niedziela, 22 maja 2016

3. Dziś Belgrad stolicą Serbii

Naszą trasę zaplanowaliśmy przez Belgrad. W Belgradzie byliśmy co prawda w 2007 r. jadąc do Czarnogóry, ale trafiliśmy wtedy na duże upały, było +44°C. Dłuższe chodzenie po mieście było wtedy trudne. W latach 80-tych byłem kilkakrotnie służbowo w Belgradzie. 



Z Timisoary wyjeżdżamy kilka minut po 13.00. Do Belgradu mamy tylko 160 km. Droga równa, dobra, mało ruchu. Formalności graniczne zabierają nam tylko kilkanaście minut. Po serbskiej stronie ruch jeszcze mniejszy, jest sobota. Do Belgradu przyjeżdżamy o 17.00. Spotykamy się tu z naszym hostem – Bojaną. Bojana wyposaża nas w plany miasta oraz udziela cennych wskazówek i informacji. Wynajmujemy od niej mieszkanko typu studio, położone w trochę zaniedbanej okolicy, ale za to blisko do Kalemegdanu. Zaraz wychodzimy na popołudniowo – wieczorny spacer.
Idziemy na Kalemegdan. Zaraz przy wejściu niespodzianka, spotykamy tu ulicę Tadeusza Kościuszki, czym zasłużył się on dla Serbii czy Belgradu? Nie wiemy. 


Ulica Tadeusza Kościuszki

Kalemegdan to ruiny kilku twierdz, położonych na wzgórzu w miejscu, w którym rzeka Sawa wpływa do Dunaju. W tym strategicznym miejscu twierdze wybudowali już Celtowie, dalej Rzymianie, Serbowie, Turcy i inni. Każdy coś zmieniał, dodawał nowe mury, baszty. Trudno się w tym wszystkim zorientować, ale dla nas nie jest to ważne. Dziś Kalemegdan to park, miejsce wypoczynku Belgradczyków. Alejki parkowe wkomponowano pomiędzy murami obronnymi, basztami, odnowiono kilka zabytkowych cerkiewek. Zwiedzamy dwie z nich cerkwię Ruzica, prawie cała obrośnięta dzikim winem, przytulona do jednych z wielu murów obronnych i zaraz obok mniejszą pod wezwaniem świętej Petki.
Cerkiew św. Petki na Kalemegdanie
Mury Kalemegdanu
Tureckie pozostałości - jeden z grobowców

Powoli wchodzimy na najwyższy punkt twierdzy i parku, roztacza się stąd wspaniały widok, na rzekę Sawę i jej ujście do Dunaju oraz na zachodnie dzielnice Belgradu. Po parku spaceruje bardzo dużo osób, w większości młodzieży, ale jest też dużo ludzi starszych. Siadamy na ławce i przypatrujemy się ludziom. Tu na szczycie Kalemegdanu zastaje nas zachód słońca. Schodzimy główną alejką trochę niżej. Tłum gęstnieje, gdzieniegdzie na ławkach siedzą młodzi, grają na gitarach, śpiewają. Obok, ktoś przyniósł sprzęt grający i kilkanaście par tańczy tango, walca oraz tańce ludowe. Widać, że jest to spontaniczne i stwarza wspaniałą atmosferę. Lubimy Belgradczyków za to. 
Młodzież na murach
i na ławkach
Zachód słońca na Kalemegdanie


Przedłużeniem głównej alejki parkowej jest główny deptak Belgradu – ulica Kenza Mihaila. Mimo, że jest już 21.30 uśmiechnięte tłumy się przewalają ulicą, wszystkie sklepy są otwarte ( ale informacja turystyczna nie ), w kafejkach i restauracjach wszystkie stoliki są zajęte. Belgrad żyje nocą, Belgrad się bawi. W jednym miejscu Coca Cola rozdaje ćwierćlitrowe buteleczki swojego napoju, zaraz dalej z jednego z balkonów miejscowy pieśniarz operowy dla przechodniów śpiewa arię operową oraz „Kalinkę”. Atmosfera jest niepowtarzalna, lubimy takie klimaty. Przed muzeami ustawiają się długie kolejki, jest to przecież noc muzeów.

Przedłużeniem ulicy Kneza Mihaila jest Terazije, to tu jest centrum Belgradu, tu znajduje się w tzw. Nowym Pałacu siedziba prezydenta Serbii. Wszystkie zabytki, reprezentacyjne gmachy są pięknie podświetlone. Belgrad nocą wygląda bardzo ładnie. Na koniec idziemy na ulicę Skadarlija ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Skadarlija ) . Jest to też deptak z mnóstwem małych restauracyjek, serwujących głównie serbską kuchnię, sklepami z pamiątkami, galeriami sztuki, antykwariatami,... . O 22.30 wszystkie stoliki są zajęte, w prawie każdej knajpce grają muzykanci, atmosfera wspaniała. Późną nocą wracamy do naszego mieszkanka. 

Nowy pałac - siedziba prezydenta Serbii
Stary Pałac
Budynek Parlamentu
Rano wstajemy późno i po śniadaniu idziemy do centrum, do kościoła katolickiego na mszę. Kościółek jest mały, położony w dzielnicy ambasad, trafiamy na mszę dla dyplomatów w języku angielskim. Po mszy idziemy w kierunku prawosławnego kościoła pod wezwaniem świętego Sawy. Znajduje się ona na wzgórzu, niedaleko centrum, jest to jedna z największych świątyń prawosławnych na świecie. Z zewnątrz jest od ok. 10 lat wykończona, lecz niestety w środku niewiele się od naszego ostatniego pobytu w 2007 r. zmieniło. Więcej o świątyni tutaj: https://en.wikipedia.org/wiki/Church_of_Saint_Sava.


Cerkiew świętego Sawy

Czar naszego wieczornego oczarowania Belgradem pryska w dzień. Belgrad wygląda tak, jakby w ostatnich trzydziestu latach nic tu się nie zmieniło. Co stało się z tym Belgradem, który w 80-tych latach był dla nas symbolem szyku, elegancji, mody, prawie jak Paryż? Wydaje się nam, że to nieodpowiedzialna polityka władz najpierw byłej Jugosławii, potem Serbii spowodowała, że Serbia wplątała się w szereg wojen wewnątrz bałkańskich i wszystkie przegrała. Czy koniecznym było oblężenie Sarajewa, bombardowanie Dubrownika czy Vukovaru? Czy zamiast prowadzić te wojny może lepiej byłoby negocjować? Na koniec Serbia i Belgrad bardzo ucierpiał na skutek bombardowań NATO. Na tym wszystkim najbardziej stracili Serbowie. (Uważamy, że NATO i UE popełniła błąd w przypadku Kosowa, może ten problem trzeba było rozwiązać inaczej). Teraz Serbia jest na rozdrożu, czy integrować się z UE czy szukać zbliżenia z Rosją. Z Rosją Serbię łączy stara przyjaźń (wyzwolenie spod okupacji tureckiej), religia, alfabet. (Widzieliśmy na ulicy pana, który w klapie marynarki miał medalion z podobizną Putina.) Z kolei UE nic nie robi, aby Serbię przyciągnąć do siebie. Naszym zdaniem integracja z Rosją byłaby dla Serbii katastrofą ( my Polacy zawsze traciliśmy na bliskich kontaktach z Rosją ). Na tym kończymy te nasze dygresje.
Jest bardzo gorąco i parno, dużo czasu spędzamy w parkach, siedząc w cieniu, podpatrujemy jak ludzie tu odpoczywają.
Robert Lewandowski jest chyba najbardziej popularnym tutaj Polakiem. Cały Belgrad „udekorowany” jest reklamami firmy Huawei z jego podobizną. Jest wszędzie. Chyba przesadzili z tą reklamą.
Idziemy jeszcze do cerkwi św. Marka i do cerkwi Wniebowstąpienia Pańskiego. Obie wspaniałe, ale każda ma inny charakter. Cerkiew św. Marka duża, jasna, surowa w środku, bez malowideł, ze wspaniałym ikonostasem. Cerkiew Wniebowstąpienia dużo mniejsza, ciemna, tajemnicza, cała pokryta freskami. 
Cerkiew świętego Marka
W cerkwi św. Marka
Cerkiew Wniebowstąpienia Pańskiego
Dalej przechodzimy obok budynku Parlamentu. 

Jeszcze raz budynek Parlamentu ( jak się przyjrzycie to na dole jest transparent potępiający NATO )
Na obiad idziemy oczywiście na Skadarliję, zamawiamy jagnięcinę w jednej z knajpek, poleconych przez Bojanę.

Restauracyjki na Skadarliji
Muzykanci w restauracyjkach
Po posiłku jeszcze spacer przez centrum miasta. Idziemy na kawę do jednej z najstarszych kawiarni Belgradu „?”. Ta dziwna nazwa ma swoją długą historię. Kiedyś, jeszcze w XIX w. władze kościelne nie chciały się zgodzić na nazwę „Kawiarnia Katedralna” (lokal jest blisko katedry), właściciele nadali jej tymczasową nazwę „?”, i tak zostało do dzisiaj. Już po ciemku idąc przez centrum miasta w kierunku naszego mieszkanka, zaglądamy do uroczego Parku Studenckiego.
Jutro jedziemy dalej – do Bułgarii.


Kawiarnia "?"



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz