Jest to czwarty etap naszej wyprawy po Turcji (patrz nasz post: Turcja - skarbnica starożytnych kultur, magia orientu).
|
Ani |
Trasę całej naszej podróży podzieliliśmy umownie na siedem etapów:1. Dojazd z Polski do Turcji, to niecałe 1650 km (patrz w/w post),
2. Cztery stolice Turcji, to około 1000 km (patrz w/w post),
3. Czarnomorska część Turcji, to około 1900 km (nasz post: Czarnomorska część Turcji, kolejny etap wyprawy),
4. Wschodnia część Turcji, to 1550 km (opis poniżej),
5. Południowa część Turcji, to 2100 km,
6.Turcja śródziemnomorska, tzw. Riwiera Turecka i egejska, to 2150 km,
7. Droga powrotna z Turcji do Polski, to prawie 1500 km.
Próbujemy każdy z tych wyżej wymienionych etapów opisać. Trzy pierwsze opisaliśmy w/w linkach, czwarty w tym poście i pozostałe w następnych naszych postach.
Mapka tego etapu naszej podróży poniżej:
Trasa po wschodniej części Turcji naszej podróży (4. etap). Mapkę można dowolnie powiększać.
Po jednodniowym pobycie w Górach Kaçkar wypogodziło się, a my zamiast na trekking pojechaliśmy dalej (ze względu na zaplanowane wcześniej rezerwacje noclegów).
Na krótko wróciliśmy nad Morze Czarne i następnie pojechaliśmy drogą D010 w kierunku granicy z Gruzją. Kilkanaście kilometrów przed tą granicą w miejscowości Hopa skręciliśmy na wschód.
Za miejscowością Artvin zupełnie zmienił się
krajobraz. Zielone góry nagle stały się pustynne. Jechaliśmy widokową drogą D950 poprowadzoną wieloma tunelami, estakadami i mostami oraz nad pięknymi
jeziorami zaporowymi.
Poniżej zamieściliśmy uchwycone krajobrazy zza szyb naszego samochodu w drodze do Erzurum.
Pokaz slajdów na trasie z Gór Kaçkar do Erzurum
|
Wodospad Tortum |
Po drodze zatrzymaliśmy się na dłużej przy
wodospadzie Tortum. Jest to najwyższy wodospad w Turcji ma 48 m wysokości. Woda z wyżej położonego
jeziora osuwiskowego podziemnymi kanałami zasila elektrownię, a
przez wodospad przepływa tylko nadmiar wody.
|
Wodospad Tortum, na zdjęciu widać fragment ścieżki wokół wodospadu. |
Zdarza się tak, że
przez wodospad nie płynie woda. Nam się udało, wody było sporo.
Wodospad najlepiej jest oglądać w maju i czerwcu, wtedy wody jest
dużo więcej. Nie wiadomo, kiedy powstało osuwisko. Niektórzy geolodzy twierdzą, że dawno w czwartorzędzie. Inni, że jest ono stosunkowo młode i powstało kilka lub kilkanaście wieków temu. Dla nas nie jest to ważne, wodospad się nam podoba. Dzięki ścieżkom i platformom widokowym można go oglądać ze wszystkich stron.
|
Erzurum, widok na cytadelę |
Do
Erzurum przyjechaliśmy późnym popołudniem i od razu poszliśmy na wieczorny spacer. Rano, po śniadaniu powtórzyliśmy spacer po centrum miasta. Za dnia centrum Erzurum wygląda równie ładnie, jak w nocy.
|
Wierny modli się przed meczetem Ulu Camii |
Erzurum (około 758 tysięcy mieszkańców) leży na Wyżynie Armeńskiej u podnóża Gór Pontyjskich, jest najwyżej położonym miastem w Turcji, leży na wysokości około 1950 m n.p.m. Erzurum jest centrum sportów zimowych w Turcji. Tu znajdują się najlepsze trasy zjazdowe, jest też kompleks skoczni narciarskich.
Miasto ma
bogatą historię, sięgającą czasów Urartu. Wszystkie zabytki
miasta, znajdują się w centrum w odległości krótkiego spaceru. Jest to zaskakująco przyjemne miasto.
|
Erzurum, Cifte Minare Medressa - widok od frontu |
Z
zabytków najbardziej znana jest Çifte Minare Medressa, medresa z podwójnym minaretem, wybudowana w XIII
wieku.
|
Erzurum, Cifte Minare Medressa - wewnątrz |
Nad starym miastem góruje cytadela, której
początki sięgają czasów wczesnobizantyjskich.
|
Erzurum, Nekropolia Üç Kumbetler |
Warto zobaczyć nekropolię Üç Kümbetler pierwszych władców seldżuckich (zmarli w XI wieku, a nekropolię wybudowano w prawdopodobnie w XIII wieku).
Byliśmy także w
Wielkim
Meczecie
(Ulu Camii) oraz w Meczecie
Lalapaşa.
Wiele zabytków w Erzurum ma architekturę podobną do starych budowli w Gruzji czy w Armenii. Turcy Seldżuccy zajmując te tereny chcieli mieć podobne budowle jakie mieli Gruzini czy Ormianie, dlatego albo naśladowali tamten styl architektoniczny, albo przy budowie skorzystali z usług architektów gruzińskich czy ormiańskich.
|
Erzurum, placyk z fontanną na tyłach Yakutiye Medrese |
|
Erzurum, Meczet Lala Mustafa Paşa |
|
W Meczecie Lala Mustafa Paşa |
|
Wejście do restauracji Erzurum Evleri |
Na
koniec naszego wieczornego spaceru wstąpiliśmy
do ciekawej restauracji – muzeum Erzurum Evleri (w linku relacja podróżników nie tylko z restauracji, ale także z Erzurum).
Jest to restauracja i muzeum w jednym, więcej tu zabytkowych
przedmiotów i eksponatów niż w niejednym muzeum
etnograficznym. Sądzimy, że każdy podróżnik czy turysta, który tu trafi będzie zadowolony.
|
W restauracji Erzurum Evleri |
Byliśmy tu tylko na herbacie i słodkościach. Przyjemnie się przebywa oraz spożywa posiłki w otoczeniu starych oryginalnych przedmiotów.
A tak przedstawia się poniżej nasza pocztówka z wieczornego spaceru po Erzurum.
|
Nasza pocztówka z Erzurum wieczorem |
|
Most Cobandede
|
Po porannym spacerze w Erzurum pojechaliśmy do Kars. Po drodze zatrzymaliśmy się przy starym (z XIII
w.) kamiennym moście Çobandede na rzece Araks (zwanej również jako Aras, Araz, Araxes). Jest to jedna z dłuższych rzek tego regionu, ma 1072 km (używamy tu polskiej nazwy rzeki). Prawdopodobnie jeszcze przed XII wiekiem istniał tu most
ormiański, który albo został zastąpiony mostem tureckim lub
został przez Turków gruntownie wyremontowany.
Poniżej zamieszczamy niektóre nasze zdjęcia wykonywane w czasie jazdy samochodem na trasie z Erzurum do Kars. Krajobrazy na Wyżynie Anatolijskiej były godne uwagi, zobaczcie sami.
Pokaz slajdów z drogi z Erzurum do Kars
Miasto Kars (ponad 100 tysięcy mieszkańców) leży nad rzeką Kars (dorzecze Araksu), na wysokości 1768 m n.p.m. o bogatej i burzliwej historii. W latach 929–961 było stolicą Królestwa Armenii Bagratid. Obecnie jest miastem z dziwną, niepasującą do tego regionu architekturą. Niektóre budynki przypominają Rosję. Miasto było przez 40 lat (1877-1917) okupowane przez Rosję. Budynki wtedy wybudowane pozostały do dziś.
|
Kars, Meczet Fethiye |
Najdziwniejszy jest Meczet Fethiye, na który zaadoptowano dawną katedrę prawosławną pod wezwaniem Aleksandra Newskiego. Usunięto kopulaste wieżyczki, dostawiono dwa minarety (historia meczetu w linku).
|
Kars, wnętrze Meczetu Fethiye |
|
Kars, cytadela |
Następnego dnia rano wiatr już nie wiał tak silnie, poszliśmy na spacer w okolice cytadeli, jest to najstarsza część miasta. U podnóża
cytadeli znajduje się stara ormiańska katedra,
znana jako Kościół Świętych Apostołów. Katedra wybudowana została przez Ormian w pierwszej połowie X
wieku. Tylko przez pierwsze około 100 lat była kościołem
chrześcijańskim, w XI wieku Kars został zdobyty przez Turków
Seldżuckich i katedra została przekształcona w meczet. Dla nas
katedra na zewnątrz, jak i w środku przypominała nam oglądane przez nas w 2018
roku stare kamienne kościoły w Armenii. Historia katedry w w/w linku.
|
Kars, Katedra ormiańska pw. Świętych Apostołów (obecnie meczet) |
Teraz
wszystkie zabytki w okolicy cytadeli remontuje się i przystosowuje
się do zwiększającego się ruchu turystycznego.
|
W starej Katedrze, przerobionej na meczet |
|
Kars, widok na cytadelę i stary osmański most Taş Köprü |
Do cytadeli wybudowanej na szczycie niewielkiego wzgórza nie
wchodziliśmy.
Na uwagę zasługuje jeszcze pobliski stary most
osmański - Taş
Köprü.
|
Stary osmański most Taş Köprü |
|
Droga do Ani |
Z
Karsu pojechaliśmy do Ani. Teraz można z Kars dojechać tu dość dobrą dwupasmową drogą w kilkadziesiąt minut. Jeszcze kilka lat wcześniej było to niemożliwe.
Ani to dawna stolica państwa Ormian (od roku 961). Niestety ze
wspaniałego dużego miasta pozostały tylko ruiny.
|
Ruiny miasta Ani, stolicy dawnej Armenii |
|
Na teren ruin Ani wchodzi się przez częściowo zrekonstruowane mury obronne miasta |
Miasto zostało
pierwszy raz poważnie zniszczone podczas pierwszej inwazji Turków w XI wieku, a
później przez Mongołów w XIII wieku. Po zniszczeniach wojennych szybko odbudowywało się. W szczytowym okresie swojego rozwoju w XI wieku Ani było jednym
z największych miast na świecie, mieszkało tu ponad 100 tys. osób.
Początkiem końca miasta było olbrzymie trzęsienie ziemi w 1319 roku, po
którym stopniowo wyludniało się. Znaleźliśmy w internecie
krótką historię Ani w trzech częściach: część 1, część 2, część 3, zapraszamy na te strony i zaznajomienie się z historią Ani. Znajdziecie na tych stronach również linki do poszczególnych
obiektów Ani. Polecamy również krótki artykuł w National Geographic.
|
Ruiny Katedry w Ani |
Przykro chodzi się po ruinach tak wielkiego miasta,
tak jak po cmentarzu. Z morza ruin, a w zasadzie kamieni, gdzieniegdzie stoją pozostałości
kościołów. Dawniej Ani było zwane miastem tysiąca i jednego kościoła.
|
Ani, w zrujnowanej Katedrze
|
Świątynie budowano solidniej, niż inne budynki i chyba dlatego do dzisiaj kilka z nich przetrwało jako ruiny. Rozmachem i wielkością zachwycają pozostałości katedry z X w. W środku w sklepieniu zieje
olbrzymia dziura po zawalonej kopule. Mimo, że od 700 lat katedra jest
w ruinie to i tak obecnie wygląda bardzo dobrze.
|
Ani, częściowo odnowiony kościółek pw. św. Grzegorza (renowacje widać w dolnej części ścian) |
|
Częściowo odnowiony Meczet Menucihr z XI wieku |
|
Ani, ruiny Kościoła Odkupiciela |
|
Widok na południową część Ani. Na górze widać od lewej Meczet Menucihr, dalej katedrę i Kościół Odkupiciela. W dole rzeka Akhuryan, stanowiąca w tym miejscu granicę pomiędzy Turcją i Armenią, widać ruiny mostu Jedwabnego Szlaku. |
|
Ani, Ruiny mostu Jedwabnego Szlaku. Na brzegu po stronie lewej - tureckiej widoczne są umocnienia graniczne. |
Traktat z Lozanny tak nieszczęśliwie dla Ormian ustalił granicę, że ich dawna stolica Ani oraz ich święta góra Ararat przypadła Turcji. Na obecnie granicznej rzece Akhuryan (dopływ Araksu) znajduje się ruina dawnego mostu, którym karawany podążające Jedwabnym Szlakiem z Chin wjeżdżały do Ani.
"Widziana stąd, przeciwna (ormiańska) strona rzeki jest kusząco bliska - ale całkowicie niedostępna. Zerwany łuk mostu staje się niezwykle symboliczny w obecnej sytuacji Ani – miasta odciętego od kraju jego twórców"
(cytat ze strony: virtualni.org).
|
Zrujnowany Klasztor Dziewic Hrypsyjskich |
Szkoda, że sytuacja polityczna pomiędzy Turcją i Armenią uniemożliwia odbudowę tego mostu. Granica turecko-armeńska jest od wielu lat zamknięta. Ormianie od ponad 100 lat praktycznie nie mogą do swojej dawnej stolicy przyjechać. (Ormianie mogą tu przyjechać tylko przez kraje trzecie, po uzyskaniu wizy).
|
Rzeka stanowi tu granicę pomiędzy Turcją i Armenią. Po lewej stronie widoczne są ruiny mostu Jedwabnego Szlaku. |
|
Ani, wąwóz i skała z Klasztorem Kizkale |
Ani leży nad wąwozem i
rzeką Akhurian, a po drugiej stronie rzeki jest już Armenia.
|
Flaga Armenii na przeciwległym brzegu |
|
Ani, Klasztor Kizkale |
Zwiedzanie Ani
utrudniał nam bardzo silny i zimny wiatr. Tylko słońce przedzierając się
spod chmur próbowało zmniejszać te niedogodności.
|
Widok na ruiny Ani. Od lewej widać: Meczet Menucihr, Katedrę i Kościół Odkupiciela |
Przyjazd tu był jakby naturalną kontynuacją naszej podróży z 2018 roku do Armenii (byliśmy wtedy
jeszcze w Gruzji i w Azerbejdżanie). Nasz wpis na blogu „Podróże Lili i Jurka”: 1. Jedziemy na Zakaukazie do Azerbejdżanu, Gruzji i Armenii.
|
Widok z naszej drogi po stronie tureckiej na Ararat |
Z
Ani pojechaliśmy dalej na południe do Doğubayazıt.
Jadąc cały czas oglądaliśmy wspaniały masyw Araratu, biblijnego szczytu oraz świętej
góry Ormian (5137 m n.p.m.). Obecnie w całości znajdującej się na terenie Turcji, a 32 km od granicy z Armenią i 16 km od granicy z Iranem.
Podróżując w roku 2018 po Armenii oglądaliśmy Ararat z innej
strony (3 zdjęcia poniżej).
|
Armenia 2018, nasza droga z widokiem na Masyw Araratu |
|
Armenia 2018, klasztor ormiański Chor Wirap na tle Araratu |
|
Armenia 2018, na tle masywu Araratu |
Zarówno w roku 2018, jak i teraz widoczność na masyw Araratu nie była najlepsza, wierzchołek tej legendarnej góry był cały czas w chmurach.
|
Widok z okna hotelowego na Doğubayazıt, a w tle po lewej stronie Ararat |
Doğubayazıt (około 80 tysięcy mieszkańców) leży blisko przejścia granicznego z Iranem i kiedyś
miało opinię najbardziej niebezpiecznego miasta w Turcji, ale to
już historia. Miasto leży 15 km na południowy
zachód od góry Ararat, w związku z tym jest bazą wypadową dla
turystów odwiedzających tę górę. Do wejścia na górę konieczne jest specjalne zezwolenie. Nie jest to kłopotliwe, wszystkie agencje organizujące trekking pośredniczą w jego załatwieniu.
Pierwszego wejścia na szczyt
dokonali Friedrich Parrot i Chaczatur Abowian w 1829 r.
Pierwszym Polakiem i jednym z
pierwszych Europejczyków, który wszedł na szczyt Araratu (18
sierpnia 1850) był Józef Chodźko – polski topograf i geodeta w
służbie rosyjskiej.
My zatrzymaliśmy się tutaj tylko na jeden nocleg (najdroższy w całej naszej wyprawie po Turcji, ale nie najlepszy).
Samo miasto oglądane z samochodu do ładnych nie należy.
|
Widok z Pałacu Ishaka Paszy na Doğubayazıt |
Dzisiejsze
Doğubayazıt (nazwę miasta dosłownie tłumaczy się jako Wschód Bayazit)
powstało w tym miejscu w roku 1931 po rebelii Kurdów
w latach 1926-1931. Kurdowie w 1926 roku na terenach wokół Araratu
próbowali utworzyć niezależne państwo. W 1930 wojska tureckie
rozgromiły Kurdów, dokonując strasznych masakr ludności cywilnej i odbiły te tereny. U stóp Pałacu Ishaka Paszy
istniała wtedy miejscowość Bayazit. Wojsko tureckie zniszczyło
wszystkie zabudowania, a ludziom, którzy przeżyli nakazano się
osiedlić na równinie kilka kilometrów poniżej.
|
Pałac Ishaka Paszy z drogi dojazdowej |
Następnego
dnia rano pojechaliśmy do zjawiskowego tureckiego Pałacu Ishaka Paszy, który znajduje się ponad miastem, na wysokości prawie 2000 m n.p.m,
kilka kilometrów na południe od miasta.
|
Przed bramą wejściową do Pałacu Ishaka Paszy |
Budowany na przełomie XVII i XVIII w. przez 99 lat w stylu, który łączy ze sobą elementy ormiańskie, gruzińskie, perskie i osmańskie. Zachwycająca budowla jest
na wpół zrujnowana. Budowę pałacu zakończono w roku 1784, a już
w 1840 pałac został zniszczony przez olbrzymie trzęsienie ziemi.
|
Widok na Pałac Ishaka Paszy |
Późniejsze wojny rosyjsko-tureckie oraz I wojna światowa nie
przysłużyły się pałacowi. Kiedyś do pałacu wchodziło się przez piękne, bogato rzeźbione i pozłacane drzwi. Drzwi zostały skradzione w czasie wojen rosyjsko-tureckich przez armię rosyjską. Obecnie znajdują się w Ermitażu w Sankt Petersburgu. Teraz pałac jest częściowo
odbudowany, tam gdzie nie ma dachów zamontowano ochronne wiaty ze
szkła i poliwęglanu.
|
Dziedziniec Pałacu Ishaka Paszy |
|
Pałac Ishaka Paszy, salon centralny haremu z ochronną wiatą ze szkła i poliwęglanu |
Prezentuje się wspaniale, ale jak wspaniały
był przed zniszczeniem, tego możemy się tylko domyślać. Pałac
jest jednym z następnych kandydatów Turcji do wpisu na listę
UNESCO.
|
Pałac Ishaka Paszy, wewnątrz meczetu |
|
Droga z Dogubeyazit do Van |
Jadąc dalej w kierunku Van jechaliśmy przez góry wzdłuż granicy z Iranem. Doskonale było widać z odległości około 2-3 kilometrów umocnienia graniczne. Tego dnia przejechaliśmy samochodem przez najwyżej położoną przełęcz Tendürek Gecidi podczas tej wyprawy – 2644 m n.p.m.
|
Przełęcz na wysokości 2644 m n.p.m. |
|
Wodospad Muradiye z tarasów widokowych |
Przed
Vanem zatrzymaliśmy się przy Wodospadzie Muradiye. Wodospad to ulubione miejsce do fotografii ślubnych, widzieliśmy kilka par robiących sobie pamiątkowe ślubne zdjęcie z wodospadem w tle.
|
Sesja zdjęciowa z widokiem na wodospad |
Nie jest specjalnie wysoki (18 m), ale jest położony w ładnym miejscu. Przyjeżdża tu z Van wiele ludzi na piknik. Parking jest płatny (niewielka opłata). Jest tu też restauracja, jedliśmy tu obiad z widokiem na wodospad.
|
Wodospad Muradiye z mostem |
|
Jezioro Van |
Miasto
Van (około 380 tys. mieszkańców) leży nad jeziorem o tej samej nazwie, na wysokości około 1700 m n.p.m. Kiedyś przez stulecia ziemie
te należały do Armenii (o historii tych ziem można przeczytać w
powyższym linku). Van okazał się zaskakująco dużym i przyjemnym miastem. Centrum jest zadbane i przyjemne. Wszędzie dużo uśmiechniętej młodzieży. Nasz wieczorny spacer był udany, ale niestety na zatłoczonych ulicach czuć było dym papierosowy. Tutaj prawie wszyscy palą, a papierosy są relatywnie dość tanie.
Mimo, że spaliśmy tu dwie noce, to praktycznie nie widzieliśmy miasta za dnia. Szkoda.
A to nasza pocztówka z wieczornego spaceru po ulicach miasta Van.
|
Nasza pocztówka z wieczornego spaceru po mieście Van
|
|
Zwiedzamy ruiny Çavuştepe Kalesi |
Zaraz
po zakwaterowaniu właściciel hotelu zaproponował nam na następny dzień wycieczkę w okolice miasta i jeziora Van,
na którą po krótkim zastanowieniu zgodziliśmy się.
|
Çavuştepe Kalesi |
Rano po śniadaniu wyjechaliśmy w trójkę. Pierwszym naszym
celem były ruiny urartyjskiej twierdzy z VIII w. p.n.e. Çavuştepe Kalesi. |
Mehmet Kuşman objaśnia nam pismo urartyjskie oraz pokazuje jak kiedyś mogła wyglądać twierdza |
Według tradycji ormiańskiej twierdza była zbudowana przez Hayka, legendarnego założyciela narodu ormiańskiego.
|
Mehmet Kuşman piszący w języku urartu |
W czasach historycznych była tu twierdza urartyjska. Spotkaliśmy tu
opiekuna twierdzy, starszego pana Mehmeta Kuşmana,
jest on jednym z niewielu ludzi na świecie, którzy potrafią pisać
i odczytać klinowe pismo urartyjskie. |
Z Mehmetem Kuşmanem i naszym przewodnikiem |
Na koniec poszliśmy do pracowni Mehmeta Kuşmana i obejrzeliśmy produkowane przez niego wzory pisma urartyjskiego oraz okazjonalne medaliony. Za oprowadzanie nas po ruinach nic nie płaciliśmy, nabyliśmy jeden medalion (ten na szyi Jurka).
|
Alfabet klinowego języka urartu |
|
Cyfry i liczby klinowego języka urartu |
|
Twierdza Hoşap ( zdjęcie zrobione pod światło) |
Odwiedziliśmy jeszcze ruiny
osmańskiej twierdzy w Hoşab.
|
Brama do twierdzy w Hosap |
|
W twierdzy Hoşap |
|
W twierdzy Hoşap |
Na koniec dobrym podsumowaniem zwiedzania tej twierdzy będzie ładne, pewnie z drona zdjęcie z wikipedii.
|
Twierdza Hoşap (zdjęcie z wikipedii) |
Po krótkim spacerze po twierdzy pojechaliśmy nad Jezioro Van. Jezioro leży na wysokości 1640 m n.p.m. Jest jeziorem bezodpływowym, jego poziom okresowo się zmienia. Jezioro ma odczyn zasadowy (pH 9,7), dominującą solą jest węglan sodu, można w tej wodzie prać bez użycia proszków do prania.
|
Wyspa Akdamar z Ormiańską Katedrą Św. Krzyża |
Popłynęliśmy potem
na Wyspę Akdamar
(Ahtamar), gdzie znajduje się średniowieczna ormiańska Katedra Św. Krzyża z X wieku. Kościół został
cudem uratowany w czasie pogromu Ormian. Od XII wieku aż do roku 1895
(pierwsze ludobójstwo Ormian) był siedzibą
katolikozatu.
W 1951 roku wydano rozkaz zburzenia katedry, ale pisarzowi Yasarowi Kemalowi udało się zapobiec jej zniszczeniu.
Dopiero w 2007 roku kościół został odrestaurowany i otwarty, ale tylko jako zabytek kultury. Niektórzy Ormianie mówili, że remont katedry nie został ukończony, bo nie było krzyża na jej kopule i nie było w niej modlitwy.
19 września 2010 r. kościół został ponownie poświęcony i odbyła się pierwsza od 95 lat liturgia. Kontrowersyjny krzyż został wysłany przez Patriarchat Ormiański Stambułu do Van samolotem i został wzniesiony na szczycie kościoła 2 października 2010 r. Ma 2 metry wysokości i waży 110 kilogramów.
Tutaj mieliśmy trochę "pecha". Od 2010 r. w ramach poprawy stosunków turecko-ormiańskich raz do roku na wyspę przyjeżdżają z emigracji duchowni ormiańscy (najczęściej z USA i Kanady) i odprawiają w kościele na wyspie uroczystą liturgię. Tak się złożyło, że ten dzień (5 września) był akurat wtedy, gdy tam pojechaliśmy. Musieliśmy więc poczekać trochę ponad godzinę, aż oficjele opuszczą wyspę.
|
Wyspa Akdamar, przed Ormiańską Katedrą Św. Krzyża |
|
Wyspa Akdamar, wewnątrz Ormiańskiej Katedry Św. Krzyża |
|
Wyspa Akdamar, wewnątrz Ormiańskiej Katedry Św. Krzyża |
|
Wyspa Akdamar, wewnątrz Ormiańskiej Katedry Św. Krzyża |
|
Wyspa Akdamar, wewnątrz Ormiańskiej Katedry Św. Krzyża |
|
Wyspa Akdamar, Ormiańska Katedra Św. Krzyża |
Po powrocie z wyspy pojechaliśmy na obiad do lokalnej restauracji-jadłodajni. Jedliśmy pyszny gulasz z jagnięciny z ryżem, sałatką ostrą papryczką, sosem jogurtowym. Zupełnie nam nie przeszkadzało, że jedliśmy na papierowych obrusach. Obiad w takiej lokalnej restauracji należy szybko zjeść i zwolnić stolik dla następnych gości.
|
Nasz obiad w lokalnej restauracji |
Van słynie także z bogatych i różnorodnych śniadań. Mieszkańcy z miasta znani są z celebrowania śniadań i wyróżniają się swoją kulturą śniadaniową.
|
Słynny
stół śniadaniowy w Van (zdjęcie z wikipedii) |
Znajduje się tu uliczka z wieloma lokalami, które specjalizują się w tych śniadaniach. |
Kot Van, niestety za ogrodzeniem |
Pod
koniec dnia wróciliśmy do Vanu zobaczyliśmy tzw. „dom kota Van”.
Żyją tu koty, w których utrwaliła się skaza genetyczna
powodująca, że mają oczy o różnych kolorach (zawsze jedno niebieskie, a drugie przeważnie bursztynowe).
|
W sklepie i warsztacie ze srebrną biżuterią |
W pobliżu znajduje się duży sklep ze srebrną biżuterią, o wzornictwie bazującym na urartyjskiej biżuterii. Dla turystów organizowany jest pokaz własnej produkcji.
|
Twierdza Van |
Nad miastem na brzegu jeziora góruje olbrzymia twierdza Van. Twiedza była tutaj od zawsze, rozbudowywana przez władców miasta i okolic. Tuż przed zachodem słońca
weszliśmy na twierdzę Van i podziwialiśmy wspaniałe widoki.
|
Twierdza Van |
|
Zachód słońca z twierdzy Van |
|
Widok na miasto Van z twierdzy Van |
|
Ostatnie widoki z drogi na jezioro Van |
Następnego dnia jechaliśmy z Van do Midyat. Pierwsza część drogi, przy
jeziorze Van, obfitowała we wspaniałe widoki oraz
w liczne posterunki policyjne i wojskowe. Na krótkim odcinku z Van
do Tatvan naliczyliśmy ich siedem, na szczęście my z zagraniczną
rejestracją nie byliśmy kontrolowani.
|
Kawa z widokiem na Most Malabadi |
Po drodze
zatrzymaliśmy się przy XII wiecznym Moście Malabadi na rzece Batman. Nazywany
jest bliźniaczym mostem do tego w Mostarze. Trzeba przyznać, że plemiona tureckie szybko sobie przyswoiły od
Rzymian technologię budowy kamiennych mostów łukowych. Most jest
po renowacji i wygląda wspaniale.
|
Most Malabadi |
|
Hasankeyf |
Dalej
nasza trasa prowadziła przez miejscowość Hasankeyf.
Kiedyś było to miasto, w którym z pewnością zatrzymalibyśmy się
na dłużej. Miasto ma bogatą i długą historię, było tu wiele
zabytków różnych kultur. Ostatnio wybudowano w pobliżu wielką
zaporę na rzece Tygrys
i olbrzymia większość bezcennych zabytków została dwa lata temu niestety zalana,
uratowano tylko nieliczne. |
Nowe osiedla Hasenkeyf |
Mieszkańcom Hasankeyf wybudowano nowe miasteczko, w którym wszystkie domy są jednakowe.
W Hasankeyf obejrzeliśmy Zeynel Bey Türbesi czyli grobowiec Zeynel Beya, wybudowany w XV wieku dla syna lokalnego
władcy. Został tu przeniesiony w związku z budową tamy.
|
Hasenkeyf, grobowiec Zeynel Beya |
|
Hasenkeyf, grobowiec Zeynel Beya |
Do Midyat przyjechaliśmy już po zmroku.
Droga z Van do Midyat była długa, ok. 400 km po zwykłych drogach. W podrózy byliśmy praktycznie cały dzień. Zatrzymaliśmy się tylko dwa razy: przy moście Malabadi (na kawkę) oraz w Hasankeyf (na obiad) nad jeziorem zaporowym na rzece Tygrys.
Krajobrazy za oknem samochodu były wspaniałe, zdjęcia w poniższym pokazie slajdów.
Pokaz slajdów na trasie z Van do Midyat
To tutaj kończymy naszą umowną część wyprawy nazwaną przez nas "Wschodnią część Turcji".
Do wschodniej części Turcji trafia mało turystów z zagranicy. Turyści często boją się o swoje bezpieczeństwo. My tu czuliśmy się bardzo bezpiecznie. Ludzie są bardzo mili i serdeczni, chyba najbardziej w całej Turcji.
Region ten ma bardzo bogatą i burzliwą historię. Najdłużej był pod panowaniem ormiańskim, ale rządziły tu także w dużym skrócie ludy Urartu, Persowie, Grecy (Aleksander Wielki), Rzymianie, Bizancjum, Gruzini (XII/XIII wiek), Turcy Seldżuccy, Rosjanie. Po pogromie Ormian w 1915 roku na tereny te przybyli masowo Kurdowie, teraz w wielu miejscach stanowią większość.
Każdy z tych panujących, mimo zniszczeń, coś po sobie zostawił na tych terenach.
Jak zwykle w naszych podróżach ciągle musimy wybierać co zobaczyć, a co można ewentualnie pominąć. Trochę żałujemy, że nie starczyło nam czasu na zboczenie z naszej trasy do Erzurum do opuszczonych klasztorów gruzińskich (np. Othta Eklesia z X w. w okręgu Yusufeli w prowincji Artvin) oraz miejsce (Durupınar około 25 km od Dogubayazit w kierunku granicy z Iranem), które przez wielu uważane jest za osiadłą Arkę Noego. Wszystkiego nie da się zobaczyć. Musi być jakiś niedosyt.
Dalsza część w następnym poście: "Południowa część Turcji".