Dzisiejszy dzień jest naszym ostatnim całym dniem w Maroku. Zwiedzanie rozpoczynamy od portu rybackiego, który znajduje się tuż obok starego miasta. W małym basenie portowym jest mnóstwo niebieskich łodzi rybackich, podobnych do naszych bałtyckich z sprzed 30 – 40 lat. Są też większe kutry. Rybacy właśnie kończą wyładunek swoich nocnych połowów, ryby z większych kutrów ładowane są prosto do samochodów chłodni, ludzie pomagający w załadunku jako zapłatę dostają siatkę z rybami. Ci z mniejszych łodzi na prymitywnych straganach sprzedają swoje ryby. Inni reperują i zwijają sieci. Lubimy tę atmosferę portu rybackiego ten ruch, rwetes, zapach świeżych ryb, zapach morza.
Łódki rybackie w basenie portowym w tle większe kutry |
Jeden z wielu straganów w porcie |
Przy wejściu do portu rybackiego |
Rybacy pracują przy sieciach |
Za czasów fenickich w miejscu dzisiejszej Essauira'y była niewielka manufaktura wytwarzająca barwnik purpurowy z niewielkich skorupiaków, które żyły tylko na malutkich wysepkach. Wysepki te widać z portu i z fortecy. Później za czasów rzymskich ta wytwórnia purpury była szczególnie chroniona, barwnikiem tym farbowano tylko szaty cesarskie, nikt poza cesarzem Rzymu pod karą śmierci nie mógł nosić szat purpurowych. Barwnika tego było bardzo mało, skorupiaki te miały tylko małą purpurową plamkę i z tej plamki pozyskiwano cenny barwnik.
W 1506 r. Portugalczycy założyli tu osadę pod nazwą Mogador, twierdzę tę zdobyli w 1541 r. Marokańczycy. Essauira w obecnym kształcie powstała w roku 1765 gdy sułtan Sidi Mohammed ogłosił ją głównym portem eksportowym kraju. Sułtan ten zatrudnił francuskich jeńców do budowy twierdzy i miasta. Dlatego też miasto ma do dnia dzisiejszego ulice proste, przecinające się pod kątem prostym i są szersze niż w innych marokańskich medynach.
Sułtan tu miał kontrolę nad zagranicznymi kupcami, europejskimi bankierami, głównie Żydami, którzy tylko w tym mieście mogli mieszkać i prowadzić interesy.
Essauira miasto i twierdza widziana z portu rybackiego |
Z portu wracamy do miasta. Stara Essauira nie jest wielkim miastem ok. 800 x 500 m. W trzy godziny można prawie zajrzeć w każde miejsce. Najciekawszym miejscem to nadmorska twierdza tzw. bastion Północny. Na szczycie stoją armaty, które nigdy nie były użyte. Widać stąd słynne wysepki Purpurowe.
Armaty w bastionie Północnym, widać wysepki Purpurowe
Bastion Północny
Tak wygląda miasto z jednej strony murów,
A tak wygląda z drugiej.strony muru
W północnej części miasteczka znajduje się malutki cmentarzyk katolicki, niestety mocno zaniedbany.
Główna uliczka |
Różnego rodzaju stragany
Obok miasteczka znajdują się ładne plaże, cenione przez windsurferów.
Dziadek z wnuczkami na wieczornym spacerze |
Po zachodzie słońca |
Pięknie, byłem w Maroku cztery razy ale aż tyle nie przejechałem. Z biegiem lat w ogóle mi się jeździć odechciewa. Dlatego ostatnie lata to próba zasmakowania czegoś innego. Stąd trzy lata pod rząd siedzieliśmy w Essaouirze ile się dało, 5, 7 a teraz 9 dni. Dlaczego właśnie tu? Bo tu jest po prostu MAGICZNIE. Zawsze marzyłem o zamieszkaniu choć na kilka dni na prawdziwej arabskiej medynie, w prawdziwym arabskim domu. No i proszę bardzo, nic prostszego niż wynająć dom na booking.com i już. Szczegóły wjkrzy.blogspot.com I serdeczne pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za zainteresowanie się naszym blogiem. My chyba jesteśmy uzależnieni od podróży. Nie możemy usiedzieć w jednym miejscu kilka dni. Dla nas też Maroko jest magiczne. Też byśmy tam wrócili, ale jest tyle ładnych miejsc na świecie, a czasu tak niewiele...
Usuń