 |
Stambuł, widok na Bosfor i azjatycką część miasta |
W
tym roku postanowiliśmy pojechać własnym autem na wyprawę po
Turcji. Taką wyprawę planowaliśmy już od wielu lat, ale zawsze
coś stawało na przeszkodzie. W 2019 roku chcieliśmy zwiedzić
Turcję z uwzględnieniem jej wschodnich terenów, które kiedyś
były sercem Armenii. Byłaby to niejako kontynuacja naszej podróży
z 2018 roku po krajach Zakaukazia (patrz nasz post: 1.Jedziemy
na Zakaukazie do Azerbejdżanu, Gruzji i Armenii).
Okazało się jednak, że wschodnie i południowo-wschodnie tereny
Turcji ze względu na wojnę w Syrii oraz zamieszki etniczne są
niebezpieczne. Zaczęliśmy już nawet korygować nasze plany
wyjazdowe ograniczając się do północnej i zachodniej Turcji. Aż
w końcu nasz entuzjazm do tego wyjazdu zgasł. Wreszcie w tym roku
się nam udało.
Zaplanowanie
wyprawy w trakcie epidemii Covid-19 było trudniejsze niż normalnie,
musieliśmy przestrzegać wszystkich przepisów covidowych zarówno w
Turcji, jak i we wszystkich krajach tranzytowych. Wyjeżdżając
byliśmy dwukrotnie zaszczepieni i posiadaliśmy tzw. „europejski
paszport covidowy” oraz tuż przed wyjazdem przez internet
wyrobiliśmy turecki kod HES.
Nasza
podróż trwała od 7 sierpnia do 26 października 2021, byliśmy
więc 81 dni w podróży, w tym 75 dni w samej Turcji. W sumie
przejechaliśmy prawie 12.000 km, w tym w Turcji 9.000 km.
Trasę
naszej wyprawy zaplanowaliśmy w oparciu o posiadane przez nas
przewodniki oraz blogi turystyczne i filmy na YouTube. Nieocenionym
źródłem informacji był blog turystyczny „Turcja w sandałach” oraz blog i vlog tur-tur.pl.
Bardzo dużo informacji zaczerpnęliśmy z Wikipedii (wersja
angielska, niemiecka i turecka) oraz z Wikivoyage i Wikitravel.
Informacje staraliśmy się czerpać także z portali informacyjnych
poszczególnych miast i regionów. Informacje o muzeach (godziny
otwarcia i ceny) z portalu muze.gov.tr.
Korzystaliśmy także ze stron internetowych poszczególnych
obiektów.
Turcja ma tak wiele do zaoferowania turystom, że planując
musieliśmy wybierać jedne miejsca, rezygnując z innych. Mieliśmy
też świadomość, że będziemy musieli korygować nasze plany w
trakcie podróży, bo niektóre nasze dzienne plany były bardzo
napięte.
Noclegi.
 |
Pensjonat rodzinny w Side |
 |
Hotelik w starej części Tarsu |
W
czasie naszej podróży spaliśmy w 41 miejscach (80 nocy), w tym w
Turcji 37 miejsc (76 nocy), co daje średnio dwie noce na jedno
miejsce. Staraliśmy się wybierać miejsca noclegowe w miarę tanie
ale takie, które miały bardzo dobrą opinię.
Największym naszym
powodzeniem cieszyły się małe rodzinne pensjonaty i hotele, o
klimatycznym wystroju i położeniu. Mieliśmy również domki
campingowe na wybrzeżu śródziemnomorskim, a w górach spaliśmy w
schronisku. Jeżeli nie mieliśmy wyboru to spaliśmy na wyższych
piętrach w hotelach, rekompensując sobie to ładnymi widokami.
 |
Taras hotelowy na dachu w Stambule |
 |
Ankara , widok z okna hotelowego |
 |
Kastamonu , widok z okna hotelowego |
 |
Dogubeyazit, widok z okna hotelowego (w głębi góra Ararat)
|
 |
Unye nad Morzem Czarnym , widok z okna hotelowego |
Wszędzie mieliśmy pokój dwuosobowy z łazienką i ubikacją
(europejską). Prawie wszędzie w cenę noclegu było wliczone
śniadanie (śniadania nie mieliśmy tylko na pierwszym noclegu w
Rumunii oraz na dwóch noclegach w Mardinie w Turcji).
Najtańszy
nocleg ze śniadaniem w Van kosztował nas dla dwóch osób
równowartość 14,50 Euro, najdroższy w Dogubeyazit 54,00 Euro,
średnio około 29,00 Euro. We wszystkich miejscach mieliśmy
zapewnione darmowe miejsce parkingowe. Najczęściej było to
wydzielone miejsce przed hotelem na ulicy, czasami na zapleczu
hotelu, czasami na strzeżonych parkingach publicznych obok hotelu,
raz w Bursie na hotelowym parkingu podziemnym, a w Izmirze na
parkingu na poddaszu hotelu (samochód tam wjeżdżał windą
towarową).
 |
Edirne, pensjonat rodzinny w centrum na przeciwko meczetu
|
Większość
noclegów (do Selçuku) zamówiliśmy jeszcze przed wyjazdem
(zaczynając dwa miesiące wcześniej) na portalach booking.com
lub hotels.com z
opcją odwołania rezerwacji, z uwagi na niepewną i zmienną
sytuację pandemiczną. W przypadku tego drugiego portalu zaletą
jest, że co dziesiąty nocleg może być darmowy. Jeden nocleg
zamówiliśmy na portalu airbnb.pl. Raz musieliśmy zmienić rezerwację.
 |
Cirali, domek campingowy |
Hotel zarezerwowany wcześniej w Stambule nie odpowiadał
na nasze maile. W Edirne odwołaliśmy tę rezerwację i zamówiliśmy
inny hotel, z którego byliśmy bardzo zadowoleni. Niespodzianką dla
nas była częściowa blokada portalu booking.com
w Turcji, to znaczy będąc w tym kraju nie mogliśmy rezerwować
noclegów na tym portalu, ale mogliśmy odwołać rezerwację
względnie dokonać jej korekt. Mogliśmy rezerwować na booking.com
noclegi w Turcji, będąc tylko poza jej granicami.
 |
Konya, klimatyczny hol w hostelu |
Nigdy
nie podajemy nazw hoteli, które się nam szczególnie podobają, ale
tutaj łamiemy tę zasadę. Nam najbardziej podobał się mały hotel
w Amasyi „Ziyagil Konagi”. Mieliśmy tu duży, bardzo czysty
pokój, położony w samym centrum najładniejszego miasta na trasie
naszej wyprawy. Miejsce parkingowe było dla nas zarezerwowane na
małym placyku przed hotelem. Hotel w Amasyi prowadzony był przez
rodzinę, panowała tu bardzo miła i przyjemna rodzinna atmosfera.
Ale takich dobrych hoteli było więcej.
 |
Mardin, apartament w bardzo starym budynku |
Za
to najgorszym naszym zdaniem był hotel „Hittite Houses” w
Bogazkale, pokój i łazienka nie były czyste, nie było dostępnej
ciepłej wody, nie działało WiFi w pokoju, a właściciel czy też
zarządca był niezbyt miły, chociaż byliśmy jedynymi gośćmi. Na
dodatek jedliśmy obiad w restauracji, znajdującej się na przeciwko
hotelu i prowadzonej przez tego samego zarządcę, gdzie mięso było
nieświeże i niejadalne. Taka niezbyt miła sytuacja była dla nas
dużym zaskoczeniem i na szczęście była jedyna.
Jedzenie.
 |
Śniadanie (bez granic ze "szwedzkiego stołu") w hotelu w Stambule |
 |
Śniadanie (ograniczone) na campingu w Kas |
Zdecydowana
większość śniadań serwowanych w hotelach była typu tureckiego,
to znaczy z reguły był „szwedzki stół”, a serwowane były
różnego rodzaju sery, pomidory, ogórki, oliwki, grillowane
bakłażany, papryka, ostre papryczki, jajko na twardo, czasami
wędlina (wołowa), pieczywo, konfitury, miód, czasami ciasta i
owoce oraz wiele innych potraw. Do picia była herbata, czasami kawa
(niestety rozpuszczalna) oraz woda i soki. Najlepsze i najbardziej
różnorodne i nie do przejedzenia śniadania mieliśmy w hotelu
„Asmali” w Stambule i w pensjonacie Kastamonu.
 |
Śniadanie (ograniczone, ale nie możliwe do przejedzenia) w pensjonacie w Kastamonu |
 |
Uliczny sprzedawca małży nad Bosforem w Stambule |
Turcja
należy do tych krajów, w których na jedzeniu nie musieliśmy
oszczędzać. Jedzenie w restauracjach, czy jedzenie na ulicy jest tu
tanie i smaczne. Kuchnia
turecka jest prosta, oparta na miejscowych produktach.
W restauracjach, czy w jedzeniu ulicznym najbardziej popularne są
różnego rodzaju kebaby.
 |
Adana kebab |
Kebab to mięso (wołowe, jagnięce
czy drobiowe) pieczone na pionowym lub poziomym ruszcie. Wszyscy
chyba spotkaliśmy się z döner kebab, oprócz niego
popularne są tu: iskander kebab (wołowina lub jagnięcina
podana na grzankach polana obficie sosem maślanym, podawana z gęstym
jogurtem),
 |
Patliçan kebab, a wyżej köfte |
adana i urfa kebab, to mięso mielone lub
drobno siekane pieczone na metalowych szpatułkach, patliçan
kebab kebab z bakłażanem. Wiele jest wersji lokalnych kebabów
takich jak çag kebab w Erzurum.
 |
Köfte po prawej, a po lewej duszona jagnięcina |
Bardzo popularne są tu
köfte. Są to małe kotleciki z mielonego mięsa wołowego,
jagnięcego lub mieszanego, pieczone na ruszcie lub duszone, są
podobne do naszych klopsików. W różnych rejonach Turcji są różne
odmiany köfte.
 |
Kuzu pirzoli, a powyżej potrawka z bakłażana |
Nam
bardzo smakowała jagnięcina, lubiliśmy kuzu pirzoli ("kuzu"
to jagnięcina), są to kotleciki z antrykotu jagnięcego. Bardzo
często jedliśmy różnego rodzaju szaszłyki(şiş).
Niektóre dania są ostre albo bardzo ostre, często podaje się do
nich pikantne papryczki grillowane lub konserwowane.
 |
Edirne ciğeri |
Czasami nasz
„google translator” nie potrafił przetłumaczyć nazw posiłków.
Wtedy zamawialiśmy na „chybił trafił”. W ten sposób
zamówiliśmy na pierwszy obiad w Edirne: Edirne ciğeri to
cienko pokrojone plastry wątróbki wołowej, które są panierowane
i smażone w głębokim tłuszczu, jak frytki (zupełnie nowy smak
wątróbki).
 |
Zestaw: ciğeri, şiş, köfte w Edirne
|
Musimy
jeszcze wspomnieć o dolmie, jest to coś w rodzaju naszych
gołąbków, tylko dużo mniejszych,
zawijanych w liście winogron najczęściej z ryżowym lub
ryżowo-mięsnym nadzieniem
 |
Potrawa z duszonej wołowiny |
oraz o różnych mięsach duszonych,
podawanych w małych, najczęściej ceramicznych, brytfannach.
 |
Lahmacun z różnymi dodatkami w lokancie przed Diyarbakir |
 |
Lahmacun w bistro w Mardinie |
Często
jedliśmy: gözleme, są to cienkie podpłomyki lekko
posmarowane tłuszczem lub pastą mięsną; lahmacun podobne
choć nieco grubsze ciasto pieczone najczęściej z cienką warstwą
mielonego mięsa; pide – placki podobne do włoskiej pizzy
najczęściej w kształcie łódeczki.
 |
Baklawa w Gaziantep |
Podróżując
po Turcji trzeba wspomnieć o tureckich słodkościach. Nam bardzo
smakowały różnego rodzaju baklawy. Najlepszą jedliśmy w
Gaziantep, była to baklawa zrobiona na bazie orzechów pistacjowych.
Niestety baklawy, jak i inne tureckie słodycze są bardzo kaloryczne
i jedliśmy je z dużym umiarem.
 |
Sklep z baklawą i innymi słodkościami |
Próbowaliśmy także innych
słodkości, ale nazw nie zapamiętaliśmy.
W
przeważającej ilości restauracji w Turcji nie sprzedaje się
alkoholu, ani piwa (Turcja to kraj islamski). Nie dotyczy to Riwiery
Tureckiej, tu alkohol i piwo jest ogólnie dostępne. Piwo i
mocniejszy alkohol można kupić w dużych sklepach spożywczych i w
sklepach monopolowych, ale ceny są zaporowe.
 |
Zupa i inne przystawki przed daniem głównym |
W restauracjach
zamawiając posiłek najczęściej zaraz po zamówieniu dostawaliśmy
wodę i tak zwaną „czekajkę”. Była to najczęściej jakaś
sałatka i pieczywo, a po posiłku otrzymywaliśmy z reguły bardzo
dobrą czarną herbatę. Wszystko to było wkalkulowane w cenę dania
głównego. Zawsze do obiadu piliśmy ajran (słonawy jogurt z wodą)
różnie podawany, jak widać na zdjęciach. Najmniej za posiłek
obiadowy zapłaciliśmy 30 lir tureckich, najwięcej 180 lir. Średnio
płaciliśmy ok. 100-110 lir tureckich to jest ok. 45 zł za dwie
osoby.
 |
Kawa z widokiem na most na drodze Van - Midyat |
W
Turcji najbardziej popularnym napojem jest herbata. Pije się ją
wszędzie z małych szklaneczek w kształcie kwiatu tulipana.
Powszechne są uliczne herbaciarnie, często przy meczetach, gdzie
serwuje się tylko herbatę. Herbatę można zamówić nawet na migi,
wyciągając podniesione dwa palce dostaniemy dwie herbaty. Tak
podana herbata kosztuje od 0,90 do 2,00 zł.
Kawę
można dostać najczęściej parzoną na sposób turecki: bardzo
drobno zmieloną kawę (z odmierzonym cukrem) zalewa się zimną
wodą i gotuje w miedzianych tygielkach. Kawę podaje się w
maleńkich fajansowych filiżankach, które wkłada się do bogato
zdobionych metalowych koszyczków. Serwowana kawa jest mocna, w smaku
różni się nieco od espresso. Kawa jest droższa od herbaty, my
płaciliśmy od 4,00 do 5,50 złotych. Niestety w hotelach do śniadania serwowano kawę rozpuszczalną.
 |
Herbata przy Ulu Camii w Adanie |
 |
Herbata w Eskisehir |
 |
Herbata z widokiem na zamek w Kastamonu |
 |
Herbaciarnia w Różowej Dolinie w Kapadocji |
 |
Herbata u wejścia na szlak do Kanionu Valla |
 |
Herbata na wzgórzu Boztepe z widokiem na Morze Czarne |
Jak
przyjechaliśmy na wybrzeże, zdominowane przez turystów, to porcje
były mniejsze, za sałatę czy herbatę trzeba było osobno płacić.
Restauracji z europejskim jedzeniem było tu więcej niż tureckich.
W tureckich restauracjach najbardziej irytowały nas dwie rzeczy. Po
pierwsze - jak kelner przynosił menu to od razu chciał wiedzieć co
zamawiamy (gdybyśmy wiedzieli to nie prosilibyśmy o menu), po
drugie kelnerzy często zabierali (nie pytając nas) talerze z
niedokończonym posiłkiem, czy szklaneczki z herbatą. Szybko
nauczyliśmy się pilnować naszych talerzy i szklanek.
 |
Bazar z owocami w Bursie |
 |
Stragan oferujący soki z różnych świeżych owoców w Antalyi |
W
Turcji staraliśmy się jeść dużo owoców. Owoce kupowaliśmy
przeważnie na bazarach lub na przydrożnych straganach. Cały czas
były dostępne różne rodzaje winogron. Jak przyjechaliśmy to było
jeszcze sporo brzoskwiń. Cały czas były dostępne wspaniałe
świeże figi (w cenie 8,00-9,00 zł/kg). Świeżo suszone figi są
wspaniałe, takich u nas nie kupicie. Pod koniec naszego pobytu
pojawiły się pyszne zielone mandarynki, które po kilku dniach
dojrzewały i zmieniały kolor na pomarańczowy oraz świeże
granaty. Wyciskany sok ze świeżych granatów to witaminowa bomba,
staraliśmy się go pić przy każdej nadarzającej się okazji.
 |
Bazar w Stambule w okolicach Bebek |
 |
Jedno ze stoisk na bazarze rybnym w Kuşadası |
Bazary
zachwycają też ogromnym wyborem warzyw, w szczególności różnych
odmian papryk, pomidorów, roślin strączkowych i bakłażanów.
Wszystko to jest dużo tańsze niż w Polsce,
przynajmniej dwukrotnie. Nad morzem również interesująco wyglądają targi rybne.
"Odkryliśmy"
tu na nowo orzechy laskowe, ale prażone (cena 30-35,00 zł/kg nad
Morzem Czarnym, a 40-50,00 zł w głębi kraju). Natomiast
zawiedliśmy się na pistacjach. W porównaniu do dostępnych u nas
amerykańskich nie były dużo tańsze i nie były też smaczniejsze.
 |
Przyprawy na bazarze w Sanliurfie |
 |
Orzechy i bakalie na bazarze w Bursie |
Na
bazarach podziwialiśmy stoiska z wieloma przyprawami. Zatrzymywaliśmy się
przy nich, aby nacieszyć się zapachami. Powszechne były stoiska z
przeróżnymi bakaliami.
Podróżowanie
samochodem po Turcji.
 |
Typowa droga dwupasmowa ( z Konya na południe) |
Po
Turcji przejechaliśmy prawie 9000 km. Byliśmy pozytywnie zaskoczeni drogami. Z reguły były to drogi dwujezdniowe o dobrej nawierzchni. Jeździliśmy
też drogami gorszymi, szutrowymi i terenowymi, jak chcieliśmy
dojechać do mniej popularnych i dostępnych atrakcji turystycznych.
 |
Tunele są tu bardzo często ( droga z Amasya do Unye) |
W Turcji jest sporo autostrad (głównie w zachodniej części).
Większość autostrad jest płatna. Są dwa systemy płatności za
autostrady: HGS i ODS. Dla turystów wygodniejszy jest system HGS,
jest to system przedpłacony. Chcąc jeździć autostradami należy
wykupić na poczcie lub w wybranych stacjach benzynowych niewielką
naklejkę, którą przykleja się do przedniej szyby. Przy zakupie
trzeba okazać paszport i dowód rejestracyjny. My za naklejkę
płaciliśmy 12,50 lir. Należy też przedpłacić opłaty za
autostrady. My przy zakupie wpłaciliśmy 300 lir, a potem
dopłaciliśmy jeszcze 70 lir.  |
Droga terenowa do wodospadu Agaran |
Niestety przygotowując się do
podróży nigdzie nie natrafiliśmy się na ceny opłat za
poszczególne odcinki autostrad. Najwięcej zapłaciliśmy za
przejazd mostem „Osman Gazi” nad zatoką Izmit (ponad 140 lir).
Wjeżdżając i wyjeżdżając z odcinka płatnego autostrady należy
zwolnić do 30 km/godz.  |
Droga szutrowa w górach Kackar |
System sczytuje dane z naklejki i pobiera
płatność. Teoretycznie można sprawdzić stan swojego konta ze
strony internetowej, ale mieliśmy kłopot z jej tłumaczeniem i
logowaniem się. Na swoim koncie można mieć saldo ujemne, które
trzeba uregulować do 7 dni. Sprawdzaliśmy stan swojego konta kilka
razy na poczcie.
Po
Turcji jeździ się specyficznie. Odnieśliśmy wrażenie, że
przepisy ruchu drogowego są tu jedynie zaleceniem, a nie prawem.
Praktycznie nikt tu nie przestrzega przepisów.
 |
Często na drogach można spotkać zwierzęta |
Nam zdarzyło się kilka razy, że ktoś nas wyprzedzał poboczem na autostradzie, mając dwa lewe pasy wolne!!
W miastach ruch jest bardzo duży, wszyscy tu wciskają się, wymuszając pierwszeństwo. Obowiązuje tu jedna zasada: „oczy masz z przodu i musisz uważać na to co przed tobą”. Właściciel hotelu w Van, jadąc z nami na wycieczkę powiedział nam: w Turcji jak uderzysz w auto przed tobą, to będziesz „miał kłopot”, a jak w pieszego to będziesz miał „bardzo duży kłopot” (nikt nie chce mieć problemów).
 |
Droga D-950 do Erzurum |
Piesi nie mają tu pierwszeństwa, muszą uważać na kierowców, a oni na pieszych. Przechodzą przez jezdnię we wszystkich możliwych miejscach, nawet na czerwonym świetle. Policji jest dużo, ale nie reaguje na wykroczenia drogowe. Mimo to nie ma tu wielu wypadków. My widzieliśmy tylko kilka drobnych stłuczek.
Im
dalej na wschód od Ankary czy Stambułu tym więcej jest na drogach
posterunków wojskowych czy policyjnych. Czasami są to miejsca
doraźne, a czasami miejsca wybudowane na dłuższy czas. Dojeżdżając
do takiego miejsca należy zwolnić prędkość, czasami jest to
wymuszane betonowymi barierami. Służby kontrolują samochody
najczęściej wyrywkowo. My byliśmy przepuszczani, tylko dwa razy
"zakwalifikowano" nas do kontroli, chyba przez pomyłkę.
Czasami przy takich punktach kontrolnych stoją wojskowi z długą
bronią gotową do strzału oraz wozy opancerzone. Przypominało to
trochę nasz stan wojenny z lat 80-tych XX wieku, ale lepiej
zorganizowany.
Po
Turcji jeździliśmy z darmową nawigacją na telefon pl.mapy.cz,
jest ona bardziej szczegółowa, aniżeli używana przez nas w
Tajlandii maps.me. Nawigacji tej używaliśmy także do spacerów po
miastach czy naszych trekkingach. Wadą tej nawigacji jest słaba
wyszukiwarka, czasami pomagaliśmy sobie wyszukiwarką googlowską.
W
Turcji z powodu dużego spadku kursu liry tureckiej płaciliśmy za
litr oleju napędowego średnio ok. 3,30 - 3,60 zł.
Poniżej
zapraszamy na pokaz slajdów z widokami zmieniających się
krajobrazów z naszego samochodu z tej wyprawy po Turcji.
Pokaz slajdów - krajobrazy Turcji zza szyb naszego samochodu
Ubezpieczenie.
Jadąc
do Turcji, jak zwykle ubezpieczaliśmy się od kosztów leczenia w
sprawdzonym wcześniej TU Europa
(warto
sprawdzić ceny w porównywarkach, my kupowaliśmy to ubezpieczenie
przez Rankomat).
Tym razem na szczęście nie mieliśmy potrzeby korzystać z
tego ubezpieczenia.
Problemem
było uzyskać w Polsce ubezpieczenie AC samochodu, które byłoby
ważne na terenie całej Turcji, a nie tylko w jej części
europejskiej. Takie ubezpieczenie znaleźliśmy tylko w PZU,
posiadaliśmy także "zieloną kartę" (sprawdzana była
przy wjeździe do Turcji i Serbii w drodze powrotnej). Z tej polisy
również nie mieliśmy potrzeby skorzystać.
Co nam się podobało w Turcji.
 |
Bazylika Hagia Sophia w Trabzonie |
Turcja
to prawdziwa bogata skarbnica wielu kultur. Znajdziemy tu nie tylko
zabytki tureckie: seldżuckie czy osmańskie, ale także
bizantyjskie, ormiańskie, greckie, rzymskie, licyjskie, urartu, czy
wcześniejsze hetyckie oraz innych kultur.
 |
Katedra ormiańska na wyspie Akdamar na jeziorze Van |
Nie musimy wyjeżdżać do Grecji czy Włoch, to tu możemy zobaczyć najlepiej zachowane: miasto greckie - Efez, antyczny rzymski teatr w Aspendos czy niedostępny grecki zespół świątynno-sepulkralny na Górze Nemrut, wspaniałe rzymskie łukowe mosty, z których najwspanialszy jest Most Cendere (Severan).
 |
Licyjskie grobowce na rzeką Dalyan |
 |
Rzymski amfiteatr w Aspendos |
 |
Stożkowe domy w biblijnym, starożytnym Harran |
 |
Teatr rzymski w Side |
 |
Licyjskie grobowce i amfiteatr w Myra (Demre) |
 |
Rzymski most Cendere koło Nemrut Dagi |
 |
Monastyr Św. Gabriela (syryjski) obok Midyat |
W
Turcji odnajdziemy też zabytki z początków chrześcijaństwa w
Midyat, Mardinie, Hattay, Selcuku czy w Demre (Myra).
 |
Dom (kaplica) NMP w Selcuku |
 |
W nieczynnym klasztorze prawosławnym Sumela koło Trabzonu |
 |
Taras widokowy nad kanionem Tokatli |
Turcja to wspaniałe
krajobrazy, w którym dominują krajobrazy górskie i wyżynne.  |
W kanionie Şahinkaya
|
Nam podobał się krajobraz wybrzeża Morza Czarnego (szkoda, że podczas naszego przejazdu było tak wilgotno i zamglenia znacznie ograniczały widoczność), wspaniałe były krajobrazy Gór Pontyjskich, otoczenia jeziora Wan, Kapadocji, Wyżyny Anatolijskiej, Gór Taurus czy wybrzeży Morza Śródziemnego i Egejskiego. Podziwialiśmy wiele wspaniałych wodospadów, pięknych jezior, rzek i plaż. Byliśmy też w kilku kanionach.
 |
"Nasze" schronisko w górach Kackar |
 |
Załamanie pogody w górach |
 |
Wodospad Tortum |
 |
Góra Ararat |
 |
Jezioro Van |
 |
Wulkan Erciyes Dağı 3916 m z Uçhisar Kalesi |
 |
Kanion w Dolinie Ihlara |
 |
Widok na plażę w Cirali ze Szlaku Licyjskiego |
 |
Plaża u wylotu Doliny Motyli |
 |
Jezioro Uzungöl |
Turcja to dobre miejsce do uprawiania
turystyki górskiej. Wyznakowano tu wspaniałe długodystansowe
widokowe szlaki: Szlak Licyjski, Szlak Św. Pawła i Szlak Karyjski
(Carian Trail). Brakuje tutaj infrastruktury turystycznej (nie ma
schronisk), widzieliśmy sporo turystów wędrujących z pełnym
wyposażeniem campingowym.
 |
Na Szlaku Licyjskim |
 |
Turyści na Szlaku Licyjskim |
Przeszliśmy tylko trzema krótkimi
fragmentami Szlaku Licyjskiego, widoki były wspaniałe. Żałujemy,
że nie jesteśmy młodsi i dłuższe chodzenie z ciężkimi
plecakami to już nie dla nas. Trudno nam teraz powiedzieć, które
widoki były najładniejsze, chyba te z naszych krótkich trekkingów Szlakiem Licyjskim, są to widoki jednocześnie na góry i
morze. Wspaniałe były także widoki z samochodu w drodze do Erzurum
(droga D950). Niezapomniany był widok z Nemrut Dagi oraz w okolicach
Dogubeyazit na pałac Ishaka Paszy oraz wiele innych.
Podczas
naszej podróży po Turcji odwiedziliśmy dwanaście miejsc wpisanych na listę
światowego dziedzictwa UNESCO:
-
zespół zabytkowy z Meczetem Selimiye w Edirne (patrz poniżej: Cztery stolice Turcji),
-
pełne zabytków centrum Stambułu (patrz poniżej: Cztery stolice
Turcji),
-
zabytkową pierwszą stolicę Osmanów - Bursę (patrz poniżej: Cztery stolice Turcji),
-
osmańskie miasto Safranbolu,
 |
Sanfranbolu |
 |
Sanfranbolu |
-
dawną stolicę Hetytów – Hattusę,
 |
Hattusa - Lwia Brama |
 |
Hattusa - Yazılıkaya |
-
dawną stolicę Armenii – Ani,
 |
Ani - po drugiej stronie rzeki Armenia |
 |
Ani - ruiny katedry z X wieku |
-
cytadelę w Diyarbakir,
 |
Widok z mostu na cytadelę w Diyarbakir |
 |
Mury cytadeli w Diyarbakir |
-
Göbekli Tepe,
 |
Göbekli Tepe |
 |
Göbekli Tepe |
-
Górę Nemrut,
 |
Góra Nemrut |
 |
Góra Nemrut |
-
Park Narodowy Göreme,
 |
Gereme |
 |
Gereme - Dolina Miłości na tle Doliny Różowej |
-
Ksantos – Letoon,
 |
Ksantos-Letoon, amfiteatr |
 |
Ksantos-Letoon |
-
Hierapolis – Pamukkale,
 |
Hierapolis |
 |
Pamukkale |
-
Pergamon,
 |
Pergamon |
 |
Pergamon |
oraz
wiele ciekawych miast: stolicę Ankarę, ładną Amasyę, Safranbolu,
Kastamonu, Erzurum, Midyat, Mardin, Diyarbakir, Sanliurfa, Konya,
Alanyę, Antalyę, Side, Marmaris, Izmir i wiele innych.
 |
Amasya |
 |
Kastamonu |
 |
Midyat |
 |
Mardin |
 |
Diyarbakir |
 |
Sanliurfa |
 |
Halfeti |
 |
Konya |
 |
Antalya |
 |
Izmir |
 |
Adana |
 |
Erzurum |
Bardzo
zadbane są miejsca historyczne udostępniane turystom. Nawet te, które nie należą do
tureckiej historii czy tradycji, co kiedyś nie było takie
oczywiste.
Najbardziej
nam się podobała turecka serdeczność i gościnność. Tak miłych,
otwartych i pomocnych ludzi nie spotkaliśmy dotychczas nigdzie
podczas naszych podróży, może tylko w Azerbejdżanie, Armenii czy
Azji Środkowej. Piszemy tu „turecka gościnność”, ale ta
gościnność była największa na wschodzie Turcji, gdzie w
większości mieszkają Kurdowie. Może więc powinniśmy napisać:
„turecka i kurdyjska gościnność”.
Poniżej przedstawiamy filmik dotyczący napotkanych ludzi podczas tej podróży po Turcji.
Nasz pokaz slajdów "Ludzie w naszej podróży po Turcji 08.08-26.10.2021"
Drobnych
gestów pomocy i serdeczności ze strony miejscowych podczas tej
podróży mieliśmy wiele. Na przykład takich jak w Amasyi gdy
chcieliśmy kupić kawałek baklawy to sprzedawca poczęstował nas
baklawą i jeszcze z pobliskiej herbaciarni zamówił dla nas
herbatę. Lub takich, jak w Konyi w prostej herbaciarni przy meczecie, gdy przyszło do płacenia kelner nam powiedział: „tamten pan za
was zapłacił” wskazując na mężczyznę, który w tej chwili
wychodził. Nie było to wiele, cztery herbaty w tej herbaciarni to
mniej niż 4 złote, ale czy u nas podobny gest byłby możliwy? Podobnie było w innych miejscach. Lub
takich, jak w Stambule, gdy staliśmy bezradni przy automacie
sprzedającym i doładowującym Istanbulkart poprosiliśmy o pomoc
starszego pana, który pomógł nam kupić, potem doładować karty. A następnie zaprowadził nas do biura, aby spersonifikować karty i
stał z nami przez kilka minut w kolejce. Tutaj wystarczy złapać z
drugim człowiekiem kontakt wzrokowy, uśmiechnąć się jednocześnie
kładąc prawą rękę na sercu i już masz przyjaciela.
Ubikacje
publiczne w większości były "kucane", chociaż prawie
wszędzie były kabiny z ubikacjami europejskimi. Ubikacje publiczne
czasami były płatne, ale cena była niewielka od 0,50 do 1,50 zł.
Ubikacje publiczne z reguły były czyste, wszędzie były umywalki
do umycia rąk. W razie potrzeby zawsze mogliśmy skorzystać z
ubikacji w restauracjach czy w kawiarniach (nie będąc ich
klientami), zawsze bezpłatnie. Przy prawie wszystkich meczetach,
nawet tych małych, znajdują się ubikacje, najczęściej są
bezpłatne.
W
Turcji czuliśmy się bardzo bezpiecznie, bardziej niż u nas.
Widzieliśmy jak na wschodzie ludzie zostawiają samochody z zakupami
lub dokumentami na parkingu i nie zamkniętymi szybami. Z drugiej
strony nie prowokowaliśmy sytuacji niebezpiecznych, po zmroku nie
wychodziliśmy w miejsca gdzie nie było ludzi. W Turcji zarówno na
drogach, jak i w miastach jest dużo różnych służb mundurowych
powoduje to wzrost poczucia bezpieczeństwa wśród turystów. Raz
policja nam bardzo pomogła. W Gaziantep zamówiliśmy hotel na
starym mieście, była tam plątanina uliczek jednokierunkowych,
nawigacja pokazywała nam tak wąskie uliczki, że nie mogliśmy w
nie wjechać. Poprosiliśmy policję, żeby nam pokazała drogę,
policjant na motorze podprowadził nas pod hotel.
Podróżowaliśmy w
czasach pandemii. Mieliśmy duże szczęście, że w Turcji nie było
w czasie naszego pobytu zbyt wielu restrykcji. Wszystkie muzea i
miejsca turystyczne wraz całą infrastrukturą były ogólnie dostępne. W niektórych hotelach
sprawdzano nam kod HES. W środkach komunikacji miejskiej oraz w
pomieszczeniach zamkniętych trzeba było nosić maseczki, ale oprócz
muzeów nie było to zbyt mocno egzekwowane.
Co
nam się nie podobało w Turcji.
Palenie
papierosów jest tu prawdziwą plagą. Palą tu prawie wszyscy i
wszędzie. Nawet nie zważa się na dzieci, będące w bliskim
otoczeniu palących, dotyczy to również rodziców i dziadków. Pali się w restauracjach przy stolikach. Idąc
zatłoczoną ulicą czuć smród papierosów. Papierosy są tu
relatywnie tanie i łatwo dostępne. Ale za to nie spotkaliśmy tu agresywnej i
podpitej młodzieży, bo prawie nikt tu nie pije alkoholu, nawet
piwa.
Najmniej zachwyciły nas miasta, stara zabudowa jest
niezadbana, jakby bez planu. Nowe dzielnice i nowe bloki mieszkaniowe
(przeciwnie do starych) są ładne i kolorowe.
Nasz
wyjazd do Turcji był relatywnie tani, wszystko było spowodowane
bardzo dużym spadkiem wartości liry tureckiej. Spadek wartości
pieniądza był dużo szybszy niż wzrost cen. Jak byliśmy w
Stambule w roku 2008 to wtedy ceny paliwa w przeliczeniu na złotówki
były najwyższe w Europie, a teraz były zdecydowanie najniższe.
Turcja
to zdecydowanie przyjazny dla turysty kraj. My podzieliliśmy Turcję
na dwie części: pierwsza to wybrzeże Morza Śródziemnego i Egejskiego zdominowane przez turystów zagranicznych oraz
pozostałą część. Nam na wybrzeżu nie podobały się olbrzymie „resorty” turystyczne, ładne architektonicznie, ale czasami mocno kiczowate. Przerażała nas masa ludzi, hałas. Byliśmy w pandemii, podobno turystów było tego roku mało. Nie wyobrażamy sobie jaki byłby tam tłok gdyby nie było pandemii. Stanowczo to nie nasze klimaty. Krajobrazowo wybrzeże jest najładniejsze, są
tu góry i morze, pogoda jest świetna. Są tu też wspaniałe
zabytki, bliskie naszej kulturze.
Pozostała część Turcji, oprócz wspaniałych
krajobrazów i zabytków to mili, serdeczni, gościnni, pomocni,
wspaniali i ciekawi świata ludzie. Ta serdeczność jest tym
większa im bardziej oddalamy się od wybrzeża. Wschodnia część
Turcji jest bardziej autentyczna. Turystów jest tu dużo mniej, w
większości są tacy jak my, pozdrawiamy się, wymieniamy
doświadczenia. Jeżeli chcecie zobaczyć autentyczną Turcję to
jedźcie na wschód, za kilka lat będzie za późno. Lub jeżeli
macie energię i siły to wybierzcie się na wędrówkę którymś z wspomnianych przez nas szlaków.
Na poniższej mapce przedstawiliśmy trasę naszej podróży. W sumie przejechaliśmy samochodem prawie 12 000 km, w tym 9 000 km po Turcji. Nie mieliśmy po drodze żadnej awarii, nawet przepalonej żarówki, czy przebitej opony. Zanotowaliśmy tylko niewielkie obtarcie lakieru, gdy na wąskich uliczkach w starym mieście w Gaziantep nie zmieściliśmy się w zakręcie. Udało się nam przejechać tę trasę nie płacąc nigdzie mandatu.
Trasa naszej podróży po Turcji, około 9 tys. km (mapkę można dowolnie powiększać)
Trasę
całej naszej podróży podzieliliśmy umownie na
siedem etapów:
1.
Dojazd z Polski do Turcji, to niecałe 1650 km (opis poniżej),
2.
Cztery stolice Turcji, to około 1000 km (opis poniżej),
3.
Czarnomorska część Turcji, to około 1900 km (nasz post: Czarnomorska część Turcji, kolejny etap wyprawy),
4.
Wschodnia część Turcji, to 1550 km (nasz post: Wschodnia część Turcji, kolejny etap wyprawy),
5.
Południowa część Turcji, to 2100 km,
6.
Turcja śródziemnomorska, tzw. Riwiera Turecka i egejska, to 2150
km,
7.
Droga powrotna z Turcji do Polski, to prawie 1500 km.
Spróbujemy każdy z tych etapów wyżej wymienionych opisać, w tym poście poniżej (pierwszy i drugi etap) i dalsze w następnych naszych postach.
Dojazd
z Polski do Turcji.
Długo
zastanawialiśmy się jaki mamy wybrać wariant dojazdu do naszego celu, czyli Turcji, czy przez
Słowację, Węgry, Serbię i Bułgarię (nazwaliśmy wariantem serbskim) czy przez Rumunię, zamiast Serbii (wariant rumuński).
Wariant serbski jest krótszy o ponad 100 km od wariantu rumuńskiego,
a większą część trasy pokonuje się autostradami. Przekłada się
to na krótszy teoretycznie przejazd od 4 do 5 godzin od wariantu
rumuńskiego.
Jednak zdecydowaliśmy się na wariant rumuński
dlatego, że wszystkie kraje tranzytowe to państwa UE, gdzie mając
„paszport covidowy” nie powinniśmy mieć kłopotów z
przejazdem. Ponieważ na granicy tureckiej powinniśmy być nie
później niż 72 godziny od otrzymania kodu HES, nie mieliśmy czasu
na zwiedzanie czegokolwiek po drodze. Przejazd zaplanowaliśmy na
sobotę, niedzielę i poniedziałek myśląc, że w weekend będzie
mniejszy ruch. Niestety w niedzielę była piękna pogoda i chyba
wszyscy Rumuni wyruszyli samochodami na łono natury. Spowodowało to
olbrzymie korki i zatory na drogach, w których łącznie straciliśmy
około pięciu godzin.
Przekraczanie
granicy polsko-słowackiej i słowacko-węgierskiej było
bezproblemowe, chociaż mieliśmy niejasne informacje w sprawie
tranzytu przez Węgry. Miał tu być kontrolowany wjazd. Natomiast na
granicy węgiersko-rumuńskiej odprawa kilkunastu samochodów po
stronie węgierskiej trwała ponad godzinę, co przypominało nam
czasy słusznie minione. Podobnie było na granicy
rumuńsko-bułgarskiej po stronie bułgarskiej. Zaskakująco
profesjonalnie i kompetentnie przebiegała odprawa przez Turków na
przejściu w Lalapaşa. Podczas całej podróży do Turcji i z
powrotem nikt nie sprawdzał nam „paszportu covidowego” oprócz
kontroli tureckiej przy wjeździe.
Na
noclegi zatrzymaliśmy się w Cluj (Kluż) oraz w małej wiosce w
Bułgarii niedaleko Ruse.
Cztery
stolice Turcji.
W
X i XI wieku, na tereny Anatolii (dzisiejszej Turcji) zaczęły z
Azji Środkowej napływać plemiona tureckie (Turków Seldżuckich).
W roku 1071 w bitwie pod dzisiejszym miastem Malzigirt pokonali armię
bizantyjską i na jakiś czas zajęli całą Anatollię. Potem
Imperium Seldżuków rozpadło się. Na krótko powstało Państwo
Seldżuków Anatolijskich z sułtanatem w Konii. Nie kontrolowało
ono całej Anatolii, tylko jej część. Z powodu walk o władzę
wewnątrz państwa i najazdu mongolskiego w XIII wieku rozpadło się
na szereg emiratów. Rozpad państwa seldżuckiego pozwolił innym
małym państewkom na usamodzielnienie się i ekspansję. Najwięcej
na tym rozpadzie skorzystało małe państwo w północno-zachodniej
Anatolii rządzone przez Ertuğrula, a później przez jego syna
Osmana (od jego imienia została nazwana dynastia, a europejscy
historycy powstałe imperium nazwali Imperium Osmańskim). Syn Osmana
Orhan zdobył bizantyjskie miasto Prussę (Brussę), dzisiejszą
Bursę. I tutaj w Bursie powstała pierwsza stolica Państwa
Osmańskiego, była nią w latach 1326 – 1402. Później zdobycze
terytorialne Osmanów następowały lawinowo, na początku XV wieku
wkroczyli do Europy i okrążając Konstantynopol zdobyli Adrianopol,
dzisiejsze Edirne. Ponieważ planowali dalszą ekspansję na
Cesarstwo Bizantyjskie i Europę, to do Edirne przenieśli swoją
stolicę. Edirne było stolicą Osmanów do zdobycia Konstantynopola
w 1453 roku (dzisiejszy Stambuł).
Pierwsza
część naszej podróży po Turcji prowadziła właśnie przez te
trzy stolice oraz Ankarę, obecną stolicę Republiki
Turcji, przeniesioną ze Stambułu w roku 1923 (po upadku Imperium
Osmańskiego).
Mapka naszej podróży przez "Cztery stolice Turcji" (można ją dowolnie powiększać)
 |
Edirne |
Do
Edirne,
pierwszego naszego miasta w Turcji, przyjechaliśmy z Bułgarii wczesnym
popołudniem. Jeszcze przed przyjazdem do hotelu pojechaliśmy do
odległej dzielnicy Edirne Karaağaç. Przyjechaliśmy tu, aby obejrzeć dawny budynek dworca kolejowego (dziś siedziba Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Trackiego), pomnik Traktatu z Lozanny, oraz tak zwany Nowy Most na rzece Marica.
 |
Edirne, budynek dworca kolejowego |
 |
Edirne, pomnik Traktatu z Lozanny
|
 |
Edirne, Nowy Most |
 |
Widok na Edirne
|
Może zacznijmy od historii:
Po
pierwszej wojnie światowej, Turcji jako sojusznikowi Niemiec, został
narzucony traktat z
Sèvres. Był on
bardziej restrykcyjny dla Turcji niż traktat wersalski dla Niemiec.
Turcja utraciła w nim wszystkie ziemie w arabskich krajach na
południe od dzisiejszych granic. Tracja wraz z Edirne miała być
włączona do Grecji, duży obszar wokół Smyrny (dzisiejszego
Izmiru) miał być przez pięć lat zarządzany przez Grecję,
Wschodnia Anatolia miała być przyznana Armenii, miał powstać
autonomiczny obszar Kurdystanu, wąski pas południa Turcji miał
przypaść Francji i Wielkiej Brytanii. Największe były
konsekwencje finansowe i wojskowe, Turcja nie mogła swobodnie
ustalać swojego budżetu, Bank Narodowy miał
być nadzorowany przez Anglię i Francję, Wojsko miało być
ograniczone do 50 tys. bez prawa posiadania ciężkiego uzbrojenia.
Turcja miała być pozbawiona jakiegokolwiek prawa kontroli cieśnin
Dardanele i Bosforu. Jeszcze przed podpisaniem tego traktatu Grecja
rozpoczęła za namową Wielkiej Brytanii wojnę z Turcją chcąc
wymusić na Turcji większe ustępstwa terytorialne. Traktat z Sevres
nie wszedł w życie nie został ratyfikowany przez Turcję. Podczas
gdy w Sevres toczyły się negocjacje z przedstawicielami Imperium
Osmańskiego faktyczną władzę w Turcji miał ruch nacjonalistyczny
pod przywództwem Mustafy Kemala nazwanego
później Atatürkiem (ojcem Turków). Zorganizował on narodowe
powstanie i toczył w latach 1919 – 1922 Wojnę o Niepodległość
z Grekami, Ormianami, Francuzami, wszystkie były zwycięskie. Wyniku
tych wojen w lipcu 1923 podpisano traktat w Lozannie,
który zastąpił traktat z Sevres i ostatecznie wytyczył granice
dzisiejszej Turcji. Granice te obowiązują do dzisiaj z niewielkimi
korektami, największa z nich to przyłączenie do Turcji w 1939 r.
syryjskiej prowincji Hatay.
 |
Edirne - meczet Eski Cami |
 |
Edirne - wnętrze meczetu Eski Cami |
Edirne kiedyś leżało na głównym szlaku komunikacyjnym z Europy do Stambułu, kiedyś przejeżdżał tędy słynny "Orient Ekspres". Teraz w erze komunikacji lotniczej leży na uboczu i turyści zaglądają tu rzadko, nie wiedzą co tracą.
 |
Edirne - meczet Beyazida |
 |
Edirne - wnętrza meczetu Beyazida
|
Edirne to miasto wspaniałych
meczetów. Odwiedziliśmy tu meczet Eski Cami (stary meczet), meczet
i medresę Beyazida ze wspaniałym Muzeum Medycyny (od XV wieku był
tu szpital i uczelnia kształcąca lekarzy Imperium Osmańskiego),
 |
Edirne, dziedziniec medresy Meczetu Beyazida |
 |
Edirne, Muzeum Medycyny |
wspaniały Meczet Selimiye, zaprojektowany przez najsłynniejszego
osmańskiego architekta Sinana (meczet ten wpisany jest na listę
UNESCO)
 |
Edirne, Meczet Selimiye w centrum oraz pomnik sułtana Mehmeta Zdobywcy |
 |
Edirne, dziedziniec Meczetu Selimiye |
 |
Edirne, wnętrze Meczetu Selimiye |
oraz meczet Üç Şerefeli.  |
Edirne, meczet Üç Şerefeli |
 |
Edirne, dziedziniec meczetu Üç Şerefeli |
 |
Edirne, wnętrze meczetu Üç Şerefeli |
Widzieliśmy też mosty osmańskie, które służą do dnia dzisiejszego. W Edirne oglądaliśmy także zabytki innych kultur: stare kościółki bułgarskie, zrekonstruowaną Wielką Synagogę oraz bizantyjską Wieżę Macedońską.
 |
Stambuł |
Z Edirne pojechaliśmy na cztery dni do Stambułu.
Miasto to darzymy bardzo dużym sentymentem. Byliśmy tu tydzień w
roku 2008. Teraz staraliśmy się pójść w miejsca, w których
wtedy nie byliśmy. W roku 2008 z powodu remontu nie mogliśmy obejrzeć ogromnego
Meczetu Sülemaniye (Sulejmana), też zaprojektowanego przez mistrza Sinana.
 |
Stambuł - meczet Sülemaniye |
 |
Stambuł - dziedziniec meczetu Sülemaniye |
 |
Stambuł - wewnątrz meczetu Sülemaniye |
 |
Stambuł - taras widokowy na Złoty Róg i Bosfor przed meczetem Sülemaniye |
Poszliśmy do Pałacu Porfirogenetów (dawnego pałacu cesarzy
bizantyjskich), teraz są to częściowo zrekonstruowane ruiny. Stąd rozpościerają się widoki na Złoty Róg.
 |
Stambuł - Meczet Eyupa |
 |
Stambuł - wewnątrz meczetu Eyupa |
 |
Stambuł - przed meczetem Eyupa |
Powtórnie byliśmy w Meczecie Eyüpa oraz w kawiarni Pierre Loti,
znajdującej się na ...cmentarzu, skąd rozciągały się wspaniałe
widoki na Złoty Róg. Otoczenie odległego od centrum Meczetu Eyupa
jest dla nas bardzo klimatyczne, nie ma tu turystów, panuje
atmosfera świętego miejsca.
 |
Stambuł - widok na Złoty Róg z tarasu kawiarni Pierre Loti |
 |
Stambuł - widok na Złoty Róg z tarasu kawiarni Pierre Loti |
 |
Stambuł - kościół św. Antoniego |
 |
Stambuł - kaplica po Maksymilianowi Kolbe w kościóle św. Antoniego
|
Byliśmy w Kościele św. Antoniego
(jest tu kaplica poświęcona Maksymilianowi Kolbe), w greckim
ortodoksyjnym kościele Agia Triada (aby wejść trzeba zapłacić
stróżowi) oraz w wielu innych meczetach.
 |
Stambuł - muzeum Adama Mickiewicza |
Obowiązkowym punktem odwiedzin było skromne Muzeum Mickiewicza. W tym odbudowanym domu, zmarł nasz wielki poeta (w
linku unikalne zdjęcie naszego zmarłego wieszcza).
 |
Stambuł - widok z promenady na azjatycką stronę z górującym meczetem Camlica
|
Pojechaliśmy też metrem nad Bosfor do
Bebek i spacerowaliśmy ładną promenadą wzdłuż Bosforu mając
cały czas widok na stronę azjatycką miasta.
Następnego
dnia popłynęliśmy promem do azjatyckiej części (Kadıköy),
aby zobaczyć nowo wybudowany (w 2019 r.) największy turecki Meczet Çamlıca (w dzielnicy Üsküdar), wg
projektu dwóch kobiet architektek z Turcji, zainspirowane
architekturą osmańską i dziełami wielkiego mistrza Mimara
Sinana.
 |
Stambuł - meczet Camlica |
 |
Stambuł -wewnątrz meczetu Camlica |
Stamtąd z kolei roztaczają się piękne widoki na
europejską część miasta. Na wzgórzu Çamlica byliśmy w 2008
roku właśnie ze względu na wspaniałe widoki, wtedy jeszcze nie
było tu tego największego meczetu.
 |
Stambuł - widok ze wzgórza Çamlica na część europejską |
 |
Stambuł - bazylika Hagia Sophia
|
Byliśmy powtórnie w Bazylice Hagia Sophia, która przez 914 lat była największym
kościołem chrześcijańskim na świecie. Nie możemy się pogodzić
z jej zamianą w 2020 r. na meczet. Będąc w 2008 roku byliśmy również w Hagia Sophia, wtedy było to muzeum.
 |
Stambuł - wewnątrz Hagia Sophia |
W Hagia Sophia zamknięte jest
teraz wejście na galerię, gdzie znajduje się większość
bezcennych mozaik (podobno z powodu remontu). Na galerii
podziwialiśmy wspaniałe, dopiero co wtedy odnowione mozaiki (w linku zdjęcia niektórych mozaik z galerii). Co z nimi
będzie teraz? Czy pozostaną w swym miejscu?
Nie możemy się także pogodzić ze
zamianą na meczet Muzeum Kariye,
dawniej Kościoła Świętego Zbawiciela na Chorze, pełnego mozaik i
fresków (teraz zamknięte także z powodu remontu).
Stambuł jest wielkim miastem, prawie
16 mln mieszkańców. Poruszaliśmy się tu komunikacją miejską
wykupując kartę Istanbulkart,
która okazała się bardzo wygodną formą podróżowania,
znacznie tańszą od biletów jednorazowych. Jest to bilet
przedpłacony na wszystkie środki komunikacji miejskiej. Kiedyś był
to bilet na okaziciela i mogło na nim podróżować wiele osób.
Teraz w epidemii bilet jest spersonifikowany (przy zakupie trzeba
okazać swój kod HES). Korzystaliśmy z niego jeżdżąc po Stambule
tramwajem, autobusem, promem, kolejką linową (na cmentarzu Eyupa)
czy też metrem. Kasując bilet pojawia się na kasowniku informacja
o pozostałych środkach. Istanbulkart doładowuje się w automatach
(nie spotkaliśmy automatów w obcych językach, trzeba poprosić
miejscowych o pomoc, automaty nie wydają reszty).
Stambuł to dalej dla nas jest magicznym orientalnym miastem . Teraz po odwiedzeniu innych miejsc (Maroka czy Uzbekistanu) może już trochę mniej. Zapraszamy na nasz krótki filmik ze Stambułu.
Pokaz slajdów - widoki na Stambuł z różnych miejsc
Porównując Stambuł z roku 2008 i
2021 to mimo pandemii wydaje się, że w mieście jest większy tłok,
szczególnie na głównej ulicy Istikal Caddesi w dzielnicy Galaty (po drugiej stronie Złotego
Rogu). Teraz więcej Turczynek ubiera się
tradycyjnie w chusty i długie sukienki lub zakłada hidżaby. W
2008 r., naszym zdaniem, ulice w Stambule wyglądały bardziej
europejsko.
Po czterech dniach spędzonych w Stambule pojechaliśmy do Bursy, kolejnej, ale pierwszej stolicy osmańskiej Turcji.
 |
Nasza pocztówka z Adampolu |
Jadąc do Bursy po drodze na krótko
zatrzymaliśmy się w Polonezkoy, wcześniej Adampol –
miejscowości założonej przez Adama Czartoryskiego w XIX wieku, nie
tylko na cmentarzu widać tu polskie ślady. Adam Czartoryski i Michał Czajkowski (znany jako Sadyk Pasza) osiedlali tu emigrantów z
Polski po powstaniu listopadowym, a także wykupionych z niewoli
tureckiej polskich jeńców.
Historycznie
Polska toczyła często wojny z Turkami (np. królowie Władysław
III Warneńczyk, Jan III Sobieski), ale ponieważ mieliśmy jednego
wspólnego wroga - carską Rosję stosunki dyplomatyczne między
Polską, a Turcją były na ogół dobre. Turcja nigdy nie uznała
rozbiorów Polski, a Polska jako jeden z pierwszych krajów uznała
Republikę Turecką. Te dobre relacje między Polską, a Państwem
Osmańskim pozwoliły Adamowi Czartoryskiemu i Michałowi
Czajkowskiemu na założenie osady nieopodal Stambułu.
Niestety podczas naszego krótkiego
pobytu w Polonezkoy nie spotkaliśmy nikogo mówiącego w języku
polskim, chociaż polskich śladów w nazwach ulic, pensjonatów,
restauracji jest tu bardzo dużo.
 |
Most Osmana Gazi nad Zatoką Izmit |
Po dwóch godzinach w Polonezkoy
pojechaliśmy dalej przez nowy most Osmana Gazi nad Zatoką Izmit do
Izniku.
 |
Iznik - kościół Hagia Sophia |
Iznik leży nad jeziorem o tej samej nazwie. Iznik to
bizantyjska Nicea,
odbyły się tu dwa sobory kościoła chrześcijańskiego w latach
325 i 787. Byliśmy w kościele
Hagia Sophia (teraz jest to też meczet), w którym odbywał
się II Sobór Nicejski, obejrzeliśmy stary Zielony Meczet oraz
dobrze zachowane fragmenty bizantyjskich murów miejskich.
 |
Iznik - fragmenty murów miejskich |
 |
Iznik - Zielony Meczet |
 |
Iznik - sklep z wyrobami ceramicznymi ręcznie zdobionymi |
Iznik słynie ze swojej ceramiki. W XV
wieku sprowadzono tu z Tabrizu z Persji mistrzów ceramiki. W
warsztatach Izniku wykonano wszystkie płytki ceramiczne (21403
płytki) do stambulskiego Błękitnego Meczetu. Liczne warsztaty
ceramiczne pozostały do dzisiaj. Możecie tu oglądać i kupić
wysokiej jakości wyroby, mają przystępne ceny.
 |
Bursa |
Bursa,
pierwsza stolica, położona jest na wzgórzach u stóp masywu
Uludag. Nadaje to miastu zupełnie inny charakter niż panorama
Edirne czy Stambułu.
 |
Bursa - przed meczetem Ulu Camii |
Byliśmy w Wielkim Meczecie (Ulu Camii), architektonicznie ten meczet bardzo się różni od tych osmańskich oglądanych w Edirne czy w Stambule, był wybudowany w XIV wieku i nie ma jednej dużej centralnej kopuły jak meczety osmańskie, ten ma 20 mniejszych kopuł.
 |
Bursa - wewnątrz meczetu Ulu Camii
|
Więcej można przeczytać tu: Ulu Camii.
 |
Bursa - Zielony Meczet |
Odwiedziliśmy również Zielony Meczet oraz Zielone Mauzoleum (Yeşil Türbe), to miejsce to miejsce spoczynku piątego sułtana osmańskiego Mehmeta I
 |
Bursa - wewnątrz Zielonego Meczetu |
 |
Bursa - w Zielonym Mauzoleum |
 |
Bursa - przed Meczetem Emira Sułtana |
oraz leżący nieco na uboczu Meczet Emira Sułtana z ładnym punktem widokowym na miasto.
Pod koniec dnia poszliśmy do
mauzoleów Osmana i Orhana, założycieli dynastii Osmańskiej. Z
tarasu widokowego obok mauzoleów rozciąga się wspaniała panorama
miasta.
 |
Bursa - wieża zegarowa obok tarasu widokowego przy mauzoleach Orhana i Osmana |
Stoi tu charakterystyczna dla Bursy wieża zegarowa (prawie
każde miasto w Turcji ma przynajmniej jedną wieżę zegarową).
 |
Bursa - widok z tarasu widokowego |
Warto tu przysiąść i odpocząć, oglądając panoramę miasta w
jednej z kilku kafejek czy herbaciarni.
Zabytkowe meczety i mauzolea Bursy są
wpisane na listę UNESCO.
Oczywiście odwiedziliśmy też kilka
bazarów, te najwspanialsze są w okolicach meczetu Ulu Camii.
Na uwagę zasługuje również
zabytkowy Most Irgandi, jako pojedynczy most łukowy. Jest przykładem
rzadkiego typu krytego mostu, na którym znajdują się sklepy.
 |
Bursa - Most Irgandi |
 |
Pocztówka z masywu Uludag |
Drugiego dnia pojechaliśmy na masyw
górski Uludag (2543 m n.p.m.) na krótki trekking. Po drodze
zatrzymaliśmy się w małej wiosce Inkaya, rośnie tu
olbrzymie stare drzewo platana wschodniego (platanus orientalis). Ma
ponad 610 lat.
Potem samochodem dotarliśmy do
kompleksu hoteli (Uludag jest centrum narciarstwa w zachodniej
Turcji), a stamtąd wyciągiem krzesełkowym na grzbiet. Niestety nie
ma tu znakowanych ścieżek turystycznych, a ledwo widoczne ścieżki
czasami zanikają. Tym niemniej nasz kilkugodzinny spacer, pełen
górskich widoków, był bardzo udany.
Następnego dnia wyruszyliśmy z Bursy
do obecnej stolicy Ankary.
 |
Pocztówka z Eskisehir |
Po drodze zatrzymaliśmy się na kilka
godzin w Eskisehir. Jest to miasto z ładnie zrekonstruowaną
starą częścią.
 |
Eskisehir - witryna sklepu z wyrobami sepiolitu |
Znane jest z wydobycia sepiolitu
tak zwanej "pianki morskiej". Jest to biały lekki minerał,
jest bardzo plastyczny. Najbardziej cenionymi wyrobami z pianki
morskiej są bogato rzeźbione fajki, niektóre z nich to prawdziwe
miniaturowe dzieła sztuki. Chodząc po starym mieście widzieliśmy
jeden sklep z wyrobami z pianki morskiej, niestety był zamknięty.
Musieliśmy się nacieszyć widokiem witryny.
 |
Gordion - Tumulus Króla Midasa |
Przed Ankarą zboczyliśmy jeszcze
kilka kilometrów do słynnego Gordion (legenda o węźle
gordyjskim), zwiedziliśmy tu tumulus (grobowiec) prawdopodobnie
króla Midasa oraz małe, ale ciekawe muzeum archeologiczne.
 |
Ankara |
W Ankarze w centrum miasta (w drodze do hotelu) nagle przestał działać lokalizator GPS i to na naszych
obu telefonach jednocześnie (prawdopodobnie ze względów
bezpieczeństwa sygnał GPS w centrum był zagłuszany). Jakoś na
wyczucie trafiliśmy do naszego hotelu. Poruszanie się pieszo po
mieście bez nawigacji było jeszcze możliwe, ale jazda samochodem
ulicami maksymalnie zatłoczonymi, była bardzo trudna.
 |
Ankara - Meczet Kocatepe
|
Już późnym wieczorem byliśmy tylko w dużym, niedawno wybudowanym w klasycznym osmańskim stylu z czterema minaretami Meczecie Kocatepe. Jest imponujących
rozmiarów i to sprawiło, że stał się jednym z punktów
orientacyjnych dla miasta.
 |
Ankara - wewnątrz Meczetu Kocatepe |
 |
Ankara - Mauzoleum Atatürka (Anıtkabir)
|
Na drugi dzień po śniadaniu i
opuszczeniu hotelu pojechaliśmy samochodem do monumentalnego Mauzoleum Atatürka (Anıtkabir) znajdującego się na wzgórzu.
 |
Ankara - Hala Honoru w Mauzoleum Atatürka |
 |
Ankara - przed Mauzoleum Atatürka |
Zostało ukończone i oddane w 1953
roku (Atatürk zmarł w 1938 roku, jego zwłoki zostały tu
przeniesione w 15 rocznicę śmierci). Oprócz Atatürka spoczywa
tutaj również Ismet Inönü – drugi prezydent Republiki Turcji.
Jego grób znajduje się naprzeciwko wejścia do mauzoleum Atatürka.
 |
Ankara - zmiana warty przed Mauzoleum Atatürka |
 |
Ankara - Aleja Lwów
|
Anıtkabir składa się z czterech części: Alei Lwów, Miejsca Ceremonii, Hali Honoru (miejsca, pod którym znajduje się grobowiec) oraz Parku Pokoju otaczającego Mauzoleum. Nam takie monumentalne, wielkie i przytłaczających rozmiarów budownictwo, niezbyt się podoba, ale to rzecz gustu.
Z powodu trudności z nawigacją odpuściliśmy sobie dalsze zwiedzanie Ankary. Niestety z przyczyn obiektywnych nie poświęciliśmy jej więcej czasu i kilka godzin wcześniej wyjechaliśmy ze stolicy.
Ankara to nowoczesna stolica, oglądana również z samochodu sprawia przyjemne wrażenie.
 |
Cztery stolice Turcji |
Na Ankarze zakończyliśmy
zwiedzanie czterech tureckich stolic. Każde z tych miast jest inne,
każde warto zobaczyć.
Edirne, założone jeszcze
przez Traków, potem zdobyte przez Rzymian w okresie rzymskim
nazywało się Hadrianopolis (od cesarza Hadriana), a w okresie
bizantyjskim Adrianopol. Z tamtych czasów nie pozostało tu zbyt
wiele zabytków. Centrum miasta jest zadbane, sprawia wrażenia trochę
małomiasteczkowe. Tutaj prawie wszędzie można dojść na piechotę.
Stambuł jest wielką
metropolią, jedną z największych w Europie. Historyczne centrum
miasta leżące na półwyspie pomiędzy Morzem Marmara, a zatoką
Złoty Róg to jeden wielki zabytek. Stambuł jest miastem
kontrastów, stare miesza się tu z nowym, bogactwo z biedą.
Bursa, ładnie położona na
zielonych wzgórzach. Stare centrum zachowało swój zabytkowy,
często orientalny charakter. Bursa to też miasto nowoczesnego
przemysłu, miasto wielu uczelni wyższych.
Ankara
to nowoczesna stolica. Niestety byliśmy tu za krótko. W okolicach
naszego hotelu (dzielnica Çankaya)
widzieliśmy
dużo młodzieży, ludzi uśmiechniętych i zadowolonych.
Następnym etapem naszej wyprawy to:
Lila, podróże, wycieczki, wędrówki masz w genach chyba. Podziwiamy Was za odwagę i chęci. My to już tylko po kraju, który też jest piękny, chociaż coraz trudniej w nim żyć. Pięknie piszecie o swojej podróży. Życzymy wielu wspaniałych wypraw i pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za ciepłe słowa. Życzymy dużo zdrowia i mimo wszystko pięknych wycieczek, które dodają kolorytu w naszym życiu.
UsuńCudowna wyprawa. Dziękuję, że mogłam to zobaczyć. Ja tylko widziałam Riwierę Turecką, która także mnie zachwyciła.
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Zapraszamy na kolejne etapy naszej wyprawy po Turcji i pozdrawiamy.
Usuń