piątek, 27 sierpnia 2021

Turcja - skarbnica starożytnych kultur, magia orientu


Stambuł, widok na Bosfor i azjatycką część miasta
W tym roku postanowiliśmy pojechać własnym autem na wyprawę po Turcji. Taką wyprawę planowaliśmy już od wielu lat, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. W 2019 roku chcieliśmy zwiedzić Turcję z uwzględnieniem jej wschodnich terenów, które kiedyś były sercem Armenii. Byłaby to niejako kontynuacja naszej podróży z 2018 roku po krajach Zakaukazia (patrz nasz post: 1.Jedziemy na Zakaukazie do Azerbejdżanu, Gruzji i Armenii). Okazało się jednak, że wschodnie i południowo-wschodnie tereny Turcji ze względu na wojnę w Syrii oraz zamieszki etniczne są niebezpieczne. Zaczęliśmy już nawet korygować nasze plany wyjazdowe ograniczając się do północnej i zachodniej Turcji. Aż w końcu nasz entuzjazm do tego wyjazdu zgasł. Wreszcie w tym roku się nam udało.



Zaplanowanie wyprawy w trakcie epidemii Covid-19 było trudniejsze niż normalnie, musieliśmy przestrzegać wszystkich przepisów covidowych zarówno w Turcji, jak i we wszystkich krajach tranzytowych. Wyjeżdżając byliśmy dwukrotnie zaszczepieni i posiadaliśmy tzw. „europejski paszport covidowy” oraz tuż przed wyjazdem przez internet wyrobiliśmy turecki kod HES.

Nasza podróż trwała od 7 sierpnia do 26 października 2021, byliśmy więc 81 dni w podróży, w tym 75 dni w samej Turcji. W sumie przejechaliśmy prawie 12.000 km, w tym w Turcji 9.000 km.

Trasę naszej wyprawy zaplanowaliśmy w oparciu o posiadane przez nas przewodniki oraz blogi turystyczne i filmy na YouTube. Nieocenionym źródłem informacji był blog turystyczny „Turcja w sandałach” oraz blog i vlog tur-tur.pl. Bardzo dużo informacji zaczerpnęliśmy z Wikipedii (wersja angielska, niemiecka i turecka) oraz z Wikivoyage i Wikitravel. Informacje staraliśmy się czerpać także z portali informacyjnych poszczególnych miast i regionów. Informacje o muzeach (godziny otwarcia i ceny) z portalu muze.gov.tr. Korzystaliśmy także ze stron internetowych poszczególnych obiektów. 

Turcja ma tak wiele do zaoferowania turystom, że planując musieliśmy wybierać jedne miejsca, rezygnując z innych. Mieliśmy też świadomość, że będziemy musieli korygować nasze plany w trakcie podróży, bo niektóre nasze dzienne plany były bardzo napięte.

Noclegi.

Pensjonat rodzinny w Side

Hotelik w starej części Tarsu

W czasie naszej podróży spaliśmy w 41 miejscach (80 nocy), w tym w Turcji 37 miejsc (76 nocy), co daje średnio dwie noce na jedno miejsce. Staraliśmy się wybierać miejsca noclegowe w miarę tanie ale takie, które miały bardzo dobrą opinię. 

Największym naszym powodzeniem cieszyły się małe rodzinne pensjonaty i hotele, o klimatycznym wystroju i położeniu. Mieliśmy również domki campingowe na wybrzeżu śródziemnomorskim, a w górach spaliśmy w schronisku. Jeżeli nie mieliśmy wyboru to spaliśmy na wyższych piętrach w hotelach, rekompensując sobie to ładnymi widokami. 

Taras hotelowy na dachu w Stambule

Ankara , widok z okna hotelowego

Kastamonu , widok z okna hotelowego

Dogubeyazit, widok z okna hotelowego  
(w głębi góra Ararat)


Unye nad Morzem Czarnym , widok z okna hotelowego
Wszędzie mieliśmy pokój dwuosobowy z łazienką i ubikacją (europejską). Prawie wszędzie w cenę noclegu było wliczone śniadanie (śniadania nie mieliśmy tylko na pierwszym noclegu w Rumunii oraz na dwóch noclegach w Mardinie w Turcji).

Najtańszy nocleg ze śniadaniem w Van kosztował nas dla dwóch osób równowartość 14,50 Euro, najdroższy w Dogubeyazit 54,00 Euro, średnio około 29,00 Euro. We wszystkich miejscach mieliśmy zapewnione darmowe miejsce parkingowe. Najczęściej było to wydzielone miejsce przed hotelem na ulicy, czasami na zapleczu hotelu, czasami na strzeżonych parkingach publicznych obok hotelu, raz w Bursie na hotelowym parkingu podziemnym, a w Izmirze na parkingu na poddaszu hotelu (samochód tam wjeżdżał windą towarową).

Edirne, pensjonat rodzinny w centrum
na przeciwko meczetu 

Większość noclegów (do Selçuku) zamówiliśmy jeszcze przed wyjazdem (zaczynając dwa miesiące wcześniej) na portalach booking.com lub hotels.com z opcją odwołania rezerwacji, z uwagi na niepewną i zmienną sytuację pandemiczną. W przypadku tego drugiego portalu zaletą jest, że co dziesiąty nocleg może być darmowy. Jeden nocleg zamówiliśmy na portalu airbnb.pl. Raz musieliśmy zmienić rezerwację.

Cirali, domek campingowy
Hotel zarezerwowany wcześniej w Stambule nie odpowiadał na nasze maile. W Edirne odwołaliśmy tę rezerwację i zamówiliśmy inny hotel, z którego byliśmy bardzo zadowoleni. 
Niespodzianką dla nas była częściowa blokada portalu booking.com w Turcji, to znaczy będąc w tym kraju nie mogliśmy rezerwować noclegów na tym portalu, ale mogliśmy odwołać rezerwację względnie dokonać jej korekt. Mogliśmy rezerwować na booking.com noclegi w Turcji, będąc tylko poza jej granicami.

Konya, klimatyczny hol w hostelu
Nigdy nie podajemy nazw hoteli, które się nam szczególnie podobają, ale tutaj łamiemy tę zasadę. Nam najbardziej podobał się mały hotel w Amasyi „Ziyagil Konagi”. Mieliśmy tu duży, bardzo czysty pokój, położony w samym centrum najładniejszego miasta na trasie naszej wyprawy. Miejsce parkingowe było dla nas zarezerwowane na małym placyku przed hotelem. Hotel w Amasyi prowadzony był przez rodzinę, panowała tu bardzo miła i przyjemna rodzinna atmosfera. Ale takich dobrych hoteli było więcej.

Mardin, apartament w bardzo starym budynku

Za to najgorszym naszym zdaniem był hotel „Hittite Houses” w Bogazkale, pokój i łazienka nie były czyste, nie było dostępnej ciepłej wody, nie działało WiFi w pokoju, a właściciel czy też zarządca był niezbyt miły, chociaż byliśmy jedynymi gośćmi. Na dodatek jedliśmy obiad w restauracji, znajdującej się na przeciwko hotelu i prowadzonej przez tego samego zarządcę, gdzie mięso było nieświeże i niejadalne. Taka niezbyt miła sytuacja była dla nas dużym zaskoczeniem i na szczęście była jedyna.

Jedzenie.

Śniadanie (bez granic ze "szwedzkiego stołu") w hotelu w Stambule

Śniadanie (ograniczone) na campingu w Kas

Zdecydowana większość śniadań serwowanych w hotelach była typu tureckiego, to znaczy z reguły był „szwedzki stół”, a serwowane były różnego rodzaju sery, pomidory, ogórki, oliwki, grillowane bakłażany, papryka, ostre papryczki, jajko na twardo, czasami wędlina (wołowa), pieczywo, konfitury, miód, czasami ciasta i owoce oraz wiele innych potraw. Do picia była herbata, czasami kawa (niestety rozpuszczalna) oraz woda i soki. Najlepsze i najbardziej różnorodne i nie do przejedzenia śniadania mieliśmy w hotelu „Asmali” w Stambule i w pensjonacie Kastamonu.

Śniadanie (ograniczone, ale nie możliwe do przejedzenia) 
w pensjonacie w Kastamonu

Uliczny sprzedawca małży nad Bosforem w Stambule

Turcja należy do tych krajów, w których na jedzeniu nie musieliśmy oszczędzać. Jedzenie w restauracjach, czy jedzenie na ulicy jest tu tanie i smaczne. 

Kuchnia turecka jest prosta, oparta na miejscowych produktach. W restauracjach, czy w jedzeniu ulicznym najbardziej popularne są różnego rodzaju kebaby

Adana kebab
Kebab to mięso (wołowe, jagnięce czy drobiowe) pieczone na pionowym lub poziomym ruszcie. Wszyscy chyba spotkaliśmy się z döner kebab, oprócz niego popularne są tu: iskander kebab (wołowina lub jagnięcina podana na grzankach polana obficie sosem maślanym, podawana z gęstym jogurtem),

Patliçan kebab, a wyżej köfte
adana i urfa kebab, to mięso mielone lub drobno siekane pieczone na metalowych szpatułkach, patliçan kebab kebab z bakłażanem. Wiele jest wersji lokalnych kebabów takich jak çag kebab w Erzurum.

Köfte po prawej, a po lewej duszona jagnięcina
Bardzo popularne są tu köfte. Są to małe kotleciki z mielonego mięsa wołowego, jagnięcego lub mieszanego, pieczone na ruszcie lub duszone, są podobne do naszych klopsików. W różnych rejonach Turcji są różne odmiany köfte.

Kuzu pirzoli, a powyżej potrawka z bakłażana
Nam bardzo smakowała jagnięcina, lubiliśmy kuzu pirzoli ("kuzu" to jagnięcina), są to kotleciki z antrykotu jagnięcego. Bardzo często jedliśmy różnego rodzaju szaszłyki(şiş). Niektóre dania są ostre albo bardzo ostre, często podaje się do nich pikantne papryczki grillowane lub konserwowane.

Edirne ciğeri
Czasami nasz „google translator” nie potrafił przetłumaczyć nazw posiłków. Wtedy zamawialiśmy na „chybił trafił”. W ten sposób zamówiliśmy na pierwszy obiad w Edirne: Edirne ciğeri to cienko pokrojone plastry wątróbki wołowej, które są panierowane i smażone w głębokim tłuszczu, jak frytki (zupełnie nowy smak wątróbki).

Zestaw: ciğeri, şiş, köfte w Edirne

Musimy jeszcze wspomnieć o dolmie, jest to coś w rodzaju naszych gołąbków, tylko dużo mniejszych, zawijanych w liście winogron najczęściej z ryżowym lub ryżowo-mięsnym nadzieniem

Potrawa z duszonej wołowiny
oraz o różnych mięsach duszonych, podawanych w małych, najczęściej ceramicznych, brytfannach.

Lahmacun z różnymi dodatkami w lokancie przed Diyarbakir
Lahmacun w bistro w Mardinie

Często jedliśmy: gözleme, są to cienkie podpłomyki lekko posmarowane tłuszczem lub pastą mięsną; lahmacun podobne choć nieco grubsze ciasto pieczone najczęściej z cienką warstwą mielonego mięsa; pide – placki podobne do włoskiej pizzy najczęściej w kształcie łódeczki.

Baklawa w Gaziantep





Podróżując po Turcji trzeba wspomnieć o tureckich słodkościach. Nam bardzo smakowały różnego rodzaju baklawy. Najlepszą jedliśmy w Gaziantep, była to baklawa zrobiona na bazie orzechów pistacjowych. Niestety baklawy, jak i inne tureckie słodycze są bardzo kaloryczne i jedliśmy je z dużym umiarem.

Sklep z baklawą i innymi słodkościami
Próbowaliśmy także innych słodkości, ale nazw nie zapamiętaliśmy.

W przeważającej ilości restauracji w Turcji nie sprzedaje się alkoholu, ani piwa (Turcja to kraj islamski). Nie dotyczy to Riwiery Tureckiej, tu alkohol i piwo jest ogólnie dostępne. Piwo i mocniejszy alkohol można kupić w dużych sklepach spożywczych i w sklepach monopolowych, ale ceny są zaporowe. 

Zupa i inne przystawki przed daniem głównym 

W restauracjach zamawiając posiłek najczęściej zaraz po zamówieniu dostawaliśmy wodę i tak zwaną „czekajkę”. Była to najczęściej jakaś sałatka i pieczywo, a po posiłku otrzymywaliśmy z reguły bardzo dobrą czarną herbatę. Wszystko to było wkalkulowane w cenę dania głównego. Zawsze do obiadu piliśmy ajran (słonawy jogurt z wodą) różnie podawany, jak widać na zdjęciach. Najmniej za posiłek obiadowy zapłaciliśmy 30 lir tureckich, najwięcej 180 lir. Średnio płaciliśmy ok. 100-110 lir tureckich to jest ok. 45 zł za dwie osoby.

Kawa z widokiem na most
na drodze Van - Midyat
W Turcji najbardziej popularnym napojem jest herbata. Pije się ją wszędzie z małych szklaneczek w kształcie kwiatu tulipana. Powszechne są uliczne herbaciarnie, często przy meczetach, gdzie serwuje się tylko herbatę. Herbatę można zamówić nawet na migi, wyciągając podniesione dwa palce dostaniemy dwie herbaty. Tak podana herbata kosztuje od 0,90 do 2,00 zł.

Kawę można dostać najczęściej parzoną na sposób turecki: bardzo drobno zmieloną kawę (z odmierzonym cukrem) zalewa się zimną wodą i gotuje w miedzianych tygielkach. Kawę podaje się w maleńkich fajansowych filiżankach, które wkłada się do bogato zdobionych metalowych koszyczków. Serwowana kawa jest mocna, w smaku różni się nieco od espresso. Kawa jest droższa od herbaty, my płaciliśmy od 4,00 do 5,50 złotych. Niestety w hotelach do śniadania serwowano kawę rozpuszczalną.

Herbata przy Ulu Camii w Adanie

Herbata w Eskisehir

Herbata z widokiem na zamek w Kastamonu

Herbaciarnia w Różowej Dolinie w Kapadocji

Herbata u wejścia na szlak do Kanionu Valla 

Herbata na wzgórzu Boztepe z widokiem na Morze Czarne
Jak przyjechaliśmy na wybrzeże, zdominowane przez turystów, to porcje były mniejsze, za sałatę czy herbatę trzeba było osobno płacić. Restauracji z europejskim jedzeniem było tu więcej niż tureckich. 

W tureckich restauracjach najbardziej irytowały nas dwie rzeczy. Po pierwsze - jak kelner przynosił menu to od razu chciał wiedzieć co zamawiamy (gdybyśmy wiedzieli to nie prosilibyśmy o menu), po drugie kelnerzy często zabierali (nie pytając nas) talerze z niedokończonym posiłkiem, czy szklaneczki z herbatą. Szybko nauczyliśmy się pilnować naszych talerzy i szklanek.

Bazar z owocami w Bursie

Stragan oferujący soki z różnych świeżych owoców w Antalyi
W Turcji staraliśmy się jeść dużo owoców. Owoce kupowaliśmy przeważnie na bazarach lub na przydrożnych straganach. Cały czas były dostępne różne rodzaje winogron. Jak przyjechaliśmy to było jeszcze sporo brzoskwiń. Cały czas były dostępne wspaniałe świeże figi (w cenie 8,00-9,00 zł/kg). Świeżo suszone figi są wspaniałe, takich u nas nie kupicie. Pod koniec naszego pobytu pojawiły się pyszne zielone mandarynki, które po kilku dniach dojrzewały i zmieniały kolor na pomarańczowy oraz świeże granaty. Wyciskany sok ze świeżych granatów to witaminowa bomba, staraliśmy się go pić przy każdej nadarzającej się okazji.

Bazar w Stambule w okolicach Bebek

Jedno ze stoisk na bazarze rybnym w Kuşadası 
Bazary zachwycają też ogromnym wyborem warzyw, w szczególności różnych odmian papryk, pomidorów, roślin strączkowych i bakłażanów. Wszystko to jest dużo tańsze niż Polsce, przynajmniej dwukrotnie. Nad morzem również interesująco wyglądają targi rybne.  

"Odkryliśmy" tu na nowo orzechy laskowe, ale prażone (cena 30-35,00 zł/kg nad Morzem Czarnym, a 40-50,00 zł w głębi kraju). Natomiast zawiedliśmy się na pistacjach. W porównaniu do dostępnych u nas amerykańskich nie były dużo tańsze i nie były też smaczniejsze.

Przyprawy na bazarze w Sanliurfie

Orzechy i bakalie na bazarze w Bursie
Na bazarach podziwialiśmy stoiska z wieloma przyprawami. Zatrzymywaliśmy się przy nich, aby nacieszyć się zapachami. Powszechne były stoiska z przeróżnymi bakaliami.




Podróżowanie samochodem po Turcji.

Typowa droga dwupasmowa ( z Konya na południe)

Po Turcji przejechaliśmy prawie 9000 km. Byliśmy pozytywnie zaskoczeni drogami. Z reguły były to drogi dwujezdniowe o dobrej nawierzchni. Jeździliśmy też drogami gorszymi, szutrowymi i terenowymi, jak chcieliśmy dojechać do mniej popularnych i dostępnych atrakcji turystycznych.
Tunele są tu bardzo często ( droga z Amasya do Unye)
W Turcji jest sporo autostrad (głównie w zachodniej części). Większość autostrad jest płatna. Są dwa systemy płatności za autostrady: HGS i ODS. Dla turystów wygodniejszy jest system HGS, jest to system przedpłacony. Chcąc jeździć autostradami należy wykupić na poczcie lub w wybranych stacjach benzynowych niewielką naklejkę, którą przykleja się do przedniej szyby. Przy zakupie trzeba okazać paszport i dowód rejestracyjny. My za naklejkę płaciliśmy 12,50 lir. Należy też przedpłacić opłaty za autostrady. My przy zakupie wpłaciliśmy 300 lir, a potem dopłaciliśmy jeszcze 70 lir.
Droga terenowa do wodospadu Agaran
Niestety przygotowując się do podróży nigdzie nie natrafiliśmy się na ceny opłat za poszczególne odcinki autostrad. Najwięcej zapłaciliśmy za przejazd mostem „Osman Gazi” nad zatoką Izmit (ponad 140 lir). Wjeżdżając i wyjeżdżając z odcinka płatnego autostrady należy zwolnić do 30 km/godz.
Droga szutrowa w górach Kackar
System sczytuje dane z naklejki i pobiera płatność. Teoretycznie można sprawdzić stan swojego konta ze strony internetowej, ale mieliśmy kłopot z jej tłumaczeniem i logowaniem się. Na swoim koncie można mieć saldo ujemne, które trzeba uregulować do 7 dni. Sprawdzaliśmy stan swojego konta kilka razy na poczcie.

Po Turcji jeździ się specyficznie. Odnieśliśmy wrażenie, że przepisy ruchu drogowego są tu jedynie zaleceniem, a nie prawem. Praktycznie nikt tu nie przestrzega przepisów. 

Często na drogach można spotkać zwierzęta 

Nam zdarzyło się kilka razy, że ktoś nas wyprzedzał poboczem na autostradzie, mając dwa lewe pasy wolne!!

W miastach ruch jest bardzo duży, wszyscy tu wciskają się, wymuszając pierwszeństwo. Obowiązuje tu jedna zasada: „oczy masz z przodu i musisz uważać na to co przed tobą”. Właściciel hotelu w Van, jadąc z nami na wycieczkę powiedział nam: w Turcji jak uderzysz w auto przed tobą, to będziesz „miał kłopot”, a jak w pieszego to będziesz miał „bardzo duży kłopot” (nikt nie chce mieć problemów). 
Droga D-950 do Erzurum
Piesi nie mają tu pierwszeństwa, muszą uważać na kierowców, a oni na pieszych. Przechodzą przez jezdnię we wszystkich możliwych miejscach, nawet na czerwonym świetle. Policji jest dużo, ale nie reaguje na wykroczenia drogowe. Mimo to nie ma tu wielu wypadków. My widzieliśmy tylko kilka drobnych stłuczek
.

Im dalej na wschód od Ankary czy Stambułu tym więcej jest na drogach posterunków wojskowych czy policyjnych. Czasami są to miejsca doraźne, a czasami miejsca wybudowane na dłuższy czas. Dojeżdżając do takiego miejsca należy zwolnić prędkość, czasami jest to wymuszane betonowymi barierami. Służby kontrolują samochody najczęściej wyrywkowo. My byliśmy przepuszczani, tylko dwa razy "zakwalifikowano" nas do kontroli, chyba przez pomyłkę. Czasami przy takich punktach kontrolnych stoją wojskowi z długą bronią gotową do strzału oraz wozy opancerzone. Przypominało to trochę nasz stan wojenny z lat 80-tych XX wieku, ale lepiej zorganizowany.

Po Turcji jeździliśmy z darmową nawigacją na telefon pl.mapy.cz, jest ona bardziej szczegółowa, aniżeli używana przez nas w Tajlandii maps.me. Nawigacji tej używaliśmy także do spacerów po miastach czy naszych trekkingach. Wadą tej nawigacji jest słaba wyszukiwarka, czasami pomagaliśmy sobie wyszukiwarką googlowską.

W Turcji z powodu dużego spadku kursu liry tureckiej płaciliśmy za litr oleju napędowego średnio ok. 3,30 - 3,60 zł.

Poniżej zapraszamy na pokaz slajdów z widokami zmieniających się krajobrazów z naszego samochodu z tej wyprawy po Turcji.

Pokaz slajdów - krajobrazy Turcji zza szyb naszego samochodu

Ubezpieczenie.

Jadąc do Turcji, jak zwykle ubezpieczaliśmy się od kosztów leczenia w sprawdzonym wcześniej TU Europa (warto sprawdzić ceny w porównywarkach, my kupowaliśmy to ubezpieczenie przez Rankomat). Tym razem na szczęście nie mieliśmy potrzeby korzystać z tego ubezpieczenia.

Problemem było uzyskać w Polsce ubezpieczenie AC samochodu, które byłoby ważne na terenie całej Turcji, a nie tylko w jej części europejskiej. Takie ubezpieczenie znaleźliśmy tylko w PZU, posiadaliśmy także "zieloną kartę" (sprawdzana była przy wjeździe do Turcji i Serbii w drodze powrotnej). Z tej polisy również nie mieliśmy potrzeby skorzystać.

Co nam się podobało w Turcji.

Bazylika Hagia Sophia w Trabzonie
Turcja to prawdziwa bogata skarbnica wielu kultur. Znajdziemy tu nie tylko zabytki tureckie: seldżuckie czy osmańskie, ale także bizantyjskie, ormiańskie, greckie, rzymskie, licyjskie, urartu, czy wcześniejsze hetyckie oraz innych kultur. 

Katedra ormiańska na wyspie Akdamar na jeziorze Van

Nie musimy wyjeżdżać do Grecji czy Włoch, to tu możemy zobaczyć najlepiej zachowane: miasto greckie - Efez, antyczny rzymski teatr w Aspendos czy niedostępny grecki zespół świątynno-sepulkralny na Górze Nemrut, wspaniałe rzymskie łukowe mosty, z których najwspanialszy jest Most Cendere (Severan).

Licyjskie grobowce na rzeką Dalyan

Rzymski amfiteatr w Aspendos

Stożkowe domy w biblijnym, starożytnym Harran

Teatr rzymski w Side 

Licyjskie grobowce i amfiteatr w Myra (Demre)

Rzymski most Cendere koło Nemrut Dagi

Monastyr Św. Gabriela (syryjski) obok Midyat

W Turcji odnajdziemy też zabytki z początków chrześcijaństwa w Midyat, Mardinie, Hattay, Selcuku czy w Demre (Myra).

Dom (kaplica) NMP w Selcuku

W nieczynnym klasztorze prawosławnym Sumela koło Trabzonu

Taras widokowy nad kanionem Tokatli 
Turcja to wspaniałe krajobrazy, w którym dominują krajobrazy górskie i wyżynne. 

W kanionie Şahinkaya

Nam podobał się krajobraz wybrzeża Morza Czarnego (szkoda, że podczas naszego przejazdu było tak wilgotno i zamglenia znacznie ograniczały widoczność), wspaniałe były krajobrazy Gór Pontyjskich, otoczenia jeziora Wan, Kapadocji, Wyżyny Anatolijskiej, Gór Taurus czy wybrzeży Morza Śródziemnego i Egejskiego. Podziwialiśmy wiele wspaniałych wodospadów, pięknych jezior, rzek i plaż. Byliśmy też w kilku kanionach.

"Nasze" schronisko w górach Kackar

Załamanie pogody w górach


Wodospad Tortum


Góra Ararat

Jezioro Van

Wulkan Erciyes Dağı 3916 m z Uçhisar Kalesi

Kanion w Dolinie Ihlara

Widok na plażę w Cirali ze Szlaku Licyjskiego

Plaża u wylotu Doliny Motyli
Jezioro Uzungöl

Turcja to dobre miejsce do uprawiania turystyki górskiej. Wyznakowano tu wspaniałe długodystansowe widokowe szlaki: Szlak Licyjski, Szlak Św. Pawła i Szlak Karyjski (Carian Trail). Brakuje tutaj infrastruktury turystycznej (nie ma schronisk), widzieliśmy sporo turystów wędrujących z pełnym wyposażeniem campingowym.
 
Na Szlaku Licyjskim

Turyści na Szlaku Licyjskim
Przeszliśmy tylko trzema krótkimi fragmentami Szlaku Licyjskiego, widoki były wspaniałe. Żałujemy, że nie jesteśmy młodsi i dłuższe chodzenie z ciężkimi plecakami to już nie dla nas. Trudno nam teraz powiedzieć, które widoki były najładniejsze, chyba te z naszych krótkich trekkingów Szlakiem Licyjskim, są to widoki jednocześnie na góry i morze. Wspaniałe były także widoki z samochodu w drodze do Erzurum (droga D950). Niezapomniany był widok z Nemrut Dagi oraz w okolicach Dogubeyazit na pałac Ishaka Paszy oraz wiele innych
.

Podczas naszej podróży po Turcji odwiedziliśmy dwanaście miejsc wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO:

- zespół zabytkowy z Meczetem Selimiye w Edirne (patrz poniżej: Cztery stolice Turcji),

- pełne zabytków centrum Stambułu (patrz poniżej: Cztery stolice Turcji),

- zabytkową pierwszą stolicę Osmanów - Bursę (patrz poniżej: Cztery stolice Turcji),

- osmańskie miasto Safranbolu,

Sanfranbolu 

Sanfranbolu 

- dawną stolicę Hetytów – Hattusę,

Hattusa - Lwia Brama

Hattusa - Yazılıkaya

- dawną stolicę Armenii – Ani,

Ani - po drugiej stronie rzeki Armenia

Ani - ruiny katedry z X wieku

- cytadelę w Diyarbakir,

Widok z mostu na cytadelę w Diyarbakir

Mury cytadeli w Diyarbakir

- Göbekli Tepe,

Göbekli Tepe

Göbekli Tepe

- Górę Nemrut,

Góra Nemrut

Góra Nemrut

- Park Narodowy Göreme,

Gereme

Gereme - Dolina Miłości na tle Doliny Różowej

- Ksantos – Letoon,

Ksantos-Letoon, amfiteatr

Ksantos-Letoon

- Hierapolis – Pamukkale,

Hierapolis

Pamukkale

- Pergamon,

Pergamon

Pergamon

oraz wiele ciekawych miast: stolicę Ankarę, ładną Amasyę, Safranbolu, Kastamonu, Erzurum, Midyat, Mardin, Diyarbakir, Sanliurfa, Konya, Alanyę, Antalyę, Side, Marmaris, Izmir i wiele innych.

Amasya

Kastamonu

Midyat

Mardin

Diyarbakir

Sanliurfa

Halfeti

Konya

Antalya

Izmir

Adana

Erzurum

Bardzo zadbane są miejsca historyczne udostępniane turystom. Nawet te, które nie należą do tureckiej historii czy tradycji, co kiedyś nie było takie oczywiste.

Najbardziej nam się podobała turecka serdeczność i gościnność. Tak miłych, otwartych i pomocnych ludzi nie spotkaliśmy dotychczas nigdzie podczas naszych podróży, może tylko w Azerbejdżanie, Armenii czy Azji Środkowej. Piszemy tu „turecka gościnność”, ale ta gościnność była największa na wschodzie Turcji, gdzie w większości mieszkają Kurdowie. Może więc powinniśmy napisać: „turecka i kurdyjska gościnność”.

Poniżej przedstawiamy filmik dotyczący napotkanych ludzi podczas tej podróży po Turcji.

Nasz pokaz slajdów  "Ludzie w naszej podróży po Turcji 08.08-26.10.2021"

Drobnych gestów pomocy i serdeczności ze strony miejscowych podczas tej podróży mieliśmy wiele. Na przykład takich jak w Amasyi gdy chcieliśmy kupić kawałek baklawy to sprzedawca poczęstował nas baklawą i jeszcze z pobliskiej herbaciarni zamówił dla nas herbatę. Lub takich, jak w Konyi w prostej herbaciarni przy meczecie, gdy przyszło do płacenia kelner nam powiedział: „tamten pan za was zapłacił” wskazując na mężczyznę, który w tej chwili wychodził. Nie było to wiele, cztery herbaty w tej herbaciarni to mniej niż 4 złote, ale czy u nas podobny gest byłby możliwy? Podobnie było w innych miejscach. Lub takich, jak w Stambule, gdy staliśmy bezradni przy automacie sprzedającym i doładowującym Istanbulkart poprosiliśmy o pomoc starszego pana, który pomógł nam kupić, potem doładować karty. A następnie zaprowadził nas do biura, aby spersonifikować karty i stał z nami przez kilka minut w kolejce. Tutaj wystarczy złapać z drugim człowiekiem kontakt wzrokowy, uśmiechnąć się jednocześnie kładąc prawą rękę na sercu i już masz przyjaciela.

Ubikacje publiczne w większości były "kucane", chociaż prawie wszędzie były kabiny z ubikacjami europejskimi. Ubikacje publiczne czasami były płatne, ale cena była niewielka od 0,50 do 1,50 zł. Ubikacje publiczne z reguły były czyste, wszędzie były umywalki do umycia rąk. W razie potrzeby zawsze mogliśmy skorzystać z ubikacji w restauracjach czy w kawiarniach (nie będąc ich klientami), zawsze bezpłatnie. Przy prawie wszystkich meczetach, nawet tych małych, znajdują się ubikacje, najczęściej są bezpłatne.

W Turcji czuliśmy się bardzo bezpiecznie, bardziej niż u nas. Widzieliśmy jak na wschodzie ludzie zostawiają samochody z zakupami lub dokumentami na parkingu i nie zamkniętymi szybami. Z drugiej strony nie prowokowaliśmy sytuacji niebezpiecznych, po zmroku nie wychodziliśmy w miejsca gdzie nie było ludzi. W Turcji zarówno na drogach, jak i w miastach jest dużo różnych służb mundurowych powoduje to wzrost poczucia bezpieczeństwa wśród turystów. Raz policja nam bardzo pomogła. W Gaziantep zamówiliśmy hotel na starym mieście, była tam plątanina uliczek jednokierunkowych, nawigacja pokazywała nam tak wąskie uliczki, że nie mogliśmy w nie wjechać. Poprosiliśmy policję, żeby nam pokazała drogę, policjant na motorze podprowadził nas pod hotel. 

Podróżowaliśmy w czasach pandemii. Mieliśmy duże szczęście, że w Turcji nie było w czasie naszego pobytu zbyt wielu restrykcji. Wszystkie muzea i miejsca turystyczne wraz całą infrastrukturą były ogólnie dostępne. W niektórych hotelach sprawdzano nam kod HES. W środkach komunikacji miejskiej oraz w pomieszczeniach zamkniętych trzeba było nosić maseczki, ale oprócz muzeów nie było to zbyt mocno egzekwowane.

Co nam się nie podobało w Turcji.

Palenie papierosów jest tu prawdziwą plagą. Palą tu prawie wszyscy i wszędzie. Nawet nie zważa się na dzieci, będące w bliskim otoczeniu palących, dotyczy to również rodziców i dziadków. Pali się w restauracjach przy stolikach. Idąc zatłoczoną ulicą czuć smród papierosów. Papierosy są tu relatywnie tanie i łatwo dostępne. Ale za to nie spotkaliśmy tu agresywnej i podpitej młodzieży, bo prawie nikt tu nie pije alkoholu, nawet piwa. 

Najmniej zachwyciły nas miasta, stara zabudowa jest niezadbana, jakby bez planu. Nowe dzielnice i nowe bloki mieszkaniowe (przeciwnie do starych) są ładne i kolorowe.

Nasz wyjazd do Turcji był relatywnie tani, wszystko było spowodowane bardzo dużym spadkiem wartości liry tureckiej. Spadek wartości pieniądza był dużo szybszy niż wzrost cen. Jak byliśmy w Stambule w roku 2008 to wtedy ceny paliwa w przeliczeniu na złotówki były najwyższe w Europie, a teraz były zdecydowanie najniższe.

Turcja to zdecydowanie przyjazny dla turysty kraj. My podzieliliśmy Turcję na dwie części: pierwsza to wybrzeże Morza Śródziemnego i Egejskiego zdominowane przez turystów zagranicznych oraz pozostałą część. Nam na wybrzeżu nie podobały się olbrzymie „resorty” turystyczne, ładne architektonicznie, ale czasami mocno kiczowate. Przerażała nas masa ludzi, hałas. Byliśmy w pandemii, podobno turystów było tego roku mało. Nie wyobrażamy sobie jaki byłby tam tłok gdyby nie było pandemii. Stanowczo to nie nasze klimaty. Krajobrazowo wybrzeże jest najładniejsze, są tu góry i morze, pogoda jest świetna. Są tu też wspaniałe zabytki, bliskie naszej kulturze. 

Pozostała część Turcji, oprócz wspaniałych krajobrazów i zabytków to mili, serdeczni, gościnni, pomocni, wspaniali i ciekawi świata ludzie. Ta serdeczność jest tym większa im bardziej oddalamy się od wybrzeża. Wschodnia część Turcji jest bardziej autentyczna. Turystów jest tu dużo mniej, w większości są tacy jak my, pozdrawiamy się, wymieniamy doświadczenia. Jeżeli chcecie zobaczyć autentyczną Turcję to jedźcie na wschód, za kilka lat będzie za późno. Lub jeżeli macie energię i siły to wybierzcie się na wędrówkę którymś z wspomnianych przez nas szlaków.

Na poniższej mapce przedstawiliśmy trasę naszej podróży. W sumie przejechaliśmy samochodem prawie 12 000 km, w tym 9 000 km po Turcji. Nie mieliśmy po drodze żadnej awarii, nawet przepalonej żarówki, czy przebitej opony. Zanotowaliśmy tylko niewielkie obtarcie lakieru, gdy na wąskich uliczkach w starym mieście w Gaziantep nie zmieściliśmy się w zakręcie. Udało się nam przejechać tę trasę nie płacąc nigdzie mandatu.

           Trasa naszej podróży po Turcji, około 9 tys. km (mapkę można dowolnie powiększać)

Trasę całej naszej podróży podzieliliśmy umownie na siedem etapów:

1. Dojazd z Polski do Turcji, to niecałe 1650 km (opis poniżej),

2. Cztery stolice Turcji, to około 1000 km (opis poniżej),

3. Czarnomorska część Turcji, to około 1900 km (nasz post:  Czarnomorska część Turcji, kolejny etap wyprawy),

4. Wschodnia część Turcji, to 1550 km (nasz post: Wschodnia część Turcji, kolejny etap wyprawy),

5. Południowa część Turcji, to 2100 km,

6. Turcja śródziemnomorska, tzw. Riwiera Turecka i egejska, to 2150 km,

7. Droga powrotna z Turcji do Polski, to prawie 1500 km.

Spróbujemy każdy z tych etapów wyżej wymienionych opisać, w tym poście poniżej (pierwszy i drugi etap) i dalsze w następnych naszych postach.

Dojazd z Polski do Turcji.

Długo zastanawialiśmy się jaki mamy wybrać wariant dojazdu do naszego celu, czyli Turcji, czy przez Słowację, Węgry, Serbię i Bułgarię (nazwaliśmy wariantem serbskim) czy przez Rumunię, zamiast Serbii (wariant rumuński). 

Wariant serbski jest krótszy o ponad 100 km od wariantu rumuńskiego, a większą część trasy pokonuje się autostradami. Przekłada się to na krótszy teoretycznie przejazd od 4 do 5 godzin od wariantu rumuńskiego. 

Jednak zdecydowaliśmy się na wariant rumuński dlatego, że wszystkie kraje tranzytowe to państwa UE, gdzie mając „paszport covidowy” nie powinniśmy mieć kłopotów z przejazdem. Ponieważ na granicy tureckiej powinniśmy być nie później niż 72 godziny od otrzymania kodu HES, nie mieliśmy czasu na zwiedzanie czegokolwiek po drodze. Przejazd zaplanowaliśmy na sobotę, niedzielę i poniedziałek myśląc, że w weekend będzie mniejszy ruch. Niestety w niedzielę była piękna pogoda i chyba wszyscy Rumuni wyruszyli samochodami na łono natury. Spowodowało to olbrzymie korki i zatory na drogach, w których łącznie straciliśmy około pięciu godzin.

Przekraczanie granicy polsko-słowackiej i słowacko-węgierskiej było bezproblemowe, chociaż mieliśmy niejasne informacje w sprawie tranzytu przez Węgry. Miał tu być kontrolowany wjazd. Natomiast na granicy węgiersko-rumuńskiej odprawa kilkunastu samochodów po stronie węgierskiej trwała ponad godzinę, co przypominało nam czasy słusznie minione. Podobnie było na granicy rumuńsko-bułgarskiej po stronie bułgarskiej. Zaskakująco profesjonalnie i kompetentnie przebiegała odprawa przez Turków na przejściu w Lalapaşa. Podczas całej podróży do Turcji i z powrotem nikt nie sprawdzał nam „paszportu covidowego” oprócz kontroli tureckiej przy wjeździe.

Na noclegi zatrzymaliśmy się w Cluj (Kluż) oraz w małej wiosce w Bułgarii niedaleko Ruse.

Cztery stolice Turcji.

W X i XI wieku, na tereny Anatolii (dzisiejszej Turcji) zaczęły z Azji Środkowej napływać plemiona tureckie (Turków Seldżuckich). W roku 1071 w bitwie pod dzisiejszym miastem Malzigirt pokonali armię bizantyjską i na jakiś czas zajęli całą Anatollię. Potem Imperium Seldżuków rozpadło się. Na krótko powstało Państwo Seldżuków Anatolijskich z sułtanatem w Konii. Nie kontrolowało ono całej Anatolii, tylko jej część. Z powodu walk o władzę wewnątrz państwa i najazdu mongolskiego w XIII wieku rozpadło się na szereg emiratów. Rozpad państwa seldżuckiego pozwolił innym małym państewkom na usamodzielnienie się i ekspansję. Najwięcej na tym rozpadzie skorzystało małe państwo w północno-zachodniej Anatolii rządzone przez Ertuğrula, a później przez jego syna Osmana (od jego imienia została nazwana dynastia, a europejscy historycy powstałe imperium nazwali Imperium Osmańskim). Syn Osmana Orhan zdobył bizantyjskie miasto Prussę (Brussę), dzisiejszą Bursę. I tutaj w Bursie powstała pierwsza stolica Państwa Osmańskiego, była nią w latach 1326 – 1402. Później zdobycze terytorialne Osmanów następowały lawinowo, na początku XV wieku wkroczyli do Europy i okrążając Konstantynopol zdobyli Adrianopol, dzisiejsze Edirne. Ponieważ planowali dalszą ekspansję na Cesarstwo Bizantyjskie i Europę, to do Edirne przenieśli swoją stolicę. Edirne było stolicą Osmanów do zdobycia Konstantynopola w 1453 roku (dzisiejszy Stambuł).

Pierwsza część naszej podróży po Turcji prowadziła właśnie przez te trzy stolice oraz Ankarę, obecną stolicę Republiki Turcji, przeniesioną ze Stambułu w roku 1923 (po upadku Imperium Osmańskiego).

       Mapka naszej podróży przez "Cztery stolice Turcji" (można ją dowolnie powiększać)

Edirne

Do Edirne, pierwszego naszego miasta w Turcji, przyjechaliśmy z Bułgarii wczesnym popołudniem. Jeszcze przed przyjazdem do hotelu pojechaliśmy do odległej dzielnicy Edirne KaraağaçPrzyjechaliśmy tu, aby obejrzeć dawny budynek dworca kolejowego (dziś siedziba Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Trackiego), pomnik Traktatu z Lozanny, oraz tak zwany Nowy Most na rzece Marica. 

Edirne, budynek dworca kolejowego

Edirne, pomnik Traktatu z Lozanny

Edirne, Nowy Most

Widok na Edirne

Może zacznijmy od historii:
Po pierwszej wojnie światowej, Turcji jako sojusznikowi Niemiec, został narzucony traktat z Sèvres. Był on bardziej restrykcyjny dla Turcji niż traktat wersalski dla Niemiec. Turcja utraciła w nim wszystkie ziemie w arabskich krajach na południe od dzisiejszych granic. Tracja wraz z Edirne miała być włączona do Grecji, duży obszar wokół Smyrny (dzisiejszego Izmiru) miał być przez pięć lat zarządzany przez Grecję, Wschodnia Anatolia miała być przyznana Armenii, miał powstać autonomiczny obszar Kurdystanu, wąski pas południa Turcji miał przypaść Francji i Wielkiej Brytanii. Największe były konsekwencje finansowe i wojskowe, Turcja nie mogła swobodnie ustalać swojego budżetu, Bank Narodowy miał być nadzorowany przez Anglię i Francję, Wojsko miało być ograniczone do 50 tys. bez prawa posiadania ciężkiego uzbrojenia. Turcja miała być pozbawiona jakiegokolwiek prawa kontroli cieśnin Dardanele i Bosforu. Jeszcze przed podpisaniem tego traktatu Grecja rozpoczęła za namową Wielkiej Brytanii wojnę z Turcją chcąc wymusić na Turcji większe ustępstwa terytorialne. Traktat z Sevres nie wszedł w życie nie został ratyfikowany przez Turcję. Podczas gdy w Sevres toczyły się negocjacje z przedstawicielami Imperium Osmańskiego faktyczną władzę w Turcji miał ruch nacjonalistyczny pod przywództwem Mustafy Kemala nazwanego później Atatürkiem (ojcem Turków). Zorganizował on narodowe powstanie i toczył w latach 1919 – 1922 Wojnę o Niepodległość z Grekami, Ormianami, Francuzami, wszystkie były zwycięskie. Wyniku tych wojen w lipcu 1923 podpisano traktat w Lozannie, który zastąpił traktat z Sevres i ostatecznie wytyczył granice dzisiejszej Turcji. Granice te obowiązują do dzisiaj z niewielkimi korektami, największa z nich to przyłączenie do Turcji w 1939 r. syryjskiej prowincji Hatay.

Edirne - meczet Eski Cami

Edirne - wnętrze meczetu Eski Cami

Edirne kiedyś leżało na głównym szlaku komunikacyjnym z Europy do Stambułu, kiedyś przejeżdżał tędy słynny "Orient Ekspres". Teraz w erze komunikacji lotniczej leży na uboczu i turyści zaglądają tu rzadko, nie wiedzą co tracą.

Edirne - meczet Beyazida

Edirne - wnętrza meczetu Beyazida 



Edirne to miasto wspaniałych meczetów. Odwiedziliśmy tu meczet Eski Cami (stary meczet), meczet i medresę Beyazida ze wspaniałym Muzeum Medycyny (od XV wieku był tu szpital i uczelnia kształcąca lekarzy Imperium Osmańskiego),

Edirne, dziedziniec medresy Meczetu Beyazida
Edirne, Muzeum Medycyny

wspaniały
Meczet Selimiye, zaprojektowany przez najsłynniejszego osmańskiego architekta Sinana (meczet ten wpisany jest na listę UNESCO) 

Edirne, Meczet Selimiye w centrum oraz
pomnik sułtana Mehmeta Zdobywcy

Edirne, dziedziniec Meczetu Selimiye

Edirne, wnętrze Meczetu Selimiye
oraz meczet Üç Şerefeli.
 
Edirne, meczet Üç Şerefeli

Edirne, dziedziniec meczetu Üç Şerefeli


Edirne, wnętrze meczetu Üç Şerefeli





Widzieliśmy też mosty osmańskie, które służą do dnia dzisiejszego. W Edirne oglądaliśmy także zabytki innych kultur: stare kościółki bułgarskie, zrekonstruowaną Wielką Synagogę oraz bizantyjską Wieżę Macedońską.







Stambuł

Z Edirne pojechaliśmy na cztery dni  do Stambułu. Miasto to darzymy bardzo dużym sentymentem. Byliśmy tu tydzień w roku 2008. Teraz staraliśmy się pójść w miejsca, w których wtedy nie byliśmy. W roku 2008 z powodu remontu nie mogliśmy obejrzeć ogromnego Meczetu Sülemaniye (Sulejmana), też zaprojektowanego przez mistrza Sinana. 

Stambuł - meczet Sülemaniye

Stambuł - dziedziniec meczetu Sülemaniye

Stambuł - wewnątrz meczetu Sülemaniye

Stambuł - taras widokowy na Złoty Róg i Bosfor
przed meczetem Sülemaniye

Poszliśmy do Pałacu Porfirogenetów (dawnego pałacu cesarzy bizantyjskich), teraz są to częściowo zrekonstruowane ruiny. Stąd rozpościerają się widoki na Złoty Róg.

Stambuł - Meczet Eyupa

Stambuł - wewnątrz meczetu Eyupa



Stambuł - przed meczetem Eyupa

Powtórnie byliśmy w Meczecie Eyüpa oraz w kawiarni Pierre Loti, znajdującej się na ...cmentarzu, skąd rozciągały się wspaniałe widoki na Złoty Róg. Otoczenie odległego od centrum Meczetu Eyupa jest dla nas bardzo klimatyczne, nie ma tu turystów, panuje atmosfera świętego miejsca.

Stambuł - widok na Złoty Róg z tarasu kawiarni Pierre Loti

Stambuł - widok na Złoty Róg z tarasu kawiarni Pierre Loti

Stambuł - kościół św. Antoniego

Stambuł - kaplica po Maksymilianowi Kolbe w kościóle św. Antoniego

Byliśmy w Kościele św. Antoniego (jest tu kaplica poświęcona Maksymilianowi Kolbe), w greckim ortodoksyjnym kościele Agia Triada (aby wejść trzeba zapłacić stróżowi) oraz w wielu innych meczetach.


Stambuł - muzeum Adama Mickiewicza


Obowiązkowym punktem odwiedzin było skromne Muzeum Mickiewicza. W tym odbudowanym domu, zmarł nasz wielki poeta (w linku unikalne zdjęcie naszego zmarłego wieszcza).




Stambuł - widok z promenady na azjatycką stronę z górującym meczetem Camlica



Pojechaliśmy też metrem nad Bosfor do Bebek i spacerowaliśmy ładną promenadą wzdłuż Bosforu mając cały czas widok na stronę azjatycką miasta. 

Następnego dnia popłynęliśmy promem do azjatyckiej części (Kadıköy), aby zobaczyć nowo wybudowany (w 2019 r.) największy turecki Meczet Çamlıca (w dzielnicy Üsküdar), wg projektu dwóch kobiet architektek z Turcji, zainspirowane architekturą osmańską i dziełami wielkiego mistrza Mimara Sinana.


Stambuł - meczet Camlica

Stambuł -wewnątrz meczetu Camlica

Stamtąd z kolei roztaczają się piękne widoki na europejską część miasta. Na wzgórzu Çamlica byliśmy w 2008 roku właśnie ze względu na wspaniałe widoki, wtedy jeszcze nie było tu tego największego meczetu.

Stambuł - widok ze wzgórza Çamlica na część europejską

Stambuł - bazylika Hagia Sophia





Byliśmy powtórnie w Bazylice Hagia Sophia, która przez 914 lat była największym kościołem chrześcijańskim na świecie. Nie możemy się pogodzić z jej zamianą w 2020 r. na meczet. Będąc w 2008 roku byliśmy również w Hagia Sophia, wtedy było to muzeum.

Stambuł - wewnątrz Hagia Sophia








W Hagia Sophia zamknięte jest teraz wejście na galerię, gdzie znajduje się większość bezcennych mozaik (podobno z powodu remontu). Na galerii podziwialiśmy wspaniałe, dopiero co wtedy odnowione mozaiki (w linku zdjęcia niektórych mozaik z galerii). Co z nimi będzie teraz? Czy pozostaną w swym miejscu?

Nie możemy się także pogodzić ze zamianą na meczet Muzeum Kariye, dawniej Kościoła Świętego Zbawiciela na Chorze, pełnego mozaik i fresków (teraz zamknięte także z powodu remontu).



Stambuł jest wielkim miastem, prawie 16 mln mieszkańców. Poruszaliśmy się tu komunikacją miejską wykupując kartę Istanbulkart, która okazała się bardzo wygodną formą podróżowania, znacznie tańszą od biletów jednorazowych. Jest to bilet przedpłacony na wszystkie środki komunikacji miejskiej. Kiedyś był to bilet na okaziciela i mogło na nim podróżować wiele osób. Teraz w epidemii bilet jest spersonifikowany (przy zakupie trzeba okazać swój kod HES). Korzystaliśmy z niego jeżdżąc po Stambule tramwajem, autobusem, promem, kolejką linową (na cmentarzu Eyupa) czy też metrem. Kasując bilet pojawia się na kasowniku informacja o pozostałych środkach. Istanbulkart doładowuje się w automatach (nie spotkaliśmy automatów w obcych językach, trzeba poprosić miejscowych o pomoc, automaty nie wydają reszty).


Stambuł to dalej dla nas jest magicznym orientalnym miastem . Teraz po odwiedzeniu innych miejsc (Maroka czy Uzbekistanu) może już trochę mniej. Zapraszamy na nasz krótki filmik ze Stambułu.

Pokaz slajdów - widoki na Stambuł z różnych miejsc

Porównując Stambuł z roku 2008 i 2021 to mimo pandemii wydaje się, że w mieście jest większy tłok, szczególnie na głównej ulicy Istikal Caddesi dzielnicy Galaty (po drugiej stronie Złotego Rogu). Teraz więcej Turczynek ubiera się tradycyjnie w chusty i długie sukienki lub zakłada hidżaby. W 2008 r., naszym zdaniem, ulice w Stambule wyglądały bardziej europejsko.

Po czterech dniach spędzonych w Stambule pojechaliśmy do Bursy, kolejnej, ale pierwszej stolicy osmańskiej Turcji. 

Nasza pocztówka z Adampolu




Jadąc do Bursy po drodze na krótko zatrzymaliśmy się w Polonezkoy, wcześniej Adampol – miejscowości założonej przez Adama Czartoryskiego w XIX wieku, nie tylko na cmentarzu widać tu polskie ślady. Adam Czartoryski i Michał Czajkowski (znany jako Sadyk Pasza) osiedlali tu emigrantów z Polski po powstaniu listopadowym, a także wykupionych z niewoli tureckiej polskich jeńców.

Historycznie Polska toczyła często wojny z Turkami (np. królowie Władysław III Warneńczyk, Jan III Sobieski), ale ponieważ mieliśmy jednego wspólnego wroga - carską Rosję stosunki dyplomatyczne między Polską, a Turcją były na ogół dobre. Turcja nigdy nie uznała rozbiorów Polski, a Polska jako jeden z pierwszych krajów uznała Republikę Turecką. Te dobre relacje między Polską, a Państwem Osmańskim pozwoliły Adamowi Czartoryskiemu i Michałowi Czajkowskiemu na założenie osady nieopodal Stambułu.

Niestety podczas naszego krótkiego pobytu w Polonezkoy nie spotkaliśmy nikogo mówiącego w języku polskim, chociaż polskich śladów w nazwach ulic, pensjonatów, restauracji jest tu bardzo dużo.

Most Osmana Gazi nad Zatoką Izmit



Po dwóch godzinach w Polonezkoy pojechaliśmy dalej przez nowy most Osmana Gazi nad Zatoką Izmit do Izniku. 

Iznik - kościół Hagia Sophia









Iznik leży nad jeziorem o tej samej nazwie. Iznik to bizantyjska Nicea, odbyły się tu dwa sobory kościoła chrześcijańskiego w latach 325 i 787. Byliśmy w kościele Hagia Sophia (teraz jest to też meczet), w którym odbywał się II Sobór Nicejski, obejrzeliśmy stary Zielony Meczet oraz dobrze zachowane fragmenty bizantyjskich murów miejskich.

Iznik - fragmenty murów miejskich

Iznik - Zielony Meczet

Iznik - sklep z wyrobami ceramicznymi ręcznie zdobionymi



Iznik słynie ze swojej ceramiki. W XV wieku sprowadzono tu z Tabrizu z Persji mistrzów ceramiki. W warsztatach Izniku wykonano wszystkie płytki ceramiczne (21403 płytki) do stambulskiego Błękitnego Meczetu. Liczne warsztaty ceramiczne pozostały do dzisiaj. Możecie tu oglądać i kupić wysokiej jakości wyroby, mają przystępne ceny.




Bursa

Bursa, pierwsza stolica, położona jest na wzgórzach u stóp masywu Uludag. Nadaje to miastu zupełnie inny charakter niż panorama Edirne czy Stambułu.

Bursa - przed meczetem Ulu Camii

Byliśmy w Wielkim Meczecie (Ulu Camii), architektonicznie ten meczet bardzo się różni od tych osmańskich oglądanych w Edirne czy w Stambule, był wybudowany w XIV wieku i nie ma jednej dużej centralnej kopuły jak meczety osmańskie, ten ma 20 mniejszych kopuł.

Bursa - wewnątrz meczetu Ulu Camii

Więcej można przeczytać tu:
Ulu Camii.

Bursa - Zielony Meczet

Odwiedziliśmy również Zielony Meczet oraz Zielone Mauzoleum (Yeşil Türbe), to miejsce to miejsce spoczynku piątego sułtana osmańskiego Mehmeta I 

Bursa - wewnątrz Zielonego Meczetu

Bursa - w Zielonym Mauzoleum

Bursa - przed Meczetem Emira Sułtana

oraz leżący nieco na uboczu Meczet Emira Sułtana z ładnym punktem widokowym na miasto.

Pod koniec dnia poszliśmy do mauzoleów Osmana i Orhana, założycieli dynastii Osmańskiej. Z tarasu widokowego obok mauzoleów rozciąga się wspaniała panorama miasta.

 Bursa - wieża zegarowa obok tarasu widokowego przy mauzoleach Orhana i Osmana

Stoi tu charakterystyczna dla Bursy wieża zegarowa (prawie każde miasto w Turcji ma przynajmniej jedną wieżę zegarową).

Bursa - widok z tarasu widokowego



Warto tu przysiąść i odpocząć, oglądając panoramę miasta w jednej z kilku kafejek czy herbaciarni.

Zabytkowe meczety i mauzolea Bursy są wpisane na listę UNESCO.

Oczywiście odwiedziliśmy też kilka bazarów, te najwspanialsze są w okolicach meczetu Ulu Camii.

Na uwagę zasługuje również zabytkowy Most Irgandi, jako pojedynczy most łukowy. Jest przykładem rzadkiego typu krytego mostu, na którym znajdują się sklepy.

Bursa - Most Irgandi
Pocztówka z masywu Uludag


Drugiego dnia pojechaliśmy na masyw górski Uludag (2543 m n.p.m.) na krótki trekking. Po drodze zatrzymaliśmy się w małej wiosce Inkaya, rośnie tu olbrzymie stare drzewo platana wschodniego (platanus orientalis). Ma ponad 610 lat.

Potem samochodem dotarliśmy do kompleksu hoteli (Uludag jest centrum narciarstwa w zachodniej Turcji), a stamtąd wyciągiem krzesełkowym na grzbiet. Niestety nie ma tu znakowanych ścieżek turystycznych, a ledwo widoczne ścieżki czasami zanikają. Tym niemniej nasz kilkugodzinny spacer, pełen górskich widoków, był bardzo udany.

Następnego dnia wyruszyliśmy z Bursy do obecnej stolicy Ankary.

Pocztówka z Eskisehir

Po drodze zatrzymaliśmy się na kilka godzin w Eskisehir. Jest to miasto z ładnie zrekonstruowaną starą częścią. 

Eskisehir - witryna sklepu z wyrobami sepiolitu
Znane jest z wydobycia
sepiolitu tak zwanej "pianki morskiej". Jest to biały lekki minerał, jest bardzo plastyczny. Najbardziej cenionymi wyrobami z pianki morskiej są bogato rzeźbione fajki, niektóre z nich to prawdziwe miniaturowe dzieła sztuki. Chodząc po starym mieście widzieliśmy jeden sklep z wyrobami z pianki morskiej, niestety był zamknięty. Musieliśmy się nacieszyć widokiem witryny.

Gordion - Tumulus Króla Midasa

Przed Ankarą zboczyliśmy jeszcze kilka kilometrów do słynnego Gordion (legenda o węźle gordyjskim), zwiedziliśmy tu tumulus (grobowiec) prawdopodobnie króla Midasa oraz małe, ale ciekawe muzeum archeologiczne.





Ankara

W Ankarze w centrum miasta (w drodze do hotelu) nagle przestał działać lokalizator GPS i to na naszych obu telefonach jednocześnie (prawdopodobnie ze względów bezpieczeństwa sygnał GPS w centrum był zagłuszany). Jakoś na wyczucie trafiliśmy do naszego hotelu. Poruszanie się pieszo po mieście bez nawigacji było jeszcze możliwe, ale jazda samochodem ulicami maksymalnie zatłoczonymi, była bardzo trudna.

Ankara - Meczet Kocatepe




Już późnym wieczorem byliśmy tylko w dużym, niedawno wybudowanym w klasycznym osmańskim stylu z czterema minaretami Meczecie Kocatepe. Jest imponujących rozmiarów i to sprawiło, że stał się jednym z punktów orientacyjnych dla miasta.

Ankara - wewnątrz Meczetu Kocatepe

Ankara - Mauzoleum Atatürka (Anıtkabir) 


Na drugi dzień po śniadaniu i opuszczeniu hotelu pojechaliśmy samochodem do 
monumentalnego Mauzoleum Atatürka (Anıtkabir) znajdującego się na wzgórzu.

Ankara - Hala Honoru w Mauzoleum Atatürka

Ankara - przed Mauzoleum Atatürka 


Zostało ukończone i oddane w 1953 roku (Atatürk zmarł w 1938 roku, jego zwłoki zostały tu przeniesione w 15 rocznicę śmierci). Oprócz Atatürka spoczywa tutaj również Ismet Inönü – drugi prezydent Republiki Turcji. Jego grób znajduje się naprzeciwko wejścia do mauzoleum Atatürka. 

Ankara - zmiana warty przed Mauzoleum Atatürka


Ankara - Aleja Lwów




Anıtkabir składa się z czterech części: Alei Lwów, Miejsca Ceremonii, Hali Honoru (miejsca, pod którym znajduje się grobowiec) oraz Parku Pokoju otaczającego Mauzoleum. Nam takie monumentalne, wielkie i przytłaczających rozmiarów budownictwo, niezbyt się podoba, ale to rzecz gustu.

Z powodu trudności z nawigacją odpuściliśmy sobie dalsze zwiedzanie Ankary. Niestety z przyczyn obiektywnych nie poświęciliśmy jej więcej czasu i kilka godzin wcześniej wyjechaliśmy ze stolicy.

Ankara to nowoczesna stolica, oglądana również z samochodu sprawia przyjemne wrażenie.


Cztery stolice Turcji


Na Ankarze zakończyliśmy zwiedzanie czterech tureckich stolic. Każde z tych miast jest inne, każde warto zobaczyć.

Edirne, założone jeszcze przez Traków, potem zdobyte przez Rzymian w okresie rzymskim nazywało się Hadrianopolis (od cesarza Hadriana), a w okresie bizantyjskim Adrianopol. Z tamtych czasów nie pozostało tu zbyt wiele zabytków. Centrum miasta jest zadbane, sprawia wrażenia trochę małomiasteczkowe. Tutaj prawie wszędzie można dojść na piechotę.

Stambuł jest wielką metropolią, jedną z największych w Europie. Historyczne centrum miasta leżące na półwyspie pomiędzy Morzem Marmara, a zatoką Złoty Róg to jeden wielki zabytek. Stambuł jest miastem kontrastów, stare miesza się tu z nowym, bogactwo z biedą. 

Bursa, ładnie położona na zielonych wzgórzach. Stare centrum zachowało swój zabytkowy, często orientalny charakter. Bursa to też miasto nowoczesnego przemysłu, miasto wielu uczelni wyższych.

Ankara to nowoczesna stolica. Niestety byliśmy tu za krótko. W okolicach naszego hotelu (dzielnica Çankaya) widzieliśmy dużo młodzieży, ludzi uśmiechniętych i zadowolonych.


Następnym etapem naszej wyprawy to: 

Czarnomorska część Turcji, kolejny etap wyprawy

.


4 komentarze:

  1. Lila, podróże, wycieczki, wędrówki masz w genach chyba. Podziwiamy Was za odwagę i chęci. My to już tylko po kraju, który też jest piękny, chociaż coraz trudniej w nim żyć. Pięknie piszecie o swojej podróży. Życzymy wielu wspaniałych wypraw i pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za ciepłe słowa. Życzymy dużo zdrowia i mimo wszystko pięknych wycieczek, które dodają kolorytu w naszym życiu.

      Usuń
  2. Cudowna wyprawa. Dziękuję, że mogłam to zobaczyć. Ja tylko widziałam Riwierę Turecką, która także mnie zachwyciła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Zapraszamy na kolejne etapy naszej wyprawy po Turcji i pozdrawiamy.

      Usuń