Rano po śniadaniu pakujemy się dość sprawnie. Przed nami dzisiaj nieco ponad 200 km.
Niżej załączamy mapkę naszej planowanej dzisiejszej wycieczki z El Puerto de Santa Maria wzdłuż wybrzeża Atlantyku w stronę Gibraltaru, już nad Morzem Śródziemnym.
Pierwszym
celem naszej dzisiejszej wycieczki jest sławny Przylądek Trafalgar. Najpierw jedziemy autostradą A4, potem skręcamy w lokalną drogę
jedno jezdniową. Kilkadziesiąt kilometrów dalej wyraźny
drogowskaz oraz nasza nawigacja kieruje nas w wąską drogę
dojazdową, która kończy się przy barze „Bar Las Dunas”.
Parkujemy tutaj bezproblemowo samochód. Dalej jest zakaz jazdy.
Droga dalej też jest asfaltowa, ale w dużej części przysypana
jest piaskiem. Wokół krajobraz trochę jak na pustyni. Idziemy do
dobrze widocznej latarni morskiej
( w linii prostej około kilometra od baru ).
Przylądek Trafalgar, droga do latarni morskiej
Przylądek Trafalgar, latarnia morska
Przyladek Trafalgar, widok spod latarni na wschód stąd przyszliśmy
Nazwa
Trafalgar pochodzi z arabskiego „Taraf
al-Gharb”, co
oznacza „przylądek
zachodni”.
Przylądek Trafalgar oraz znajdujący się na marokańskim brzegu
Przylądek Spartel ( też tam jest latarnia morska ) wyznaczają
umownie zachodnią granicę Cieśniny Gibraltarskiej. Podróżując
po Maroku byliśmy na przylądku Spartel ( nasza relacja: Maroko Dzień 17. Droga do Rabatu ), po afrykańskiej stronie było trochę
bardziej malowniczo i zielono. Obie te latarnie dzieli w linii prostej około 45 km. Można porównać zdjęcia dwóch latarni:
Przylądek Trafalgar, latarnia
Maroko, Przylądek Spartel, latarnia
Widok na Przylądek Trafalgar i latarnię od strony morza, zdjęcie z Wikipedii
W pobliżu latarni ( na powyższym zdjęciu po prawej stronie ) znajdują się pozostałości Wieży Trafalgar. Stanowiło to część systemu wież obserwacyjnych na wybrzeżu, zamówionych przez Felipe II w XVI wieku, aby chronić większość hiszpańskich wybrzeży przed berberyjskim piractwem z Afryki Północnej. W bezpośrednim sąsiedztwie wieży i latarni morskiej znajduje się kilka stanowisk archeologicznych, pochodzących z dwóch różnych etapów historycznych: Rzymu i Al-Andalus. Latarni
na przylądku nie można zwiedzać. Od latarni do morza prowadzi
drewniany chodnik. Brzeg morza jest piaszczysty z ogromnymi głazami
zatopionymi w tym piasku. Na wydmach rosną kępkami kolorowe kwiaty.
Przylądek
Trafalgar, na chodniku spod latarni na plażę
Przylądek
Trafalgar, rosną tu kwiatki podobne do naszych margareteklub... takie fioletowe?
Cały ten obszar stanowi rezerwat przyrody Tombolo de Trafalgar. Spacerujemy wzdłuż morza po tych kamieniach i głazach. Jest wspaniała pogoda, słońce i lazur nieba. Wspaniale połyskuje w słońcu morze. Przysiadamy na kamieniach i podziwiamy widoki i na latarnię, i na ocean.
Przylądek Trafalgar, spacer wzdłuż brzegu oceanu w towarzystwie ogromnych głazów
Przylądek Trafalgar, droga powrotna z brzegu oceanu do latarni
Bardzo tu wieje, wracamy do naszego baru na codzienną tradycyjną kawę. Spotykamy
tu grupę sympatycznych włoskich motocyklistów. Bar jest częściowo
zadaszony. Przy belce stropowej obserwujemy, jak co chwilę para
jaskółek karmi swoje pisklęta.
Przylądek Trafalgar, gniazdujące jaskółki w barze
Jak to zwykle bywa przy kawie, przyszedł czas na historię tego miejsca, gdzie na południe od tego przylądka na morzu odbyła się jedna z ważniejszych bitew morskich w historii Europy i Świata.
Bitwa pod Trafalgarem W dniu 21 października 1805 roku flota angielska pod dowództwem
admirała Horatio Nelsona śmiałym manewrem, niespotykanym wcześniej
w ówczesnych bitwach morskich, zdecydowanie pokonała sprzymierzoną
flotę hiszpańsko – francuską. Przebieg bitwy dokładnie jest
opisany w powyższym linku. Straty hiszpańskie i francuskie były
ogromne. W bitwie zostały zatopione 22 okręty, zginęło 3250
marynarzy, 2500 zostało rannych, 7 tysięcy dostało się do niewoli.
Natomiast po stronie brytyjskiej kilka okrętów zostało
uszkodzonych, a zginęło 449 marynarzy, w tym ich dowódca Horatio Nelson.
Była to ostatnia wielka bitwa morska w której uczestniczyły
żaglowce.
Bitwa
pod Trafalgarem uniemożliwiła Napoleonowi inwazję na Wielką Brytanię oraz walnie przyczyniła się do jej morskiej potęgi. Flota
brytyjska przez kilkanaście lat nie miała konkurencji. Umożliwiło to Anglikom podboje kolonialne i stworzenie ogromnego imperium
kolonialnego, w którym "nigdy nie zachodziło słońce”. Po aromatycznej kawie i lekcji historii tego miejsca wyjeżdżamy z sympatycznego baru. Na początku jedziemy drogą
wzdłuż Cieśniny Gibraltarskiej na wschód aż do miejscowości
Zahara. Potem wjeżdżamy na drogę N340. Jakiś czas jedziemy przez
wspaniały sosnowy las, drzewa wyglądają tu jak duże naturalne parasole.
Potem droga przejeżdża przez teren, na którym stoją turbiny
wiatrowe wytwarzające energię elektryczną. Wiatraków jest bardzo
dużo, może nawet więcej niż tysiąc. Nie przeszkadzają one
pasącym się pomiędzy nimi krowom i bykom oraz nielicznym zabudowaniom.
Szkoda, że u nas się tak mało środków przeznacza się na energię
alternatywną.
Droga z Przylądka Trafalgar do Tarify przez las sosnowy
Droga z Przylądka Trafalgar do Tarify - pasące się byki przy setkach turbin wiatrowych
Droga z Przylądka Trafalgar do Tarify - setki turbin wiatrowych
Drogą N340 dojeżdżamy do niewielkiego 18-tysięcznego miasteczka Tarify, w prowincji Kadyks, na Costa de la Luz. Nie zatrzymujemy się w mieście, ale jedziemy obok portu, na południe. Tu znajduje się najdalej na południe wysunięty punkt w kontynentalnej Europie Punta de Tarifa (36°00'00.3"N). Miasto jest położone bardziej na południe od dwóch afrykańskich stolic Tunisu i Algieru. Tarifa jest oddalona tylko o niecałe 15 kilometrów od brzegu marokańskiego w Afryce.
Tarifa - wjazd do miasta
Tarifa swoją nazwę zawdzięcza od nazwiska Tarif'a ibn Malik'a,
berberyjskiego dowódcy, który wylądował tu w 710 roku na czele
zwiadowczego oddziału. Przed muzułmanami z tego miejsca przeprawiali się
Wandalowie do Afryki. Przedtem była tu osada rzymska, a jeszcze
wcześniej faktoria fenicka. Wojska króla Sancho IV zdobyły Tarifę dla
chrześcijan w 1292 roku. Potem wojska muzułmańskie próbowały dwa
razy odbić ten strategiczny punkt, ale bezskutecznie.
Podczas
wojny francusko – hiszpańskiej Tarifa była kilkakrotnie oblegana
przez wojska francuskie. Sprzymierzone wojska hiszpańsko –
brytyjskie bohatersko odpierały kolejne natarcia. Ostatecznie wojska
francuskie odstąpiły od dalszego atakowania miasta i fortu 5
stycznia 1812 roku. Powodem odstąpienia wojsk francuskich była
…ulewa, która spowodowała zamoknięcie zapasów prochu. Francuzi
nie mieli czym atakować.
Parkujemy przy ulicy i idziemy
na spacer. Do Punta de Tarifa nie można dojść, znajduje się on
na małej wysepce zwanej Isla de las Palomas lub Isla de Tarifa, która od roku 1806 połączona
jest groblą z lądem. Wyspa jest od lat obiektem wojskowym.
Poglądowe płytki azulejos na murze, od początku grobli do Punta de Tarifa. Po lewej stronie widać Morze Śródziemne, a po prawej Ocean Atlantycki
Tarifa - początek grobli
Tarifa - koniec grobli, dalej na południe już nie można pójść. Do Punta de Tarifa jest stąd 600 metrów.
Tarifa, Isla de las Palomas, mury wojskowego fortu
Przechodzimy
do końca grobli, która teraz pełni rolę turystycznego deptaka.
Dalej jest teren wojskowy. Żelazna brama broni tam dostępu. Na
północny zachód od grobli znajduje się długa na sześć
kilometrów słynna plaża Playa
de los Lances.
W Tarifie wieją bardzo silne wiatry bądź zachodnie od Atlantyku -
„poniente”
( przynosi on bardzo wysokie fale ), bądź wschodnie - „levante” wiejące głównie w okresie letnim. Plaża ta jest europejskim
centrum windsurfingu i kitesurfingu. Te dwa wiatry przeważają w Tarifie przez ponad 300 dni przez większość lat, co oznacza, że Tarifa doświadcza wyjątkowo silnych i stałych wiatrów przez cały rok. Te wyjątkowe warunki wietrzne są również powodem, dla którego Tarifa i jej okolice usiane są niezliczonymi turbinami wiatrowymi. Teraz w czasie naszego spaceru również wieje wiatr, który rozwiewa i przywiewa chmury, zasłaniając mile widziane słoneczko. Właśnie znowu pokazuje swoje oblicza, co czym prędzej korzystamy z tego faktu i robimy sobie sesję zdjęciową.
Tarifa, słynna plaża Playa de los Lances
Tarifa, Isla de las Palomas, na tle murów wojskowego fortu
Tarifa, Isla de las Palomas, na tle plaży Playa de los Lances
Dziś
mamy dobrą widoczność, doskonale widać brzeg marokański z górą
Dżabal Musa – 851 m n.p.m. Widać po drugiej stronie cieśniny
dźwigi portowe dużego portu Tanger-Med. Przypomniały nam się
chwile, jak siedzieliśmy na tarasie restauracji niedaleko tego portu
i obserwowaliśmy europejski brzeg oraz prom, płynący z Tarify do
Maroka. Podobno w ciemną noc można dostrzec stąd światła
Tangeru, oddalonego o około 30 kilometrów.
Widok z grobli Tarifa na Afrykę
Widok z grobli Tarifa na Afrykę na odległość 16,5 km - port Tanger Med
Na
wschód od grobli znajduje się nieduży port. Jest to głównie port
pasażerski, basen portowy jest niewielki. Na końcu portowego
falochronu stoi statua Chrystusa. Z portu promem w niecałą godzinę
można dopłynąć do marokańskiego portu Tanger-Med.
Tarifa, koniec portowego falochronu, statua Chrystusa
Przechadzamy się groblą oglądamy plaże. Mimo dość dobrej pogody nie ma tu dzisiaj wielu plażowiczów oraz windsurferów. Wystawiamy się trochę do słońca, korzystając z każdego promyka. Wpatrujemy się w widoki z końca grobli na morze i ląd.
Tarifa, jeszcze jedno zdjęcie morza i plaży
Tarifa,
widok z końca grobli na miasto
Tarifa,
widok ze środka grobli na miasto
Na
lądzie nieco na zachód od grobli na niewielkim wzgórzu widać
budowlę, która przypomina trochę renesansowy zamek, a trochę
mauretańską wieżę. Jest to zamekSanta Catalina zbudowany na
fundamentach wcześniejszych budowli w latach dwudziestych XX
wieku. Wieża została wybudowana jako stacja telegrafu optycznego do
porozumiewania się ze statkami wpływającymi do portu. Rozwój
techniki sprawił, że wieża nigdy nie była użyta jako stacja
telegrafu. Dziś jest nie używana, trochę zaniedbana. Miasto planuje
tutaj urządzać czasowe wystawy.
Tarifa, zamek Santa Catalina
Najstarszym
zabytkiem Tarify jest zamek Castillo
de Tarifa,
zwany równieżGuzmán
el Bueno.Został wybudowany w X wieku przez Rahmana III, kalifa Kordoby.
Zamek strzegł położony obok port. Był to wtedy główny port
morski Kalifatu Kordoby. Zamek widać doskonale z grobli. Był
wielokrotnie przebudowywany przez wojsko, pełnił rolę fortecy.
Dziś nie pełni już funkcji wojskowych, ale jest administrowany
przez wojsko. Zamek można zwiedzać.
Tarifa, plaża, a za zabudowaniami portowymi ( czerwone dachy ) widać Castillo de Tarifa
Na powyższym zdjęciu na wzgórzu, zwłaszcza po prawej stronie, widać liczne turbiny wiatrowe, które wykorzystują siłę dzisiejszych wiatrów. Nam niestety wiatr nie pozwala zostać tu dłużej.
Wracamy do samochodu i jedziemy z Tarify do Castillo de Castellar.
Autostradą
A7 omijamy portowe miasto Algeciras, jest to duży port odległy
kilkanaście kilometrów od Tarify. Leży w zatoce naprzeciw
Gibraltaru. Po chwili zjeżdżamy z autostrady i jedziemy drogą
A405. Tuż przed miasteczkiem Castellar de la Frontera skręcamy w
lewo w lokalną drogę. Po drodze widzimy na słupach linii wysokiego
napięcia bocianie gniazda.
Droga przed Algeciras ( na wzgórzach widać turbiny wiatrakowe)
Okolice Algeciras, widok na skałę Gibraltaru z samochodu
Bocianie gniazda przy drodze, na słupach wysokiego napięcia
Jedziemy
mocno w górę i po kilku kilometrach dojeżdżamy do zamku Castillo de Castellar.
Jest
to stary zamek, jego początki sięgają IX wieku. Znacząco został
rozbudowany został przez Arabów w XIII wieku. Zamek położony jest
na szczycie skały na wysokości 248 m. Parkujemy na parkingu przed
wejściem.
Castillo
de Castellar widziane z samochodu
Castillo
de Castellar widziane z samochodu
Castillo
de Castellar przy drodze, a Pałac
Marques de Moscoso obok zamku
Ze starego zamku pozostały tylko mury oraz niewiele
budynków. Teraz między murami znajduje się małe miasteczko. Trochę jednak za cicho. Prawie nie ma tu ludzi, ale wszystko jest
ładnie odnowione. Nie zawsze tak było. W latach sześćdziesiątych
było to małe bardzo biedne miasteczko. Władze postanowiły
wysiedlić mieszkańców, a w zamku urządzić hotel. Pieniędzy
starczyło wtedy tylko na wykwaterowanie mieszkańców, którym
wybudowano na dole nowe domy. Zamek oraz zabudowania w środku
pozostały niezamieszkałe i niszczały. Dowiedzieli się o tym hippisi ( głównie niemieccy ), którzy tu urządzili swoją komunę. Z czasem pozostali tu tylko artyści. Większość zabudowań wykupiła kilkanaście lat temu firma hotelowa, która prowadzi tu dość nietypowy hotel w tych niewielkich odnowionych domkach.
Castillo
de Castellar, wejście do starej części zamku
Castillo de Castellar, wejście do starej części zamku z wieżą
Castillo de Castellar, wejście na dziedziniec zamku
Castillo de Castellar, dziedziniec zamku
Castillo de Castellar, wejście z dziedzińca na uliczki miasteczka
Chodzimy ukwieconymi i pustymi uliczkami, jest pięknie. Tutaj jakby się czas zatrzymał i przeniósł nas w inną epokę. Czujemy
się zanurzeni w przeszłości islamskich zapachów, w ścianie bieli
i żywej natury. Spacer po tych krętych uliczkach, ozdobionych
doniczkami i kwietnikami, zielenią z domami o białej fasadzie ma na nowo odkryć historię i
najstarsze tradycje Andaluzji.
Castillo de Castellar, biała uliczka
Castillo de Castellar, odrestaurowane domy wewnątrz murów
Castillo de Castellar, Plaza Arriola
Castillo de Castellar, białe uliczki
Castillo de Castellar, urocze kamieniczki w zieleni
Castillo de Castellar, uroczy zaułek
Po dłuższym spacerze kierujemy się do wyjścia z uroczego miasteczka .
Castillo de Castellar, wyjście na mury zamkowe
Castillo de Castellar, mury zamkowe, a w oddali zbiornik wodny
Wychodzimy
na mury miasteczka, stąd roztaczają się wspaniałe widoki na okolicę
na wszystkie strony. Widok jest bardzo rozległy. Nasze zdjęcia nie
oddają niestety w całości tego piękna. Może lepiej będzie
widoczne na poniższym krótkim filmiku reklamowym miasteczka.
Castillo de Castellar, widok z murów na południe, widać charakterystyczną skałę Gibraltaru po lewej stronie na horyzoncie
Castillo de Castellar, widok na zachód na zbiornik wodny
Twierdza
Castellar znajduje się w uprzywilejowanej enklawie, otoczonej przez
zjawiskowe miejsce w pełnym kontakcie z naturą w Parku Naturalnym Los Alcornocales.
Z ciekawostek należy dodać, że lasy poniżej zamku późną jesienią zostają opanowane przez jelenie. Upodobały sobie te tereny na rykowisko. Charakterystyczne ryki jeleni są doskonale słyszane na zamku.
Jest
już późne popołudnie, w środku między murami były dwie małe
restauracje, ale czynne będą dopiero wieczorem. Na szczęście tuż
przy parkingu jest bardzo mała, przytulna knajpka. W środku jest
jakaś rodzinna impreza dla ok. 8 osób. Świętuje tu jakaś
wielopokoleniowa rodzina. Ponieważ jesteśmy tylko oni i my
wsłuchujemy się w język, jakim rozmawiają. Nie możemy go
dopasować do żadnego, znanego nam języka. Sprawa wyjaśnia się
dopiero na parkingu, obok naszego auta stoi bus na estońskich
numerach.
Z
Castillo de Castellarwracamy prawie tą samą drogą do następnego naszego miejsca pobytu.Do tego miejsca po roku 1704, to jest po zajęciu
Gibraltaru przez Brytyjczyków, wyemigrowała cała ludność
hiszpańska Gibraltaru, zakładając tammiasteczko San Roque.
Mamy
tu zamówione dwa noclegi w niewielkim hostelu. Plusem dla nas jest
zamykany parking hotelowy. Pokój z łazienką bardzo skromny, ale
czysty. Niczego więcej nie potrzebujemy. Brakuje tylko możliwości
zagrzania wody na herbatę. Ponieważ
jesteśmy już po posiłku idziemy na niewielki spacer w okolicy
naszego hostelu.
Hostel ten to dobra baza wypadowa do Gibraltaru. Z San Roque do miasta La Linea ( około 64 tys. mieszkańców ), leżącego na granicy z Gibraltarem jest tylko 10 kilometrów. Początkowo
planowaliśmy jechać samochodem i przejechać przez granicę,
zatankować tańsze paliwo i zaparkować gdzieś w Gibraltarze.
Pomysł ten upadł, gdy przeczytaliśmy w Internecie o długich
kolejkach do odprawy oraz o trudnościach w parkowaniu w Gibraltarze.
Drugim pomysłem było pojechać samochodem i zaparkować na jednym
z parkingów po stronie hiszpańskiej przy granicy. W hostelu
dowiedzieliśmy się, że są stąd miejskie autobusy jadące prawie
na samą granicę, jest to zdecydowanie tańsza opcja. Bilet jest
stosunkowo tani 1,45 Euro, a tu: aktualny rozkład jazdy i ceny.
Jutro jedziemy do Gibraltaru, na krótko opuszczając Andaluzję, a nawet przekraczając granicę państwową Hiszpanii i udając się do enklawy Wielkiej Brytanii.