Nasz pierwszy dzień w Hiszpanii zaczynamy leniwie. Po długiej podróży musimy się wyspać. Potem długo celebrujemy śniadanie. Nasze mieszkanko na pierwszym piętrze w niewielkiej kamienicy jest bardzo wygodne. Sypialnia, łazienka oraz kuchnia z pokojem dziennym, wszystko jest funkcjonalne, czyste, dobrze wyposażone. W mieszkaniu są plany miasta oraz potrzebne adresy pobliskich sklepów, restauracji, telefony interwencyjne do lekarza, policję itp. Jedynym problemem jest to, że znalezienie wolnego miejsca parkingowego jest bardzo trudne. Wczoraj wieczorem się nam udało, parkujemy stosunkowo blisko.
Założeniem
naszej tegorocznej podróży było dotarcie możliwie jak najszybciej
do Andaluzji, aby zdążyć w Sewilli zobaczyć chociaż jeden dzień
fiesty Feria
de Abril (30.04.-06.05). Fiesta kończy się w tym roku 6 maja. Dlatego
przejeżdżając przez Katalonię, Aragonię, Walencję czy Murcję
ograniczamy się do zwiedzenia tylko tylko tych miejscowości, które
znajdą się na naszej trasie do Sewilli. Wyjątkiem jest jutrzejszy dzień,
kiedy pojedziemy do Besalu i Ripoll.
Do centrum Figueres mamy ok. kilometra na piechotę. Nie jest specjalnie ładnym miastem i nie jest też dużym miastem. Ponad 45 tysięcy mieszkańców, nie ma tu wiele zabytków. Krótką informację o mieście znajdziecie tutaj: Figueres. Miasto prawdopodobnie zostało założone przez Wizygotów.
Miejscowość ta słynna jest jako miejsce urodzin bardzo kontrowersyjnego artysty-surrealisty Salvadora Dalego ( 1904-1989 ). Salwador Dali spędził tu większą część swojego życia, tutaj też zmarł. Tu znajduje się założone przez niego w 1974 roku „Muzeum - Teatro Salvadore Dali”. Część muzeum znajduje się w byłym teatrze.
Kiedyś młody Salvador Dali projektował część wnętrz. Później, gdy stał się już sławny i bogaty, wykupił teatr i sam zaprojektował muzeum. W swoim testamencie postanowił, które dzieła będą tu wystawiane, a które w Madrycie. To, po Prado, najczęściej odwiedzane muzeum hiszpańskie.
Nie jesteśmy fanami jego twórczości. Chcieliśmy mimo wszystko zobaczyć to muzeum. Niestety, dziś w poniedziałek muzeum jest nieczynne ( w poniedziałki czynne jest tylko w czerwcu, lipcu i sierpniu ). W planowaniu podróży musieliśmy to przeoczyć. Bilety po 14,00 Euro i 10,00 Euro ( emeryci, studenci, młodzież ). Informacje o muzeum możecie znaleźć tutaj: Muzeum - Teatro Salvadore Dali.
Informacje o Salvadorze Dalim znajdziecie tutaj: Salvador Dali. Musi nam wystarczyć oglądnięcie muzeum z zewnątrz. Budynek z dużymi jajkami na dachu jest kontrowersyjny. Na uliczkach i placykach wokół muzeum znajduje się kilka wielkogabarytowych prac rzeźbiarskich Salvadora Dali.
|
Figueres - Muzeum twórczości Salvadore Dali z rzeźbą przed budynkiem |
|
Figueres - rzeźby Dalego koło muzeum |
|
Figueres - rzeźby Dalego niedaleko muzeum |
|
Figueres - Deszczowa taksówka - czarny cadillac - pomnik widziany przez zamknięte szklane drzwi do muzeum |
|
Figueres - Muzeum twórczości Salvadore Dali |
Niedaleko Muzeum Dalego znajduje się interesujący kościół pod wezwaniem świętego Piotra. Jest to wczesnogotycka, jednonawowa świątynia zbudowana z jasnego kamienia. Niektóre jej fragmenty pochodzą z XI w. Kościół nie był dawno odnawiany i remontowany. Ściany są ciemne, okopcone dymem z świec, palonych tu przez wieki. Kościół jest prosty, bez większych zdobień i upiększeń. Zaletą jest to, że wejście jest darmowe ( w Hiszpanii wejście, poza mszą, do zdecydowanej większości kościołów jest płatne ).
|
Figueres - kościół Świętego Piotra |
|
Figueres - wejście do kościół Świętego Piotra |
|
Figueres - wnętrze kościóła Świętego Piotra |
Potem idziemy na plac La Rambla, jest to teraz centrum miasta. Tutaj staramy się porównać oferty hiszpańskich operatorów telefonicznych, aby zainstalować sobie internet w telefonie. Okazało się, że internet jest w Hiszpanii dość drogi i po porównaniu cen zdecydowaliśmy, że nie kupimy internetu. Na każdym noclegu mamy zapewnione WiFi, a internetu podczas jazdy używalibyśmy bardzo rzadko do rozmów telefonicznych. Oglądamy jeszcze dom rodzinny Salvadora Dalego. Z innych budynków podoba się nam niewielki budynek teatru i kina.
|
Figueres - plac La Rambla |
|
Figueres - budynek teatru |
|
Figueres - dom rodzinny Salwadora Dalego
|
Idziemy jeszcze zobaczyć twierdzę Castillo de San Fernando wybudowaną w XVIII wieku na polecenie króla Hiszpanii - Ferdynanda VI. Twierdza uważana jest za największą twierdzę bastionową w Europie. W lutym 1939 roku w twierdzy odbyło się ostatnie posiedzenie republikańskiego ( przeciwników Franco ) parlamentu. Jest to olbrzymia konstrukcja na planie pięcioboku ( obwód murów ponad 3 km ). Jeszcze niedawno mieściło się tu ciężkie więzienie. Twierdza wznosi się w północno - zachodniej części miasta. Twierdzę można zwiedzać. Więcej o twierdzy dowiecie się tu: Twierdza Figueres
|
Figueres - twierdza |
Spacerem wracamy do naszego mieszkania. Odwiedzamy jeszcze po drodze kilka sklepów spożywczych. W domu gotujemy szybko obiado-kolację.
|
Nasza kolacja |
Na następny dzień mamy zaplanowaną wycieczkę po północno-wschodnich rejonach Katalonii. Trasa dzisiejszej naszej podróży wygląda następująco:
Tylko
22 kilometry dzieli Figueres od Besalu,
małego średniowiecznego miasteczka.
|
Po drodze piękne maki, a w tle ośnieżone Pireneje |
|
Pireneje widziane z samochodu po drodze do Besalu |
Besalu założone zostało prawdopodobnie w IX wieku. Swój największy
rozkwit przeżywało w latach 894 – 1111 kiedy to było stolicą
niezależnego i samodzielnego hrabstwa. W roku 1111 Besalu utraciło
swoją niezależność na rzecz dynamicznie rozwijającej się
Barcelony. Z historią miasta, jak i całej Katalonii związany jest
Wilfred
Włochaty
( inni tłumaczą ten przydomek jako Kudłaty ). To on założył w
Besalu hrabstwo i był od 878 władcą tego miasta. Wilfred Włochaty
zjednoczył dużą część ziem katalońskich i jest uważany za
założyciela Katalonii ( taki kataloński Mieszko I ). Z Wilfredem
Włochatym związana jest też legenda o fladze katalońskiej: „W
roku 897 Wilfred Włochaty wyruszył na pomoc wojskom króla
frankijskiego Karola II Łysego, walczącym z armią arabską Ismaila
ibn Mussy. Śmiertelnie ranny w trakcie oblężenia Llejdy
Wilfred
w ramach swojego ostatniego życzenia poprosił Karola o nadanie
znaku, którym mogliby się posługiwać jego następcy. Karol w
odpowiedzi zanurzył 4 palce w ranie umierającego Wilfreda i
nakreślił nimi cztery pasy na jego złotej tarczy” ( Wikipedia ).
Od tego czasu flaga Katalonii to złota flaga z czterema czerwonymi pasami. Trochę
inne wersje tej legendy przeczytacie w blogu: legenda o fladze katalońskiej (
polecamy ten blog wszystkim, którzy wybierają się do Hiszpanii, a
w szczególności do Barcelony i Katalonii ).
W
późniejszych latach Besalu już nigdy nie miało tego znaczenia,
popadło w zapomnienie. Dziś mieszka tu nieco powyżej 2 tysięcy
mieszkańców.
Miasteczko
położone jest nad rzeką Fluwią. Przez rzekę przerzucony jest
wyjątkowej urody most z XII wieku. Jest to romański most warowny.
Pośrodku znajduje się wieża obronna, która jednocześnie była
bramą miasta. Konstrukcja tego mostu jest o tyle ciekawa, że jest
łamany, pośrodku zmienia kierunek. My zaparkowaliśmy tak, że do
miasteczka musimy przejść przez ten historyczny most. Most jest przepiękny i tajemniczy. Mamy szczęście, że dziś jest wyjątkowo
pogodny dzień. Most odbija się w rzece, na brzegach w zaroślach
ćwierkają przeróżne ptaki, kwitną drzewa i kwiaty, zapach jest
wspaniały. Można powiedzieć, że znaleźliśmy się w odpowiednim
miejscu i we właściwym czasie. Jesteśmy tym miejscem zauroczeni. Nie
możemy się napatrzeć. Przenieśliśmy się parę wieków wstecz.
|
Besalu - średniowieczny most |
|
Besalu - stare miasto ze średniowiecznym mostem |
|
Besalu - wieża warowna na średniowiecznym moście i jej odbicie w rzece |
|
Besalu - odbijcie mostu w rzece (Fluvia) |
|
Besalu - widok mostu od nurtu rzeki |
|
Besalu - brama do miasteczka przez wieżę warowną na moście |
|
Besalu - widok z mostu |
Przez
most wchodzimy do miasteczka. Miasteczko otoczone było kiedyś
murami obronnymi, niestety do naszych czasów dotrwała tylko ich
część. Nic tu prawie od średniowiecza się nie zmieniło. Układ
ulic jest taki sam. Przy głównym placu miasteczka stoi stary
romański kościół pod wezwaniem świętego Piotra. Kościół ten
stoi tu już ponad tysiąc lat, konsekrowany był w roku 1002.
|
Besalu - zaułek w dzielnicy żydowskiej |
|
Besalu - tysiącletni kościół świętego Piotra |
|
Besalu - romańskie okno i dwa lwy na frontonie kościoła ( skąd się tam wzięły? ). |
|
Besalu - wnętrze kościoła świętego Piotra |
|
Besalu - absyda kościoła świętego Piotra |
Miasteczko
zwiedzamy bez konkretnego celu. Jest niewielkie, nie można się tu
zgubić. W Besalu tętni życie, mieszkańcy tak jak przed wiekami,
robią zakupy na straganach na rynku przed kościołem. W
kawiarenkach pełno ludzi przychodzących tu na poranną kawę lub
śniadanie. Staruszkowie wychodzą na poranny spacer, wygrzać się w
porannym słońcu. Turystów podczas naszego pobytu nie ma zbyt
wielu, na razie nie ma też tu wielkiej turystycznej komercji.
|
Besalu - uliczka starego miasta |
|
Besalu - uliczna kawiarenka starego miasta |
|
Besalu - uliczka starego miasta |
|
Besalu - mały placyk |
|
Besalu - jedna z uliczek |
|
Besalu - starszy mieszkaniec na porannym spacerze |
Jest
to tak urocze i klimatyczne miejsce, że nie chce się z niego
wyjeżdżać. Szkoda, że tak mało czasu zaplanowaliśmy tutaj.
Musimy jechać, by zdążyć do Ripoll przed sjestą. Więcej o Besalu
przeczytacie tutaj: Besalu .
Do
Ripoll
mamy nieco ponad 50 km. Jedziemy dobrą drogą. W niektórych
miejscach roztaczają się wspaniałe widoki na ośnieżone jeszcze
szczyty Pirenejów. Po godzinie jazdy jesteśmy na parkingu w Ripoll
tuż obok centrum.
|
Droga z Besalu do Ripoll, w tle ośnieżone szczyty Pirenejów |
Do słynnego klasztoru benedyktynów Santa Maria de Ripoll mamy zaledwie kilkaset metrów spaceru. Klasztor ten znaczy bardzo dużo dla Katalończyków. To dla nich świętość narodowa, taka jak dla Polaków Częstochowa.
Klasztor
założył wspomniany wyżej Wilfred Włochaty w roku 888. Klasztor,
a w zasadzie duży przyklasztorny kościół do początków XV wieku
był główną świątynią Katalonii. Potem rolę tę przejął
Klasztor w
Montserrat
oraz kościoły w Barcelonie. W 1428 roku klasztor został
bardzo poważnie uszkodzony przez trzęsienie
ziemi. Po nim został odbudowany w stylu gotyckim. Klasztor pełnił do XV wieku rolę nekropolii hrabiów Barcelony i Besalu. To tutaj został
pochowany Wilfred Włochaty. ( Więcej o nim: Wilfred Włochaty ).
W 1835 roku klasztor został zniszczony przez pożar. W 1847 klasztor został z sekularyzowany, a potem częściowo rozebrany. Na
szczęście z powrotem został konsekrowany i później odbudowany. Nie zniszczone fragmenty klasztoru
zostały zachowane i odnowione. Uratowano romański portal z XIII
wieku. Dziś portal jest ozdobą klasztoru. Aby chronić cenny portal
przed wpływami atmosferycznymi wybudowano szklaną osłonę. Lepiej
zachowany został sam klasztor i klasztorny dziedziniec. Więcej o
klasztorze można przeczytać: Klasztor w Ripoll .
|
Ripoll, przed wejściem do klasztoru |
|
Ripoll, romański portal kościoła |
|
Ripoll, wnętrze kościoła |
|
Ripoll, wnętrze kościoła |
|
Ripoll, dziedziniec klasztorny |
|
Ripoll, dziedziniec klasztorny |
|
Ripoll, dziedziniec klasztorny |
|
Ripoll, dzwonnica kościoła z dziedzińca klasztoru |
Do klasztoru udało nam się zdążyć przed sjestą. Na zwiedzenie kościoła i klasztoru mieliśmy niecałą godzinę. Kościół został odbudowany na planie starego kościoła w stylu zbliżonym do zniszczonego. W środku jest surowy i mroczny. Znacznie bardziej podobał się nam klasztor, ze wspaniałym dziedzińcem ( do naszych czasów dotrwał bez większych przeróbek ). Bezsprzecznie najładniejszy jest romański portal. Klasztor z kościołem od kilku lat kandyduje do wpisu na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Po zwiedzeniu klasztoru idziemy na główny plac miasteczka. Niestety jest sjesta, wszystko jest pozamykane, nawet maleńka kawiarenka. Na kawę musimy iść do jedynej przy placu restauracji. Sjesta w Hiszpanii jest przekleństwem turysty, napiszemy o niej w następnych naszych postach.
|
Ripoll, kościół z widziany z drugiej tylnej strony |
|
Ripoll, główny plac miasteczka. Za tą kolumnadą znajduje się słynny portal. |
|
Ripoll, ratusz w sąsiedztwie klasztoru |
Wilfred
Włochaty dał początek historii Katalonii, która stopniowo
usamodzielniała się politycznie i w X wieku uzależniła
się całkowicie od państwa frankońskiego ( chociaż dalej z nim
współpracowała ) i była już oddzielnym podmiotem politycznym. W
XII wieku ( rok 1137 ) poprzez unię personalną związała się z
Aragonią.
Małżeństwo
Ferdynanda i Izabeli połączyło w XV wieku Aragonię z Kastylią,
co dało początek Hiszpanii. Wojna o sukcesję na początku XVIII
wieku podzieliła Katalonię pomiędzy Francję i Hiszpanię, podział
ten istnieje do dziś. Zapoczątkowało to spadek znaczenia Katalonii
na arenie politycznej. Mimo, że Katalonia miała teoretycznie dość
dużą autonomię, poszczególni władcy hiszpańscy starali się ją
ograniczać. Powodowało to niezadowolenie Katalończyków i wybuchy
ciągłych powstań i rebelii przeciwko władcy, co skutkowało
utratą autonomii. Przez długi czas zabronione było nauczanie i
używanie języka katalońskiego zarówno w hiszpańskiej jak i
francuskiej części Katalonii.
Dopiero
w roku 1930 Katalonia powtórnie uzyskała autonomię, potem dwa razy
ogłaszała niepodległość, na co nie zgadzała się władza w
Madrycie. Podczas wojny domowej Katalonia opowiedziała się po
stronie republiki. Franco po zwycięstwie „ukarał” Katalonię,
znowu odbierając jej autonomię. Po śmierci Franco i po uchwaleniu
nowej konstytucji w roku 1978 Katalonia odzyskała autonomię.
Katalonia jest najbogatszą wspólnotą w Hiszpanii i cały czas dąży
do oddzielenia się. Więcej o historii Katalonii: Katalonia
Jako
ciekawostkę można dodać, że Katalończycy przez resztę Hiszpanii
są nazywani po hiszpańsku los polacos ,
dlaczego? Wyjaśnienie znajdziecie w tym blogu: los polacos ( polecamy ten blog, jest też dużo informacji o Hiszpanii, Katalonii i Barcelonie ).
Z Ripoll
w kierunku Olot
jedziemy drogą N260a. Jest to boczna droga o górskim charakterze ze
wspaniałymi widokami na zalesione góry Parku
Narodowego de
la Zona Volcánica de la Garrotxa.
Często przekraczamy 1000 m n.p.m. Teren
ten przed 12 tysiącami lat był bardzo aktywny wulkanicznie.
Powstało wtedy tutaj kilkadziesiąt wulkanów. Na ich zalesione
stożki prowadzą teraz liczne ścieżki turystyczne. Więcej
informacji: Park Narodowy wulkaniczny Garrotxa oraz
na stronie parku: strona Parku Garrotxa. Znajdziecie
tam ciekawe zdjęcia wulkanów wykonane z dronów.
Do
niewielkiego miasteczka Olot
z Ripoll mamy 32 km tej ładnej i widokowej drogi.
Nie
zatrzymujemy się tutaj, rezygnujemy z wejścia na jeden z wulkanów.
Nie są one wysokie, ani bardzo strome.
|
Do Olot jedziemy ładną górską drogą |
|
Wjeżdżamy w strefę wulkanów |
Jedziemy
dalej. W planie mamy zwiedzenie jeszcze jednego miasteczka, o którym
przeczytaliśmy wcześniej w Internecie. To miasteczko to Monells.
Z
Olot to prawie 70 km wąskiej, krętej drogi ale z dobrą
nawierzchnią.
Dziwne
to miasteczko, oprócz pracowników oczyszczających kanał lub rów
melioracyjny przy miasteczku, nie spotkaliśmy tutaj nikogo. Ładne,
a nawet bardzo ładne miasteczko było kompletnie puste. Nie było tu
żadnego czynnego sklepu, kawiarenki czy restauracji. Brakowało nawet zaparkowanych samochodów. Było to tym
bardziej dziwne, że pora sjesty już minęła. Wyglądało to tak, jakby wszyscy mieszkańcy nagle
gdzieś wyszli czy wyjechali. Na ulicach można spotkać tylko
nieliczne koty. Zobaczcie na załączonych zdjęciach.
|
Monells, główny plac miasteczka |
|
Monells, główny plac miasteczka |
|
Monells, podcieniowe uliczki starego miasteczka |
|
Monells, zaułek uliczny |
|
Monells, uliczka z podcieniami |
|
W Monells, podcienie w uliczce |
|
W Monells jedyna żywa istota to kot, którego spotkaliśmy. Jest zadbany, chyba ktoś tu mieszka? |
Miasteczko
naprawdę ładne, tylko dlaczego takie bez życia? Bylibyśmy
wdzięczni, gdyby ktoś mógł nam udzielić odpowiedzi na to pytanie. Niestety w Internecie nie znaleźliśmy odpowiedzi.
|
Kwitnące akacje w Monells |
Z
Monells wróciliśmy do Figueres.
|
Po drodze z Monells do Figueres |
Północne
rejony hiszpańskiej Katalonii godne są odwiedzenia. Nie tylko
Besalu, Ripoll, wulkany czy Monells. W górach w małych wioskach
znajdują się liczne romańskie kościółki. Jest tu też wiele
ścieżek turystycznych pieszych czy rowerowych. Wybierając się
tutaj, sprawdźcie tylko prognozę pogody. Suma opadów przekracza tu
znacznie 1000 mm/rok, jest więc większa niż średnia w Polsce.
Dlatego tu jest tak zielono.
Gdybyście
kiedykolwiek odpoczywali na Costa Brava, warto wypożyczyć samochód
i zrobić sobie w te rejony wycieczkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz