środa, 15 czerwca 2016

17. Żegnamy Peloponez - przez Kanał Koryncki do Aten

Dziś z Nafplionu jedziemy dalej . Przed nami Ateny, tam będziemy dopiero wieczorem. Plan naszej dzisiejszej trasy jest poniżej.



Kilkanaście kilometrów za Nafplionem znajduje się Argos.
Argos ma bogatą przeszłość historyczną, miasto to występuje także w greckiej mitologii. Najbardziej widocznym zabytkiem Argos jest górujący nad równiną zamek Larissa ( nazwa zamku i wzgórza to postać z mitologii greckiej ). Naszym celem nie są antyczne ruiny jakie znajdują się w mieście, ale zamek. Pod mury zamku dojeżdżamy samochodem, okrążając miasto. Zamek usytuowany jest na wysokim stożkowym wzgórzu o wysokości ok. 280 m n.p.m. Historia tego miejsca jest identyczna z historią tego regionu Grecji. Po starożytnych Grekach rządzili tu Rzymianie, Wizygoci, Bizantyjczycy, Frankowie, Wenecjanie i Turcy. Każdy z właścicieli zamku coś ulepszał dobudowywał, zmieniał. W 1821 r. zamek zdobyli greccy powstańcy i od tego czasu zamek nie miał już znaczenia militarnego chociaż greckie wojsko przebywało na zamku prawie do końca XIX w. Więcej o Argos możecie przeczytać tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Argos_(Grecja) , a więcej o zamku Larissa tu: https://de.wikipedia.org/wiki/Burg_Larissa

Wzgórze z zamkiem Larissa widziane po drodze z naszego samochodu 
Niestety po przyjeździe okazało się, że na zamku prowadzone są prace remontowe i nie można go zwiedzać. Przyjęliśmy to do wiadomości. Musiało nam wystarczyć podziwianie wspaniałych widoków ze wzgórza oraz obejrzenie murów zamku spod jego bramy. Podobał nam się widok na pobliski klasztor. Teraz wiadomo dlaczego zamek miał takie znaczenie. Można stąd kontrolować dużą część Argolidy, historycznej krainy Grecji.

Zamek Larissa z drogi dojazdowej
Widok z zamku Larissa na pobliski klasztor ( w przybliżeniu )
Krajobraz krainy Agrolidy
Widok z zamku na Agrolidę
Widok z wzgórza zamku w kierunku Nafplionu
Ruiny murów zamku Larissa 
Następny celem naszej podróży jest starożytny Korynt.
Siódmy i szósty wiek przed naszą erą to były złote lata Koryntu. Wtedy Korynt rywalizował z Atenami i Tebami, bogacił się na handlu i transporcie. Kontrolował handel przez Przesmyk Koryncki. Należały do niego dwa porty Lechaion nad Zatoką Koryncką i Magna Graecia nad Zatoką Sarońską. W tamtych czasach nie opłacało się opływać Peloponezu, łatwiej było przetransportować towary lądem. Władcy Koryntu jako pierwsi próbowali przekopać kanał, ale na ówczesne czasy było to przedsięwzięcie nie do zrealizowania.
W 146 r p.n.e. Rzymianie zdobyli miasto, zabili wszystkich mężczyzn i prostytutki ( o których mowa poniżej ) i spalili miasto. Korynt przestał istnieć przez 100 lat aż do roku 46 p.n.e. kiedy został częściowo odbudowany przez Juliusza Cezara oraz Augusta. Rzymskie miasto zostało zniszczone przez dwa potężne trzęsienia ziemi w 375 i 551 roku naszej ery. Zniszczone miasto nie miało siły się odbudować i było łatwym celem. Jego historia potoczyła się już tak jak historia Grecji i Peloponezu. Zarys tej historii możecie przeczytać tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Korynt oraz tu: https://en.wikipedia.org/wiki/Ancient_Corinth.

W starożytnym greckim Koryncie były dwie najważniejsze świątynie. Świątynia Apollina w dolnym mieście oraz świątynia Afrodyty na Akrokoryncie. Ta druga stała się „sławna” z powodu uprawiania przez jej kapłanki prostytucji sakralnej. Zamysł był taki, że mężczyzna uprawiając sex z kapłanką, oczywiście za sowitą opłatą, miał zwiększyć swoje siły witalne. W późniejszych czasach kapłankami już nie były szlachetnie urodzone mieszkanki Koryntu. „Kapłankami” zostawały teraz już niewolnice, już nie miały takiej „mocy”, i świadczyły swoje usługi każdemu, który płacił na rzecz świątyni. Interes rozwijał się i w szczytowym okresie świątynia zatrudniała podobno ponad tysiąc takich „kapłanek”. Stąd właśnie wzięło się określenie ”córy Koryntu”. Jak duże było to miasto jeżeli pracowało tu tyle prostytutek? Był to dochodowy biznes, kontynuowali go tutaj Rzymianie w świątyni Wenus ( zastąpiła Afrodytę ). 

Antyczny Korynt położony na dole i twierdza Akrokoryntu na wysokim wzgórzu ( 575 m n.p.m. ) to dwa duże obiekty do zwiedzania. My mając w perspektywie Ateny z ich antycznymi zabytkami wybieramy twierdzę.

Akrokorynt - wejście do twierdzy
Akrokorynt - drugi pierścień murów, na górze wieża frankijska 
Akrokorynt - widok w stronę Zatoki Korynckiej, a nad brzegiem współczesny Korynt
Tylko za czasów greckich wzgórze nie miało charakteru militarnego i jak pisaliśmy wcześniej była tu świątynia Afrodyty. Co ciekawe, miejsce to po świątyni było wykorzystane na kościół, później meczet, a w końcu na pałac. Późniejsi władcy tych ziem rozbudowywali na szczycie wzgórza twierdze. W średniowieczu była to największa twierdza znajdująca się na terenie Grecji. Po wyzwoleniu Grecji od Turków, Grecy niszczyli z zemsty wszystkie tureckie budowle. Niestety w ten sposób zniszczone zostało większość zabudowań twierdzy. Zburzono wszystkie budynki i meczety. Do dziś pozostały w zasadzie tylko mury obronne oraz mury większych budowli. Pod samą twierdzę można podjechać samochodem. Ruiny zwiedza się bez opłat. Przy wejściu pobiera się karty wstępu, które oddaje się przy wyjściu. Kontroluje się w ten sposób odwiedzających, aby nikogo nie zamknąć wewnątrz twierdzy. Zwiedzać można tylko do godziny 15.00. Twierdza jest olbrzymia, po stromych alejkach można chodzić kilka godzin. Widoki z góry są wspaniałe. Widać obie zatoki Koryncką i Sarońską oraz rozległe krajobrazy okolic. W pewnym momencie słyszymy przeraźliwie głośną syrenę, oznajmiającą o zbliżaniu się do godziny 15.00. W ten sposób turyści wzywani są do rychłego wyjścia. Przy parkingu znajduje się niewielka kafeteria z dobrą, niedrogą kawą i z widokiem na wzgórze Akrokoryntu. 
Więcej o twierdzy tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Akrokorynt.


Akrokorynt - ruiny meczetu, a na pierwszym planie ta budowla z drzwiami to podstawa minaretu
Akrokorynt - przechodzimy przez drugą bramę
Akrokorynt - frankijska wieża obronna. 

To tutaj do ostatka bronili się Turcy przed greckimi powstańcami w 1828 r. Teraz jak widać " okupują " po trudach wspinaczki młodzi turyści, którzy podziwiają rozległe widoki ze wzgórza.
Akrokorynt - w tym małym domku jest odnowiona malutka cerkiewka
Akrokorynt - tu był kiedyś meczet
Akrokorynt - a tu był kiedyś pałac
Akrokorynt - rozległe mury i widok na Zatokę Sarońską
Akrokorynt - pozostałości umocnień
Akrokorynt - pod wieżą frankońską
Akrokorynt - widok na Zatokę Koryncką
Akrokorynt - w stronę Peloponezu
Wzgórze Akrokoryntu
Wracamy do Koryntu, jedziemy wzdłuż ruin antycznego Koryntu. A po drodze spotykamy jakże niezwykłego uczestnika ruchu drogowego, który na dodatek wymusił na nas pierwszeństwo. 

Żółw ma na drodze pierwszeństwo


Potem zatrzymujemy się już z innego powodu. Podziwiamy kolumny świątyni Apollina antycznego Koryntu.
Antyczny Korynt - w głębi ruiny świątyni Apollina
Do Kanału Korynckiego mamy jeszcze kilkanaście kilometrów. Najpierw jedziemy na południowy kraniec kanału. Znajduje się tutaj most pontonowy, raz na godzinę most jest odholowywany i kanałem mogą przejechać statki. Planowaliśmy przejechać tędy na drugą stronę kanału i wrócić na most w środkowej części, z którego turyści fotografują Kanał. Niestety wtedy kiedy przyjechaliśmy most był odholowany, na otwarcie mostu musielibyśmy czekać zbyt długo. Pojechaliśmy na główny most po zachodniej stronie kanału.

Kanał Koryncki - wlot od strony Zatoki Sarońskiej
Kanał Koryncki wybudowano dopiero w 1893 roku. Niestety koszty wybudowania kanału nie zwróciły się. W tym czasie przemysł stoczniowy zaczął budować znacznie większe i szybsze statki. Opłynięcie Peloponezu nie sprawiało już większych kłopotów. Kanał okazał się też za mały. Teraz wykorzystywany jest głównie do ruchu turystycznego, głównie przepływają nim teraz statki wycieczkowe i żaglówki.

Budowa kanału była planowana jeszcze w czasach antycznych. Kilka wieków później cesarz Neron rozpoczął budowę kanału, lecz po jego śmierci budowy zaniechano. Transport towarów z jednej do drugiej zatoki odbywał się lądem. Towary rozładowywano i transportowano lądem do drugiej zatoki i przeładowywano na inny statek. Jeszcze w czasach antycznych wymyślono sposób transportu całych statków lądem na specjalnych wózkach, nazywano to diolkos ( od nazwy kamiennego torowiska, na którym były przeciągane statki ). Dziś uczeni szacują, że ówczesny statek był przeciągany z jednej zatoki do drugiej ( ok. 6,4 km ) przez 100 do 200 niewolników w czasie około trzech godzin. 
Więcej o tym sposobie transportu można przeczytać tu: https://en.wikipedia.org/wiki/Diolkos .

Współczesny kanał oglądany przez nas z mostu ma prawie 6350 m długości, szerokość na poziomie lustra wody 24,5 m, głębokość 8 m. O kanale możecie przeczytać tu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kana%C5%82_Koryncki ( znacznie więcej w wersji angielskiej ). Z ciekawostek należy dodać, że przypływy i odpływy w zatokach mimo, że nie są duże, są przesunięte w czasie o kilka minut. Powoduje to powstanie w kanale silnych prądów pływowych.

Przechodzimy po obu stronach mostu z jednej na drugą stronę. Widok z mostu jest imponujący, lustro wody znajduje się prawie 80 m poniżej. Oglądamy małe żaglówki i małe stateczki przepływające kanałem.
Kanał Koryncki - widok z mostu
Kanał Koryncki - widok z mostu 
Dalsza droga do Aten przebiega w większości brzegiem zatoki Sarońskiej. Nie jedziemy autostradą lecz równie dobrą drogą numer 8. Widoki są wspaniałe, jest późne popołudnie jedziemy na wschód, światło jest bardzo dobre.

Droga nr 8 od Kanału Korynckiego do Aten, a górą biegnie autostrada
Droga nr 8 do Aten, a po prawej stronie tory kolejowe
Port w Pireusie przy drodze
Po drodze zatrzymujemy się przy klasztorze Dafni, który znajduje się na przedmieściach Aten. Obiekt ten wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Znajdują się w nim wspaniałe mozaiki. Niestety podczas trzęsienia ziemi w 1999 r został poważnie uszkodzony i do dziś jest w remoncie. Oglądamy więc go tylko zza płotu. Więcej o klasztorze oraz zdjęcia tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Klasztor_Dafni
Jedziemy więc prosto na naszą kwaterę, wynajęliśmy małe mieszkanko w blokach na jednym z osiedli. Niestety trochę dalej od centrum ( 20 minut trolejbusem ). Dzisiaj już nie jedziemy do centrum Aten. Jesteśmy naładowani wrażeniami z podróży.


Niestety nasza przygoda z Peloponezem skończyła się ! 

Spędziliśmy tutaj 16 dni. Nie spodziewaliśmy się, że jest tu tak ładnie. Na Peloponezie można spędzić nie dwa tygodnie, ale dwa miesiące, a może i dłużej i będzie miało się co zwiedzać. Nam najbardziej podobała się Monemwazja i półwysep Mani, amfiteatr w Epidauros. Wszystkie oglądane przez nas miejsca są godne polecenia. Na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO na Peloponezie znajdują się: świątynia w Bassaj, starożytna Olimpia, ruiny bizantyjskiej Mistry, ruiny Tirynsu i Myken, amfiteatr w Epidauros. Antycznych ruin, starych klasztorów jest tu bardzo dużo. Nie tylko miłośnicy zabytków i historii znajdą tu ciekawe i interesujące miejsca. Fascynujące są też krajobrazy i przyroda. Wysokie i dzikie góry, przepaściste wąwozy i wreszcie wspaniałe wybrzeże morza o bardzo poszarpanej linii brzegowej. Niewiele jest tu dużych hoteli. Większość bazy noclegowej to małe hotele i pensjonaty oraz kwatery prywatne. Wszędzie można dojechać samochodem, co prawda boczne drogi są czasami wąskie, kręte i strome i nieco dziurawe, ale za to puste ze wspaniałymi widokami. Na Peloponezie dobrze będą się czuli podróżujący camperami, motorami i z namiotami. Trochę trudniejsza jest tu piesza turystyka wysokogórska, ponieważ brakuje schronisk, a szlaki są trudne i dzikie. W niższych partiach są ścieżki spacerowe i te są dość dobrze oznakowane.
Zachęcamy wszystkich do przyjazdu na Peloponez !





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz