Podczas naszej trzytygodniowej Podróży po Maroku przejechaliśmy prawie 3400 km, spaliśmy w 14 miejscach. Odwiedziliśmy wszystkie 9 miejsc wpisanych la listę dziedzictwa kulturalnego UNESCO:
1. medynę w Marrakeszu, 2. ksar w Ait Ben Haddou,
3. medynę w Fezie,
4. zabytkowe miasto w Meknesie,
5. ruiny w Vollubilis,
6. medynę w Tetuanie,
7. miasto Rabat,
8. portugalskie miasto Mazagan (El-Jaddida),
9. medynę As Sawira.
W wielu miejscach jednak nie byliśmy. Czego najbardziej żałujemy? - chyba skalnych łuków w Legzira, bo byliśmy tak blisko. Nie byliśmy, a na pewno warto tam pojechać, to pustynia: słynny Erg Chebbi, nie byliśmy w oazach rzecznych południowego Maroka np. Zagora. Nie byliśmy także na najwyższej górze Maroka i całej Afryki Północnej - Toubkalu. Nie jest to trudna góra, każdy turysta może na nią wejść. W naszej kondycji wymaga to przynajmniej czterech dni, najlepszy termin wejścia to sierpień - październik, kiedy nie ma śniegów. Nie byliśmy także w Saharze Zachodniej.
Dzięki zaplanowaniu naszej podróży przed wyjazdem, dzięki GPS-owi nie mieliśmy żadnych problemów z trafieniem do wszystkich zaplanowanych miejsc i hoteli. Nawigacja z reguły doprowadzała nas przed drzwi hotelu lub na uzgodniony z hotelem parking. Tylko w Tetuanie nie trafiliśmy od razu, wynikało to z robót drogowych i zamknięcia ulic.
Często znajomi pytają nas co nam się najbardziej podobało? Trudno coś konkretnego wymienić, po prostu podobało nam się wszystko. Największe wrażenie zrobił Fez, jedyne na świecie tak duże średniowieczne miasto, żyjące miasto, w którym praktycznie nic od średniowiecza nie zmieniono. Miasto to nie wszystkim będzie się podobać, dużo tu biedy, brudu i nieporządku. Olbrzymie wrażenie robi wieczór na placu Jamma el Fna w Marrakeszu, tego nie da się opisać. Mieszanina przeróżnych dźwięków i zapachów stwarza niesamowitą aurę, to trzeba przeżyć, trzeba tam być. Bardzo się nam podobały Chefchaouene i Asillach i chętnie byśmy tam wrócili (może dlatego, że byliśmy tam za krótko).
Maroko zaskakuje kontrastami. W centrach dużych miast (Rabat, Tanger, Casablanka) ma się wrażenie, że jest się w Europie, ludzie elegancko ubrani, bogate sklepy i wystawy, wypasione samochody. Oprócz elegancko, po europejsku ubranych kobiet nawet tu można spotkać kobiety w czarnych strojach, tylko ze szparką na oczy. Ale takich bogatych miejsc jest niewiele. Na prowincji jest bardzo biednie, do transportu głównie służą osiołki. Żniwa często wykonuje się sierpem. Podobno prawdziwa bieda jest tam, gdzie nie dociera transport drogowy.
W Maroku najlepiej można się porozumieć po arabsku i francusku. Jak to się stało, że 44 lata panowania Francuzów spowodowało, że francuski jest prawie językiem oficjalnym? My porozumiewaliśmy się angielskim, niestety my i Marokańczycy mówią tym językiem słabo.
Bezpieczeństwo. Nigdy w Maroku nie czuliśmy się zagrożeni. (Maroko to kraj policyjny, policji jest dużo). Może na początku w biednych dzielnicach starego Fezu czuliśmy się trochę nieswojo. Nie prowokowaliśmy losu, po zmroku unikaliśmy miejsc bez ludzi. Jedynymi naciągaczami byli fałszywi przewodnicy w Fezie i w Marrakeszu. Trzeba grzecznie, ale stanowczo odmówić. W Maroku prawie nikt nie wskaże nam drogi za darmo, każdy oczekuje za tę niewielką usługę zapłaty, czasami zbyt wygórowanej. Dlatego też najlepiej jest wiedzieć w jakim kierunku chcemy pójść i pytać jak najrzadziej. Jeżeli już musimy się pytać to najlepiej starsze dzieci lub elegancko ubranych mężczyzn, raczej nie kobiet, nie powinny one rozmawiać z obcymi. Trzeba pamiętać, że wiele ludzi w Fezie czy w Marrakeszu żyje wyłącznie ze wskazywania turystom drogi. Znane są przypadki niszczenia drogowskazów turystycznych przez miejscowych, aby nie stracić źródła dochodów.
Drogi i poruszanie się. Jakość dróg w Maroku jest dobra. Drogi główne maja stosunkowo dobrą nawierzchnię, są dość dobrze oznakowane. Ruch na drogach nie jest duży, można nawet powiedzieć, że mały. Drogi boczne np. ta przez przełęcz Tizi n'Test (z Agadiru do Marrakeszu) są wąskie, nawierzchnia taka sobie, ale ruch na nich praktycznie żaden. Kierowcy na ogół przestrzegają przepisów, odwrotnie niż u nas. W wielu miejscach są rogatki, takie jak u nas były w stanie wojennym, trzeba się zatrzymać i okazać dokumenty. Policjanci lub wojsko kontrolują głównie miejscowych, obawiają się muzułmańskich ekstremistów. Na autostradach ruch umiarkowany, nikt nie pędzi ponad dozwolone 120 km/godz. Policji z radarami jest sporo.
Odwrotnie jest w dużych miastach, tutaj ruch jest duży i chaotyczny, mało kto przestrzega przepisów (najmniej piesi, ale ryzykują dużo). Podczas całej naszej podróży nie widzieliśmy ani jednego wypadku drogowego.
Przepisy są takie jak u nas, za wyjątkiem niektórych rond gdzie pierwszeństwo ma wjeżdżający, ale ronda takie są wyraźnie oznakowane.
Noclegi. Wszystkie noclegi zarezerwowaliśmy przez internet na dwa, trzy miesiące przed wyjazdem z Polski. Prawie wszystkie noclegi rezerwowaliśmy przez www.booking.com. Tylko jeden w wodospadach Ouzoud rezerwowaliśmy ze strony internetowej hotelu, noclegi oferowane przez "booking" w tej miejscowości wydawały się nam zbyt drogie. Nie była to dobra decyzja, nocleg ten był zdecydowanie najgorszy (chociaż nie najtańszy). Preferowaliśmy małe hoteliki mające klimatyczną atmosferę, jeżeli była taka możliwość to wybieraliśmy riady. Średnio za nocleg zapłaciliśmy po niecałe 35 euro za pokój. Najtańszy był w wąwozie Todra - ok. 20 Euro, natomiast najdroższy w Tangerze i Rabacie - po 50 euro. W okresie, w którym byliśmy nie było większych trudności z noclegami (może oprócz Tangeru i Rabatu). Bez problemu można było wynająć w tym okresie hotel, ale na szukanie i targowanie się stracilibyśmy dużo czasu. Trudno powiedzieć, które były najlepsze. Wszędzie było czysto, ładnie i przyjemnie. Wszędzie śniadania były bardzo dobre, chociaż podobne, co mogło się wydawać nieco monotonne. Nie podajemy nazw hoteli (oprócz pierwszego w Agadirze, Didier bardzo dużo nam pomógł) i poszczególnych cen, każdy kto chce jechać do Maroka w internecie znajdzie na pewno coś na swoją kieszeń.
Często znajomi się nas pytają ile ta wasza wycieczka kosztowała i czy można koszty te zmniejszyć ? O noclegach pisaliśmy wyżej. Oczywiście można taniej i bez śniadania, bez łazienki. Można już przenocować we dwie osoby za 100 dirhamów (niecałe 10 Euro), ale takie hotele nie ogłaszają się w internecie, chociaż jest ich dużo, trzeba szukać na miejscu. Są takie, które latem oferują nocleg na dachu pod chmurką we własnym śpiworze, jest jeszcze taniej.
Za samolot z Berlina w obie strony z bagażem za dwie osoby zapłaciliśmy ok.1250 zł (ok. 320 Euro). Największym kosztem oprócz noclegów było wypożyczenie samochodu, za samochód (Peuget 207) zapłaciliśmy 2900 zł (ok. 750 Euro) za 22 dni. Samochód wynajmowaliśmy za pośrednictwem RentalCars.com (o tym piszemy we wstępie). paliwo było o ok. 10% tańsze niż w Polsce. Zużycie paliwa ok. 5,5 l/100 km. Samochód na pewno można wynająć taniej w miejscowych wypożyczalniach, ale czy będzie miał wszystkie ubezpieczenia i będzie niezawodny? Nasz od firmy Budget nie miał jeszcze roku, a na liczniku nieco ponad 20.000 km. Nie mieliśmy z nim żadnych problemów.
Za obiady i napoje w ciągu dnia płaciliśmy średnio ok. 12-14 Euro dziennie, najtańszy nasz obiad to niecałe 6 euro, najdroższy w Fezie - 25 euro. Najtaniej można zjeść na ulicznych straganach oraz restauracjach dla miejscowych, są czyste, wyglądem przypominają nasze dawne bary mleczne. Należy przestrzegać zasady: jemy tam gdzie jest dużo ludzi, najlepiej miejscowych, jedzenie tam na pewno będzie smaczne, świeże i tanie.
Inne koszty. Pozostałe większe nasze koszty to; wykup ubezpieczenia na koszty leczenia - zapłaciliśmy ok. 300 zł (ok. 75 Euro) oraz koszty zakupu mapy GPS Maroka - prawie 200 zł (ok. 50 Euro).
Zdrowie. Na szczęście nic złego się nam nie przydarzyło. Mimo jedzenia w różnych miejscach. Raz tylko miałem lekkie nudności, ale chyba to wynikało z pomieszania pokarmów niż z zatrucia. Przez pół dnia nie miałem ochoty na jedzenie. Przez połowę naszego pobytu unikaliśmy surowizn, ale jak zobaczyliśmy jak inni piją sok pomarańczowy czy też jedzą sałatki to odpuściliśmy. Profilaktycznie codziennie po południu lub wieczorem, jak już dojechaliśmy na miejsce piliśmy po małym kieliszku 70% śliwowicy, czy to coś pomogło?
Wstępy do zabytków i muzeów nie są drogie, średnia cena za wstęp do państwowych zabytków to 10 - 20 dirhamów/osobę (ok.1-2 Euro)
Wstępy do prywatnych obiektów są już droższe, np do ogrodów Majorelle wstęp to 50 dirhamów (ok. 5 Euro). Najwięcej nas kosztował wstęp do meczetu Hassana II w Casablance - 120 dirhamów (ok. 12 Euro).
Zakupy. W Maroku są też podobne centra handlowe, jak w Polsce (ale nie tak dużo), można tam kupić takie same co u nas towary, lecz nieco droższe. W Maroku, co widać na naszych zdjęciach, jest też na szczęście bardzo dużo bazarów oferujących miejscowe wyroby (chociaż czasami tam też można spotkać chińszczyznę). Bardzo się nam podobały wyroby miejscowego rzemiosła, ale zupełnie nie jesteśmy zorientowani w cenach. Towary w sklepach rzemieślników i na sukach nie mają cen, spytanie się o cenę rozpoczyna negocjację i oznacza, że towar chce się kupić. Można wejść do sklepu, przymierzyć np. 10 par kapci skórzanych i wyjść, sprzedawca nie będzie miał pretensji, ale jak się spyta o cenę, to już nie.
Maroko jest dzisiaj krajem stabilnym i przewidywalnym. Poziom życia ciągle rośnie, ale czy to zadowala wszystkich Marokańczyków? Problemem Maroka jest duży przyrost naturalny, czy z tym problemem sobie poradzą? Naszym zdaniem, takim stabilnym krajom jak Maroko, o nieco innej demokracji i innych zwyczajach, my jako kraje UE powinniśmy więcej pomagać w rozwoju, po to aby w przyszłości z tych krajów było jak najmniej emigrantów, aby kraje te mogły asymilować emigrantów z innych, uboższych stron. Nie powinniśmy za bardzo wtrącać się w ich demokrację i zwyczaje. Uważamy, że marokańskie kobiety same powinny sobie wywalczyć należne im prawa, bez naszej, europejskiej pomocy.
Maroko to fascynujący kraj, o długiej i ciekawej historii, pełen zabytków, o odmiennej od naszej kulturze i religii, ze wspaniałymi krajobrazami, niespotykanymi w Europie. Trochę egzotyczny, ale bezpieczny i "cywilizowany", przyjazny turystom. Polecamy każdemu, ale wyjeżdżając zaznajomcie się z aktualnymi ostrzeżeniami MSZ oraz ze stanem bezpieczeństwa. Jeżeli ktokolwiek miałby jakieś pytania odnośnie planowania wyjazdu do Maroka, chętnie udzielimy, w miarę swoich możliwości, odpowiedzi.
Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń