piątek, 20 maja 2016

2. Przez Węgry do " rewolucyjnej " Timisoary

Dziś zaczynamy wreszcie naszą podróż, wyjeżdżamy z Bielska wcześnie rano 6.15.
Lubimy wreszcie siedzieć w samochodzie i mieć za sobą wszystkie kłopoty i zmartwienia dnia codziennego, a przed sobą tylko drogę. Najbardziej nie lubimy tego dnia przed wyjazdem, kiedy trzeba zrobić tyle czynności, na które ciągle brakuje czasu.

Do przejechania do Timisoary mamy 625 kilometrów po zwykłych drogach. Dlaczego jedziemy tędy, a nie autostradą? Autostradą jest trochę szybciej, ale droga jest dłuższa prawie o 150 km, musielibyśmy jeszcze opłacić winiety słowackie i węgierskie. Tak jadąc pojedziemy o godzinę dłużej, ale wydamy mniej o ok. 30 – 35 euro.

Jedyna droga szybkiego ruchu to ta z Bielska do Żywca. Trasa nasza prowadzi przez Bańską Bystrzycę. Zawsze jeździliśmy trasą przez Żylinę i Martin. Teraz wybraliśmy przez Przełęcz Glinka i Rużomberk. Tak samo daleko, a droga inna. 



Po drodze zwiedzamy na Węgrzech, zaraz za granicą ze Słowacją zabytkową wieś Hollókő, jest to zabytek UNESCO. Wioska pełni rolę żywego skansenu. Mieszkają i żyją tu ludzie. Budynki nie zmieniły się od początków XIX w. Na wzgórzu nad wioską, znajdują się ruiny XIII wiecznego zamku.





Uliczki w Holloko
Domek garncarza (fazekas)
Ruiny zamku w Holloko
Po ponad jedenastu godzinach od wyjazdu z Bielska jesteśmy na granicy rumuńskiej, tutaj mamy pierwszą kontrolę dokumentów. Rumunia jeszcze nie jest w strefie Schengen. Na granicy kupujemy winietkę za 3,00 Euro za korzystanie z rumuńskich dróg (w Rumunii opłatami objęte są prawie wszystkie drogi główne), całe szczęście że opłaty nie są wygórowane. W Rumunii, jest o godzinę później, znajduje się w innej strefie czasowej.
Z granicy jeszcze nieco ponad godzina jazdy i jesteśmy w naszym hoteliku, na obrzeżach centrum Timisoary.
Jazda samochodem od Holloko do Timisoary była nudna, cały czas po płaskim, widoków niewiele, czasami przejeżdżaliśmy przez mało ciekawe miasteczka i wsie.

Zaraz po przyjeździe wychodzimy na wieczorny spacer. Zwiedzanie historycznego centrum rozpoczynamy od placu Unirii. Jest to bardzo duży plac, zabudowany budynkami piętrowymi lub dwupiętrowymi z ładnym trawnikiem pośrodku. Jesteśmy tu o zachodzie słońca. Plac Unirii połączony jest dwoma uliczkami z drugim placem Libertatii. Niestety tutaj i na następnym placu Victorei, który jest centrum Timisoary, grały strasznie głośne zespoły metalowe. Hałas był dla nas nie do wytrzymania. Musieliśmy opuścić nawet z trudem zdobyty stolik w restauracji, w której chcieliśmy zjeść typowe danie kuchni rumuńskiej. A zjedliśmy danie kuchni libańskiej w knajpce na uboczu. Zepsuło to nam wieczorny spacer po starym mieście.

Plac Unirii wieczorem
Na placu Victorei
Katedra w Timisoarze
Na drugi dzień, zaraz po śniadaniu pakujemy się i jedziemy samochodem do centrum Timisoary. Auto parkujemy koło prawosławnej katedry. Katedra to wizytówka miasta, ładna z zewnątrz. Katedra jest stosunkowo nową budowlą, budowa została zakończona w 1941 r. (więcej tutaj: https://en.wikipedia.org/wiki/Timi%C8%99oara_Orthodox_Cathedral ).
Przed katedrą znajduje się skromny pomnik poświęcony zabitym podczas rewolucji 1989 r, o tym poniżej.
W katedrze odbywała się właśnie przedpołudniowa msza, lubimy te śpiewy prawosławnych duchownych, tę atmosferę, dlatego zostajemy tu kilkanaście minut. Potem jeszcze raz wrócimy do katedry.



Pomnik i tablica z nazwiskami poległych w grudniu 1989 r.
W katedrze podczas mszy
W katedrze
Przedpołudniowe zwiedzanie Timisoary zaczynamy od placu Victorei, zabudowanym ładnymi, secesyjnymi budynkami. Plac ma kształt mocno wydłużonego prostokąta. Na południowym końcu znajduje się katedra, na północnym budynek opery, środek to wypielęgnowany skwer. Następnie wąskimi uliczkami przechodzimy do budynku synagogi, niestety budynek jest mocno zaniedbany i chyba nie używany.


Secesyjne budynki na placu Victorei, na pierwszym planie kolumna z wilczycą ( dar  Rzymu dla Timisoary )
Plac Victorei z budynkiem opery
Budynek synagogi
Potem wchodzimy na ogromny Plac Unirii. W dzień jest tak samo ładny, jak wieczorem. Przy placu stoją dwie świątynie: prawosławna katedra serbska i katedra katolicka. Ciekawe jest, że katedra serbska zwrócona jest tyłem do placu, czy to coś znaczy? Katedra serbska, to niewielka świątynia, naszym zdaniem mało ciekawa.
Katedra katolicka, to duża barokowa świątynia, niestety trochę zaniedbana, ale za to z bardzo dobrą informacją. Wszystko jest świetnie opisane po niemiecku, węgiersku, rumuńsku i angielsku. Widać, że jest to główny kościół mniejszości niemieckiej i węgierskiej.
Plac Unirii z katedrą katolicką
Katedra serbska tyłem zwrócona do placu


W katedrze serbskiej

Z placu Uniri przechodzimy do zamku Hunaydyego ( razem z naszym królem Władysławem Warneńczykiem walczył pod Warną ). Zamek jest w remoncie i czasowo nie można go zwiedzać.
Zamek (pałac) Hunaydyego
Wracamy na plac Victorei, w kawiarni przy kawie jeszcze raz podziwiamy ten piękny plac.
Timisoara to miasto zieleni, jest tu wiele ładnych, zadbanych parków. Nasz spacer kończymy przy węgierskim kościele reformowanym.
Tutaj 15 grudnia 1989 r. władze chciały usunąć pastora, który głosił z ambony wolnościowe kazania. W obronie pastora stanęli parafianie, a potem spontanicznie mieszkańcy miasta. Władze chciały ten opór zdławić, tak jak zawsze, siłowo. Wszyscy słuchaliśmy wtedy informacji o zamieszkach. Informacje były przerażające, mówiące o tysiącach ofiar śmiertelnych. W rzeczywistości w Timisoarze zginęło 116 osób, kto i dlaczego podał takie dane? Nie wiadomo. Zamieszki w Timisoarze były iskrą i spowodowały wybuch powszechnego niezadowolenia w całej Rumunii. Doprowadziło to do ujęcia w dniu 25 grudnia dyktatora Rumunii Nicolae Ceaușescu i po parodii procesu skazaniu go na śmierć. Wyrok wykonano natychmiast. Dlaczego Ceaușescu zginął w ten sposób? Dlaczego nie sądzono go za jego zbrodnie w Hadze? Powód był jeden, bano się, że dyktatura powróci, że zostanie odbity przez wierne mu wojska. Ciekawa biografia dyktatora tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Nicolae_Ceau%C8%99escu Pod koniec lat 80-tych Rumunia znajdowała się w krytycznej sytuacji. Olbrzymie zadłużenie kraju, spowodowane absurdalnymi inwestycjami, było spłacane żywnością i energią. Obowiązywały drakońskie ograniczenia żywnościowe ( np. pół kilo mąki, pół litra oleju, pół kilo cukru, 12 dkg masła miesięcznie na dorosłą osobę), nie wolno było używać żarówek większych niż 25 wat i tylko jedną w całym mieszkaniu, prawie nie ogrzewano zimą mieszkań, niektórzy umierali z zimna w swoich mieszkaniach. Nie wolno było leczyć emerytów i rencistów, nie wolno było przepisywać im leków!!! Wszechobecna służba bezpieczeństwa terroryzowała społeczeństwo, wiele ludzi ginęło bez wieści. My w Polsce nie mieliśmy takich warunków i takich ograniczeń.
Teraz Rumunia jest demokratycznym krajem, członkiem Unii Europejskiej, poziomem życia zbliżonym do Polski.

Tablica w języku węgierskim i niemieckim na murze węgierskiego kościoła reformowanego
Wracamy do samochodu, za nieco ponad trzy godziny powinniśmy być w Belgradzie, o tym w następnym poście. Jeszcze rzut oka na katedrę:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz