Jest to jedno z
najgłębszych jezior na świecie, zmierzono tu głębokość 505
metrów. Jezioro wypełniało się przez kilka lat. Rzeka Murgab
przesącza się przez naturalną tamę 60 metrów poniżej jej
korony. Na początku bano się, że tama nie wytrzyma olbrzymiego
naporu wody i wszystko runie w dolinę. Ostatnie badania
potwierdziły, że tama jest w miarę stabilna i nawet trzęsienie
ziemi nie powinno jej uszkodzić. Znacznie bardziej groźne są góry
nad jeziorem, jeszcze duża część jest niestabilna i w każdej
chwili może runąć do jeziora. Wtedy może powstać tsunami, które
zniszczy tamę, będzie wtedy gigantyczna katastrofa nie tylko na
rzece Murgab i Bartang, ale na całej Amu-Darii. Potencjalną
katastrofą zagrożone jest 6 milionów ludzi w Tadżykistanie,
Afganistanie, Turkmenistanie i Uzbekistanie. Więcej
przeczytać można tu: Jezioro Sarez oraz na blogu turystów rowerowych: „własną drogą” .
Dzień
siódmy: Murgab - Baza pod szczytem Lenina w Kirgistanie (około 316 km)
Mapka z siódmego dnia naszej wyprawy z Murgab do bazy CBT pod Szczytem Lenina, mapkę można dowolnie powiększać, aby obejrzeć szczegóły.
|
Nasz gospodarz w Murgab |
Rano, zaraz po śniadaniu przyjeżdża po nas Musa. Zdążyliśmy jednak porozmawiać z gospodarzem o tym, jak ciężko się tu żyje. Bardzo chętnie i z dumą się sfotografował w charakterystycznej czapce kirgijskiej.
|
Mała osada niedaleko Murgab |
W dniu dzisiejszym przejedziemy przez najwyżej położoną w Pamirze przełęcz Ak-Baital (4655 m n.p.m.), przez którą poprowadzono drogę. Kiedyś była to najwyżej położona droga w ZSRR.
|
Z Murgab na przełęcz Ak-Bajtal |
|
Stado jaków na tle gór Pamiru |
Z Murgabu do przełęczy mamy około 75 km. Na początku droga prowadzi na wysokości około 3700 – 3900 m n.p.m. przez pustynny, ale jakże urokliwy wysokogórski płaskowyż. Czasami obserwujemy pasące się stada jaków. Co one jedzą, skoro nie ma tu nic zielonego? Prawdopodobnie zjadają wyschnięte kępki traw. Jaków nikt tu nie pilnuje.
|
Stado pasących się jaków |
|
Stado jaków |
Pierwszy odcinek jest w miarę płaski. Droga zupełnie pusta, na odcinku do przełęczy spotykamy tylko jednego rowerzystę i jednego czeskiego motocyklistę.
|
Czeski motocyklista |
|
Gdzieniegdzie są jeszcze pola śnieżne |
W
pewnym momencie droga zbliża się na kilka, kilkanaście kilometrów
do granicy z Chinami. Z daleka jest widoczny płot
z drutu kolczastego,
wysoki na około trzy metry.
|
Płot z drutu kolczastego |
Czasami przybliżał się do naszej drogi.
Płot został postawiony jeszcze przez władzę radziecką. Nie
doszukaliśmy się nigdzie w Internecie kiedy został zbudowany,
dlaczego w tym miejscu, skoro do granicy jest jeszcze dość daleko. Z
daleka widać, że płot jest niekonserwowany i w kilku miejscach
uszkodzony. Płot ciągnie się cały czas. Musa mówił nam, że
płot jest także w Kirgistanie.
|
Płot z drutu kolczastego w Pamirze, zdjęcie z bloga: https://www.gdzielosponiesie.pl |
|
Tablica z nazwą przełęczy, do siodła przełęczy jeszcze kilkaset metrów. |
Wjeżdżamy
coraz wyżej, ośnieżone góry wydają się być w zasięgu ręki.
Na kilka kilometrów przed przełęczą droga zaczyna się wznosić,
pokonujemy tylko jedną serpentynę i wjeżdżamy na siodło
przełęczy. Tuż przed przełęczą stoi samotny dom, jest
zamieszkały przez cały rok!
|
Samotny dom na przełęczy na wysokości ponad 4600 m n.p.m. |
|
Na przełęczy Ak-Baital |
Jesteśmy tylko 155 metrów niżej od
najwyższego szczytu Europy. Nazwę przełęczy „Ak-Baital” (4655 m n.p.m.) tłumaczy się na „biała
kobyła”. Musa zwraca nam uwagę, że na przełęczy stoimy nie na śniegu
tylko na soli. Może nazwa przełęczy pochodzi od tej soli? Skąd
sól wzięła się na przełęczy? Niestety na te pytania nie
znajdujemy odpowiedzi. Wychodzimy na krótko z samochodu, wieje silny
wiatr. Robimy tylko kilka zdjęć i odjeżdżamy. Z przełęczy zjeżdżamy łagodnie na północ. |
Na przełęczy Ak-Baital |
|
Zjeżdżamy z przełęczy w stronę Jeziora Kara-kul. |
Z daleka jest widoczne
Jezioro
Kara-kul.
Nazwę jeziora tłumaczy się jako „jezioro
czarne”,
chociaż turyści zachwycają się jego niebieską barwą.
Jezioro Kara-kul ma powierzchnię 380 km²
(jest największe w Tadżykistanie) i rozciąga się 33 km z północy
na południe i 24 km ze wschodu na zachód. Na jego środku
znajduje się duża wyspa, dzieląca Kara-kul na dwie części: część
wschodnia ma głębokość 22 metry, część zachodnia ma głębokość
236 metrów.
Zatrzymujemy się niedaleko brzegu jeziora. Podziwiamy wspaniałe widoki i utrwalamy je na zdjęciach.
|
Widok panoramiczny na jezioro Kara-kul, na horyzoncie pasmo Pamiru ze szczytem Lenina |
|
Jezioro Kara-kul |
Lustro jeziora znajduje się na średniej wysokości
3914 m n.p.m. (angielska Wikipedia 3960 m n.p.m). Jezioro jest wyżej
położone aniżeli jezioro Titicaca (3812 m n.p.m), ale nie ma na nim żeglugi statkami handlowymi.
|
Nad jeziorem Kara-kul |
Mimo, że to
bezodpływowe jezioro jest zasilane przez sąsiednie lodowce górskie,
woda w Kara-kul jest słona, o smaku gorzkosłonym i nie nadaje się
do picia, nawadniania pól i łąk.
|
Jezioro Kara-kul |
|
Jezioro Kara-kul |
Latem temperatura wody
dochodzi do 12°,
zimą spada do zera, a jezioro pokryte jest 1 metrowym lodem. Badania
geologiczne oraz zdjęcia satelitarne dały podstawę naukową do
twierdzenia, że jezioro powstało w
niecce po uderzeniu meteorytu. Powstały krater ma średnicę ok. 50
kilometrów.
Najwyższy łańcuch górski Pamiru znajduje się na północ, stanowi granicę z Kirgistanem. Szczyt Awicenny (Lenina) jest najwyższy w tym paśmie, piszemy o nim poniżej. Szkoda tylko, że szczytów tych wyraźnie nie widać, są lekko zamglone, a niektóre wierzchołki w chmurach (do szczytu Lenina jest ok. 70 km w linii prostej w kierunku północno-zachodnim).
|
Przed wioską Karakul |
Kilkanaście kilometrów dalej wjeżdżamy do malutkiej wioski Karakul. Jest tu kilkadziesiąt prostych domów, w kilku są kwatery prywatne (home stay).
|
Stado jaków |
Zatrzymujemy się tu na kilkanaście minut, bo Musa ma tu coś do załatwienia. W wiosce nie ma prądu, energia bądź z baterii słonecznych lub z agregatów prądotwórczych (są kłopoty z paliwem, ale nas to nie dotyczy).
|
Droga do Kirgistanu
|
|
Droga do Kirgistanu |
Z
wioski jedziemy dalej na północ w kierunku granicy z Kirgistanem. Coraz częściej spotykamy przy drodze sympatyczne świstaki, które pilnują tu swoich norek, nie uciekają przed nadjeżdżającym samochodem i „pozują” do zdjęć.
|
Świstaki pamirskie |
|
Dzielni rowerzyści na wysokości 4000 m n.p.m. |
Po ponad godzinie jazdy z
wioski dojeżdżamy do tadżyckiego posterunku granicznego. Odprawa
nie trwa długo, wszystko za nas załatwia Musa. Posterunek graniczny
znajduje się u stóp Przełęczy
Kyzylart (4250 m n.p.m.) Przełęcz znajduje się w paśmie
Trans-Alay.
|
Droga pomiędzy posterunkami granicznymi |
Z posterunku granicznego na przełęcz jedziemy jeszcze
około 1,5 km. Za przełęczą droga łagodnie się obniża.
|
Pomnik owcy Marko Polo na granicy |
Graniczny posterunek kirgiski znajduje się aż 21 km za posterunkiem
tadżyckim. Tutaj też nie ma żadnych turystów. Nie robimy tu zdjęć, żeby
nie podpaść pogranicznikom.
Już
na terenie Kirgistanu stoi mało udany pomnik owcy Marco Polo.
To właśnie ten podróżnik pierwszy z ludzi zachodu zobaczył i
opisał tę owcę. Jest to największa owca świata, posiada też
największe poroże. Niestety gatunek ten jest skrajnie zagrożony
wyginięciem. Owca występuje w górach Azji Środkowej: Pamiru,
Hindukuszu i częściowo Karakorum. Przystosowana jest do życia na
wysokościach 3700 – 4800 m n.p.m. Najczęściej występuje w
Afganistanie, Tadżykistanie, Pakistanie, Chinach i Kirgistanie.
Każdy z tych krajów prowadzi swoją politykę ochrony przyrody, ale
nie koordynują swoich działań, a owce zmieniają swoje terytoria w
zależności od pory roku. Zachodni naukowcy uważają, że bez
koordynacji ochrony nie uda się uratować tego gatunku. Więcej
przeczytacie tu: owca Marco Polo. Jadąc wypatrywaliśmy tych owiec bezskutecznie. Wiedzieliśmy, że szanse są minimalne, ponieważ owiec tych jest w całym Pamirze tylko kilkaset. Renomowane
agencje organizują czasami wyprawy „foto safari” chętni powinni
się pytać w tych agencjach.
|
Droga M41 (Autostrada Pamirska) pomiędzy posterunkami granicznymi |
Droga
pomiędzy posterunkami jest w najgorszym stanie technicznym w całej naszej podróży przez góry Pamiru. Miejscami
wygląda na nieutwardzoną z wieloma gliniastymi koleinami. My
jechaliśmy jak było sucho, jak tu da się przejechać, jak pada
deszcz?
|
Już poza pasem granicznym, jesteśmy w Kirgistanie |
|
W Kirgistanie droga jest trochę lepsza i zaczyna być zielono |
Na szczęście za każdym kilometrem przejechanym w dół
stan drogi się poprawia.
|
Pamirska dolina |
Zmienia się też diametralnie krajobraz.
Jest zielono. Zieleni nie widzieliśmy od wyjechania z Langaru. Pasmo
Trans-Alay skutecznie zatrzymuje wilgoć po północnej, kirgiskiej,
stronie Pamiru.
|
Dojeżdżamy do Sary-Tasz |
Dojeżdżamy
do małej wioski Sary-Tasz
- 3180 m n.p.m. (w tłumaczeniu z kirgiskiego oznacza to „żółty
kamień”).
|
W kotlinie Ałajskiej jest już naprawdę zielono |
Wioska położona jest w zielonym stepie, to dla nas jest duża
odmiana po różnych odcieniach beżu, brązu i szarości w
tadżykistańskim Pamirze.
|
Góry Pamir od strony północnej |
Wioska leży w Kotlinie
Ałajskiej,
w obniżeniu pomiędzy górami Pamiru i Ałaju. Jest to ważny węzeł
komunikacyjny, 75 km na wschód znajduje się w Irkeshtam
przejście graniczne z Chinami.
|
Droga do obozu jurtowego |
Tutaj, później niż zwykle, idziemy
na obiad do małej restauracyjki, która także jest sklepem.
|
Droga do obozu jurtowego |
Jedziemy kawałek bardzo dobrą drogą w kierunku Osz. W małej
wiosce Sary
Moghol
Musa skręca z asfaltowej drogi w lewo. Jedziemy teraz przez step
drogami gruntowymi, a czasami bez wyraźnie zaznaczonej drogi.
|
Dojeżdżamy do obozu jurtowego CBT |
|
Nasz obóz jurtowy |
Po niecałej godzinie takiej jazdy widzimy wśród małych wzgórz i morenowych
jeziorek kilka jurt. Obóz znajduje się na wysokości około 3650 m
n.p.m. Tutaj znajduje się dolna baza CBT (o tej organizacji piszemy
poniżej) obozu
pod szczytem Lenina.
|
Jurty w naszym obozie |
|
Inny obóz położony nieco wyżej |
To że będziemy spać tu w jurcie wiedzieliśmy jeszcze przed wyjazdem. Bardzo tego chcieliśmy, traktując to jako nowe doświadczenie. Obóz dopiero się organizuje, jest jeszcze przed sezonem.
|
Na popołudniowym spacerze |
|
Obóz położony jest wśród jeziorek morenowych |
Nocuje tu oprócz nas jeszcze kilku turystów. Spotykamy się wszyscy na posiłkach. Po wybraniu jurty idziemy na krótki spacer po okolicy.
Nasz pokaz slajdów z podróży po Pamirze
(dzień siódmy)
Community Based Tourism CBT to turystyka oparta na społeczności. Organizuje ona usługi turystyczne w Kirgistanie w oparciu o miejscową społeczność. Ponieważ zyski z tych usług pozostają w społecznościach lokalnych, organizacja ta cieszy się dużym poparciem społecznym. Tym, którzy mają zbyt mało czasu, aby sobie samemu zorganizować wyprawę po Kirgistanie i nie są dla nich straszne gorsze warunki zakwaterowania, mogą za pośrednictwem CBT zorganizować wyprawę np. kilkudniową wyprawę konną do odległych i atrakcyjnych miejsc z noclegami w jurtach bądź w domach prywatnych. Niższy standard noclegów niż w Europie zostanie zrekompensowany pobytem w nieskażonej przyrodzie oraz bezpośrednimi kontaktami z miejscową ludnością. Zainteresowani znajdą informacje tu: CBT . CBT organizuje również standardowe wycieczki.
Dzień
ósmy: Baza pod szczytem Lenina - Osz (270 km)
|
Góry Pamir wydają się dziś być bardzo blisko |
Ranek
przywitał nas piękną słoneczną pogodą. Uzgodniliśmy z Musą,
że po śniadaniu pójdziemy w głąb doliny na czterogodzinny spacer.
|
W głębi widoczne ośnieżone góry Ałaju |
Musa zostaje w obozie, z nami idzie Solicha. Nie mamy żadnego
konkretnego celu, chcemy tylko przejść się, oczy nacieszyć
wspaniałymi widokami. Czasami
wyprzedzali nas turyści na koniach. Turystyka konna w Kirgistanie i
w Kazachstanie jest bardzo popularna.
|
Rano jeziorka wyglądają inaczej niż wczoraj, a w głębi ośnieżony łańcuch Ałaju |
Idąc niby wiedzieliśmy, że należy się
trzymać ścieżki blisko rzeki, ale w pewnym miejscu niewłaściwie
skręciliśmy i ścieżka wprowadziła nas po wspaniałej górskiej
łące mocno pod górę. Było tu dużo norek ze świstakami. Można
było się do nich zbliżyć na kilkanaście metrów.
|
Na spacerze doszliśmy do pola śnieżnego |
Nasz
spacer (około 5 km) był na wysokości około 3500 – 3850 m n.p.m.
Nie odczuwaliśmy tutaj, ani wcześniej w Tadżykistanie, żadnych
dolegliwości związanych z wysokością.
|
Na spacerze |
|
W Kirgistanie popularna jest turystyka konna |
W przeciwieństwie do
naszego wcześniejszego pobytu w Peru i Boliwii mimo, że tam
wspomagaliśmy się żując liście koki i pijąc herbatkę z koki.
|
W Kirgistanie poplularna jest turystyka konna |
Jednak dobra aklimatyzacje daje wymierne korzyści. Podczas naszego
spaceru mieliśmy wspaniałe widoki na pobliskie otoczenie szczytu
Lenina w Pamirze.
|
W Kirgistanie konie są często spotykane |
A na południe rozciągała się panorama na nieco oddalony ośnieżony
łańcuch Gór Ałajskich. Takie widoki dla nas turystów
górskich to coś wspaniałego, kwintesencja naszej podróży.
|
Napotkane na stepie dzieciaki |
Szczyt
Lenina
7134 m n.p.m, pod którym obozujemy, leży na granicy Tadżykistanu i
Kirgistanu. Został odkryty i opisany przez rosyjskiego
Aleksieja Fedczenkę (ten od lodowca). Nadano mu nazwę szczytu
Konstantina
Kaufmana
(rosyjskiego generała). Po rewolucji zmieniono nazwę szczytu na
szczyt Lenina. Po uzyskaniu niepodległości władze Tadżykistanu
zmieniły nazwę szczytu na Abûalî
Ibni Sino
(perski lekarz uczony i filozof) czyli
Awicenna. Niestety Kirgistan, ani Rosja nie zmieniły nazwy szczytu.
Szczyt został po raz
pierwszy zdobyty przez niemieckich alpinistów w 1928. Potem szczyt
zdobywały różne ekipy. W 1967 roku dla uczczenia 50-tej rocznicy
Rewolucji Październikowej władze radzieckie zorganizowały
międzynarodową alpiniadę, w czasie której na szczyt weszło 321
alpinistów, w tym 7 Polaków, było to pierwsze polskie wejście na
ten szczyt. Mimo, że jest to jeden z łatwiejszych szczytów, to
zdarzyło się tu wiele dużych tragedii, spowodowanych głównie
załamaniem pogody i lawinami.
|
Schemat dróg wejściowych na Szczyt Lenina, zdjęcie z angielskiej Wikipedii. |
Teraz na szczyt może
praktycznie wejść każdy. Tym niemniej nie jest to szczyt
turystyczny, taki jak Kilimandżaro. Jest to szczyt o charakterze
typowo himalajskim, na którym panują skrajnie trudne warunki
atmosferyczne, zmienna pogoda, bardzo niskie temperatury, silne
wiatry, niskie ciśnienie, brak tlenu itp. Na szczyt wchodzi się
kilka dni, chętni opisy wejścia mogą znaleźć tu: Szczyt Lenina. Dlatego ostrzegamy wszystkich chętnych do zdobycia tego szczytu bez
odpowiedniego przygotowania i wyposażenia, aby nie podejmowali się
takiej wyprawy.
Mapka naszej podróży ostatniego dnia po Autostradzie Pamirskiej do Oszu. Mapkę można dowolnie powiększać.
Po spacerze wyjeżdżamy z obozu i wracamy do Sary-Tasz na obiad do znanej restauracyjki.
|
Wracamy do Sary Moghol i Sary-Tasz |
|
Przejeżdżamy już bardzo dobrą drogą licznymi serpentynami przez Przełęcz Taldyk |
Stamtąd jedziemy już bardzo dobrą drogą asfaltową do Osz, drugiego co do wielkości miasta w Kirgistanie. Po chwili wjeżdżamy na Przełęcz Taldyk (3615 m n.p.m) już w górach
Ałaju.
|
Liczne serpentyny do pokonania |
Widoki zarówno z przełęczy, jak i z całej drogi
do Osz są wspaniałe.
|
Droga przez Kirgistan do Osz |
W
porównaniu do podróżowania Autostradą Pamirską po bezludnych i
pustynnych obszarach, ta droga do Osz to podróżowanie w dwóch
odrębnych światach.
|
Droga przez Kirgistan do Osz |
Tam w Pamirze krajobraz skrajnie surowy, tu
jest zielono, dobra droga, są wsie i miasteczka, rzeki i strumienie.
|
Droga przez Kirgistan do Osz |
W
Osz kończy się nasza ośmiodniowa podróż Autostradą Pamirską, czyli dawną drogą M41. My nie kończymy tu naszej wycieczki.
|
Droga do Osz
|
Pojedziemy z
Oszu dalej z Musą przez Arslanbob,
górskie bezdroża Kirgistanu do wysokogórskiego Jeziora Son-Kul (ponad 3000 m n.p.m.) i dalej do stolicy - Biszkeku. Może i ten etap naszej podróży uda się nam
opisać.
|
Górskie krajobrazy z drogi do Osz |
Pamir
to naprawdę wielka przygoda, jedna z większych jakie przeżyliśmy
w naszych podróżach. Przejechaliśmy
prawie 1700 km. Pisząc ten post wspominamy tę podróż z
dużym sentymentem, chętnie pojechalibyśmy tam jeszcze raz, ale na
dłużej.
|
Droga do Osz |
Zapraszamy do obejrzenia naszego już ostatniego filmiku, jako skrótu naszego dnia, pełnego pięknych widoków.
Nasz pokaz slajdów z podróży po Pamirze
(dzień ósmy, jako ostatni)
Wszystkim polecamy wyjazd na Autostradę Pamirską. Na
trasie spotkaliśmy wielu podróżników, którzy przejeżdżali
Pamir na różne sposoby, byli to ludzie z całego świata, niestety
nie spotkaliśmy Polaków. W Internecie można znaleźć wiele
relacji polskich podróżników z przejazdu Autostradą Pamirską.
Najwięcej o swoich wyprawach piszą polscy rowerzyści. Można taki
wyjazd sobie samemu zorganizować.
Na
końcu mieliśmy napisać nasze porady praktyczne co do organizacji
wyjazdu. Polecamy i podajemy link do portalu
Caravanistan, w którym można znaleźć aktualne porady co do trasy, organizacji
wyjazdu, cen wyżywienia, hoteli itp.
Podróżowanie
Autostradą Pamirską jest bezpieczne. Raczkująca w tych terenach
turystyka powoli staje się najważniejszym źródłem dochodu
mieszkających tam ludzi. Jakikolwiek zamach terrorystyczny czy
zamieszki pozbawiłyby tych ludzi dochodu na lata. Sami pilnują
porządku. Wojska też jest tam dużo. Fundacje Aga Khan'a starają
się łagodzić ewentualne konflikty po obu stronach rzeki Pandż.
Bardzo pomagają w rozwój małej infrastruktury turystycznej także
po afgańskiej stronie.
Jedną
z najcenniejszych atrakcji Tadżykistanu jest właśnie Pamirski Park Narodowy, który został wpisany na listę UNESCO. Tereny
tego parku zamieszkiwane są przez niedźwiedzie brunatne,
pantery śnieżne, owce Marco Polo czy też wilki.
Chcemy
wszystkich niezdecydowanych zachęcić to pojechania w góry Pamiru. Autostrada Pamirska, droga M41
uważana jest za drugą co do wysokości drogę na świecie. Przecina
cały region Pamiru w Tadżykistanie, biegnąc od Osz
przez Chorog do Duszanbe. Z tej drogi można
spojrzeć na Chiny, zajrzeć do Pakistanu i pomachać mieszkańcom
Afganistanu. Obawiamy
się, że za kilka lat masowa turystyka może zniszczyć te ładne i
dzikie tereny.